Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

rozen

Katolicka żona - tylko na pozór

Polecane posty

Moja żona na jakimś etapie znajomości oświadczyła, że chce żyć w pełni po katolicku - seks tylko po ślubie, bez antykoncepcji, bez "udziwnień". Było to dla mnie trudne to zaakceptowanie, czułem się z tym źle, ale postanowiłem, że spróbuję to zaakceptować i chyba mi się udało, choć raczej do pełnej satysfakcji z bycia razem wciąż czegoś brakowało. Żona była bardzo fundamentalna w swoim postanowieniu, żadne odstępstwo od reguły nie przechodziło... Gdy jednak przyszedł moment zakochania w kimś innym wszystkie te wzniosłe zasady uleciały,. Oczywiście, jak to zwykle bywa, moment tego zakochania trwał kilka miesięcy, a potem nastąpił wielki żal za tę zdradę. Przeprosiny, prośby o wybaczenie... Jestem przekonany, że zdradę fizyczną byłbym gotowy wybaczyć. Ale nie potrafię zrozumieć, dlaczego coś, co było dla mnie zakazane przez lata było tak łatwe do zdobycia przez kogoś innego. Tego nie jestem w stanie wybaczyć, a żona tego nie rozumie. Czy to naprawdę jest aż tak niezrozumiałe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, rozen napisał:

Moja żona na jakimś etapie znajomości oświadczyła, że chce żyć w pełni po katolicku - seks tylko po ślubie, bez antykoncepcji, bez "udziwnień". Było to dla mnie trudne to zaakceptowanie, czułem się z tym źle, ale postanowiłem, że spróbuję to zaakceptować i chyba mi się udało, choć raczej do pełnej satysfakcji z bycia razem wciąż czegoś brakowało. Żona była bardzo fundamentalna w swoim postanowieniu, żadne odstępstwo od reguły nie przechodziło... Gdy jednak przyszedł moment zakochania w kimś innym wszystkie te wzniosłe zasady uleciały,. Oczywiście, jak to zwykle bywa, moment tego zakochania trwał kilka miesięcy, a potem nastąpił wielki żal za tę zdradę. Przeprosiny, prośby o wybaczenie... Jestem przekonany, że zdradę fizyczną byłbym gotowy wybaczyć. Ale nie potrafię zrozumieć, dlaczego coś, co było dla mnie zakazane przez lata było tak łatwe do zdobycia przez kogoś innego. Tego nie jestem w stanie wybaczyć, a żona tego nie rozumie. Czy to naprawdę jest aż tak niezrozumiałe?

To jest właśnie katolicyzm. Asceza, potem żyłka strzela, następuje moment srogiej rozpusty, następnie żal za grzechy, pokuta i jak nowo narodzona. Bóg zawsze woli synów (i córki) marnotrawnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, rozen napisał:

Czy to naprawdę jest aż tak niezrozumiałe?

Żyła w iluzji. Wmawiała sobie coś wbrew własnym potrzebom. Odgrywała tylko rolę gorliwej katoliczki. Kiedy jednak ktoś zagrał na jej czułych strunach, prawda wyszła na jaw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Onkosfera napisał:

To jest właśnie katolicyzm. Asceza, potem żyłka strzela, następuje moment srogiej rozpusty, a potem zal za grzechy, pokuta i jak nowo narodzona. Bóg zawsze woli synów (i córki) marnotrawnych.

Ale cykliczny schemat czy raczej jednorazowy? Już nie będzie rozpust i żalów?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, rozen napisał:

Moja żona na jakimś etapie znajomości oświadczyła, że chce żyć w pełni po katolicku - seks tylko po ślubie, bez antykoncepcji, bez "udziwnień". Było to dla mnie trudne to zaakceptowanie, czułem się z tym źle, ale postanowiłem, że spróbuję to zaakceptować i chyba mi się udało, choć raczej do pełnej satysfakcji z bycia razem wciąż czegoś brakowało. Żona była bardzo fundamentalna w swoim postanowieniu, żadne odstępstwo od reguły nie przechodziło... Gdy jednak przyszedł moment zakochania w kimś innym wszystkie te wzniosłe zasady uleciały,. Oczywiście, jak to zwykle bywa, moment tego zakochania trwał kilka miesięcy, a potem nastąpił wielki żal za tę zdradę. Przeprosiny, prośby o wybaczenie... Jestem przekonany, że zdradę fizyczną byłbym gotowy wybaczyć. Ale nie potrafię zrozumieć, dlaczego coś, co było dla mnie zakazane przez lata było tak łatwe do zdobycia przez kogoś innego. Tego nie jestem w stanie wybaczyć, a żona tego nie rozumie. Czy to naprawdę jest aż tak niezrozumiałe?

A tak nawiasem mówiąc, to chyba jest nagminna sprawa, że coś czego nie moze uzyskać stały partner/partnerka, bardzo łatwym sumptem zdobywa kochanek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Nemetiisto napisał:

Żyła w iluzji. Wmawiała sobie coś wbrew własnym potrzebom. Odgrywała tylko rolę gorliwej katoliczki. Kiedy jednak ktoś zagrał na jej czułych strunach, prawda wyszła na jaw.

Ale czemu służy to wmawianie sobie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, rozen napisał:

Ale cykliczny schemat czy raczej jednorazowy? Już nie będzie rozpust i żalów?

Skąd można wiedzieć? Immanentną cechą katolicyzmu jest to, że można wiecznie spowiadać się z tego samego.

Co do Twojej żony, to widać czegoś jej brakowało, skoro poszła w tango. Może warto by się dowiedzieć czego (skoro, jak rozumiem, chcesz z nią zostać)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Onkosfera napisał:

A tak nawiasem mówiąc, to chyba jest nagminna sprawa, że coś czego nie moze uzyskać stały partner/partnerka, bardzo łatwym sumptem zdobywa kochanek.

rozumiem to, i to jest dla mnie oczywiste. Kochanek zawsze będzie miał przewagę nad meżem/stałym partnerem, bo wystarczy, że zagra przez chwilę. Nikt nie oczekuje od niego stałości w zaskakiwaniu, pochlebianiu, docenianiu. Ale tu w teorii chodzi o wyższe wartości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, rozen napisał:

Ale czemu służy to wmawianie sobie?

Np. próbie bycia doskonałym. Według znanych jej wzorców. Perfekcjonizm jest właśnie oznaką tego, że nigdy nie jest się sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Onkosfera napisał:

Skąd można wiedzieć? Immanentną cechą katolicyzmu jest to, że można wiecznie spowiadać się z tego samego.

Co do Twojej żony, to widać czegoś jej brakowało, skoro poszła w tango. Może warto by się dowiedzieć czego (skoro, jak rozumiem, chcesz z nią zostać)

Nie wiem, czy chcę. Szybkie zerwanie więzi, to wyrzucenie na śmietnik znacznej części swojego życia, ale tkwienie w kłmstwie jest równie trudne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, rozen napisał:

Ale czemu służy to wmawianie sobie?

Żeby pójść do nieba. Moralność chrześcijańska. cóż w tym dziwnego? To co w sobie tłumimy, może wybuchnąć jak wrzód z ropą spod pięknie upudrowanej buźki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, rozen napisał:

rozumiem to, i to jest dla mnie oczywiste. Kochanek zawsze będzie miał przewagę nad meżem/stałym partnerem, bo wystarczy, że zagra przez chwilę. Nikt nie oczekuje od niego stałości w zaskakiwaniu, pochlebianiu, docenianiu. Ale tu w teorii chodzi o wyższe wartości...

Ale teoria trzyma się dobrze z praktyką. Spowiedź, pokuta i już bez grzechu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Może powiedz swojej żonie, że wybaczasz, ale od tej pory już NIE żyjecie po katolicku, wedle ograniczeń, które Ci narzuciła... To luźna propozycja, ciekawe jak by kobita zareagowała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Nemetiisto napisał:

Np. próbie bycia doskonałym. Według znanych jej wzorców. Perfekcjonizm jest właśnie oznaką tego, że nigdy nie jest się sobą.

To prawda, że dążyła do takiego moralnego perfekcjonizmu - sporo udziela się w bezinteresownej pomocy innym, ale zawsze narzekała, że do ideału jej daleko. Pytanie, skąd tak łątwe porzucenie tego dążenia, bo nie była jedna chwila, jedna słabostka, jedna okazja, tylko trochę to trwało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Małżeństwa skalać nie można, bo jest święte. Ale takie doopczenie na boku z jakiej racji ma podlegać ograniczeniom? Skoro i tak grzeszy to idzie na całość 😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Onkosfera napisał:

Może powiedz swojej żonie, że wybaczasz, ale od tej pory już NIE żyjecie po katolicku, wedle ograniczeń, które Ci narzuciła... To luźna propozycja, ciekawe jak by kobita zareagowała.

Jeżeli miałbym z nią być, nie chciałbym budować czegoś nowego na przymusie i wykorzystywaniu jej błędu, bo z góry wiem, że nic by z tego nie bło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Solanka napisał:

Małżeństwa skalać nie można, bo jest święte. Ale takie doopczenie na boku z jakiej racji ma podlegać ograniczeniom? Skoro i tak grzeszy to idzie na całość 😄

Jest w tym jakaś logika, ale patrząc na jej zachowania i poglądy, raczej nie kierowała się logiką, ale wyuoczynymi prawdami i zasadami moralnymi. W ogóle ich nie kwestionowała i nie poddawała dyskusji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
16 minut temu, Onkosfera napisał:

To jest właśnie katolicyzm. 

😄 niezłe masz zniekształcenia poznawcze, gotowa na terapię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, rozen napisał:

Jeżeli miałbym z nią być, nie chciałbym budować czegoś nowego na przymusie i wykorzystywaniu jej błędu, bo z góry wiem, że nic by z tego nie bło.

To uwierz że już Ci takiego numeru nie wywinie.

Szkoda tylko, że nie chce Ci dać zakosztować tych wszystkich perwersyi, co wyczyniala z kochankiem🙄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, brokentiger87 napisał:

😄 niezłe masz zniekształcenia poznawcze, gotowa na terapię

W kruchcie?😏

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, rozen napisał:

Jest w tym jakaś logika, ale patrząc na jej zachowania i poglądy, raczej nie kierowała się logiką, ale wyuoczynymi prawdami i zasadami moralnymi. W ogóle ich nie kwestionowała i nie poddawała dyskusji.

A z jakiej racji miałaby z nimi dyskutować? To się bierze w ciemno i stosuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, BoniBluBrutal napisał:

Aseksualni nie biorą ślubów chyba ze z panem Jezusem. 

😮 mylisz wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Solanka napisał:

A z jakiej racji miałaby z nimi dyskutować? To się bierze w ciemno i stosuje.

lewaq tego nie pojmie XD 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Onkosfera napisał:

To uwierz że już Ci takiego numeru nie wywinie.

Szkoda tylko, że nie chce Ci dać zakosztować tych wszystkich perwersyi, co wyczyniala z kochankiem🙄

Szczerze mówiąc, to nie wiem, czy tam jakieś perwersje były czy nie. Mam myślę bogatą wyobraźnię, ale ciężko mi sobie wyobrazić ją w perwersyjnym seksie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Solanka napisał:

A z jakiej racji miałaby z nimi dyskutować? To się bierze w ciemno i stosuje.

Niby tak, ale jakoś selektywnie bierze to w ciemno. Chyba coś o cudzołóstwie ten katolicyzm wspomina. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie poważnym mankamentem wiary w zmianę na lepsze jest wspomniana o mnie przypowieść o synu marnotrawnym. Dla Boga, ona grzesznica, co wrocila skruszona do męża, jest więcej warta, niż gdyby nigdy nie grzeszyła. Bogu bardziej taka postawa pasuje, a nie wieczna, pokorna pobożność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, rozen napisał:

Niby tak, ale jakoś selektywnie bierze to w ciemno. Chyba coś o cudzołóstwie ten katolicyzm wspomina. 

To jest odrębna kwestia czy podważać (choćby w dyskusji) zasady życia po katolicku czy nie. Problem jest z Tobą. Jako katolik powinieneś jej wybaczyć, przyjąć z powrotem z otwartymi ramionami. W końcu małżeństwo katolickie jest nierozerwalne. Ty musisz ze sobą dojść do ładu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, BoniBluBrutal napisał:

Celem małżeństwa jest prokreacja. Klepanie różańca nie pomoże brokuło. Mając się za tygrysa gwałciłsz prawo Boże. 

:classic_ohmy:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Onkosfera napisał:

Dla mnie poważnym mankamentem wiary w zmianę na lepsze jest wspomniana o mnie przypowieść o synu marnotrawnym. Dla Boga, ona grzesznica, co wrocila skruszona do męża, jest więcej warta, niż gdyby nigdy nie grzeszyła. Bogu bardziej taka postawa pasuje, a nie wieczna, pokorna pobożność.

Nie potrzebuję biblii i przypowieści, aby czuć się zniechęcony do wiary, ale generalnie nie lubię o niej dyskutować. Szanuję ludzi, którzy wierzą zarówno wewnętrznie, jak i zewnętrznie. Nie próbuję ich zrozumieć ani przekonać do czegokolwiek innego. Wole bardziej dyskusje o relacjach międzyludzkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×