Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Tata87

Bardzo młody samotny ojciec nastolatka

Polecane posty

Gość Tata87

Witam, zostałem ojcem w wieku 15 lat. Po jego narodzinach widziałem go raz jak miał 3 dni. Potem rodzice mojej dziewczyny zabrali ją i dziecko do swojej miejscowości, bo wiadomo, taki wstyd, że lepiej, żeby nikt na osiedlu nie wiedział (chociaż i tak wszyscy wiedzieli). Ciężko powiedzieć, że miałem z nim dobre kontakty, to były jakieś rozmowy raz na rok, dwa lata. Nasi rodzice (moi i matki dziecka) utrzymywali kontakt i z grubsza wiedziałem, co się u niego dzieje, chociaż, będąc zupełnie szczerym, mało mnie to interesowało. Lata mijały, ja z rodziną wyprowadziłem się do Anglii, gdzie odnieśliśmy jaki taki sukces. Pół roku temu matka mojego dziecka napisała do mnie, że nie daje sobie z nim rady, że już czas, żeby zajął się nim facet itp. Na początku poczułem męską siłę, że faktycznie, mam syna, czas się nim zająć. Kupiłem mu bilet, przygotowałem pokój, przeczytałem masę poradników, jak tworzyć relację z dorastającym synem. Chciałem być jego najlepszym kumplem. Niestety, okazało się, że chyba jest już za późno. Jego matka nie wspomniała, że lubi trawkę i amfetaminę i pewnie z tego powodu nie daje sobie z nim rady. Przez pierwsze dwa tygodnie było dobrze, wiadomo, nowa sytuacja dla nas dwojga. Później już tylko gorzej. Pomijając kradzieże jakichś drobniaków coraz częściej po powrocie z pracy zastaję go ujaranego z jego kumplami, którzy też są naćpani albo pijani albo jedno i drugie. Prośby, krzyki, zakazy, nakazy, spokojne rozmowy - nic nie pomaga. Znaczy pomaga, ale zazwyczaj na jeden - dwa dni. Z jednej strony widzę, że mój dom zmienił się w melinę pelną ćpunów i najchętniej bym odesłał syna z powrotem do matki, bo nie ja do tego doprowadziłem, z drugiej mam wyrzuty sumienia, że tyle lat byłem nieobecny a teraz chcę się go pozbyć. Miał ktoś podobną sytuację? Albo jakiś pomysł co zrobić? Dodam, że wszelkie próby odizolowania go od znajomych nie skutkują, wyskakuje przez okno i ucieka, co nie jest wielkim problemem, bo mieszkamy na parterze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tomek.wys
Dnia 13.08.2019 o 23:37, Gość Tata87 napisał:

Witam, zostałem ojcem w wieku 15 lat. Po jego narodzinach widziałem go raz jak miał 3 dni. Potem rodzice mojej dziewczyny zabrali ją i dziecko do swojej miejscowości, bo wiadomo, taki wstyd, że lepiej, żeby nikt na osiedlu nie wiedział (chociaż i tak wszyscy wiedzieli). Ciężko powiedzieć, że miałem z nim dobre kontakty, to były jakieś rozmowy raz na rok, dwa lata. Nasi rodzice (moi i matki dziecka) utrzymywali kontakt i z grubsza wiedziałem, co się u niego dzieje, chociaż, będąc zupełnie szczerym, mało mnie to interesowało. Lata mijały, ja z rodziną wyprowadziłem się do Anglii, gdzie odnieśliśmy jaki taki sukces. Pół roku temu matka mojego dziecka napisała do mnie, że nie daje sobie z nim rady, że już czas, żeby zajął się nim facet itp. Na początku poczułem męską siłę, że faktycznie, mam syna, czas się nim zająć. Kupiłem mu bilet, przygotowałem pokój, przeczytałem masę poradników, jak tworzyć relację z dorastającym synem. Chciałem być jego najlepszym kumplem. Niestety, okazało się, że chyba jest już za późno. Jego matka nie wspomniała, że lubi trawkę i amfetaminę i pewnie z tego powodu nie daje sobie z nim rady. Przez pierwsze dwa tygodnie było dobrze, wiadomo, nowa sytuacja dla nas dwojga. Później już tylko gorzej. Pomijając kradzieże jakichś drobniaków coraz częściej po powrocie z pracy zastaję go ujaranego z jego kumplami, którzy też są naćpani albo pijani albo jedno i drugie. Prośby, krzyki, zakazy, nakazy, spokojne rozmowy - nic nie pomaga. Znaczy pomaga, ale zazwyczaj na jeden - dwa dni. Z jednej strony widzę, że mój dom zmienił się w melinę pelną ćpunów i najchętniej bym odesłał syna z powrotem do matki, bo nie ja do tego doprowadziłem, z drugiej mam wyrzuty sumienia, że tyle lat byłem nieobecny a teraz chcę się go pozbyć. Miał ktoś podobną sytuację? Albo jakiś pomysł co zrobić? Dodam, że wszelkie próby odizolowania go od znajomych nie skutkują, wyskakuje przez okno i ucieka, co nie jest wielkim problemem, bo mieszkamy na parterze.

Kolego, temat poważny - zaniedbany od początku narodzin - rodzice Twoi jaki matki dziecka dali dupy i zamiast dać Wam wsparcie na początku to rozbili tę rodzinę. Nie dziwię się że Ciebie potem nie interesowalo co u syna, jak zabito na początku jakiekolwiek zalążki przywiązania - to szczególnie u nastolatka nie będie walki o dziecko. 

jeśli chodzi o sytuację bieżącą - widać że zależało Tobie- skoro się przygotowałeś. Nie wiem jak Wasze relacje z matką dziecka  - ale może coś wspólnie? lub jeszcze lepiej - terapia rodzinna - jeśli zależy Tobie na synu i zeby go naprostować. Młody też może się tak buntować ze względu na tę całą przeszłość, brak ojca. Tu cały czas dziękujemy Twoim i matki rodzicom. 

wg mnie - rozmowa z matką dizzecka, terapia jego, wasza, Twoja.. temat trudny i bez pomocy psychologa się nie obędize - nie dacie rady samemu. 

 

ps. tak z ciekawosći - widzę że zadna z mamuś na forum w tym zakresie nie ma nic do powiedzenia.. bo facet napisał?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×