Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
mariamacoszka38

Mam dość opieki nad dorosłą niepełnosprawną pasierbicą

Polecane posty

Mam dość zajmowania się dorosłą, niepełnosprawną pasierbicą.

Kiedy mój mąż był jeszcze nastolatkiem on i jego ówczesna dziewczyna zaliczyli wpadkę. Tyle, że przy porodzie coś poszło nie tak i dziewczyna jest niepełnosprawna. Muszę przyznać jej matce, że dzięki niej jakoś chodzi. Co prawda, chwiejnie, kaczkowato i sztywno, ale jakoś idzie. Podobno ma do tego jeszcze jakieś zaburzenia integracji sensorycznej. Teraz ma dwadzieścia dwa lata i żyje z matką.

Od kiedy po raz pierwszy raz ją zobaczyłam to jej nie polubiłam. Była aż za cicha jak na dzieciaka. Najbardziej co mnie przerażało w niej to kompletne zmiany nastrojów. Raz właśnie była zbyt cicha, drugi raz popadała w ekstazę i kochała cały świat, trzeci raz wpadła w histerię a piąty raz w płacz. Tak jej już zostało, jej matka tłumaczy, że tak już ma. Średnio jednak mnie to obchodziło. Wkurzało mnie jedynie, że mąż ciągle płaci na nią alimenty, pomimo że jest już dorosła. Niestety jest nieugięty pod tym względem.

Dwa tygodnie temu jej matka tak sobie złamała nogę, że musi teraz siedzieć w gipsie. Ona z moim mężem postanowili że ta lejla zamieszka u nas. Próbowałam zaproponować inne opcje typu no nie wiem, wynająć im opiekunkę skoro i tak już płaci, jednak nie dał się przekonać.

Jeśli chodzi o jej zachowanie no to jest zmiennie. Najczęściej siedzi cicho, czyta książki czy siedzi przy komputerze. Nigdy mnie czy męża o nic nie prosiła. Czasami jednak urządza taką histerię z krzykiem i płaczem, że aż sąsiedzi wzywają służby. Często też rzuca własnym telefonem o ściany. Histerie są zazwyczaj na błahe tematy typu źle ustawiona książka (przez nią samą) czy kłótnia matką sprzed paru lat. Tłumaczy się potem, że miała taki kaprys i w sumie nie wie czemu. Przez inne dni potrafi być albo cicha albo nadmiernie radosna.

No i opieka nad takim „dzieckiem” jest trudna. A to trzeba jej pomóc wejść po schodach (mieszkamy na drugim piętrze) a to muszę jej pomagać wejść do wanny (mąż się wstydzi), trzeba pięć razy w tygodniu wozić na rehabilitację, sama na spacer też nie wyjdzie, ale akurat w tych obu dziedzinach mąż odwala połowę roboty. Posprząta jedynie swój pokój i to na czworakach.

Naszego siedmioletniego synka a jej brata przynajmniej trzy razy dziennie prosiła by coś jej podał. Skończyło się to dopiero po tym jak przebyłam z nią ostrą rozmowę.

Powoli czuję wyczerpanie...

Aha i jest całkowicie w normie intelektualnej (były robione testy), jest inteligentna, w liceum wygrywała olimpiady z polskiego. Jedynie z emocjami i kontaktami społecznymi jest kiepsko

  • Haha 1
  • Confused 1
  • Sad 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nawet nie wiem, czy prowo, czy nie... jezeli niestety nie to ta dziewczyna ma mniejsze problemy emocjonalne niż ty, a waszemu synkowi ojojoj nie spadnie diadem z główki przy podaniu czegoś osobie z niepełnosprawnością ruchową. Totalny brak empatii. 

  • Like 3

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Związałaś się z mężczyzną, który ma niepełnosprawne dziecko i co, myślałaś, że zniknie? Dziewczyna będzie potrzebować pomocy obojga rodziców czy ci się to podoba czy nie. W tym finansowo, i tu cię boli. Nie wiesz, jak czują się niepełnosprawne osoby, i módl się, żebyś tego nie doświadczyła na własnej skórze lub najbliższych. 

  • Thanks 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przeciez to jest osoba z niepelnosprawnoscia, trudno od niej oczekiwac takich samych zachowan jak od innych. Troche empatii zycze, warto sie tez doedukowac w temacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Latarenka
Napisano (edytowany)
17 godzin temu, mariamacoszka38 napisał:

Mam dość zajmowania się dorosłą, niepełnosprawną pasierbicą.

Kiedy mój mąż był jeszcze nastolatkiem on i jego ówczesna dziewczyna zaliczyli wpadkę. Tyle, że przy porodzie coś poszło nie tak i dziewczyna jest niepełnosprawna. Muszę przyznać jej matce, że dzięki niej jakoś chodzi. Co prawda, chwiejnie, kaczkowato i sztywno, ale jakoś idzie. Podobno ma do tego jeszcze jakieś zaburzenia integracji sensorycznej. Teraz ma dwadzieścia dwa lata i żyje z matką.

Od kiedy po raz pierwszy raz ją zobaczyłam to jej nie polubiłam. Była aż za cicha jak na dzieciaka. Najbardziej co mnie przerażało w niej to kompletne zmiany nastrojów. Raz właśnie była zbyt cicha, drugi raz popadała w ekstazę i kochała cały świat, trzeci raz wpadła w histerię a piąty raz w płacz. Tak jej już zostało, jej matka tłumaczy, że tak już ma. Średnio jednak mnie to obchodziło. Wkurzało mnie jedynie, że mąż ciągle płaci na nią alimenty, pomimo że jest już dorosła. Niestety jest nieugięty pod tym względem.

Dwa tygodnie temu jej matka tak sobie złamała nogę, że musi teraz siedzieć w gipsie. Ona z moim mężem postanowili że ta lejla zamieszka u nas. Próbowałam zaproponować inne opcje typu no nie wiem, wynająć im opiekunkę skoro i tak już płaci, jednak nie dał się przekonać.

Jeśli chodzi o jej zachowanie no to jest zmiennie. Najczęściej siedzi cicho, czyta książki czy siedzi przy komputerze. Nigdy mnie czy męża o nic nie prosiła. Czasami jednak urządza taką histerię z krzykiem i płaczem, że aż sąsiedzi wzywają służby. Często też rzuca własnym telefonem o ściany. Histerie są zazwyczaj na błahe tematy typu źle ustawiona książka (przez nią samą) czy kłótnia matką sprzed paru lat. Tłumaczy się potem, że miała taki kaprys i w sumie nie wie czemu. Przez inne dni potrafi być albo cicha albo nadmiernie radosna.

No i opieka nad takim „dzieckiem” jest trudna. A to trzeba jej pomóc wejść po schodach (mieszkamy na drugim piętrze) a to muszę jej pomagać wejść do wanny (mąż się wstydzi), trzeba pięć razy w tygodniu wozić na rehabilitację, sama na spacer też nie wyjdzie, ale akurat w tych obu dziedzinach mąż odwala połowę roboty. Posprząta jedynie swój pokój i to na czworakach.

Naszego siedmioletniego synka a jej brata przynajmniej trzy razy dziennie prosiła by coś jej podał. Skończyło się to dopiero po tym jak przebyłam z nią ostrą rozmowę.

Powoli czuję wyczerpanie...

Aha i jest całkowicie w normie intelektualnej (były robione testy), jest inteligentna, w liceum wygrywała olimpiady z polskiego. Jedynie z emocjami i kontaktami społecznymi jest kiepsko

 

 

Napiszę krótko 🙂

Zastanów się dlaczego była kobieta Twojego męża ''bije Cię na głowę''. Chwilami wydaje mi się, że takimi dziećmi ''obdarowywane'' są osoby które są na tyle silne, i nie tylko fizycznie, ale i emocjonalnie aby obdarzyć miłością swoje niedoskonałe dzieci.

Pomyśl chwilę i zastanów się, jeżeli Ciebie spotkałaby taka sytuacja, miałabyś takie dziecko, jak dałabyś sobie radę.

Tak poza nawiasem jeszcze 🙂

Nie proponuj swojemu mężowi takich rozwiązań. To jest jego chore dziecko, wymagające nie tyle opieki, co miłości i jakiegoś uczucia. Obrzydliwe jest to, że piszesz o alimentach. Jeżeli dziecko jest niepełnosprawne to ojciec czy też matka mają obowiązek alimentacyjny do końca życia, i nieważne, że dziecko jest dorosłe.

Fajnie, że masz możliwość przekonania się z czym musi borykać się na co dzień matka takiego dziecka. Dzień w dzień, bez chwili odpoczynku. Bo nawet jak jest możliwość odpoczynku od fizycznej pracy, to psychicznie nigdy takie matki nie odpoczywają.

Edytowano przez Latarenka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Smutno mi się zrobiło...brak empatii z jednej strony, z drugiej trochę rozumiem  autorke posta. Jej życie wywróciło się do góry nogami.

Zawsze szukam pozytywnych stron w każdej sytuacji.

Mysle, ze tu pomoglaby rozmowa z jakims psychologiem, ktory opiekuje sie dziewczyna. Pomysl, ze dla niej to tez jest trudna sytuacja, nie ma przy niej mamy. Kazde zachowanie z czegos wynika, u niej to jest strach przed nieznanym.

teraz widzisz jak bardzo poswieca sie jej mama, jakie to trudne. I dlatego nie powinnas miec za zle, ze maz placi alimenty, bo sama chcialas wynajac opiekunke, ktora kosztuje, wiec jej mamie tez taka pomoc sie nalzey i pieniadze na to. Ona i tak ponosi najwieksze koszty, polozyla na szali swoje zycie i szczescie...

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Teraz wiesz z czy na co dzień zmaga się jej matka. A twój mąż TYLKO płaci alimenty.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Doceń,  ze masz zdrowego synka i weź pod uwagę,  ze zajmujecie się dziewczyna na czas choroby jej mamy.  Co do alimentów to twój ma obowiązek alimentacyjny wobec swojego dziecka do końca życia czy Ci się to podoba czy nie 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowany)

Tez mysle, ze to provo, niektore fakty przerysowane ( np.to ze dla 7 latka to taka trudnosc cos podac-wg jego matki, naciskanie na meza o nieplacenie alimentow-co jest jego obowiazkiem, niezadowolenie nawet z tego ze dziewczyna siedzi cicho, uwazanie ze pomoc osobie niepelnosprawnej w wejsciu na schody to taka udreka).Rozumiem ze w takiej sytuacji moze byc ciezko, ale opis tego bylby nieco inny

Edytowano przez emigrantka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

 

Ostatnio mój szanowny małż ( Tak mówię na męża) wpadł na pomysł żebyśmy się z jego córką bardziej zaprzyjaźniły. Z racji że ja kocham zakupy to je zaproponowałam mu że pójdę z nią na zakupy. Ja kocham zakupy, ona trochę mniej, mówi że jest tam zbyt głośno i zbyt dużo ludzi. Kolejnym problemem było jej chodzenie. Co prawda chodzi sama, nawet bez kul, ale powoli i ślamazarnym chodem, ale po godzinie zazwyczaj jęczy że ją już nogi bolą. Dlatego małż wygrzebał z piwnicy jej domu dawno nieużywany wózek inwalidzki. Na początku w ogóle nie chciała się zgodzić na zakupy, ale obiecałam jej że na koniec pójdziemy do księgarni i coś jej kupię jako przedwczesny prezent urodzinowy. Po krótkiej wymianie zdań zgodziła się, bo nie ma co czytać.

 

I to było tak, pierwsza godzina była nawet spoko. Młoda wyprała sobie nawet piżamę z motywem „Pory na przygodę”, jednak już pod koniec drugiej godziny miała łzy w oczach a w ostateczności nazwała to beznadziejnym pomysłem a mnie ...ką, stwierdziła że jestem pustą laleczką i że chciałaby żeby ktoś kiedyś podpalił tą ...yczną galerię handlową.

Nie dałam się jednak sprowokować temu „dzieciakowi” więc zostawiłam ją samą na godzinę w kawiarni, na co zresztą sama ostatecznie przystała. Pod koniec ostatniej, czwartej godziny wróciłam do niej, a ona siedziała popłakana. Zapytałam czy to przeze mnie. Zaprzeczyła. I jak nigdy wcześniej zaczęła mi się zwierzać. Na początku zapytała czy wygląda staro na swoje lata. Zdziwiona odpowiedziałam że wręcz przeciwnie. Dziewczyna wygląda jakby miała góra czternaście lat i to nie tylko moja opinia, bo wiele ludzi bierze ją za młodszą niż jest. Jest bardzo się tym szczyci, szczególnie,że ma też taki pastelowo-dziecinny styl, uwielbia warkoczyki, kucyki. Okazuje się że każde zdjęcie które wstawia na neta dodaje też na różne fora z zapytaniem na ile lat wygląda. Ostatnio dostała JEDNĄ odpowiedź że na czterdzieści (pośród innych dla niej pozytywnych) załamała się, zaczęła spamować tymi pytaniami że ją zablokowali na tych forach. Chciałam powiedzieć że się nie dziwię że nie ma żadnej przyjaciółki ani nawet znajomej, ale się powstrzymałam, postawiłam naleśnika, a ona przeprosiła za swoje zachowanie.

 

Najgorsze jest to, że mąż chce żeby znowu zamieszkała z nami, bo jej matka poznała kogoś i internecie i chcą dwóch tygodni tylko dla siebie u niej w domu. Według niego zachowanie jego córki względem mnie nie było ordynarne i naganne i najważniejsze że przeprosiła.

Tylko nie wiem czy chcę mieszkać z kimś kto mnie nazwał ...ką i pustą lalą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dodałabym jeszcze oprócz pustej lali, która jesteś jak słusznie zauważyła dziewczyna inne epitety.... żenada to mało powiedziane... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jak czytam takie wypociny, to aż mi się nóż w kieszeni otwiera. To coś ci zaraz powiem. Sama jestem niepełnosprawna ruchowo, chodze o kulach, mam problemy z chodzeniem, chodzę wolniej, często muszą mi pomagać inne osoby. Dodatkowo skończyłam studia, mam wspaniałego męża, który się nie uskarża, pomaga mi i zawsze jest bardzo empatyczny. Co więcej oczekujemy swojego pierwszego dziecka. Niepełnosprawność to pewna cecha z którą się rodzimy lub ją nabywamy, ale to nie sprawia, że jesteśmy gorsi. Przez całe swoje dotychczasowe życie nie spotkałam nikogo, kto narzekałby na moje ograniczenia. Niejednokrotnie idąc na wycieczki z grupą znajomych skupiają się na mnie, by mi było wygodnie i bym miała czas na odpoczynek, bo bolą mnie nogi od chodzenia. Ach, problemy emocjonalne też mam, ale to w związku z depresją i nerwicą lękową. Patrząc na to, co ty wypisujesz cieszę się, że nigdy na swojej drodze nie spotkałam tak ograniczonej umysłowo osoby jak ty. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×