Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Ogromna część kobiet pracuje TYLKO dlatego, że mąż nie zarabia tyle, żeby nie musiała pracować. Taka jest prawda.

Polecane posty

Gość Gosc
1 minutę temu, Thomas82 napisał:

A co ty zapewne jesteś? 

Proszę...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
8 godzin temu, Gość gość napisał:

Najlepsze są te chłopki- roztropki, jak Res,co piszą o radosnej zrelaksowanej żonie w domu bo oni jej zapewniają odpowiedni poziom, a za chwilę okazuję się, że ten w ich mniemaniu ''poziom'', to jak z czasów gdy na świecie panowała ciemnota głód i ubóstwo, a ludzie byli szczęśliwi mając co do gara włożyć. Chłopczyki, o ile was nie stać, by waszej kobiecie zapewnić pomoc domową i finanse pozwalające, aby ona mogła korzystać z uroków życia,rozwijać i serio byc zrelaksowana, to nie pozujcie na Rockefellerów, bo żadna normalna kobieta nie będzie szczęśliwa oporządzając wasze smrody. 

To twój problem głupiej baby, że coś ci się ukazuje. A skąd ty niby wiesz, jaki my poziom zapewniamy? Bo coś tam sobie kombinujesz w tym organie między nogami, który ci służy do niby-myslenia. Siedzisz u nas pod łóżkiem czy w szafie? Smrody to może ty oporzadzasz po swoim niedorobionym mężu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
6 godzin temu, Gość Gość napisał:

Nigdy w życiu nie chciałabym być całkowitą utrzymanką partnera. Choćby nie wiadomo ile zarabiał. Wiadomo, ze całkowite utrzymanie zawsze wiąże się z pewną formą przemocy ekonomicznej, szantażami, całkowitą uległością itd - to kompletnie nie moja bajka, sorry. 

Nawet gdyby był milionerem to i tak chciałabym być w jakims sensie niezależna ekonomicznie od niego. 

 

No to po co ci w ogóle mąż?  Jeśli zakładasz, że będzie wobec ciebie stosował przemoc? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
7 godzin temu, Gość gość napisał:

O jeju kwiaciarnia też mi osiągnięcie. Jeszcze rozumiem jakbyś była lekarzem czy inżynierem ale skończyłaś gufno-kierunek i ciągniesz bieda sklepik z badylami i pewnie jeszcze mąż musi ci dokładać do interesu taka z ciebie Grażyna biznesu wielce spełniona w dodatku od 10 lat to masz czyli stoisz w miejscu. To jest ta twoja kariera dla której sprzeciwiłaś się naturze i swojej pierwotnej roli? Serio zaraz nas zaleje tęczowa i muslimowa zaraza przez takie feminazistki.

zarabia, opłaca sobie składki, płaci podatki więc o chooy ci chodzi? jest szczęśliwa i skoro wiedzie jej się od 10 lat to raczej dobrze o niej świadczy. Znaczy, że ma zlecenia i klientów, a tu co robisz? zarabiasz na ziemniaki z cebulą i wmawiasz swojej Grażyna, że to taki poziom, bo może ci majty prać i cebuli nadążyć w chałupie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
7 godzin temu, Gość Arara napisał:

Już nie patrząc na to kto powinien zapierdzielac..

Wy się nie boicie o przyszłość? Przecież współmałżonek zarabiający może was zostawić a wy zostaniecie bez grosza przy duszy i nagle zaczniecie egzystować.. mnie to tylko zastanawia. Fajnie siedzieć na 4 literach, ale kurde zabezpieczenie przyszłości. Czemu nikt o tym nie myśli. Wszystko drożeje, to że ktoś odłoży coś pieniędzy i myśli że to starczy.. 15tys i ile odłożysz? Wątpię że nagle ktoś odcina sobie życie adekwatne do pensji i żyje skromnie. 

Po za tym bądźmy szczerzy większość osób pracuje za podstawową max 2.5tys, a na tym forum trafiają się tylko bogate.

Tak boisz się o przyszłości, że coś może się zdarzyć? To rozumiem, że nigdy nie pojedziesz na narty, bo możesz złamać kręgosłup i wylądować na fotelu do końca życia? Do samochodu też nie wsiadasz, bo możesz mieć wypadek i efekt jak wyżej.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
4 minuty temu, Rescator555 napisał:

No to po co ci w ogóle mąż?  Jeśli zakładasz, że będzie wobec ciebie stosował przemoc? 

Nie rozumiesz co ona napisała to zamknij ten durny ryj. Każda kobieta która jest w domu, jest zależna od męża zatem obligatoryjnie doznaje pewnego rodzaju przemocy czy ci się to podoba czy nie. To siedzenie w domu i bycie zależną to jest przemoc ekonomiczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
9 godzin temu, Gość Aga napisał:

No tak, CHĘĆ MĘŻA najważniejsza, bo on chce mieć gejszę na swoją uciechę i do swoich celów, kobieta nieważna. 

 a ja nie jestem niczyją własnością. Mam swoją kwiaciarnię i zawsze o tym marzyłam. Prowadzę ją odkąd skończyłam studia na ASP, wlasnie dlatefo takie studia wybrałam. Dd 10 lat mam swoją działalność i jestem bardzo szczęśliwa. Ja się zamknięta w czterech ścianach nie spełniam i nie chciałabym być z facetem który chciałby mnie zamknąć w domu.

To może przyjmij do wiadomości, że mąż też nie jest twoja własnością. I jeśli akurat ma ochotę na towarzystwo gejszy na swoją uciechę, a ty jesteś zajęta lub zmęczona wyłącznie swoimi sprawami, swoją kwiaciarnia czy hodowla rybek, to nie będzie na ciebie czekał, tylko skorzysta z towarzystwa innej kobiety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
5 minut temu, Gość gość napisał:

Nie rozumiesz co ona napisała to zamknij ten durny ryj. Każda kobieta która jest w domu, jest zależna od męża zatem obligatoryjnie doznaje pewnego rodzaju przemocy czy ci się to podoba czy nie. To siedzenie w domu i bycie zależną to jest przemoc ekonomiczna.

Durny ryj to jest to co masz na mordzie. I sama go zamknij chamko. A o swoich durnych wnioskach, to opowiedz swojemu psychiatrze, może on wysłucha takich głupot. A każdy mężczyzna, który jest w związku też doznaje przemocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
2 minuty temu, Gość gość napisał:

Nie rozumiesz co ona napisała to zamknij ten durny ryj. Każda kobieta która jest w domu, jest zależna od męża zatem obligatoryjnie doznaje pewnego rodzaju przemocy czy ci się to podoba czy nie. To siedzenie w domu i bycie zależną to jest przemoc ekonomiczna.

Oboje partnerzy w związku są zawsze od siebie zalezni, na sto różnych sposobów, to nie jest przemoc. 

Przemocą jest wykorzystywanie swojej przewagi w jakiejś kwestii do krzywdzenia drugiej osoby.

Ja z mężem mamy wspólne konta, nieruchomości i firma ze względów na sytuację podatkową u wujka Sama jest na mnie, mimo że ja nie pracuję zawodowo i nie zarabiam pieniędzy. Nie wydaje mi się, żebym była od męża zależna, ale nie wynika to z faktu, że ja jestem właścicielką całego naszego majątku, tylko z tego, że mam męża, któremu w głowie się nie mieści stosować przemoc jakąkolwiek. 

Słabych mężów sobie wybieracie, skoro jesteście przekonane że gdyby tylko mieli nad Wami przewagę to używaliby jej do robienia Wam krzywdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość lili
19 minut temu, Rescator555 napisał:

Tak boisz się o przyszłości, że coś może się zdarzyć? To rozumiem, że nigdy nie pojedziesz na narty, bo możesz złamać kręgosłup i wylądować na fotelu do końca życia? Do samochodu też nie wsiadasz, bo możesz mieć wypadek i efekt jak wyżej.

 

To nie do mnie ale powiem ci coś. Mój mąż miał wielką firmę budowlaną zarabiał krocie. Z politowaniem patrzył na te moje 4 tysiące i chcial żebym przestała pracować. Pewnego dnia przyszedł do niego nowotwór, dwie maszyny strawił pożar, a główny klient okazał się niewypłacalny - jak się zawaliło to wszystko na raz, normalnie masakra! ale takie rzeczy się zdarzają. Owszem są polisy, zabezpieczenia, jest sąd ale to w praktyce wygląda tak, że ciągasz się po sądach kilka lat zanim złotówkę z tego zobaczysz, a musisz opłacać adwokatów i żyć za coś w tym czasie. Maz mial tez odlozone pieniadze ale to wszystko w miesiąc nam wsiorbało. Gdyby nie moja praca i moje oszczędności to chyba byśmy wylądowali na bruku, firmę zlicyrowałby komornik, a mąż raczej już byłby na tamtym świecie. Im większa firma tym większe zachodzą ryzyka, a do tefo choroba nie wybiera, a rakowców coraz więcej ŻYCIE! Wyszliśmy na prostą ale z ubezpieczycielem szarpaliśmy się po sądach 2 lata, a z niewypłacalny klientem 3, a liczył się wtedy praktycznie każdy dzień. Mąż wymagał leczenia zagranicą, adwokaci chcieli kasy, a jeść też się chciało. To był moment krytyczny i co z tego, że racja była teoretycznie po naszej stronie w sporze z klientem i ubezpieczeniami? Chyba nie miałeś nigdy tej przyjemności załatwiania niczego w polskim sądzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
10 minut temu, Rescator555 napisał:

To może przyjmij do wiadomości, że mąż też nie jest twoja własnością. I jeśli akurat ma ochotę na towarzystwo gejszy na swoją uciechę, a ty jesteś zajęta lub zmęczona wyłącznie swoimi sprawami, swoją kwiaciarnia czy hodowla rybek, to nie będzie na ciebie czekał, tylko skorzysta z towarzystwa innej kobiety.

Jeśli mąż nie będzie czekał na żonę, która jest zmęczona/zajęta, to należy go pogonić niestety. Oboje powinni zwracać uwagę na potrzeby swoje i potrzeby drugiej osoby- w efekcie czasem on poczeka, czasem ona wróci do domu wcześniej, czasem ona będzie czekala, bo on jest w pracy sześć miesięcy itd. W małżeństwie nie powinno być sytuacji w ktorej ktoś mówi "albo będzie po mojemu, albo kicham na Ciebie, ten związek, wierność, miłość i uczciwość małżeńska"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aga
19 minut temu, Rescator555 napisał:

To może przyjmij do wiadomości, że mąż też nie jest twoja własnością. I jeśli akurat ma ochotę na towarzystwo gejszy na swoją uciechę, a ty jesteś zajęta lub zmęczona wyłącznie swoimi sprawami, swoją kwiaciarnia czy hodowla rybek, to nie będzie na ciebie czekał, tylko skorzysta z towarzystwa innej kobiety.

Ty już się w adwokata mojego męża ani we wróżbitę nie baw.

Owszem nikt nie jest niczyją własnością dlatego już na początku poważnego związku się takie rzeczy ustala. Mój mąż nie ma takich wymagań żebym była dostępna, zamknięta w domu i posłuszna jak niewolnica. Ja się szantażować w ten sposób nie dam i nie chciałam takiego faceta. Mojemu mężowi i mnie nasz związek odpowiada. Wiedzielismy jakie mamy wobec siebie oczekiwania i sie na nie zgodziliśmy. Oboje robimy to co kochamy i wbrew pozorom osoba która nawet się zmęczy w pracy, którą kocha ma więcej werwy, bo jest szczęśliwa i spełniona niż znudzona i zamknięta wbrew sobie kura. Tak, ja bylabym tym oczekiwaniem na męża przy garach znudzona i sfrustrowana. Może są kobiety które tak lubią ale ja nie. Życie jest jedno i wolałam poszukać podobnego do siebie partnera niż brać byle kogo takiego jak ty, a potem się męczyć. Nie rozumiesz, że ty nie masz monopolu na życie? Nie rozumiesz że każdy lubi co innego i nie musi żyć tak jak ty aby być szczęśliwy?

Ja lubię maliny, a Ty truskawki i kto ma rację? który owoc jest słuszniejszy? ŻADEN! ten który danej osobie lepiej smakuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PaPatki81

NIC ...ONA ...O NIE MUSZE...ABSOLUTNIE NIC.MUSZE TYLKO UMRZEC-TO PEWNE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
34 minuty temu, Gość Gosc napisał:

Jeśli mąż nie będzie czekał na żonę, która jest zmęczona/zajęta, to należy go pogonić niestety. Oboje powinni zwracać uwagę na potrzeby swoje i potrzeby drugiej osoby- w efekcie czasem on poczeka, czasem ona wróci do domu wcześniej, czasem ona będzie czekala, bo on jest w pracy sześć miesięcy itd. W małżeństwie nie powinno być sytuacji w ktorej ktoś mówi "albo będzie po mojemu, albo kicham na Ciebie, ten związek, wierność, miłość i uczciwość małżeńska"

A nie widzisz różnicy, czy czeka na tego męża/żonę, bo jest zajęty/zajęta ważnymi sprawami  w interesie małżeństwa, czy też jest zajęty tym co służy głównie jemu/jej, bez oglądania się na współmałżonka? Bo jeśli mąż wyjedzie do pracy, to raczej oczywiste. Ale jeśli będzie znikał z domu na przykład na ryby, to chyba już nie jest fajnie. Podobnie wspólne z żoną. Czy pójdzie zarabiać pieniądze naprawdę potrzebne rodzinie, czy też realizować swoje fanaberie. Oczywiście warto to ustalić przed ślubem, bo może on nie potrafi żyć bez wędki a ona bez kwiaciarni. Ale jeśli nie ustalono, to niestety, jeśli jedno robi co chce, to drugie też może.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
41 minut temu, Gość gość lili napisał:

To nie do mnie ale powiem ci coś. Mój mąż miał wielką firmę budowlaną zarabiał krocie. Z politowaniem patrzył na te moje 4 tysiące i chcial żebym przestała pracować. Pewnego dnia przyszedł do niego nowotwór, dwie maszyny strawił pożar, a główny klient okazał się niewypłacalny - jak się zawaliło to wszystko na raz, normalnie masakra! ale takie rzeczy się zdarzają. Owszem są polisy, zabezpieczenia, jest sąd ale to w praktyce wygląda tak, że ciągasz się po sądach kilka lat zanim złotówkę z tego zobaczysz, a musisz opłacać adwokatów i żyć za coś w tym czasie. Maz mial tez odlozone pieniadze ale to wszystko w miesiąc nam wsiorbało. Gdyby nie moja praca i moje oszczędności to chyba byśmy wylądowali na bruku, firmę zlicyrowałby komornik, a mąż raczej już byłby na tamtym świecie. Im większa firma tym większe zachodzą ryzyka, a do tefo choroba nie wybiera, a rakowców coraz więcej ŻYCIE! Wyszliśmy na prostą ale z ubezpieczycielem szarpaliśmy się po sądach 2 lata, a z niewypłacalny klientem 3, a liczył się wtedy praktycznie każdy dzień. Mąż wymagał leczenia zagranicą, adwokaci chcieli kasy, a jeść też się chciało. To był moment krytyczny i co z tego, że racja była teoretycznie po naszej stronie w sporze z klientem i ubezpieczeniami? Chyba nie miałeś nigdy tej przyjemności załatwiania niczego w polskim sądzie.

Oczywiście nieszczęścia się zdarzają. Więc nie jeździć na nartach, nie jeździć samochodem, tylko komunikacja miejską, siedzieć w domu tylko na kanapie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
4 minuty temu, Rescator555 napisał:

Oczywiście nieszczęścia się zdarzają. Więc nie jeździć na nartach, nie jeździć samochodem, tylko komunikacja miejską, siedzieć w domu tylko na kanapie.

Widzę że jesteś infantylny i dziecinny. Nie ma z kim gadać. Widzisz gdybym nie pracowała za te marne 4 tysiące to byłaby jedna wielka tragedia, a Ty pracę porównujesz do rzeczy od czapy. Wez ty się lepiej za robotę jakąś skoro tak niby rodzinę utrzymujesz. Chyba za grillowanie na kafe ci płacą, bo Ty tu masz chyba dyżur 24/h i to jest twoja praca. Ciekawe kiedy ty pracujesz i te kokosy zarabiasz niby jak kiedy nie wejdę to ty tu jesteś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Nawet gdyby mój mąż zarabiał 100tys zł, też bym pracowała, nie zamierzam kisić się w domu i ciągle zmieniać pampersy. Po za tym gdybym nie pracowała to bym była w 100% uzależniona od swojego faceta, np zdradzalby mnie i co bym zrobiła ? No nic, musiałabym to zaakceptować, bo przecież nie wyrzuciłabym z domu osoby która mnie utrzymuje, a tak w razie czego zawsze mogę powiedzieć "Proszę bardzo idź do swojej kochanki, poradzę sobie bez ciebie, łaski bez"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
15 minut temu, Rescator555 napisał:

A nie widzisz różnicy, czy czeka na tego męża/żonę, bo jest zajęty/zajęta ważnymi sprawami  w interesie małżeństwa, czy też jest zajęty tym co służy głównie jemu/jej, bez oglądania się na współmałżonka? Bo jeśli mąż wyjedzie do pracy, to raczej oczywiste. Ale jeśli będzie znikał z domu na przykład na ryby, to chyba już nie jest fajnie. Podobnie wspólne z żoną. Czy pójdzie zarabiać pieniądze naprawdę potrzebne rodzinie, czy też realizować swoje fanaberie. Oczywiście warto to ustalić przed ślubem, bo może on nie potrafi żyć bez wędki a ona bez kwiaciarni. Ale jeśli nie ustalono, to niestety, jeśli jedno robi co chce, to drugie też może.

Masz rację, że wszystko zależy czy i jak się ludzie umówili, niemniej jednak nie widzę nic zlego żeby facet pojechał sobie na ryby, jeśli lubi. To są jego potrzeby, nie można się w całości poświęcać potrzebom drugiej osoby. On niech jedzie na ryby, ona niech prowadzi kwiaciarnie. 

Bo przyczepić się można do wszystkiego- facet wcale nie musi wyjeżdżać na pół roku żeby zarobić na rodzinę- przypuszczam że został kapitanem bo chciał zostać kapitanem wiedząc dobrze, że będzie to oznaczało że długo go w domu nie będzie.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
15 minut temu, Gość Gość napisał:

Nawet gdyby mój mąż zarabiał 100tys zł, też bym pracowała, nie zamierzam kisić się w domu i ciągle zmieniać pampersy. Po za tym gdybym nie pracowała to bym była w 100% uzależniona od swojego faceta, np zdradzalby mnie i co bym zrobiła ? No nic, musiałabym to zaakceptować, bo przecież nie wyrzuciłabym z domu osoby która mnie utrzymuje, a tak w razie czego zawsze mogę powiedzieć "Proszę bardzo idź do swojej kochanki, poradzę sobie bez ciebie, łaski bez"

Bzdura. Gdybyś miała do dyspozycji 20% tej kwoty na własne zachcianki (bo liczę około 50 idzie na inwestycje/oszczędności, 10 na bieżące wydatki, a 40 na osobiste wydatki obojga małżonków) to nie kisilabys się w domu. To po pierwsze. 

Po drugie- gdyby Twój mąż zarabiał 100k, to mielibyście nieruchomości (dom, mieszkania, dom letni itd) jak i oszczędności. Jeśli Twój mąż znalazłby sobie kochankę to mogłabyś wziąć rozwód i z połowy wspólnego majątku wyciągać miesięcznie tyle, ile teraz zarabiasz (czynsze, zwroty z lokat, jeśli nie masz głowy do interesu.to najbezpieczniejsza opcja) więc byłabyś w podobnej sytuacji. Nawet nie licząc alimentów. 

Więc nie chrzan. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Peppa

Zgodzę się z tym, że jest wiele kobiet, które pracują, bo muszą. Osobiście byłam po obu stronach. Po studiach zachorowałam i nie pracowałam ponad trzy lata (studiowałam kierunek medyczny). Nie mamy dzieci, jedynie dwa psy. Mój mąż zarabia bardzo dużo, mieszkamy na granicą, wcześniej mieszkaliśmy osobno, ja w Pl, on u siebie ze względu na pracę. Są plusy niepracowania, elastyczny czas, mogłam załatwić wszystko na mieście nie stojąc w korkach, psy miały niezliczoną ilość spacerów. Generalnie mój tydzień polegał na tym, że chodziłam dwa/trzy razy w tygodniu do fryzjera, z powrotem Starbucks, wyjście z psami i z koleżanką do parku, jakieś książki, internet i spać. No i ćwiczyłam, czy wychodziłam na siłownie. Ale ogólnie brakowało mi ludzi, właśnie koleżanek z pracy, pracowniczej imprezy świątecznej, takiej codziennej przynależności do społeczności jaką w firmie miał mój mąż. Wróciłam do pracy na 6 godzin i to jest dla mnie idealna sytuacja. 
Absolutnie nie potępiam kobiet, które nie chcą pracować, moja koleżanka nauczycielka była rok na urlopie zdrowotnym i powiedziała, że mogłaby już nigdy nie wracać do szkoły, gdyby finanse na to pozwalały. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13 minut temu, Gość Gość napisał:

Nawet gdyby mój mąż zarabiał 100tys zł, też bym pracowała, nie zamierzam kisić się w domu i ciągle zmieniać pampersy. Po za tym gdybym nie pracowała to bym była w 100% uzależniona od swojego faceta, np zdradzalby mnie i co bym zrobiła ? No nic, musiałabym to zaakceptować, bo przecież nie wyrzuciłabym z domu osoby która mnie utrzymuje, a tak w razie czego zawsze mogę powiedzieć "Proszę bardzo idź do swojej kochanki, poradzę sobie bez ciebie, łaski bez"

Dokładnie albo tak jak osoba wyżej napisała, że przyszło nieszczęście, choroba, pożar i nagle co? w doope można sobie wsadzić te uprasowane na blachę koszule i domowe ciasta.

Różne są sytuacje. Facet może zmienić się, ludzie przecież różnie się zachowują na przestrzeni lat, może stać się jakieś nieszczęście i wtedy stoisz goła. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
3 minuty temu, Gość gość napisał:

Dokładnie albo tak jak osoba wyżej napisała, że przyszło nieszczęście, choroba, pożar i nagle co? w doope można sobie wsadzić te uprasowane na blachę koszule i domowe ciasta.

Różne są sytuacje. Facet może zmienić się, ludzie przecież różnie się zachowują na przestrzeni lat, może stać się jakieś nieszczęście i wtedy stoisz goła. 

Polisy ubezpieczeniowe, polisy ubezpieczeniowe, w razie rozwodu podział majątku. Gra muzyka. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aga
9 minut temu, Gość Gosc napisał:

Bzdura. Gdybyś miała do dyspozycji 20% tej kwoty na własne zachcianki (bo liczę około 50 idzie na inwestycje/oszczędności, 10 na bieżące wydatki, a 40 na osobiste wydatki obojga małżonków) to nie kisilabys się w domu. To po pierwsze. 

Po drugie- gdyby Twój mąż zarabiał 100k, to mielibyście nieruchomości (dom, mieszkania, dom letni itd) jak i oszczędności. Jeśli Twój mąż znalazłby sobie kochankę to mogłabyś wziąć rozwód i z połowy wspólnego majątku wyciągać miesięcznie tyle, ile teraz zarabiasz (czynsze, zwroty z lokat, jeśli nie masz głowy do interesu.to najbezpieczniejsza opcja) więc byłabyś w podobnej sytuacji. Nawet nie licząc alimentów. 

Więc nie chrzan. 

ostatnio oglądałam program o rozwodzie słynnego ruskiego oligarchy. Facet ma prywatne odrzutowce, wille we wszystkich zakątkach świata, a nie placi alimentów na dzieci i się o to z ex żoną szarpie. Żadnym dobrem się z żoną nie podzielił w dodatku ona ma mały domek na wsi po babci to się teraz procesuje, że mu się połowa z tego należy. Tak więc teoria swoje, a życie swoje.

Mojej cioci po rozwodzie sąd zasądził połowę majątku czyli jedno z dwóch mieszkań albo jego równowartość czyli 400.000zł... mija właśnie 2 rok i ani mieszkania ani kasy moja ciocia nie zobaczyła. Cały czas utrudnianie, zakładanie nowych spraw, przeciąganie, odwoływanie się. Facet kombinuje i utrudnia jak może i cały czas znajduje do tego odpowiednie furtki prawne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
8 minut temu, Gość Gosc napisał:

Bzdura. Gdybyś miała do dyspozycji 20% tej kwoty na własne zachcianki (bo liczę około 50 idzie na inwestycje/oszczędności, 10 na bieżące wydatki, a 40 na osobiste wydatki obojga małżonków) to nie kisilabys się w domu. To po pierwsze. 

Po drugie- gdyby Twój mąż zarabiał 100k, to mielibyście nieruchomości (dom, mieszkania, dom letni itd) jak i oszczędności. Jeśli Twój mąż znalazłby sobie kochankę to mogłabyś wziąć rozwód i z połowy wspólnego majątku wyciągać miesięcznie tyle, ile teraz zarabiasz (czynsze, zwroty z lokat, jeśli nie masz głowy do interesu.to najbezpieczniejsza opcja) więc byłabyś w podobnej sytuacji. Nawet nie licząc alimentów. 

Więc nie chrzan. 

Myślisz że facet który posiada aż taki majątek nie zabezpieczylby się przed ewentualną możliwością jego stracenia ? Pewnie dałby ultimatum że albo podpisuje intercyzę albo nie ma ślubu. Alimenty ? Nie sądzę żebym cokolwiek dostała w sytuacji gdy jestem zdolna do pracy. Lokata ? Proszę cię, przecież lokaty nawet nie pokrywają inflacji. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
1 minutę temu, Gość Aga napisał:

ostatnio oglądałam program o rozwodzie słynnego ruskiego oligarchy. Facet ma prywatne odrzutowce, wille we wszystkich zakątkach świata, a nie placi alimentów na dzieci i się o to z ex żoną szarpie. Żadnym dobrem się z żoną nie podzielił w dodatku ona ma mały domek na wsi po babci to się teraz procesuje, że mu się połowa z tego należy. Tak więc teoria swoje, a życie swoje.

Mojej cioci po rozwodzie sąd zasądził połowę majątku czyli jedno z dwóch mieszkań albo jego równowartość czyli 400.000zł... mija właśnie 2 rok i ani mieszkania ani kasy moja ciocia nie zobaczyła. Cały czas utrudnianie, zakładanie nowych spraw, przeciąganie, odwoływanie się. Facet kombinuje i utrudnia jak może i cały czas znajduje do tego odpowiednie furtki prawne.

Dlatego dla wygody dobrze jest być właścicielem przynajmniej części majątku. 

Poza tym każdy ma jakieś oszczędności żeby tych kilka lat do zakończenia procesu się utrzymać. To znaczy każdy kto ma meza zarabiajacego 100k. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
25 minut temu, Gość gość napisał:

Widzę że jesteś infantylny i dziecinny. Nie ma z kim gadać. Widzisz gdybym nie pracowała za te marne 4 tysiące to byłaby jedna wielka tragedia, a Ty pracę porównujesz do rzeczy od czapy. Wez ty się lepiej za robotę jakąś skoro tak niby rodzinę utrzymujesz. Chyba za grillowanie na kafe ci płacą, bo Ty tu masz chyba dyżur 24/h i to jest twoja praca. Ciekawe kiedy ty pracujesz i te kokosy zarabiasz niby jak kiedy nie wejdę to ty tu jesteś?

To ty jesteś infantylna i dziecinną bo widzisz tylko czubek własnego nosa. Gdyby twój mąż był ostrożniejszy w doborze klientów, dbał o ochronę przeciwpożarowa, właściwe ubezpieczenie a przede wszystkim mniej wydawał na bieżącą konsumpcję a więcej odkładał, to nie byli byście o krok od katastrofy, od której ty "bohatersko" uratowała rodzinę. A co ja robię w wolnym czasie, to nie twój interes. Weź ty się lepiej umyj gdzie trzeba i rozłóż nogi dla męża, zamiast sprawdzać listę obecności na kafeterii.

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aga
8 minut temu, Gość Gosc napisał:

Polisy ubezpieczeniowe, polisy ubezpieczeniowe, w razie rozwodu podział majątku. Gra muzyka. 

taaaaa, te polisy to zawsze wyglądają fajnie w reklamach, a Ty chyba ten szajs ludziom wciskasz, że tak reklamujesz. W praktyce to wygląda tak, że ja np. dopiero po 2 latach batalii dostałam odszkodowanie za wypadek samochodowy, a co dopiero by było przy rozwodzie w tych sądach... grrr.... mogę się procesować ale to trwa, a co w tym czasie i co potem?

Jest taka stara prawda: UMIESZ LICZYĆ? LICZ NA SIEBIE! ubezpieczenie można mieć ale samemu też warto być kimś i coś w życiu robić.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 minutę temu, Gość Gosc napisał:

Dlatego dla wygody dobrze jest być właścicielem przynajmniej części majątku. 

Poza tym każdy ma jakieś oszczędności żeby tych kilka lat do zakończenia procesu się utrzymać. To znaczy każdy kto ma meza zarabiajacego 100k. 

Dobra z tym 100k trochę przesadziłam,bo to jednostki tyle zarabiają, urealnijmy kwotę do 10tys zł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
5 minut temu, Gość Gość napisał:

Myślisz że facet który posiada aż taki majątek nie zabezpieczylby się przed ewentualną możliwością jego stracenia ? Pewnie dałby ultimatum że albo podpisuje intercyzę albo nie ma ślubu. Alimenty ? Nie sądzę żebym cokolwiek dostała w sytuacji gdy jestem zdolna do pracy. Lokata ? Proszę cię, przecież lokaty nawet nie pokrywają inflacji. 

Nie muszę się zastanawiać- mój mąż zarabia 65 tysięcy miesięcznie. Nie mamy intercyzy, prawie wszystko przepisane na mnie. Jeśli ktoś wychodzi za mąż za jakiegos niemoralnego złoczyńcę który dorobił się milionów na handlu bronią w Rwandzie to nie ma się co dziwić że będzie próbował puścić była żonę z torbami. Ale nawet jej "z torbami" to pewnie więcej niż przeciętna Rosjanka zarobi przez całe zycie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
3 minuty temu, Gość Aga napisał:

taaaaa, te polisy to zawsze wyglądają fajnie w reklamach, a Ty chyba ten szajs ludziom wciskasz, że tak reklamujesz. W praktyce to wygląda tak, że ja np. dopiero po 2 latach batalii dostałam odszkodowanie za wypadek samochodowy, a co dopiero by było przy rozwodzie w tych sądach... grrr.... mogę się procesować ale to trwa, a co w tym czasie i co potem?

Jest taka stara prawda: UMIESZ LICZYĆ? LICZ NA SIEBIE! ubezpieczenie można mieć ale samemu też warto być kimś i coś w życiu robić.

 

Ależ OCZYWISCIE, że takie rzeczy trwają, szczególnie jeśli chodzi o duże pieniądze. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×