Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Beznadzieja

Znów to zrobiłam

Polecane posty

A co? Przeprowadziłam się do miasta do faceta i rzuciłam wszystko. Na początku miałam świetna pracę, znajomych niezależność (mieszkam w Norwegii jestem z tutejszym facetem). Niestety szybko okazało się że mój facet jest kompletnie niezaradny. Oszczędności się rozpłynęły a ja poszłam tyrać do najgorszych prac, żeby znalesc lepsza musiała bym się przeprowadzić tu za praca. Rok proboje coś znalesc, niestety nigdzie nie dostałam nawet umowy jak narazie. Podczas gdy ja robiłam na zmiany, weekandy, fabryki hotele najgorszy syf z najgorsza patologia kasa się rozpływała dosłownie. Mój luby okazało się że lubi sobie zapalić, napić się, ma jakieś debety. Przez rok za swoje ciężko zarobione pieniądze nie pojechałam nawet na wakacje, nic sobie nie kupiłam. Teraz z dnia na dzień straciłam pracę przez wirusa. Załatwiam zasilek chodzę też tu do szkoły bo kiedy myślę wrócić znów na rok do fabryki chce mi się żygac. Znam bardzo dobrze język angielski, norweski na a2 pracowałam tu wcześniej 3 lata i zylam jak pączek w maśle. Teraz wszystko się spieprzyło. Do teho jak pojechałam do koleżanki na weekand znalazłam pomadke jakiejś laski w łazience. Potem mi powiedział że zaprosił znajomych i przyszły z nimi jakieś dziewczyny. Klocililismy się o to 3 tygodnie chyba dalej twierdzi że nic w tym złego że mi nie powiedział. 

Jestem w...iona na siebie. Okropnie. Straciłam niezależność tracę znajomych bo ciągle jestem zła I smutna przez problemy z kasą (przy 2 wypłatach!). Tak daleko to zabrnęło, mam w naszym mieszkaniu tyle rzeczy żr ja nie wiem jak ja się wyprowadzę. Depozyt za mieszkanie, brak pracy tetaz, brak oszczędności, to nierealne. Kocham go (lub kochałam) ale to wina jego matki która go rozpieściła. Wyciąga z każdych tarapatów. I teraz ja czuję się jak wypompowany balon aż zapomniałam jakie życie miałam wcześniej. Przepraszam za te wypociny ale utknęłam w tak martwym punkcie że już nie wiem co robić. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

A co? Przeprowadziłam się do miasta do faceta i rzuciłam wszystko. Na początku miałam świetna pracę, znajomych niezależność (mieszkam w Norwegii jestem z tutejszym facetem). Niestety szybko okazało się że mój facet jest kompletnie niezaradny. Oszczędności się rozpłynęły a ja poszłam tyrać do najgorszych prac, żeby znalesc lepsza musiała bym się przeprowadzić tu za praca. Rok proboje coś znalesc, niestety nigdzie nie dostałam nawet umowy jak narazie. Podczas gdy ja robiłam na zmiany, weekandy, fabryki hotele najgorszy syf z najgorsza patologia kasa się rozpływała dosłownie. Mój luby okazało się że lubi sobie zapalić, napić się, ma jakieś debety. Przez rok za swoje ciężko zarobione pieniądze nie pojechałam nawet na wakacje, nic sobie nie kupiłam. Teraz z dnia na dzień straciłam pracę przez wirusa. Załatwiam zasilek chodzę też tu do szkoły bo kiedy myślę wrócić znów na rok do fabryki chce mi się żygac. Znam bardzo dobrze język angielski, norweski na a2 pracowałam tu wcześniej 3 lata i zylam jak pączek w maśle. Teraz wszystko się spieprzyło. Do teho jak pojechałam do koleżanki na weekand znalazłam pomadke jakiejś laski w łazience. Potem mi powiedział że zaprosił znajomych i przyszły z nimi jakieś dziewczyny. Klocililismy się o to 3 tygodnie chyba dalej twierdzi że nic w tym złego że mi nie powiedział. 

Jestem w...iona na siebie. Okropnie. Straciłam niezależność tracę znajomych bo ciągle jestem zła I smutna przez problemy z kasą (przy 2 wypłatach!). Tak daleko to zabrnęło, mam w naszym mieszkaniu tyle rzeczy żr ja nie wiem jak ja się wyprowadzę. Depozyt za mieszkanie, brak pracy tetaz, brak oszczędności, to nierealne. Kocham go (lub kochałam) ale to wina jego matki która go rozpieściła. Wyciąga z każdych tarapatów. I teraz ja czuję się jak wypompowany balon aż zapomniałam jakie życie miałam wcześniej. Przepraszam za te wypociny ale utknęłam w tak martwym punkcie że już nie wiem co robić. 

Pozbyć się. Lepiej nie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jego matka jest polka ojciec Norwegiem. Pracuje z matką i siostra na ciepłej posadce od lat. Nigdy nie musiał robić z hindusami, afrylanczykami w zasyfionej fabryce. Każdy dzień tamtych prac chciało mi się wyć dosłownie. Wracałam do domu i płacz. Na początku kiedy zylam swoim życiem doskonale dogadywałam się z jego rodzina I znajomymi. Byłam zadbana, radosna, piękna, wiecznie zajęta. Po kilku miesiącach na najniższym levelu zaczęłam czuć się jak śmieć. Przestalam wychodzić z domu z nim na imprezy czy gdziekolwiek bo wstyd mi było powiedzieć nawet gdzie pracuje I jakie grosze zarabiam. Z tej frustacji zapisałam się do szkoły i uczę się już 8 miesięcy. Co w połączeniu z pracą (po pracy prosto do szkoły na 3 h) wyczerpalo mnie psychicznie i fizycznie. Praktycznie zasypiałam na lekcjach. Teraz straciłam już motywację do oracy z której notabene nic nie miałam. Więc zalatwilam zasiłek przez wirusa uczę się w domu całe dnie tego języka. Ale ciągle zostaje mi w głowie myśl w co ja się wjebalam. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jeśli to nie Twój mąż to uciekaj stamtąd. Znajdź sobie poważnego mężczyznę, który będzie Cię doceniał i nie będziesz się musiała niczego obawiać i wstydzic. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie to nie mój mąż. Jesteśmy razem prawie dwa lata rok mieszkamy razem. Uciekać z Norwegii nie chce bo tyle pracy i wysiłku wrzuciłam w to żeby się tu utrzymać sama. Ale poznałam jego i wszystko zniszczył. Stałam się po prostu bankrutka nie mając nic i pracując w pracach w których Polacy w rok odkładaja na mieszkania czy domu w Polsce. Ja po roku o mało nie mam długów. O ślubie nie ma mowy bo to 'jeszcze nie ten czas ' to dziecko też nie dopiero jak się ustabilizujemy (czyt. Nauczę się języka perfekt, znów wbije się do dawnej pracy, znam jeszcze jeden dodatkowy język który w połączeniu z angielskim i norweskim to tu bomba kasowa więc myślę że on czeka na to. Aż ogarnę z krwią i potem wszystko i zacznę zarabiać gruby hajs a on dalej będzie się lenił i oczywiście załatwiała sprawy urzędowe których on znając język nie potrafi załatwić. Brak sil. Jak widzę Polaków tu bez angielskiego chociażby a z własną firma, dwójka dzieci, żona pracuje na pół etatu uczy się języka i dają radę. A mój pół norweg a nie potrafi nawet wykonać telefonu do urzędu. Mam 28 lat i chce stabilizacji a nie mam nic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Spokojnie 🙂

Nie jest tak źle.. inwestujesz w siebie, to idealnie:)

poza tym, powiedz mi ... Ale tak szczerze: co Cię przy nim trzyma?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy istnieje inna rada niż wywalić go w ...u. 

Pali, pije, imprezuje za Twoje? Out. 

Aktualnie marnujesz życie na obiboka, z którego nic nie będziesz mieć. 

Obudzisz się kiedys, że nie ma kasy, uczucia ani nic pozytywnegoz niego.  Że obdarł Cię z Twojego czasu, oszczędności, szacunku do samej siebie. 

Idź przed siebie bez takiego bagażu, bo na to zasługujesz. I zasługujesz by być szczęśliwa u boku kogoś kto nie traktuje Cię jak bankomat, sprzątaczkę i darmową roksę. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Napewno mieszkanko za które sama wpłaciłam depozyt i które jest w centrum a z którego on nie chce się wyprowadzić za nic w świecie. W razie rozstania ja mam się wynieść. On ma tu rodzinę więc czuję się osączona. Jeśli tu zostanę będę się czuła z tym źle. Nie chce. Poza tym...jest fajnym facetem radosnym z pasją ale niestety klamie ma nałogi i we wszystkim wyręcza się rodzina. Co mnie jeszcze trzyma żeby stąd nie wyjechać? Wspaniali przyjaciele których tu mam jeszcze za czasów zanim byłam z nim. Relacje jakich nawet w Polsce nie nawiązałam. Myślałam o pracy w korpo w Krakowie ale wtedy będę musiała żyć w polskim społeczeństwie. Nie wiem czy się w nim odnajdę. Kraków to super miasto z językami świetne perspektywy ale jednak myślę że tego czegoś będzie mi brakować. Tych możliwości które tu mam. Dobrego rozwoju. Nie skończyłam studiów. Ale mam talent do języków. Mam a właściwie miałam również ogromny talent do zjednywania sobie ludzi. W pracy która rzuciłam dla niego czułam się wspaniale.teraz niestety nie mam możliwości powrotu tam bez języka norweskiego. Ogólnie nie czuje od niego wsparcia żadnego. Kiedy zrezygnowałam ze szkoły żeby zaoszczędzić (!) pieniądze nie skomentował tego.tetaz uczę się w domu codziennie kilka godzin.on mimo znajomości języka nie motywuje mnie nie proboje ze mną w tym języku rozmawiać. Ogółem czuje jakbym ja bardziej była stąd niż on. Znam wszystkie kina bary festivale mnóstwo ludzi stąd będąc Polka on wychowując się tu zachowuje się jakby się z choinki urwał dosłownie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tak czuję to. Ze obdarł mnie z godności i czasu. Do tego obgadał mnie do znajomych i rodziny (Norwegów) którzy nawet mnie nie znają dobrze.ze krzyczę na niego że się czepiam. Oni nawet nie znają drugiej strony medalu. Czuję się jak jakieś ścierwo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Czyli trzeba zmotywować pana do pracy nad sobą

lub

Do wyboru rzecz jasna 😉

Wyprowadzić się.... Ale gdy znajdziesz wspollokatorkę, żeby było fajniej  🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Uciekaj póki możesz... miałam kiedyś podobna sytuacje. Również w obcym kraju tyle ze mój język wtedy nie był najlepszy ale pewnego dnia przelała się moja dobroć i odeszłam. Płaciłam na pół mieszkanie które razem wynajmowaliśmy i miejsce do którego uciekłam, do tego jednocześnie wpłacałam dług na karcie kredytowej która była zadłużona przez ex. Nie miałam pieniędzy na nic przez pare miesięcy, ale ułożyłam sobie życie na nowo. Wróciłam do siebie, zaczęłam się uśmiechać jak kiedyś. Porozmawiaj sama ze sobą czy tego właśnie chcesz od życia? Tego co masz teraz...  Powodzenia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×