Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gość

Czy brak dzieci wpływa na kobietę

Polecane posty

Gość Gość

Czy bedzietne kobiety bardzo się różnią od tych dzieciatych? Czy lepiej się zmusić i mieć dziecko czy się nie decydować mimo wątpliwości? Kiedyś chciałam mieć, dzisiaj nie wiem. A mam już 30 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

To raczej dzieci zmieniają / wpływają na kobietę.

Z drugiej strony po co chcesz być jak wszyscy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czy brak

Mogę Ci powiedzieć jak to jest ze mną gdyż nie znam innych kobiet w moim wieku bądź starszych bez dzieci 😉 Zawsze chciałam je mieć nawet 4. Bardzo lubię dzieci. Dziś mam 33 lata i wiem że dzieci mieć nie chce. Z wielu powodów ;). Absolutnie mnie to nie zmieniło. Jestem taka sama osoba jak kiedyś. To nie dziecko definiuje kobietę :). Czy mam wątpliwości?  Oczywiście!  Cały czas się zastanawiam a może jednak. Wiem że będę kiedyś żałować swojej decyzji. Ale to nie ma wpływu na moje zachowanie :))) Pozdrawiam 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
7 minut temu, Gość Czy brak napisał:

Mogę Ci powiedzieć jak to jest ze mną gdyż nie znam innych kobiet w moim wieku bądź starszych bez dzieci 😉 Zawsze chciałam je mieć nawet 4. Bardzo lubię dzieci. Dziś mam 33 lata i wiem że dzieci mieć nie chce. Z wielu powodów ;). Absolutnie mnie to nie zmieniło. Jestem taka sama osoba jak kiedyś. To nie dziecko definiuje kobietę :). Czy mam wątpliwości?  Oczywiście!  Cały czas się zastanawiam a może jednak. Wiem że będę kiedyś żałować swojej decyzji. Ale to nie ma wpływu na moje zachowanie :))) Pozdrawiam 

A dlaczego nie chcesz miec dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Onkosfera

Wszystkie zmiany w układzie rodzinnym trochę zmieniają czlowieka, ale jest to nieuniknione, niezależnie od tego czy zdecydujesz się na dzieci czy nie. Np na zgony starszych członków rodziny nie masz wpływu, one i tak się wydarzą.

Natomiast, jeśli pytasz o stopień przeorganizowania życia przez dziecko, to uważam, że jeśli jest jedno, jest zdrowe i zwyczajne, a ojciec dziecka jest normalnym, czułym i poczuwajacym się do odpowiedzialnosci czlowiekiem, to tragedii nie ma.

Ja nie chcialam mieć dzieci, ale się zmusilam po 30tce, bo bałam się, że gdy już nie będę mogła, to będę żałować. Na razie się cieszę. Jestem przykladem, że nie trzeba czuć woli bożej, by macierzyństwo sprawiło radość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maja

Ja też nie chciałam mieć nigdy dzieci. Ale mąż nalegał. Powiedziałam, Ok masz tydzień. Jak się nie uda, to koniec. Wszystkie koleżanki starały się nawet pi dwa lat, dlatego myślałam, że nic z tego nie będzie. No ale mamy teraz małego rozrabiakę. Kocham go najmocniej na świecie i jestem przeszczęśliwa. Do drugiego też mnie mąż namówił, nie chciałam, bo nie mamy rodziny i z swojką dzieci pewnie będzie ciężko. Jestem teraz w ciąży i mam nadzieję, że damy sobie radę. 

Czy dziecko zmienia? Moim zdaniem tak, pozytywnie. Mnie bardzo uspokoiło. Wcześniej byłam karierowiczką, teraz kłopoty w pracy są dla mnie nieważne. Wychodzę punktualnie, jak się w pracy pali, zostawiam to na nazajutrz. Wcześniej pracowałam po nockach, dawałam z siebie wszystko, aż do przesady. Kiedyś pędziłam na zakupy z synkiem, jak miał dwa lata, i nagle on krzyknął „mama stop”. Zatrzymałam się i okazało się, że pod drzewkiem ganiają się dwa wróbelki. Staliśmy tam chyba z 15 minut. Zrozumiałam wtedy, że wszystko można zrobić później, wolniej, przyjemniej, że priorytetem są te małe chwile w rodzinie. Od dziecka można się wiele nauczyć. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1234

Ciężko powiedzieć, ale jeżeli miałam jako dyrektora kobietę nie posiadającą dzieci to była to za każdym razem niezbyt miła kobieta do tego mało empatyczna (nigdy więcej takiej szefowej).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maja
25 minut temu, Gość 1234 napisał:

Ciężko powiedzieć, ale jeżeli miałam jako dyrektora kobietę nie posiadającą dzieci to była to za każdym razem niezbyt miła kobieta do tego mało empatyczna (nigdy więcej takiej szefowej).

A jeszcze gorsze są bezdzietne nauczycielki. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elizabeth
7 minut temu, Gość Maja napisał:

A jeszcze gorsze są bezdzietne nauczycielki. 

nauczyciele to ludzie zarozumiali, chcący pouczać innych na każdym kroku. pójdzie taki do lekarza i powie, że sobie sam może receptę napisać, pójdzie do prawnika i jego poucza jak ma mu proces prowadzić. Ani w 1 przypadku ani w 2 nauczyciel nie ma pojęcia ani o leczeniu ani o prawie a chce dokazywać. Skąd ta ignorancja się u tych ludzi bierze.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JankaB
1 minutę temu, Gość elizabeth napisał:

nauczyciele to ludzie zarozumiali, chcący pouczać innych na każdym kroku. pójdzie taki do lekarza i powie, że sobie sam może receptę napisać, pójdzie do prawnika i jego poucza jak ma mu proces prowadzić. Ani w 1 przypadku ani w 2 nauczyciel nie ma pojęcia ani o leczeniu ani o prawie a chce dokazywać. Skąd ta ignorancja się u tych ludzi bierze.

 

Może stąd, że wielu z nich to ludzie roszczeniowi i zakompleksieni? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elizabeth
1 minutę temu, Gość JankaB napisał:

Może stąd, że wielu z nich to ludzie roszczeniowi i zakompleksieni? 

Walka o dodatkowe nadgodziny, wchodzenie dyrektorowi do tyłka by dostać więcej godzin itp.

Zakompleksieni - może ale na pewno przemądrzali i szukający audytorium do ich narzekań.

Ironia losu jest taka, że duża ilość nauczycieli wysyła swoje dzieci na medycynę i na prawo. Ciekawe dlaczego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Każdy prędzej czy później będzie miał zrytą psychikę użerając się z dzieciakami i ich rodzicami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Dla mnie zawód nauczyciela to jest jakaś masakra. Chciałam kiedyś być nauczycielem. Studiowałam matematykę i po prostu uwielbiałam uczyć.Dawałam korki i naprawdę było fajnie patrzeć na postępy uczniów. Po praktykach w gimnazjum stwierdziłam, że nigdy w życiu nie będę się użerać z dzieciarnią a przede wszystkim z ich popieprzonymi rodzicami. Do dziś jestem wdzięczna nauczycielce, u której miałam praktyki, że zaprosiła mnie na dzień otwarty i pozwoliła przysłuchiwać się jej rozmowom indywidualnym z rodzicami. Uwierzcie mi, że to nauczyciele są roszczeniowi, zakompleksieni i chcą pouczać wszystkich na każdym kroku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Napisze tak

Ja sama czuje się wciąż jak dziecko. Miałam trudne dzieciństwo. Toksyczną matkę. Nigdy nie miałam takiej fajnej przyjacielskiej więzi z matką. Byłam bita, wyzywana. Może dlatego nie dojrzalam i teraz mam 34 lata, za pol roku 35 i nie chce dzieci... W sumie to chyba i tak juz za późno. A wrobelkami to można się zachwycać i bez dzieci. Akurat ja uwielbiam zwierzęta i moglabym je obserwować godzinami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
3 godziny temu, Gość Gość napisał:

Czy bedzietne kobiety bardzo się różnią od tych dzieciatych? Czy lepiej się zmusić i mieć dziecko czy się nie decydować mimo wątpliwości? Kiedyś chciałam mieć, dzisiaj nie wiem. A mam już 30 lat.

Wszystko zależy od samej kobiety. Niektóre niedzieciate dziwaczeją, niektóre pozostają cały czas takie same, a niektóre podświadomie są zazdrosne i robią się wredne. Problem w tym, że nie jesteś w stanie stwierdzić w której grupie się znajdziesz za 20 lat. A i jakiś procent dzieciatych też się zmienia. Na pewno pierwszy rok, czy dwa lata są nastawione psychicznie na dziecko ( jednych jest hardcore, u innych nawet nie zauważysz), potem to popuszcza.  A przynajmniej powinno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
39 minut temu, Gość Gość napisał:

Dla mnie zawód nauczyciela to jest jakaś masakra. Chciałam kiedyś być nauczycielem. Studiowałam matematykę i po prostu uwielbiałam uczyć.Dawałam korki i naprawdę było fajnie patrzeć na postępy uczniów. Po praktykach w gimnazjum stwierdziłam, że nigdy w życiu nie będę się użerać z dzieciarnią a przede wszystkim z ich popieprzonymi rodzicami. Do dziś jestem wdzięczna nauczycielce, u której miałam praktyki, że zaprosiła mnie na dzień otwarty i pozwoliła przysłuchiwać się jej rozmowom indywidualnym z rodzicami. Uwierzcie mi, że to nauczyciele są roszczeniowi, zakompleksieni i chcą pouczać wszystkich na każdym kroku.

Praktyki w gimnazjum?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10 minut temu, Gość Napisze tak napisał:

Ja sama czuje się wciąż jak dziecko. Miałam trudne dzieciństwo. Toksyczną matkę. Nigdy nie miałam takiej fajnej przyjacielskiej więzi z matką. Byłam bita, wyzywana. Może dlatego nie dojrzalam i teraz mam 34 lata, za pol roku 35 i nie chce dzieci... W sumie to chyba i tak juz za późno. A wrobelkami to można się zachwycać i bez dzieci. Akurat ja uwielbiam zwierzęta i moglabym je obserwować godzinami.

To nie tak, że nie dojrzałaś. Ty się podświadomie boisz, że swojemu dziecku zrobisz to samo, co twoja matka tobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Jestem taką samą zołzą jak byłam przed ciążą. Skłonności do pracoholizmu pozostały. Potrzeba planowania również. Jedyne co, to rozszerzył mi się pazur do obrony własnego potomstwa. Potrafię też się wzruszyć, a wcześniej nie miało to prawie miejsca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
11 minut temu, Gość gość napisał:

Praktyki w gimnazjum?

Tak. Praktyki w gimnazjum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
19 minut temu, Gość gość napisał:

Wszystko zależy od samej kobiety. Niektóre niedzieciate dziwaczeją, niektóre pozostają cały czas takie same, a niektóre podświadomie są zazdrosne i robią się wredne. Problem w tym, że nie jesteś w stanie stwierdzić w której grupie się znajdziesz za 20 lat. A i jakiś procent dzieciatych też się zmienia. Na pewno pierwszy rok, czy dwa lata są nastawione psychicznie na dziecko ( jednych jest hardcore, u innych nawet nie zauważysz), potem to popuszcza.  A przynajmniej powinno.

A czym objawia się to dziwaczenie, Twoim zdaniem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 godziny temu, Gość Gość napisał:

Dla mnie zawód nauczyciela to jest jakaś masakra. Chciałam kiedyś być nauczycielem. Studiowałam matematykę i po prostu uwielbiałam uczyć.Dawałam korki i naprawdę było fajnie patrzeć na postępy uczniów. Po praktykach w gimnazjum stwierdziłam, że nigdy w życiu nie będę się użerać z dzieciarnią a przede wszystkim z ich popieprzonymi rodzicami. Do dziś jestem wdzięczna nauczycielce, u której miałam praktyki, że zaprosiła mnie na dzień otwarty i pozwoliła przysłuchiwać się jej rozmowom indywidualnym z rodzicami. Uwierzcie mi, że to nauczyciele są roszczeniowi, zakompleksieni i chcą pouczać wszystkich na każdym kroku.

Ja od pytania o te praktyki. Zobacz co napisałaś. Chciałam być nauczycielem, studiowałam matematykę, uwielbiałam uczyć i dawałam korki. A za chwilę cofasz się w czasie, gdzie nauczycielka pokazuje ci rozmowy z rodzicami i piszesz, że to cię zraziło. To ja nie rozumiem. Skąd twoje zamiłowanie do uczenia, skoro od minimum 5 lat miałaś uraz? Jak się coś tak bardzo kocha, to się z tego nie rezygnuje tak łatwo. Zawsze można iść uczyć do szkoły średniej, nie trzeba uczyć dzueciarni. Poza tym na czym polegają praktyki w gimnazjum, bo jakoś mam dwoje dzieci, które ukończyły gimnazjum i pierwsze o tym słyszę. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

A czym objawia się to dziwaczenie, Twoim zdaniem?

A nie słyszałaś powiedzenia stara dziwaczka? Jak w wierszu Brzechwy. Coś w tym stylu, tylko łagodniej. Spotkasz taką, to będziesz wiedzieć o co chodzi. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
5 minut temu, Gość Gość napisał:

Ja od pytania o te praktyki. Zobacz co napisałaś. Chciałam być nauczycielem, studiowałam matematykę, uwielbiałam uczyć i dawałam korki. A za chwilę cofasz się w czasie, gdzie nauczycielka pokazuje ci rozmowy z rodzicami i piszesz, że to cię zraziło. To ja nie rozumiem. Skąd twoje zamiłowanie do uczenia, skoro od minimum 5 lat miałaś uraz? Jak się coś tak bardzo kocha, to się z tego nie rezygnuje tak łatwo. Zawsze można iść uczyć do szkoły średniej, nie trzeba uczyć dzueciarni. Poza tym na czym polegają praktyki w gimnazjum, bo jakoś mam dwoje dzieci, które ukończyły gimnazjum i pierwsze o tym słyszę. 

Dawałam korki z matematyki już w LO a potem na studiach. I w tym kontekście pisałam, że uwielbiałam uczyć. Na korepetycjach. Będąc na 3 roku studiów miałam praktyki nauczycielskie w gimnazjum - w ramach praktyk prowadziłam lekcje i wtedy też nauczycielka zaprosiła mnie na dzień otwarty.

Reasumując: jako studentka odbywałam praktyki zawodowe w gimnazjum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
4 minuty temu, Gość Gość napisał:

A nie słyszałaś powiedzenia stara dziwaczka? Jak w wierszu Brzechwy. Coś w tym stylu, tylko łagodniej. Spotkasz taką, to będziesz wiedzieć o co chodzi. 

No właśnie ciekawa jestem jakie zachowania są charakterystyczne dla zdziwaczałych bezdzietnych kobiet. Bo tak na dobrą sprawę każdy z nas jest trochę dziwakiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosciii

Może to, że kobiety bezdzietne (ogółem, ludzie bezdzietni, faceci też) mają inne problemy, ale też radości niż pozostałą część społeczeństwa. Oczywiście nie mówię o wyjątkach, ale większość z mojego otoczenia "żyje" dla dzieci, wnuków, spotyka sie z rodziną, najpierw wychowuje dzieci potem kolejne pokolenia, święta wspólnie wszystko jest bardziej skupione na rodzinie. Natomiast bezdzietni mają inaczej, rodzice odchodzą, rdozeństwo ma swoje sprawy i dzieci w pewnym wieku, znajomi też się rozpraszają. Znam bezdzietnych którzy żyją dość samotnie, tzn wyjeżdżają owszem, ale np w swięta często są sami bo czują sie jak piąte koło u wozu w towarzystwie innych z rodzinami. Kobieta bezdzietna ma inne życie niż przeciętna polka i zwłaszcza na tzw starość kiedy już emerytura, zdrowie nie takie i nie bardzo jest dla kogo się starać. Tylko nie piszcie mi o tym, że dzieci mogą zostawić i wyjechać do Australii albo oddać do domu starców. Pisze ogólnie swoje zdanie nt temat a nie analizuje każdego przypadku. Wiem, że wielu ludzi twierdzi, ze nie miałoby po co żyć gdyby nie rodzina i bliscy a nie znajomi. Jak mąż/żona umrze to by sami zostali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 minutę temu, Gość Gość napisał:

Dawałam korki z matematyki już w LO a potem na studiach. I w tym kontekście pisałam, że uwielbiałam uczyć. Na korepetycjach. Będąc na 3 roku studiów miałam praktyki nauczycielskie w gimnazjum - w ramach praktyk prowadziłam lekcje i wtedy też nauczycielka zaprosiła mnie na dzień otwarty.

Reasumując: jako studentka odbywałam praktyki zawodowe w gimnazjum.

No! O to mi chodziło. Coś mi nie pasowało 😂 . Moze to moja wina. Wydaje mi się, że spokojnie możesz uczyć w szkole średniej, albo sobie dorabiać w weekendy w szkole dla dorosłych. Lubisz uczyć, to zawsze można jakoś to rozwiązać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika

nauczyciele to ludzie zarozumiali, chcący pouczać innych na każdym kroku. pójdzie taki do lekarza i powie, że sobie sam może receptę napisać, pójdzie do prawnika i jego poucza jak ma mu proces prowadzić. Ani w 1 przypadku ani w 2 nauczyciel nie ma pojęcia ani o leczeniu ani o prawie a chce dokazywać. Skąd ta ignorancja się u tych ludzi bierze.

 

haha to prawda :)

To sie bierze stad,ze codziennie w pracy jest zmuszona przyjmowac role lidera (sprobuj opanowac 30 dzieciakow) i juz jej to automatycznie weszlo w krew w innych dziedzinach. W klasie taka postawa jest nieunikniona- wiec nazywamy to zboczeniem zawodowym. Wiele zawodow to ma :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nauczycielka

Niestety z tym pouczaniem wszystkich, to trochę prawda. Może rzeczywiście to trochę zboczenie zawodowe. Przyjmujemy zawodowo taką postawę i zabieramy to potem ze sobą na zewnątrz. Co zrobisz, nic nie zrobisz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Mam 27 lat, nigdy nie chciałam mieć dzieci i wiem że nie będę mieć, to nie obowiązek, dla mnie sa z tego same korzyści, mam czas na co tylko chce, mogę w każdej chwili wyjechać ze znajomymi a w ich gronie są i dzieciaci i bezdzietni, dla mnie to wolność no ale co kto woli. A swoją drogą liczba ludnośći na świecie wzrasta tak gwałtownie że powinno być to troche ograniczone bo luzie sie rozmanażaja jak jakieś stonki.

Ale żeby nie było to podziwiam ludzi którzy potrafią wychować swoje dzieci na porządnych i kulturalnych ludzi bez pomocy państwa i  "pińcet plus" którzy uczą swoje dzieci a nie dawają w łapy smartfona i nie puszczaja bajek w tv, no ale takich ludzi to tylko garstka choć znam takich osobiście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 12346
5 godzin temu, Gość Monika napisał:

nauczyciele to ludzie zarozumiali, chcący pouczać innych na każdym kroku. pójdzie taki do lekarza i powie, że sobie sam może receptę napisać, pójdzie do prawnika i jego poucza jak ma mu proces prowadzić. Ani w 1 przypadku ani w 2 nauczyciel nie ma pojęcia ani o leczeniu ani o prawie a chce dokazywać. Skąd ta ignorancja się u tych ludzi bierze.

 

haha to prawda 🙂

To sie bierze stad,ze codziennie w pracy jest zmuszona przyjmowac role lidera (sprobuj opanowac 30 dzieciakow) i juz jej to automatycznie weszlo w krew w innych dziedzinach. W klasie taka postawa jest nieunikniona- wiec nazywamy to zboczeniem zawodowym. Wiele zawodow to ma 🙂

Racja z tą rolą lidera ale mam wrażenie, że wiele nauczycieli często nie wciela się w typowego lidera (pozytywne cechy) tylko w "ogarniacza tępaków". Czyli kogoś, kto uważa że wszyscy inni są tępakami bo sam nie umie przekazać wiedzy i/lub jest zbyt leniwy żeby się bardziej postarać. Będąc w roli szefa swoich uczniów nikt mu nie powie, że się nie nadaje (a nawet jak powie to nie uwierzy  i/lub to się nie zwolni sam).

Niestety, żeby efektywnie funkcjonować w społeczeństwie nie można być tylko liderem ale przyjmować też inne role. Najlepsza postawa to ta, która ma współpracę u podstaw.

Ja myślę , że bezdzietne nauczycielki to trochę jak mechanik bez samochodu- niby wszystko umieją naprawić u innych ale jak się nie ma swojego to się tak naprawdę nie zrozumie dogłębnie niektórych problemów.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×