Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Beka z TALERZANEK :D znacie jakieś takie sytuacje talerzańskie? piszcie

Polecane posty

Gość gość
To ja tez sie wypowiem. Mam kuzyna ktory wymyslil sobie zarobkowe weselicho. Zyja bez slubu juz kilka dobrych lat, maja 3 dzieci i postanowili nagle zrobic slub i wesele, ale.... ze wzgledu na to ze u nich troche hipisowskie klimaty to wymyslili sobie wesele na wlasnym ogrodzie na jakiejs wiosce, wesele grill, gdzie uwaga, na zaproszeniu od gosci zazyczyli sobie zeby kazdy sobie przyniosl kielbaski, salatki, ciasta, piwko i winko i ze na prezenty poprosza gotowke w koperte, wszystko to bylo wpisane w jakis badziewny wierszyk niby mialo byc z jajem ale az mi wstyd za rodzine jak to czytalam. Jak mozna miec taki tupet? Nie wysilili sie ani troche, kumple przywiezli kilka grilli, kazdy swoje przyniosl, rozstawili wszystko na plastikowych stolach i pili winko z papierowych kubeczkow, oczywiscie winko ktore kazdy sobie przyniosl.. podlaczyl glosniki do kompa i puscili jala skladanke. Ja nie bylam na tym weselu bo mieszkam za granica i zreszta mialam malutkie dziecko. Ale i tak bym nie poszla... ja rozumiem ze mialo byc oryginalnie i wesele na zasadzie grilla w plenerze fajny pomysl ale prosic gosci zeby sobie sami jedzenie przyniesli i jeszcze oczekiwac pelnych kasy kopert???!!! Zenada! Ja robie moje wesele w Polsce za 2 tygodnie, wybralam eleganckie drogie miejsce, robie upominki wszystkim gosciom, zalatwiam transport. malo tego, wszystkim gosciom przyjezdnym zalatwiamy spanie w hotelu na dwa dni ze sniadaniem. Dojazdy wszedzie, zeby nikt sie nie martwil o jezdzenie po alkoholu itp i do glowy mi nie przyszlo zeby pisac na zaproszeniu ze oczekujemy splaty od gosci. Spalilabym sie ze wstydu! Goscie widza ile wydajemu i jak chca i maja taka mozliwosc to wynagrodza prezentem ale ja niczego nie oczekuje. Powiedzielismy nawet wielu zaproszonym zeby nie martwili sie absolutnie o prezent jak sie wahali czy przyjechac przez sytuacje finansowa. Bo robimy wesele zeby zebrac rodzine j przyjaciol razem i uczcic ten dzien wszyscy razem a nje zeby zbijac na tym interes. Ja jestem zawsze bardzo vhojna jak ide do kogos, ale zniesmacza mnie takie proszenie sie o kase. Talerzanki to super okreslenie! Moj kuzyn to taki wlasnie talerzanek, zawsze kombinuje jak tu na kims zarobic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jak ide na wesele to zawsze jedzenie chowam do torby i potem przez 3 dni nie musze gotowac bo jedzenie mam gotowe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja sram na te wszystkie talerzyki, nikt nie zrobi ze mnie sponsora. Jak mnie ktos zaprasza to niech sie cieszy ze przychodze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nienawidzę wesel, wszyscy sa nastawieni tylko na hajs, mlodzi sa pazerni na kase. Zawsze jak ide to jest niedobry obiad, niedosmazone mienso, zimne frytki, przesolony rosol. Ciasto najtansze, wino z dolnej polki. I ja mam za to placic? w tym roku bylam juz na 2 weselach i jeszcze bede szla na jedno, w zeszlym roku bawilam sie na trzech. Dwa lata temu tez mnie zaprosili. Nie daje nic, jestem gosciem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem za traktowaniem wręczonej koperty jako prezentu z okazji uroczystości, a nie jako kwoty zwrotu za restauracje+prezentu. Czyli idę na komunię, daje 200 zł i w całosci jest to prezent dla DZIECKA. Nie życzę sobie,żeby jakaś talerzanka odliczyła sobie z tej koperty za talerz, wzięła dla siebie 150 zł a dziecko by z tego miało 50 zł (albo i nie,bo mamusia też weźmie,szminke sobie kupi). Ty podejmujesz gosci, płacisz za nich i guzik cię obchodzą wręczone kwoty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam kilkuletnią chrześnicę i wprawdzie jej rodzice to ludzie dość zamożni, nigdy nawet na swoim weselu nie przejawiali tendencji talerzańskich ale na wszelki wypadek za kilka lat na jej komunię dam jej prezent rzeczowy. Będzie to coś wartościowego, złotego, ale na pewno nie pieniądze które jak widać są sprawą kontrowersyjną na komunii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
debilko, nikt sobie za talerzyk nie odlicza. wszystko idzie do dziecka, sama powinnas wiedziec ze kulturalnie daje sie tak aby zaplacic za siebie plus cos jeszcze a nie na krzywy ryj na balety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ktos kto założyl ten temat musial byc bardzo skrzywdzony przez rodzicow. Pewnie sama przez cale zycie dostala od nich kinder niespodzianke i nauczona ze jak ktos da komus cos wiecej to juz sponsoring haha. Zal mi takich niewychowanych tupeciar krzyworyjowek co to uwazaja ze najlepiej przyjsc do kogos nazrec sie, nachlac, pobawic a w prezencie dac kilo ziemniakow z wlasnego pola. Jak dasz cos wiecej to jestes sponsorem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Mogłabyś się nieźle zdziwić. Aaa tyle, żeby za siebie zapłacić i żeby jeszcze coś zostało... no cóż, mój pomysł z dzwonieniem po lokalach w celu uzyskania informacji odnośnie ceny ma jednak rację bytu. Ja mam w rodzinie dużo dzieci w podobnym wieku i każdemu daję po 500 zł, lub równowartość tej kwoty w prezencie, nieważne, czy to lokal, czy chata, może być nawet pałac i uj mnie obchodzi ile matka zapłaciła za imprezę. Sama napisałaś, że wszystko idzie do dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dalej nie kuma zacofana i mundra :-) Dla mnie to mozesz nawet isc i dac kg kielbasy. Ja chodze i daje tyle zeby sie koszta za mnie zwróciły i plus cos jeszcze, wiadomo ze wszystko idzie do dziecka (chyba ze u ciebie w rodzinie sa inne praktyki) ale jego rodzice zaplacili za mnie w restauracji i ja to doceniam. Oddaje jakoby dziecku do jego wlasnej skarbonki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale serio dlaczego czujesz że musisz za siebie oddać? Skąd to zakompleksione myślenie? Tak wiem zaraz powiesz ze na krzywy ryj przychodzę i nazrec się za darmo tratarata ale mam wrażenie ze nie wiecie czym jest kultura przechodzenia w gości i podejmowania gości dlatego czujecie się winne zapłaty za siebie koniecznie bo jak będzie mniej to zaraz wstyd, niezrecznosc i tego typu wyrzuty. Idziesz w gości to nie czuj się winna tylko zaproszona. Owszem na jakąś okazję wypada dać prezent i to bez dwóch zdań ale prezent a opłata za jedzenie nie łączą się nijak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zakompleksienie? to chyba u tych co przychodza na krzywy ryj. Ja jak dostaje zaproszenie to po prostu jest mi milo ze ktos chce abym uczestniczyla w tak waznym dla niego dniu i to doceniam. I wiem ze jak robi impreze to go stac, to nie jest tak ze chce mu koniecznie oddac. Ja po prostu mam w sobie takie poczucie i wdzięczność, a stac mnie aby zaplacic za siebie w restauracji, to daje tyle aby temu komus sie zwrocilo i dostal cos jeszcze, uwazam to za mile. Moze sama poczytaj o kulturze przychodzenia w gosci. Ja nie mam takiego bolu dopy i nie jestem spieta, nie uwazam tez ze ktos ma zle intencje zapraszajac mnir, ze chodzi mu tylko o kase. Jakim czlowiekiem trzeba byc zeby tak w ogole myśleć albo z jakiej rodziny pochodzic, to az strach pomyslec. A juz najbardziej rozwalaja mnie te, ktore twierdza ze jak raz dadza cos komus w prezencie na komunie czy wesele, to od razu sa wielkimi sponsorkami. Kon by sie usmial normalnie. Radzę poczytac co to sponsoring, na pewno nie jednorazowe danie komus prezentu. Zaloze sie ze te same osoby jak podatuja grosik pani w Biedronce, to mysla: "plebs, niech ma".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie, idę na komunię, daję jakąś kwotę i mnie nie interesuje wyliczanie z tego, w jakiej części zwróci się za miejsce, a w jakiej części to prezent. Na krzywy ryj to znaczy co innego, mądralo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale co wy tu piszecie, ze chodzi o to, zeby pobyć z rodzina, bo na co dzien nie ma kontaktu. No wlasnie - jaki sens ma zapraszanie jakichś tam dalekich kuzynów rodzicow, ich dzieci, ktorych sie widziało kilka razy w życiu, najczesciej jeszcze w dzieciństwie?:-/ Nie rozumiem tego. To tak jak opisany przeze mnie syn kuzynki mojej Mamy (chociaz to siostry cioteczne) - mnie i siostry nie prosił, kontaktu nie mamy, taki sam "kontakt" on ma z moja mama. Założę sie, ze to Sa pomysły rodzicow młodych, bo tak trzeba (gowno prawda), bo młodzi zapewne by woleli zaprosic bliższe sobie osoby w większej ilości, a najczesciej zamiast takich, jest tylko troche młodych ludzi, a wiekszosc na weselach to wciaz jakas starszyzna, ktorych młodzi ledwo kojarza:-/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ustalmy jedno, że na chrzty i komunię najlepiej jest dawać prezenty rzeczowe. W przeciwnym razie jakaś nawiedzona będzie przeliczać, czy się zwróciło za talerzyk ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nawiedzona to ty jestes i przeswiadczona ze ktos liczy tylko i wylacznie na twoje pieniadze. Smutne to, współczuję ci. jak jestes tak wrogo nastawiona i widzisz u innych zle intencje, to nie chodz w ogole, bo inaczej wychodzisz. na zaklamana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23:42 nie wiem jak jest u ciebie w rodzinie i jaki kontakt z nia utrzymujesz, ale ja mialam na swoim slubie 98 osob i wszystkich znalam. Wiadomo ze moze niektórych nie widuje sie czesto z racji tego ze moze ktos daleko mieszka, ale kazdy ma ten na co dzien swoje zycie, prace itp, to chyba normalne. Mnie bylo niezmiernie milo jak do mnie na slub i wesele przyjechala ponad 70letnia siostra mojego dziadka a miala do pokonania grubo ponad 400km. Odwiedzalam ja czesto za dzieciaka, moj dziadek jak do niej jechal to mnie zabieral i pamietam ze uwielbialam ta podroz pociagiem. Przyszli praktycznie wszyscy zaproszeni oprocz jednej kuzynki ktora tydzien wczesniej zlamala. noge.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23:40 no to akurat ciebie nie obchodzi, a mnie obchodzi. I daje tak aby sie zwrocilo i dodatkowo cos jeszcze, uwazam to za mily gest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W dalszym ciągu uważam, że doliczanie się zwrotu za talerzyk w kwocie prezentu dla dziecka jest chore. Tak samo chore jest wybieranie się na uroczystość z podejściem, że tyle a tyle trzeba za siebie zwrócić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ty uwazasz a ja nie uwazam i duzo ludzi tez nie uwaza. Ja dajd tak bo chce i guzik innym do tego, najgorsze to te co mi wmawiaja ze zle robie bo samym zal dac wiecej, to wmowia innnym zeby robili tak jak one. I w ogole beznadziejni sa ci co uwazaja ze komus chodzi tylko o zwrot za talerz, to jest zalosne, tak samo jak zalosna jest autorka tego watku. Jakbym tak uwazala to bym siedziala w domu. Ja mam na szczescie normalna rodzine i a normalnej rodzinie zostalam wychowana, nie zazdroszcze nikomu niczego i nie dopatruje sie u innych zlych intencji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dla madek talerzanek to powinny być grupowe rekolekcje przed komunią dziecka, żeby ksiądz im wytłumaczył co nieco. choć nie wiem czy i wtedy by dotarło ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23:59 coz, ciocia - siostra dziadka, to dosyc bliska Osoba, zwłaszcza jesli miałas z nia dobry kontakt i miłe wspomnienia. Nie miałam na mysli, ze przychodza ludzie, których nie znamy, tylko tacy, z którymi praktycznie sie nie widuje, nie ma do nich numeru telefonu nawet, nie byłoby o czym rozmawiac, gdyby sie spotkac przypadkiem na ulicy.... Ja akurat zaprosilabym zapewne pare najbliższych osob, a nie X liczbę jakichś tam krewnych, bo mama albo ojciec "a bo trzeba ta ciocie, a tamta srocie i jeszcze wujka i srujka":-/ Z tym, ze na szczescie moi starzy tacy nie sa:P Ale zawsze obserwuje takie cos - garstka jakichś młodych przyjaciół, czy ludzi z pracy, z którymi sie kumplujemy, za to pełno jakichś ciotek, wujków, osob wyciągniętych z lamusa, z którymi młodzi nawet nie rozmawiają w czasie wesela:-/ Ale niech tam kazdy robi jak chce - niektórzy maja małomiasteczkowa mentalność i, zeby wszyscy widzieli, ze panna Hasia idzie ma maz:O I wlasnie nie rozumiem tego spraszania jakiejś monstrualnej liczby ludzi z kalkulacja, ze wiecej sie wtedy zwróci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiecej osob to sie zwroci? to jakas dziwna logika i matematyka sie kierujesz, przeciez i tak kazdy da ile da wiec niewazne czy zaprosisz 50 czy 100 osob. Poza tym nie wymyslaj bzdur ze zaprasza sie kogos do ktorego sie nie ma nr tel, to jak niby sie z nim skontaktujecie aby mu przekazac zaproszenie? Ten temat jest mocno naciagany przez osoby ktore na sile chca udownodnic ze gospodarzom imprez zalezy wylacznie na pieniadzach. Moja rada - nie chodzcie nigdzie, to nie jest obowiazkowe a poziom zgorzknienia i frustracji mozna sobie wyleczyć, zycze powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
00:20 właśnie nie ja sie kieruje, tylko talerzanki. Im to wytłumacz;) No nie mam numeru, nie mam kontaktu, to nie zapraszam. Widziałam pare razy x lat temu, nie rozmawiam, wiec po ciul ich zapraszać? Wole swoja garstkę, niz tworzenie listy na 150 osob.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ty to jesteś jakas tepa krzyworyjowko :-) nawet po polskiemu nie rozumiesz hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ej, to jak nie masz numeru i kontaktu to jakim cudem ich zapraszasz? Wysyłasz znaki dymne czy oglaszasz przez megafon?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
00:29 wlasnie, to inni (rodzice) zawsze znajda sposób. Co sie tak czepilas? Czujesz sie urażona czymś? Naprawde z tymi 98 oś wesela jestes taka super związana? Czy to Twoi rodzice chcieli ich? jesli u wszystkich byłaś osobiście, z kazdym sie widujesz na tyle czesto, wiesz gdzie mieszkaja, wiesz co w ich życiu - to o co ci chodzi? Ja mam takie zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Polowa to moi goscie a polowa meza i tak jestesmy zwiazani ze wszystkimi i wszystkich znamy. O co ci chodzi? Co sie tak uczepilas? jestes czyms urazona? Z twoich wypowiedzi wychodzi na to ze nie mozna robic duzych wesel bo tobie sie to nie podoba, tak samo jak nie mozna komus zwracac koszta restauracji bo tobie sie to nie podoba i ci to przeszkadza. Zajmij sie soba i swoja rodzina, a jak uwazasz ze ktos zapraszajac cie na wesele chce cie ograbic, to po prostu nie idz i final.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Koleżanka była na komuni 2 lata temu i dziewczynka, która szła do komuni za przyzwoleniem mamy zrobiła listę prezentów, jakie by chciała dostać w tym laptop, rower ito rzeczy. Ojciec dziecka był temu przeciwny, ale matka jest materialistką i nie widziała w tym nic złego, a dodam, że dziecko po komuni Kościół widzi już tylko z daleka. Ja, gdy wychodzilam za mąż też nie liczyłam na prezenty, ja chcialam mieć ten dzień po prostu z głowy;), bo sporo nerwów mnie mój ślub kosztował.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×