Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
no happy

Jak 'sciągnąć' narzeczonego do domu?

Polecane posty

Krotka pilka, autorka powinna dac mu wybor mieszkamy razem tu albo tam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, AZS56 napisał:

Napisalas, ze sprawa przeprowadzki jest przesadzona z rozpoczeciem nauki szkolnej  przez corke.

Tak, ponieważ w wakacje przeprowadziłam z nim rozmowę i nalegałam żeby rozejrzał się za szkoła dla dziecka oraz za mieszkaniem dla nas. Wtedy zaczął przekonywać mnie do swoich racji stwierdzając ogolnie, że to zły pomysł (przedstawił swoje argumenty, które wcześniej wymieniłam). Oczywiście nie przekonał mnie, ale dałam już spokój i nie drążyłam tematu. Wakacje minęły, on nic nie zrobił w tym kierunku, dziecko rozpoczęło naukę w tutejszej szkole i temat został zamknięty. Nie wprowadzę się przecież z dzieckiem do małego pokoiku na poddaszu, w którym ledwie starcza miejsca dla niego samego. Są jeszcze trzy pokoje, ale tamte zajmują jego współlokatorzy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, Bimba napisał:

A gdzie ona ma się tam wprowadzić z dzieckiem?

Do tego mieszkania z jego współlokatorami?

Przecież on domu czy mieszkania dla nich i siebie jako całej rodziny nie szuka i szukać nie będzie bo powie że go nie stać, bo przecież niby nie ma odłożonych żadnych pieniędzy.

Wiesz, gdyby on rzeczywiście tak za nami tesknil, jak to stara mi się wmówić i gdyby poważnie myślał o naszej wspólnej przyszłości znalazłby sposób. Ja bym tak przynajmniej zrobiła, a mianowicie: stawiam wszystko na jedną kartę, czyli ściągam rodzinę do siebie, do tego małego pokoiku. Na miejscu załatwiamy dla dziecka szkołę, ja idę do pracy, bo pracę mam od ręki po przyjeździe (w firmie, w której on pracuje), miesiąc ciśniemy się w tym małym pokoiku, ale za miesiąc dostajemy już dwie wypłaty i możemy wynająć mieszkanie. Ale nie będę mu się narzucać, bo gdyby chciał to sam mógłby to zaproponować.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, AZS56 napisał:

Doskonale wie, że u mnie na pierwszym miejscu jest dobro dziecka i nie zafundowałabym mu takiego stresu. Teraz na takie rewolucje jest już trochę za późno i on zdaje sobie z tego sprawę.

Z postu autorki Str.3

Chodziło o to, że jeśli wcześniej nic nie zrobił w tym kierunku, aby doprowadzić do naszego przyjazdu, to teraz zdaje sobie sprawę z tego, że jest trochę za późno na takie rewolucje bo dziecko poszło do szkoły w Polsce i dzięki temu przestanę naciskać na przyjazd. Mówiłam mu, że musimy się kierować przede wszystkim dobrem dziecka, a wiadomo, że decyzja podjęta wcześniej, w wakacje, byłaby z korzyścią dla dziecka. Zdążyłoby się przez wakacje tam zaaklimatyzować, itd. Przecież ono nawet ani razu u niego nie było ( ja w sumie tylko raz). Dlatego teraz mało rozsądne byłoby podejmowanie decyzji o wyjeździe, kiedy można było zrobić to wcześniej. Choć gdybym miała pewność, że on tego rzeczywiście chce i podejdzie do tego odpowiedzialnie, to byłabym w stanie zaryzykować i postawić wszystko na jedną kartę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
11 godzin temu, no happy napisał:

Powiem Ci, że moja frustracja sięga prawie apogeum, stąd to stawianie sprawy na ostrzu noża. I jeśli przez najbliższy miesiąc on się tutaj nie zjawi i nie porozmawia ze mną w merytoryczny sposób, kończę ten związek definitywnie. Oczywiście do tego czasu, dopóki się tu nie zjawi, nie odblokuję go. Nie będę wysłuchiwać kolejnych bzdur i godzić się na mydlenie oczu. Wystarczająco dużo czasu już straciłam. Jeśli stwierdzi, że zależy mu na rodzinie i nie chce jej stracić to zawalczy, rzuci wszystko i przyjedzie. Natomiast jeśli tego nie zrobi, będzie to dla mnie jasny komunikat z jego strony, że mu nie zależy, a wtedy będę wiedziała co mam dalej robić. 

Jeśli chodzi o wizytę u psychologa to dobry pomysł, już jakiś czas temu go rozważałam. Ale będę musiała się tam wybrać sama bo on psychologów nie toleruje. Takie świeże spojrzenie na sytuację będzie bardzo pomocne.

Właśnie o świeże spojrzenie na sprawę chodzi. Tym bardziej osoby w miarę niezależnej. Tu masz opinie osób, które mają jakieś doświadczenia i przez to są nieobiektywne. U mnie frustracja też doprowadziła do postawienia sprawy na ostrzu noża. Dałem prosty wybór... Niestety wybór był nie taki na jaki miałem nadzieję, ale przynajmniej wiem na czym stoję, jaka jest moja sytuacja życiowa i związkowa i wiem co mam dalej robić. 

Dziecko wychowuje się bez ojca, Ty żyjesz bez partnera. Kontakt dwa razy w roku i przez telefon jest dobry ale z ciotką czy wujkiem, a nie częścią własnej rodziny.

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
18 minut temu, Skb napisał:

Dziecko wychowuje się bez ojca, Ty żyjesz bez partnera. Kontakt dwa razy w roku i przez telefon jest dobry ale z ciotką czy wujkiem, a nie częścią własnej rodziny

Czy autorka odejdzie czy nie jej dziecko i tak wychowuje  się bez ojca. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Bimba napisał:

Czy autorka odejdzie czy nie jej dziecko i tak wychowuje  się bez ojca. 

 

Co innego miałem na myśli, ale masz rację. Dla mnie osobiście taka sytuacja nie jest do zaakceptowania, bo to jest porzucenie dziecka - z perspektywy dziecka. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Bimba napisał:

Czy autorka odejdzie czy nie jej dziecko i tak wychowuje  się bez ojca. 

 

Nie do końca, bo jeśli on potraktuje sprawę poważnie i wróci do domu to dziecko odzyska ojca. Dlatego istnieją dwie opcje, albo on wraca lub my jedziemy do niego i żyjemy razem albo nie wraca, a wtedy pakuję rzeczy swoje oraz dziecka i się wyprowadzamy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, no happy napisał:

Chodziło o to, że jeśli wcześniej nic nie zrobił w tym kierunku, aby doprowadzić do naszego przyjazdu, to teraz zdaje sobie sprawę z tego, że jest trochę za późno na takie rewolucje bo dziecko poszło do szkoły w Polsce i dzięki temu przestanę naciskać na przyjazd. Mówiłam mu, że musimy się kierować przede wszystkim dobrem dziecka, a wiadomo, że decyzja podjęta wcześniej, w wakacje, byłaby z korzyścią dla dziecka. Zdążyłoby się przez wakacje tam zaaklimatyzować, itd. Przecież ono nawet ani razu u niego nie było ( ja w sumie tylko raz). Dlatego teraz mało rozsądne byłoby podejmowanie decyzji o wyjeździe, kiedy można było zrobić to wcześniej. Choć gdybym miała pewność, że on tego rzeczywiście chce i podejdzie do tego odpowiedzialnie, to byłabym w stanie zaryzykować i postawić wszystko na jedną kartę.

To zdobadz te pewnosc.

Przedstaw mu alternatywe, albo tu albo tam ale razem jako rodzina i to rodzina ma priorytet, bo inaczej na szali stoi rozpad zwiazku i w efekcie rodziny.

Odnosze wrazenie, ze brakuje u Was w zwiazku osoby, ktora nosi spodnie, jest decyzyjna. Jezeli on nie wypelnia zadania glowy rodziny, to Ty przejmij te role. Pokieruj rozmowa tak, zeby musialy pasc od niego jasne komunikaty, albo rybka, albo akwarium. Na wykrety reaguj stanowczo, jak juz napisalas.

Edytowano przez AZS56

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, AZS56 napisał:

To zdobadz te pewnosc.

Przedstaw mu alternatywe, albo tu albo tam ale razem jako rodzina i to rodzina ma priorytet, bo inaczej na szali stoi rozpad zwiazku i w efekcie rodziny.

Odnosze wrazenie, ze brakuje u Was w zwiazku osoby, ktora nosi spodnie, jest decyzyjna. Jezeli on nie wypelnia zadania glowy rodziny, to Ty przejmij te role. Pokieruj rozmowa tak, zeby musialy pasc od niego jasne komunikaty, albo rybka, albo akwarium. Na wykrety reaguj stanowczo, jak juz napisalas.

Tak właśnie zamierzam zrobić, tylko pytanie czy przyjedzie za tydzień, jak zapowiedział. 

Jak już wcześniej pisałam, perspektywa życia naszej rodziny na obczyźnie przestała mu się kalkulować i w związku z tym podobać. Wobec tego pozostaje jedynie opcja jego przyjazdu tutaj. A tutaj nie sądzę aby zgodził się przyjechać skoro nie ma pracy. Znam już na pamięć jego słowa: ok, jeśli chcesz to nawet jutro mogę przyjechać, ale pomyśl kto i za co  będzie spłacać kredyt, opłacać rachunki, itd. To mi powtarza od samego początku, ale gdyby od razu będąc tam, szukał pracy tutaj, to dziś nie miałby tego typu dylematów, bo z pewnością znalazłby do tego czasu tutaj pracę. 

Jeżeli chodzi o nasz związek to zawsze ja byłam tym decydentem. Ale teraz, kiedy jego nie ma, trudno jest wypracować jakiś konsensus, rozmawiając przez telefon. Oczywiście, byłaby taka możliwość, gdyby zechciał rozmawiać. A nasze rozmowy wyglądają tak, że kiedy poruszam temat jego powrotu, on oddala telefon od ucha, żeby nie słyszeć co mówię i po chwili przystawia z powrotem - na tym go przyłapałam niejednokrotnie. To ja się wkurzam i produkuję, a on po prostu nie słucha, bo jak mówi: niesłusznie go atakuję i posądzam o coś czego nie robi. I jak tu dojść do porozumienia rozmawiając przez telefon? No nie da się. Albo wyłącza się w trakcie rozmowy - tak zrobił, kiedy ostatnio do niego dzwoniłam. Jestem po prostu już tak tym wszystkim zmęczona i bezsilna, że brak mi słów, aby to wyrazić. Liczę na to, że przyjedzie, a wtedy doprowadzę do tego, że będzie musiał się określić. W przeciwnym wypadku zrobię tak, jak wcześniej napisałam.

  • Sad 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Kulfon napisał:

Tez mam takie wrazenie Autorko, ze juz podjelas decyzje i wiesz, co robic, tylko szukasz tu potwierdzenia.

Z tego co opisujesz to jest to decyzja sluszna, bo Twoj zwiazek to niby-zwiazek, a facet najprawdopodobniej Cie oszukuje, a jesli nawet nie oszukuje, to kompletnie ignoruje Twoje potrzeby o dziecku nie wspominajac.

Czyjegos zachowania nie da sie kontrolowac ani zmienic, mozemy tylko kontrolowac nasze reakcje i jak dajemy sie traktowac. Nie jestes szczesliwa (co wynika nawet z nicka) i musisz sie skupic na wlasnym szczesciu. Moim zdaniem dobrze, ze go zablokowalas, zobacz co powie gdy przyjedzie, ale przede wszystkim zastanwo sie czy taka rzeczywistosc (a nie jego slowa) sa wystarczajace dla CIEBIE.

Powodzenia i daj znac jak sie sprawa potoczyla.

Tak, masz rację. Opisałam tutaj swoją historię, ponieważ chciałam, aby inni spojrzeli obiektywnie na sytuację. Wiesz, co mam na myśli? Jeśli żyje się w związku, w którym coś nie gra, a ty nie możesz w żadnej sposób wpłynąć na sytuację w celu jej poprawy, to po pewnym czasie zaczynasz szukać winy w sobie. Zastanawiasz się, czy aby z Tobą wszystko jest ok i może to on ma rację, a Ty się czepiasz bezpodstawnie. Bo jak tu myśleć inaczej, skoro cały czas słyszysz od tej drugiej strony, że 'przesadzasz', 'to nie tak', 'nie masz racji', itp., a wszystkie Twoje zabiegi spełzają na niczym. Dlatego, aby nie dać się wpędzić w poczucie winy, chciałam wysłuchać opinii innych, które jak widać jednoznacznie wskazują na to, że to jednak ja mam rację.

Oczywiście, że nie jestem szczęśliwa, stąd mój nick, jak słusznie zauważyłaś/eś. Kto by był? Nie po to się wiązałam z człowiekiem, aby żyć osobno. Przecież on nawet nie ma tutaj swoich rzeczy. Wszystkie ma tam. Zaczęło się od podstawowych typu odzież, poprzez ręczniki, pościel, a skończywszy na głośnikach, drogich - swoją drogą, które zabrał, aby słuchać muzyki w dobrej jakości. W ogóle jak widzę z jaką ochotą on tam wraca po urlopie to aż mnie trzepie z nerwów. W dniu wyjazdu szykuje się, goli, ubiera, jakby jechał na spotkanie z królową Elżbietą. 

Oczywiście, dam znać jak sprawy się mają. Póki co, jest zablokowany i tak pozostanie do czasu jego przyjazdu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, no happy napisał:

W ogóle jak widzę z jaką ochotą on tam wraca po urlopie to aż mnie trzepie z nerwów. W dniu wyjazdu szykuje się, goli, ubiera, jakby jechał na spotkanie z królową Elżbietą. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Problemem juz nawet nie jest to kiedy przyjedzie, a to ze wyglada po prostu na kiepskiego partnera do zycia. Nie wspiera, nie rozumie, bagatelizuje, olewa Twe prosby, manipuluje, robi tajemnice, nie chce byscie byli razem blisko, ukrywa wszystko udajac, ze wszystko mowi, ma Cie gdzies, nie liczy sie z tym ze cierpisz, dzieckiem tesknicie, a on juz trzeci rok na pokoju z innymi facetami na mieszkaniu, zyje jak studencik, chate ma wolna 4miechy, fajki, alko, maryska,glosniki zabral do muzyczki. Dorosly dziad, ktory zalozyl rodzine poczul, ze moze zyc jak studencik. Wysyla Ci 200£ I xyz tak sama z dzieckiem, a ja jak sie wybawie to moze wroce. Nie znam go, ale eydaje sie totalnie nieodpowiedzialny, nieogarniety, samolubny. Kredycik se splaca na swoje mieszkanie, a Ty zaraz bedziesz jechac na 2etaty I ogarniac z dzieckiem lekcje padnieta po robocie, zadzwonisz zla do niego, a on odsunie sobie sluchawke by Cie nie sluchac popalajac kolejnego blanta gdzies tam daleko. Sielanka.

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, gwoli wyjasnienia napisał:

Ze sie powtorze, co zamierzasz zrobic jesli on nie przyjedzie na te urodziny? Masz jakas opcje w kieszeni? Lepiej byc na to przygotowana.

Jeśli nie przyjedzie na te urodziny, to nawet mnie to specjalnie nie zdziwi. Cóż mogę zrobić? Skupię się na dziecku i na pracy i będę pomału realizować swój plan. Nie będę musiała się póki co wyprowadzać bo po co skoro jego i tak nie ma. Jeśli teraz nie przyjedzie to zrobi to dopiero na święta. Choć prawdę mówiąc szczerze wątpię żeby granice były jeszcze otwarte, bo sytuacja z dnia na dzień się pogarsza. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dobrze by było, żebyś tam do niego pojechała bez zapowiedzi np. w jakimś urlopie albo na ferie zimowe, wtedy kiedy on ma tam mieszkanie dla siebie i zobaczyła go w naturalnym środowisku. Po przyjeździe nie mów od razu, że jesteś tylko najpierw kilka dni go obserwuj. Albo wynajmij tam detektywa.

A ile lat jeszcze trzeba spłacać ten kredyt? Czy to jeszcze długo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
20 godzin temu, KorpoSzynszyla napisał:

On nie przyjedzie, zaufaj mi...

To jest jego kredyt, jego mieszkanie i jego sprawa. A że wy mieszkacie i opłaca rachunki to łaski nie robi, w końcu opłaca mieszkanie własnemu dziecku i jego całodobowej darmowej opiekunce.

On ma Was tak głęboko w doopie że nawet tam już światło nie dociera. Nie ma sensu chyba już rozmawiać

Jesteś młodą, rozsądną dziewczyną. Trafiłaś na niezłego manipulatora

Wiem, że to co teraz ci poradzę będzie trudne, bo właśnie opadły ostanie złudzenia i świat się wali na głowę....

Ale musisz zadbać o siebie...wyjedź gdzieś na wakacje.. dziecku załatw opiekę.. wrócisz za tydzień, odpoczniesz.

Absolutnie nie informuj swojego byłego faceta o swoich planach bo będzie ci stawał okoniem, ogranicz kontakt do minimum.

Wyobraź sobie że nie masz dziecka, nie masz faceta, jesteś wolna i robisz co chcesz. Właśnie zaczynasz układać swój świat na nowo i czekają na ciebie pułapki.

Zalecam nie informować ani byłego ani rodziny o swojej decyzji, to da ci krok przewagi i pomoże uniknąć kłopotów które wystąpią niedługo... dlatego teraz odpocznij i nabierz siły, bo będzie ci potrzebna....

Gdyby to było takie proste to z wielką chęcią bym zrobiła jak mi radzisz. Mam na myśli wyjazd, wypoczynek, nabranie dystansu to tego wszystkiego. Ale niestety nie jest. W poniedziałek pierwszy dzień w nowej pracy, muszę wszystko dopiąć na ostatni guzik, dla dziecka znaleźć opiekunkę, żeby odprowadzała do szkoły i przyprowadzała do domu, itd. - cała logistyka. Wszystko jest na mojej głowie. Nie mam tego komfortu, jaki ma on, nie musi się martwić co z dzieckiem, wstaje do pracy, wraca i do końca dnia relaks. Ja nie dość, że muszę wszystko zorganizować, to po pracy odwieźć dziecko na angielski, to na tańce, obiad, potem lekcje z dzieckiem odrobić, ogarnąć to i tamto - wszystko sama. Jak przyjdzie wieczór to będę padać na twarz. Ale cieszę się, że pomału, pomału i zakończę ten toksyczny związek. Bo jeśli nadal tak to ma wyglądać, to ja się na to stanowczo nie zgadzam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
13 minut temu, agama1990 napisał:

Dobrze by było, żebyś tam do niego pojechała bez zapowiedzi np. w jakimś urlopie albo na ferie zimowe, wtedy kiedy on ma tam mieszkanie dla siebie i zobaczyła go w naturalnym środowisku. Po przyjeździe nie mów od razu, że jesteś tylko najpierw kilka dni go obserwuj. Albo wynajmij tam detektywa.

A ile lat jeszcze trzeba spłacać ten kredyt? Czy to jeszcze długo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.10.2020 o 23:31, no happy napisał:

I w ten właśnie sposób zachowuje się odpowiedzialny partner i ojciec,  któremu zależy na rodzinie. Będąc na jego miejscu zrobiłabym dokładnie tak samo. 

Tylko ze pewnie on nie chce by autorka tam jechała bo możliwe ze juz ma inna na miejscu i leci na dwa fronty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, agama1990 napisał:

Dobrze by było, żebyś tam do niego pojechała bez zapowiedzi np. w jakimś urlopie albo na ferie zimowe, wtedy kiedy on ma tam mieszkanie dla siebie i zobaczyła go w naturalnym środowisku. Po przyjeździe nie mów od razu, że jesteś tylko najpierw kilka dni go obserwuj. Albo wynajmij tam detektywa.

A ile lat jeszcze trzeba spłacać ten kredyt? Czy to jeszcze długo?

Masz rację, to dobry plan, ale mało realny, ze względu na dziecko. Już dawno myślałam żeby tak zrobić, ale niestety dziecka nie mam z kim zostawić, a wziąć je ze sobą mija się z celem. Myślę, że on czuje się 'bezpiecznie' bo wie, że jestem zbyt uwiązana aby przyjechać i go skontrolować, więc czuje się bezkarny. Na detektywa mnie niestety nie stać. 

Co do kredytu to zostało jeszcze jakieś 30 tys. z hakiem do spłacenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.10.2020 o 18:15, Vedma napisał:

Problemem juz nawet nie jest to kiedy przyjedzie, a to ze wyglada po prostu na kiepskiego partnera do zycia. Nie wspiera, nie rozumie, bagatelizuje, olewa Twe prosby, manipuluje, robi tajemnice, nie chce byscie byli razem blisko, ukrywa wszystko udajac, ze wszystko mowi, ma Cie gdzies, nie liczy sie z tym ze cierpisz, dzieckiem tesknicie, a on juz trzeci rok na pokoju z innymi facetami na mieszkaniu, zyje jak studencik, chate ma wolna 4miechy, fajki, alko, maryska,glosniki zabral do muzyczki. Dorosly dziad, ktory zalozyl rodzine poczul, ze moze zyc jak studencik. Wysyla Ci 200£ I xyz tak sama z dzieckiem, a ja jak sie wybawie to moze wroce. Nie znam go, ale eydaje sie totalnie nieodpowiedzialny, nieogarniety, samolubny. Kredycik se splaca na swoje mieszkanie, a Ty zaraz bedziesz jechac na 2etaty I ogarniac z dzieckiem lekcje padnieta po robocie, zadzwonisz zla do niego, a on odsunie sobie sluchawke by Cie nie sluchac popalajac kolejnego blanta gdzies tam daleko. Sielanka.

Dokładnie, trafiłaś w punkt. Też tak to widzę i kiedy wprost mu o tym mówię to się wścieka. Ale taka jest prawda. Po co ma wrócić do domu, gdzie nic się nie dzieje, tylko same obowiązki. A tam na każdym kroku jakieś atrakcje, czuje się wolny, może robić co chce, korzystać z czego chce, spotykać się z kim chce, angielski zna perfekcyjnie, więc nie ma bariery językowej, żyć nie umierać. Do tego praca bardzo dobrze płatna, co jakiś czas spotkania/wyjazdy integracyjne, trwające kilka dni. Ostatnio (jakieś pół roku temu) wykorzystał okazję, że nie odbierałam od niego telefonu, bo mnie zdenerwował swoim podejściem do powrotu i wyjechał sobie na taki spend integracyjny. Trwało to 2-3 dni, była cała firma. Podzielono ich na grupy, wywieziono do jakiegoś miasta i musieli - szukając różnych znaków i podpowiedzi - dotrzeć do jednego miejsca. A wieczorkiem impreza, alkohol lał się strumieniami, brydż, itd. Jak się dowiedziałam o tym to myślałam, że mnie trafi. Tłumaczył się, że musiał! bo ta impreza liczyła się do godzin pracy, a co za tym idzie do urlopu. Gdyby zrezygnował liczone by to było jako urlop bezpłatny. Poza tym nic według niego się nie stało, bo tylko grał całą noc w karty. Tak, czy inaczej to było nie fair i to grubo z jego strony. Ja w kieracie, nie wiem w co ręce mam włożyć, a on się świetnie bawi. Gdybym ja coś takiego zrobiła, to już byłby koniec, albo zrewanżował by się w ten sam sposób. Dlatego jeśli prowadzi taki tryb życia, to ciężko będzie go skłonić do przyjazdu. A im dłużej tam przebywa, tym ciężej będzie go do tego nakłonić.. Nawet już się nie łudzę, że do tego dojdzie. A nawet jeśli jakimś cudem by się to udało, to będzie tak, jak już wcześniej ktoś napisał, że za najmniejsze  niepowodzenie finansowe będzie obwiniać mnie, bo kazałam mu wrócić. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
39 minut temu, no happy napisał:

Masz rację, to dobry plan, ale mało realny, ze względu na dziecko. Już dawno myślałam żeby tak zrobić, ale niestety dziecka nie mam z kim zostawić, a wziąć je ze sobą mija się z celem. Myślę, że on czuje się 'bezpiecznie' bo wie, że jestem zbyt uwiązana aby przyjechać i go skontrolować, więc czuje się bezkarny. Na detektywa mnie niestety nie stać. 

Co do kredytu to zostało jeszcze jakieś 30 tys. z hakiem do spłacenia.

Ja nie wiem od razu detektyw, może po prostu zaczął żyć i korzysta z okazji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Solero napisał:

Ja nie wiem od razu detektyw, może po prostu zaczął żyć i korzysta z okazji.

Aha, a ja mam czekać aż się wyszaleje i wtedy ewentualnie wróci, tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, no happy napisał:

Aha, a ja mam czekać aż się wyszaleje i wtedy ewentualnie wróci, tak?

Na to wygląda. Próbuj rozmawiać, przekonywać do powrotu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Solero napisał:

Na to wygląda. Próbuj rozmawiać, przekonywać do powrotu

Teraz to on będzie się musiał postarać żebym zechciała z nim zostać, jeśli zdecyduje się wrócić. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, no happy napisał:

Masz rację, to dobry plan, ale mało realny, ze względu na dziecko. Już dawno myślałam żeby tak zrobić, ale niestety dziecka nie mam z kim zostawić, a wziąć je ze sobą mija się z celem. Myślę, że on czuje się 'bezpiecznie' bo wie, że jestem zbyt uwiązana aby przyjechać i go skontrolować, więc czuje się bezkarny. Na detektywa mnie niestety nie stać. 

Co do kredytu to zostało jeszcze jakieś 30 tys. z hakiem do spłacenia.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, no happy napisał:

Teraz to on będzie się musiał postarać żebym zechciała z nim zostać, jeśli zdecyduje się wrócić. 

aha taka z Ciebie bestia 😉 Wiesz że to może być początek końca.

Powodzenia 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×