Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość

poczucie przegranego życia a rozwód

Polecane posty

2 minuty temu, elektryzująca napisał:

Nie no co Ty, ja ludzi nie nagabuje 😅😇 to jak dżdżownica w piaskownicy-samo przypełza 😉 absolutnie w swojej otwartości nie jestem nachalnym typem, który stojąc w głupiej kolejce szuka ofiary do pogaduszek 🙈 tak źle ze mną to ni ma, o co to to nie 😋

Z racji pracy mam kontakt z ludźmi i rozmową staram się skrócić dystans, rozładować emocje. Ale nie wykorzystuję tego do "wyrywania" kobiet. 🙂 Są granice, których się nie przekracza. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
3 minuty temu, Skb napisał:

Na tym polega nauka i rozwój. Należy korzystać z doświadczenia innych a nie stać w miejscu i popełniać te same błędy przez wiele pokoleń. Nawet zwierzęta wykorzystują wiedzę innych. U mnie w okolicy jest sporo ptaków, które nauczyły się rozbijać orzechy... Jeden na to wpadł a reszta korzysta z jego wiedzy. Jadę po Córkę, mam nadzieję, ze jeszcze porozmawiamy. 🙂 

ucz mnie dziobać, sensei 😄

Cudownie! pięknych chwil życzę 🥰 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
11 minut temu, Skb napisał:

Z racji pracy mam kontakt z ludźmi i rozmową staram się skrócić dystans, rozładować emocje. Ale nie wykorzystuję tego do "wyrywania" kobiet. 🙂 Są granice, których się nie przekracza. 

Nigdzie indziej jak tu nie usłyszałam tyle razy słowa "granica" 🙈 Słusznie, czarusiom wielkie nie. To jest mądrość i "porządność" która mi imponuje 👌

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tak. To normalne uczucie. Będzie Ci bardzo często towarzyszyć. Bo też tak mam. Na nowy związek, małżeństwo nie mam ochoty. Tzw "przyjaciela" mam. Więc zupełnie sama nie jestem. A jednak zdarzają się takie sytuacje. Będzie Ci trudno też kiedy wszyscy wokół będą się afiszować swoim szczęściem. Na Ciebie patrzeć będą jak na nienormalną. Mało kto doceni tyle ile robisz, jak świetnie sobie dajesz radę!!!! Mało kiedy kto Ci powie- wow dziewczyno i sama to ogarnęłąs! Wow dziewczyno- super z Ciebie mama. 

UNIKAJ SYTUACJI które dają Ci poczucie porażki. Nie da się odwrócić kiedy widzi się szczęśliwą rodzinę. Ale spójrz na swoje dzieci- i zadaj sobie pytanie "Ile razy uśmiechnęły się przy mnie?". Uwierz mi kiedy zauważysz ich radość- wszystko pójdzie. Kiedy przytulą się do Ciebie i powiedzą- mamo dziękuję, że jesteś. MNIE TO POMOGŁO! I POMAGA!

W najgorszych dla siebie sytuacjach- wtedy czujesz,że poczucie porażki Cię przygniata- usiądź i pomyśl- CO ZYSKAŁAŚ PO ROZWODZIE! Uwierz mi na początku będziesz- myśleć nienormalne. Z czasem poczujesz ulgę. Aż w końcu stwierdzisz- kurcze nie jest tak źle!

 

A co do przyszłości. Też się jej obawiam. I myślę, że to jest główny powód naszego złego samopoczucia.Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
3 godziny temu, Karaleczka125 napisał:

CO ZYSKAŁAŚ PO ROZWODZIE

Dzięki ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość

Wątek chce zamknąć. Napisany pod wpływem jakiegoś dzikiego dołka. Dzięki za otuchę każdemu kto coś napisał tu od siebie, pozdrawiam✋

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, elektryzująca napisał:

Nigdzie indziej jak tu nie usłyszałam tyle razy słowa "granica" 🙈 Słusznie, czarusiom wielkie nie. To jest mądrość i "porządność" która mi imponuje 👌

Aż się zaróżowiłem od takich komplementów... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
1 minutę temu, Skb napisał:

Aż się zaróżowiłem od takich komplementów... 

jak Córcia? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, elektryzująca napisał:

jak Córcia? 

Tragedia to mało powiedziane. Dziecko wrogo nastawione do spotkania, nie chciała do mnie iść. Nie chciała u mnie jeść. Przez półtorej godziny czekałem na zabranie dziecka do siebie. Żona podważa autorytet rodziców, pozwalając pięcioletniemu dziecku decydować czy spotka się z ojcem czy nie. Pokazuje, że zarówno ona jak i ja nie mamy nic do powiedzenia. Zresztą pełną kontrolę nad wychowaniem dziecka ma babcia... Przeraża mnie wizja przyszłości, za 8 lat to dziecko będzie nie do opanowania. 

Chwilę po tym jak matka znikła z pola widzenia dziecko zachowywało się bardzo dobrze. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
6 minut temu, Skb napisał:

Żona podważa autorytet rodziców, pozwalając pięcioletniemu dziecku decydować czy spotka się z ojcem czy nie. Pokazuje, że zarówno ona jak i ja nie mamy nic do powiedzenia. Zresztą pełną kontrolę nad wychowaniem dziecka ma babcia

Przykro czytać. Jeśli córka była inna w obecności matki to bez wątpienia świadczy to o nastawianiu jej przeciwko Tobie. Jeżeli którekolwiek z moich dzieci odmówi pojechania z ojcem to nie będę zmuszać. Ja ich nie podpuszczam, to będzie ich decyzja którą uszanuje... Powiedz proszę, dlaczego mam nalegać? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
11 minut temu, Skb napisał:

Przeraża mnie wizja przyszłości, za 8 lat to dziecko będzie nie do opanowania. 

Rozumiem obawy, nie są niestety na wyrost. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari
45 minut temu, Skb napisał:

Tragedia to mało powiedziane. Dziecko wrogo nastawione do spotkania, nie chciała do mnie iść. Nie chciała u mnie jeść. Przez półtorej godziny czekałem na zabranie dziecka do siebie. Żona podważa autorytet rodziców, pozwalając pięcioletniemu dziecku decydować czy spotka się z ojcem czy nie. Pokazuje, że zarówno ona jak i ja nie mamy nic do powiedzenia. Zresztą pełną kontrolę nad wychowaniem dziecka ma babcia... Przeraża mnie wizja przyszłości, za 8 lat to dziecko będzie nie do opanowania. 

Chwilę po tym jak matka znikła z pola widzenia dziecko zachowywało się bardzo dobrze. 

Trudno taki twój los. Musisz starać się być silny i nie poddawać się (to jest i będzie bardzo trudne dla ciebie). Będziesz musiał liczyć się z porażką, dlatego nie skupiaj się tylko na małej. Być może jak pójdzie do szkoły i zobaczy, że dla  innych dzieci tata jest ważny w ich życiu, to też będzie tak chciała dla siebie i wtedy zyskasz jej akceptację a być może, że i ciche uwielbienie🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

godziny temu, Karaleczka125 napisał:

CO ZYSKAŁAŚ PO ROZWODZIE

Dzięki 

 

Wiele:

1. W końcu nastąpił w domu spokój- przyznam, że bardziej zbliżyłam się z moim dzieckiem. Na nowo je poznałam, a nawet poznajemy wciąż. Coraz częściej otrzymuje pytania "A co Ty mamo lubisz?"- to czego nie miałam NIGDY. CZUJE się potrzebna, dla KOGOŚ WAŻNA!

2. Nie ma kłótni podczas wychowywania dziecka- niespójności. Ojciec dziecka niczym się nie interesuje. Często muszę podejmować sama decyzje- często trudne i nie łatwe. Ale z każdym razem widzę, że są one słuszne i procentują. A to mnie wzmacnia. 

3. Mam swój kąt i dom o takim jakim marzy się będąc mężatką. Dom w którym KTOŚ na Ciebie czeka. Do tej pory myślałyśmy o naszych byłych mężach. Ale kiedy otwierają się drzwi i w nich widzę uśmiechnięte dziecko, które przytuli, zapyta "Jak Ci minął dzień?" - wiesz może zabrzmi to paradokslanie- tak jakby mężczyźni nie byli potrzebni- to jest niesamowita ULGA. Bo wiesz, że to co robisz robisz dobrze- a nie tak jak słyszałaś do tej pory "Twoja wina". 

4. Zyskałam własny "Kąt"- własną poduszkę, do której mogę przytulić się kiedy mi źle ale kiedy i dobrze. Dom w którym mogę płakać, śmiać się, wkurzyć się. A to niedocenione. Bo przecież tak nie miałyśmy.

5. I choć nie zawsze jest łatwo- KIEDY MYŚLĘ O TYM JAKBY W TEJ SYTUACJI BYŁOBY GDYBY EKS MAŁŻONEK TUTAJ BYŁ czy wtedy też tak by było- wtedy Bogu dziękuję. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, elektryzująca napisał:

Przykro czytać. Jeśli córka była inna w obecności matki to bez wątpienia świadczy to o nastawianiu jej przeciwko Tobie. Jeżeli którekolwiek z moich dzieci odmówi pojechania z ojcem to nie będę zmuszać. Ja ich nie podpuszczam, to będzie ich decyzja którą uszanuje... Powiedz proszę, dlaczego mam nalegać? 

Mówię tylko za siebie, dziecko ma prawo do kontaktu z obojgiem rodziców i ma budować więzi z obojgiem rodziców. Żona użyła dokładnie Twojego argumentu, nie chce jechać więc nie będzie Jej zmuszać. To jest sposób na rozbicie więzi z drugim rodzicem. Dlaczego nie odpuszczę? Bo ja jestem Jej jedyną szansą na na spróbowanie innego życia i wyrobienia sobie swojego poglądu na świat. Moja żona ma wyższe wykształcenie i tak niskie poczucie własnej wartości,że głowa mała, teściowa tak ją udupiła, że sama nie jest w stanie funkcjonować. Żona ma tyle lat, że mogłaby mieć już kilkuletnie wnuki a nawet obiadu nie ugotuje. Gdybym jej nie nauczył jeździć to do dzisiaj wszędzie woziłaby ją mamusia... Takiego losu nie życzyłbym swojemu wrogowi, a co dopiero mojej Córce. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, pari napisał:

Trudno taki twój los. Musisz starać się być silny i nie poddawać się (to jest i będzie bardzo trudne dla ciebie). Będziesz musiał liczyć się z porażką, dlatego nie skupiaj się tylko na małej. Być może jak pójdzie do szkoły i zobaczy, że dla  innych dzieci tata jest ważny w ich życiu, to też będzie tak chciała dla siebie i wtedy zyskasz jej akceptację a być może, że i ciche uwielbienie🙂

Te dwie kobiety nie wypuszczą Jej z domu. Zrozum, żona żyje tylko ze swoją matką, praktycznie bez koleżanek, przyjaciółek i całej otoczki potrzebnej do życia w społeczeństwie. Przez całe małżeństwo sama wychodziła z koleżankami do restauracji tylko z okazji dnia nauczyciela. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Karaleczka125 napisał:

godziny temu, Karaleczka125 napisał:

CO ZYSKAŁAŚ PO ROZWODZIE

Dzięki 

 

Wiele:

1. W końcu nastąpił w domu spokój- przyznam, że bardziej zbliżyłam się z moim dzieckiem. Na nowo je poznałam, a nawet poznajemy wciąż. Coraz częściej otrzymuje pytania "A co Ty mamo lubisz?"- to czego nie miałam NIGDY. CZUJE się potrzebna, dla KOGOŚ WAŻNA!

2. Nie ma kłótni podczas wychowywania dziecka- niespójności. Ojciec dziecka niczym się nie interesuje. Często muszę podejmować sama decyzje- często trudne i nie łatwe. Ale z każdym razem widzę, że są one słuszne i procentują. A to mnie wzmacnia. 

3. Mam swój kąt i dom o takim jakim marzy się będąc mężatką. Dom w którym KTOŚ na Ciebie czeka. Do tej pory myślałyśmy o naszych byłych mężach. Ale kiedy otwierają się drzwi i w nich widzę uśmiechnięte dziecko, które przytuli, zapyta "Jak Ci minął dzień?" - wiesz może zabrzmi to paradokslanie- tak jakby mężczyźni nie byli potrzebni- to jest niesamowita ULGA. Bo wiesz, że to co robisz robisz dobrze- a nie tak jak słyszałaś do tej pory "Twoja wina". 

4. Zyskałam własny "Kąt"- własną poduszkę, do której mogę przytulić się kiedy mi źle ale kiedy i dobrze. Dom w którym mogę płakać, śmiać się, wkurzyć się. A to niedocenione. Bo przecież tak nie miałyśmy.

5. I choć nie zawsze jest łatwo- KIEDY MYŚLĘ O TYM JAKBY W TEJ SYTUACJI BYŁOBY GDYBY EKS MAŁŻONEK TUTAJ BYŁ czy wtedy też tak by było- wtedy Bogu dziękuję. 

Masz wielką szansę zyskać frustrację i stać się toksyczną matką. Masz ku temu duże przesłanki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
7 minut temu, Skb napisał:

Mówię tylko za siebie, dziecko ma prawo do kontaktu z obojgiem rodziców i ma budować więzi z obojgiem rodziców. Żona użyła dokładnie Twojego argumentu, nie chce jechać więc nie będzie Jej zmuszać. To jest sposób na rozbicie więzi z drugim rodzicem. Dlaczego nie odpuszczę? Bo ja jestem Jej jedyną szansą na na spróbowanie innego życia i wyrobienia sobie swojego poglądu na świat. Moja żona ma wyższe wykształcenie i tak niskie poczucie własnej wartości,że głowa mała, teściowa tak ją udupiła, że sama nie jest w stanie funkcjonować. Żona ma tyle lat, że mogłaby mieć już kilkuletnie wnuki a nawet obiadu nie ugotuje. Gdybym jej nie nauczył jeździć to do dzisiaj wszędzie woziłaby ją mamusia... Takiego losu nie życzyłbym swojemu wrogowi, a co dopiero mojej Córce. 

Rozumiem Twoje stanowisko, ale myślę, że nasze sytuację są inne. Córka wróciła po całym dniu i mówi, że już nigdy nie pojedzie bo tęskni za mną. Tłumaczyłam, że to normalne, że ja też tęsknię, ale ma zawsze pamiętać, że będę jak wróci i nadgonimy czas razem. Zrozumiała, na drugi raz pojechała ochoczo. Jeśli ja robię wszystko, żeby stosunki były prawidłowe, a dziecko powie "proszę mama nie chce" i będzie prawdziwy opór, a nie dziecięcy foch to znaczy, że coś jest nie halo. Przy czym ja będę drążyć co jest powodem, tłumaczyć, zachęcać bez dwóch zdań. Masz rację, jeśli nie przerwiesz tej dzikiej więzi "w spadku" Twoja córka powtórzy los żony. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
14 minut temu, Skb napisał:

Te dwie kobiety nie wypuszczą Jej z domu. Zrozum, żona żyje tylko ze swoją matką, praktycznie bez koleżanek, przyjaciółek i całej otoczki potrzebnej do życia w społeczeństwie. Przez całe małżeństwo sama wychodziła z koleżankami do restauracji tylko z okazji dnia nauczyciela. 

Destrukcyjna więź. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Skb napisał:

Masz wielką szansę zyskać frustrację i stać się toksyczną matką. Masz ku temu duże przesłanki.

Wiesz Twoja wypowiedź jest bardzo mądra i rozsądna.

Często nad nią się zastanawiam.

Mam jednak, że tak nie będzie. Po to korzystam z pomocy psychologa i innych mi życzliwych przyjaciół, aby pewną równowagę zachować.

Nie tylko DZIEKO- też jestem kobietą co ma swoje pragnienia. Nie tylko Macierzyństwo- też mam prawo do opdoczynku, swoich znajomych, spotkań towarzyskich, mężczyzn.

Na całe szczęście nie widzę narazie problemu- bo to przeżyłam WIEM TYLKO JA I TEN U GÓRY. I podobnie jak wiele kobiet w moim wieku powoli stoję przed sprostaniem kolejnego nowego etapu- dojrzewającego dziecka, kótre również ma potrzebę swoich znajomych. Które przestaje być moim słoneczkiem do przytulania, ale staje się osobą, której nie wsytarcza już tylko towarzystwo matki. Teżma potrzebę spędzania czasu z iinymi członkami rodziny- jak babcia, ojciec. Przyjaciele.

 

Na całe szczęście etap zaborczej zazdrości o dziecko mam już za sobą.

A mężczyzna? Tak miło byłoby mieć przy sobie takiego, który zawiezie mnie i dziecko do lekarza, który pochwali mój obiad i uszanuje mnie przy dziecku. Który pocałuje na dobranoc i powygłupia się z dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, elektryzująca napisał:

Rozumiem Twoje stanowisko, ale myślę, że nasze sytuację są inne. Córka wróciła po całym dniu i mówi, że już nigdy nie pojedzie bo tęskni za mną. Tłumaczyłam, że to normalne, że ja też tęsknię, ale ma zawsze pamiętać, że będę jak wróci i nadgonimy czas razem. Zrozumiała, na drugi raz pojechała ochoczo. Jeśli ja robię wszystko, żeby stosunki były prawidłowe, a dziecko powie "proszę mama nie chce" i będzie prawdziwy opór, a nie dziecięcy foch to znaczy, że coś jest nie halo. Przy czym ja będę drążyć co jest powodem, tłumaczyć, zachęcać bez dwóch zdań. Masz rację, jeśli nie przerwiesz tej dzikiej więzi "w spadku" Twoja córka powtórzy los żony. 

Dlatego już Ci mówiłem, masz obserwować i czytać między wierszami. Masz zwracać uwagę na najmniejsze sygnały dziecka. Niechęć może wiązać się tym, że jeden rodzic wymaga czegoś od dziecka a drugi daje mu luz i zabawę. Dam Ci prosty przykład manipulacji... w przedszkolu rodzić ma się szybko pożegnać i wyjść by nie grać na uczuciach dziecka i nie robić zbędnych scen... przy braniu dziecka na 2 godziny żona robi takie sceny pożegnania jakby miała dziecka nie widzieć tydzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Karaleczka125 napisał:

Wiesz Twoja wypowiedź jest bardzo mądra i rozsądna.

Często nad nią się zastanawiam.

Mam jednak, że tak nie będzie. Po to korzystam z pomocy psychologa i innych mi życzliwych przyjaciół, aby pewną równowagę zachować.

Nie tylko DZIEKO- też jestem kobietą co ma swoje pragnienia. Nie tylko Macierzyństwo- też mam prawo do opdoczynku, swoich znajomych, spotkań towarzyskich, mężczyzn.

Na całe szczęście nie widzę narazie problemu- bo to przeżyłam WIEM TYLKO JA I TEN U GÓRY. I podobnie jak wiele kobiet w moim wieku powoli stoję przed sprostaniem kolejnego nowego etapu- dojrzewającego dziecka, kótre również ma potrzebę swoich znajomych. Które przestaje być moim słoneczkiem do przytulania, ale staje się osobą, której nie wsytarcza już tylko towarzystwo matki. Teżma potrzebę spędzania czasu z iinymi członkami rodziny- jak babcia, ojciec. Przyjaciele.

 

Na całe szczęście etap zaborczej zazdrości o dziecko mam już za sobą.

A mężczyzna? Tak miło byłoby mieć przy sobie takiego, który zawiezie mnie i dziecko do lekarza, który pochwali mój obiad i uszanuje mnie przy dziecku. Który pocałuje na dobranoc i powygłupia się z dzieckiem.

Cieszę się, że jesteś świadoma zagrożeń. Niestety przed Tobą jest jeszcze większa próba - próba odebrania dziecka jego partnerowi, i gra na emocjach. Gdybym tego nie przeżył, to inaczej bym na to patrzył... Teraz bez problemu potrafię wychwycić takie przypadki... Mam nadzieję, że nigdy nie sięgniesz po argumenty: urodziłam cię, wychowałam, poświęciłam wszystko dla ciebie a ty mnie zostawiasz na stare lata. Szczerze ... spodziewałem się, że inaczej zareagujesz na mój wpis. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
10 minut temu, Skb napisał:

Dlatego już Ci mówiłem, masz obserwować i czytać między wierszami. Masz zwracać uwagę na najmniejsze sygnały dziecka. Niechęć może wiązać się tym, że jeden rodzic wymaga czegoś od dziecka a drugi daje mu luz i zabawę. Dam Ci prosty przykład manipulacji... w przedszkolu rodzić ma się szybko pożegnać i wyjść by nie grać na uczuciach dziecka i nie robić zbędnych scen... przy braniu dziecka na 2 godziny żona robi takie sceny pożegnania jakby miała dziecka nie widzieć tydzień.

Wychowawczyni córki powiedziała mi kiedyś "żeby każdy rodzic tak zostawiał dziecko.." Szybko, zdecydowanie, bez emocji bo dziecko wyczuwa dramę, nie było łatwo, ale przecież musimy być odpowiedzialni i ułatwiać dziecku życie. Przykro mi, że Twoja żona jest niereformowalna i tak zaślepiona sobą i swoimi emocjami. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, elektryzująca napisał:

Wychowawczyni córki powiedziała mi kiedyś "żeby każdy rodzic tak zostawiał dziecko.." Szybko, zdecydowanie, bez emocji bo dziecko wyczuwa dramę, nie było łatwe, ale przecież musimy być odpowiedzialni i ułatwiać dziecku życie. Przykro mi, że Twoja żona jest niereformowalna i tak zaślepiona sobą i swoimi emocjami. 

Widzisz, że nie rzucam słów wyssanych z palca. Staram się opierać na faktach, czasem pewne rzeczy przejaskrawiam, ale tylko dlatego by pokazać wagę sytuacji. Żona walczy o przyszłość. O opiekę i towarzystwo do końca życia. Zatem koszty nie mają dla niej znaczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Elizabetth napisał:

Ty kuuuurwo jeebana

Proszę o podanie adresu i daty imienin. Wyślę w prezencie Słownik Poprawnej Polszczyzny. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
16 minut temu, Skb napisał:

Widzisz, że nie rzucam słów wyssanych z palca. Staram się opierać na faktach, czasem pewne rzeczy przejaskrawiam, ale tylko dlatego by pokazać wagę sytuacji. Żona walczy o przyszłość. O opiekę i towarzystwo do końca życia. Zatem koszty nie mają dla niej znaczenia.

nigdy nie zarzucałam Ci ssania palca, naprawdę ✋😜 Jak można chcieć zniszczyć własne dziecko... Mało rzeczy mój mózg nie potrafi ogarnąć, ale takiej postawy matki nie potrafię.... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, elektryzująca napisał:

nigdy nie zarzucałam Ci ssania palca, naprawdę ✋😜 Jak można chcieć zniszczyć własne dziecko... Mało rzeczy mój mózg nie potrafi ogarnąć... 

Jak widzisz życie pisze scenariusze przebijające te z Hollywood. Wiem, że rozmawiasz ze mną poważnie. 🙂

Czytałaś kilka różnych postów, więc widzisz jakie niespodzianki los potrafi zafundować. 🙂

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
5 minut temu, Skb napisał:

Jak widzisz życie pisze scenariusze przebijające te z Hollywood. Wiem, że rozmawiasz ze mną poważnie. 🙂

Czytałaś kilka różnych postów, więc widzisz jakie niespodzianki los potrafi zafundować. 🙂

 

To nie o scenariusze już chodzi wiesz, bo to mało co mnie zaskoczy. Przeraża mnie jak Twoja teściowa zryla swoją córkę, że ta tak postępuje i jest tak bardzo zaburzona żeby nie brać pod uwagę dobra córki. Przepraszam, wiem że mówimy o Twojej żonie... Moja teściowa zawsze mówiła, że na starość mają jej oddać opiekę bo to co ona z nimi przeżyła... Wtf!? To moje powinny mnie nosić w lektyce do końca swoich dni 😅

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, elektryzująca napisał:

To nie o scenariusze już chodzi wiesz, bo to mało co mnie zaskoczy. Przeraża mnie jak Twoja teściowa zryla swoją córkę, że ta tak postępuje i jest tak bardzo zaburzona żeby nie brać pod uwagę dobra córki. Przepraszam, wiem że mówimy o Twojej żonie... Moja teściowa zawsze mówiła, że na starość mają jej oddać opiekę bo to co ona z nimi przeżyła... Wtf!? To moje powinny mnie nosić w lektyce do końca swoich dni 😅

Widzisz to jest myślenie wielu kobiet... urodziłam i wychowałam dziecko, więc jest moje i ma zobowiązania wobec mnie do końca życia. punkty za poczucie humoru. 🙂 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
7 minut temu, Skb napisał:

Widzisz to jest myślenie wielu kobiet... urodziłam i wychowałam dziecko, więc jest moje i ma zobowiązania wobec mnie do końca życia. punkty za poczucie humoru. 🙂 

Na miłość trzeba "zasłużyć", nie będą mnie kochać tylko dlatego, że jestem w akcie urodzenia jako matka. Ale szacunek (oczywiście obustronny) należy mi się. I tutaj mam coś jak wszystkie matki,tyle że nie oczekuje za "urodzenie" i wychowanie miłości czy opieki ale właśnie szacunku. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
23 minuty temu, elektryzująca napisał:

Na miłość trzeba "zasłużyć", nie będą mnie kochać tylko dlatego, że jestem w akcie urodzenia jako matka. Ale szacunek (oczywiście obustronny) należy mi się. I tutaj mam coś jak wszystkie matki,tyle że nie oczekuje za "urodzenie" i wychowanie miłości czy opieki ale właśnie szacunku. 

Szacunek należy się każdemu. Nie ma znaczenia czy ma rok czy 100 lat. Jak się o tym zapomina to nakręca się spirala nienawiści. Mam nadzieję, że jutrzejszy dzień lepiej zniesiesz niż ja dzisiejszy. Nad miłością trzeba pracować cały czas, jak powiedziałaś nic z automatu...  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×