Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zabka

TERMIN W GRUDNIU

Polecane posty

Wlasnie ogladalysmy z mama moje zdjecia z calej ciazy i przypomnialo mi sie ze Wodny Psikulec - chyba - pytala o to, kiedy zaczelo byc widac brzuszek... U mnie mysle ze obcy ludzie mogli dostrzegac, ze cos sie dzieje juz w lipcu czyli w czwartym miesiacu, choc to zalezalo od sposobu ubierania sie (akurat bylo goraco :) ) Dla mnie samej najbardziej zadziwiajacy byl fakt, ze z plaskiego brzucha na taki widoczny (no dla mnie widoczny) przeszlam w ciagu dwoch tygodni... pamietam to bardzo dobrze i mam mocno udokumentowane na zdjeciach, bo wlasnie wtedy byla u mnie moja P z Polski (zabawila jakies dwa tygodnie) i ja na pierwszych wspolnych zdjeciach jestem doslownie plaska, a na ostatnich nie wchodze w normalne spodnie i brzuszek wyraznie lekko wystaje sponad takich niskich ciazowek... Eh, psikulcu, Kuk, ciagle powodujecie u mnie przyplyw wspomnien i to jest fantastyczne !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu, maila dostalam, jednego jedynego do tej pory, tego ze zdjeciem :) Pozniej juz nic, dlatego nie bylam pewna czy doszly te nieuchwytne chwilki z dmuchaniem swieczek :) Cos wam chyba jeszcze podesle... Milego dnia Kuk, a dla Ciebie szczegolne usciski i cieple mysli. 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Mysh, wyslalam jeszcze jednego z podziekowaniem za zdjecia i mile powitanie tego samego dnia kiedy dostalam maila od Ciebie. Widocznie "cos na laczach" bylo nie tak jak trzeba. Oczywiscie z niecierpliwoscia czekam na kolejne skoro sie tak "ograzasz". Katrin - oczywiscie rozumiem i nie bede Cie nekac pytaniami na ten temat. Usciski dla Kuby! A propos przyplywu wspomnien czy planujesz rodzenstwo dla Jaska? A jak reszta Dziewczyn? Czy macie jeszcze plany macierzynskie? Bardzo jestem tego ciekawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Mysh - oczywiscie mialo byc "odgrazasz" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiscie ze tak. Nas bylo w domu dwoje (teraz mam jeszcze duzo mlodsza siostre) i mysle ze Jasiek powinien miec conajmniej jednego brata / jedna siostre :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wodny psikulcu....dziękuję.......Ja bardzo bym chciala miec jeszcze jedno dziecko :) Jak warunki sie zmienią na lepsze to czemu nie :) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie wodny psikulcu - ja myślę o rodzeństwie dla Amelki -ale na razie w kategorii \"kiedys\" .... Nikuś - pytałaś o spanie Amelii w dzien - coz - roznie z tym bywa - staram sie klasc ja w dzien - ale czasemj est przy tam tyle krzyku i placzu ze sobie daruje ... poza tym jak Amelia spi w dzien wieczorem nie ma mowy o usnieciu przed 21.30 - a sama wiesz jakie to meczace ... najdziwniejsze jest to, ze Amelka bez zadnego problemu zasypia \"babci-niani\" ..wg slow opiekunki usypianie Ameli w dzien zajmuje je do 15 minut !!!! :( :( :( u nas to min. 30 :( Najchetniej sama nie kladlabym juz jej w dzien (te wieczory ... i moje nocne siedzenie w papierach),ale widze, ze jest jej jeszcze potrzebna drzemka - poza tym liczy sie stalosc - wiec nie chce wprowadzac zametu i robic tak, ze z niania spi a ze na nie (pracuje na 2 zmiany) .. ale - jak juz pisalam - czasem sie zwyczjanie poddaje ... przykro mi, ze nie będzie z Wami Twojego meza w swieta - wiem jak bardzo potrafi dokuczyc brak najblizszej osoby w tak waznych dniach ... ale ucieszylam sie jednoczesnie czzytajac o Twojej kolejnej przeprowadzce :) Shalla :) nie szalej z mezem za bardzo bo brata dla Nastusi zmajstrujesz :P :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk - cierpnie mi skora, gdy czytam o Twoich dolegliwosciach - odpocznij dziewczyno !!!!!!!!!!!! Podziwiam cie - ja dawno zrezygnowalabym (chcociaz czasowo- do ustania dolegliwosci) z pracy .... jednoczesnie zastanawiam sie - jak Ty chudzinko musisz teraz wygladac ??? skoro waga leci w dol ???? i - czy aby na pewno wszystko dobrze z maluszkiem ??? robilas wyniki ??? martwisz mnie normlanie .... Katrinko - nie wiem cyz cos kekdys pisalas o lekach homeopatycznych na bole stawow ??? Jesli tak to rprosze o powtorke ... jestem \"taka mloda\" a stawy ostatnio ostro daja mi w kosc - przypuszczam, ze to przez niedoleczona niegdys angine - w kazdym razie np wczoraj nie moglam usnac z powodu potwornego bolu kolan ! nie bylo mowy aby sie jakos ulozyc czy cos ...musialam siegnac po cos przeciwblowego ( a etgo baaardzo unikam) ... chyba pora siegnac po jakies leki ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwulatkowe urodziny
❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️ Shalla---------------10.11----------Anastazja---------2 LATKA😴 Nikii----------------21.11----------Nadia---------------2 LATKA😴 Micka--------------28.11----------Jacqueline---------2 LATKA😴 Elfik----------------28.11----------Amelia-------------2 LATKA😴 Katrin--------------03.12---------Jakub---------------2 LATKA:classic_cool: Mysh---------------07.12----------Jan-----------------2 LATKA:classic_cool: Lonka--------------08.12----------Wiktor------------2 LATKA:classic_cool: Dynia--------------14.12----------Jagoda-------------2 LATKA😴 Fisa----------------23.12----------Stas-----------------czekam:classic_cool: Kuk-----------------23.12----------Francesco---------czekam:classic_cool: Salma---------------04.01---------Leon----------------czekam:classic_cool: Logosm------------12.01----------Stas-----------------czekam:classic_cool: Schmetterling----17.01----------Katrin-------------czekam😴 Pati----------------25.01----------Joanna--------------czekam😴 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌼 ELFFIKU......polecam maść Traumeel S do smarowania.Dobrze byloby też zastosować jednoczesnie i tabletki lub krople.Jednak musialabym znać wiecej szczegułów.Kiedy bol się nasila i czyzależy to od pogody :) Pzdrawiam. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ej, dziewczyny - siedzimy z Franem w domu i ...lykamy antybiotyk :( Probowalismy dac odpor chorobsku w inny sposob, ale trzy dni wysokiej goraczki i naprawde kiepska forma Frania przekonaly mnie, ze nie nalezy dluzej czekac... Chyba z tego zafrasowania Franiem przeszly niemal calkowicie mdlosci. Juz drugi dzien bez szczegolnych sensacji - nie wiem co o tym myslec! Uciekam, bo musze obudzic Frania i przekonac go by cos zjadl. Jest prawie 16.00 a onnie zjadl dzis jeszcze NIC i wypil tyko pare lykow rozcienczonego kislu domowej roboty....:(:(:(:( Usnal za to o 13.00 i spi do teraz. Dobrze, bo sen to w koncu zdrowie podobno. Caluje, kuk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość logosm
Witam, KUK trzymaj się mocno- śle Ci pozytywne fluidy mam nadzieje, że ten antybiotyk szybko Wam pomoże i jak Mama przyjedzie będzie zdrowi. Wodny Piskulcu- ja 3 rzy rodziłąm tzw siłąmi natury, ale cieżko mi powiedzieć co błoby lepsze- jedyną niedogodność jaką widzę to starszny ból głowy po cesarce( ze znieculenia) jak nią ruszysz za szybko) no i problem z karmieniem na początku, ale wybór należy do Ciebie- rodzenie naturalne też ma wiele niedogodności np nacięte krocze, które po prostu boli i bardzo utrudnia siedzenie, ale wszystko jest do przejscia, a dzidziuś wynagradza wszystkie trudy Mysho Stachu od zawsz na sebie mowi ja- a dopiero jakis tydzien temu zaczął mowić Stach jutro znowu muszę wyjechać na szczeście na krótko, a w czwrtek przjeżdza do mnie Rodzina juz sie doczekać nie mogę pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KUK,zdrowiejcie szybciutko chorowitki!!!!Duzo zdrówka dla Was ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! Kuk, duzo zdrowka! Oby chorobsko odpuscilo jak najszybciej! U nas zmiany. Piecyk grzeje, plomyki tancza wesolo. Taka mala rzecz, a jak to wszystko zmienia! Choinka juz stoi, bo chielismy ubrac ja z Jaskiem razem z moja mama :) Jasiek samodzielnie ubral caly dostepny dla niego dol, komentujac kazda wieszana bombke czy zabaweczke krotkim: \"udalo sie!\" albo \"o! nie udalo!\" zaleznie od rezultatu :) Jutro przywioza zamowiona kanape, dlatego dzisiaj przenosilismy meble, zeby zrobic miejsce dla nowego sprzetu... Wczesniej przenosilismy rowniez zeby zrobic miejsce dla piecyka... I tak nasz domek zyje sobie wesolo i chyba czuje ze ciagle go ulepszamy :) wczoraj Jasiek wyglosil najdluzsze i najkompletniejsze chyba w zyciu zdanie: \"Dzisiaj Jasiek ogladal Misia Uszatka na komputerze mamy\" Najbardziej zadziwilo mnie slowo \"dzisiaj\" Milego wieczoru

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk - wysylamy duuuuzo energii do walki!!!! po antybiotyku szybko widac roznice i juz zaraz Franio poczuje sie lepiej 🌻 Moze cie pocieszenie, zebys tak bardzo nie martwila sie niejedzeniem malego. Nadka podczas ostatniej tak powaznej choroby nie jadla nic od czwartku do wtorku rano. Przelknela moze jednego herbatnika. W poniedzialek dostala antybiotyk i we wtorek zjadla - male ale jednak - sniadanie. Ja pamietam, ze bylam przerazona, a lekarz na wizytach sprawdzal tylko czy nie jest odwodniona, mowiac przy tym, zeby nie panikowac. elffiku - bardzo dobrze wiem, co masz na mysli piszac, ze wolalabys juz, zeby mala potrzebowala drzemki. Mnie tez odpowiadalby juz teraz taki uklad. Ale i u nas czas spania w dzien jeszcze calkiem nie minal. Wczoraj w zw. z pewna uroczystoscia, postanowilam jej nie usypiac i mala przechodzila kryzys. Wiem jednak, ze sama sytuacja miala tez na nia taki wplyw. Ok. 14.30 Nadyjka worcila do normy i dawala czadu do wieczora. Zasnela o 19.30 a nie o 21. Ponowie temat spania bez pampersa. Jak wygladala u was nauka? Do dziewczyn, ktore mialy moj nr gg. Mozecie wyslac mi na skrzynke swoje numery? Stracilam tamten numer i teraz mam nowy. Tez wam go podesle. spijcie dobrze!! Kuk - dla Was wszystich specjalne zyczenia! 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grudniowe dwulatki
❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️ Shalla---------------10.11----------Anastazja---------2 LATKA😴 Nikii----------------21.11----------Nadia---------------2 LATKA😴 Micka--------------28.11----------Jacqueline---------2 LATKA😴 Elfik----------------28.11----------Amelia-------------2 LATKA😴 Katrin--------------03.12---------Jakub---------------2 LATKA:classic_cool: Mysh---------------07.12----------Jan-----------------2 LATKA:classic_cool: Lonka--------------08.12----------Wiktor------------2 LATKA:classic_cool: Dynia--------------14.12----------Jagoda-------------2 LATKA😴 Fisa----------------23.12----------Stas-----------------czekam:classic_cool: Kuk-----------------23.12----------Francesco---------czekam:classic_cool: Salma---------------04.01---------Leon----------------czekam:classic_cool: Logosm------------12.01----------Stas-----------------czekam:classic_cool: Schmetterling----17.01----------Katrin-------------czekam😴 Pati----------------25.01----------Joanna--------------czekam😴 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Witajcie, Kuk, zycze lepszego samopoczucia dla Ciebie i Frania! Jak Franio? Lepiej sie czuje? Ja jestem dzisiaj na wagarach. Z racji tego, ze zepsul mi sie samochod zaplanowalam, ze dzisiaj nie pojade do pracy. I tak nie mam dzis nic do zrobienia. Dodatkowo moj szef ma w domu ospe. Ja co prawda przechodzilam ospe w dziecinstwie ale nigdy nic nie wiadomo - swinke tez mialam dwa razy... Milego dnia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk 🌻 zdrowiejcie szybciutko ❤️ Nikuś - Amelia średnio 1 do 2 w tygodniu omija \"poobiednia\" drzemkę - ale wtedy od ok. 16.00 - 17.00 jest nie do zniesienia i aż prosi się o sen ... ale położyć ją o 17.00 to samobójstwo - wojowałaby potem do 24 albo dalej :) a co do spania bez pieluchy - u nas samo przyszło - i to znacznie szybciej niż chodzenie bez niej :) mała juz w kwietniu/maju przestała moczyć sie w nocy - zdarzalo sie jej sporadycznie - do tego wolala kupe, wiec dlatego \"juz\" w lipcu (pisze w \" \" bo dla malej to byl opowiedni czas a nie jakis przyspieszony) zawalczylismy z pielucha na dzien :) I rowniez wtedy przestalam malej zakladac pieluszke na noc (wczesniej zakladalam choc rano sciagalam przewaznie sucha) a co do nauki - mysle, ze jesli chcesz juz zeby nie sikala w nocy to musisz ja wysadzac jak najpozniej - a jesli polozy sie szybko to chyba budzic ja w nocy i wysadzac (tak robla moja kolezanka) my dzis bylismy na bilansie dwulatka - mala jest bardzo duza na swoj wiek :) jest na 90 centylu z waga i w sumie prawie na 97 we wzroscie :) dorbze, ze ejst proporcjonalna hehe :) Ma 92 cm wzrostu i wazy 14.200 Jak to jest u Waszych pociech??? Poza tym rowniez wszystko inne u niej jak najbardziej ok :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wyjasnijcie mi jak to jest .... dziecko ma 92 cm wzrostu a masa ubran z rozmiaru 98 jest na nia za male lub na styk ... kupujemy juz 104 - 110 - choc to zalezy od firmy Ci producenci szyja chyba wg jakichs swoich wlasnych miar ... Nasza firma z ubrankami mialaby sie swietnie hehe :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny! Daje tylko znac, ze zyjemy! Franek ma sie juz lepiej, tylko z apetytem ciagle nie tak. Ma tez brzydki, gleboki, mokry kaszel i resztki kataru. Do Swiat powinien z tego wylezc... Nikii - faktycznie pocieszylas mnie troche ta opowiescia o glodowce Nadyjki. Gorzej, ze u nas takze z piciem krucho. Przez sensacje zoladkowe Franio nie mogl pic ani mleka ani soczkow, ktore pije na codzien. Pijal wode ale w bardzo malych ilosciach i sladowe ilosci herbatek ziolowych. Po dwoch dniach wymyslilam, ze mleko zastapic mozna tzw, \"mlekiem ryzowym\", ktore choc w smaku takie sobie, doprawione biszkoptami przypomina dosyc jego ulubione mleczko. Teraz jest juz nieco lepiej. Dam znac jutro. Pa! Kuk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwquletnie malcuchy
❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️ Shalla---------------10.11----------Anastazja---------2 LATKA😴 Nikii----------------21.11----------Nadia---------------2 LATKA😴 Micka--------------28.11----------Jacqueline---------2 LATKA😴 Elfik----------------28.11----------Amelia-------------2 LATKA😴 Katrin--------------03.12---------Jakub---------------2 LATKA:classic_cool: Mysh---------------07.12----------Jan-----------------2 LATKA:classic_cool: Lonka--------------08.12----------Wiktor------------2 LATKA:classic_cool: Dynia--------------14.12----------Jagoda-------------2 LATKA😴 Fisa----------------23.12----------Stas-----------------czekam:classic_cool: Kuk-----------------23.12----------Francesco---------czekam:classic_cool: Salma---------------04.01---------Leon----------------czekam:classic_cool: Logosm------------12.01----------Stas-----------------czekam:classic_cool: Schmetterling----17.01----------Katrin-------------czekam😴 Pati----------------25.01----------Joanna--------------czekam😴 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
elffiku - dzieki :) nadka robi w pieluche podczas snu jak zawsze ;) i podczas spacerow tez. zakladam jej jednak, bo nawet jesli zawola, to gdzie ja ja wysadze!? wole nie ryzykowac tego w taka pogode i sie jeszcze przemeczyc. takze u nas musialalby byc normalna nauka. moja mama mowi, ze w nocy jak sie np. przebudzalismy, to przy okazji nas wysadzala. musze pomyslec, ale chyba z tym i z innym rzeczami nad ktorymi musiamy popracowac, poczekam do lutego. teraz nie czuje sie na silach. Nadka na bilansie tak okropnie plakala i sie wyrywala, ze ledwo udalo nam sie ja zmierzyc chocby w przyblizeniu. Takze cm ma ok.85. A wazy 11,5 kg. Moze nosic ubranka , z ktorych wyrasta Amelka ;) :D Ja nad rozmiarami przestalam sie juz zastanawiac ;) co firma to miarka chyba normalnie. Nadka miesci sie jeszcze w niektore ciuszki szyte na dzieci w wieku np. 12-16m-cy! niektore 86 sa dobre, a niektore moze na wiosce beda dobre (przede wszystkim rekawki) albo bluzy od dresow sa jeszcze na nia dobre i bede spokojnie do wisony, a spodnie od kompletu od kilkunastu tygdoni ubieram jej tylko w domu, bo juz za krotkie. logosm - pytalas o szkole :) dzieki :) egz. niedlugo, a ja mam glowe zupelnie gdzieindziej!! czytam, czytam i nie wiem, co czytam. czas siegnac po wieczorna kawe, bo o tej godzine to ja jestem w stanie cos tylko tutaj jeszcze napisac i przeczytac ze zrozumieniem ;) ogolnie jestem przerazona, czas sie kurczy, a ja nadal z nauka w miesjcu i to na poczatki drogi :( :o kuk - dobrze, ze Twoje pomysly jednak jakis efekt niosa :) teraz musi juz tylko lepiej :) trzymajcie sie 🌻 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nikki ja na razie nie mam swojego gg ,urzeduja na kompie Pitu.Po swietach powinnam juz nadawac od siebie :) Takze osobiscie Ci zastukam ;) Jaktam swiateczne przygotowania? U nas calkiem dobrze,tylko zakwas buraczany mi nie wyszedł,bede musiała cos improwizowac do tego wigilijnego barszczu :) Jak tam nasze Chorowitki? Mam nadzieje,ze wszystko juz wraa do normy,trzymam mocno za to kciki ❤️ Co do porodów to wczoraj mojakolezanka urodziła w domu w drodze z łazienki do pokoju (poród trwał ok 1 min) na oczach swego 2 letniego synka ,który pierwsze co powiedział to \'\'mamo schowaj to z powrotem\'\' :D Wszystko sie dobrze skonczyło mama i malenka córunia maja sie swietnie :) POzdrawiam Was goraco(za oknem plucha i szaruga okropna ,nie zapowiada sie na white christamas :O )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dynia, cos niesamowitego... Niektore kobiety maja ulgowe traktowanie od Matki Natury !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, straszliwie wzielo mnie na wspomnienia... Moja kolezanka - bliska, bo choc nie widzialysmy sie ze cztery lata, to mieszkalysmy razem przez piec w jednym pokoju w akademiku, i jakos nadal utrzymujemy kontakt, ostatnio jedynie wirtualnie ale jednak - rodzi za jakies dwa miesiace i zaczela dopytywac sie o porod. Przeslalam jej moje wspomnienia z tamtych godzin, wspomnienia, ktore za przykladem Dynii chce i tu umiescic... w nowej formie... Zaczelo sie o polnocy, czyli dokladnie w momencie, kiedy zamknelismy ksiazki, zgasilismy nocne lampki i zaczeliśmy wygodnie ukladac sie do snu. Najpierw niewinne male skurcze co 10 min. pomiedzy ktorymi zasypialam, potem co 5 min. a po kolejnej godzinie juz co 2, 3, 4 ale w strasznym chaosie. O 3.30 wyjechalismy na porodowke ze spakowana torba w bagazniku. Od godziny 4 do 5 przelezalam pod monitoringiem - skurcze oczywiscie stracily na regularnosci (choc ani troche na intensywnosci), a ja straciłam nadzieje na porod 7 grudnia (a tak bardzo chcialam, zeby to bylo juz). Okazalo sie jednak, ze polozna jest jak najbardziej przekonana, ze to TO. TO, ale nie w najblizszych godzinach. Kazala wiec jechac do domu, wziac dluga i bardzo goraca kapiel, poczekac az skurcze stana sie regularne i przyjechac ponownie. W tym momencie miałam rozwarcie szyjki na 2 palce. No wiec wrocilismy do domu, wzielam dluga, goraca kapiel w towarzystwie Tanity Tikaram, wysuszylam lepetyne i zasiadlam do komputera (Myszon spal – zbierajac siły przed maratonem ). To byla siodma rano Okolo dziewiatej bylismy znowu na porodowce... Pomimo iz przez cala ciaze wlasciwie bylam przeciwna ZZO (mowilam sobie ze wole lazic do konca, byc w ruchu, ewentualnie wlezc do szpitalnej wanny itp.), rodzilam ze znieczuleniem i to z przekonaniem. Moja decyzja byla szybka (bo o jakim ruchu mowa, kiedy człowiek pada ze zmeczenia w sensie najdoslowniejszym z mozliwych). Ale po kolei... Po kolejnym monitoringu (gdzies miedzy godzina dziewiata a dziesiata rano oficjalnie stwierdzono ze rodze i obiecano pokoj, ktory jednak nie był gotowy. Wtedy zaczela sie moja dluga „wahadlowa” pielgrzymka po korytarzu i przytrzymywanie sie scian przy kazdym skurczu... około południa dostalam wreszcie wlasny pokoj. Z ulga wyciagnelam sie na lozku, jednak osobliwy to byl odpoczynek... bylam tak slaba i spragniona snu, ze zasypialam pomiedzy skurczami, nawet jezeli mialam na to tylko 2 minuty. Skurcze budzily mnie wiec znienacka i nie moglo byc mowy o odpowiedniej reakcji, panowaniu nad oddechem itp. Kurczylam sie tylko i „spinalam” coraz bardziej. Nie moglam tego zniesc i jednoczesnie nie moglam nie zasypiac, sennosc była silniejsza od jakichkolwiek przejawow woli, i tylko skurcze były silniejsze od sennosci. I to wtedy poprosilam o ZZO... czekalam na nie jeszcze jakies dwie, trzy godziny... Okolo 15.00 polozono mnie w sali porodowej w koszuli otwartej na plecach i podlaczono tyle roznych rurek i sond, ze miałam moment wahania: czy dobrze zrobilam? (DOBRZE, a dlaczego okaze sie potem). Moment byl o tyle dlugi, ze anestezjolog kazal na siebie czekac, a kiedy juz sie pojawil opowiadal pikantne dowcipy i cale towarzystwo okazywalo wyrazne zadowolenie, a ja nie dosc ze sama mialam problemy z trzymaniem sie nieruchomo (bo skurcze byly juz bardzo silne) to jeszcze obawialam sie czy opowiadajacy tak barwnie i jednoczesnie wkluwajacy sie w moj kregoslup anestezjolog nie trzesie sie ze smiechu jak pozostali obecni... ZZO dostalam okolo 16.00. Miałam wtedy dopiero 4 cm rozwarcia. (O 20.25 urodzil sie Jasiek. Po zaledwie pietnastominutowym parciu.) Po wyjściu anestezjologa Myszon mogl wrocic na sale (nareszcie!) i został tam ze mna do konca. Kiedy znieczulenie zaczelo dzialac to było tak, jakby nic sie nie dzialo, po prostu gadalismy sobie i udalo mi sie zupelnie zrelaksowac, tyle tylko, ze lezalam podlaczona do tych wszystkich aparatur i kroplowek. Jakies szczegolne napiecie towarzyszyło nam, oczywiscie, jakies takie poczucie ze czekamy na cud. Oboje czulismy ze dzieje sie cos niezwyklego. Wtedy w ogole nie czulam bolu, a sile skurczy ogladalismy na wykresie monitoringu... Znieczulenie okazalo sie zbawienne z jeszcze jednego powodu. Gdzies tak miedzy 19.00 a 20.00 rytm serca Jaska kilkakrotnie spadal za bardzo. Polozna wprowadzila wtedy do macicy sonde, ktora umiescila na glowce Jaska, zeby zmierzyc czy jest dotleniony. Bez ZZO nie przezylabym tego polgodzinnego grzebania w mojej waginie, a tak nie czulam nic. Kiedy nadeszla ostatnia faza porodu, najtrudniejsze było powtrzymywanie parcia. Ja mialam juz te skurcze parte, a ekipa jeszcze \"nie byla gotowa\". Musieli jeszcze \"zlamac\"/\"skrocic\" lozko, cos przygotowac, kogos zawolac i biegali wszyscy wokolo za tymi przygotowaniami, a ja biedna chcialam przec juz! natychmiast! Gdzies ktos rzucil haslo: \"kleszcze\". Zmartwialam. Poprosilam o wyjasnienie. Jasiek nie przekrecil sie do konca (twarz powinna byc skierowana w dol, a nie byla). Od mojego pierwszego parcia zalezało wszystko: mialam przec jak najsilniej, zeby spowodowac przekrecenie sie Jaska... powiedziano mi, ze jesli sie nie przekreci po pierwszym, to trzeba bedzie uzyc kleszczy... On musial sie przekrecic. Dalam z siebie wszystko. Udalo sie. Kiedy Jasiek wyszedl ze mnie, zapytano mnie czy chce sama polozyc go sobie na brzuchu. Chcialam. To bylo niesamowite. Zupełnie „zapomnialam” pomyslec w jaki sposob biore to male, kruche cialko, po prostu je wzielam i przyciagnelam do siebie, nie zastanawiaja sie jak to robię, czy jestem dosc delikatna, czy poradze, czy dam rade, czy bede umiala, czy czy czy.... Dzisiaj jestem przekonana, ze to było bardzo wazne, bo potem nigdy nie balam sie manipulowac Jaskiem. No wiec Jasiek wyladowal wreszcie na moim brzuchu i przylgnal do mnie calym swoim cialkiem na dlugie chwile. Wlasciwie nie pamietam, zeby przedtem jakos szczegolnie krzyczał czy plakal, pamietam raczej cos w rodzaju niesmialego i cichutkiego mialkniecia, moze westchnienia na moment przed ladowaniem  Pamietam tez, ze mial na sobie taka smieszna, jasna, bawelniana czapeczke, ktora polozna naciagnela mu na glowke, jak tylko polozylam go sobie na brzuchu, jego wloski mignely mi tylko przez ulamek sekundy, dlatego jeszcze przez kilka godzin bylam przekonana, ze moje dziecko ma krecone wlosy, bo takie wydawaly sie w tej krociutkiej chwilce. Dlugo wpatrywalam sie w te malenka czapeczke, glaskalam malenkie plecki i probowalam uwierzyc w to, co sie stalo  Potem Jaska wzial tata, ktory niecierpliwie czekal na swoja kolej w tym naszym Powitaniu. I dopiero kiedy i tata już sie natulil i nakangurowal z Jaskiem, polozna zabrala go do mycia, wazenia, mierzenia i tak dalej... Po dwoch godzinach, „naprawiona”, umyta i przebrana odjechalam do pokoju na wozku... Myszon odprowadzil mnie tylko, pomogl sie polozyc i pojechal w sina dal. Byla 23.00. Jakies pol godziny pozniej salowa przyszła przewinac Jaska – podczas calej „operacji” stalam jej za plecami i nie spuszczalam z oka, jakbym sie bala o Jaska... a moze bylam zazdrosna, ze to nie ja... Jasiek zostal ze mna i przespal cala noc. Dopiero kolejnej nocy dal mi popalic, i dopiero po tej kolejnej nocy przeplakalam dzien. A potem Myszon zostal z nami w szpitalu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedy Jasiek wyszedl ze mnie, zapytano mnie czy chce sama polozyc go sobie na brzuchu. Chcialam. To bylo niesamowite. Zupełnie „zapomnialam” pomyslec w jaki sposob biore to male, kruche cialko, po prostu je wzielam i przyciagnelam do siebie, nie zastanawiaja sie jak to robię, czy jestem dosc delikatna, czy poradze, czy dam rade, czy bede umiala, czy czy czy.... Dzisiaj jestem przekonana, ze to było bardzo wazne, bo potem nigdy nie balam sie manipulowac Jaskiem. No wiec Jasiek wyladowal wreszcie na moim brzuchu i przylgnal do mnie calym swoim cialkiem na dlugie chwile. Wlasciwie nie pamietam, zeby przedtem jakos szczegolnie krzyczał czy plakal, pamietam raczej cos w rodzaju niesmialego i cichutkiego mialkniecia, moze westchnienia na moment przed ladowaniem  Pamietam tez, ze mial na sobie taka smieszna, jasna, bawelniana czapeczke, ktora polozna naciagnela mu na glowke, jak tylko polozylam go sobie na brzuchu, jego wloski mignely mi tylko przez ulamek sekundy, dlatego jeszcze przez kilka godzin bylam przekonana, ze moje dziecko ma krecone wlosy, bo takie wydawaly sie w tej krociutkiej chwilce. Dlugo wpatrywalam sie w te malenka czapeczke, glaskalam malenkie plecki i probowalam uwierzyc w to, co sie stalo  Potem Jaska wzial tata, ktory niecierpliwie czekal na swoja kolej w tym naszym Powitaniu. I dopiero kiedy i tata już sie natulil i nakangurowal z Jaskiem, polozna zabrala go do mycia, wazenia, mierzenia i tak dalej... Po dwoch godzinach, „naprawiona”, umyta i przebrana odjechalam do pokoju na wozku... Myszon odprowadzil mnie tylko, pomogl sie polozyc i pojechal w sina dal. Byla 23.00. Jakies pol godziny pozniej salowa przyszła przewinac Jaska – podczas calej „operacji” stalam jej za plecami i nie spuszczalam z oka, jakbym sie bala o Jaska... a moze bylam zazdrosna, ze to nie ja... Jasiek zostal ze mna i przespal cala noc. Dopiero kolejnej nocy dal mi popalic, i dopiero po tej kolejnej nocy przeplakalam dzien. A potem Myszon zostal z nami w szpitalu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myshko,niesamowite sa te wspomnienia,ciagle tak zywe jakby działo sie to przed momentem :) PIeknie to opisałas ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×