Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zabka

TERMIN W GRUDNIU

Polecane posty

Shalla nas zasypalo na jeden dzien w sobote, ale szkoly byly zamkniete do wczoraj ;) ;) ;) Poniewaz najczesciej slyszanym ostatnio slowem we Wloszeh jest "strajk", Olek wszystkich informowal ze nie chodzi do szkoly bo "pogoda strajkuje". ;) Oko wraca do normalnego wygladu i ciesze sie jak glupia!!!! Codziennie sobie obiecuje ze naisze cos o dzieciach a szczegolnie o Zosia, ale wciaz mi schodzi. W skrocie: Zosia ma 78 cm wazy ponad 11 kg, od 10 miessiaca mowi "mama". Teraz doszlo do tego "ciao" i "nie nie nie". Uwielbia jak kazde dziecko w jej wieku zabawe w " a ku ku". Robie wszystkim pa pa. Jest mala rozrabiara, wie ze np nie wolno jej sie bawic TV, wiec podchodzi do niego odwraca sie do nas kiwa paluszkiem mowiac "nie nie nie" i... robie swoje. Kocha samochody, prawie caly czas kiedy raczkuje ma jakis model dczepiony do reki i ciagle robi "brum brum brum" Wczoraj droweal sie do papierowego modelu samolotu Olka wziela go do reki i zaczela nim wywijac osemki w powietrzu robiac swoje "brum brum". Zdziwilo mnie to bo od chwili kiedy Olek zlozyl ten model i zaczepil go na jakims kwiatku nikt sie nim nie bawil, wiec zaskoczylo mnie ze Zosia wie ze to ma latac. Zdjecia mi sie nie otwieraja niestety, jeszcze 13 dni takiego netu ktorym mam ochote trzasnac o podloge. W tej chwili tego posta pisze juz 10 min bo co chwile sie blokuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przepraszam za tyle literowek, ale kursor mi nie wskakiwal w zaznaczony tekst i nie udalo mi sie tego poprawic przed wyslaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jej, Karen ko! Zosia to prawdziwa spryciara! Z tym samolotem to rzeczywiscie niesamowite. Skad dzieci wiedza takie rzeczy? Maxio zdecydowanie protestuje w robieniu papa i robi od wielkiego dzwonu o ile w ogole. Niestety. Gada mama, tata, papa, baba i cala serie niezidentyfikowanych wyrazow w stylu ojejo! Dadada itd. Wazy 12kg :) Ale pojecia nie mam ile ma wzrostu. Uwielbia bujanie na hustawce, gdzie notorycznie zasypia :)) Slowa NIe nie opanowal jeszcze, ha ha ha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karenko - bardzo ciesze sie, ze oko wraca do normy! :))))))))! Mam wrazenie, z Zosia i Olek to bedzie taka nierozerwalna para - z zamilowaniem do motoryzacji najwyrazniej wrodzila sie w brata ;):)! Mlodsze dzieci ucza sie sto razy szybciej od pierworodnych - zobaczysz ile razy jeszcze Zosia zadziwi Cie umiejetnosciami, o ktore wcale nie bedziesz jej podejrzewac! Ja przyjmuje juz bez zdumienia fakt, ze Jasiek nauczyl sie liczyc do 10 w wieku poltorej roku albo to, ze spiewa piosenke po angielsku lepiej od Ani, ktora uczyla sie jej w szkole. To nauka przez osmoze... ;) Ale musze Wam wyznac, ze pewna informacja zawarta w waszych (to jest Karenki i Shalli) mailach sprawila, ze zalamalam sie troszeczke... Piszecie, ze Zosia wazy 11 a Max 12 kilo. Otoz tyle samo wazy w tej chwili moj 30 miesieczny Jasiek... Nie pisalam Wam ostatnio o tym, ale nasze klopoty z jedzeniem trwaja. Od ponad roku Jasiek ma nieustajaca biegunke, ktorej zadna dieta nie zdolala wyeliminowac. Robimy kolejne badania i wciaz slyszymy, ze maly ma sie dobrze, tylko ja panikuje. Tyle, ze biegunka nie ustaje, skore ma ciagle poirytowana i wciaz skazry sie na bole brzuszka. Czekam wlasnie na kolejne wyniki badan krwi, kalu i moczu. Badamy go pod katem pasozytow, bakterii, alergii... Cos przeciez musi ten stan powodowac! :(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość topikowa podczytywaczka
Kuk, a diagnozowaliście Jasia pod kątem choroby Crohna, albo wrzodziejącego zapalenia jelita grubego? Wiem, że większość przeciętnych lekarzy powie, że on jest na to za mały, ale sporo dzieci choruje. Sorry za wtrącanie sie, ale u mnie w rodzinie wystąpiły te choroby i wiem, jak ważna jest dobra diagnoza - bo tej początkowo zabrakło. Jestem już przeczulona, jak czytam o biegunkach itp. Pozdrawiam i życzę zdrowia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podczytywaczko, wlasnie poczytalam w necie o chorobie o jakiej wspomnialas. Wlos sie jezy na glowie. W dodatku sama diagnostyka jest dosc skomplikowana. No, ale moze jak sie juz wie czego sie szuka to latwiej to znalezc. No, ale czy tak malutkim dzieciom wykonuje sie kolonoskopie???? Aga z tego co przeczytalm to sa tez badani krwi ktore juz w jakis sposob daja odpwiedz ze cos sie dzieje w kierunku tej choroby. Naprawde bardzo Wam wspolczuje. Osobiscie to ja bym w tej sytuacji wolala: alergie ktora nawet zredukuje diete do 3 produktow, czy nawet pasozyty ktore ciezko wytepic niz chorobe na ktora nie ma lekarstwa. Jej, MOCNO trzymam kciuki zeby to jednak bylo cos co da sie zwalczyc i co pozwoli Wam wyprowadzic Jasia na prosta. Co do mlodszych dzieci to cos w tej nauce przez osmoze jest ! :) oj musze leciec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Kuk, my tez mamy z Olkiem przejscia biegunkowe - wlasciwie przeciez od urodzenia kiedy zdiagnozowano nietolerancje laktozy. Powazniejsze przejscia zaczely sie pod koniec sierpnia i jeszcze do dnia dzisiejszego Olek nie jest pod tym wzgledem ustabilizowany. Wrocila nietolerancja laktozy i doszly do tego inne nietolerancje pokarmowe. U Jaska tez stawialabym jednak na to. Napisze jutro wiecej o badaniach i wszelkich innych zaleznosciach. Dopiero wczoraj podnioslam sie z lozka wiec mam sporo roznych zaleglosci do nadrobienia. p.s. kiedy skonczy sie ta straszna zima???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karenko, jak piszesz o Zosi, to ja "widzę" taką małą rozrabiarę ;) Pisz o niej jak najwięcej! Kuk, współczuję z powodu Jaska... Najgorszy jest brak dobrej diagnozy, co zresztą znam z autopsji. Mam nadzieję, że wyniki badań o których pisałaś dadzą rozwiązanie problemu. Shalla, ja zdjęcia dostałam! Max jest coraz bardziej uroczy i coraz bardziej podobny do swojego taty! Marcel za miesiąc skończy 3 lata i mając ponad 100cm waży ok 14 kg. Rzadko upomina się o jedzenie, więc teoria, żeby dziecko przegłodzić a samo zawoła, u nas się nie sprawdza. Miewa dobre dni, czyli takie, kiedy jada normalnie, ale są "od święta" tylko. Skoro już jestem przy M. to napiszę Wam jak nas ostatnio zaskoczył. Otóż, kilka dni temu, chowałam z nim kredki do pudełka. I mówię: Marclelku, policz kredki. Sprawdzimy czy żadnej nie brakuje" A Marcel: "Eins, zwei, drei, vier, funf, sechs, sieben, acht, neun, zehn." Wyobraźcie sobie nasze miny kiedy tego słuchaliśmy! Okazało się, że M. nauczył się liczyć po niemiecku oglądając bajki u dziadków. Ich pakiet kanałów TV zawiera tylko jeden z bajkami, po niemiecku właśnie :) Psikulcu, cieszę się, że czujesz się choć troszkę lepiej. Mnóstwo ciepłych myśli wysyłam!! :) A koniec zimy? ... Myślę, że jest już bliżej niż dalej ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karenko, dobrze, że z okiem lepiej. Mnie się każdy ból oka kojarzy z podłą migreną i serdecznie współczuję każdemu, kogo coś w tej okolicy boli. O estetyce już nie wspominam, bo wiadomo, kiedy człowiek jest w bólu to akurat o urodzie myśli najmniej. Mój mąż ma teraz właśnie jednego pacjenta, który na skutek problemów z tarczycą ma oboje oczu ( oba oka???? ) bardzo wytrzeszczone. No, nie wygląda to ślicznie, szczególnie o starszego, dość otyłego i łysawego mężczyzny, ale są dobre rokowania i zaczyna wracać do normy. Kuk, trzymam kciuki, żeby to jednak była zwykła alergia. Choroba Crohna występuje także w mojej rodzinie i choć da się z tym żyć ( ciocia ma już 60 lat ), to jednak przyjemnie nie jest :( Całuski dla Jasia. A jeszcze przyszło mi coś do głowy.... może głupota, ale... jest taka rzecz, któa powoduje najpodlejsze dolegliwości, a za cholere nie wychodzi na żadnych badaniach: nerwy. Jasio miał takie przykre przejścia w przedszkolu. Może to jest ciągle echo tych emocji???? Psikulcu, kolejny etap za Tobą! Już z górki! Ja też ślę wiadra pozytywnej energii!! No, a ja sobie wykrakałam ten śnieg za oknem.... nie dość że do dziś się ślizgam po nim na letnich oponach, to jeszcze zapowiedzieli na piątek obfite opady!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Marj, niesamowite! Niesamowite i wspaniale po prostu. Kuk, tylko probuje sobie wyobrazic, jak to musi martwic... A jak sam Jasiek musi czuc sie z tym niekomfortowo... Kurcze... Zycze Wam z calego serca, zeby jednak te biegunki nie byly objawem niczego powaznego. A jeszcze bardziej zycze, zebyscie naprawde szybko znalezli te prawdziwa przyczyne... Karenko, przerazilas mnie tym okiem i tym z jak kaprysna choroba zmagacie sie wszystkie. Przy niedoczynnosci, objawy naczynnosci, tak zaskakuje niefajnie... Jak to dobrze, ze kiedy to pisze, oko wrocilo juz normy. Wspaniala wiadomosc, ufff. A a propos Zosi, z tymi sporadycznymi opowiesciami o dzieciach to jest tak, ze zatrzymujemy sie na etapie fikajacego bobasa, a tu nagle wylania sie panna z charakterem. Fajna dziewczyna urwis ci rosnie :) I potwierdzam ze drugie dziecko uczy sie wszystkiego i wie wszystko szybciej i najczesciej nie wiadomo skad. Shalla, a ja odkrylam zdjecia od Ciebie dopiero w tym momencie, bo przeczytalam ze wyslalas. Ale dopiero mozolnie sie otwieraja, widzialam na razie tylko pierwsze. Nas tez zasypalo i wyglada na to, ze mamy wiecej sniegu niz znajomi w Polsce. I teraz wychodzi na to, ze to oni nam go zazdroszcza bo, jak stwierdzila kolezanka, w sumie, jak juz jest na minusie, to lepiej ze sniegiem, przynajmniej dzieci sa szczesliwe :) A zeby nie bylo, ze tu takie poludnie, to napisze, ze i my mamy za soba kilka wyjatkowo zimnych dni i nocy (-7C w dzien a -13C w nocy), czym jestesmy wszyscy baaardzo zadziwieni. Przy takich temperaturach na zewnatrz to ja mam w domu na schodach i przy wejsciu 13C. I w kuchni tez, bo normalnie nie wlaczam tam nigdy kaloryferow, no i wlasnie po raz pierwszy wlaczylam. W takie dni palimy w piecyku juz od rana i gromadzimy sie w jego okolicach... Shalla, nie no, kolorowanki, zrecznosciowki, puzzle, edukacyjne czy nauka jezyka to nie ma problemu. Mnie chodzilo o gry gry, fabularne. Ze takie jezeli juz, to przemyslany wybor, zakup plyty, wspolne wgryzanie sie... A nie skakanie z gry na gre w sieci. Ale generalnie to dzieci sa jeszcze male... Nie chcielibysmy, zeby wsiakaly w gry na dlugie godziny, wolelibysmy zeby robili cos innego. Bo to wciaga rozniez doroslych... Bo sami nie gramy... No i dlatego ze to wciaga... I jeszcze dlatego ze wciaga... :p :p :p :p Dzisiaj w sumie pisze o dosc nietypowej porze... moj kuchenny netbook Farfocel dogorywa.... Kurcze! Szkoda go! Klawiatura przestala dzialac kilka dni temu i teraz bez problemu to moge na nim radia sluchac. Kiedy grzebie na nim w interncie, nie moge nawet normalnie wpisac hasla w google, tylko kopiowalam dzisiaj rano, po literce, bo nadal nie przygotowalam sobie innego sprzetu na te poranne samotne godziny, kiedy wszyscy jeszcze spia.... I bez sensu go teraz do Polski tachac, skoro pisac nie moge.... eh.... szkoda.... szkoda... Do telefonu to sie czlowiek przyzwyczaic nie zdazy i juz siada, a jak takie cos sie ma cztery lata, to boli.... Wiem, wiem, sa wieksze problemy na swiecie.... Kuk, przyznam sie, ze do tej pory nie udalo mi sie obejrzec na spokojnie i bez dzwiekow gebowo-jaskowo-polowych w tle odcinku programu, do ktorego podalas linka, ale udalo mi sie uslyszec np. jak ludzie w tym programie dziwili sie, ze w ogole mozna ich pytac, o to czy przeczytali instrukcje obslugi telefonu, no bo kto to czyta, jeden mlody czlowiek powiedzial fajnie: ja tam jestem samoukem :) Ha! Ja naleze do ludzi, ktorzy czytaja instrukcje obslugi telefonow i zauwazylam juz kilkakrotnie, ze producenci radza nie naduzywac tego produktu ;) trzymac z dala od ucha ;) nie przechowywac w kieszonce na piersi i w ogole w zadnej, a najlepiej uzywac jak najczesciej sluchawek. Ciekawe, nie? W kazdym razie bardzo bym chciala obejrzec to jeszcze raz, zeby dosluchac co mowia na temat szkodliwosci... Ale powiedzcie dziewczyny, czy zaczelyscie trzymac telefon dalej od ucha podczas rozmowy i przestalyscie nosic go w kieszenii? Ja przez telefon rozmawiam naprawde bardzo malo, ale rzeczywiscie jak juz wychodze, to nosze w kieszeni, a jak rozmawiam, to mam go przy uchu.... Bo wygodnie.... Hm.... A znam trzy babki, ktore nie maja telefonu komorkowego, z wyboru oczywiscie. Z jedna szczegolnie widuje sie dosc regularnie i czasami sie wsciekam (w duchu oczywiscie), ze nie mozna sie z nia skontaktowac teraz! juz! . A moze to ona ma racje, ze ma to w nosie. Jej, co ja musialabym uslyszec o szkodliwosci telefonu, zeby z niego calkowicie zrezygnowac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli chodzi o tarczycę to ja stawiam na Czarnobyl i wybuch tej elektrowni jądrowej. Podobno tarczyca wychwytuje z organizmu jod i ten radioaktywny mógł ją po prostu uszkodzić. Chemtrials trudno w to uwierzyć chociaż jest to pewnie i możliwe i prawdopodobne. Obejrzałam zdjęcia ładne :) Ja też się boję wpływu komórek na organizm ludzki i dlatego unikam jak ognia wszelkich urządzeń, które generują mikrofale czy pole elektromagnetyczne. Nie mam np. mikrofalówki, nie zgodziłam się na kuchenkę indukcyjną. Ale co z tego tych „mikrofal pełno „lata w powietrzu. Karenko dobrze, że oko wraca do normy. Czy dostałaś jakieś leki? Kuk, bardzo mi przykro z powodu Jasia. U nas problem w drugą stronę Staś za rzadko się wypróżnia. A z wagą i jedzeniem nadal bez zmian nadal kiepściutko. Marj, Staś ma tak samo głodny nie upomni się o jedzenie, ani nie zje większej porcji. Wczoraj Stasiu był prawie cały dzień z tatą w pracy. Ale się cieszył! Był nie do okiełznania rano w domu i całą drogę mi nadawał. Mówi do mnie: „U taty w pracy to jest fajnie. Tata może nawet iść zrobić siusiu do damskiej toalety, gdy męska jest zajęta! :) Mnie pogoda ciągle zaskakuje, bo ja się nastawiłam, że zimy w tym roku nie będzie. U nas mróz już zelżał, ale za to rano miałam niespodziankę w postaci samochodu zasypanego śniegiem. No i nie tylko, bo droga też była ośnieżona i musiałam jechać wolno i spóźniłam się do pracy. Oby pogoda utrzymała się do weekendu, żebyśmy mogli pobawić się na śniegu. Może uda ulepić się bałwana lub iglo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boze, Podczytywaczko - przeczytalam i zimny pot oblal mnie ze strachu. Do tego, bylo tam cos o oczach, a wlasnie na bole oczek Jasiek skarzy sie od paru tygodni... Zaraz zacdzwonie do pediatry, ale czuje, ze zaczynam wpadac w panike. Boze, kiedy wreszcie przyjda te wyniki badan... Psikulcu - widze, ze z Olkiem sytuacja ma sie podobnie. A macie jakiegos dobrego alergologa? Ja bylam z Jaskiem ponoc u najlepszego dzieciecego tutaj, ale moje wrazenie bylo okropne - kompletny brak profesjonalizmu i pobiezna diagnoza wystawiona w oparciu o niedostateczne badania. Teraz robie badania poszerzone, ale nie wiem komu je pokazac. Marj - wiadomosc o tym, ze Marcel wazy 14 kilo nieco mnie uspokoila, bo przeciez rozwija sie normalnie, prawda? Przyjzalam sie dzis rano golemu Jaskowi i stwierdzilam, ze pomimo rozwolnienia nabral jednak troche ciala w ostatnich dniach. Nie wiem z czego, bo je jak ptaszek albo wcale, ale nie wyglada juz jak szkilet jak dwa tygodnie temu. A czy wiecie, ze Franek, ktory od 3 do 5 roku zycia przechodzil okres absolutnego niejadkostwa, teraz ma wilczy apetyt? Codziennie rano pozera na sniadanie 250 ml. jogurtu z mieszanka platkow, ziarenek, orzechow, etc. O 10 zagryza spora kanapka, o 12 wcina trojdaniowy obiad w szkole, o 15 podwieczorek, o 18. chodzi po domu szukajac czegos co daloby sie wrzucic na ruszt, o 19.30 zjada spora kolacje i...zagryza owocami. A wczoraj po kolacji i owocach zjadl jeszcze trzy nalesniki z powidlami sliwkowymi... Nie wierze wlasnym oczom. Dodam, ze dalej pozostaje chudy jak patyk. I tym sie pocieszam patrzac na Jaska. Gdyby tylko to cholerne rozwolnienie minelo... Psikulcu, jeszcze jedno pytanie - a czy Olek miewa ostre skorne reakcje alergicze tak jak Jasiek? Mam na mysli intensywne czerwone plamy w okol ust wystepujace zaraz po zjedzeniu pokarmu. Pilnuje bardzo, zeby nie dawac mu np. pomidorow, ale jest to jedna z niewielu rzeczy ktore jadlby chetnie i czasem uda mu sie ukrasc kawalek pomidorka z taleza kogos z nas... W minute potem cala buzia oblewa sie jasno-czerownym rumieniem. Na razie pomaga podanie wapna w syropie, a w ciezszych przypadkach zyrtecu ale zawsze boje sie, czy kiedys, poza domem, nie zje czegos, od czego np. spuchnie mu przelyk, a ja nie bede miala zyrtecu pod reka.... I pomyslec, zezdaniem pani alergolog Jasiek na pomidory uczulony nie jest...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk nie wiem czy to pisac czy nie, bo nie chce siac paniki, ale podziele sie swoim doswiadczeniem co do reakcji alergicznej. Ja mialam wstrzas anafilaktyczny 3 razy w zyciu. Ironia polega na tym ze przezylam bo bylam wtedy w szpitalu i dostalam natychmiastowa pomoc, ale mutne jest to ze gdybym w nim nie byla to by mnie nie poczestowano lekiem na ktory jestem uczulona. Ostatnim razem w dniu kiedy urodzila sie Zosia kiedy mi podano NLPZ gardlo (i cala twarz zreszta) zaczely mi puchnac w ciagu 3 min i gdyby nie natychmiastowa rekacja pielegniarki ktora bez konsultacji z lekarzem podala mi KONSKA dawke sterydow, to jest pewne ze bym sie udusila. Zgon w przypadku dozylenego podanie leku wywolujacego wstrzas nastepuje do 5 min, wiec gdyby pielegniarka chciala sie trzyamac procedur i sciagla by lekarza telefonicznie z dyzurki to juz bym dzis tych slow nie pisala. Chcialam jednak napisac ze jesli masz jakies podejrzenia ze u Jasia moze wystapic tak silna rekacja alergiczna to moze warto trzymac w domu sterydy, ktore w sytuacji zagrozenia mozna podac dozylenie lub domiesniowo. Lek antyhistaminowy w tabletce moze po prostu nie miec czasu zareagowac. Pocieszajaca jest to ze reakcje na pokarm wywolujac wstrzas wystepuje do ok 30 min po spozyciu pokarmu wiec czas na podanie leku jest, ale czy zawsze zadziala tabletka? Ja bym jednak wolala miec w domu cos silniejszego do natychmiastowego podania. Mnie w takich przypadkach podawano tez natychmiast adrenaline , czyli lek ktory nosza przy sobie wszyscy uczulenie na pszczoly, bo wiedza ze po ukaszeniu maja 10-15 min na rekacje. No, ale nie wiem jak to jest ze stosowaniem tego u dzieci. Mam nadzieje ze to nie zabrzmialo panikarsko, ale moze warto zapytac pediatry co w przypadku gdby Jasiek mial silniejsza niz dotychczas reakcje alergiczna, co Ty mozesz zrobic w chwili kiedy czeka sie na pogotowie. Ja przez dlugi czas nosilam przy sobie sterydy w tabletakch ,ale zeby szybciej odczuc ich dzialanie przed podaniem musialam tabletki zmiazdzyc na proszek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karenko - u dzieci jest podobnie. Wiem, bo dzieciaki mojego brata cale zycie (od wczesnego dziecinstwa poczawszy maja przy sobie w plecaczkach strzykawki z adrenalina. Raz jeden ta strzykawka przydala sie mojemy bratankowi w czasie obozu nad morzem, kiedy faktycznie uzadlila go pszczola (a moze osa?) Wiem i dlatego wciaz sie zastanawiam. Musze za wszelka cene znalezc sensownego alergologa. Kiedy Franek byl maly i mial rozmaite objawy nietolerancji i alergii pokarmowych, pokazalismy go starszej Pani profesor - bylej szefowej szpitala pediatrycznego w Alessandrii. Byla juz wtedy na emeryturze, ale w ciagu godziny badania dowiedzialam sie od niej tyle, ze teraz widze tylko jedno - brak kompetencji lekarzy, do ktorych prowadzamy Jaska... Niestety Pani Profesor nie przyjmuje juz zadnych pacjentow i nie da sie do niej zapisac nawet na jednorazowe konsultacje. Pamietam, ze ona, jeszcze przed przystapieniem do badania i wywiadu, obejrzala sobie Frania dokladnie, porozmawiala z nim luzno i na tej podstawie powiedziala mi wstepnie co mu dolega. Widziala "charakterystyczne" plamki w roz nych czesciach twarzy, "charakterystyczne" cienie pod oczami, "czarakterystyczne" opuchniecie wargi, "charakterystyczny" odcien skory, etc. Ona po porostu byla genialna obserwatorka i doswiadczonym diagnostykiem, w przeciwienstwie do osobm ktore spotykam teraz. Potem oczywiscie przeprowadzila tez normalne badanie i wywiad ale najwazniejsze zauwazyla "golym okiem".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość topikowa podczytywaczka
Kuk, przepraszam Cię - nie chciałam siać paniki. Po prostu mnie coś trafia, jak czytam o niekompetentnych lekarzynach, którzy nie potrafią postawić dobrej diagnozy, a czas leci. A nie myślałaś o homeopacie? Albo irydologu? Oprócz, rzecz jasna "normalnego" pediatry. Wydaje mi się, że te osoby są bardziej kumate w diagnozowaniu. A nuż by coś doradzili? W każdym razie, życzę Tobie szybkiego rozwiązania tej sprawy, cokolwiek nie postanowisz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przepraszam, ze troche odbiegne od tematu na krotka chwilke. Otoz WALI snig za oknem. Ja jestem w pracy - jeszcze 2 godziny bede.... Juz teraz parkin wyglada na nieprzejezdny..... normalnie ludzie sie ewakuowali - ja nie moge, bo mam jeszcze kupe rzeczy do zrobienia. Jesli to czyta moja rodzina to niech sie lepiej przygotuja na holowanie mnie na moich letnich oponkach ., aha ha ha ha Odmeldowuje sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jezu! Dziewczyny! Ja tu sobie bla bla bla o blahostkach, a Wy o takich powaznych problemach... Nigdy nie mialam stycznosci z powazniejszymi formami jakiejkolwiek alergiii... Nie mialam pojecia.... Po lekturze Waszych postow przypomnialam sobie tylko, ze u Jaska pediatra stwierdzil podejrzenie o uczulenie na pewien antybiotyk... i pomyslalam, ze warto byloby sobie gdzies zapisac na ktory, bo przeciez np. do Polski nie zabieram ksiazeczki zdrowia.... Shalla, mam nadzieje ze dzisiaj bedziesz spala w domu. Ja sie bardzo boje jezdzic po sniegu... Wlasciwie jak tylko pojawia sie snieg, to zaczynam chodzic pieszo. Najbardziej boje sie wlasnie tych opon. Pola goraczkuje... Dziwna ta zima...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk naprawde szkoda ze Pani prof juz nie przyjmuje. Wyobrazam sobie jakie to moze byc frustrujace wiedziec ze blisko jest ktos kto moglby pomoc, ale juz nie praktykuje. Moze powinnas sprobowac poszperac na wloskich forach na ktorych pisza mamy, ktore napotkaly problemy w diagnozowaniu ich pociech. Moze wyloni sie nazwisko jakiegos lekarza ktory umie rozpoznac jakies jednostki chorbowe notorycznie ignorowane przez normalnych pediatrow? Moze warto szukac kogos kto jest dobry w swoim fachu nawet poza Turynem? Fisa ja nie wpadlabym na to ze nasze problemy z tarczyca moga byc konsekwencja Czarnobyla. Z pewnoscia cos w tym jest. Zastanawiam sie jednak nad tym na ile to promieniowanie bylo silne i tu we Wloszech gdzie problemy z tarczca ma prawie co druga moja kolezanka. Epidemia jakas. A propos promieniowania, to sama mam teraz lekka schize na temat ryb. Obawiam sie ze kazda na jaka patrze plywala gdzies w okolicach Fukushimy i po zjedzeniu jej bede swiecic w nocy, bowiem jakos srednio wierze w podawane przy kazdym gatunku pochodzenie. Dosc juz sie nasluchalam o pysznych wloskich pomidorach przylatujacych z Chin itd, itp. Mysh autentycznie podziwiam Cie za czytanie instrukcji obslugi. Ja stosuje 2 prawa Murphyego. Wlaczone do pradu lepiej dziala i Kiedy wszystko inne zawiedzie przeczytaj instrukcje obslugi Ja do komorek mam pewna podswiadoma niechec. Z jednej strony bardzo doceniam cala wygode jaka oferuje (Maz dzwoniacy ze sklepu: Produktow z twojej listy nie ma, co mam kupic?????) A z drugiej strony to odbieram ja jak smycz. Slyne wsrod znajomych z tego ze w weekend trudno sie do mnie dodzwonic bo komorka po piatkowym powrocie do domu zostaje w torbie na najcichszym dzwonku az do niedzielnego wieczoru kiedy jej szukam bo potrzebny mi budzik na kolejny dzien. Czesto tez zdarza mi sie jej zapomniec w domu, ale po tym jak raz wrocilam do domu i zobaczylam 9 nieodebranych polaczen ze szkoly Olka, juz mi sie to nie zdarza. Na szczescie chodzilo tylko o goraczke, ale moj umysl w pierwszym momencie mocno sie zagalopowal. I tego uczucia nie zapomne. A co dolega Poli? Was tez dopadla fala grypy? U nas jutro znow ma padac snieg. Oczywiscie szkoly zamkniete. Zmieniono nawet nakaz dotyczacy lancuchow. Teraz juz nie wystarczy miec je w samochodzie. Jest polecenie zakladania ich przy pierwszych opadach sniegu. Zgadnijcie ile w miescie w ktorym pada tak jak teraz raz na 30 lat, mozna znalezc w sklepach lancuchow?? To jest chore ze lancuchy ktore normalnei kosztuja ok 40 euro w tej chwili mozna dostac za minimum 80 euro, jesli w ogole uda sie je znalezc. My na szczescie je mamy bo jezdzac do tesciow w zimie zaliczamy odcinek autostrady na ktorym przez cala zime wymagane sa lancuchy na wypadek opadow sniegu. Marji prawda ze dzieci potrafia nas zaskoczyc? Tak, niby wszyscy to wiemy, ze maja chlonne umysly, ze przyswajaja wszystko szybciej, ale kiedy naocznie widzimy dowody tych umiejetnosci niejednokrotnie nie dowierzamy, prawda? :) Shalla nie masz tam pod reka jakiegos serwisu typu: rent a sanie and renifer rudolf? Sorry wiem ze to nie jest smieszne, ale mam nadzieje ze nie spedzisz w pracy czasu do najblizszej odwilzy! ;) ;) ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czolem, ja tylko szybciutki raport. Dotarlam do domu tylko z niewielkim opoznieniem, i oczywiscie wszystkie szkoly dzis otwarte :)))) Anglicy sa nie do dobicia jak widac :)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja oprocz Czarnobyla, stawialabym wlasnie na komorki... Shalla! U nas tez szkoly pomimo sniegu na razie otwarte, ale zapowiadaja wlasnie kolejne opady i kolejne spadki temperatury. Czy ja pisalam Wam, ze u kolezanki mieszkajacej kolo lotniska bylo kilka dni temu -26'C w nocy?? Tu takich temperatur najstarsi Turynczycy nie pamietaja :) Klopot w tym, ze ludzie, poz anarciarzami, nie maja na taka pogode ubran, dzieci chodza po tym sniego w kaloszach (moj Franek zreszta tez, bo sniegowce zostaly w gorach). W domach wysiadaja boilery i kaloryfery, pojedyncze okna przepuszczaja zimno az milo. Latwo sie smiac, ale smiech zamiera na ustach na mysl u rozmaitych samotnych staruszkach, bezdomnych i biednych po prostu, a takich ostatnio coraz wiecej. A ja, na przekor pogodzie,... wyciagnelam dzisiaj z garazu rower! :) Stwierdzilam, ze mam w nosie snieg, lod i Celsjusza i ze skoro slizgam sie na podeszwach, to rownie dobrze moge na oponach. Mialam juz serdecznie dosc wystawania na przystankach autobusowych i wiecznego spozniania sie wszedzie. Okazalo sie, ze ulice odsniezone sa znacznie lepiej niz chodniki i jesli juz uda mi sie otwirzyc zamarzniety zamek klodki... potem idzie jak z platka :) W sprawie Jaska - czekam na wyniki, a potem sprobuje jednak odnalezc te Pania Profesor z Alessandrii i wyblagac by obejrzala nas u siebie w domu i sama polecila kogos dobrego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny no co tam u Was, zasypalo Was czy zamrozilo? U nas swieto! Dzieci wrocily do szkoly :P :P Z ostatnich 10 dni, Olek 7 spedzil w domu bo troche posypalo sniegiem. Paranoja! Kuk jak Ty dajesz rade jezdzic na rowerze w takie zimno? Pomijam slizgawice, ale ja mialabym zamrozone stawy kolanowe w zwiazku z tym ciezko by mi bylo poruszac sie po miescie. Moja Mama miala w niedziele wrocic do Polski ale poprosilam ja zeby zostala do 4 marca, bo przez te tarczycowe zawirowania mam teraz tyle biegani ze nie dalabym rady wszystkiego ogranac. Zreszta Zosia po wczorajszym szczepieniu w kiepskiej formie i nie wyobrazam sobie jej targania ze mna po lekarzach czy sklepach. Kuk daj znac czy pani prof z Alessanadrii zgodzila sie zobczyc Jaska. NPRAWDE TRZYMAM KCIUKI! Rozgladaj sie tez za alternatywnymi metodami, Nie wiem czy to pisalam, nie chcialabym sie powtarzac, ale pamietacie kaszel Olka ktory trwal od maja? On kaszlal jak gruzlik, robilo do do tego stopnia wrazenie ze byly osoby ktore pod szkola zwracaly mi uwage na to ze przyprowadzam tak chore dziecko do szkoly. A wiedzieli go najlepsi specjalisci w Rzymie i co? Wynikalo z tego ze nic mu nie jest. Zero alergii, astmy, zaplaneia oskrzeli lub pluc. A on kaszlal tak ze chcial wypluc pluca. Poprosilam naszego farmaceute ktory zna sie na homeopatii o pomoc i w dwa tygodnie granulkami rozgonilismy ten kaszel!!! Minelo 1,5 miesiaca i Olek nie kaszle! Nawet nie potrafie Wam wytlumaczyc jak to ulga!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, wiecie co? Od soboty rano walcze z kolejnym atakiem okropnego rozwolnienia u Jaska i nie spie po nocach z obawy co mu jest. Myslalam, ze to rozwolnienie to kolejny objaw nietolerancji na mleko po zjedzeniu kawalka batonika czekoladowego w sobote rano. Myslalam tez rzecz jasna mase innych, znacznie gorszych rzeczy, bo od dluzszego czasu tkwie nosem w internecie... A dzis rano moja niania, ktora odpowadzala Jaska do szkoly w zeszlym tygodniu powiada - a to jego rozwolnienie to "pewnie ten wirus grypy zoladkowej, na ktore padla polowa dzieci i nauczycielek w zlobku!" Myslalam, ze ja zamorduje. Nawet nie przyszlo jej przez mysl, zeby powiedziec mi o tym w zeszlym tygodniu i Jasiek chodzil do szkoly od poiniedzialku do piatku po czym od soboty rozchorowal sie tak starsznie, ze zostaly na nim skora i kosci. Zreszta czy to jej wina? Wiadomo, ze Jasiek ma slaby zoladek i wiadomo, ze staram sie chronic go przed wirusami zoladkowymi i trzymam w domu kiedy tylko zauwaze pierwsze oznaki epidemii. Ale to moje a nie jej dziecko i jej pewne rzeczy moga poprostu nie przyjsc do glowy. Po raz n-ty czuje sie podle, bo wiem, ze gdybym to ja sama odprowadzala malego do szkoly i zabierala z niej, mialabym okazje dowiedziec sie tego osobiscie. Wiecie co - czasem chcialabym strasznie, zeby moje dzieci byly juz duze i samodzielne na tyle, by przynajmniej rozumiec co to znaczy, z nie moga czegos jesc, ze musza wziac lekarstwo, by potrafily dokladnie zlokalizowac co i jak je boli, etc... Mam nadzieje, ze te cholerne wyniki przyjda wreszcie i ze okaze sie, ze to jednak tylko nietolerancja na mleko plus chwilowy wirus. Z tego zdenerwowania i napiecia mam od trzech dni nieustanny tick nerwowy - skacze mi jakis miesien pod okiem. Trzeba by wziac troche magnezu i wyspac sie porzadnie, tylko kiedy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Kuk, napisalam Ci dlugie wypracowanie na maila zwiazane z Jaskowymi klopotami z brzuszkiem. Jednak nie stawialabym na grype zoladkowa bo przy niej raczej biegunka zwiazana jest z wymiotami i goraczka. Zuza bardzo chciala miec baletki. Obiecalam, ze przyjde po nia wczesniej do przedszkola i pojedziemy kupic baletki, ktore wezmie do przedszkola i bedzie w nich chodzic zamiast w pantoflach. Wczoraj przyszedl ten dzien. Wsiadlysmy do samochodu i pojechalysmy. Baletek oczywiscie nigdzie nie ma. Zuza dostala ode mnie pare innych drobiazgow i juz narzekala, ze jest bardzo zmeczona wiec pytam: Zuzo, a jezeli nie uda sie nam dzis kupic baletek tylko bedziemy musialy pojechac innym razem to nie bedziesz smutna? Zuza zrobila zalosna mine i oczywiscie powiedziala, ze bedzie smutna. W ostatnim sklepie okazalo sie, ze baletki sa! Bylo mierzenie, tance w sklepie, wybieranie (mamusiu, a bedziemy mogly mierzyc bardzo dlugo?). Misja zakonczyla sie sukcesem! W domu oczywiscie natychmiast baletki zostaly zalozone i taniec byl az do momentu pojscia spac. Cale szczescie, ze placac w sklepie pomyslalam, ze kupie tez czarne baletki dla Olka to bedzie mial zamiast kapci do nowego przedszkola! Olek jak zobaczyl baletki Zuzy to zwariowal. Uspokoil sie dopiero jak pokazalam, ze on tez ma i zalozylam mu. Dzis od rana moje dzieci tez tanczyly razem w baletkach a przed wyjsciem jeszcze rozpetala sie klotnia, ktore z dzieci bedzie nioslo do przedszkola siateczke z baletkami Zuzy :) Gdybyscie tylko widzialy ten cyrk... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i gdzie sie podziewacie? Kuk, jak Jasio? Masz te wyniki?????? Psikulcu - masz dokładnie tę samą metodę na Zuzę, jaką i ja stosuję wobec Nastusi, ha ha ha. Wyobrażam sobie akcję z baletkami :) :D A teraz będę się chwalić. Po tygodniu znoju, którego nawet ja nie jestem w stanie opisać dość barwnie by oddać rzeczywistość w naszej garderobie stanęła szafa wnękowa!!!!! Własnego projektu i wykonania. Znaczy ja byłam dyrektorem projektu i nadzorcą wykonania, a małżonek wykonywał starając się ograniczyć ilość wyrazów nie do publikacji. Na każdym etapie towarzyszył nam Max co zaowocowało jego dietą wzbogaconą o wióry drzewne i kołki rozporowe oraz włosy sklejone lakierem do drewna. Jestem dumna. Udało się. Jest! Stoi! Taka jak chciałam! Juuupii! Max natomiast odnalazł w sobie pasję o walenia młotkiem i uruchamiania wiertarki.... parę razy powiało grozą, ale w sumie wszyscy przeżyli :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla! Gratulacje! Masz prawo byc dumna jak paw! Nic tak nie cieszy jak efekt pracy rak wlasnych, prawda?!!!! :) Moj tata robil sam meble do domu i zawsze mial we mnie wiernego pomocnika. Uwielbialam to i bardzo boleje nad tym, ze moj maz calkowicie pozbawiony jest takich zapedow ;););) Czekam na zdjecia!!! Wyniki badan Jaska jeszcze nie sa gotowe! Grrrr... Dla szpitala trzy tygodnie to podobno norma ale my juz czekamy ponad trzy tygodnie... Kolejne badania robie prywatnie. Koniec kropka. Z pozytywow - spedzilismy fantastyczny weekend w gorach. Pogoda jak drut - slonce i snieg jak marzenie. Ania okazala sie urodzona narciarka, choc slowem definiujacym najlepiej jej styl jazdy byloby chyba "kamikadze". Po tygodniu szkolki w grudniu nabrala takiej pewnosci siebie, ze nie patrzy na nic, tylko smiejac sie od ucha do ucha ...jezdzie na kreche w dol! Wczoraj, po raz pierwszy wjechalismy na powazna gore razem z Frankiem i Ania i musze powiedziec, ze patrzac jak daja sobie rade, a zwlaszcza patrzac na to, jak Franek fajnie pomaga Ani, poczulam cos, co moznaby chyba nazwac mieszanka szczescia i dumy... Jasiek nie jezdzi jeszcze rzecz jasna na nartach, ale i jemu gorskie powietrze zrobilo doskonale. Nabral rumiencow i czegos, co w odniesieniu do niego nazwac mozna apetytem. Teraz marze tylko o tym, by moc robic takie wypady czesciej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk, ale super. Zazdroszcze czasu spedzonego tak milo, a nie w oblokach drzewnego pylu, ha ha ha. Ja kolo nart w zyciu nawet nie stalam. Podziwiam wiec kazdego, kto wie co z tym zrobic i jak sie nie zabic. A juz takie maluchy jak Franek i Ania! Niesamowite! Chyba jestem zaplesniala starucha bez ambicji sportowych.... wlasnie to sobie jakos uwiadomilam. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla! Ty bez ambicji sportowych???? Chyba zartujesz! A kto robi te fantastyczne chinskie wygibasy, ktorych nazwy nawet nie potrafie powtorzyc? To nie sport??? U mnie ze sportem jest tak, ze w dziecinstwie i mlodosci nie uprawialam niczego. To znaczy - szkolna gimnastyke, w tym lyzwy w zimie i basen szkolny od czasu do czasu. I wciaz czulam jakis niedosyt. Nie mozna bylo wtedy marzyc o takich cudach jak Judo, zajecia baletowe czy gimnastyka artystyczna - niczego takiego nie bylo w naszej okolicy. Stad, kiedy mam juz dzieci, realizuje przez nie troche wlasne marzenia - oczywiscie w granicach rozsadku i ich wlasnych checi. Mysle, ze regularne uprawianie sportu bardzo pomaga w zyciu. Sprzyja zdrowiu i uczy regularnosci, dyscypliny, wspolpracy z innymi. Nie mowie tu o sportach wyczynowych - ale takim judo czy siatkowce na przyklad... Zapal dzieci zachecil i nas i teraz wszyscy - z moim mezem wlacznie!! Dwa, trzy razy w tygodniu chodzimy na jakies zajecia. Wyjatkiem jest Jasiek, ktory na swoja kolej musi poczekac jeszcze rok, ale i tak zacyna wlasnie wygibasy dla maluchow przy muzyce. Narty natomiast to zupelnie inna bajka. Dla mnie urok nart polega glownie na tym, co widze z gory :) Osniezone szczyty wokol, slonce i wiatr - to jest jak chaust swierzego powietrza. Czysci umysl i dodaje sil. Ten sam efekt mozna osiagnac spacerujac po gorach zima czy jezdzac na sankach. Tyle, ze spacer wymaga wiecej wysilku i malo komu chce sie spacerowac przez 5 godzin codziennie, przez tydzien powiedzmy a sanek uzywa sie raczej na dole niz na szcycie gory... Do tego frajda z jazdy z dziecmi jest nie do opisania :) Dzieciaki reaguja na narty bardzo entuzjastycznie. Ania - z cieplego leniuszka przemienia sie nagle w blyskawice. Szczerzy zeby w usmiechu i gna na kreche tam, gdzie Franek zjezdza ostroznie. Zdumiewa mnie to wszystko i cieszy. Gdyby jeszcze nie te cholerne ceny karnetow na wyciagi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj, zle sie dzieje! Taaaaaaka przerwa zdarza nam sie chyba pierwszy raz. Co slychac? U mnie prozaicznie. Kolezanki dzieciakow zostana na kolacji, biore sie za domowa czekolade, zeby to uczcic :) I chcialam z duma doniesc, ze Pola wczoraj wlozyla rolki pierwszy raz w zyciu, a dzisiaj przejechala na nich samodzielnie pare metrow. Ciesze sie bardzo! Mam nadzieje ze nie chorujecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
No wlasnie! Tez weszlam zeby zaapelowac o znak zycia. Nawet mailowo cos ostatnio cisza. Nie pamietam czy pisalam Wam, ze Olek od tygodia jest juz w nowym przedszkolu. Na razie sa tylko z drugim chlopczykiem we dwoje ale teraz maja przychodzic jeszcze dwie dziewczynki. Ten komfort jest naprawde bezcenny. Poza tym przedszkole miesci sie na parterze bloku w przerobionym lokalu handowym z witryna wiec nawet jak parkuje pod domem to moge zerknac co sie dzieje w srodku. Wsystko nowutkie, przemile mlode wychowawczynie, poprostu fajnie. Bylam dzis na wizycie odnosnie mojego dalszego leczenia. Mam juz caly plan. Dwie wizyty w marcu, jedna pierwszy dzien po swietach a w drugi dzien po - startuje. Prawie siedem tygodni. Czekam tylko z uteskieniem kiedy zus wyznaczy mi uprzejmie wizyte w sprawie mojego swiadczenia rehabilitacyjnego. Aha, Olek zaczyna mowic. Powtarza rozne slowa oprocz tych, ktorych uzywal. Najbardziej zdziwil mnie kiedy wchodzac do przedszkola Zuzy powtorzyl po Tacie "dzien dobry". Oczywiscie nie w takim doroslym wymiarze ale zdecydowanie bylo to wlasnie to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mysh! Widzialam Pole na rowerze i teraz widze Pole na tych rolkach oczami wyobrazni :) Psikulcu! Wspaniale. Dobrze slyszec dobre wiesci wlasnie od Ciebie! Ta w sprawie przedszkola naprawde cieszy - taki luksus, wygoda i spokoj w jednym. Naprawde nalezalo Ci sie cos takiego po tych wszystkich przejsciach. Ta w sprawie leczenia jeszcze lepsza - tak trzeba do tych rzeczy podchodzic - wszystko jest pod kontrola i trzeba tylko dobrze rozlozyc sily, nie szarpac sie i zachowac spokoj. Zobaczysz, ze za kilka miesiecy bedziesz na to wszystko patrzyla z perspektywy - pokonalam kolejna przeszkode i jestem mocniejsza! :) Ja takze staram sie zapanowac nad sytuacja z Jaskiem i nie dac sie poniesc wyobrazni. Jutro wizyta u Pani profesor - dam Wam znac co uslyszelismy. Czy wiecie, ze w ostatni piatek roznym naszym bliskim znajomym urodzilo sie w sumie troje dzieci?? Wszystkie dzieci urodzily sie w nocy z czwartku na piatek, a wiec w czasie pelni. I jak tu nie wierzyc we wplyw ksiezyca na kobiety! :) Dzieci te nie znaja sie i pewnie nigdy nie poznaja, bo mieszkaja w trzech roznych krajach, ale dla mnie juz zawsze beda jakos tam ze soba zlaczone... :) Fisa - co w sprawie zdrowia i pracy? Jak sie czujesz i czy cos sie wyjasnilo z tymi cholernymi zwolnieniami??? A moze masz juz nowa prace - jesli tak, to trzymam mocno kciuki, by byla fajna, dobrze platna i satysfakcjonujaca! ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×