Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Takaprawda

Macierzynstwo 35+ to przewaznie nieudacznictwo

Polecane posty

Gość lupin
17 minut temu, Gość gość napisał:

A to ze cie zaraz zjada ze nie masz swojego mieszkania i juz masz dziecko

A prosze bardzo, za granica to dosc normalne, wielu ludzi kupuje mieszkania dopiero kolo 40stki. wczesniej sie pracuje, ale tez imprezuje i podrozuje, z dziecmi czy bez, to juz nieistotne. Polacy maja cisnienie na mieszkanie jak najszybciej. i potem je ciagle remontuja zamiast cos ciekawszego w zyciu porobic, dopoki sa mlodzi. Maz mojej kolezanki twierdiz, ze "oni beda zwiedzac swiat na emeryturze" ... maja po 36 lat i byli w berlinie na 3 dni, ot, ich cale zyciowe wojaze. tylko ciagle remontuja to ich mieszkanko 56 m kw i z balkonikiem 1 metr na niecaly metr, serio  -  na ich dwoje, dwoje dzieci i dwa koty...  ja mam chociaz te 62 metry, spory balkon i jedno dziekco i jednego kota ... 😉 a kupic chcemy, najlepiej  70 m kw lub wieksze, do konca 2021.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uuu

Autorko, to jak ktoś przed 35 rokiem życie nie miał szczęścia w miłości i nie miał z kim mieć dziecka, to znaczy, że mieć go już nigdy nie może? Czy zmienianie partnerów to zawsze coś złego? Bo wg mnie lepiej rzucić np. toksycznego typa czy damskiego boksera niż na siłę z nim być, żeby mieć z kim zrobić dzieciaka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9 minut temu, Gość Gosc napisał:

Szkoda tylko, ze zadna sie do tego nie przyznaje, a kryje wlasciwe powody odkladania macierzynstwa pod obloczka "korzystania z mlodosci". 

Zarzutem zbyt późnego macierzyństwa z powodu wyświechtanego "korzystania z mlodosci" szafują zwykle panienki, które same przekreśliły sobie szanse korzystania z tejże. Zaszły z pierwszym "chłopakiem" w wieku nastu lat i tyle młodości widziały, co na ekranie telewizora w ulubionym serialu, bo nagle musiały dorosnąć, zamiast się najpierw pobawić, pojeździć po świecie, ponawiązywać pierwsze przyjaźnie i relacje partnerskie oraz dojrzeć stopniowo do ról rodzicielskich. Opcjonalnie rodzice wystawili je za drzwi z jedną walizką czy też oświadczyli, że pełnoletniej utrzymywać nie będą i trzeba było iść na kasę za 1600.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

jezuu macie strasznie koślawe postrzeganie świata jeśli uważacie, że rozmnożenie się jest najwyższym aktem życiowego spełnienia, część godzi się na dziecko pow. 35 roku życia, gdyż partner nalegał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Nie każdy żyje tylko dla rozmnogu :-D i nie każdy myśli o tym jak tylko skończy LO :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
3 minuty temu, Gość uuu napisał:

Autorko, to jak ktoś przed 35 rokiem życie nie miał szczęścia w miłości i nie miał z kim mieć dziecka, to znaczy, że mieć go już nigdy nie może? Czy zmienianie partnerów to zawsze coś złego? Bo wg mnie lepiej rzucić np. toksycznego typa czy damskiego boksera niż na siłę z nim być, żeby mieć z kim zrobić dzieciaka

Najlepiej to zrobić sobie od razu bombelka z kolegą z podstawówki/ gimnazjum 😛  Bo po co szukać, i tak się kogoś lepszego nie znajdzie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
3 minuty temu, Gość gość napisał:

Czyli respekt mogłabyś czuć jedynie do osoby, która ma wszystko rozplanowane w excelu i działa schematycznie? Jakoś nie widać przestrzeni na uczucie. Nie wspominając o tym, że partner nie jest od tego by nim pogardzać/czuć respekt 😉

Ów faceik też nie chciałby patrzeć na osobę, która w wieku 15 lat już myśli o pewnych rzeczach zamiast samorozwoju a jako osoba niedojrzała ucieka z domu rodzinnego bo jej libido skacze.

Oj coś pod płaszczykiem dorosłości jednak musi się kryć zaburzona socjalizacja skoro ludzi traktujesz w sposób użytkowy, antyhumanitarnie.

To z twojej wypowiedzi wynika, ze twoj cudowny narzeczony dzialal jak w excelu. Usamodzielnianie sie wcale nie wiaze sie z tym, ze trzeba dzialac jak w zegarku. W wieku 19lat mialam bardzo duzo przestrzeni na uczucie na wynajmowanym mieszkaniu a nie na garnuszkow rodzicow. Bywaly momenty kiedy mielismy mniej kasy, bylo ciezej, ale bylismy na swoim, funkcjonujac jak mloda zakochana para, a nie para robotow odkladajacych kazdy grosz do skarbonki i kochajaca sie po cichutku, aby rodzice jekniecia nie uslyszeli.

Dla mnie samorozwoj to wlasnie zycie na swoj koszt, a nie koszt mamusi i tatusia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
27 minut temu, Gość gość napisał:

Sorry, ale jeśli ktoś opuszcza mieszkanie w wieku 19 lat - studia w innym mieście pomijam - to świadczy o tym, że jest niesamowicie toksyczną osobą, z którą nawet mają problem rodzice by wytrzymać pod jednym dachem opcjonalnie właśnie wcześnie zaczęli reprodukcje i poza 19 latką w domu są jeszcze ze 2 albo 3 sztuki rodzeństwa i najzwyczajniej w świecie robi się ciasno. Możesz ubierać to w piękne terminy z "samodzielnością" na czele, ale raczej wynika to z konieczności obserwujac życie a nie kafe. Ja się wyprowadziłam po 26 roku życia, po zaręczynach, dzięki temu miałam odłożone 80 tys na wkład własny a mój mąż jeszcze więcej z tego właśnie tytułu, że nie łądowaliśmy kasę w kamienicznika i kierowaliśmy się racjonalnością ekonomiczną.

Moim zdaniem to co napisałaś świadczy o twoim cwaniactwie, lenistwie i egoizmie. Bo jak rozumiem do 26 roku zycia obciążaliście finansowo swoich rodziców, którzy was utrzymywali mimo że pracowaliście? Swoją kasę egoistycznie odkładałas na swoje mieszkanie. I to ma być odpowiedzialność? Gdyby nie ty, może Twoi rodzice mogliby uzbierać sobie na samochód, wycieczkę czy domek a nie utrzymywać dorosłą córkę. Nie masz się czym chwalić, bo jesteś egoistyczna i niezaradna. Zaradny jest człowiek, który pracuje, sam się utrzymuje i jeszcze potrafi odłożyć na większe cele a nie ten który pasożytuje na rodzicach. 

Ja też wyprowadziłam się z domu mając 19 lat (a więc tuz po maturze) mimo, że kocham rodziców. Ale to było dla mnie naturalne, że jestem dorosła i potrzebuję się usamodzielnić, żyć po swojemu, mieć swoją przestrzeń itp.

Co do ciąży - nie sądzę aby kobiety 20+ były lepszymi matkami a te 30+ gorszymi. Wiele dwudziestek rodzi dzieci bo chcą chłopa zatrzymać, albo nie wiedzą co ze sobą począć, a pracować się nie chce, wiele z nich zyje na garnuszku rodziców (z dziećmi) albo na utrzymaniu męża. Czy to lepiej? Zresztą kobiety po 30stce nie mają już tak pstro w głowie, już się wyszalały na imprezach i jak się decydują na dziecko to faktycznie je chcą a nie jak u wiekszości dwudziestek - wpadka i tęskny wzrok za imprezkami... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10 minut temu, Gość lupin napisał:

A prosze bardzo, za granica to dosc normalne, wielu ludzi kupuje mieszkania dopiero kolo 40stki. wczesniej sie pracuje, ale tez imprezuje i podrozuje, z dziecmi czy bez, to juz nieistotne. Polacy maja cisnienie na mieszkanie jak najszybciej. i potem je ciagle remontuja zamiast cos ciekawszego w zyciu porobic, dopoki sa mlodzi. Maz mojej kolezanki twierdiz, ze "oni beda zwiedzac swiat na emeryturze" ... maja po 36 lat i byli w berlinie na 3 dni, ot, ich cale zyciowe wojaze. tylko ciagle remontuja to ich mieszkanko 56 m kw i z balkonikiem 1 metr na niecaly metr, serio  -  na ich dwoje, dwoje dzieci i dwa koty...  ja mam chociaz te 62 metry, spory balkon i jedno dziekco i jednego kota ... 😉 a kupic chcemy, najlepiej  70 m kw lub wieksze, do konca 2021.

No, to są od ciebie lepsi o jedno dziecko i jednego kota 😛 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

ja to osobiście mam stosunek ambiwalentny, gdyż dopiero teraz (ja 30, mąż 32) spłaciliśmy w pełni kredyt na mieszkanie, mamy zarobki pozwalające na tyle, że możemy podróżować. chociaż nigdy nie zarabialiśmy 1500 zł tylko wielokrotność to i tak uważaliśmy, że są pewne priorytety jak własny dach nad głową chociażby i po jego spłaceniu i progresji zarobkowej teraz możemy sobie spokojnie podróżować po świecie (bo sorry, ale lataliśmy do tej pory na Kanary, do Grecji, weekendy po europejskich stolicach, ale to nie jest to w zglobalizowanym świecie), realizować droższe hobby i mielibyśmy zrezygnować aby nie otrzymać łatki "nieudanego macierzyństwa 35 plus"? Litości 😄 Szczególnie, że nie podchodzimy z mężem do tematu doktrynalnie, będzie dziecko to będzie, nie będzie... no to nie będzie 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 minuty temu, Gość Gosc napisał:

To z twojej wypowiedzi wynika, ze twoj cudowny narzeczony dzialal jak w excelu. Usamodzielnianie sie wcale nie wiaze sie z tym, ze trzeba dzialac jak w zegarku. W wieku 19lat mialam bardzo duzo przestrzeni na uczucie na wynajmowanym mieszkaniu a nie na garnuszkow rodzicow. Bywaly momenty kiedy mielismy mniej kasy, bylo ciezej, ale bylismy na swoim, funkcjonujac jak mloda zakochana para, a nie para robotow odkladajacych kazdy grosz do skarbonki i kochajaca sie po cichutku, aby rodzice jekniecia nie uslyszeli.

Dla mnie samorozwoj to wlasnie zycie na swoj koszt, a nie koszt mamusi i tatusia. 

Masz bardzo płaskie, jednowymiarowe postrzeganie rzeczywistości. Popracuj nad tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
4 minuty temu, Gość gość napisał:

ja to osobiście mam stosunek ambiwalentny, gdyż dopiero teraz (ja 30, mąż 32) spłaciliśmy w pełni kredyt na mieszkanie, mamy zarobki pozwalające na tyle, że możemy podróżować. chociaż nigdy nie zarabialiśmy 1500 zł tylko wielokrotność to i tak uważaliśmy, że są pewne priorytety jak własny dach nad głową chociażby i po jego spłaceniu i progresji zarobkowej teraz możemy sobie spokojnie podróżować po świecie (bo sorry, ale lataliśmy do tej pory na Kanary, do Grecji, weekendy po europejskich stolicach, ale to nie jest to w zglobalizowanym świecie), realizować droższe hobby i mielibyśmy zrezygnować aby nie otrzymać łatki "nieudanego macierzyństwa 35 plus"? Litości 😄 Szczególnie, że nie podchodzimy z mężem do tematu doktrynalnie, będzie dziecko to będzie, nie będzie... no to nie będzie 😉

My trochę podobnie, najpierw sensowny plan na życie zakładający własny kąt przed założeniem rodziny (absurdem jest utrzymywanie wynajmującego), o stałej pracy nie wspomnę, dopiero potem dzieci, zwłaszcza, że wiedzieliśmy, że będzie więcej, niż jedno. Aczkolwiek nie nawracam nikogo na swoją koncepcję, ja tak chciałam, a czego chciał ktoś inny, to jego sprawa. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Odnoszę wrazenie, że dla niektórych kobiet rozmnożenie się jest nadrzędnym zyciowym celem, który trzeba jak najszybciej zrealizować bo iaczej ich zycie będzie bez sensu. W sumie po to żyją. Ale zrozumcie, że są kobiety, które myślą inaczej i dla nich posiadanie dziecka nie jest czymś NAJważniejszym, dlatego zupełnie nie spieszą się z robieniem dzieci bo wolą robić coś innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
33 minuty temu, Gość Gość napisał:

Zgadzam się z autorką.

Jakbym teraz miała dopiero rodzić(36lat) to chyba bym nie wyrobiła.Mam mniej sił i energii.A jeszcze chodzić z dużym brzuchem,wymiotowac....współczuję starszym matkom.

Twoje współczucie jest zbędne :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10 minut temu, Gość Gosc napisał:

To z twojej wypowiedzi wynika, ze twoj cudowny narzeczony dzialal jak w excelu. Usamodzielnianie sie wcale nie wiaze sie z tym, ze trzeba dzialac jak w zegarku. W wieku 19lat mialam bardzo duzo przestrzeni na uczucie na wynajmowanym mieszkaniu a nie na garnuszkow rodzicow. Bywaly momenty kiedy mielismy mniej kasy, bylo ciezej, ale bylismy na swoim, funkcjonujac jak mloda zakochana para, a nie para robotow odkladajacych kazdy grosz do skarbonki i kochajaca sie po cichutku, aby rodzice jekniecia nie uslyszeli.

Dla mnie samorozwoj to wlasnie zycie na swoj koszt, a nie koszt mamusi i tatusia. 

Jak mieszkałaś w m3 to i faktycznie mogłaś mieć obawy, że rodzice usłyszą i kolokwialnie rzecz ujmując będzie przypał jak u smarkaczy, gdyż i tak należy Was postrzegać skoro ledwie wiązaliście koniec z końcem na wynajmie zamiast rozwijać się pod kątem zawodowym i emocjonalnym 🙂 I jeszcze sama sobie zaprzeczasz, gdyż wskazałaś, że oto zaplanowałaś wszystko jak w excelu a jednocześnie mała ściemniasz, że miałaś dużo przestrzeni na spontaniczność. Nie klei się kompletnie twoja autoprezentacja.

Cóż, każdy jednak definiuje samorozwój jak potrafi - dla jednego to ucieczka z domu rodzinnego a dla kolejnego założenie biznesu na drugim roku studiów i moim śladem nawet nie przyjdzie im na myśl aby żyć na garnuszku rodziców pod jednym dachem.

To co ogólnie opisałaś to właśnie ucieczka z toksycznego domu gdzie rodzice monitorują zachowania seksualne dzieci wraz z pewną dozą egocentryzmu, że musi być tak jak sobie zażyczysz - nie ma miejsca na autonomie - inaczej nieakceptowalne zachowania trafiają do kategorii "brak respektu".

Oj musisz przepracować swoje lata młodzieńcze skoro dla namiastki uczucia byłaś skłonna jako dziecko angażować się uczuciowo, zaryzykować uczieczkę z niego - gdyż nie otrzymałaś najpewniej ani od rodziców uczucia ani szacunku do prowadzenia dojrzałego życia 🙂

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
4 minuty temu, Gość Gość napisał:

Twoje współczucie jest zbędne 🙂

To my jej współczujemy potencjalnej depresji i wypalenia życiowego lub kłopotów zdrowotnych czego symptomem jest odczuwalny deficyt energii w sile wieku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
13 minut temu, Gość gosc napisał:

Moim zdaniem to co napisałaś świadczy o twoim cwaniactwie, lenistwie i egoizmie. Bo jak rozumiem do 26 roku zycia obciążaliście finansowo swoich rodziców, którzy was utrzymywali mimo że pracowaliście? Swoją kasę egoistycznie odkładałas na swoje mieszkanie. I to ma być odpowiedzialność? Gdyby nie ty, może Twoi rodzice mogliby uzbierać sobie na samochód, wycieczkę czy domek a nie utrzymywać dorosłą córkę. Nie masz się czym chwalić, bo jesteś egoistyczna i niezaradna. Zaradny jest człowiek, który pracuje, sam się utrzymuje i jeszcze potrafi odłożyć na większe cele a nie ten który pasożytuje na rodzicach. 

Ja też wyprowadziłam się z domu mając 19 lat (a więc tuz po maturze) mimo, że kocham rodziców. Ale to było dla mnie naturalne, że jestem dorosła i potrzebuję się usamodzielnić, żyć po swojemu, mieć swoją przestrzeń itp.

Co do ciąży - nie sądzę aby kobiety 20+ były lepszymi matkami a te 30+ gorszymi. Wiele dwudziestek rodzi dzieci bo chcą chłopa zatrzymać, albo nie wiedzą co ze sobą począć, a pracować się nie chce, wiele z nich zyje na garnuszku rodziców (z dziećmi) albo na utrzymaniu męża. Czy to lepiej? Zresztą kobiety po 30stce nie mają już tak pstro w głowie, już się wyszalały na imprezach i jak się decydują na dziecko to faktycznie je chcą a nie jak u wiekszości dwudziestek - wpadka i tęskny wzrok za imprezkami... 

A nie pomyślałaś, że dokładanie się do życia = dzielenie rachunków z rodzicami kosztuje duuuużo mniej niż wynajmowanie mieszkania? I układ gdzie dorosłe dziecko mieszka z rodzicami, dorzuca się do wszystkiego i prawadzi z nimi wspólne gospodarstwo domowe jest korzystniejszy dla wszystkich finansowo (i dla dziecka i dla rodziców), niż układ w którym dziecko wyprowadza się i płaci za najem mieszkania obcym ludziom?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16 minut temu, Gość Gosc napisał:

To z twojej wypowiedzi wynika, ze twoj cudowny narzeczony dzialal jak w excelu. Usamodzielnianie sie wcale nie wiaze sie z tym, ze trzeba dzialac jak w zegarku. W wieku 19lat mialam bardzo duzo przestrzeni na uczucie na wynajmowanym mieszkaniu a nie na garnuszkow rodzicow. Bywaly momenty kiedy mielismy mniej kasy, bylo ciezej, ale bylismy na swoim, funkcjonujac jak mloda zakochana para, a nie para robotow odkladajacych kazdy grosz do skarbonki i kochajaca sie po cichutku, aby rodzice jekniecia nie uslyszeli.

Dla mnie samorozwoj to wlasnie zycie na swoj koszt, a nie koszt mamusi i tatusia. 

Upraszczasz, aż boli. Idąc tym tokiem myślenia moi znajomi mieli znacznie więcej od ciebie "przestrzeni na uczucie" mimo, że zamieszkali początkowo u ojca dziewczyny. W ogromnym domu, gdzie, jeśli nie chcieli, mogli się w ogóle nie spotkać, bo budynek został zaprojektowany i wybudowany tak, żeby poszczególne rodziny miały osobne wejścia i odrębne własne przestrzenie życiowe (coś w rodzaju modułów z własnym zapleczem kuchennym i łazienkowym). Życie sprawiło, że pani domu (matka) nagle zmarła, zaraz po niej mieszkający wspólnie z nimi teściowie tego pana i czuł się bardzo samotny w pustym wielkim domu, więc zaprosił młodych. W żaden sposób nie ograniczyło to ich samodzielności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22 minuty temu, Gość gosc napisał:

Moim zdaniem to co napisałaś świadczy o twoim cwaniactwie, lenistwie i egoizmie. Bo jak rozumiem do 26 roku zycia obciążaliście finansowo swoich rodziców, którzy was utrzymywali mimo że pracowaliście? Swoją kasę egoistycznie odkładałas na swoje mieszkanie. I to ma być odpowiedzialność? Gdyby nie ty, może Twoi rodzice mogliby uzbierać sobie na samochód, wycieczkę czy domek a nie utrzymywać dorosłą córkę. Nie masz się czym chwalić, bo jesteś egoistyczna i niezaradna. Zaradny jest człowiek, który pracuje, sam się utrzymuje i jeszcze potrafi odłożyć na większe cele a nie ten który pasożytuje na rodzicach. 

Ja też wyprowadziłam się z domu mając 19 lat (a więc tuz po maturze) mimo, że kocham rodziców. Ale to było dla mnie naturalne, że jestem dorosła i potrzebuję się usamodzielnić, żyć po swojemu, mieć swoją przestrzeń itp.

Co do ciąży - nie sądzę aby kobiety 20+ były lepszymi matkami a te 30+ gorszymi. Wiele dwudziestek rodzi dzieci bo chcą chłopa zatrzymać, albo nie wiedzą co ze sobą począć, a pracować się nie chce, wiele z nich zyje na garnuszku rodziców (z dziećmi) albo na utrzymaniu męża. Czy to lepiej? Zresztą kobiety po 30stce nie mają już tak pstro w głowie, już się wyszalały na imprezach i jak się decydują na dziecko to faktycznie je chcą a nie jak u wiekszości dwudziestek - wpadka i tęskny wzrok za imprezkami... 

O masz ci los kolejna werbalnie agresywna.

Aby uważać, że moi rodzice są finansowo obciążeni musiałabyś być obecna przy rozmowie,którą z nimi przeprowadziłam z zamierzchłych czasów. Otóż nie, bo jak się okazało akurat dzięki hossie na rynku firma ojca zwiększyła liczbę zamówień a mama awansowała. Macie mylne wyobrażenia odkładania jako obrazu gdzie żyje się w mieszkaniu trzypokojowym, rachunki wyższe o 200 zł na zużytkowanie mediów graniczą ze zrujnowaniem bidżetu domowego, ale jak już zdążyłam napomknąć po kimś odziedziczyliśmy zaradność z mężem i to było definitywnie po rodzicach. Rodzice już w tamtym momencie mieli domki pod wynajem na Mazurach, dwa samochody i zwiedzone pół świata z Chinami i Meksykiem na czele. Sorry, ale wątpie że gdybym wyprowadziła się wcześniej to mieliby szansę na kosmiczną turystykę z firmą space x 😄 a na 3 samochód z cyklu "niemiec śmiał się jak sprzedawał" zarobiłam sama.

A ja na spokojnie mogłam kontynuować studia i rozwijać biznesik, dzięki czemu z domu wyszłam z pakietem oszczędnośći, wkładem własnym i skupiliśmy mieszkanie po okazjonalnej cenie z mężem w dogodnej lokalizacji a nasze uczucie przez lata się rozwijało 🙂

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
28 minut temu, Gość Gosc napisał:

To z twojej wypowiedzi wynika, ze twoj cudowny narzeczony dzialal jak w excelu. Usamodzielnianie sie wcale nie wiaze sie z tym, ze trzeba dzialac jak w zegarku. W wieku 19lat mialam bardzo duzo przestrzeni na uczucie na wynajmowanym mieszkaniu a nie na garnuszkow rodzicow. Bywaly momenty kiedy mielismy mniej kasy, bylo ciezej, ale bylismy na swoim, funkcjonujac jak mloda zakochana para, a nie para robotow odkladajacych kazdy grosz do skarbonki i kochajaca sie po cichutku, aby rodzice jekniecia nie uslyszeli.

Dla mnie samorozwoj to wlasnie zycie na swoj koszt, a nie koszt mamusi i tatusia. 

kolejna próba uskuteczniania mitów na kafe, że tylko w biedzie, trudzie, znoju i wiszeniu 24h na partnerze ma szansę wykrystalizować się prawdziwie uczucie i miłość, no tak nie za bardzo rzeczywistość to potwierdza 😄😄😄

sporą część rozpadów małżeństw generują sprawy finansowe w tym właśnie bieda i rzucenie się młodych na głęboką wodę, super że wam się powiodło, ale to wyjątek potwierdzający regułę.

ja też wolałam startować w małżenstwie z wyższego pułapu niżeli szczycenia się tym, że kasy brakowało a jedynie w 4 ścianach była sposobność na jakąkolwiek miłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
10 minut temu, Gość Gość napisał:

A nie pomyślałaś, że dokładanie się do życia = dzielenie rachunków z rodzicami kosztuje duuuużo mniej niż wynajmowanie mieszkania? I układ gdzie dorosłe dziecko mieszka z rodzicami, dorzuca się do wszystkiego i prawadzi z nimi wspólne gospodarstwo domowe jest korzystniejszy dla wszystkich finansowo (i dla dziecka i dla rodziców), niż układ w którym dziecko wyprowadza się i płaci za najem mieszkania obcym ludziom?

Kwintensensją dorosłości jest wyprowadzenie się od rodziców w wieku 19 lat, żeby pracować na wynajmującego mieszkanie. Bo po co odciążyć finansowo rodziców dorzucając się do ich rachunków i czynszu i oszczędzając przy tym sporo pieniędzy, jak można oddawać prawie całą wypłatę wynajmującemu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
5 minut temu, Gość Gość napisał:

Kwintensensją dorosłości jest wyprowadzenie się od rodziców w wieku 19 lat, żeby pracować na wynajmującego mieszkanie. Bo po co odciążyć finansowo rodziców dorzucając się do ich rachunków i czynszu i oszczędzając przy tym sporo pieniędzy, jak można oddawać prawie całą wypłatę wynajmującemu?

pomijając już nawet sytuacje, w której rodzicom najzwyczajniej w świecie może sprawić przyjemność, że dzięki ich postawie prowadzenia wspólnego gospodarstwa domowego ich dziecko ma szansę na start na wyższym poziomie bytowym i niejednokrotnie nie każą się wcale dokładać (bywały u mnie takie miesiące, ukamieniujcie mnie proszę), gdyż nie przewalałam kasy na głupoty.

pewnie traktowaliby mnie właśnie inaczej gdybym od 15 roku życia uznała, że to odpowiedni moment na życie ekhem powiedzmy uczuciowe a po 19 instynkt byłby tak silny, że ryzyko dokoptowania kolejnego współlokatora groziłoby przeludnieniem w mieszkaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
35 minut temu, Gość gość napisał:

pomijając już nawet sytuacje, w której rodzicom najzwyczajniej w świecie może sprawić przyjemność, że dzięki ich postawie prowadzenia wspólnego gospodarstwa domowego ich dziecko ma szansę na start na wyższym poziomie bytowym i niejednokrotnie nie każą się wcale dokładać (bywały u mnie takie miesiące, ukamieniujcie mnie proszę), gdyż nie przewalałam kasy na głupoty.

pewnie traktowaliby mnie właśnie inaczej gdybym od 15 roku życia uznała, że to odpowiedni moment na życie ekhem powiedzmy uczuciowe a po 19 instynkt byłby tak silny, że ryzyko dokoptowania kolejnego współlokatora groziłoby przeludnieniem w mieszkaniu.

heheheh, no coś w tym jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
46 minut temu, Gość Gość napisał:

Kwintensensją dorosłości jest wyprowadzenie się od rodziców w wieku 19 lat, żeby pracować na wynajmującego mieszkanie. Bo po co odciążyć finansowo rodziców dorzucając się do ich rachunków i czynszu i oszczędzając przy tym sporo pieniędzy, jak można oddawać prawie całą wypłatę wynajmującemu?

To fajni rodzice, ze biora kase od swoich dzieci na rachunki. Tylko pozazdroscic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
48 minut temu, Gość Gość napisał:

Kwintensensją dorosłości jest wyprowadzenie się od rodziców w wieku 19 lat, żeby pracować na wynajmującego mieszkanie. Bo po co odciążyć finansowo rodziców dorzucając się do ich rachunków i czynszu i oszczędzając przy tym sporo pieniędzy, jak można oddawać prawie całą wypłatę wynajmującemu?

To fajni rodzice ktorzy biora kase za rachunki od dzieci. Tylko pozazdroscic 😂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Onetka
1 godzinę temu, Gość Gosc napisał:

To z twojej wypowiedzi wynika, ze twoj cudowny narzeczony dzialal jak w excelu. Usamodzielnianie sie wcale nie wiaze sie z tym, ze trzeba dzialac jak w zegarku. W wieku 19lat mialam bardzo duzo przestrzeni na uczucie na wynajmowanym mieszkaniu a nie na garnuszkow rodzicow. Bywaly momenty kiedy mielismy mniej kasy, bylo ciezej, ale bylismy na swoim, funkcjonujac jak mloda zakochana para, a nie para robotow odkladajacych kazdy grosz do skarbonki i kochajaca sie po cichutku, aby rodzice jekniecia nie uslyszeli.

Dla mnie samorozwoj to wlasnie zycie na swoj koszt, a nie koszt mamusi i tatusia. 

Z ciekawości zapytam. Z czego się utrzymywałas? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
10 minut temu, Gość Gosc napisał:

To fajni rodzice, ze biora kase od swoich dzieci na rachunki. Tylko pozazdroscic.

A co w tym złego, że dorosła osoba dokłada się do rachunków????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

A nawet jeśli ludzie są bardziej leniwi to co z tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
2 minuty temu, Gość Gość napisał:

A co w tym złego, że dorosła osoba dokłada się do rachunków????

To ze sie doklada to nic zlego, gorzej to swiadczy o rodzicach ktorzy ta kase biora, ale moze ja mam po prostu dziwnych rodzicow, ze wychodza z zalozenia ze to oni wola mi w czyms pomoc finansowo, niz zebym ja miala wspomagac ich dopiero zaczynajac swoja sciezke finansowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
6 minut temu, Gość Onetka napisał:

Z ciekawości zapytam. Z czego się utrzymywałas? 

Zaczelam prace w firmie ubezpieczeniowej, zajmowalam sie szkodami. Mozna powiedziec ze korpo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×