Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

MalinowyKotek

Czy można cieszyć się życiem w kompletnej samotności?

Polecane posty

Sama nie wiem, od czego zacząć i jak ubrać w słowa tę sytuację tak, żeby wszystko było klarowne. Mam 22 lata i od zawsze stroniłam od ludzi. Nigdy nie miałam koleżanek czy kolegów. Nigdy nie wchodziłam w żadne głębsze relacje. Do końca gimnazjum było ok. Bardzo mi to odpowiadało. Miałam czas dla siebie, mogłam się poświęcić nauce. Między gimnazjum a liceum poznałam chłopaka. Na początku w ogóle nie byłam nim zainteresowana, ale w końcu coś zakiełkowało zwłaszcza, że jemu bardzo zależało. Był ode mnie starszy o dwa lata, to był związek na odległość (i to dość znaczną), bywało różnie, szczerze pisząc. Pojawił się ktoś trzeci i, choć było bardzo trudno, wybaczyłam mu jako tako i dalej byliśmy razem. Mimo to ta dziewczyna ciągle była między nami przez jakiś czas jeszcze, aż w końcu jej temat zniknął. Jakbym potrzebowała czasu na przetrawienie tego. Jasne, że do dzisiaj została jakaś blizna, ale nie jest już tak, że na wspomnienie o tym płaczę. Gdy wyjechałam na studia miałam do niego znacznie bliżej, więc widywaliśmy się częściej. Mimo to wcale nie było lepiej. Chłopak kompletnie nie chciał słuchać o moich problemach, w żaden sposób nie był dla mnie wsparciem. Rozstawaliśmy się i schodziliśmy chyba tysiąc razy. Ostatnio jednak definitywnie skończyliśmy ze sobą zwłaszcza, że nieziemsko mnie zwyzywał (nie pierwszy raz niby, ale tym razem przesadził… Albo to ja osiągnęłam swój limit). Okropnie za nim tęsknię, nie wyobrażam sobie swojego życia bez niego. Wiem jednak, że o powrocie nie ma mowy, bo on nie będzie chciał. Próbowałam spotykać się z innymi chłopakami, ale wychodziło gorzej niż tragicznie. Ciągle mi coś nie pasowało w nich. Poza tym ciągle myślałam „mówi podobnie, jak mój były” albo „eee… W ogóle nie jest podobny do D.”. Na dodatek nie jestem też za bardzo wylewna i nie lubię mówić o sobie, więc średnio się ze mną rozmawia. Abstra...ąc od chłopaków… Ogólnie z ludźmi mi się nie układa. Nie mam w sumie żadnych relacji. Żadnych znajomych, o przyjaciołach nie wspominając. Może dlatego, że jestem skryta i nie ufam ludziom. Prawda jest też taka, że nie jestem jakoś szczególnie wartościową osobą. W sumie niczego nie mam, niczego nie osiągnęłam, nic nie umiem i jestem okropnie brzydka. Wychodzę z założenia, że KAŻDY człowiek jest z natury zły i prędzej czy później mnie zdradzi albo odejdzie albo mnie oszuka. To nie tyczy się tylko związków, ale relacji z ludźmi ogólnie. Unikam ludzi jak ognia, nie lubię ich i chyba się ich… boję? To dobre słowo. Wiadomo, że nie da się żyć bez nich (praca, studia, chociażby sklep), więc jakieś pozory zachowuję, ale okropnie mnie to męczy. Z drugiej jednak strony… Czasami, zupełnie niekontrolowanie nachodzi mnie myśl, że fajnie byłoby mieć jakichś przyjaciół czy nawet kolegów/koleżanki, z którymi mogłabym pójść do kina, na zakupy czy tak zwyczajnie pogadać zamiast chodzić wszędzie samej i pisać pamiętnik. Fajnie by też było mieć jakiegoś sensownego chłopaka przy sobie, wejść z nim w głębszą relację. Tylko zaraz pojawia się myśl, że ludzie są fałszywi i oszukują, więc „przyjaciele” mogą odejść i jeszcze namieszać w moim życiu, a chłopak i tak poleci do pierwszej lepszej, która pokaże mu kawałek ciała więcej. Nie można ufać ludziom i jeśli nie chce się cierpieć, to należy ich bezwzględnie unikać, ale tak, jak napisałam wyżej, czasem mnie coś zakuje i chyba podświadomie brakuje mi tego w moim życiu. Jedyną osobą, której tak nie traktowałam był właśnie mój były - stąd dość długi fragment o nim. Może na początku było jak z innymi osobami, ale później "oswoił" mnie i teraz nie wyobrażam sobie mojego świata bez niego, a powoli muszę. W Internecie myślę sobie, że to tylko Internet. Że piszę z jakimiś chatbotami, a nie ludźmi. W innym wypadku nie mogłabym tutaj napisać. Zdarzało mi się jednak, że przez kilka dni w ogóle nie korzystałam z żadnych for, social mediów itd., bo „uświadamiałam” sobie, że po drugiej stronie jest osoba. Ciężko jest samej, to raczej oczywiste. Ostatecznie jednak nie chcę nikogo w moim życiu – wolę, żeby od czasu do czasu zrobiło mi się przykro niż żebym cierpiała. Zastanawiam się jednak, czy mogę cokolwiek zrobić, żeby kuło mnie rzadziej i lżej? Żeby iść przez życie z myślą „W OGÓLE nie potrzebuję jakichkolwiek relacji z innymi, samej jest mi cudownie”?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Można. Przeczytałem połowę. Ja nigdy nie miałem takiej sytuacji nawet bycia z kimś i schodzenia się. Tylko i wyłącznie wkręcanie mnie przez koleżanki lub samemu siebie w coś co z drugiej strony nie istnieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość

Absolutnie nie można cieszyć się życiem w samotnosci. Nie wyobrażam sobie życia bez moich przyjaciół i znajomych. Ponadto każdy z nas ma kompleksy ale trzeba znać swoją wartość, a to co Ty o sobie mówisz to jest istny dramat... Uważam, że powinnaś przejść jakaś psychoterapię. Jeśli nie kochasz siebie to nigdy nie  pokochasz drugiej osoby. Masz zanizona samoocenę, wypaczony obraz postrzegania i ludzi, chorobliwy lęk i brak zaufania (ok, w stosunku do facetów nie dziwię się, nawet moja babcia mówiła że psu i chłopu się nie wierzy 😂) ale wyrzekać się przyjaźni, koleżeństwa, normalnych ludzkich kontaktów? Przerażające. Jeśli to nie ściema powinnaś poszukać się specjalistycznej pomocy psychologicznej bo mnogość problemów jakie masz jest ogromna, niestety nie poradzisz sobie z tym wszystkim sama. Mam nadzieję, że Cie niczym nie uraziłam... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
9 minut temu, Niburdiama napisał:

Uff Elektra w żywiole, a już mi narobiłaś smutku, że nie podokazujemy tu razem. 😄 lubie pozytywne, energetyczne osoby, bo w tym jest MOC. 😄

Ty się o mnie Maleńka nie martw😜🍷🤗

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
28 minut temu, Mariusz4 napisał:

Można. Przeczytałem połowę. Ja nigdy nie miałem takiej sytuacji nawet bycia z kimś i schodzenia się. Tylko i wyłącznie wkręcanie mnie przez koleżanki lub samemu siebie w coś co z drugiej strony nie istnieje.

Jak? Skupiłeś się na maxa na sobie?

Dodam, że szkoda, że przeczytałeś tylko połowę, bo kwestia nie dotyczy tylko związków, ale ogólnie relacji międzyludzkich. Mniemam, że Ty masz jakiś znajomych, kolegów czy nawet przyjaciół. Ja nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
16 minut temu, elektryzująca napisał:

Absolutnie nie można cieszyć się życiem w samotnosci. Nie wyobrażam sobie życia bez moich przyjaciół i znajomych. Ponadto każdy z nas ma kompleksy ale trzeba znać swoją wartość, a to co Ty o sobie mówisz to jest istny dramat... Uważam, że powinnaś przejść jakaś psychoterapię. Jeśli nie kochasz siebie to nigdy nie  pokochasz drugiej osoby. Masz zanizona samoocenę, wypaczony obraz postrzegania i ludzi, chorobliwy lęk i brak zaufania (ok, w stosunku do facetów nie dziwię się, nawet moja babcia mówiła że psu i chłopu się nie wierzy 😂) ale wyrzekać się przyjaźni, koleżeństwa, normalnych ludzkich kontaktów? Przerażające. Jeśli to nie ściema powinnaś poszukać się specjalistycznej pomocy psychologicznej bo mnogość problemów jakie masz jest ogromna, niestety nie poradzisz sobie z tym wszystkim sama. Mam nadzieję, że Cie niczym nie uraziłam... 

TY sobie nie wyobrażasz. A ja... W sumie nie wiem. Nie wiem, czy się przypadkiem nie oszukuję. Z drugiej jednak strony, ta niechęć do ludzi jest silniejsza ode mnie i nie mogę tego w żaden sposób przełamać, więc może jednak niczego nie ubarwiam. Wydaje mi się, że sama nie wiem, czego chcę. Z jednej strony może i fajnie by było kogoś mieć, a z drugiej nie cierpię ludzi, uważam, że WSZYSCY bez wyjątku to oszuści, krętacze i zdrajcy.

Nie wiem, czy w ogóle chcę "pokochać drugą osobę" (pod tym wyrażeniem rozumiem przyjaźń, koleżeństwo, bo żebym nie wiem co, facetowi nie zaufam i nie stworzę żadnego związku nigdy, za duże ryzyko). Poza tym, bardzo ważne (chyba), a nie wspomniałam o tym - NIENAWIDZĘ dotyku innych osób. Nienawidzę, gdy ludzie mnie dotykają. To jest obrzydliwe i okropne. Ludzie są obrzydliwi i okropni. Jedyne, co akceptuje to uścisk dłoni, ale czasami zdarzają się osoby wylewne aż nadto (i chyba słabo odczytujące innych), które chcą mnie przytulać (miałam tak kilka razy w życiu, istny koszmar, nie mam pojęcia, skąd ta dziwna moda się wzięła). Z automatu sztywnieję, denerwuję się i czuję się (wiem, jak to zabrzmi), że została naruszona moja godność.

Sama nie wiem, czego chcę. Z jednej strony chcę mieć kogoś, z drugiej na samą myśl o tym, gdy tak porządnie się nad tym zastanowię i jakby "przetrawię" taką znajomość i uświadomię sobie, co jest z tym związane i jakie mogą być tego przykre konsekwencje, to mi się absolutnie odechciewa. Tak było z jednym chłopakiem i wieloma znajomymi - dopóki pisaliśmy smsy było cudownie, a gdy przechodziliśmy na rozmowę tel albo, nie daj losie, na spotkanie (na co trzeba mnie namawiać tygodniami, a i tak trzy razy "coś mi wypadnie" i dopiero za czwartym się pojawię na godzinę, zestresowana, zdenerwowana i milcząca) - klapa. Totalna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
8 minut temu, Niburdiama napisał:

Ty sobie rade dasz 😄 szampanski nastroj masz 😄🌑

oczywiście, ja takie plugastwo nie do zajechania 😇 Nie znoszę szampana ale winkiem to ja bym nie pogardziła o co to to nieeee😜 no ale zielona herbatka musi wystarczyć 🤭 jak to mówią jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma 😜

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Leżaczek napisał:

8 minut temu, MalinowyKotek napisał: Mniemam, że Ty masz jakiś znajomych, kolegów czy nawet przyjaciół. Ja nie. X Nie mam. Obecnie tylko to forum. 

To jak to zrobiłeś? Chciałabym żyć bez tej myśli "w sumie to może fajnie by było mieć koleżankę/przyjaciółkę/chłopaka". I zaraz potem to dziwne uczucie, w sumie jakby złość "ale przecież oni wszyscy to oszuści i fałszywi zdrajcy, nie warto". To serio męczy. Takie rozdarcie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Niburdiama napisał:

Chyba jednak powinno sie kogos miec, tak jak ja mam Elektrę własnie i fajnie sie z Nia dogaduje, choć znamy się od wczoraj, lecz już czuje, że to jest to, bo mnie elektryzuje 😄 rozumiesz o co chodzi? Jak masz druga osobe, z ktora wesolo plynie czas to jest wesolo po prostu i jakos to idzie.

I nie obawiaj sie, nie chce Cie zawladnac :D przywlaszczyc whatever

Miałam wiele znajomości internetowych i dopóki były internetowe i nie uświadomiłam sobie "ej, Kotek... Ale przecież tam po drugiej stronie siedzi człowiek. Rozmawiasz z człowiekiem. Ta osoba cię ocenia, być może kpi sobie z ciebie, naśmiewa się. A może to wcale nie jest ta osoba, za którą się podaje. Poza tym... On/ona jest fałszywy/a i na pewno niedługo cię oszuka, wykorzysta albo odejdzie bez słowa - jak wszyscy". I wtedy z dnia na dzień taka znajomość się kończyła. Bez większego żalu - bo po uświadomieniu sobie, jakie przykre konsekwencje mogłaby sprawić obecność tej osoby w moim życiu i ona sama swoimi działaniami, czułam ulgę po wycofaniu się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Niburdiama napisał:

Przyznam zaskakuje mnie to podejscie. 

Ja raczej podchodze w inny sposob do innej osoby, nawiazuje kontakt. Jezeli przy okazji wychodzi fajna, wesola, pozytywna konwersacja to tym lepiej. Zawsze to milej spedzic czas na fun and entertainment niz samemu ciagle ze swymi myslami. 

Tylko że ja nie odczuwałam nigdy jakiegoś niesamowitego fun'u z bycia z kimś. W zasadzie to jak sięgnę pamięcią, to irytują mnie ludzie. Ich zachowanie, słowa, przechwałki. Może jedyną osobą, z którą czułam się dobrze, był mój chłopak, ale o tym wspomniałam wyżej. I może gdyby nie on, to dzisiaj nie miałabym takiego problemu. Żyłabym sobie dalej sama, w swojej własnej głowie. A to przez niego zobaczyłam, że można kogoś mieć i jest jako tako (w sumie sama nie wiem, czy było mi lepiej z nim czy bez niego - w sumie zależało). 

Nieważne zresztą. Nie chciałam, żebyście mnie przekonywali, że życie bez ludzi jest takie smutne i samotni ludzie są zawsze nieszczęśliwi. Wolałabym dostać jakieś rady co zrobić, żeby kompletnie wymazać tę czasem pojawiającą się potrzebę koleżeństwa czy związku. Nie chcę tego czuć, bo i tak nie zdecyduję się nawet na znajomość z kimkolwiek. Nie chcę. Jeśli mam później cierpieć, to wolę żyć sobie sama. Tylko to trudne. I dlatego chciałabym sobie to jakoś ułatwić. Gdybym może cały czas myślała, że ludzie są źli to byłoby cudownie. A czasem przecież są prześwity, bo ktoś mi pomógł albo zrobił coś miłego. Przez takie chwile słabości i dobre gesty (raz na miliard przypadków...)pojawiają się myśli o znalezieniu drugiej osoby. Nie chcę w mojej głowie takich myśli. Teraz, podczas tej kwarantanny, żyłam jak w raju. Moje mieszkanie, ja sama, nic poza tym. Ale to się kończy. Muszę wrócić do ludzi, do pracy stacjonarnej, do obcego mieszkania. Przeraza mnie to. Wolałabym zostać pocięta, przypalona i posypana solą chyba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
27 minut temu, Niburdiama napisał:

Chyba jednak powinno sie kogos miec, tak jak ja mam Elektrę własnie i fajnie sie z Nia dogaduje, choć znamy się od wczoraj, lecz już czuje, że to jest to, bo mnie elektryzuje 😄 rozumiesz o co chodzi? Jak masz druga osobe, z ktora wesolo plynie czas to jest wesolo po prostu i jakos to idzie.

I nie obawiaj sie, nie chce Cie zawladnac :D przywlaszczyc whatever

uważaj silne elektryzowanie zamienia się w końcu w kopniecie 🤭😂🤗 czasem z  naciskiem na jakoś ale idzie 😋 lubię władanie😂😂😂😜😇

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
5 minut temu, Niburdiama napisał:

Nie bede natarczywa, masz pelna swobode to raczej nie stworze powodu do kopniecia 🙂

kopnięcie, prąd i od razu w głowie żart kiedy mąż wieszał żyrandol na krześle w bokserkach i żona rozczulona widokiem jego wychodzącego jądra pstryknela mu w jajko palcami. A ten wywinął orła na ziemię, jak nie poleciał w dół z hukiem. Wstaje i rozemocjonowany mówi " qrwa mac ale mnie prąd prdlnal aż mi do jajek poszło, dobrze że nie na śmierć" 😂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, Niburdiama napisał:

Raczej nie doradze Ci w kwestii jak przystosowac sie do calkowitej izolacji bez mysli zeby z nikim nie nawiazywac relacji poniewaz to nawet jest bardzo niebezpieczne. Hipotetycznie gdybys zgubila sie gdzies nie ma po Ciebie kto przyjechac ani Cie odszukac...Horror. 

Nikt nie mowi ze masz miec milion znajomych ale ja np nie jestem osoba nieuczciwa. Moze przebiegla, ale nie nieuczciwa. Elektrze sadze ze tez dobrze z oczu patrzy i Lezak wydaje mi sie spoko wiec chyba jest nadzieja, ze nie wszyscy sa zli? 

Przebiegła... Mnie wystarczy. To tylko ładne ujęcie przymiotnika "fałszywa".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
11 minut temu, Niburdiama napisał:

nie wszyscy sa zli? 

Ale ja też uważam, że ludzie to chooje, bez dwóch zdań! To najgorszy gatunek jaki chodzi po ziemi nie dziwię się Noe brał tylko zwierzęta na arkę  😂 ale nie wszyscy  👌

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
1 minutę temu, Leżaczek napisał:

10 minut temu, Niburdiama napisał: A gdybys sie gdzies zgubil to kto Cie odnajdzie?  X trzeba sobie samemu poradzić.

ja też się doskonale sama odnajduje 👌😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
6 minut temu, Niburdiama napisał:

A ze szpitala kto Cie odbierze? Powinienes miec kogos znajomego kto bylby w razie czegos pod reka

Co Ty gadasz? nigdy na nikogo nie patrzę przez pryzmat pomocy i po coś bycia. Doskonale sobie radzę w życiu sama i o nic nikogo nie proszę, a jak już to sporadycznie kogoś z rodziny. Ani dzieci nie są mi o to żeby podać szklankę wody, ani znajomi po to żeby mi pomagać albo nie czuć się samotnym. Ja ich nigdy o nic nie proszę, ewentualnie o radę. Są obok bo ich uwielbiam i potrzebuje ale w sensie metafizycznym, a nie dla korzyści. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

autorko,

owszem można być szczęśliwym w samotności, ale pod warunkiem, że na drodze pogłębionego rozwoju duchowego, kiedy nauczysz się akceptować świat takim, jakim on jest, a przede wszystkim akceptować siebie i swoje okoliczności losu. 
twój problem jednak tkwi nie w jako takiej samotności, lecz w tym, że uważasz siebie za bezwartościową, a wszystkich ludzi za złych. 

z twojego opisu wynika, że masz trudności z nawiązywaniem i pogłębianiem relacji, ale że nie tęsknisz za ludźmi i świetnie czujesz się we własnym towarzystwie. to pierwsze naprawdę gorąco polecam rozpracować z psychoterapeutą, bardzo ci pomoże. a to drugie może po prostu oznaczać, że jesteś typem samotnika i nic w tym złego. 
ale jednak dobrze by było jakieś tam stosunki z ludźmi utrzymywać, a przede wszystkim wyjaśnić samej sobie (w procesie psychoterapii) co tak stoi na przeszkodzie kumunikacji międzyludzkiej. 

bo możesz sobie przecież, tak jak lubisz, wieść samotnicze życie, ale jednak dobrze jest mieć gdzieś tam w zanadrzu parę miłych osób, by czasem porozmawiać, pomóc sobie wzajemnie, gdzieś razem pójść ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
2 minuty temu, Niburdiama napisał:

Jechalam ostatnio 700 km i znajoma powiedziala: stara masz bonusa zawioze Cie. Wiesz jak bylo mi milo, bylam tym zachwycona ze chce jej sie taki kawal jechac tylko dlatego bo mnie lubi. Az lezka kreci sie w oku. To ja tez oczywiscie odwzajemniam sie spontanami i pomagam jak mam okazje i zycie plynie. Chyba lepiej tak niz odwrotnie. Czasem sie sprzeczamy i dokazujemy ale to normalne. Zaimponowala mi tym. 

Ja jestem w takim wieku że każda z moich wariatek taką pomoc ma w mężu, z żadną nie łącząnoe przysługi i pomoc. Wystarczy mi świadomość, że gdybym zadzwonila i poprosiła o pomoc to bym ją otrzymała. Zero profitów, samo bycie 🖤 na fejsie mam napis: jeśli potrzebujesz pomocnej dłoni znajdziesz ją na końcu swojego ramienia. I tego w życiu sów trzymam. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
3 minuty temu, Zpaznokcilakier napisał:

Nie, nie jestes bez wartości. Nie, nie jesteś brzydka, niemądra i nudna. Trafiłaś na jakiegoś socjopate, który był niemiły. Trochę szkoda, że nie masz przyjaciół, bo mogłabyś póki jesteś młoda, z nimi szaleć. Chodzic na imprezy i wyjeżdżać na koncerty. Wiesz, że tego akurat  czasu że   młodość nie wieczność,  nie da sie nadgonić. Szkoda być takim nieżywym za życia. 

ten czas czlowiek z rozrzewnieniem do końca życia wspomina 😜 potem z wiekiem relacje dojrzewają jak my i choć już każdy ma rodziny i jest statecznie, to nadal jest pięknie mieć kilku wariatów obok i wiedzieć, że są 🖤

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
2 minuty temu, Leżaczek napisał:

7 minut temu, Niburdiama napisał: Ale nawet pizamy Ci nikt nie przyniesie. I skad ja wezmiesz?  X będę nago śmigać chyba że mi dadzą coś 😙

nago? olej taksówki, będę Twoim uberem 😂😂😂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
7 minut temu, Niburdiama napisał:

lubie miec swiadomosc ze ktos mnie lubi i ja lubie jakies osoby.

ja nie analizuje relacji międzyludzkich że ja lubię być lubiana i lubię lubić 😂 ja po prostu cieszę się że są, że je mam, nie dopisuje do tego ideologii i rozkminy. Oczywiście, że mi miło gdy okazują sympatię ale to cieszy że jest po prostu  wzajemność. Spotkalam je na swojej drodze, z każdą zaiskrzyło i ciągniemy razem majdan zwany przyjaźnią / kolezenstwem bardzo dobrym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
1 minutę temu, Leżaczek napisał:

1 minutę temu, Niburdiama napisał: A jak do wc za Toba wejdzie jakis facet? I upadnie mu mydlo?  X to jesteś zdana na siebie. W tej sytuacji jest ryzyko 🍦

Na szczęście w dzisiejszych czasach są dozowniki w płynie 😜

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
5 minut temu, Niburdiama napisał:

Ladnie to ujelas, wzajemnosc jest cudowna.

jednostronne relacje, każde, nie mają prawa bytu. Marzy mi się związek w którym oboje chcemy i dajemy po równo. Z obserwacji moich wynika, że zawsze jest drzewo i huba 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
1 minutę temu, Niburdiama napisał:

Coz, skoro lubisz byc zupelnie sam to ok. Ja lubie miec znajomych. Mam poczucie misji do spelnienia tzn. musze byc uzyteczna, komus byc potrzebna, cos z moim uczestnictwem musi byc lepsze i poprawione albo wymyslic ciekawe rozwiazanie.  Inaczej obumieram. Nie dalabym rady cale zycie jak Ty calkiem sama. Musza byc ludzie, misja, cel i wir wydarzen. I ma byc mlyn, zamet, chaos, wszystko tetni zyciem, pulsuje, a potem ma byc spokoj i ladowanie baterii. I od nowa. Wtedy czuje sie szczesliwa. 

czy Ty piłaś? 🙊🤔

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie będziesz myśleć „W OGÓLE nie potrzebuję jakichkolwiek relacji z innymi, samej jest mi cudownie”, bo człowiek jest istotą społeczną i tego się nie da wyprzeć. Jeśli chcesz tak myśleć, to jest problem i trzeba go naprawić. Ja sama mam fobię społeczną (choć inne podłoże - boję się, że ludzie mnie oceniają i z tego strachu robię głupie rzeczy, co im rzeczywiście daje powód do gapienia się albo śmiania), ale mam świadomość, że to choroba i mam zamiar iść z tym do psychologa. Tobie radzę to samo. Zobaczysz, jeśli będziesz naprawdę chciała myśleć zdrowo i przestać bać się ludzi, to psycholog da radę ci pomóc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
1 minutę temu, Niburdiama napisał:

Ja lubie halas, glosna muzyke, szum, wir, cwierkanie, bzyczenie os, gadanie, szybkie tempo, szybciej wscieklej, a potem lubie spokoj i odpoczywam. 50/50

ja mam spokojne życie, moją rodzinę, znajomych, czasem jakiś wypad. Dzień jest czasem szalony bo milion obowiązków ale cenie spokój. W takim sensie, nie od problemów bo życie tonie je bajka, ale nie potrzebuje dzikich wrażeń, szumu, że musi się coś dziać. Starzeje się chyba ale miałam tak do dzieci. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

"Czy można cieszyć się życiem w kompletnej samotności?"

To zależy od tego na czym ma polegać to życie?  Jeśli na nie robieniu niczego to można. Po prostu leżysz , nic nie robisz i jesteś zadowolony bo robisz to co chcesz :)

Ale jeśli chcesz mieć sex to musisz do ludzi wyjść. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
5 minut temu, petysana napisał:

Nigdy nie będziesz myśleć „W OGÓLE nie potrzebuję jakichkolwiek relacji z innymi, samej jest mi cudownie”, bo człowiek jest istotą społeczną i tego się nie da wyprzeć. Jeśli chcesz tak myśleć, to jest problem i trzeba go naprawić. Ja sama mam fobię społeczną (choć inne podłoże - boję się, że ludzie mnie oceniają i z tego strachu robię głupie rzeczy, co im rzeczywiście daje powód do gapienia się albo śmiania), ale mam świadomość, że to choroba i mam zamiar iść z tym do psychologa. Tobie radzę to samo. Zobaczysz, jeśli będziesz naprawdę chciała myśleć zdrowo i przestać bać się ludzi, to psycholog da radę ci pomóc 🙂

nigdy nie przejmowałam się ludźmi, nie szukałam akceptacji rówieśniczej, a ocenę innych mam w dpupie. Polecam, współczuję ludziom którzy przejmują się ludzkim gadaniem i na siłę szukają akceptacji. Nie podobam Ci się to raus a od mojego życia won. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Leżaczek jak wygląda twój zwyczajny dzień? Opisz go.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×