Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Ojciec Alkoholik sprawil ze dzis jako dorosla osoba czuje sie nic nie warta

Polecane posty

Gość gość

Mialam ojca alkoholika, przez niego mam problemy emocjonalne, mialam problemy ze szkola i niestety nigdy nie dalam rady isc na studia, bo to dla mnie byl za duzy wysilek. Moja,kolezanka, ktora tez miala ojca alkoholika skonczyla studia, ma fajna prace i spelnia sie zawodowo. Jedynie co nam sie wspolnie ulozylo to malzenstwo, obydwie mamy fajnych mezow. U mnie brak w wiary ale i talentu sprawil ze z nauka bylam na bakier. Zazdroszcze koleznace zycia zawodowego i wlasnie tego talentu. Choc mam 40 lat to i tak czuje sie mlodo i gdybym byla zdolna to bym poszla na studia a tak wiecznie jakas depresja z powodu porazek z mlodosci. -blawatek-

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Fajni mezowie :D cos takiego nie istnieje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdybym była zdolna Xxx Czyli ojciec alkoholik to wymówka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mialam rodzicow alkoholikow. Ojciec katowal matke i nas. Katowal-nie bil. I choc przysiegalam sobie ze nigdy nie stworze takiej rodziny swoim dzieciom to niestety,moj maz tez jest alkoholikiem i damskim bokserem. Planuje zakonczyc to malzenstwo,ale na razie odkladam kase,musze miec cos na start. Mam odlozone kilka tys. Wiesz co,zadnej szkoly nie skonczylam bo jak mialam 17 lat to ucieklam z domu do pracy za granice. Teraz sobie mysle jaka glupia bylam,bo moglam trafic do burdelu. Ale jakos udalo sie. Teraz mam 27 lat. Pracuje jako opiekunka ale czekam az odchowam corke,bo ma 4 lata,odchowam ja i ide do szkoly,bede walczyc o siebie. I Ty sie nie poddawaj. Masz męża,to najwazniejsze. Ja jestem sama,dzieci tylko mnie przy zyciu trzymaja. Dla nich skoncze szkole,marzy mi sie praca z dziecmi. Kocham dzieci,wszystkie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ja -blawatek- super, jaucieklam z domu jeszcze jako panna 21 lat. naszczescie pokierowalam sie jakos, nie wpadlam w zle towarzystwo, matka przez pol roku do mnie sie nie odzywala, bo mowila ze miejsce jest przy rodzinie, razem, taka byla i do dzis jest zmanipulowana. Ja w kazdym badz razie nie wrocilam, mieszkalam z kolezankami, wlasnie ta moja koleznaka w tym samym czasie byla na studiach, ja probowalam, ale nigdy nie umialam sie wystarczajaco skupic i nie udalo mi sie skonczyc a nawet porzadnie zaczac tych studiow. Procz braku szkoly to ogolnie zycie ulozylam sobie w porzadku. Od 20 lat mieszkam w USA i tu znalazlam swoje miejsce na ziemi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Terapia dla DDA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez miałam ojca alkoholika i tez przez ten ciągły stres od dzieciństwa nie mogłam się aż tak skupić na nauce,mam tylko wykształcenie zawodowe,zazdroszczę innym ze dobre szkoły i studia pokończyli,maja lepsza prace.Ale cóż zrobić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja co mam powiedziec mam zmarla jak mialam 17 lat.Ojciec alkoholik.i musialam sobie radzic sama.Nie poszlam na studia.Mam tylko srednie.uKOnczylam studium policelane.Jestem znerwicowana, nie pwna siebia, izoluje sie od ludzi bo ciagle czuje sie gorsza.Do tego nie nadaje sie na matke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, od 20 lat mieszkasz w USA, chociaz miałaś 21 kiedy uciekłas z domu, a masz 40? Cos mi Sie tu nie zgadza z latami, jakim to cudem udało ci sie uciec do USA?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moj tesc tez jest alkoholikiem ale obecnie od lat nie pije a moj maz jest super wyksztalcony, dobrze zarabia. To chyba tez zalezy od charakteru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój tata też p0il jak bylismy dziećmi. nie bił nikogo, nie bylo awantur (prawie, czasem bywały), ale w domu bylo takie napięcie, nerwy mamy (nie dziwię się jej juz jako dorosla osoba). to się na nas odbijało. taki brak poczucia tej pewnosci ze jest OK, taki stres napięcie w domu, to się wyczuwalo. uczylismy się calkiem dobrze. studia - licenjackie lub mgr - mamy wszyscy. ja walczę po dzis dzien z nerwicą którą zdiagnozowano mi jak byłam juz po 30stce, miałam męża i kilkuletnie dziecko. dość łagodna nerwica ale męczy mnie tzw czarnowidztwo, zamartwianie się o pieniądze i o zdrowie. mimo ze i ja i mąż zarabamy wcale nieźle a zdrowi też jestesmy... moje rodzeństwo - jedno (silne psychicznie) nie ma problemów, a drugie (najmłodsze) też nerwica ale nieco inna niż ja, bardizej taka ze się boi ludzi. mi duzo mąż pomgól. wsparcie ogromne. też jeszcze pomaga mi czytanie, muzyka, też joga i plywanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ja -blawatek- mam 44 lata. zaokraglilam nie chce mi sie w szczegoly wchodzic. glownie chodzi o ten brak studiow. Mam tylko srednie i 2 lata studium w USA. NIe ucieklam tak ze wzielam plecak i przyplynelam noca lodka do USA tylko nadazyla sie okazja, dostalam wize, i przylecialam. TEMAT JEST ZWIAZANY Z: brakiem wiary w siebie przez alkoholizm ojca, brak studiow i z tych powodow wyzej wymienionych psychiczna meczarnia po dzis dzien.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj ojciec był taką łajzą,alkoholikiem,ktory nas bil i z domu wyrzucal. Spalysmy na przystanku,bardzo czesto. Obiecalam sobie,ze NIGDY tak nie skoncze. Niestety,moj maz okazal sie taki sam,4 lata po slubie zaczelo sie pieklo. Ale nie bylam taka glupia jak moja matka. Wywaliłam go szybko,policja,niebieska karta. Zakaz zblizania sie. I mimo ze to jego dom ma do niego zakaz wstepu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powinnas sie cieszyc ze masz fajne malzenstwo zwykle kobiety z takich rodzin wybieraja mezczyzn alkoholkikow, damskich bokserow, patologicznych klamcow. Moj ojciec chlal, bil nas w domu bieda. Przez to sama zaczelam pic. Dzis mam 28 lat i chodze na AA robie program 12krokow i.mam nadzieje ze wyjde z tego. Bardzo wiele lat i spraw przepilam. Jedno w tym wszyatkim dobre ze w miare mlodo sie ogarnelam i postanowilam sie leczyc Mam jeszcze szanse na normalne zycie. Ty musisz isc na terapie. DDA-poczytaj sobie o tym. Bez terapii nie ruszysz Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Temat twojego postu powinien brzmieć tak : "Pozwoliłam ojcowi alkoholikowi by sprawił, że dziś jako dorosła osoba czuję się nic nie warta". Twoja koleżanka nie dała takiego przyzwolenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój ojciec pił i awanturował się..., często i regularnie. Do dzisiaj pamietam wstyd, lęk, upokożebnie i beszsilność wobec całejntej sytuacji. Cała trójka mojego rodzeństwa, włączne ze mną skończyła prestiżowe studia. Bylismy po prostu zdolni i stosunkowo łatwo to przyszło. Nigdy nie usprawiedliwiałam swoich niepowodzeń sytuacja rodzinną, chociaż szczególnie przed laty miała ona ogromny wpływ na podejmowane przeze mnie decyzje. Zawsze wiedziałam, że jeśli nie zawalczę o siebie to raczej w domu nikt, poza wsparciem emocjonalnym mamy, wymiernie mi nie pomoże. Może dlatego tak dużą wagę przykładałam i przykładam do edukacji. Dobry zawód to szansa na lepsze życie i niezależność zawsze to wiedziałam. Każde z nas, a myślę o moim rodzeństwie, na swój sposób uciekło z domu. Ja bardzo wczesnie w byle jakie małżeństwo ( na szczęście to juz przeszłość - drugi raz wyszłam za mąż mam udaną rodzine). Rodzeństwo dało noge do innych miast na studia, byle dalej od domu. Wszyscy mamy dobre domy bez awantur i przemocy. Dziewczyny alkoholizm rodzica to bardzo poważne obciażenie na całe życie, odbiera wiarę w siebie, czasmi przetrąca kregosłup, nie myślcie, że mnie to ominęło. Przeszłam przez godziny psychoterapii, gdzie jak bumerang wracała kwestia mojego dzieciństwa i jego wpływu na wybory życiowe. Każde wyzwane zyciowe jakie sobie stawiam to równiez walka z demonami z dzieciństwa. Ale pamietajcie, że dziecinstwo nie może być usprawiedliwieniem wszystkich waszych, zaniechań w życiu. Nie jesteście dziećmi, rodzice nawet najgorsi obecnie nie są wam już potrzebni, żyjcie tak jak chcecie, walczcie o siebie i swoje plany i marzenia, bo to wasze życie i jak je przeżyjecie zależy od was. Planujcie, podejmujcie wyzwania raz sie uda raz nie...tak to bywa, ale niech życie nie przepływa bez waszego udziału, decydujcie o nim i to madrze, bo teraz juz jestesteście dojrzałe i żadna trauma z deciństwa, nie może w sposób kategoryczny odebrać wam prawa do dobrego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyli albo będziesz pielęgnować w sobie żal albo pójdziesz do przodu. Twój wybór. Jeżeli nie potrafisz porzucić tego żalu, idź na psychoterapię. Moja serdeczna przyjciółka była dodatkowo molestowana - nie uwierzyłabyś kim dzisiaj jest. Piszę to nie po to by porównywać cię do niej (jesteśmy różni), tylko po to, żeby powiedzieć ci można zmienić myślenie o sobie - tyle że decyzja musi wyjść od ciebie. Twój wybór.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
OK bławatek rozumiem, po prostu wyjazd na stałe do USA nie jest taki prosty w zrealizowaniu, a czesto tu widze taki przykład, ze "zyje sobie od x lat w USA" jakby to było takie swobodne sie dostać tam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16 marzec 22.10 dziewczyno nie załamuj się jesteś wspaniała , na pewno nadajesz się na matkę . Pewność siebie odzyskasz przy sercu Maryi , która ciebie bardzo kocha i pragnie twego szczęścia nie tylko w niebie , ale też tu na ziemi . Maryja czeka co ranka na kilka waszych czułych słów , by dać wam dziewczęta swoją białą miłość , a wtedy będziecie tryskać humorem , radością życia i pewnością jutra ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hehe żeby 20 lat temu 21 latka ot tak sobie pojechała do USA z PL to raczej była szczęściara niż ofiara! :D Bajkami to pachnie ,prowo. Ciekawe skąd miała na bilety (tanich linii nie było :D)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do matki też miej pretensję, bo po co ciebie robiła z alkoholikiem, co chciało sie jej chłopa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś 16 marzec 22.10 dziewczyno nie załamuj się jesteś wspaniała , na pewno nadajesz się na matkę . Pewność siebie odzyskasz przy sercu Maryi , która ciebie bardzo kocha i pragnie twego szczęścia nie tylko w niebie , ale też tu na ziemi . Maryja czeka co ranka na kilka waszych czułych słów , by dać wam dziewczęta swoją białą miłość , a wtedy będziecie tryskać humorem , radością życia i pewnością jutra .. x To ja tak chce :( powiedz proszę o jakie czule słowa chodzi a jeśli chodzi o modlitwę to jaka :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Cześć, piszę tutaj, bo już nie wiem co ze sobą zrobić. Jestem dorosłą kobietą, mam 26 lat, kilka miesięcy temu wzięłam ślub... Mam ojca alkoholika. Ojciec pije od zawsze. Z dzieciństwa pamiętam właściwie tylko te dni, kiedy był pijany, w sumie nie wiem, czy były takie, kiedy był trzeźwy... Mama pracowała, zajmowali się mną dziadkowie, którzy mieszkali razem z nami w domu. Nie potrafię normalnie żyć, mój ojciec co prawda może nie pije tyle co kiedyś. Ma ciągi alkoholowe i dłuższe lub krótsze przerwy. Ale pomimo tego, że jestem dorosła, wyprowadziłam się z domu kilka lat temu, mam męża i powinnam mieć własne życie, to niestety go nie mam. Nie potrafię być szczęśliwa. Nic mnie nie cieszy, nie potrafię korzystać z życia, nie chce mi się o siebie dbać, nie mam na nic siły... Ciągle przejmuję się strasznie ojcem kiedy pije. Mieszkam 130 km od domu rodzinnego, ale kiedy ma ciąg alkoholowy jeżdżę i go ratuję, pilnuję go, żeby nie pił. Nie mam czasu ani siły dla swojego męża. Nie czuję się ani żoną ani nikim ważnym, ani wartościowym. Rok temu zaczęłam miewać ataki paniki, początkowo nie wiedziałam co to takiego, zaczęłam szukać chorób, aż w końcu dotarło do mnie że wszystko co się ze mną dzieje to nerwica. Poszukiwanie chorób się nie skończyło... Mam okropną hipochondrię. Nie mam siły funkcjonować, nawet w pracy siedzę, zastanawiam się, czy mój ojciec dzisiaj pije, czy nie, potrafię rozpłakać się w pracy. Boję się, że nigdy nie będę potrafiła cieszyć się życiem, że nie stworzę normalnej rodziny, bo do posiadania dzieci tez jestem nastawiona anty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Aga321 napisał:

Cześć, piszę tutaj, bo już nie wiem co ze sobą zrobić. Jestem dorosłą kobietą, mam 26 lat, kilka miesięcy temu wzięłam ślub... Mam ojca alkoholika. Ojciec pije od zawsze. Z dzieciństwa pamiętam właściwie tylko te dni, kiedy był pijany, w sumie nie wiem, czy były takie, kiedy był trzeźwy... Mama pracowała, zajmowali się mną dziadkowie, którzy mieszkali razem z nami w domu. Nie potrafię normalnie żyć, mój ojciec co prawda może nie pije tyle co kiedyś. Ma ciągi alkoholowe i dłuższe lub krótsze przerwy. Ale pomimo tego, że jestem dorosła, wyprowadziłam się z domu kilka lat temu, mam męża i powinnam mieć własne życie, to niestety go nie mam. Nie potrafię być szczęśliwa. Nic mnie nie cieszy, nie potrafię korzystać z życia, nie chce mi się o siebie dbać, nie mam na nic siły... Ciągle przejmuję się strasznie ojcem kiedy pije. Mieszkam 130 km od domu rodzinnego, ale kiedy ma ciąg alkoholowy jeżdżę i go ratuję, pilnuję go, żeby nie pił. Nie mam czasu ani siły dla swojego męża. Nie czuję się ani żoną ani nikim ważnym, ani wartościowym. Rok temu zaczęłam miewać ataki paniki, początkowo nie wiedziałam co to takiego, zaczęłam szukać chorób, aż w końcu dotarło do mnie że wszystko co się ze mną dzieje to nerwica. Poszukiwanie chorób się nie skończyło... Mam okropną hipochondrię. Nie mam siły funkcjonować, nawet w pracy siedzę, zastanawiam się, czy mój ojciec dzisiaj pije, czy nie, potrafię rozpłakać się w pracy. Boję się, że nigdy nie będę potrafiła cieszyć się życiem, że nie stworzę normalnej rodziny, bo do posiadania dzieci tez jestem nastawiona anty.

Nie masz hipochondrii. Masz obniżona odporność przez stres, który sama sobie fundujesz, przez to masz takie stany nerwicowe i lękowe. Do tego mogą dojść inne dziwne objawy. Namów matkę, żeby zostawiła dziada i obie idźcie na terapię.Musisz zbudować poczucie własnej wartości. Alkoholik ma to do siebie, że zawsze znajdzie winnego swojego picia. Nie twoja wina, że masz ojca alkoholika. To jest jego i wyłącznie jego wybór. Niszczy się na własne życzenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×