Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zmotywowanastudentka

Nie mogę porozumieć się z mężem

Polecane posty

Przed chwilą, Margo napisał:

Autorko  - jeżeli macie umowe i wynajmujecie od teściów dom i płacicie im za to, to możesz traktować, to co wynajmujecie jako coś waszego.

Jeżeli zdecydowałaś się zamieszkać w domu teściów to raczej musisz pogodzić się z ich warunkami,  w innym przypadku będą wiecznie niesnaski.  

Ja Cię rozumiem, że chcesz żyć tak jak ty chcesz, ale mieszkając u teściów nie koniecznie się tak da.

Czy macie ustalone jak z domem ?- czy będziecie jego właścicielami?, co wtedy brat męża powie - będziecie musieli to spłacić,  ustaliliście jako to będzie kwota.  To są ważne sprawy, o których się nie myśli, a kto Te mogą stać się w pewnym momencie bardzo problematyczne. 

Oczywiście, że to umowy nie mamy. Nie znam nikogo kto miałby umowę mieszkając z rodzicami. Ale mamy tu własne mieszkanie, oddzielne. Mąż zajmuje się gospodarstwem, oni są od nas zależni podobnie jak my od nich.

Ja nie rozumiem co wy próbujecie mi powiedzieć. To, że mieszkanie jest rodziców to znaczy że mogą sobie przychodzić i robić co chcą w części w której są nasze meble, nasze rzeczy, TYLKO NASZE? To nie są jacyś okropni ludzie, którzy nas stąd wygonią (albo mnie), to jest tylko kwestia zrozumienia wzajemnie czym jest prywatność. 

Dom będzie nasz. Jak już pisałam wcześniej, jego brat ma swój dom i gospodarstwo, dzięki pomocy rodziców. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zresztą w tym momencie to już nie chodzi o teściów. Bardzo rzadko ich ostatnio widuję, ale nie jesteśmy pokłóceni, rozmawiamy normalnie. Na pewno czują do mnie jakąś urazę, słyszą jak się kłócimy  z mężem, ale myślę, że wszyscy ochłoną za jakiś czas. 

W tym momencie to już chodzi tylko o mojego męża, który uważa, że się nie staram ocieplić relacji i że według niego ich nienawidzę. A ja kłócę się z nim i próbuję mu przemówić do rozsądku, że wszystko się jakoś ułoży, że w zasadzie to nie wiem o co mu chodzi. W pewnym sensie jest zazdrosny, że kocham moich rodziców a teściów "nie lubię". Właściwie to bardziej jego matki, bo ja nie mam nic do jego ojca. Mąż jest rozgoryczony i rozczarowany, bo myślał że będzie inaczej. Przez kilka miesięcy było dobrze - chodziłam do pracy, byłam zajęta myśleniem o ślubie, potem oczekiwaniem na dziecko i na wiele rzeczy nie zwracałam uwagi. Dopiero pojawienie się wnuka wszystko skomplikowało. Teściowa zaczęła się wtrącać, chociaż wcześniej tego nie robiła. Ja jestem cały czas w domu, więc więcej widzę i więcej mi przeszkadza. 

To już naprawdę nie chodzi o teściów, mi to jest nawet na rękę, że złapali dystans do mnie, bo mam więcej teraz prywatności. Ale mąż się z tym nie może pogodzić. To jest teraz nasz główny problem. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, zmotywowanastudentka napisał:

Zresztą w tym momencie to już nie chodzi o teściów. Bardzo rzadko ich ostatnio widuję, ale nie jesteśmy pokłóceni, rozmawiamy normalnie. Na pewno czują do mnie jakąś urazę, słyszą jak się kłócimy  z mężem, ale myślę, że wszyscy ochłoną za jakiś czas. 

W tym momencie to już chodzi tylko o mojego męża, który uważa, że się nie staram ocieplić relacji i że według niego ich nienawidzę. A ja kłócę się z nim i próbuję mu przemówić do rozsądku, że wszystko się jakoś ułoży, że w zasadzie to nie wiem o co mu chodzi. W pewnym sensie jest zazdrosny, że kocham moich rodziców a teściów "nie lubię". Właściwie to bardziej jego matki, bo ja nie mam nic do jego ojca. Mąż jest rozgoryczony i rozczarowany, bo myślał że będzie inaczej. Przez kilka miesięcy było dobrze - chodziłam do pracy, byłam zajęta myśleniem o ślubie, potem oczekiwaniem na dziecko i na wiele rzeczy nie zwracałam uwagi. Dopiero pojawienie się wnuka wszystko skomplikowało. Teściowa zaczęła się wtrącać, chociaż wcześniej tego nie robiła. Ja jestem cały czas w domu, więc więcej widzę i więcej mi przeszkadza. 

To już naprawdę nie chodzi o teściów, mi to jest nawet na rękę, że złapali dystans do mnie, bo mam więcej teraz prywatności. Ale mąż się z tym nie może pogodzić. To jest teraz nasz główny problem. 

 

Faktycznie,  najwyraźniej nie rozumiesz. 

 

17 minut temu, zmotywowanastudentka napisał:

Oczywiście, że to umowy nie mamy. Nie znam nikogo kto miałby umowę mieszkając z rodzicami. Ale mamy tu własne mieszkanie, oddzielne. Mąż zajmuje się gospodarstwem, oni są od nas zależni podobnie jak my od nich.

Ja nie rozumiem co wy próbujecie mi powiedzieć. To, że mieszkanie jest rodziców to znaczy że mogą sobie przychodzić i robić co chcą w części w której są nasze meble, nasze rzeczy, TYLKO NASZE? To nie są jacyś okropni ludzie, którzy nas stąd wygonią (albo mnie), to jest tylko kwestia zrozumienia wzajemnie czym jest prywatność. 

Dom będzie nasz. Jak już pisałam wcześniej, jego brat ma swój dom i gospodarstwo, dzięki pomocy rodziców. 

Faktycznie nie rozumiesz  - ja cały czas próbuje Ci napisać, że dopóki w kw nie ma Ciebie jako współwłaściciela domu to nie jest on Twój i pakujesz  pieniądze w nieswoją nieruchomość. 

Jeżeli bratu pomogli finansowo przy budowie domu to wy już powinniście być współwłaścicielami domu.  Jeszcze kwestia co z ich połową - bo nawet jak będziecie współwłaścicielami to ich połowa jest do podziału. 

Niestety życie jest różne i znam dwa przypadku, gdzie kobiety niebędące współwłaścicielami domów w przypadku rozwódu i śmierci męża (śmierć nagła) walczyły potem o swoje pieniądze z kochającym treściami. 

Myśl o sobie i dziecku.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, zmotywowanastudentka napisał:

W tym momencie to już chodzi tylko o mojego męża, który uważa, że się nie staram ocieplić relacji i że według niego ich nienawidzę. A ja kłócę się z nim i próbuję mu przemówić do rozsądku, że wszystko się jakoś ułoży, że w zasadzie to nie wiem o co mu chodzi. W pewnym sensie jest zazdrosny, że kocham moich rodziców a teściów "nie lubię". Właściwie to bardziej jego matki, bo ja nie mam nic do jego ojca. Mąż jest rozgoryczony i rozczarowany, bo myślał że będzie inaczej. Przez kilka miesięcy było dobrze - chodziłam do pracy, byłam zajęta myśleniem o ślubie, potem oczekiwaniem na dziecko i na wiele rzeczy nie zwracałam uwagi. Dopiero pojawienie się wnuka wszystko skomplikowało. Teściowa zaczęła się wtrącać, chociaż wcześniej tego nie robiła. Ja jestem cały czas w domu, więc więcej widzę i więcej mi przeszkadza. 

To już naprawdę nie chodzi o teściów, mi to jest nawet na rękę, że złapali dystans do mnie, bo mam więcej teraz prywatności. Ale mąż się z tym nie może pogodzić. To jest teraz nasz główny

I dlatego najzdrowiej dla rodziny jest mieszkanie oddzielnie.  

Założę się, że gdybyście nie mieszkali tak blisko teściową być bardziej lubiła. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem co próbujesz powiedzieć. 

Nie jesteśmy "goli". Większa część gospodarstwa jest już na męża, teraz jakaś część będzie też moja, ta, którą mąż zakupił już po ślubie. Więc w razie jakichś komplikacji nie zostaniemy bez pieniędzy. Więc już nieważne czyj jest sam dom - on i tak przedstawia mniejszą wartość niż gospodarstwo. Teście są również współwłaścicielami gospodarstwa szwagra, więc do podziału byłaby także tamta część - nie sądzę więc, żeby jeden drugiemu miał wchodzić w rachubę. 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
52 minuty temu, zmotywowanastudentka napisał:

Rozumiem co próbujesz powiedzieć. 

Nie jesteśmy "goli". Większa część gospodarstwa jest już na męża, teraz jakaś część będzie też moja, ta, którą mąż zakupił już po ślubie. Więc w razie jakichś komplikacji nie zostaniemy bez pieniędzy. Więc już nieważne czyj jest sam dom - on i tak przedstawia mniejszą wartość niż gospodarstwo. Teście są również współwłaścicielami gospodarstwa szwagra, więc do podziału byłaby także tamta część - nie sądzę więc, żeby jeden drugiemu miał wchodzić w rachubę. 

 

 

Nie bardzo rozumiem stwierdzenie, że to co kupił mąż po ślubie będzie też twoje- chyba już jest (jesteś wpisana jako współwłaściciel w księdze wieczystej nieruchomości) . 

W sumie to dziwne sytuacja, że teściowie pomagając młodym w budowie domu wpisują się do kw nieruchomości jako współwłaścicie - no ale to już ich sprawa.  Ja bym się ba to nie godziła  - nie znam zresztą takiego przypadku (rodzice jak pomagają finansowo to nie wymagają udziału w nieruchomości).

Dopóki będziecie tak blisko mieszkać to tak będzie- mąż wyobrażał sobie jakąś rodzinną sielankę z rodzicami,  a ty chcesz mieć swoją prywatność i nie koniecznie gościć się z nimi cały czas.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
23 minuty temu, Margo napisał:

Nie bardzo rozumiem stwierdzenie, że to co kupił mąż po ślubie będzie też twoje- chyba już jest (jesteś wpisana jako współwłaściciel w księdze wieczystej nieruchomości) . 

W sumie to dziwne sytuacja, że teściowie pomagając młodym w budowie domu wpisują się do kw nieruchomości jako współwłaścicie - no ale to już ich sprawa.  Ja bym się ba to nie godziła  - nie znam zresztą takiego przypadku (rodzice jak pomagają finansowo to nie wymagają udziału w nieruchomości).

Dopóki będziecie tak blisko mieszkać to tak będzie- mąż wyobrażał sobie jakąś rodzinną sielankę z rodzicami,  a ty chcesz mieć swoją prywatność i nie koniecznie gościć się z nimi cały czas.  

Bo jest w kredycie, to miałam na myśli, że będzie - jak kredyt zostanie splacony.

Rodzice nie wymagają udziału w nieruchomości. Nie wgłębiam w w temat, ale  na pewno jest on korzystyny biznesowo dla młodych - stąd taka zalezosc. Jest dla nich po prostu korzystna, podobnie jak na ten moment nie byłoby korzystne przepisanie całego gospodarstwa na męża. Ja się na tym nie znam. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
25 minut temu, zmotywowanastudentka napisał:

Bo jest w kredycie, to miałam na myśli, że będzie - jak kredyt zostanie splacony.

Rodzice nie wymagają udziału w nieruchomości. Nie wgłębiam w w temat, ale  na pewno jest on korzystyny biznesowo dla młodych - stąd taka zalezosc. Jest dla nich po prostu korzystna, podobnie jak na ten moment nie byłoby korzystne przepisanie całego gospodarstwa na męża. Ja się na tym nie znam. 

Mimo, że jest kredyt to właścicielem jest ten kto jest w II dziale księgi wieczystej, natomiast bank widnieje w IV dziale i jest tu mowa o zabezpieczeniu kredytu.

Dlaczego tak zrobili to już pewnie oni o syn wiedzą- przypuszczam, że chcą aby mniejszy udział w własności miała synowa (np spadek nie wchodzi do wspólnoty majątkowej- właścicielem jest tylko spadkobiorca).

A wracając do problemu z mężem to najwyraźniej macie inne wizje na temat relacji z tesciami . Dziwne tylko, że sam wymaga abyś widywala się s tesciami często, a z twoimi rodzicami już tak nie i do tego ma jakieś anse do pomysłu aby się bliżej przeprowadzili. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Urbanlegend
Dnia 12.11.2020 o 23:47, zmotywowanastudentka napisał:

Nie wyprowadzimy się, bo mąż przejął gospodarstwo. Teście są coraz starsi i za dużo by na nich znowu spadło obowiązków. 

Rozumiem, że jesteśmy inni. Ale mimo wszystko mąż powinien próbować rozumieć mój punkt widzenia, nie swoich rodziców... 

Oni nie są źli - dzięki nim mamy to co mamy, chociaż ja wolałabym zawdzięczać coś sobie a nie komuś. Jesteśmy różni ale mieszkamy pod jednym dachem, nie rozumiem jak można się gniewać o to, że ja chcę, żeby ktoś pukał zanim wejdzie do mnie... Po prostu chcę prywatności a mąż uważa, że to przeze mnie są teraz takie stosunki między nami. 

Dzisiaj się pokłóciliśmy, bo mąż powiedział, że oni się boją coś kupić wnukowi, bo może mi nie będzie pasować. Zszokował mnie. Nigdy bym nikomu nie zasugerowała, że prezent jest nietrafiony. Więc albo podsłuchali co mówię do męża, albo on im coś mówił. Bo, owszem, kiedyś dostałam od teściowej stary naszyjnik jak dla babci gdzieś że strychu. Uśmiechnęłam się i podziękowałam ale potem mężowi się pożaliłam. Albo jak mąż małą przebierał to teściowa mówi, że dziecku się dresy zakłada a nie jeansy. Na drugi dzień kupiła dresy, chyba z lumpa bo jakieś zmechacone. Oczywiście nic nie powiedziałam do niej. Na chrzciny dali 200 zł, czyli tyle co obcemu. To nie chodzi o pieniądze! To chodzi o ich podejście. Tak jakby się w ogóle nie starali a mąż ode mnie oczekuje nie wiem czego, mnie to wszystko boli a on chce żebym pałała do nich miłością. I nie, nie są biedni, nie są zacofani. 

To normalne, że nie chcesz zeby ktokolwiek wchodzil do ciebie bez pukania. Ja nie czulabym sie komfortowo gdybym miala swiadomosc, ze w kazdej chwili ktos moze wejsc. Moze zacznij zamykac drzwi na klucz? W ogole twoi tesciowie sie wydaja najgorszym typem ludzi do wspolnego zycia : takie platki sniegu. Serio tak sobie wyobrazasz swoje zycie w przyszlosci, ze bedziesz caly czas chodzila na paluszkach i pilnowala sie zeby krzywo sie nie spojrzec bo ktos sie obrazi? Straszne to jest.. Moze twoj maz jest zirytowany bo tesciowie mu cos nagaduja? Myslisz, ze od niego wyszly te teksty o prezencie? Moze zamiast robic  z meza posrednika, ktory wyslu...e wzajemnego najezdzania na obie strony, pogadaj z tesciowa. Postaw sprawy jasno: jak cos do ciebie ma to niech Ci to powie. Ty ja szanujesz i chcesz zeby wasze relacje byly ok i bedziesz sie starala, ale 1. Potrzebujesz dystansu bo nie czujesz sie komfortowo z jej ciagla obecnoscia 2. Ma ci mowic wprost jak.jej cos nie.pasuje. Ale bron cie zebys uderzala w tony przepraszania, korzenia sie albo tlumaczenia. Macie mieszkac razem to musicie sie dogadac, nie pasuja ci niektore rzeczy i masz do tego prawo. Ty szanujesz ja, ale tak samo ona ma szanowac ciebie, a nie puszczac fochy bo jej zwrocilas uwage ze nie chcesz zeby dawala TWOJEMU dziecku herbate

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, Margo napisał:

Faktycznie nie rozumiesz  - ja cały czas próbuje Ci napisać, że dopóki w kw nie ma Ciebie jako współwłaściciela domu to nie jest on Twój i pakujesz  pieniądze w nieswoją nieruchomość. 

Jeżeli bratu pomogli finansowo przy budowie domu to wy już powinniście być współwłaścicielami domu.  Jeszcze kwestia co z ich połową - bo nawet jak będziecie współwłaścicielami to ich połowa jest do podziału. 

Niestety życie jest różne i znam dwa przypadku, gdzie kobiety niebędące współwłaścicielami domów w przypadku rozwódu i śmierci męża (śmierć nagła) walczyły potem o swoje pieniądze z kochającym treściami. 

Myśl o sobie i dziecku.

Rozpoczęcie teraz kiedy są kłótnie i spory, kolejnego pola do konfliktu, jakim byłoby przepisanie własności, mogłoby doprowadzić do rozwodu. Ukazało by autorkę tematu w bardzo złym świetle, jako osobę interesowną, zachłanną, pazerną.
To jest najgorsza rada jaką można udzielić.

 

zmotywowanastudentka   Mogę Ci doradzić jedynie wyciszenie, odpuszczenie. Przestań się kłócić z mężem, próbując mu wytłumaczyć swój punkt widzenia. Macie inne temperamenty i musisz to przyjąć do wiadomości. Zrozum, że Twój mąż po kłótni potrzebuje kilku dni, spokoju i dopiero wróci do normalnych kontaktów z Tobą. Ty chcesz się pokłócić i zaraz pogodzić, a on tak nie potrafi. Nie zmienisz go. Musisz się dostosować.  On się do Ciebie nie dostosuje, może Cię jedynie tolerować, ale jak przekroczysz próg jego wytrzymałości, to już nie będzie w stanie dojść do siebie.
Przestań się z nim kłócić, przestań tłumaczyć, spróbuj być miła i omijać drażliwe tematy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
35 minut temu, Jack445 napisał:

Rozpoczęcie teraz kiedy są kłótnie i spory, kolejnego pola do konfliktu, jakim byłoby przepisanie własności, mogłoby doprowadzić do rozwodu. Ukazało by autorkę tematu w bardzo złym świetle, jako osobę interesowną, zachłanną, pazerną.
To jest najgorsza rada jaką można udzielić.

Raczej nie przeczytałeś moich wypowiedzi dokładnie - radzę autorce nie pakować pieniędzy w coś co nie jest jej (to, że kiedyś będzie męża jest dość pewne- chyba, że go wydziedziczą,  to że kiedyś będzie też jej- już takie pewnie nie jest) 

 

35 minut temu, Jack445 napisał:

zmotywowanastudentka   Mogę Ci doradzić jedynie wyciszenie, odpuszczenie. Przestań się kłócić z mężem, próbując mu wytłumaczyć swój punkt widzenia. Macie inne temperamenty i musisz to przyjąć do wiadomości. Zrozum, że Twój mąż po kłótni potrzebuje kilku dni, spokoju i dopiero wróci do normalnych kontaktów z Tobą. Ty chcesz się pokłócić i zaraz pogodzić, a on tak nie potrafi. Nie zmienisz go. Musisz się dostosować.  On się do Ciebie nie dostosuje, może Cię jedynie tolerować, ale jak przekroczysz próg jego wytrzymałości, to już nie będzie w stanie dojść do siebie.
Przestań się z nim kłócić, przestań tłumaczyć, spróbuj być miła i omijać drażliwe tematy.

Naprawdę, on się do niej nie dostosuje,  a ona musi bo inaczej przekroczy próg jego wytrzymałości.  Świetna rada - rób co chce mąż i bądź miła bo mąż nie będzie w stanie dojść do siebie. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Margo napisał:

Naprawdę, on się do niej nie dostosuje,  a ona musi bo inaczej przekroczy próg jego wytrzymałości.  Świetna rada - rób co chce mąż i bądź miła bo mąż nie będzie w stanie dojść do siebie. 

Z tego co zrozumiałem, to jej mąż nie wywołuje z nią kłótni, tylko najwyżej się obrazi i są takie jakby ciche dni.
Ona chce się pokłócić i pogodzić. Czyli to Ona wywołuje kłótnie, więc i ona musi skończyć je wywoływać.

Każda kolejna kłótnia oddala ich od porozumienia, a jej sposób myślenia, że po kłótni on coś zrozumie, jest błędny, bo to nie ten typ człowieka. On może jedynie na spokojnie przemyśleć i zrozumieć. Kłótnia, to emocje i on wtedy nie myśli, tak jak większość ludzi.

Tak mi się skojarzył taki tekst.

My Polacy potrafimy przegrywać
Przegrywamy więc to co da się przegrać
A kiedy nawet zwycięstwo przed nosem
Zaczynamy kłótnie co będzie potem

Zapuszczam wąsy, wyciągam szablę,
Pędzę na koniu po śmierć i chwałę,
A żadna myśl nie mąci w głowie,
Bo tu emocje podsycają ogień.....

ps. W kłótni dominują emocje a rozum śpi, więc przez kłótnie nic się nikomu nie wytłumaczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie mam tesciowej i nie mam mamy - obie zmarły młodo. Ale przez to patrzę obiektywnie i bez urazy autorko, czesto mlode kobiety, ktore niedawno założyły swoje rodziny, tęsknią za rodzinnym domem jednoczesnie próbując odciąć się od teściów. Zdecydowanie wiecej wybaczają swojej rodzinie i na wiecej pozwalaja niz tesciom. Wiesz co mam na myśli, gdyby tak zachowywala sie Twoja mama, na pewno bys tego nie roztrząsala, ewentualnie stwierdzilabys, ze taka juz jest i co poradzisz. Ale u tesciowej to samo zachowanie bedzie irytowalo o wiele wiele bardziej. Wiele kobiet jest zachwyconych, gdy jej matka zajmuje sie wnukiem, podczas gdy tesciowa jak tylko się do wnuka odezwie od razu jest poddenerwowanie. Nie mówię tego złośliwie, ale wczuj się troche w skórę tesciowej. Przez wiele lat byla panią domu, z opisu wynika, ze radzila sobie swietnie, wychowala wspaniałych zaradnych facetow, a tu nagle zjawia sie mloda siksa (bez urazy;) ktora nie dość, ze zabrala jej syna, to jeszcze wprowadza swoje porzadki w domu. Wydaje mi sie, ze to nie tyle o te kwiatki chodzi, co o ustalenie pozycji. Skoro codziennie rozmawiasz ze swoją mamą to na prwno informujesz ją, co się u was dzieje, jednoczesnie masz pretensje, ze tesciowa wami się interesuje. Zastanow sie, jakby to wygladalo, gdybysxie nieszkali u Twoich rodziców. Wiem wiem - Twoja mama nigdy by sie tak nie zacgowywala, Twoja mama dalaby Wam przestrzen, Twoja mama by pukala itd ale nie wiesz co denerwowaloby Twojego męża w jej zachowaniu. Mogłoby to być cos, co dla Ciebie byloby zupelnie normalne i tez nie rozumialabys o co mu chodzi. Pomyśl, jak on sie czuje, chce dobrze i dla Ciebie i dla matki. Czasami i Ty wyjdz z inicjatywą, zapytaj ją o radę, pokaż, ze liczysz sie z jej zdaniem. Spraw, aby poczula sie kims waznym a nie intruzem. A co do pukania - nie wiem, jakie male jest dziecko, ale ja założyłabym jakas kietke na drzwiach, aby "dziecko nie otwieralo" i problem dyplomatycznie rozwiazany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
19 godzin temu, Jack445 napisał:

Z tego co zrozumiałem, to jej mąż nie wywołuje z nią kłótni, tylko najwyżej się obrazi i są takie jakby ciche dni.
Ona chce się pokłócić i pogodzić. Czyli to Ona wywołuje kłótnie, więc i ona musi skończyć je wywoływać.

Każda kolejna kłótnia oddala ich od porozumienia, a jej sposób myślenia, że po kłótni on coś zrozumie, jest błędny, bo to nie ten typ człowieka. On może jedynie na spokojnie przemyśleć i zrozumieć. Kłótnia, to emocje i on wtedy nie myśli, tak jak większość ludzi.

Tak mi się skojarzył taki tekst.

My Polacy potrafimy przegrywać
Przegrywamy więc to co da się przegrać
A kiedy nawet zwycięstwo przed nosem
Zaczynamy kłótnie co będzie potem

Zapuszczam wąsy, wyciągam szablę,
Pędzę na koniu po śmierć i chwałę,
A żadna myśl nie mąci w głowie,
Bo tu emocje podsycają ogień.....

ps. W kłótni dominują emocje a rozum śpi, więc przez kłótnie nic się nikomu nie wytłumaczy.

Ja natomiast zrozumiałam, że mąż ma pretensje do autorki o to, że nie zachowuje się wobec jego rodziców tak jak to sobie wyobraził,  natomiast sam nie odwiedza rodziców autorki i nie zgadza się na przeprowadzenie rodziców autorki bliżej (chociaż nie bardzo rozumiem jak on może się nie zgadzać i o tym decydować ) .

Najwyżej się obrazi i są ciche dni - dla niektórych to najwyżej,  a dla innych to aż. 

Dla mnie takie obrażanie, fochy i ciche dni to byłoby coś koszmarnego. Problemu, który mają nie da się rozwiązać cichymi dniami i obrażanie, trzeba o tym porozmawiać i coś ustalić, bo jeżeli faktycznie nie ma szans aby się wyprowadzili dalej- to dalej tak żyć to masakra i w końcu małżeństwo się rozwali. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
54 minuty temu, Margo napisał:

 

Dla mnie takie obrażanie, fochy i ciche dni to byłoby coś koszmarnego. Problemu, który mają nie da się rozwiązać cichymi dniami i obrażanie, trzeba o tym porozmawiać i coś ustalić, bo jeżeli faktycznie nie ma szans aby się wyprowadzili dalej- to dalej tak żyć to masakra i w końcu małżeństwo się rozwali. 

Tak. To masakra. A autorka jest niestety na straconej pozycji (zalezna od meza finansowo, mieszkajaca u tesciow w ich domu, nic w sumie nie jest na nia). Porozumiec sie z mezem, to jedna sprawa, bo jak widac maz mial zupelnie inne wyobrazenia o ich wspolnym poslubnym zyciu niz autorka. Druga sprawa to autorka powinna pomyslec o zabezpieczeniu siebie I dzieci. Wyglada ze wszystko jest na tesciow lub na meza, oprocz jakiejs tam czesci gospodarstwa ktore maz dokupil. Co sie stanie z nia I dzieckiem gdy za 5 lat cos stanie sie mezowi? Wiem ze to straszne o tym myslec, ale takie rzeczy sie zdazaja I czeba byc zabezpieczonym. Przeciez wtedy tesciowie na 100% nie przepisza domu I gospodarstwa na ni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
17 minut temu, Lola14 napisał:

Tak. To masakra. A autorka jest niestety na straconej pozycji (zalezna od meza finansowo, mieszkajaca u tesciow w ich domu, nic w sumie nie jest na nia). Porozumiec sie z mezem, to jedna sprawa, bo jak widac maz mial zupelnie inne wyobrazenia o ich wspolnym poslubnym zyciu niz autorka. Druga sprawa to autorka powinna pomyslec o zabezpieczeniu siebie I dzieci. Wyglada ze wszystko jest na tesciow lub na meza, oprocz jakiejs tam czesci gospodarstwa ktore maz dokupil. Co sie stanie z nia I dzieckiem gdy za 5 lat cos stanie sie mezowi? Wiem ze to straszne o tym myslec, ale takie rzeczy sie zdazaja I czeba byc zabezpieczonym. Przeciez wtedy tesciowie na 100% nie przepisza domu I gospodarstwa na ni

Pisałam już o tym autorce. Ja znam dwa przypadki - w jednym mąż nagle zmarł i teściową pokazała swoje oblicze,  w drugim mąż poznał inną i się rozwódł (a że dom i szklarnie były na teściów to nic po rozwodzie kobieta nie dostała, a do tego musiała się wyprowadzić z 2 dzieci).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Oooo kochana! Mamy coś wspólnego 😉 Moi rodzice Aa kochani, czuli, mama również nadgorliwa ale porostu chce dobrze. Moja teściowa to zimna osoba, nigdy nie okazywała uczuć swoim dzieciom ani zainteresowania, co ma miejsce zresztą do dziś bo nie zapyta nas jak nam idzie w firmie itp. Moi rodzice mieszkają 500km od nas, jeździmy raz na miesiąc/półtora na średnio tydzień. Mojego męża wkurza, że moja mama się jego zapyta czy chce kawę podczas gdy on siedzi przy PC i pracuje, a przecież jak będzie chciał to sobie zrobi. Twierdzi, ze zawsze sobie musiał radzić sam i wkurza go takie niańczenie. Zamiast odebrać to pozytywnie, że ktoś chce Ci zrobić kawę to on odwrotnie. Moja teściowa jest obłudna. Jak coś chce to dzwoni i pisze do męża, do nie wyłącznie jak już musi i to raz od wielkiego dzwonu. Za to jak przychodzi to takaaaaa milutka. Ma do nas 10 min autem ale nigdy nie pomagała nam przy dziecku, żeby tak ot zabrać wnusie na spacerek czy coś. Mój mąż ma do niej żal o to ale jak ja coś powiem za dużo to staje w jej obronie po czym po chwili zaczyna na nią gadać. Nie zrozumiesz tego świata 😕

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dzięki wszystkim za rady. 

Nawiązując do kwestii majątkowych - ta część gospodarstwa, którą kupiliśmy po ślubie będzie moim "zabezpieczeniem", oczywiście jak zostanie spłacona. W życiu różnie bywa, ale na mieszkanie/mały domek by starczyło 😁 

Mąż wspominał przed ślubem o intercyzie (rzekomo łatwiej jest w biznesie, nie potrzeba podpisów żony etc.), ale się nie zgodziłam. Nie nalegał. Szwagier z żoną mają intercyzę, ale to inna sytuacja, on kupował duże gospodarstwo pewnie w okresie ożenku. Nie mam zamiaru żyć sobie z gołą pupą przy mężu co ma gospodarstwo po rodzicach i nigdy nic z tego by mi się nie należało - na pewno za kilka lat namówiłabym męża na zakup jakiejś nieruchomości. 

Wracając do relacji z teściami - odpuściłam, zaszłam kilka razy na kawę z dzieckiem. Jak się z czymś nie zgadzam a bezpośrednio mnie to nie tyka to po prostu się nie odzywam. Teście nie przychodzą wcale - więc tak naprawdę nie mam co narzekać.

To nie tak, że oni są jakimiś złymi ludźmi - teściu jest sympatyczny, czuły dla wnuków. Teściowa po prostu jest zupełnie innym człowiekiem niż moja mama czy ja. Nie ma w sobie tyle empatii, serdeczności i spontaniczności ale potrafi być miła, zażartować. Po prostu czasem się obrazi, no i często wydaje jej się że wie najlepiej, co irytuje. Staram się nie zwracać uwagi na niektóre zachowania czy wypowiedzi - w końcu każdy człowiek jest inny, dziwne by było jakbym ze wszystkim się zgadzała. 

Moi rodzice przyjeżdżają w ten weekend. Mam nadzieję, że teściowa nie wyskoczy z tekstem "jest koronawirus a wy przyjeżdżacie", bo moja mama po raz kolejny będzie wracać ode mnie zestresowana i kolejne kłótnie murowane.

Już od kilku dni z mężem się nie kłóciliśmy. Więcej czasu spędzamy razem a przynajmniej w tym samym pomieszczeniu - na przykład on coś pracuje przy komputerze a ja bawię się obok z dzieckiem. Kolejna kłótnia zaowocowała tym, że mąż wyznał, że ma do mnie pretensje, że za dużo mówię mojej mamie a ona się według niego wtrąca, szczególnie jak usłyszy strzępek naszej rozmowy. Na przykład kiedy moja mama mówi "to zostaw mu dziecko na godzinę a sama odpocznij" to on w swojej głowie słyszy "niech on się chociaż chwilę zajmie dzieckiem, i tak nic nie robi". Ale już nie mam siły tłumaczyć mu co i jak, bo nie zrozumie. Postaram się po prostu być życzliwa dla teściów i nie opowiadać mamie o mojej relacji z teściami. Generalnie muszę jakoś utemperować moją mamę, która strasznie przeżywa, że rzadko mnie widzi i wnuka, że wnuk będzie zżyty z tymi dziadkami na miejscu a ich nie będzie prawie widział... Moja mama ma tendencje do przeżywania tego, że jestem daleko i mąż mówi, że jej zdanie we mnie kiełkuje i potem odbija się na nim. Pewnie ma trochę racji, ale moja mama jest mi najbliższą osobą i mam z nią taką przyjacielską relację, czego mój mąż nie może zrozumieć i zaakceptować. 

Mam nadzieję, że się jakoś dogadamy, może jak ta pandemia się skończy, bo wieczne siedzenie w domu nie sprzyja zacieśnianiu więzi rodzinnych 😅

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monikapp25

Strasznie Ci współczuję...postawić się ma Twoim miejscu to coś okropnego...😶  Sama się troszkę obawiam takiej sytuacji ,bo chyba będzie mnie czekać coś podobnego ,no ale to już inna historia 😶 

Spróbuj może troche odpuścić a jeśli sytuacja się uspokoi pogadaj z mężem... powiedz że dla Ciebie Twoi rodzice są tak samo ważni jak Jego a że mieszkacie daleko chcesz ich odwiedzać częściej z dzieckiem. Bądź spokojna ale i konsekwentna. Musicie się dogadać bo będzie coraz gorzej. Na dłuższą metę tak się nie da... życzę Ci powodzenia i trzymam kciuki 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×