Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Mąż nie pozwala na zwierzęta w domu

Polecane posty

Gość gość

Witam. Pochodzę z rodziny w której zawsze było dużo zwierząt. Nie wyobrażałam sobie domu bez psa czy kota. Taki dom to dla mnie jak cmentarz. Uważam że tylko egoiści nie chcą zwierząt w domu. I śmieszy mnie argument że ktoś nie ma warunków bo warunki każdy ma tylko po prostu nie chce zwierzęcia. W moim rodzinnym domu mieliśmy małe dwupokojowe mieszkanie, 2 wilczury i kota. Pomijam alergików, chodzi mi o osoby które mogą a po prostu nie chcą. Taki jest mój mąż niestety. Mamy duży dom i bardzo chciałabym mieć psa. Mąż nie. Nie jest alergikiem, nie ma złych doświadczeń ze zwierzętami. On się po prostu nie zgadza. Gdy pytam skąd ta nienawiść mówi że wcale tak nie jest że lubi zwierzęta ale u innych a nie u siebie. Nie ma potrzeby na trzymanie ich w domu bo śmierdzą i brudzą. Mąż jest pedantem. Nie pozwala dzieciom na głaskanie zwierząt, a jeżeli już to się zdarza to od razu karze myć ręce.Nie lubi odwiedzać moich rodziców uważa że w ich domu śmierdzi psami. Kiedyś odwiedziła nas na tydzień moja siostra z psem bo nie miała gdzie go zostawić. Jest co prawda duży ale to jej domowy pupil. Mąż wiedząc to na czas jej pobytu załatwił od kolegi budę i łańcuch. Powiedział że miejsce psa jest na dworze a nie w domu. Pies ma być uwiązany bo inaczej będzie biegał po trawniku, deptał trawę i załatwiał się gdzie popadnie. Moja siostra po dwóch dniach wyjechała a na odchodne powiedziała mi żebym zostawiła takiego sadystę i tyrana bo kto nie kocha zwierząt nie ma też serca do ludzi. Czy Waszym zdaniem tak jest?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie ma potrzeby na trzymanie ich w domu bo śmierdzą i brudzą. Mąż jest pedantem. Nie pozwala dzieciom na głaskanie zwierząt, a jeżeli już to się zdarza to od razu karze myć ręce.Nie lubi odwiedzać moich rodziców uważa że w ich domu śmierdzi psami x po tym co napisałaś juz go sobie wyobrażam, jako pajaca, sztywnego gogusia co połkał kij od szczoty :O no ale moja matka jest taka sama, niby lubi zwierzeta ale tylko te ''pluszowe'' tj. kudłate napuszone koty jak z obrazka albo wychudzone małe yorki, owczaków się brzydzi, dobermanów siię boi, koty dachowce to brudasy i choroby roznosza, papuga w domu to wrzask kurz bo trzepie piurami, żółwie sa obrzydliwe i wilgotne, rybki za drogie w utrzymaniu, nie mowiac juz o bardziej egzotycznych zwierzetach - kamelon a fuuj ohyda no i tak samo uwaza, ze miejsce psa ogolnie jest na wsi, w budzie, w mieście to w domu na łancuchu a nie żeby pies po dywanie biegał i srał - poza yorkiem - bo te wg niej sa czyste i nie sraja...nei wytlumaczysz takiej osobie, nie lubi zwierzat i tyle, ewentualnei jak moja uwaza je za zabawke i ozdobe do salonu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesli naprawde psy swiadcza o wlascicielu to ludzie z yorkami odpadaja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie mogłabym być z takim gościem. Kocham zwierzęta, nie wyobrażam sobie bez nich życia. Niedawno w końu kupiłam mały domek, przedtem miałam dwa koty i kundelka z interwencji. Dwa miesiace temu wziełam dwie totalnie wyniszczyne suki z pseudo. W dwa mc sunie odzyskały radość, leczę je, skradły mi serce. Dziecko od zawsze wychowuję ze zwierzętami, ma w tej chwili 16 lat i jest mega odpora.Od małego nasz poprzedni adopciak i do tej pory żyjąca kotka Skarpetka, spały obok niej ,a Skarpeta właziła do łóżeczka i tak spały do rana. Tosiek niestety sie nie mieścił, bo to gigant kundzio był.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twój mąż jest zwierzęciem dlatego nie toleruje innych zwierząt na swoim obszarze . Tak to działa w świecie zwierząt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja trzymam w pokoju konie krowy kury i gęsi i kto mi co zrobi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
takiego sobie męża wybrałaś, to takiego masz takie rzeczy ustala się przed ślubem dom, dzieci, zwierzęta, podział obowiązków, praca, samochody i 100 innych spraw omawia sie przed ślubem a nie tylko randki, kawki, łóżko i imprezki mój konkubent od razu miał zapowiedziane, że zwierzęta w domu będą, kompromisowo zrezygnowałam z psa, chociaż w sumie i tak teraz nie mam dla niego warunków mamy za to dwa koty, a były nawet 3 nie chciałabym żyć z człowiekiem, który nie lubi zwierząt

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie tez przeszkadza zapach zwierzat w domu.W moim rodzinnym mielismy male psy i bylo OK.Potem jakos tak mi sie zrobilo,ze po prostu czuje i bardzo nie lubie tych zapachow i siersci.Tesknie za psem w domu ale nie jestem w stanie przejsc zapachu.Nie jestem gogusiem nie mam kija w tylku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
0/10

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bardzo lubię zwierzęta, ale na dworze nie w domu. Twój mąz ma rację bo zwierzęta w domu śmierdzą. Szczególnie psy domowe. Psy podwórzowe nie śmierdzą bo są zawsze na świeżym powietrzu i są przewiane wiatrem. Ja np. poszłabym na kompromis. Trzymałabym psa na dworze, a na kaprys dziecka czy swój czasami na godzinę lub dwie brałabym go do domu. A potem powrót do budy.Przeszkadzać mogą psie kłaki walające się po dywanie. Kot nie śmierdzi, ale jego kuweta już bardzo, a jak zdarzy mu się załatwić poza kuwetą to dywan czy mebel już do wyrzucenia. Ptaki brudzą, a akwarium też śmierdzi, chyba że jest to mała kula na jedną lub góra 3 rybki, w której codziennie można wymieniać wodę. Dlatego ludzie lubiący sterylną czystość pomimo że nawet nieraz lubią zwierzęta to jednak nie chcą ich mieć w swoim otoczeniu. Z całym szacunkiem dla zwierząt ale zauważyłam że najczęściej zwierzęta w domu mają ludzie wielodzietni, sami pochodzący z wielodzietnych, prymitywnych rodzin, niewykształceni i nieprzestrzegający higieny. Ja nie brzydzę się głaskać zwierząt, ale rozwalona karma na podłodze czy dywanie to paskudny widok. Więc trochę rozumiem twojego męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ble,ble,ble,kto nie kocha zwierząt nie ma też serca do ludzi. To bzdura. Nawet jeżeli ktoś nie lubi zwierząt to nie znaczy że jest sadystą. Sadystą jest ktoś kto fizycznie znęca się nad zwierzętami,np ludzie okaleczający zwierzęta lub kłusownicy. Takiego człowieka od razu zgłosiłabym na policję mimo że sama nie przepadam za zwierzętami i nie chcę ich w domu. Mieszkam w eleganckim apartamencie,drogo mnie on kosztował więc nie chcę żeby zwierzę to niszczyło. Często odwiedzają mnie córka z zięciem i wnuczka. Mają psa więc najczęściej go do mnie nie zabierają, a jeżeli już muszą to pies zostaje na korytarzu przywiązany smyczą do poręczy albo zostawiają go w stróżówce u portiera bo mieszkam na strzeżonym osiedlu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdybym była twoją córką , a na szczęście nie jestem to nigdy w źyciu bym do ciebie nie pszyszła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mam nic do zwierząt w domu, niech każdy sobie robi u siebie co chce. Jednak nie każdy musi mieć ochotę na przyjmowanie w swoim mieszkaniu czyjegoś zwierzęcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co do zapachu - zwierzęta mają swoje specyficzne zapachy i czuć je w domu, w kórym mieszkają. nie dziwcie się, ze ludzie mówią, że smierdzi psem lub kotem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też nie lubię zwierząt w domu. Dbam o czystość, mam pięknie urządzoną łazienkę i nie wyobrażam sobie w mojej wannie psa którego przecież tez trzeba kąpać. Jeżdżę w odwiedziny do rodziców którzy mają psa,cała moja rodzina nie wyłączając psa kąpie się w tej wannie. Po obiedzie do zmywarki idą wszystkie naczynia razem z psią miską. Mimo że to był mój rodzinny dom brzydzę się go. Jak jestem u rodziców to nawet wolę umyć się w misce niż wejśc do wanny w której był pies.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jakos nie rozumiem obrzydzenia, które wzbudzają u was zwierzęta w końcu ludzie to też zwierzęta, chodzą po tej samej trawie, ziemi, chodniku, jedzą prawie to samo żarcie, oddychają tym samym powietrzem, tak samo jedzą i wydalają nie rozumiem obrzydzenia zwierzęcymi naczyniami (miską) czy wspólną wanną co ten pies ma tak odrażającego, co odróżnia go od innych zwierząt, np. człowieka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokładnie jedna z drugą brzydzą się psich misek a pewnie z chęcią polerują nie swieżego penisa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem bezdzietną singielką i bardzo nie lubię dzieci oraz zwierząt. Zarówno jedna jak i druga grupa bardzo mnie drażni. Marudzenie, przewijanie pieluch,psie kłaki czy obrzydliwa kocia kuweta to nie moja bajka. Lubię czystość i porządek,dużą wagę przywiązuję do higieny. Dobrze zarabiam więc kupuję sobie drogie i eleganckie ubrania do biura. Dzieci i zwierzęta mogłyby mi to szybko zniszczyć czy pobrudzić. Najbardziej nie lubię wizyt u siostry. Mieszka z córką i świnką morską. Mała często chce mi ją pokazywać ale mnie to nie interesuje,dla mnie ta świnka to bezmyślny głupi szczur który śmierdzi i nic nie rozumie. A najgorzej nie lubię jak mała z nią próbuje wchodzić mi na kolana. Nie pozwalam na to nie chcę żeby mnie pobrudziły. A jeśli chodzi o brak higieny u mężczyzn o których ktoś tam pisze to ten problem dotyczy prymitywnych roboli lub chłopów ze wsi. Nie otaczam się takimi ludźmi, mam do czynienia z wykształconymi mężczyznami którzy dbają o higienę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ludzie wykształceni zawsze dbają o higienę i nie śmierdzą. To tak jakbyś powiedziała,że księżniczki srają złotem. Owszem najczęściej tacy ludzie bardziej dbają o higienę ale nie zawsze. Miałem kiedyś dziewczynę po zawodówce. Zawsze czyściutka , zadbana i wypachniona. I miałem też panią magister po studiach. Ode mnie wymagała stuprocentowej higieny, a sama o nią nie dbała. Brzydziłem się seksu z nią. Była niedomyta w miejscach intymnych , przepocona, często miała nieświeży oddech. Nie chodzi mi o zapach papierosów bo to mi nie przeszkadza tylko o smród zgnilizny, jakby w ustach miała trupa. Brzydziłem się robić jej minetkę, zawsze przy tym miałem odruch wymiotny i od razu szedłem umyć zęby. Pościel oczywiście od razu do wymiany. A ponoć kobiety(wykształcone na dodatek) dbają lepiej o higienę niż faceci. To bzdura. Tak więc nie przesadzajmy z idealizowaniem wykształconych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie w domu też od zawsze były zwierzęta ale w swoim ich nie chcę. Mam chomiki,pies czy kot to za dużo. Raz,że bałagani,dwa to obowiązek na lata. Im straszy,tym więcej pracy przy nim. Mieszkam w bloku,nie mam czasu na ciągłe spacery,poza tym pracujemy więc 10godzin nas nie ma. Trzeba psa kąpać i ciągle po nim sprzątać. Wszędzie piach,ślina z pyska cieknie,śmierdzi. Wyjść na dużej nie można,a na wakacje trzeba zapewnić opiekę. Nic nie jest spontaniczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie moglabym byc z facetem ktory nie chce zwierzat. To byl warunek. Posiadanie psa bylo moim marzeniem. Ta wiec mamy duuuzy ogrod i dwa psy. Nigdy nie jestem sama w domu bo zawsze sa ze mna, w salonie, w kuchni, w garazu. Maz tez bardzo je lubi, dzieci choc juz dorosle tez za nimi przepadaja, bawia sie, wyprowadzaja na spacer, daja miski. I nikt z nas nie ma alergii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×