Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Zdradzilam a teraz jestem wrakiem czloweka

Polecane posty

Gość gość
Wygodnie czy nie wygodnie- i tak jak mieszkał w domu to wszystko przy dzieciach i domu chyba robiła autorka, więc jeden grzyb. A jeśli pisze, że dzieci czują się teraz ok i ogólnie jest w miarę stabilna sytuacja i spokojna to czemu nie. Nie "robi mu dobrze". Po co przeganiać dzieci na weekend do innego domu- tylko po to, żeby zrobić mu na złość? Żeby musiał się nimi zająć? Ale może dla Ciebie teraz jest lepiej? Spędzają czas razem i jest ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"dla nich" zamiast dla Ciebie tam miało być :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzisiaj dowiedziałam się, ze przechodzę do etapu III rekrutacji. To już ostatni etap. Szczerze to jakoś nie byłam zadowolona z rozmowy w II turze i myślałam, ze gość mnie skreślił. Rozmowa ostateczna w poniedziałek. Jeśli mnie zatrudnia zacznę prace od lipca. Może wtedy mąż jakoś się określi. Teraz może być tak, ze myśli, ze ja chce powrotu bo brakuje mi poczucia stabilizacji finansowej. Wie, ze mam pieniądze z odprawy i mogę żyć na wysokim poziomie jeszcze długo bez pracy ale on mnie zna i wie, ze brak pracy mnie wykańcza. Kiedyś stwierdził, ze jak znajdę prace to znowu będę nią żyć i zmienię zdanie. A ja wiem, ze zależy mi na naszej rodzinie. Gdybym teraz pracowała blisko domu i nie dojeżdżała codziennie ponad 100 km w jedna stronę to nawet chodząc do pracy będę miała czas na życie. Do koleżanki, która odeszła od męża i została sama mogę tylko powiedzieć, ze ja zrobiłam to co twój partner. Pomimo to, ze partner był bardzo dobrym człowiekiem, okazywał mi, ze mu na mnie zależy ja nie potrafiłam zabić w sobie tęsknoty za mezem, za nasza rodzina. Na początku nie czułam tego tak mocno, były wakacje wiec dzieci były poza domem jak zwykle, ale etap przekazywania sobie dzieci, które żyły na 4 domy (mąż zabierał je do partnerki a ja do partnera) ta pustka gdy spędzałam weekendy bez nich stały się dla mnie nie do zniesienia. Patrzyłam na rodziny i zazdrościłam ludziom, ze nie zrobili takiego głupstwa jak ja. Partner miał termin rozwodu później niż ja wiec wiedział dużo wcześniej, ze zostanie sam jeśli nie wróci do żony (ona chyba nawet chciała dać mu szanse ale on szczerze jej wyznał, ze nie potrafi jej oszukiwać i wrócić kochając inna kobietę). Myśle, ze twój partner nie zapomniał, coś czuł do Ciebie ale niestety czasem okazuje się, ze uczucie do męża/żony nie dokonca wygasło, a jeśli są dzieci i widzi się, ze one tęsknią za tym poprzednim życiem to nie da się odejsc... W moim przypadku mąż się zmienił, przestał krzyczeć na dzieci a one to zauważyły i zaczęły bardzo za nim tęsknić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj Wygodnie czy nie wygodnie- i tak jak mieszkał w domu to wszystko przy dzieciach i domu chyba robiła autorka, więc jeden grzyb. A jeśli pisze, że dzieci czują się teraz ok i ogólnie jest w miarę stabilna sytuacja i spokojna to czemu nie. Nie "robi mu dobrze". Po co przeganiać dzieci na weekend do innego domu- tylko po to, żeby zrobić mu na złość? Żeby musiał się nimi zająć? Ale może dla Ciebie teraz jest lepiej? Spędzają czas razem i jest ok. Xxxxxx Czytasz wybiorczo dlatego pozniej piszesz bzdury. Autorka pisala wczesniej, ze kiedy byli jeszcze razem to poswiecala sie pracy, a maz mial do niej o to pretensje, ze nie ma jej dla rodziny. Co do reszty mam inne zdanie, bo nie wiem komu to sluzy. Autorka czeka na cos czego nigdy moze juz nie byc zamiast robic cos ze swoim zyciem. A tlumaczenie i usprawiedliwianie dobrem dzieci jest smieszne. Dzieci za nia zycia nie przezyja. Moga miec i ojca i mame, ale niekoniecznie razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mąż z pracy wracał jeszcze później niż ja. Generalnie to chciał żebym zarabiała więcej i była szybko w domu. W pracy nie siedziałam powyżej 8 h niestety czasu dojazdu nie dało się skrócić, To, ze jesteśmy razem jako rodzina bardzo mnie cieszy i nie jest wymówka, ze chce wrócić bo dzieci. Chce takiego życia z mezem i dziećmi pod jednym dachem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A nie pomyślałaś, ze jest tak, bo nie mieszkacie razem, nie musicie sie znosić, wszystko zostało wyjaśnione?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokładnie. Zamieszkaliby razem I byłoby źle, bardzo źle. On teraz się kontroluje bo to życie rodzinne takie od święta. Ale cóż, skoro tak bardzo tego pragniesz to daz do tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zdrada to bagno , pragnę się z tego wydostać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poza tym, moze maz czuje sie oczyszczony z nienawiści do ciebie, bo tez juz nic do ciebie nie czuje. Jest wolny i moze sie skupić na podtrzymaniu dobrych relacji z córkami. Napisałas, ze maz chciał, zebys duzo zarabiała i jednocześnie szybko była w domu:-/ kolejna "super" zaleta. Niestety, ale w takim stanie, kiedy ktos chce za wszelka cenę ratować, to ma takie wielkie różowe okulary, ze nic sie nie wytłumaczy:-/ ale co tam, to twoje zycie. Ubóstwiaj dalej meza. Moze cos wyprosisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9:47 Moga miec i ojca i mame, ale niekoniecznie razem. Dobro dzieci jest dla Ciebie śmieszne? To szkoda. Dla dzieci to ogromna różnica czy osobno czy razem. One właśnie potrzebują widzieć rodziców i rodzinę razem, a nie osobno na zmianę z każdym rodzicem. Nie masz pojęcia o wpływie rozstań na dzieci? No to wiedz, że to różnica dla nich. Nawet jeśli matka i ojciec nie są razem - jednak dla dzieci o wiele lepiej, gdy tak jak obecnie spędzają czas wszyscy razem. I nie ma to nic do życia autorki- mogłaby równie dobrze nie czekać już na męża, układać sobie życie na nowo, a z mężem utrzymywać takie relacje jak obecnie i wspólne spotkania z dziećmi. Jedno drugiego nie wyklucza, więc nie wiem po co pisać, że mają nie spędzać czasu razem i olać dobro dzieci, bo niby marnuje sobie tym życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
01:13 Kolejna, dla ktorej dzieci sa karta przetargowa, bo mozna dzieki nim cos ugrac i trzymac przy sobie na sile meza. Jak sie babo rozwiedziesz to ciekawe czy bedziesz sie z mezusiem spotykac dla dzieci :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:55 - gdzie tam jest słowo o kartach przetargowych? Proszę czytać ze zrozumieniem. Wyraźnie jest napisane, że może sobie układać życie i nie czekać na niego. Nie spotykać się z mężusiem tylko spędzać czas z dziećmi i ich ojcem. I powtórzę kolejny raz- dla dzieci to ma znaczenie. Córeczka mojej znajomej wie, że rodzice nie są razem itd, ale jest przeszczęśliwa gdy czasem się zdarzy, że idą sobie razem za ręce- oczywiście dziecko pośrodku. Chociaż matka i ojciec się ledwo trawią, ale dla dziecka mogą się kawałek tak przejść i nic im się nie stanie. I jakoś nikt nic nie chce ugrywać itd- ale radość dziecka jest bezcenna. Jeśli dla Ciebie to nie ma znaczenia to trudno, ale nie oceniaj wszystkich według siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mhm to albo ta Twoja znajoma wciaz kocha meza albo on ja o ile Twoja piekna historyjka nie jest wyimaginowana. Znam mnostwo malzenstw, par ktorym nie wyszlo i nie spotykaja sie dla dzieci tym bardziej jesli sie nie trawia, bo tak sie nie da. Dorosli tez maja uczucia nie tylko dzieci ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To słabi ci dorośli i ogólnie i jako rodzice, skoro swoje fochy między sobą stawiają wyżej niż radość dziecka i spacer raz na jakiś czas. Może akurat te pary, które znasz tak nie robią, ale świat nie kończy się na Twoich znajomych, wiesz? I każda inna sytuacja, której nie znasz nie musi być od razu wymyślona. Ludzie, jak można być tak zakutym... Wiele małżeństw, nawet byłych, wciąż mieszka ze sobą prowadząc już osobne życia- właśnie dla dzieci, żeby miały rodziców przy sobie. Ale nie- bo wejdzie jakiś znawca i powie, że tak nie jest i że nawet na wspólny spacer ludzi nie stać dla radości dziecka - "bo nie" i on przecież wie jak wszyscy robią i że na pewno tak nie robią, bo on nie słyszał... ( ON jako znawca, pomijając teraz płeć autora wcześniejszego postu- bo zaraz i o to pewnie byłby dym ;) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiele malzenstw. Pokaz choc jedno, bo jak na razie to p********z tylko tu swoje farmazony. Nudna juz jestes ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O jakie tu mądrości. Tak, przypomnieli sobie o dzieciach rychło w czas, wcześniej za to zafundowali im niezła karuzele - z nia i z córkami zamieszkał jakis obcy facet, a on brał dzieci do domu, gdzie mieszkała z nim jego kochanka. Małżeństwa rozwiedzione, nie trawiąc siebie nawzajem mieszkaja ze sobą, majac innych partnerów, zeby dzieci miały oboje rodzicow?:D Hahah najgorszy, najbardziej toksyczny układ:D Co Ty za chore przykłady podajesz?:O Dzieci wszystko wyczuwają, kazdy psycholog odradzi pseudo relacje dla "dobra" dzieci:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nudne to jest to, że każdy na siłę chce wmówić innym, że jak on o czymś nie słyszał to tego nie ma. Może autorka tematu też wymyślała pisząc, że córki są teraz spokojniejsze, gdy spędzają czas na spokojnie wszyscy razem? Albo gdy za każdym razem gdy ojciec chciał je gdzieś zabrać pytały od razu, żeby mama też z nimi poszła?? Wszyscy sobie wszystko wymyślają, jasne. Ile razy i ile osób ma pisać, że jest coś więcej niż wasi znajomi i wasze ograniczone poglądy? Olać dzieci, bo dorośli mają uczucia- gratuluję. Nie mówię nie wiadomo o czym, mieszkanie było skrajnym przykładem, który jednak się zdarza, ale głupi spacer? Co by ci się stało jakbyś się przeszła kawałek i widziała uśmiechniętą buźke własnego dziecka? Żałosne. Mam nadzieję, że nie macie i nigdy nie będziecie mieć dzieci z takim myśleniem i takim poziomem ograniczenia i egoizmu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Od tygodnia mam spadek nastroju i przemyślenia, ze nic z tego nie będzie. Wczoraj rozmawiałam z teściowa - ona namawiała mnie do większej inicjatywy tzn. żebym spróbowała się jakoś zbliżyć do męża. Namówić go żeby z nami został na noc. Sama stwierdziłam ze się wycofałam, ze ja czekam bo nie chce go dociskać, na nic go nie namawiam a jak nie reaguje pozytywnie na moja propozycje to się wycofuje i nie wracam do tematu. Tak było z Komunia syna mojego kuzyna. Dostaliśmy wspolne zaproszenie, powiedziałam mężowi o tym a on stwierdził ze skoro mam zaproszenie to żebym sobie poszła z dziećmi. Ja na to odparłem ze zaproszenie jest wspolne dla niego tez, i powiedziałam ze j sama nie idę. Temat został zamknięty, kuzynowi odpowiedziałam żenię nie będzie. Dla mnie rodzinne imprezy to katusze, szczęśliwe rodzinki i moja świadomość ze ja to tez miałam i rozwalilam na własne życzenie. Nie daje rady to mnie wykańcza. Dzisiaj dużo myślałam o mężu i tym wszystkim co się stało. Wiedziałam ze ma wolny dzień - zastanawiałam się czy go nie zaprosić na kawę i ciacho, które upiekłam. Nagle dzwoni telefon -ucieszyłam się, bo to mąż. Niestety dzwonił mnie ochrzanic ze jak mogłam odmówić (z mojej rodziny nie idą rodzice i mija siostra), ze tak się nie robi. Powiedziałam mu, ze przecież mówiłam mu o zaproszeniu i ze jest dla nas razem i ze sama nie pójdę bo po wypowiedzi to sobie idź zrozumiałam ze on nie chce iść (nie wracałam do tematu bo rozumie ze mąż może nie chcieć pojawiać się w mojej rodzinie). Mąż mi powiedział ze wszyscy wiedza ze nie jesteśmy razem, ze to ze spotykamy się dla dzieci to nie znaczy, ze on ma się wstydzić za nasza rodzine... Wszyscy nie idą bo my jesteśmy właśnie tacy ze wszystkich olewamy i jak on ma to znieść do końca życia. To się nigdy nie zmieni, zawsze taka byłam przez dwadzieścia lat itd. Ze jemu jest ciężko bo on ma już swoje w głowie ale weźmie najwyżej dziewczynki i pójdą. Przerwałam mu ta tyradę i powiedziałam, ze mi tez jest ciężko, ze nie chciałam iść sama i przecież mu to powiedziałam wiec mógł wtedy powiedzieć, ze wypada pójść wiec pójdziemy razem. Noi wtedy usłyszałam ze ja tylko o sobie myśle, nigdy o innych itd. Stanęło na tym, ze jednak pójdziemy razem chociaż do kościoła. Noi mam akcje zbliżenie do siebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boże

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jesteś żenującą desperat ą, facet nie chce się z tobą pokazywać a ty jak ten naturę. Dla niego liczą się tylko dzieci nie Ty, im prędzej to zrozumiesz tym lepiej dla Ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie odwiesil rozwodu, wiec nie odpuscil sobie tego malzenstwa konca. Powinnas sie go zapytac dlaczego nie wznowil sprawy skoro nie chce byc z Toba. Sprobowalabym go dotknac przy pozegnaniu i nie mowie o dloni ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja prdl kobieto, jak ty mozesz pisać z uporem maniaka "nie rozumie" zamiast "nie rozumiem"???:O ile osob musi ci zwrócić uwage na byki, zebys sie nauczyła poprawnego wyrażania sie?? To masz jasna sytuacje, facet powiedział czarno na białym, ze jest tylko dla dzieci. Miałaś szczęśliwa rodzine i na własne życzenie zepsułas ja?? Noooo, gdyby nie twoja zdrada, to zapewne byłoby tak do d**y jak było, z tym, ze maz na pewno wcześniej Cie zdradził (tylko nie broń go, faceci nawet kiedy jest dobrze chcą bzykać inne i robia to) i zdradzalby dalej. Faktycznie, szalenie szczęśliwa rodzina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mąż ewidentnie nie chce zrezygnować z rodziny, wspólnego bycia razem. Myśle, ze nie potrafi się przełamać, mi tez jakoś ciężko. Już rok nie byliśmy ze soba, mieliśmy innych partnerów i to siedzi gdzieś w głowie... Przoeraszam ze głupio spytam ale gdzie/ jakmam go niby dotknąć żeby się przekonac? W marcu powiedział mi, ze on mnie nigdy nie dotknie... No ale tez mieliśmy nie chodzić nigdzie razem... Qde ja się gubię. Nie naciskam na wspolne wyjście do mojej rodziny bo rozumie, ze sobie tego może nie życzyć, ze to ciężka sytuacja a tu zonk powinnismy jednak pójść... Mąż normalnie pokazuje się ze mną. Widują nas znajomi, jego rodzina. Mojej najbliższej unika jak ognia bo nikt nie wybił mi z głowy odejścia od niego (stad wszyscy jesteśmy banda egoistów). Z tego ze się spotykamy głównie dla dzieci zdaje sobie doskonale sprawę. Mam tylko głupia nadzieje, ze może jednak nie tylko dzieci, ze jest w nim uczucie do mnie. Wiem, ze to nie łatwe wrócić po czyms takim, objąć przytulić, pocałować kobietę, która zraniła go tak mocno...Z jakiegoś powodu nie odwiesił rozwodu, jeśli tylko dla dzieci to nie rozumie tego. Ja mu absolutnie nie ograniczałam kontaktu z dziećmi. Były u niego w weekendy i na noc w tygodniu, mógł je tez swobodnie zabierać do siebie na jakiś czas nawet codziennie. Teraz dziewczynki wola być w naszym mieszkaniu bo to był nasz wspólny dom, są szczęśliwe chociaż maja świadomość, ze nie jesteśmy razem. Cieszą się gdy jeździmy na wspolne wycieczki. Oczywiście wiem, ze po rozwodzie może być tak ze któreś z nas będzie chciało sobie ułożyć życie i wiem, ze partner tej osoby nie zgodzi się na wspolne spędzanie czasu eks z dziećmi. Dla mnie to bycie razem to znak, ze brakuje nam tez siebie na wzajem, naszej rodziny jako wspólnoty, czy mąż tak myśli - nie wiem, może tak ale nie chce się do tego przyznac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ups to rozumie zamiast rozumiem samo mi się zmienia. Chyba kiedyś musiałam wklepać w słownik i tak mam. A tak cieszylam się ze źbla w Agencie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
OK tylko już nie rob tych błędów! Ale dodam jeszcze, ze dalej maz by był chamem i darł sie, ze dzieci by płakały, a ty czuła sie jak gowno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zdradzilas,a teraz oczekujesz wsparcia.Nawet nie potrafie wspolczuc kur..stwa!Zyj sama,i rob to dalej,a nie mecz innych.Dooopa lajdaczka powinna byc wycieta ze spoleczenstwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie oczekuje, ze dostanę rozgrzeszenie i wszyscy mi będą współczuć, ze tak zle miałam, ze aż doszło do tego, ze zdradziłam. Są ludzie, którzy nie żałują, są tacy którzy się nie przyznają i prowadzą podwójne życie ale są i tacy, którzy zabłądzili i nie umieją sobie tego wybaczyć. Zapewne nie było by mnie tutaj i nie podałabym o tym co się dzieje w moim życiu gdyby nie fakt, ze mąż chciał mojego powrotu. W chwili gdy mieliśmy się rozwieść wszystko mi wybaczył. Rozumiem, ze zdrada oburza nie trzeba mi tego uświadamiać. Przecież ja przyznaje, ze to błąd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skoro rozumiesz,ze innych zdrada wnerwia,to zatkaj swoja parszywa buzke i spierda...j !Nie zawracaja innym glowy,a sama idz i sie podloz innemu.Suka nigdy nie znajdzie miejsca w spoleczenstwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
19: 01 parszywy cham z ciebie. Sam spierredalaj nieudaczniku:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×