Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zabka

TERMIN W GRUDNIU

Polecane posty

Psikulcu, mam ogormna nadzieje, ze zanim zacznie sie cos dziac, powodz sie juz uspokoi..... Powiedz, jak sie czujesz na dzien dzisiejszy? Czesto zdarzaja Ci sie skurcze? A abstrahujac od powodzi, chcialabys zeby to bylo juz? Masz dosc czekania? Czy Zuza ma swiadomosc, ze lada dzien pojawi sie na swiecie i w Waszym domu nowy czlowiek? Ma potrzebe mowienia o tym? Uczestniczy w przygotowaniach? Czy wlasciwie zyje jakby nigdy nic? No wlasnie, uwaga na gniazdka i ich mieszkancow... Ja odkrylam kiedys gniazdo kosow w zywoplocie, podgladalam, podgladalam, w koncu zdecydowalam sie sfotografowac gwiazdko z malymi, a niedlugo potem znalazlam gniazdko opuszczone z jednym malym trupkiem w srodku... Nie wiem w jakim stopniu moja ciekawosc (i glupota) wplynela na decyzje o zmianie gniazda, na pewno troszke tak.... byc moze ten maluszek zginal wlasnie z powodu tej przeprowadzki.... czyli z mojej winy... mam nauczke na cale zycie, juz nigdy nie bede pchac sie ptakom do domu z aparatem Shalla, zdjec o Ciebie nadal nie mam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myshko, zdjecia wyslalam wczoraj albo przedwczoraj, daj znac czy przyszly. Przepraszam, ze nie pamietam, ale jeszcze ktoras mnie prosiła.Proszę pokornie, przypomnijcie mi która. Sciskam - wczoraj byl upal nie do opisania. Moj termometr za oknem oszaal i pokazywał w słońcu 50 stopni.... sprawdziłam u mamy, bo myślalam, że siępopsu, a tamm tyle samo.. jakiś koszmar. Ale dziś już chłodniej i da się żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ludzie, odezwijcie sie. Psikulcu, zmiluj sie, daj znac co u Ciebie. A moze Psikulec juz w szpitalu, macie jakies wiesci? Oglądam czasem wiadomości z Polski i włoż się podnosi na głowie. Nie tylko z powodu strasznej tragedii, która spotkała tylu ludzi, ale i z powodu strasznej głupoty. Sytuacja trwa od dluzszego czasu, chyba nigdzie już nie można powiedzieć o zaskoczeniu, w wiadomościach jest tylko jeden temat: gdzie wody przybywa, gdzie deszcz będzie padał. A tymczasem wciążnie brakuje wypowiedzi w stylu: nu pani, pieska nie zdążyli my odwiazac i się utopil. Nie chw mi się tego nawet komentować. Ludzie są bezmyślni, okrutni i może zbulwersuję tą wypowiedzią całe grono kafeterowiczów, ale nie żal mi tych, którzy mieli świadomość co ich czeka, wiedzieli o nadchodzącej wodzie, a nie zrobili kompletnie nic, żeby uratować tych, których życie było w ich rękach. Ech :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No, teraz to juz Psikulec tuli swoje malenstwo. Psikulcu, mam nadzieje, ze wszystko odbylo sie bezproblemowo, gladko i przyjemnie i ze Ty nie jestes bardzo cierpiaca a malutki zuczek jest zdrowy. Kiedy my Cie tu zobaczymy? Dziewczyny, brak mi czasu, brak nieprzyzwoicie.... Troche sie dzieje, mam w glowie pare spraw, o ktorych chcialabym napisac, wiele z nich juz nie pierwszej swiezosci... filmiki z powodzi przykuwaly mnie do komputera na dluzsze chwile, bylo rowniez o poprzywiazywanych krowach i koniach, ratowanych przez ratownikow w ostatniej chwili, kiedy glowa siegala juz chrap.... Ale strasznie szkoda mi tez ludzi, strasznie, dreszcz przechodzi mi po plecach na mysl o tym ze mozna stracic wszystko z dnia na dzien, w ciagu jednej godziny. Najwieksze wrazenie zrobil na mnie obraz walacego sie pietrowego domu w Szczawnicy bodajze, z powodu osuwajacej sie ze skarpy rozmiekczonej ziemi.... w minute nie ma domu, Jezu Slodki..... A jak mysle o tych wszystkich dzieciach, ktore rodzice z balkonow czy okien podawali w ramiona ratownikow na lodkach, jej, kolejny dreszcz.... Zycze sobie i Wam wszystkim, zeby po tej wielkiej wodzie jednak cos sie zmienilo.... a na moim podworku co? no coz, koszenie trawy, podcinanie krzaczkow, scinanie zywoplotow, plewienie truskawek i znowu, koszenie trawy, podcinanie krzaczkow, scinanie zywoplotow i plewienie i tak w kolko. Niedawno posadzilam 31 krzaczkow pomidorow, wiec teraz doszlo podlewanie pomidorow, podwiazywanie, usuwanie wilczkow :) zaczely sie truskawki! wczoraj zjedlismy tez kilka pierwszych czeresni, ale mysle ze tu trzeba poczekac jeszcze kilka dni, kurcze, tylko ze dzisiaj zaczelo padac i jesli deszcz potrzyma to owoce pognija na drzewach.... trzymajcie kciuki zeby nie.... Jasiek zaczyna czytac po polsku. I stukac na komputerze. Wczoraj wystukal maila do babci :) Bierzemy sie ostro za czytanie. Mysle ze za kilka miesiecy bedzie czytal tak samo dobrze jak po francusku. Musze tylko poszukac ciekawych tekstow... Shalla, Kuk, z czego korzystacie? a z innych dziedzin? Od kilku dni mamy w domu traszke. Traszke zlowil w oczku wodnym i podarowal Jaskowi jego kuzyn, do domu przywiezlismy ja z poswieceniem, w wiadrze z woda miedzy moimi nogami, potem traszka zamieszkala w niebieskiej miednicy, dostala wode specjalnie ze strumyka, kamien, galazke dla wygody i robaki wedkarskie z Decathlon :D dodatkowo chlopcy lapia dla niej muchy i gasiennice. Na dzien wynosimy ja doogrodu. Negocjujemy z Jaskiem mozliwosc wypuszczenia jej na wolnosc.... jestesmy na dobrej drodze. Mysh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla, jestes tak bardzo tajemnicza, ze byc moze zrobie z siebie glupa, ale zaryzykuje jednak moja interpretacje tych dwoch rozowych :D Az mam dreszcze! To z emocji oczywiscie! Gratuluje z calych sil! Ale niespodzianka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Twoja teoria Mysho, jak najbardziej trafna. Dziękuję :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shallaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Wspaniala, cudowna nowina!!!!!!! :):):):)❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️!!!! Sciskamy goraco i bardzo, bardzo sie cieszymy!!!! Psikulcu i dla Ciebie raz jeszcze, tym razem na Kafeteryjnym forum najserdeczniejsze gratulacje, calusy i usciski!!!!!!!!!!!!! Jak dobrze, ze wszystko dobrze sie skonczylo! Bylas ogromnie dzielna! :):):):):) ❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️! Dziewczyny - serce mi rosnie dzieki Wam! I dobrze, bo ostatnio strasznie sie skurczylo z zalu. Matka natura jest jednak wspaniala i niezastapiona w wypelnianiu prozni! Caluje! Wasz Kuk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wrocilismy dzis z wojazy i nadrabiam zaleglosci Shalla gratulacje!!!! :) : A jakie macie potwierdzone wiadomosci od Psikluca? Ja nic nie wiem. Domyslam sie, ale jestem ciekawa szczegolow! Psikulcu nawet jesli nie wiem dokladnie, kiedy i jak to i tak serdecznie gratuluje! :) :) :) :) :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karenko! moja wina! Zalozylam, ze wszystkie juz wiecie, a przeciez Psikulec nie ma na namiarow telefonicznych na nas wszystkie. Olek urodzil sie w zeszly piatek :))))))) Psikulec napisal tylko, ze "byly dodatkowe atrakcje, ale skonczylo sie dobrze". Teraz czekam niecierpliwie na szczegoly, ale wiem z autopsji, ze trzeba sie raczej uzbroic w cierpliwosc ;):):) Psikulec ma teraz mase pracy no i kazda wolna chwilke, ktorej nie poswieca na zachwycanie sie malenkim Olkiem i dopieszczanie slicznego (nagle duzego!) Zuzaka, powinien poswiecic na odpoczynek i sen a nie sterczenie przed komputerem! :) Patrzcie jak nam sie pieknie rozrasta nasza forumowa rodzina :):):)!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk, dziekuje :) W takim razie Psikulcu najserdeczniejsze gratulacje!!!!!! Moc uścisków, jak tylko odetchniesz, a czas Ci pozwoli - czekamy na relację z pierwszej ręki i zdjęcia Oleczka. Jeszcze raz wszystkiego dobrego dla Ciebie i maluszka no i gratulacje dla tatusia oraz Zuzaka - na pewno fajnie być starszą siostrą!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziekuje Kuk za wiadomosci :) Psikulcu jakie ladne imie wybraliscie :) :) ;) Ciesze sie ze wszystko dobrze sie skonczylo i jestescie juz w czworke. :) Ciekawa jestem reakcji Zuzy. No i jak wybrneliscie z Georga? Tak jak pisala Shalla czekamy na wiesci i jakas fotke. Shalla a jak u Ciebie? Zdradzisz szczegoly?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgodnie z regulaminem musiałam natychmiast powiadomić mój departament. Oznamijałam więc bez ogródek w czym rzecz. Na co moja szefowa, a dyrektorka owego departamenu: - Moj Boże!!!!!! JAK-DO-TEGO-DOSZŁO?????????????????????????? To chyba miał być taki angielski dowcip, ale ja lubię się z nimi droczyć, potraktowałam więc pytanie serio i tak zaczęłam swoją odpowiedź: - No wiesz... najpierw musi być mężczyzna i kobieta. Potem oni muszą.... i tu mi przerwała.... :) Szkoda, mogłam się naprawdę rozwinąć! Wiadomość obiegła firmę w temie wirusa Ebola, czego się nie spodziewałam, ale też w sumie nie zamierzałam robi z tego wielkiej tajemnicy. Na razie Nastusia nic nie wie, ale chyba ma szósty zmysł. Ale o tym innym razem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla, koniecznie napisz o tym szostym zmysle no i potem, jak juz sprawa zostanie omowiona w Waszej rodzinie, o tym jak Nastusia zareagowala na wiesc o rodzenstwie. Co do Twojej szefowej, to chwialabym zobaczyc z jaka mina czlowiek zadaje takie pytanie :D Psikulcu, a Ty, mam nadzieje, obok opowiesci o Twoim zupelnie nowym malenskim synku, napiszesz nam tez slowko o Zuzie (czy tak to sie odmienia? przyznam ze mialam chwilke wachania), jej reakcjach, adczuciach, gestach....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anastazja przez długi czas ciągle pytała kiedy wreszcie będzie mieć braciszka albo siostrzyczkę. Tłumaczyła nam jak zmienić umeblowanie jej pokoju, gdzie maleństwo ma spać itd. Z bólem serca, lecz nie chcąc jej rozczarować odpowiadaliśmy, że kiedyś na pewno będzie miała rodzeństwo. Aż w pewnym momencie całkiem przestała pytać. Dość nagle, z dnia na dzień. Myśleliśmy, że po prostu znudziło ją to. Aż któregośdnia, jakieś 4 tygodnie temu odbieram ją ze szkoły, a tu panie wyszły mi pogratulować. Pytam o co chodzi?????? A panie nauczycielki mówią, że Anastazja obwieściła całej klasie, że mamusia spodziewa się dziecka. No cóż, znów musiałam sprostować, że to nie prawda, a jedynie jej marzenia. Jakieś dwa tygodnie później okazało się, że....jednak prawda. Ale nadal nic jej nie powiedzieliśmy. Wreszcie w zeszłym tygodniu Nastusia zaciągnęła mnie w supermarkecie do działu z zabawkami dla niemowląt ( dział, który zawsze omijamy normalnie) i pokazała mi zabawkę, którą powinnam kupić dla maleństwa. Muszę przyznać, że wybrała doskonałą. Znów jednak się wykręciłam, że tak, kupimy, ale wtedy kiedy będzie już jakieś maleństwo - w przyszłości. Nastusia przyjęła to spokojnie i z uśmiechem - co nie zdarza się często. Zupełnie, jakby nie chciała nam psuć niespodzianki, ale swoje już wiedziała. No, ale to może być moja nadinterpretacja. Aż wczoraj powiedziała mi to wprost - ponownie ciągnąc mnie do tego samego działu - mamusiu, powinnyśmy już to kupić, bo przecież ty będziesz mieć zaraz dziecko! A dlaczego tak myślisz?-zapytałam. - Bo ono siedzi już w twoim brzuszku! - odpowiedziała całkiem spokojnie, choć wiadoma rzecz - niczego jeszcze nie widać. Jestem całkowicie pewna, że nikt z rodziny jeszcze się nie wygadał. Widocznie dzieci mają ogromną siłę wiary w marzenia i.... ogromną moc ich spełniania. Absolutnie cudowne!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nastka szamanka ;) Dziewczyny - odzywajcie sie! Ja siedze cicho, bo jakos tak stracilam impet w ostatnim czasie. Goraco, ze ledwie dychamy (choc leje i tutaj od czasu do czasu). Mysle o wakacjach, ale wydaja mi sie one na razie czyms odleglym o lata swietlne. Jedziemy na Sardynie w drugiej polowie sierpnia. Do tej pory usmazymy sie chyba na skwarki w miejskim upale... Nie wiem juz czy Wam pisalam, ale nasza niania jest w ciazy i postanowila nie wracac po porodzie do pracy. Jestem wiec na etapie poszukiwania jej nastepczyni. Kiepsko mi idzie, bo chociaz juz wlasciwie znalazlam, wciaz mam wrazenie, ze to przeciez nie to. Jak ja mam zostawic trojke dzieci i dom w rekach kogos, kogo pierwszy raz widze na oczy???? Jakos latwiej do tego podchodzilam tych kilka lat temu. Moze nie bez znaczenia byl fakt, ze Agnieszka jest Polka a nowa Pani pochodzi z Rumuni??? Jednak co kraj to obyczaj... A co u Was? Co beda w wakacje porabiac Wasze maluchy? My mamy jedynie trzy tygodnie urlopu, a szkoly zamykane sa na 2,5 miesiaca... Na razie w planach tydzien wakacji z dziadkami nad morzem (Ania i Franio) i po dwa tygodnie polkolonii letnich w miescie dla obojga. Zostaje tydzien lipca, tydzien siepnia i dwa tygodnie wrzesnia do zagospodarowania... W takich wypadkach z zazdroscia mysle o sobie samej z dziecinstwa, ktora wszystkie tego typu "dziury" wakacyjne spedzalam po prostu u dziadkow na wsi! I jeszcze mala przechwalka :) Jasiek chodzi!!! W ciagu tygodnia odkryl sposob na raczkowanie, nauczyl sie wstawac i przemieszczac po calym mieszkaniu - troche na czworaka a troche chodzac przy meblach. Widze, ze wszystko w jego przypadku przebiega calkiem inaczej niz u Ani i Frania. Uczy sie w mig i "niestety" jest tez znacznie bardziej ciekawski i aktywny. Znudzily go juz wszystkie zabawki z cyklu "wrzucanie i wyjmowanie klockow" i teraz to niskie szafki, ktorych istnieniem nie interesowali sie Franek i Ania, sa teraz obiektem jego uwaznej ekspolaracji... A juz pokretla i guziczki radia, dvd i amplifikatowa to jest TO!! Wczoraj przylapalam go cwiczacego ...podciaganie sie ze zwisu na blacie stolika! Jasiek ma widac niezwykle mocne miesnie ramion, pomimo, ze jest raczej szczuply i lekki. Zauwazyl, ze jesli trzymajac sie tegoz blatu podkurczy nogi i pupe do gory, moze hustac sie na rekach... Wciaz zastanawiam sie jak do tego doszedl, bo wydaje mi sie, ze to nie calkiem normalne odkrycie jak na ten wiek. Rosnie nam maly akrobata ;););)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Witajcie Kochane! Slow kilka ode mnie. Jak juz wiecie 27 maja o godz. 6.49 przyszedł na swiat nasz Olek. Wazyl 3560 g i mierzyl 55 cm. Napisalam Kuk, ze nie obylo sie bez atrakcji - mialam zglosic sie na ciecie cesarskie na godz. 8.00 ale oczywiscie nic nie moglo byc przewidywalne bo przed 4 rano odeszly mi wody... Poza tym cala noc mialam skurcze porodowe, ktorych... nie rozpoznalam. Majac skurcze od polowy ciazy i to rozne ich rodzaje wizielam je poprostu za jedne z wielu chociaz gdzies mi tam zaswitalo, ze moze wlasnie... Do szpitala dorarlismy bardzo szybko gdzie lekarz, ktory konczyl dyzur mial ochote zebym poczekala na nowa zmiane ale jak mnie zbadal okazalo sie, ze porod juz jest na tyle zaawansowany, ze raczej powinnam juz jechac na ciecie. Ogolnie pobyt w szpitalu wspominam bardzo dobrze i milo, wyszlam w czwartej dobie. Kolejna atrakcja to to, ze oczywiscie w dzien wyjscia Zuza dostala goraczki 38,5 i ogolnie sie dosc powaznie rozchorowala co powodowalo, ze umieralam z niepokoju zeby nie zarazila Olka. Wspaniale tez bylo przywitanie sie rodzenstwa. Zuza miala przygotowany prezent dla brata, ktory zrobila z ciocia ze zlobka a braciszek mial dla Zuzy filmik i ksiazeczki z naklejkami. Kiedy weszlismy do domu Zuza dlugo mnie przytulala a potem powiedzielismy zeby sie przywitala, pocalowala brata w glowke dala prezencik i sama (mocno zaskoczona) dostala swoj podarunek. Film obejrzala natychmiast trzy razy pod rzad. I co chwile wchodzila do pokoju i patrzyla na Olka. Bylo nam strasznie przykro, ze od razu nie moze przytulac sie, calowac i przebywac w tym samym pomieszczeniu ale cale szczescie juz jest dobrze. Poza tym kiedy bylam w szpitalu pierwszego dnia zadzwonila do mnie rozzalona - mimo wczesniejeszych tlumaczen byla przekonana, ze mama i brat wroca tego samego dnia. Kolejne dni w ogole nie chciala ze mna rozmawiac a ostatniego dnia wziela od taty telefon i powiedziala "Mamusiu wracaj juz do domu" - chyba nie musze tlumaczyc co czulam. Pierwsze dni w domu, jak poprzednim razem glownie placz szczescia i pozytywnych emocji i zaskoczenie, ze tak dobrze sie czuje. Fakt, ze pierwsze dni po operacji odczuwalam jako dobre samopoczucie uswiadomil mi jak naprawde fatalnie czulam sie w ciazy. Co poza tym? Niesamowite miec znowu w domu noworodka i juz troche zaluje, ze wiecej tego nie doswiadcze. Olek, jak to noworodek glownie spi i je a okresy jego aktywnosci sa bardzo krotkie. Jest tez duzo bardziej delikatny od Zuzy kiedy sie urodzila. Trzeba z nim bardzo ostroznie - nie specjalnie lubi kapiel, nie znosi zmiany pieluchy i przebierania oraz wszelkich innych czynnosci pielegnacyjnych (ktore Zuza przyjmowala z duzym zadowoleniem) za to bardzo chetnie sie przytula ogolnie mocno wrazliwy. Taki nasz maly delikates :) Shalla, serdecznie gratuluje. Przesylam mnostwo pozytywnej energii - zwlaszcza teraz kiedy mam jej sporo. Naprawde bardzo sie ciesze! Licze, ze bedziesz na biezaco informowac nas o przebiegu ciazy! Karenko, skad wiedzialam, ze spodoba Ci sie wybor imienia dla naszego synka :) :) :) Jak wybrnelismy z Georga? Usmiejesz sie. Aleksander to bylo jedyne imie, ktore nas pogodzilo i tak sie szczesliwie zlozylo, ze Aleksander ma na imie dzidzius swinka, ktorego urodzila ciocia swinki Peppy :) :) :) Kuk, przeciez Jas ma niecale 11 miesiecy! Zuza zaczela chodzic jak miala 15 miesiac. Odebralam Twoja wiadomosc na poczcie glosowej, przepraszam, ze nie odebralam - nie slyszalam mialam pochowane telefony w torebce, a torebke w szafie. Mam nadzieje, ze niedlugo uda sie nam pogadac. Jak sie bardziej zbiore w sobie to wysle zdjecia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu! Wspanialych wiadomosci ciag dalszy! :) BArdzo sie ciesze, ze tak dobrze sie czujesz - nalezy ci sie jak psu zupa po tym co przeszlas! :) I fajnie, ze jestes w takiej wysmienitej formie psychicznej - cos jakby euforia poporodowa ;):) No tak - Olek delikates po Zuzie to jet wyzwanie, ale jestem pewna, ze sprostacie mu z umiechem na ustach :) Wzruszylam sie bardzo opisem przywitania maluchow. Szkoda, ze nie przyszedl mi do glowy pomysl z prezentem. Byc moze zlagodziloby to troche zazdrosc pomiedzy rodzenstwem, bo mamy teraz troche klopotow z tym zwiazanych. Czekam z ogromna niecierpliwoscia na fotki malego Olka i Zuzy oczywiscie rowniez! :) Co do mobilnosci Jaska, to ja sama jestem nia zdumiona. Jak pisalam Ania i Franio zaczynali znacznie pozniej. Ma to swoje dobre i gorsze strony. Dobra to to, ze Jasiek rozwija sie znakomicie i daje nam wszystkim mnostwo radosci. Gorsza zas, to to, ze nie mozna go sposcic z oczu ani na sekunde. W ciagu pol minuty przebywa droge z jednego konca domu na drugi, wsadza lapki wszedzie tam, gdzie nie powinien, gmera w kablach, bierze do buzi i zuje wtyczki i kable... Wciska guziki, kreci pokretlami i wyciaga z szafek co sie da!!!!!!!! Wlos sie jezy na glowie! Dzis rano zrobil cos, co sprawilo, ze wszyscy smielismy sie przez piec minut. Podpelznal cichutko, niezauwazony pod wysokie krzeslo, na ktorym Ania siedziala jedzac sniadanie i zaczal laskotac ja w gole, dyndajace nad podloga stopy. Ania nie zorientowala sie z poczatku co sie dzieje, bo krzeslo stalo przy wysokim stole-wyspie w kuchni, ktorego blat calkowicie zaslanial Jaska. Najpierw oganiala sie od niego ocierajac noge o noge a potem zdala sobie sprawe z tego, ze cos ja "atakuje" od spodu i zaczela krzyczec w nieboglosy. Wtedy dopiero wychylilam sie i zobaczylam co sie dzieje i smiechom nie bylo konca. Nie musze chyba dodawac, ze najbardziej sytuacja ubawiony byl Jasiek... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak dyzur, to dyzur... Czy pamietacie moze, czy Wasze dzieci, w wieku 2-3 lat miewaly ataki rozpaczliwego placzu przez sen??? Mam ten problem z Ania. Ma ostatnio ogromne trudnosci z zasypianiem, a kiedy wreszcie usnie, budzi sie po okolo godzinie z placzem i krzykiem. Ma przy zacisniete mocno powieki i nie daje sie uspokoic w zaden sposob :( Nie pomaga przytulanie, branie na rece, spiewy, szepty, podanie czegos do picia. Nie daje sie jej tez wybudzic. Placze przez sen ale nie jestem pewna czy jest to sen prawdziwy czy nie, bo czasem odpowiada na jakies pytanie z sensem. Wczoraj walczylysmy tak przez 1,5 godziny! :(:(:( Obie bylysmy juz calkowicie wyczerpane a ja nie umialam jej pomoc. Zabralam ja z lozka, bo krzyk budzil spiacego Frania, ale brana na rece drapala mnie tylko i bila po twarzy... Nie mam pojecia jak jej pomoc i co robic... W koncu padla ze zmeczenia i spala do rana. Takie placze zdarzaja sie jej niestety nie po raz pierwszy choc po raz pierwszy trwalo to tak dlugo. Mysle, ze odreagowuje w ten sposob jakies stresy. Zazdrosc o Jaska i Franka? Madra ksiazka o rozwoju dziecka mowi, ze jest to wiek resetowania sie polaczen nerwowych w mozgu dziecka... Szkoda tylko, ze nikt nie pisze jak jej pomoc. Nie moge poswiecac Ani wiecej czasu, bo go zwyczajnie nie mam :( I tak caly czas od 7 do 10 wieczor nalezy glownie do niej, bo Jas i Franek sa ostatnio bardzo samodzielni... Moze wakacje cos zmienia. Dajcie znac, jesli przyjdzie Wam do glowy cos madrego. Kuk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Logosm
Wodny Piskulcu- ogromne gratulację :) tak,się ciesze że czujecie się dobrze, a kłopoty z ciąża masz juz za sobą. Masz rację tez zawsze mam taki mały żal, że ostatnim niemowlaczkiem był Stachu- to takie przyjemnie jak dzidziunia kwili- nie da się tego jak dla mnie porównać z niczym. Fantastyczny pomysl z tym prezentem :) Shalla coz to za cudowna nowina, a co do Nastki to nie ma słów wprost, coś niesamowitego- normalnie Kuk ma rację masz w domu szamankę :) może to te ż oznaczać, że bardzo pragnie mieć rodzeństwo :) opowieść z pracy mnie rozwaliłą :) jesteś boska :) Kuk kiedyś czytałam, że jak dziecko budzi się z palczem w nocy to nalezy przed senm długo nie czytać a opowiadać mu pozytywne bajki- najlepiej takie , które same wymyslimy. Aha i ja bym jej zrobiła badania - krew , mocz usg brzuszka- nie wiem czy u Was to kosztuje ale może to być tez objawem jakieś choroby. A to, że są zazdrosne to chyba jest naturalne u mnie tez od czasu do czasu wybuchaja awantury wsród chłopaków, a powodem jest zazdrość. Ale jest jeszcze jedno moj Pawel od czsu do czasu jest zazdrosny o dzieci- i mówię to poważnie niestety :) na początku mnie to wkurzało ale był czas przywynkąc. Mówi mi no ty zawsze masz dla nich czas a nigdy dla mnie, jak ja chce do kina to musze czekać , a oni jak chca to od razu idziesz ( to z wczoraj) :) myslalam , że padnę :) pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie :) Przede wszystkim ogromne gratulacje dla Psikulca !!! Niech sie Oluś zdrowo chowa :) i oczywiscie gratki dla Shalli :) co do Nastusi to zgodnie z moją wiedza ona poprostu bardzo mocno marzyla o rodzenstwie i tak sie wam to ladnie pokrylo ze wyszlo na czary-mary :) Moje ogrodowe ptaszki juz wylecialy :) było ich 5 - urosly w tempie blyskawicznym Malo daly sie podgladac - rodzice okazali sie plochliwi, ale czasem moglam poprzygladac sie jak przez 10 minut niby przypadkiem zblizaja sie do krzewu z ziarenkami w dziobkach :) albo z woda jak zaczely sie upaly :) Gdy na ogrodzie byl moj pies - potrafily przez 2 godziny nie przyleciec do mlodych - taks ie baly "drapieznika" :) Nas traktowaly bardziej "na luzie" :P I nagle po jakichs 2 tyg juz nie bylo jednego, a dzien pozniej pozostalej czworki I mimo ze sporo bylam w ten dizne w ogrodku - nauczyly sie latac dokladnie wtedy kiedy mnie tam nie bylo hehe :) Kuk - czy mała ma koszmary ? opowiada o nich ? boi sie czegos ? My mielismy problem z Amelia w zeszlym roku po przeprowadzce Przeprowadzalismy sie wiosna a problem pojawil sie jesienia jak szybko bylo ciemno - Amelia zaczela paniecznie sie bac zostac sama w domu chocby na 2 minutki (na dluzej nie zostaje z racji wieku) Mowila ze w domu ktos jest, ze ja zabierze, czai sie, skrzywdzi itd Nie pomagalo ogladanie pokoi i mowienie ze nic nie ma Ten ktos nie mial imienia czy nazwy - to byl KTOS i tyle Gdy pewnego dnia po pracy w tempie sprinterskim wyszlam z psem (padalo, wialo, bylo ciemno i zimno na dworzu i mala za nic nie chciala z nami isc) i zastalam ja zasiusiana (bo w lazience byl KTOS i nie mogla tam pojsc - bezpiecznie sie czula jedynie na srodku przedpokoju) siegnelam po rade u znajomej psycholog Wbrew swoim przekonaniom robilam potem odczarowanie, czytalam z mala bajke terapeutyczna i mialam robic "talizman" ale juz nie bylo trzeba ! Strach minal jak reka odjal :)) I do dzis nie wrocil (odpukac) polecam: http://bajki-zasypianki.pl/tag/koszmary-senne/ w bajkach terapeutycznych zawsze wstawia sie imie bohatera na taka sama gloske na jaka jest imie dziecka - i bohater musi byc tej samej plci :) to ajkby ktos chcial skorzystac a nie byloby na tej stronie wspomniane :) jezeli zas Ania nie mowi nic o lekach to tez bylabym za badaniami lekarskimi bo takie krzyki nocne sa wtedy podwojnie niepokojace

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z tego co pamiętam Anastazja raczej nie miewała nigdy koszmarów nocnych. Natomiast w wieku ok 1,5-2 latka rzeczywiście zdarzyło się słownie kilka razy, że strasznie krzyczała w nocy podczas snu. Doszłam do wniosku, że lepiej jej nie wybudzać, żeby ten zły sen się nie utrwalił w jej pamięci, więc tylko przytulałam, głaskałam, mówiłam cicho, że jestem przy niej, że nic jej nie grozi i tyle. W miarę szybko sięuspokajała i nigdy nie wracałam do tematu w ciągu dnia. Nie wiem, może to nie było słuszne, ale tak robiłam. Wydawało mi się, że przypominanie w ciągu dnia, że w nocy był jakiś koszmar może nastawiać dziecko, że następnej nocy będzie oczekiwać tego samego, niejako nastawiać się na coś złego. I jakoś przeszło. Tyle z mojego doświadczenia, choć nie wiem czy to może być w czymś pomocne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny - dzieki! Zwlaszcza Elffikowi - jak zwykle profesjonalnemu w kazdym calu! :) Tajemnica czesciowo sie wyjasnila. Od tygodnia jestesmy przedmiotem ataku jakiegos cholernego drozdzaka (chyba). Zaczelo sie od jezyka Frania. Byl czerwony. Niektore kubki smakowe byly powiekszone i bialawe. Bolal. Choroba byla tajemnicza i lekarz kazal "przeczekac". Nastepnego dnia bolalo juz mniej, ale po trzech dniach Franek zacza skarzyc sie na... bol podniebienia a w kaciku ust pojawila sie zajada. Wtedy tez zaczely sie nocne placze Ani , o ktorych pisalam. Ania zaczela skaryc sie na bol jezyka, ktory jednak trwal az cztery dni. Nie pomagalo nic, a pediatra rozkladal rece. Najdziwniejsze bylo to, ze na jezyku nie bylo widac wyraznych zmian jak u Frania... W dwa dni po Ani, podobna przypadlosc zaczela dreczyc i mnie. Jezyk bolal mnie tak, ze myslalam, ze zwariuje. Byl caly spuchniety i poraniony, bo od czasu gdy wypadl mi mostek (wiem, wiem!!! musze go natychmiast wstawic!!) mam po jednej stronie taki opilowany na stozek kikutek zeba, o ktory zahaczam przy kazdym ruchu jezyka. Lekarz dalej rozkladal rece, aptekarze wymyslali wciaz nowe lekarstwa, a jezyki bolaly... Kiedy zajady pojawily sie zarowno u Ani jak i u mnie, moja Mama (konultowana telefonicznie) nakazala kupno witaminy B2 i srodka przeciw drozdzakom. Jestesmy z Ania po pierwszym dniu takiej kuracji i widze wreszcie jakas poprawe. Mysle, ze pomimo, ze objawy choroby u Frania zlagodnialy, jego takze potraktujemy w ten sposob... Dodam, ze oprocz jezyka Ania skarzy sie od wczoraj na bol brzuszka... Jesli kuracja mamy nie wyleczy Ani ze wszystkich objawow z bolem brzuszka wlacznie, poprosze lekarza o skierowanie na badania. Nie bedzie to latwe, bo probowalam juz kiedys wydebic takie skierowanie bezskutecznie... :( A z bajkami sprobuje swoja droga :) Zreszta przerabialam to juz kiedys z Franiem na podstwaie ksiazki "Bajki, ktore lecza" . Dziala, ale trzeba sie mocno wysilic na takie sensowne fantazjowanie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk, a masz jakis pomysl skad taka infekcja mogla by sie wziac? Moze Franio polizal cos w przedszkolu, a potem przez buziaki przeniosl na domownikow? Szczerze mowiac nigdy sie nie spotkalam z tego typu infekcja, ale napedzilas mi niezlego stracha, jako ze Nastka dosc czesto, nie pomna na moje wrzaski i tlumaczenia bierze do buzi rozne przedmioty. Mam nadzieje, ze mamusi kuracja przyniesie szybkie efekty!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikkulec
Kuk, ja jako dziecko caly czas chorowalam i czesto tez, pewnie wskutek braku odpornosci i trwajacej wiecznie antybiotykoterapii mialam w buzi rozne atrakcje, a to na jezyku, a to na wewnetrznych stronach policzkow i dziaslach. Na zajady babcia zawsze dawala mi vit. B complex (obecnie B compositum) a wszystkie zmiany w ustach byly smarowane lapisem czyli azotanem srebra. Lapis byl w plynie i byl zamawiany w aptece - byly go dwa rodzaje - na wodzie lub na alkoholu. Teraz w polskich aptekach mozna dostac taki w malym sztyfciku ale, ze jego stezenie jest w zwiazku z tym jakies kosmiczne to zawsze uzywam go tak, ze trzymam sztyft minute w kropli wody a potem patyczkiem kometycznym nakladam ta wode na odpowiednie miejsce. Uwaga - nie wolno dotknac tym ubrania czy ciala bo utleniajac sie barwi wszystko na czarno. Pamietam ten srodek z dziecinstwa jako cos co pomimo, ze nie bylo smaczne calkowicie akceptowalam bo dzialalo blyskawicznie. Skonsultuj to moze ze swoja mama, moze tez bedzie miala dobra opinie na temat lapisu. Jakos nie moge sie wziac do przeslania zdjec Olka... sprobuje podjac dzis probe :) Powiem jedno - mimo, ze Jasnie Pan, jest naprawde slodki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu ciesze sie ze jestes w tak dobrej formie. Czekam na zdjecia. Ja doslownie na minutke, bo dzisiaj ryje nosem po klawiaturze. Wrocilismy o 3 w nocy z lotniska, bo odbieralam M. Kuk co do zachowan nocnych to Olek mial takie 3 lub 4 akcje i ten placz byl bardzo desperacki, glosny i potrafil trwac ok godziny. Pediatra powiedziala ze to sie zdarza w tym wieku. Olek mial wtedy ok 2-3 lata. Ja nie poglebialam tematu bo w koncu wszystko sie samo skonczylo i nie bylo nawrotu, ale pewnie gdyby sytuacja trwala szukalabym rozwiazania A co do jezyka to moze tzw. obrzęk Quinckego. Moja kolezanka to miala po zjedzeniu truskawek. Nawet po niewinnej szmince moze sie pojawic i czesto nie u osoby ktora ja stosuje a u tej ktora dostala calusa. Wapno i antyhistaminowe leki pomagaja. No, ale moze to byc cos zupelnie innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karenko, to chyba jednak nie to, choc ju sama nie wiem. Lekarz twierdzi, ze jest to jego zdaniem alergia. Ale na co????? i co do alergii maja afty? No i czy alergia bywa zarazliwa??? W kazdym badz razie wapno nie wystarcza. Na razie kontynuuje kuracje przeciwgrzybicza (bo to wydaje mi sie najprawdopodobniejsze) i czekam co z tego wyjdzie. Jak przetestuje na sobie, sprobuje z dziecmi. A na koniec zrobie jeszcze wszystkim badania krwi i posiewy na grzby i bakterie. Prywatnie oczywiscie... A tymczasem co rano oddaje sie jeszcze innej rozrywce - przesluchuje kandydatki na nianie/panie od sprzatania. Z poczatku zdecydowana bylam zatwierdzic pierwsza jaka sie nadarzyla, bo polecala ja moja znajoma z pracy. Teraz juz wiem, ze na pewno tego nie zrobie. Mam w glowie istny metlik od wysluchiwania opowiesci o problemach rodzinnych tej i innych kandydatek... Moze to swiadczy o mojej znieczulicy, ale zdalam sobie sprawe, ze juz nie moge! Jesli ktos, kto przychodzi do mnie w sprawie pracy, nie spojrzy nawet na dzieci, ktorymi ma sie zajmowac, a za to, przez godzine opowiada mi o tym, jak jego corka wyjechala do Grecji i co jada tam na sniadanie i jakie to wszystko jest dla niej stresujace, zaczynam zastanawiac sie, czy zwariowalam ja czy ona... Dzis rano przyszla wreszcie sensowna i mila dziewczyna - Rumunka, wygladajaca i zachowujaca sie normalnie. W swoim kraju uczyla dzieci i doroslych francuskiego. Tutaj od czterech lat pracuje na kawalek etatu i bardzo chcialaby przejsc na caly. Ma doskonale referencje od dwoch rodzin, u ktorych zajmowala sie dziecmi, w tym dzieckiem niepelnoisprawnym psychicznie. Dlaczego pisze z takimi szczegolami? Dlatego, ze dziewczyna ta od czterech lat ...pracuje na czarno! Na czarno zatrudniala ja spoldzielnia, ktora skierowala ja do pracy (zawsze sezonowej) u rodzin. Na czarno pracuje w rodzinie, w ktorej zajmuje sie dwojka dzieci w tej chwili. Jest obywatelka kraju UE, ma wyzsze wyksztalcenie, chce pracowac legalnie, placic podatki i miec ubezpieczenie i jestem pierwsza osoba, ktora zaproponowala jej zatrudnienie legalnie... Czy to nie jest jakis obled ? I jak ten w tym kraju ma byc dobrze???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Kuk, kandydatura, o ktorej piszesz brzmi rozsadnie. Szkoda tylko (zeby tylko nie zabrzmialo to zbyt nacjonalistycznie :) ), ze to nie Polka - chodzi mi oczywiscie o kontakt dzieci z jezykiem. A co do legalnego zatrudnienia niani... w Polsce nie spotkalam sie z takim przypadkiem. Sama Patrycje tez zatrudnialam na czarno. Patrycja pracowala u nas "na pelny etat" i zarabiala na reke w zaleznosci od wypracowanych godzin ok. 1350 zl miesiecznie. Jezeli mialabym do tego dodac podatek i 40% (liczony od brutto) zus to najzwyczajniej na swiecie nie byloby mnie na to stac. Zatrudniajac Patrycje sami wyrazilismy zal, ze nie jestesmy w stanie zatrudniac jej legalnie czym ona byla wielce zdziwiona bo bylo dla niej oczywistym, ze pracuje sie na czarno... ech...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Shalla, a ja jestem bardzo zainteresowana jak sie czujesz. No i czy dobra nowina zostala juz potwierdzona przez lekarza. Daj koniecznie znac czy wszystko w porzadku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, jeszcze raz to napiszę- Psikulec wyglądasz rewelacyjnie! Czy Ty coś ćwiczysz, czy matka natura po prostu dla Ciebie łaskawa? Nie dziewię się, że Ania walczy o względy Marco - niezły przystojniaczek z tego malucha :) Chyba wszystkie włoskie dzieci są piękne! Kuk, plis , odezwij się, bo muszę zaklepać dzień wolny! Psikulcu, czuję się różnie. Ogólnie nie powinnam narzekać, bo jestem zdrowa, ale ciągle taka senna, ledwo mogęw pracy wysiedzieć, spadam z krzesła, bo autentycznie zasypiam przy biurku! :) Serio. Zwolnić się nie mogę, bo mamy jakieś dwa diabelne audyty i nikt nie dostaje wolnego, chyba że ma zwolnienie od grabarza.... Nastusia nadal oficjalnie nie wie o maluszku, ale dziwnie spokojna teraz w tym temacie :) Może przeczuwa? Wizyty u lekarza tutaj to jest żart. - panie doktorze jestem w ciąży - gratuluję, do widzenie, następny proszę. I tak to wyglądało póki co. Położna przeprowadziła ze mną godzinny wywiad, największe zdumienie okazując, że to drugie dziecko a znów z tym samym partnerem. No rzeczywiście, zadziwiające.... Za 3 tygodnie mam w szpitalu pierwsze USG. I wtedy zobaczymy. Termin ustalony na 24 stycznia! A zatem na Wigilię objem się jeszcze jak prosiak :) :):) HURA!!! I tyle z niusów. Robię zdjęciamoim różom. Jak ktoś nie ma jeszcze dość, to mogę przesłać. No to ściskam i spadam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×