Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gość

Zarabiam 3 razy więcej od mojego faceta i zrobił się z tego problem

Polecane posty

Gość Gość

Mój facet zarabia około 3 tys, a ja 3 razy tyle. Zanim się spotkaliśmy byłam przyzwyczajona do pewnego standardu życia. Nie pamiętam jak to jest odliczać pieniądze do wypłaty. Co chcę to sobie kupuję, często jadam na mieście lub zamawiam jedzenie do domu, gdy wyjeżdżam to nie szukam najtańszego hotelu, tylko taki, który mi odpowiada.  W sklepie spożywczym nie kupuję nie patrzę na ceny, kupuję na co mam smak, a nie, że coś jest w promocji akurat. Mimo to nie afiszuję się swoimi pieniędzmi, nie chodzę w ciuchach  wielkim logo. Nie mam cudów w mieszkaniu, gdyż jestem raczej minimalistką. Gdy coś działa, służy, to nie wyrzucam tylko dlatego, bo mi się opatrzyło. Gdy się poznaliśmy on nie wiedział ile ja zarabiam. Na etapie randek czasem płacił on, czasem ja. Pierwsze pół roku w żaden sposób nie odczuł tej dysproporcji w zarobkach. Można powiedzieć, że zakochał się we mnie nie wiedząc ile zarabiam i deklaracje co do wspólnej przyszłości z jego strony już wtedy padły  ( co ważne przez wzgląd na to, co dalej napiszę) Nasz związek jednak zaczął się bardzo poważny robić, chcąc nie chcą widział, że dużo wydaję na siebie i innych, widział jakie sumy w sklepach zostawiam.Często robię prezenty rodzinie lub dzieciom mojego rodzeństwa. W sumie pomieszkujemy ze sobą weekendowo i on widzi jak to wszystko wygląda. Tymczasem on - no cóż.... nie przelewa mu się. Wynajmuje mieszkanie, więc 1/3 jego pensji to opłaty, jest jeszcze samochód, paliwo, by dojechać do pracy, spłaca kredyt ok 500 zł na miesiąc i na życie mu zostaje ok. 1 tys na miesiąc. Po czasie zaczęło być oczywiste, że przy takiej dysproporcji zarobków będzie problem. I problem się pojawił. Gdy mieliśmy pojechać na wczasy, to szybko stało się oczywiste, że albo płacę za wszystko ja, albo po prostu nie jedziemy. Tak więc zapłaciłam za jedne wczasy, drugie wczasy, staram się urozmaicać nasze życie więc czasem gdzieś wyjdziemy - koncert, kino, jakiejś jednodniowe wycieczki. Staram się, by nie odczuł tego, że ja za wszystko płacę, więc mu mówię coś w stylu, że ja np. opłacam hotel, czy imprezę, a on się zajmuje dojazdem (paliwo), jednakże oboje wiemy, że jest to całkowicie niewspółmierne. Widzę, że przed wypłatą odlicza on każdy grosz. Po świętach wypłukał się całkowicie z kasy, a przelew miał dostać dopiero ostatniego grudnia. Na sylwestra nie miał grosza i nie chcąc się do tego przyznać za moimi plecami zaciągnął kredyt w banku, by mieć za co żyć, bo mu był wstyd powiedzieć, że nie na paliwo czy taksówkę (mimo, że za imprezę zapłaciłam i tak jak). Za każdym razem, gdy kupowałam coś sobie (jakiś ciuch czy kosmetyk) to miałam wyrzuty sumienia, więc od pewnego czasu zaczęłam też i jemu kupować. Ja nie wiem czy dobrze robię, że kupuję np. facetowi ciuchy? On to wszystko docenia, ale za każdym razem podkreśla, że nie muszę tego robić, że nie powinnam na niego wydawać pieniędzy, aczkolwiek bardzo się cieszy z każdej rzeczy, bo jego po prostu nie stać na to. Ech.... nie wiem, co sądzicie? Czy taki związek da się utrzymać w dłuższej perspektywie?

Czasem mi się wydaje, że sytuacja jest tak niezręczna dla nas obojga, że nie da się tego ciągnąć w nieskończoność. Myślę, że gdybyśmy kiedyś byli po ślubie i mieli wspólne konto, to nie było by to tak niezręczne, bo mielibyśmy jedne konto i pieniądze były by wspólne. Na ślub jednak też się tu w najbliższym czasie nie zapowiada - kolejny raz kwestie finansowe. On wie, że jego nie stać na wesele i to ja musiałabym zapłacić za większość imprezy i też mu niezręcznie, bo jakby to niby miało wyglądać? On mi się dajmy na to oświadcza, a potem gdy przychodzi do oglądania sali, to mi mówi Ty zapłać zaliczkę? No właśnie.... Co radzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

ile macie lat? on nie ma mozliwosci awansu, zmiany pracy?

3k zakladam, ze na reke, to malo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

PS. dodam jeszcze, że poniekąd ukrywam tą sytuację finansową pomiędzy nami przez swoją rodziną czy znajomymi, by nie słyszeć argumentów w stylu, że on jest ze mną, bo mu tak wygodnie lub dlatego, że go sponsoruję. Nie mam więc z kim o tym porozmawiać, dlatego piszę tutaj na forum. On przez swoją rodziną tego nie ukrywa, że mu coś kupiłam czy zapłaciłam za wczasy, jego rodzice z jednej strony bardzo się cieszą, bo widzą, że ja go ciągnę w górę standardem życia, że jest szczęśliwy, ale z drugiej strony czasem mu mówią, że w sumie to nie wypada i co gorsza oni jeszcze jemu też pieniądze usiłują dawać, by on mnie mógł gdzieś zabrać. Chore to wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
10 minut temu, Gość Gość napisał:

Mój facet zarabia około 3 tys, a ja 3 razy tyle. Zanim się spotkaliśmy byłam przyzwyczajona do pewnego standardu życia. Nie pamiętam jak to jest odliczać pieniądze do wypłaty. Co chcę to sobie kupuję, często jadam na mieście lub zamawiam jedzenie do domu, gdy wyjeżdżam to nie szukam najtańszego hotelu, tylko taki, który mi odpowiada.  W sklepie spożywczym nie kupuję nie patrzę na ceny, kupuję na co mam smak, a nie, że coś jest w promocji akurat. Mimo to nie afiszuję się swoimi pieniędzmi, nie chodzę w ciuchach  wielkim logo. Nie mam cudów w mieszkaniu, gdyż jestem raczej minimalistką. Gdy coś działa, służy, to nie wyrzucam tylko dlatego, bo mi się opatrzyło. Gdy się poznaliśmy on nie wiedział ile ja zarabiam. Na etapie randek czasem płacił on, czasem ja. Pierwsze pół roku w żaden sposób nie odczuł tej dysproporcji w zarobkach. Można powiedzieć, że zakochał się we mnie nie wiedząc ile zarabiam i deklaracje co do wspólnej przyszłości z jego strony już wtedy padły  ( co ważne przez wzgląd na to, co dalej napiszę) Nasz związek jednak zaczął się bardzo poważny robić, chcąc nie chcą widział, że dużo wydaję na siebie i innych, widział jakie sumy w sklepach zostawiam.Często robię prezenty rodzinie lub dzieciom mojego rodzeństwa. W sumie pomieszkujemy ze sobą weekendowo i on widzi jak to wszystko wygląda. Tymczasem on - no cóż.... nie przelewa mu się. Wynajmuje mieszkanie, więc 1/3 jego pensji to opłaty, jest jeszcze samochód, paliwo, by dojechać do pracy, spłaca kredyt ok 500 zł na miesiąc i na życie mu zostaje ok. 1 tys na miesiąc. Po czasie zaczęło być oczywiste, że przy takiej dysproporcji zarobków będzie problem. I problem się pojawił. Gdy mieliśmy pojechać na wczasy, to szybko stało się oczywiste, że albo płacę za wszystko ja, albo po prostu nie jedziemy. Tak więc zapłaciłam za jedne wczasy, drugie wczasy, staram się urozmaicać nasze życie więc czasem gdzieś wyjdziemy - koncert, kino, jakiejś jednodniowe wycieczki. Staram się, by nie odczuł tego, że ja za wszystko płacę, więc mu mówię coś w stylu, że ja np. opłacam hotel, czy imprezę, a on się zajmuje dojazdem (paliwo), jednakże oboje wiemy, że jest to całkowicie niewspółmierne. Widzę, że przed wypłatą odlicza on każdy grosz. Po świętach wypłukał się całkowicie z kasy, a przelew miał dostać dopiero ostatniego grudnia. Na sylwestra nie miał grosza i nie chcąc się do tego przyznać za moimi plecami zaciągnął kredyt w banku, by mieć za co żyć, bo mu był wstyd powiedzieć, że nie na paliwo czy taksówkę (mimo, że za imprezę zapłaciłam i tak jak). Za każdym razem, gdy kupowałam coś sobie (jakiś ciuch czy kosmetyk) to miałam wyrzuty sumienia, więc od pewnego czasu zaczęłam też i jemu kupować. Ja nie wiem czy dobrze robię, że kupuję np. facetowi ciuchy? On to wszystko docenia, ale za każdym razem podkreśla, że nie muszę tego robić, że nie powinnam na niego wydawać pieniędzy, aczkolwiek bardzo się cieszy z każdej rzeczy, bo jego po prostu nie stać na to. Ech.... nie wiem, co sądzicie? Czy taki związek da się utrzymać w dłuższej perspektywie?

Czasem mi się wydaje, że sytuacja jest tak niezręczna dla nas obojga, że nie da się tego ciągnąć w nieskończoność. Myślę, że gdybyśmy kiedyś byli po ślubie i mieli wspólne konto, to nie było by to tak niezręczne, bo mielibyśmy jedne konto i pieniądze były by wspólne. Na ślub jednak też się tu w najbliższym czasie nie zapowiada - kolejny raz kwestie finansowe. On wie, że jego nie stać na wesele i to ja musiałabym zapłacić za większość imprezy i też mu niezręcznie, bo jakby to niby miało wyglądać? On mi się dajmy na to oświadcza, a potem gdy przychodzi do oglądania sali, to mi mówi Ty zapłać zaliczkę? No właśnie.... Co radzicie?

Jeżeli łączy ludzi miłość to nie do końca pieniądz ma znaczenie, owszem jest ważny ale nie najważniejszy. Powiedz mu że nie chcesz być jego żoną bo za mało zarabia i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
16 minut temu, Gość gosc napisał:

ile macie lat? on nie ma mozliwosci awansu, zmiany pracy?

3k zakladam, ze na reke, to malo

Ja mam 34, on 39. On ma pracę fizyczną. Pracuje w spółdzielni mieszkaniowej jako mechanik od 7 lat.. Nie jest to firma, gdzie mógłby nie wiem jak skrzydła rozwinąć, bo nawet Panie za biurkiem tam większej wypłaty nie mają. Praca jak praca, kokosów nie ma,  ale jest stała i pewna, wypłata zawsze na czas, itd. To go tam trzyma. Być może mógłby zatrudnić się w jakiejś budowlance i więcej zarobić, ale wiadomo jak jest - zwykle na umowie najniższa krajowa, a pod stołem potem co innego i potem liczysz, że to dostaniesz albo nie. Praca na ogół na delegacji. Nie o to przecież też chodzi, by on po 12 godzin gdzieś tyrał śpiąc w jakichś hotelach robotniczych, by mieć 1000-1500 więcej, bo tak naprawdę, gdybyśmy żyli razem na co dzień to na ten czas mielibyśmy razem 12tys na miesiąc, a jakby gdzieś flaki i żyły sobie wypruwał w delegacjach to 13 tys czy 13,5. To już żadnej różnicy nie robi, naprawdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zmarnowany27

Autorko ja myślę że warto abyś wspomagała swojego mężczyznę lub wskazała mu kierunek co ma zrobić aby zaczął zarabiać dobre pieniądze :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
15 minut temu, Gość Gość napisał:

Jeżeli łączy ludzi miłość to nie do końca pieniądz ma znaczenie, owszem jest ważny ale nie najważniejszy. Powiedz mu że nie chcesz być jego żoną bo za mało zarabia i tyle.

Nie rozumiesz sedna problemu. Oboje się czujemy niezręcznie w tej sytuacji. Ja nie mam problemu za te wczasy zapłacić, czy mu kupować różne rzeczy, to on ma z tym problem, że to tak wszystko wygląda. Boję się sytuacji, że on przez to się w końcu poczuje jakiś niemęski lub niedajboże go urażę tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
3 minuty temu, Gość Gość napisał:

Nie rozumiesz sedna problemu. Oboje się czujemy niezręcznie w tej sytuacji. Ja nie mam problemu za te wczasy zapłacić, czy mu kupować różne rzeczy, to on ma z tym problem, że to tak wszystko wygląda. Boję się sytuacji, że on przez to się w końcu poczuje jakiś niemęski lub niedajboże go urażę tym.

To powiedz żeby się nie przejmował że łączy was szczere, gorące uczucie i to jest najważniejsze. Wspieraj go, doradzaj itpd. uczestnicz w jego rozwoju a na pewno się odwdzięczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gamoń

A ty czujesz sie niekobieco z tego powodu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sad
34 minuty temu, Gość Gość napisał:

Mój facet zarabia około 3 tys, a ja 3 razy tyle. Zanim się spotkaliśmy byłam przyzwyczajona do pewnego standardu życia. Nie pamiętam jak to jest odliczać pieniądze do wypłaty. Co chcę to sobie kupuję, często jadam na mieście lub zamawiam jedzenie do domu, gdy wyjeżdżam to nie szukam najtańszego hotelu, tylko taki, który mi odpowiada.  W sklepie spożywczym nie kupuję nie patrzę na ceny, kupuję na co mam smak, a nie, że coś jest w promocji akurat. Mimo to nie afiszuję się swoimi pieniędzmi, nie chodzę w ciuchach  wielkim logo. Nie mam cudów w mieszkaniu, gdyż jestem raczej minimalistką. Gdy coś działa, służy, to nie wyrzucam tylko dlatego, bo mi się opatrzyło. Gdy się poznaliśmy on nie wiedział ile ja zarabiam. Na etapie randek czasem płacił on, czasem ja. Pierwsze pół roku w żaden sposób nie odczuł tej dysproporcji w zarobkach. Można powiedzieć, że zakochał się we mnie nie wiedząc ile zarabiam i deklaracje co do wspólnej przyszłości z jego strony już wtedy padły  ( co ważne przez wzgląd na to, co dalej napiszę) Nasz związek jednak zaczął się bardzo poważny robić, chcąc nie chcą widział, że dużo wydaję na siebie i innych, widział jakie sumy w sklepach zostawiam.Często robię prezenty rodzinie lub dzieciom mojego rodzeństwa. W sumie pomieszkujemy ze sobą weekendowo i on widzi jak to wszystko wygląda. Tymczasem on - no cóż.... nie przelewa mu się. Wynajmuje mieszkanie, więc 1/3 jego pensji to opłaty, jest jeszcze samochód, paliwo, by dojechać do pracy, spłaca kredyt ok 500 zł na miesiąc i na życie mu zostaje ok. 1 tys na miesiąc. Po czasie zaczęło być oczywiste, że przy takiej dysproporcji zarobków będzie problem. I problem się pojawił. Gdy mieliśmy pojechać na wczasy, to szybko stało się oczywiste, że albo płacę za wszystko ja, albo po prostu nie jedziemy. Tak więc zapłaciłam za jedne wczasy, drugie wczasy, staram się urozmaicać nasze życie więc czasem gdzieś wyjdziemy - koncert, kino, jakiejś jednodniowe wycieczki. Staram się, by nie odczuł tego, że ja za wszystko płacę, więc mu mówię coś w stylu, że ja np. opłacam hotel, czy imprezę, a on się zajmuje dojazdem (paliwo), jednakże oboje wiemy, że jest to całkowicie niewspółmierne. Widzę, że przed wypłatą odlicza on każdy grosz. Po świętach wypłukał się całkowicie z kasy, a przelew miał dostać dopiero ostatniego grudnia. Na sylwestra nie miał grosza i nie chcąc się do tego przyznać za moimi plecami zaciągnął kredyt w banku, by mieć za co żyć, bo mu był wstyd powiedzieć, że nie na paliwo czy taksówkę (mimo, że za imprezę zapłaciłam i tak jak). Za każdym razem, gdy kupowałam coś sobie (jakiś ciuch czy kosmetyk) to miałam wyrzuty sumienia, więc od pewnego czasu zaczęłam też i jemu kupować. Ja nie wiem czy dobrze robię, że kupuję np. facetowi ciuchy? On to wszystko docenia, ale za każdym razem podkreśla, że nie muszę tego robić, że nie powinnam na niego wydawać pieniędzy, aczkolwiek bardzo się cieszy z każdej rzeczy, bo jego po prostu nie stać na to. Ech.... nie wiem, co sądzicie? Czy taki związek da się utrzymać w dłuższej perspektywie?

Czasem mi się wydaje, że sytuacja jest tak niezręczna dla nas obojga, że nie da się tego ciągnąć w nieskończoność. Myślę, że gdybyśmy kiedyś byli po ślubie i mieli wspólne konto, to nie było by to tak niezręczne, bo mielibyśmy jedne konto i pieniądze były by wspólne. Na ślub jednak też się tu w najbliższym czasie nie zapowiada - kolejny raz kwestie finansowe. On wie, że jego nie stać na wesele i to ja musiałabym zapłacić za większość imprezy i też mu niezręcznie, bo jakby to niby miało wyglądać? On mi się dajmy na to oświadcza, a potem gdy przychodzi do oglądania sali, to mi mówi Ty zapłać zaliczkę? No właśnie.... Co radzicie?

sądzę

że jesteś gupia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
5 minut temu, Gość Gość napisał:

Nie rozumiesz sedna problemu. Oboje się czujemy niezręcznie w tej sytuacji. Ja nie mam problemu za te wczasy zapłacić, czy mu kupować różne rzeczy, to on ma z tym problem, że to tak wszystko wygląda. Boję się sytuacji, że on przez to się w końcu poczuje jakiś niemęski lub niedajboże go urażę tym.

Jeżeli poczuje się urażony, to będzie to już jego problem. Nie siedzisz w jego głowie i nie jesteś w stanie tego zmienić. Może rzeczywiście doradź mu zmianę pracy, bo dziwne że 39 letni i do tego fachowiec tak mało zarabiał. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Izz

Dlaczego zadajesz się z taką niedojdą? Nie możesz sobie znaleźć kogoś na swoim poziomie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PaPa81
Przed chwilą, Gość Izz napisał:

Dlaczego zadajesz się z taką niedojdą? Nie możesz sobie znaleźć kogoś na swoim poziomie?

JESTES GLUPIA I NAIWNA...NIGDY NIE POJDE DO ZADNEJ PRACY.NAIWNIARA Z CIEBIE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 minutę temu, Gość Izz napisał:

Dlaczego zadajesz się z taką niedojdą? Nie możesz sobie znaleźć kogoś na swoim poziomie?

Taki który będzie ją regularnie zdradza, nie wiem czy akurat będzie lepszym rozwiązaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PaPa81

NIE PRACUJE I NIE BEDE PRACOWAL bo jestem SZLACHCICEM i MI NIE PODCHODZI...HAHAHA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gamoń

Problem to by byl gdybyscie nie mieli czego do gara wlozyc.

Choc kto wie czy takie problemy nie cementuja zwiazkow.

Przeciez czlowiek czlowieka nie potrzebuje wylacznie dla kasy.

Nie wszyscy sie rodza bogaci.

Moze rozkreccie cos wspólnie.

Nie dopytuje czym sie zajmujecie bo tempe koorfiska z tego forum zaczna saczyc jad do twojej duszy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobra zmiana

niby to dla ciebie nie problem ale jednak temat zakladasz 99% kobiet fakt ze facet zarabia mniej to zawsze problem bo sa materialistkami. 

z drugiej stony jaki masz wybór ? raczej tabuny facetów zarabiajacych wiecej do ciebie nie czekaja bo wtedy i problemu by nie bylo i tematu wiec albo lepszy ten do ktorego dokladasz chociaz on tego nie chce albo zaden wybor nalezy do ciebie. jak ci szkoda koasy mzoesz jechac na wczasy bez  niego pewnie nie bedzie ci mial tego za zle. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobra zmiana
9 minut temu, Gość Izz napisał:

Dlaczego zadajesz się z taką niedojdą? Nie możesz sobie znaleźć kogoś na swoim poziomie?

jakby mogla do by znalazla skoro do 34 roku zycia jej sie nie udalo to musialby wsrod starych dziadkow kolo 50 szukac :D widac ze jest materialistka a z drugiej strony zdesperowana kobieta w srednim wieku i sama nie wie co zrobic :D

facet jak jest konserwatorem to przeciez nagle nie zostanei dyrektorem banku wiec te rady w stylu zmobilizuj go sa smieszne. 

jakby zarabiala 3k w biedrze to bylaby bardziej szczesliwa bo nie bylo by tych problemow :D u kobiet przewaznie tak to jest ze wraz z zarobkami rosna problemy a u facetow odwrotnie :D

 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Jak mogłaś do tego dopuścić i związać się z gołodupcem, rozumiem romansik ale poważny związek szok, całe życie będziesz go sponsorować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Za wesele masz płacić😂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gamoń

Papierowe ludziki sa w stanie zniszczyc wszystko i kazdego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Jak chcesz mieć dziecko to sobie je z nim zrób. Ale ogólnie to powolutku eradykuj go ze swojego życia. 

22 minuty temu, Gość Gość napisał:

Taki który będzie ją regularnie zdradza, nie wiem czy akurat będzie lepszym rozwiązaniem.

Nikt nie powiedział, że ten jej nie bedzie zdradzał. Jakby zasobność portfela miała tu jakiekolwiek znaczenie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mariuszz
37 minut temu, Gość Gość napisał:

Nie rozumiesz sedna problemu. Oboje się czujemy niezręcznie w tej sytuacji. Ja nie mam problemu za te wczasy zapłacić, czy mu kupować różne rzeczy, to on ma z tym problem, że to tak wszystko wygląda. Boję się sytuacji, że on przez to się w końcu poczuje jakiś niemęski lub niedajboże go urażę tym.

Jestem samotnym 36 letnim nauczycielem i zarabiam poniżej 3000 zł. Jestem samotny, szukam partnerki i nie przeszkadzało by mi gdyby  zarabiała więcej ode mnie, jednakże cały czas miałbym poczucie ze mogłaby  być z kimś lepszym ode mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gamoń

Przeciez mieszko I, II, Jagiełło, Chrobry, Kaziu Wielki i reszta towarzystwa to nie byli laureaci pokojowej nagrody nobla tylko mordercy.

I jeszcze dlugo po swojej smierci zatruwaja ludziom zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gamoń

A stala pensja 9 tysi prawdopodobnie w budżetówce i jak widze zarabiana bez wiekszego stresu tez mi śmierdzi co najmniej sądownictwem.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gamoń

A stala pensja 9 tysi prawdopodobnie w budżetówce i jak widze zarabiana bez wiekszego stresu tez mi śmierdzi co najmniej sądownictwem.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

CZY WY POTRAFICIE CZYTAC ZE ZROZUMIENIEM?

Autorce to nie przeszkadza, tylko JEMU. 

Urażone męskie ego, ot co. 

Skończ mu kupowac ta ciągle rózne rzeczy, bo pewnie mu też głupio przez to. Jassne, że czasem mozesz coś kupić, jak akurat wiesz, ze coś mu się spodoba itd. ale nie rób tego regularnie po prostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gamoń

Więc lala...

Jaki jest prawdziwy problem?

Przypadkiem nie krzywe spojrzenia ojców chrzestnych nepotycznej kasty pilnujacej swoich przywilejow i wpływów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gamoń

Bo moze twój facet po prostu sie boi?

Ja tez bym nue wszedł w takie goofno nawet jakbys zarabiala miliard a nie te marne 9 tysi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gamoń

Tak jasne.

Facet ma problem z tym, ze moze jezdzic na wczasy ogladac mecze i zlopac piwsko za free

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×