Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Zdradzilam a teraz jestem wrakiem czloweka

Polecane posty

Gość gość
baby to szmaty -fakt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mąż jednak napisał do mnie ze weźmiemy dziewczynki na łyżwy. Pojechaliśmy razem potem poszedł do siebie ale wrocil żeby zabrać dzieci na spacer. Ja robiłam w tym czasie drugie danie. Mąż przyszedł i stwierdził ze zostanie chwile i tak zeszło mu 3 godzinki u nas. To kolejny prawie cały dzień razem. Obiad nałożyłam dzieciom i dopiero wtedy zapytałam czy zje z nami. Widze ze on czuje się coraz swobodniej na początku jak przychodził to siedział sztywno jakby był w obcym domu. Dzisiaj jak za dawnych czasów leżał na swoim ulubionym fotelu, wykąpał dzieci, zabrał sobie kanapki na kolacje i poszedł do siebie. Jak leżał to z wielkim zaangażowaniem coś przeglądał na telefonie - okazało się, ze patrzył na oferty pracy. Potem mi je pokazywał, ze pasują do moich kwalifikacji. Akurat już zdążyłam wysłać do tych firm Cv. Mąż jakoś tak faktycznie miło mnie pocieszał, ze w końcu się odezwa i będę miała coraz więcej spotkań. Ostatnio to ja zagadywałam do niego, dzisiaj to mąż się odzywał i rozmawiał ze mną. Jak patrze na niego to mam ogromna ochotę go przytulić. Chciałabym aby to wszystko co się wydarzyło było tylko jakims koszmarnym snem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czytałem wyrywkowo. Wiele mądrych słów tu padło w kontekście związków... Nie oceniam autorki, choc chciałbym abym się udało choć i szkoda mi tych wszystkich osób co cierpieli i cierpią przez to zamieszanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj - Autorko, miałaś ochotę przytulić męża? O kochanku już nie myślisz? A taka wielka miłość podobno była... Oj! Kobiety, kobiety kto was zrozumie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochanka nigdy nie kochałam. To było fatalne w skutkach zauroczenie... Szybko to do mnie dotarło ale odwrotu nie było, zrobiłam co zrobiłam. Chlanelam jak gąbka komplementy, i dawałam się podburzyć, ze nie wolno tak dać się traktować, ze nie zasługuje na to. On opowiadał od wpół małżeństwie i o tym, ze to ze się spotkaliśmy to znak bo wspólnie damy sobie sile żeby w końcu Odejsc. Znalismy się z pracy bardzo długo ale rozmawialiśmy od zaledwie trzech tygodni gdy to się stało. Ja nie potrafiłam okłamywać męża z płaczem powiedziałam, ze muszę prosić go o rozwód... To co się działo w tym czasie i potem pamietam jak przez mgle, pojedyncze sytuacje, jakbym była w innej rzeczywistości... Jak ochłonęłam i dotarło do mnie, ze to nie sen to się załamałam. Nie pojmuje ci się ze mną stało, jak mogłam to zrobić. Teraz nie ogarniam tego jak mogłam nie myslec o dzieciach i tej drugiej rodzinie. Jest mi strasznie przykro i wstyd. Dlaczego dolałam się tak omamić - nigdy nie dałam nikomu szansy. Wiem ze stało się tak bo kochanek nie dawał po sobie znać, ze chce czegoś więcej niż tylko rozmów. A ja wylewałam żale i cieszyłam się ze ktoś mnie słucha, potem tylko przytulił na pocieszenie a później ... Straszne nie mogę tego sobie wybaczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najlepiej by było gdybyś przestrzegła wszystkie nierozważne mężatki przed pochopnym krokiem jakim jest wchodzenie w chory układ p.t. "Romans" i jak przez chwilę "niemyślenia" można sobie zrujnować małżeństwo, rodzinę a nawet całe życie. Dobrze, że poszłaś po rozum do głowy. Na pewno masz już zakodowane, że nie zrobisz tego nigdy więcej. Życzę Ci, żeby Twoje małżeństwo prztrwało tę "próbę"- doceń męża i niech on doceni Ciebie. Bądźcie szczęśliwi ! Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oby mąż mi jednak wybaczył i poczuł to coś. Błagam onto każdego dnia... Ten post był właśnie po to żeby jakaś kobieta lub mężczyzna nie popełnili takiego samego błędu jak ja. Szczerze to nawet zastanawiałam się czy nie napisać do jakieś poczytnej babskiej gazety. Gdybym to ja natrafiła na taka historie pewnie bym się mocno zastanowiła i nie dała się wciągnąć w „przyjaźń”. Gdy w małżeństwie dochodzi się do ściany to przyjaciel, który taka wiedzę pozyskał nie słucha po to żeby pomoc uratować małżeństwo on chce Was i będzie was podburzał. Gdybym wtedy na samym początku przyjaźni usłyszała, ze mój przyjaciel od dawna się we mnie kochał i marzył o mnie to ucieklabym. Ja naprawdę dałam się wciągnąć w zwierzenia i czułam się lepiej. Ktoś uważał mnie za super kobietę, mądra i twierdził, ze to co mnie spotyka w domu to przejaw tego ze mąż mnie już niestety nie kocha (on wobec żony zachowuje się tak samo bo jej nie kocha). UCIEKAJCIE od pocieszycieli, przyjaciół płci przeciwnej - nie ma mowy o tym, ze to porozumienie dusz i tyle. Zaraz się okaże, ze jak dacie się emocjonalnie uzależnić to potem już się nie wycofacie i katastrofa gotowa. Przestaje się myslec, człowiek wpada w dziwny stan, nie kontroluje tego co robi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do kochanka to ona przytuli się później, jak już mąż wybaczy. "Ciało raz puszczone w ruch dalej puszcza się samo" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie ma takiej możliwości. Wiem, ze są osoby które nie żałują. Ot stało się, ale są i takie, które wiedza, ze już nigdy więcej nie zrobią czegoś takiego. Zdrada niszczy i zdradzonego i zdradzającego. Wyrzuty sumienia wobec mojej rodziny i rodziny kochanka mnie przytłaczają. Codziennie płacze i jest mi strasznie ze świadomością, ze jakaś kobieta tez została sama z dziećmi - tyle, ze ona sobie na to nie zasłużyła w przeciwieństwie do mnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przestań się oszukiwać. Najtrudniejszy jest pierwszy krok, później już leci rozpędem. Jak Ci mąż wybaczy to będziesz się cieszyć ale instynktownie w podświadomości będziesz nim gardzić. Że możesz go zeszmacić a on i tak wróci jak pies. To z kolei sprawi że następny skok w bok będzie jeszcze latwiejszy, tylko wyrzutów już nie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciekawe, ze wiesz lepiej ode mnie. Tak są osoby które zdradza ponownie bo dla nich to norma ale sa o takie, które nie potrafią sobie wybaczyć i nigdy by tego nie zrobiły ponownie. Dlaczego miałabym gardzić mezem - ja mogę go tylko podziwiać jeśli da mi szanse na powrót. Wiem co czuje. Był taki etap, ze mąż chciał wracać do swojej partnerki a mi radził powrót do kochanka. Nie chciałam tego i nie wróciłam. Teraz jestem sama i ani mi w głowie utrzymywać z nim kontakt. Nie chce i nie umie wyobrazić sobie kogoś innego niż mój mąż u mojego boku. Codziennie się zastanawiam co ja zrobiłam i po co. Gdybym nie żałowała to teraz nie miałabym depresji, nie płakała, nie pisała na forum. Byłabym już po rozwodzie bo nie poprosiłabym sędziny o czas. Ja zyje nadzieja, ze skoro mąż chciał mojego powrotu to jednak jakoś mi wybaczy i wrócimy do siebie. Już niebawem okaże się czy chce sie ze mną roZwiesc. Dwa tygodnie tyle mi zostało. Boje się. Nie wyobrażam sobie życia bez niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Możesz sobie podziwiać męża, a raczej sama sobie to wmawiać, ale podświadomie będziesz nim gardzić. Na to nie masz wpływu, nic nie poradzisz, ewolucji nie oszukasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie zgodze sie ze my kobiety nie umiemy uszanowac meza czy jego uczuc,na chodzi pytanie czy to maz krzyczac i robiac awantury szanowal zone?Nie oceniam autorki ani drugiej strony choc śmiem twierdzic ze mezczyzna powinien troche sie zastanowic zanim powie o dwa slowa wiecej.Z doswiadczenia wiem ze przez takie cos jedna ze stron ma potrzebe bliskosci i własnie poczucia bezpieczenstwa dlatego idzie w ramiona innego mezczyzny (tak jak autorka).Mnie mimo woli udało sie zapanowac nad pokusą i tego nie zrobilam bo mam silną wole najpirw mysle potem dzialam .Troche autorko Ci sie dziwie ze tak postapilas i nie potepiam twojego zachowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mnie zawsze dziwi kobiece podejście do zdrady. Chłop zdradza - jego wina bo myśli q**sem. Kobieta zdradza - jego wina bo do tego doprowadził. Weźcie zastanówcie się co pitolicie czasami bo to już nawet śmieszne nie jest. I jeszcze jedno, ja nie pisałem że nie potraficie szanować uczuć mężczyzny. Napisałem że po takim numerze jak mężczyzna wybaczy i wróci to PODŚWIADOMIE będziecie nim gardziły, nawet jak będziecie sobie wmawialy że jest super misio. To biologia, samiec okazał słabość bo dał sobie napluć w twarz i pokornie wrócił, takich samica nigdy nie szanowała. Dlatego kolejny skok w bok to tylko kwestia czasu, niby będzie super ale z tyłu głowy zawsze jak będzie na niego patrzec będzie głosik... "mięczak"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zle napisalam wyzej.Troche autorko Ci sie Nie dziwie ze tak postapilas i nie potepiam twojego zachowania.A na marginesie zanim przykladny mąz czy partner otwozy buzie niech pomysli troche bo takim zachowaniem niczego nie zyska.Tak sobie czytam troszke i smiac mi sie chce "Jak raz dala dawac bedzie" czasem widzi sie wiele sytuacji na ulicy idaca para za reke a faceta oczy wlepione w nogi innej o tym sie nie mowi jak bardzo poniza sie swoja dziewuche i samego siebie a potem zdziwienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moze powiem tak: bezpieczenstwo to nie kasa i dom !To wlasnie spokoj,milosc i zrozumienie!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo ładnie sie pan gosc14:41 wypowiedział ale w zadnym wypadku sie z tym nie zgadzam!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie zgadzam się z tym, ze samiec dal sobie napluć w twarz itp. To jest nic nie wart. Uciec jest łatwo, nie walczyć, powiedzieć sama sobie winna. Gdybym tak sadziła to nie chciałabym powrotu. Zostałabym z kochankiem - on ciagle powtarzał, ze jestem jego szczęściem, ze po raz pierwszy kocha. Nigdy się nie kłóciliśmy i nigdy nie podniósł na mnie głosu. Tylko jedno male ale - wystarczyło, ze mąż się zmienił, zaczął do mnie dzwonić, chętnie odbierał telefonu ode mnie (wcześniej zawsze pytał coś pilnego bo nie mam czasu), rozmawiał ze mną kilka razy dziennie i długo, nigdy nie krzyczał, zaczął podziwiać moja prace (odwiedził mnie w pracy z kwiatami w dłoni), przestał krzyczeć na dzieci. Młodsza córka, która nigdy nie dała mu się przytulić bo na nią krzyczał i się go bała teraz chętnie z nim przebywa, przytula się. Starsza dalej ma obawy, ze tata się zezłości np. za gorsza ocenę ale ja widzę, ze on już nie wrzeszczy jak dawniej. Owszem zachwycony może nie jest ale przyjmuje to bez wybuchów złości. Mąż krzyczał na dzieci a na mnie wrzeszczał, ze to moja wina bo G.. co mnie obchodzi itd. Teraz jest spokój, owszem widzę, ze się irytuje (znam ten grymas złości) ale nie ma ciągu dalszego czyli karczemnych awantur z płaczem dzieci i moim. Na początku jak odeszłam to myślałam ze dobrze robię. Dzieci wyraźnie odżyły, polubiły partnera. Tylko dalej to małe ale z tylu głowy - on się zmienił, potem coraz częściej tęskniłam za nami, nasza rodzina. Mąż zachowywał się tak jak nigdy bym się nie spdziewala- totalna przemiana. Ciagle mówił, ze przeszedł terapie wstrząsowa, pisał ze był głupcem, który mną pomiatał bo skoro tyle lat wytrzymałam to on się nie spodziewał i sobie pozwalał. Jak straciłam prace to przychodził do mnie w ciągu dnia, pocieszał, dzwonił, Oglądał oferty, pytał znajomych. Odrazu zauważył, ze się załamałam i załatwił w tempie ekspresowym wizytę u psychiatry. Krótko mówiąc był przy mnie podał rękę zdrajczyni - a ja umierałam z rozpaczy, ze tak przegraliśmy nasze małżeństwo, ze on jednak umiał się zmienić... I tak szybko przekonałam się, ze nie da sie oszukać uczuć. Samo życie w spokoju z kimś kogo się nie kocha tylko darzy sympatia się nie uda. Wcześniej myślałam, ze mąż w ogóle mnie nie kocha, żal i poczucie opuszczenia sprawiły, ze kazdego dnia zastanawiałam się ile jeszcze wytrzymam. Dlaczego daje tak na siebie wrzeszczeć, prośby i groźby, ze nie wytrzymam nic nie dawały. Rok temu mąż Zrobił mi karczemna awanturę o jakoś drobiazg, ze aż z nerwów przestałam na chwile widzieć, potem był ogromny szum w uszach i straciłam przytomność (mąż mnie złapał jak upadałam). Zaraz po tym wydarzeniu kolega z pracy mnie zagadnął i tal się zaczęło. Tym razem hamulce i zdrowy rozsądek, który zawsze u mnie zwyciężał nie zadziałały... Nieraz jak cofam się myślami w stecz to pamietam jak teściowa mi radziła żebym odchowała dzieci i uciekła, ze jestem jeszcze młoda i znajdę sobie kogoś dobrego. Często u nas bywała i słyszała co się dzieje - płakała razem ze mną. Prosiła męża o to żeby się zmienił, rozmawiał z nim tez jego brat alertów nic nie dawało. Dopiero odejście tak go zmieniło. Szkoda, ogromna szkoda, ze tak to się skończyło. We mnie odżyły wszystkie pozytywne uczucia do męża, wybaczyłam mu to jak mnie traktował. Widzę, ze on teraz się broni. Ostatnio stwierdził, ze przemyślał sobie wlcale nasze mLzenstwo i było super. Teraz przypomina sobie co prZeze mnie przeszedł. Myśle, ze niestety przegrałam swoje życie, zniszczyłam je tez kilku innym osobom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest wlasnie to o czym napisalam wyzej i dlatego tak sie stalo w waszym zyciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja to tez wiem, ale to nie przynosi mi ulgi. Zaluje, bo jednak można było inaczej na niego wpłynąć (chociaż nie wiem jak bo już raz chciałam rozwodu pomimo to, ze wtedy nie było nikogo z kim chciałabym się związać i to nie zmieniło zachowania męża, po trzech miesiącach było jak dawniej). Spytałam go o to czy nie bal się, ze odejdę bo obiecał, ze się zmieni i tego nie zrobił. On stwierdził, ze nie, po tym jak wycofałam się z rozwodu i nikogo nie miałam był pewny, ze nie odejdę i ze nikogo sobie nie znajdę... Przeraża mnie to, ze nie wyobrażam sobie życia bez niego. Jeśli maz mnie zostawi (a wszystko na to wskazuje, ze mnie nie chce, ze trzyma się tych ocidzennycj wizyt bo chce być z dziećmi) nigdy mi się nie uda nikogo pokochać. Już się przekonałam i niestety za to płaca cenę tez inne osoby... Mąż wie, ze jest atrakcyjnym facetem pochwalił mi się, ze założył konto na portalu randkowym i miał mega dużo chętnych na randki. On sobie bez problemu kogoś znajdzie i beztroskim tonem dodał, ze ja tez bo jestem naprawdę ładna babka i wyglądam co najmniej o 5 lat młodziej (myśle ze to już nieaktualne, jak patrzę ile mi zmarszczek przybyło i jaki smutek bije z mojej twarzy to myśle, ze wyglądam na 10 lat więcej). Kiedyś zagadnęła mnie kasjerka w sklepie- stwierdziła, ze dawno nie widziała tak smutnej osoby jak ja... To fakt, cały czas płacz wisi mi na czubku nosa. Ostatnio popłakałam się w Mc Donaldzie bo córeczka powiedziała, ze mnie kocha. Łzy leciały ciurkiem bo wiem, ze nie zasługuje na ta miłość. To ja ich pozbawiłam taty. To przeze mnie nie byliśmy tam cała rodzina jak inni... Ludzie mi się przyglądali, córki przytulały. Staram się przy nich nie płakać, ale po powrocie ze wspólnych ferii, mała stwierdziła szkoda, zd dzisiaj tatuś już z nami nie jest, ale i tak Ciebie kocham najbardziej i wlepiła mi całusa. Portczalam się tak, ze nie mogłam się opanować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Teppic   No1
Uważam, że zdradzają tylko ci, którzy nie potrafią rozmawiać. No, i ludzie zwyczajnie amoralni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, ja mam pytania do Ciebie a potrzebuję odpowiedzi, żeby zrozumieć pewną sytuację, która toczy się blisko mnie aczkolwiek mnie samej nie dotyczy: 1. Ile czasu trwał Twój romans od chwili gdy zaczęłaś spotykać się z tym facetem w celu (na początku) rozmowy. 2. Po jakim czasie od momentu spotykania się poszliście do łóżka? 3. Po jakim czasie zrozumiałaś "w swojej głowie", że popełniłaś błąd? Bardzo proszę o odpowiedzi ewentualnie jeszcze jakiś komentarz. Muszę coś zrozumieć co dzieje się blisko mnie choć mnie samej nie dotyczy. Dziękuję za zrozumienie. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Romans trwał 7 mcy. Kiedy sie zorientowałam, ze to nie miłość - wiedziałam to od początku, ze nie jestem zakochana tylko zauroczona ale to chyba normalne bo rzadko kto na pierwszej randce twierdzi, ze spotkał kogoś na całe życie. Do zdrady doszło po miesiącu. Jeśli ktoś z Twojego otoczenia chce zrobić takie głupstwo to daj mu przeczytać ten wątek. Niech nie rujnuje sobie i innym życia. Jeśli nie widzi już wyjścia to niech odejdzie bez wsparcia za plecami. Wtedy obie strony będą mogły ocenić czy faktycznie uczucie wygasło i czy umiemy żyć inaczej. Ps Żadny obcy facet nie zastapi dzieciom ojca. On nawet nie będzie miał takich chęci. Jeśli bedzie w porządku to zaakceptuje to, ze masz dzieci polubi je i tyle. Tylko o swoje będzie dbał i się martwił. To przykre bo wtedy dopiero się rozumie, ze nigdy już nie stworzysz rodziny. Ja miałam wrażenie, ze ja jestem jego kobieta a rodzine ma gdzie indziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy tylko ja i teściowa autorki widzimy, ze jej relacja z mężem jest toksyczna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko,przeczytałam cały temat,każdy post.Patrząc z boku uważam że Twój mąż perfidnie wykorzystuje sytuacje w,w której się znalezlizcie. Gdyby chciał tak naprawdę wrócić to by wrócił i ewentualnie określił zasady na których ma polegać odbudowywanie związku. Dziwne jest to,ze zaraz po tym jak Ty rozstałaś się z partnerem to jemu odechciało się być z Tobą.Moim zdaniem facet bawi się Twoimi uczuciami i próbuje zniszczyć Cię psychicznie.Zna Cię dobrze i wie gdzie "uderzyć" żeby zabolało. Dziwne jest też to,że zaraz po Twojej zdradzie znalazłsobie pocieszycielkę.A może już ją miał prędzej tylko tego nie wiedziałaś i dlatego Was tak traktował. Daj sobie z nim spokój,wiem ,ze ciężko przekreślić tyle wspólnych lat,ale nawet jak wrócicie do siebie to będzie więcej szkody niż pożytku.I żeby Ci kiedyś nie powiedział "Wróciłem bo ty chciałaś i mówiłem to co chciałaś usłyszeć,bo tak mi było wygodnie" Sama też mówisz ,że nie był dobry dla Waszych dzieci.Nie nadskakuj mu,trzymaj dystans,unikaj go,ochłoń a zobaczysz to wszystko z innej perspektywy i przekonasz się kto ma racje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem, ze to toksyczna miłość. Od dawna, ale ja się nie potrafię od niej uwolnić... Próbowałam i za każdym razem wróciłam. Tym razem z ogromnymi wyrzutami sumienia bo tyle zniszczyłam a na końcu i tak stało się tak jak zwykle - wracam i znowu prosze o miłość. Tak to wyglądało na codzień - za rękę się nie chodzi, mąż mi nie mówił, ze mnie kocha bo nie jesteśmy miesiąc po ślubie, krzyczy na mnie bo mnie trzeba ustawiać inaczej nic mnie nie interesuje. Weekendy to zawsze był horror - sprzątanie od rana i żeby tylko nie usiąść na minutę bo usłyszę, ze q...wa tu jest taki syf i już ma być błysk. Fakt mąż tez sprzątał ale my z córkami na ogół ze łzami w oczach sprzatalyy rzeczy, które mąż rzucał w złości wrzeszcząc to ma zniknąć czy tu jest tego miejsce itd... Potem żałował i był miły, cudowny i dla tych chwil miałam sile z nim żyć. Ale jakoś od dwóch lat było ich coraz mniej (jak sie okazało mąż ubzdurał sobie ze od dawna mam romans). Mąż się zmienił a ja wszystko zapomniałam. Tęsknota za nim mnie przerosła. Nie umie żyć normalnie. Wszystko mnie przerasta bo zawsze żyłam pod dyktando - zrobisz tak i tak. I paradoksalnie to mi dawało poczucie bezpieczeństwa, mąż zawsze wiedział co zrobić, co powiedzieć. Ja ta zdolność utraciłam. Boje się życia bez niego, wiem ze po prostu nie potrafię. To chora miłość, uzależnienie nie da się od niej uciec żadnym sposobem. Moja przyjaciółka, która mąż wciągnął w przemówienie mi do rozsądku żebym jednak się z nim nie rozwiodła i wróciła stwierdziła, ze to terror i jest ze mną. Wcześniej nie pochwaliła tego, ze chce się rozwieść teraz mówi cokolwiek postanowisz jestem z Tobą. Ochłoń ocen to bez emocji i obwiniania się. Wiem, ze to prawda i słuszne rady tylko jak to zrobić? Na myśl, ze jednak rozstaniemy się, ze zniszczyłam rodzine zalewam się łzami i pogrążam w takim smutku, ze nie mam sił wstać z łóżka. Od lekarki wzięłam sobie leki na depresje i zacznę je brać bo wiem, ze się totalnie posypie jak usłyszę, ze jednak odchodzi... W każdym razie ja na mediacjach oświadczam, ze jestem gotowa zawiesić pozew na 6 m-cy niech mąż podejmie decyzje. Ja swojej jestem świadoma, wiem ze będzie baaardzo ciężko i, ze jeśli zostaniemy razem a nie przekonam męża do terapii to będzie trwanie. Wiem to wszystko a jednak nie potrafię inaczej. Czasem mam w sobie sile i mowie damy radę ale teraz mam dzieci przy sobie, jak mąż zacznie mi je zabierać to wiem, ze nie dam rady. Przede mną zakup mieszkania i jego wykończenie - jednych by to cieszyło mnie przeraża. Wszystko muszę zrobić sama a nigdy tak nie było. Samodzielnie umiałam tylko pracować i ty mi dobrze szło. Wiem trzeba uwierzyć w siebie. Wyjsc do ludzi itd. Boje się, ze ja przegrałam swoje życie. Będę już zawsze nieszczęśliwa zgorzkniała kobieta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość zza miedzy
Też obserwuję temat od początku. Staram sobie nakreślić jakoś Twój portret psychologiczny. Wiem, sama o tym piszesz, że potrzebujesz przewodnika przez życie. Pewnie do tej pory byli to Twoi rodzice, a później mąż. To nie jest jakaś zła cecha - taka jesteś. Piszesz o sprzątaniu w sobotę - że mąż rządził, a Ty z córkami ze łzami w oczach sprzątałyście.... Wiesz, to często właśnie kobieta, silna osobowość w rodzinie budzi wszystkich w sobotę rano do sprzątania, ustawia dzieci po kątach i krzyczy na męża, żeby to czy tamto ogarnął. Ona chce mieć koło 12-tej wolne, w czystym mieszkaniu, gdzieś wyjechać, zaprosić gości. Między wierszami wydaje mi się, że jesteś osobą, której bałagan nie za bardzo przeszkadza, niezbyt potrafisz gospodarować pieniędzmi, uwielbiasz zakupy.... Wolisz przegadać dwie godziny o tym co powinnaś zrobić niż to zrobić. Gdyby mąż była taki sam to jakby wyglądał Wasz dom? Jedna graciarnia? Co mają wynieść z domu Wasze córki? Jaki obraz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twój mąż jest atrakcyjny, zaradny. Potrafi się zająć dziećmi. Pisałaś, że lubi porządek to może przebierać na portalu randkowym jak w ulęgałkach. Tam są sami maniacy seksualni, żonaci, bez pracy, albo z nałogami, których zostawiły żony, bo nie miały siły, wieczni kawalerowie z natręctwami itp. Jak się pojawi ktoś taki jak Twój mąż to jest rozchwytywany. Jak się tam zapisał, to seksu, towarzystwa i pełnego talerza mu nie zabraknie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pieniędzmi zawsze gospodarzylam ja - żyliśmy z mojej pensji, ja płaciłam wszystkie rchunki i odkładałam oszczędności. To mi dobrze wychodzi, mąż nigdy nie ogarniał spraw bankowych, nie wiedział ile płacimy czynszu itd bo nigdy nie dawał ma to pieniędzy. Mąż inwestował w rozwój firmy a cześć pieniędzy w budowę domu. Nie cierpię zakupów i galerii handlowych. Jestem oszczędna i zawsze poszukam gdzie można coś kupić w najlepszej cenie (mąż to doceniał jak kupował coś do firmy to zawsze mnie wciągał w poszukiwanie co kupić i za jaka cenę). Nie mam pędu do kupowania markowych ubrań, najnowszych telewizorów itd. Gdybym nie była oszczędna to dzisiaj nie miałabym za co żyć (jeszcze nie znalazłam pracy). Porządek mamy w domu bez krzyków - chociaż mała bałagani niemiłosiernie. Jedynie to co udało Ci się trafnie określić to to, ze mieszkałam z rodzicami a potem odrazu z mezem. Rodzice nigdy nas z siostra nie wyręczali, nie rozwiązywali za nas problemow, bylysmy dziećmi samodzielnymi. Ja opiekowałam się młodsza siostra, sama się uczyłam, sprzątałam dom. W wieku mojej starszej córki miałam cała listę zadań do wykonania łącznie z zakupami i odebraniem siostry po lekcjach bo rodzice pracowali od świtu do nocy... Same chodziłyśmy do pediatry - nikt się temu nie dziwił, ze zamiast mamy jest 12 letnia siostra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość zza miedzy
A to może Cię źle oceniłem. Przepraszam. W sumie to bardzo kibicuję, żeby Wam się udało jakoś to posklejać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×