Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość EksZona

Zwariowałam? Dać drugą szanse?

Polecane posty

Gość Gość
Przed chwilą, Gość Gość napisał:

wygodniej b miał bez żony, bez dzieci. Odbębni 8 h w pracy, zapłaci alimenty i hulaj dusza. Robi co chce i z kim chce. A widać chce być z żona, dziećmi, a nie chciał być z kochanką, mimo, że ona chciała.

Ale nikt my nie wyprasuje, nie ugotuje, dziećmi i tak musi się zająć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

On nie kocha autorki, tylko chce się dobrze ułożyć. Więc sprawdza ją itp, ale miłości tam nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ile wy macie lat, że dla was wszystko jest białe albo czarne???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 minutę temu, Gość Gość napisał:

Ile wy macie lat, że dla was wszystko jest białe albo czarne???

Co masz na myśli?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
9 minut temu, Gość Gość napisał:

Ile wy macie lat, że dla was wszystko jest białe albo czarne???

Chodźby nie wiem jak nie widzę zeby on szalał za nią i starał się o nią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Dla was zdradził więc na straty... A autorka sama pisała, że żyli obok siebie i że nie jest bez winy... Dlatego pytam ile macie lat, że oceniacie w systemie 0-1?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Poza tym to nie ona przekresla 15 lat małżeństwa, zrobił to jej mąż idąc z tamtą do łóżka. Autorka teraz próbuje go usprawiedliwiać i rozkładać winę po połowie bo chce ten powrót do niego sobie samej wytłumaczyć żeby nie czuć się jak szma*ta. No nic, są dwa rodzaje kobiet, te, które po zdradzie mówią sobie "no trudno, zdarza się" i idą w swoją stronę szukać szczęścia i te, które nie szanują siebie ani swojego życia i czasu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
Przed chwilą, Gość Gość napisał:

Dla was zdradził więc na straty... A autorka sama pisała, że żyli obok siebie i że nie jest bez winy... Dlatego pytam ile macie lat, że oceniacie w systemie 0-1?

Ale to on zdradził. 35 lat. I chodzi o to, że on powinnien starać się o żone i dzieci, anie robi tego. Chce wygodnego życia z ugotowanym obiadem, wypranymi gaciami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Ale kryzys trwał 2 lata i żadne z nich palcem nie ruszyło! A teraz nagle wielka miłość i żyć bez siebie nie mogą. Wiesz ile to dwa lata? To małżeństwo było już martwe i nie wiem po co drugi raz do tej samej rzeki wchodzić, zdrada tylko definitywnie to zakończyła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EksZona
5 minut temu, Gość Gość napisał:

Dla was zdradził więc na straty... A autorka sama pisała, że żyli obok siebie i że nie jest bez winy... Dlatego pytam ile macie lat, że oceniacie w systemie 0-1?

Nie jestem bez winny, ale to mój były mąż poniósł większą wine.

 

3 minuty temu, Gość gość napisał:

Ale kryzys trwał 2 lata i żadne z nich palcem nie ruszyło! A teraz nagle wielka miłość i żyć bez siebie nie mogą. Wiesz ile to dwa lata? To małżeństwo było już martwe i nie wiem po co drugi raz do tej samej rzeki wchodzić, zdrada tylko definitywnie to zakończyła

2 lata lepszych i gorszych momentów, każde z nas uciekło w swoją prace, ostatnie 4 miesiące przed zdradą były najgorsze, bo wtedy upadło nasze życie erotyczne. Każde z nas w swoim świecie. Dopiero po rozwodzie okazało się, że jednak potrafimy rozmwiać ze sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Może ta zdrada była potrzebna właśnie po to abyście się oboje przebudzili z tego marazmu i zaczęli znowu dostrzegać siebie nawzajem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Coś się ostatnio kłócimy z mężem, muszę zaproponować mu skok w bok skoro to tak uzdrawia. Gratuluję, znalazłaś sposób na szczęśliwe małżeństwo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
3 minuty temu, Gość Gość napisał:

Coś się ostatnio kłócimy z mężem, muszę zaproponować mu skok w bok skoro to tak uzdrawia. Gratuluję, znalazłaś sposób na szczęśliwe małżeństwo

Tak. Facetowi brakuje życia bez zobowiązań i chce wrócić do żony, a nie z miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EksZona
10 minut temu, Gość Gość napisał:

Może ta zdrada była potrzebna właśnie po to abyście się oboje przebudzili z tego marazmu i zaczęli znowu dostrzegać siebie nawzajem?

Trochę głupia metoda przebudzenia ;). 

Być może jestem głupia, ale chciałabym z nim porozmawiać. Dzisiaj były dzieci, a nie chce rozmawiać przy nich. Wiem jedno - jeśli damy sobie szanse to nie dla dzieci, tylko dla nas samych. Bo dzieci są teraz, za 15 lat ten dom będzie pusty, bez nich. A my (jeśli do tego dojdzie) zostaniemy.  

Nie wiem może jestem ...ką, a mój były mąż chce wygodnego życia, tylko gdzie te wygodne życie, bo ja jego sprzątaczką, kucharką nie jestem.

Ostatecznej decyzji nie podjęłam. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

wygodniej b miał bez żony, bez dzieci. Odbębni 8 h w pracy, zapłaci alimenty i hulaj dusza. Robi co chce i z kim chce. A widać chce być z żona, dziećmi, a nie chciał być z kochanką, mimo, że ona chciała.

Co do tego ma chęć kochanki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Ja bym nie wybaczyła. Ale nie zdrady tylko samego faktu, że zachował się jak tchórz i nie zamierzał powiedziec i podejmuje decyzję za nas oboje. Dowiedzieć się o zdradzie od kochanki bo mąż ma jaja tylko do zdrady a do szczerości już nie... Yh to takie upokarzające, że nie umiałam zapomnieć, już bym nie spojrzała na niego jak na partnera nigdy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
57 minut temu, Gość EksZona napisał:

Trochę głupia metoda przebudzenia ;). 

Być może jestem głupia, ale chciałabym z nim porozmawiać. Dzisiaj były dzieci, a nie chce rozmawiać przy nich. Wiem jedno - jeśli damy sobie szanse to nie dla dzieci, tylko dla nas samych. Bo dzieci są teraz, za 15 lat ten dom będzie pusty, bez nich. A my (jeśli do tego dojdzie) zostaniemy.  

Nie wiem może jestem ...ką, a mój były mąż chce wygodnego życia, tylko gdzie te wygodne życie, bo ja jego sprzątaczką, kucharką nie jestem.

Ostatecznej decyzji nie podjęłam. 

Jeżeli coś jest głupie ale działa, to nie jest głupie 😉 zgubiliście siebie w codziennym życiu, może zdrada uświadomiła wam, że nadal się kochacie? Zamiataliście problemy pod dywan przez 2 lata, czy to takie dziwne, że w końcu się o nie za przeproszeniem wyjebaliście? My przeszliśmy jeden kryzys, trwał około 2-3 mc, wszystkie problemy rozwiązujemy na bieżąco. Jeśli widzimy, że w którymś momencie zaczyna być mało nas w związku, reagujemy błyskawicznie. Jeśli coś nas boli czy denerwuje, mówimy o tym i korygujemy nasze zachowanie. Żadne z nas nie chce znowu żyć obok drugiego. 

zdrada jest brutalną metodą, raczej nie polecam 😉 ale jeśli już do niej doszło i pomimo niej, o ironio, jest lepiej niż przed tzn że chyba jeszcze jest o co walczyć. Grunt, żeby wyciągnąć z tego odpowiednie nauki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EksZona
6 godzin temu, Gość Gość napisał:

Jeżeli coś jest głupie ale działa, to nie jest głupie 😉 zgubiliście siebie w codziennym życiu, może zdrada uświadomiła wam, że nadal się kochacie? Zamiataliście problemy pod dywan przez 2 lata, czy to takie dziwne, że w końcu się o nie za przeproszeniem wyjebaliście? My przeszliśmy jeden kryzys, trwał około 2-3 mc, wszystkie problemy rozwiązujemy na bieżąco. Jeśli widzimy, że w którymś momencie zaczyna być mało nas w związku, reagujemy błyskawicznie. Jeśli coś nas boli czy denerwuje, mówimy o tym i korygujemy nasze zachowanie. Żadne z nas nie chce znowu żyć obok drugiego. 

zdrada jest brutalną metodą, raczej nie polecam 😉 ale jeśli już do niej doszło i pomimo niej, o ironio, jest lepiej niż przed tzn że chyba jeszcze jest o co walczyć. Grunt, żeby wyciągnąć z tego odpowiednie nauki.

To nie był nasz pierwszy kryzys małzeński. Różnica jest taka, że z pierwszego nie ma zdrady. I jakoś lepiej sobie poradziliśmy. I właśnie ten ironiczny śmiech kiedy okazuje się, że po rozwodzie zaczynacie rozmawiać normalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

A może zaczynacie rozmawiać normalnie po rozwodzie bo JESTEŚCIE PO ROZWODZIE? Nie dlatego, że jednak to miłość po grób tylko bo wszystkie problemy małżeńskie skończyły się razem z małżeństwem i dużo wam z barków odeszło. U męża to wygląda bardziej jak katharsiss, obecność szczerych rozmów nie oznacza chęci powrotu, wiadomo że teraz jest łatwiej wszystko przepracować - nie jesteście razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EksZona
2 minuty temu, Gość Gosc napisał:

A może zaczynacie rozmawiać normalnie po rozwodzie bo JESTEŚCIE PO ROZWODZIE? Nie dlatego, że jednak to miłość po grób tylko bo wszystkie problemy małżeńskie skończyły się razem z małżeństwem i dużo wam z barków odeszło. U męża to wygląda bardziej jak katharsiss, obecność szczerych rozmów nie oznacza chęci powrotu, wiadomo że teraz jest łatwiej wszystko przepracować - nie jesteście razem

Podczas trwania naszego małżeństwa, czyli przez prawie 16 lat byliśmy raczej udanym małżeństwem. To nie jest tak, że wszystkie problemy małżeńskie kończą się przy rozwodzie. Na sali sądowej pierwszy raz wyrzuciliśmy z siebie to co nam się nie podoba. I po tej awanturze zaczeliśmy rozmawiać o wszystkim bez problemów. Nie wiem czego to zasługa, ale tak się stało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EksZona

Sprawdziłam monitoring i wczoraj logował się przed 23, ale tylko na 32 seksundy.

O tej porze leżałam już w sypialni, a na dole nikogo nie było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Zmień hasło i po sprawie.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosciowka2019
16 minut temu, Gość EksZona napisał:

Podczas trwania naszego małżeństwa, czyli przez prawie 16 lat byliśmy raczej udanym małżeństwem. To nie jest tak, że wszystkie problemy małżeńskie kończą się przy rozwodzie. Na sali sądowej pierwszy raz wyrzuciliśmy z siebie to co nam się nie podoba. I po tej awanturze zaczeliśmy rozmawiać o wszystkim bez problemów. Nie wiem czego to zasługa, ale tak się stało.

To jest podstawowy problem ludzi.... Brak rozmowy. Niektórzy idą z tym na terapię, inni "uzdrowienia" dostają na sali sądowej a inni latami zamiatają pod dywan udając, że ... pod nim nie rośnie.... 😞 A później dochodzi się do granicy, po przekroczeniu której powrotu do tego, co było nie ma. Zdrady, rozstania itp.... i nie mówię, że później ludzie już nie umieją być razem, bo umieją i bywa niejednokrotnie piękniej, wartościowej. Jednak na pewno ciut żal, że to musiało urodzić się w bólu i płaczu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Jezu ty nas czy siebie próbujesz przekonać? Skoro twoje małżeństwo jest takie cudowne (a tam jeden romansik i życie koło siebie przez 2 lata, co to jest) to wróć do niego i przestań zawracać d u p e bo nic do ciebie nie dociera

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ekhm
10 godzin temu, Gość gość napisał:

To małżeństwo było już martwe i nie wiem po co drugi raz do tej samej rzeki wchodzić, zdrada tylko definitywnie to zakończyła

Ktos tu nie rozumie co oznacza "nie wchodzi sie dwa razy do tej samej rzeki"...Wszystko plynie...woda, ktora byla w rzecze kiedy bylismy pierszy raz przeplynela...teraz juz jest inna rzeka, nie ta sama, tamto juz przplynelo. Nie stoimy w tej samej wodzie. Nie mozna byc w tej rzece 2 razy tak samo. Czas plynie, przeplywa. To co mialo miejsce, czas w ktorym cos robilismy przplynal, to co nadeszlo, nie jest juz takie same, chociaz mozemy stac w podobnym miejscu. Nie wchodzi sie do tej samej rzeki bo przeplywa, nie jest jednakowa, ja czas, mija, nie ma tego samego monentu, chwili dwa razy, podobnie, ale to nigdy nie to samo. Mialaschyba na mysli, ze po co popelniac ten sam blad 2 razy, ale to totalnie nie o to chodzi z rzeka, jak mowilam, rzeka, zycie, czas, nigdy 2 razy nie wejdziemy w to samo, bo przemija, przeplywa w kazdej sekundzie wszystko sie znienia. "Wszystko plynie"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
3 minuty temu, Gość Ekhm napisał:

Ktos tu nie rozumie co oznacza "nie wchodzi sie dwa razy do tej samej rzeki"...Wszystko plynie...woda, ktora byla w rzecze kiedy bylismy pierszy raz przeplynela...teraz juz jest inna rzeka, nie ta sama, tamto juz przplynelo. Nie stoimy w tej samej wodzie. Nie mozna byc w tej rzece 2 razy tak samo. Czas plynie, przeplywa. To co mialo miejsce, czas w ktorym cos robilismy przplynal, to co nadeszlo, nie jest juz takie same, chociaz mozemy stac w podobnym miejscu. Nie wchodzi sie do tej samej rzeki bo przeplywa, nie jest jednakowa, ja czas, mija, nie ma tego samego monentu, chwili dwa razy, podobnie, ale to nigdy nie to samo. Mialaschyba na mysli, ze po co popelniac ten sam blad 2 razy, ale to totalnie nie o to chodzi z rzeka, jak mowilam, rzeka, zycie, czas, nigdy 2 razy nie wejdziemy w to samo, bo przemija, przeplywa w kazdej sekundzie wszystko sie znienia. "Wszystko plynie"

Ale po co ma wchodzic w małżeństwo, w ktorym była zdrada? Gdzie nie ma miłości?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość O zgrozo.

Wspolczuje meza, ciekawe ile romansikow ukryl, skoro to sie wydalo przez kochanke. Pewnie jeszcze gada ze jest singlem i babki planuja zycie-potem on zapina rozporek i do rodzinki. Zaloze sie, ze alimentow sie placi, bo gracie wciaz super rodzinke.Ty tez dziwna, ze 2 lata zylas w kryzysie i chyba malo sie staralas by cos zmienic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EksZona
20 minut temu, Gość O zgrozo. napisał:

Wspolczuje meza, ciekawe ile romansikow ukryl, skoro to sie wydalo przez kochanke. Pewnie jeszcze gada ze jest singlem i babki planuja zycie-potem on zapina rozporek i do rodzinki. Zaloze sie, ze alimentow sie placi, bo gracie wciaz super rodzinke.Ty tez dziwna, ze 2 lata zylas w kryzysie i chyba malo sie staralas by cos zmienic.

Nie wiem ile romansów było, on twierdzi, że pierwszy i chciał mi powiedzieć, bo za bardzo gryzło go sumienie. Alimenty płaci. Tak żyłam w kryzsysie i nie starałam się, żeby coś zmienić. Czasu nie cofne.

 

1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

Zmień hasło i po sprawie.  

Chciałam zobaczyć ile razy mnie podgląda.

 

1 godzinę temu, Gość Gosciowka2019 napisał:

To jest podstawowy problem ludzi.... Brak rozmowy. Niektórzy idą z tym na terapię, inni "uzdrowienia" dostają na sali sądowej a inni latami zamiatają pod dywan udając, że ... pod nim nie rośnie.... 😞 A później dochodzi się do granicy, po przekroczeniu której powrotu do tego, co było nie ma. Zdrady, rozstania itp.... i nie mówię, że później ludzie już nie umieją być razem, bo umieją i bywa niejednokrotnie piękniej, wartościowej. Jednak na pewno ciut żal, że to musiało urodzić się w bólu i płaczu.

A wiesz jakie oczyszczenie wprowadza sala sądowa? Oj wszystko z nas spadło, mimo że miło nie było.

 

1 godzinę temu, Gość Gosc napisał:

Jezu ty nas czy siebie próbujesz przekonać? Skoro twoje małżeństwo jest takie cudowne (a tam jeden romansik i życie koło siebie przez 2 lata, co to jest) to wróć do niego i przestań zawracać d u p e bo nic do ciebie nie dociera

Nikogo nie próbuje przekonać. Nie twierdzę, że moje małżeństwo było cudowne, ale nie było cały czas złe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Pewnie nie jeden romans.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×