Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Kaktusowa

Dla rodziny nic nie znaczę

Polecane posty

Jedynymi osobami których interesuję są rodzice i chłopak którego jakimś cudem poznałam. Dziękuję im za to. Czuję jednak że większość rodziny ma mnie gdzieś. Każdy wpatrzony jest w swój świat, a niby mówi się że rodzina jest najważniejsza a to nieprawda jak widać . Gdy byłam młodsza miałam autorytet w postaci kuzynów, cioć, wolałam ich od rodziców. Byli taką ostoją, pomocą a potem... Poczułam że tak naprawdę nie obchodzę ich. Dla mnie przebywanie u nich było czymś lepszym niż siedzenie w domu z chorą psychicznie matką. A jednak to ta matka i ojciec z którym zdarzyło się nam powykłócać najbardziej się mną przejęli. Kuzyni i ciotki nie patrzyli tak samo.
Nawet głupie sytuacje były nieprzyjemniejsze niż w domu. Kiedys np nocując u cioci nie zjadłam jakiegoś jedzenia. Jadlam je powoli, ogólnie nie byłam szczególnie głodna ale stwierdziłam że dojem. W domu pewnie bym usłyszała "zjedz bo będziesz głodna czy coś" a tam wyrzuty ze marnuje im jedzenie i ktoś inny by to zjadł. Ja bym w życiu tak nie powiedziała, prędzej spytałabym się czy wszystko okej... Jedna z kuzyneczek na moich urodzinach powiedziała że do wsi w której mieszkam ja i rodzice nie ma po co przyjeżdżać bo nie ma już babci która dawno temu tam mieszkała. No litości. Bo wujek to już nie istnieje? O drugiej ciotce nie była taka odważna się tak wyrażać, że nie ma po co do niej jechać. Może moja mama jest chora ale w gruncie rzeczy... To nie jest miłe to wieczne omijanie nas. Są jedni kuzyni którzy są tak mili że nawet jeden z mężusiow ktorejs z nich usunął moje zaproszenie na fb pomimo że mnie znał.
Jednak ta bliższa zraniła mnie najbardziej. Wiedzieli że mam chorą mamę a pozwolili by w naszym domu działy się różne ekscesy, siostry ani razu nie powiedzialy nic bratu aby pomóc. Wiedzieli że widujemy się rzadko a mimo to nie zależało im na jakiejś drobnej rozmowie chociażby. Widząc się głównie na jakiś imprezach i czasami u jednej z cioć zamiast ucieszyć się że widzi się z kimś dawno nie widzianym to jeszcze potrafili gadac tylko sami ze sobą (jedni kuzyni ze swoją najbliższą rodziną i drudzy z drugą) albo powierzchownie spytac się co u mnie. Tylko dwie czy trzy osoby się zainteresują. Ja tak nie robię. Dla mnie widzenie się z kimś dawno nie widzianym jest cenne. Nie po to tracę czas poza domem aby usiąść i ignorować kogoś. Przecież zanim się spotkamy następnym razem to minie długi czas. Ale dla nich ważniejsza jest rozmowa z widziana co tydzień szwagierką niż z kuzynką którą nie widziało się wieki, z bratem co się go zna na wylot niż z członkiem rodziny który jest trochę tajemnicą...
(i tak mieli nie tylko w stosunku do mnie ale rodziców i paru innych osób z rodziny). Bardzo mnie to wkurzało a teraz to boli. Nie interesują się mną tak jak ja nimi. Gdy byłam młodsza i bardziej otwarta wobec nich to chciałam się czuć im bardzo bliska.
A tak zostali rodzice. Teraz jeszcze chłopak. Dziękuję Bogu że oni są bo inaczej...Nawet nue będę myśleć. Oby żyli wszyscy jak najdłużej się da.
Mam tylko tę najbliższą trójkę. Reszta od dawna jest tylko od powierzchownych rozmów. Rodzice jako jedyni nawet gdy ich olewałam, nie dzwoniłam nadal ze mną byli. Chłopak pomimo że to obcy człowiek daje mi więcej serca i jest mi bliższy niż oni... Chociaż znam go o wiele krócej niż ich wszystkich. Mama pomimo kłótni bardzo kocha tata tak samo... Reszta tylko mnie lubi ale żadnej emocjonalnej głębi, oprócz kilku osób ale to też nie aż tak. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×