Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
netka

Pytanie do rozwódek

Polecane posty

Od jakiegoś czasu nurtuje mnie pytanie- jak to jest z rozwodem? Czy wychodząc za mąż (mówię tu o pierwszym małżeństwie) byłyście w 100% przekonane, że to ten właściwy? Jak się oświadczał widziałyście w nim Waszego przyszłego męża? (czy bardziej z braku laku, przyzwyczajenia). Pewnie wszystko zależy od okoliczności, wieku zawierania związku, szybkości decyzji. Domyślam się, że jest inaczej jeśli ktoś to robi na haju zakochania, a inaczej po 5 latach itp. Ale czy miałyście jakieś wątpliwości, rodzina czy znajomi mówili Wam , że jesteście dobrze/niedobrze dobrani? Albo jest przypadek, że byłyście 100% pewni, a życie i tak przyniosło rozwód.

Analogiczne pytanie kieruję do Panów. 

Edytowano przez netka
niedokończone zdanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey

Ogromna ilość pytań, na które nikt nie da jednoznacznej czy uniwersalnej odpowiedzi. Bo takowej nie ma. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A.G

Ja byłam pewna, a i tak nie wyszło.. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 10.07.2021 o 22:50, netka napisał:

Od jakiegoś czasu nurtuje mnie pytanie- jak to jest z rozwodem? Czy wychodząc za mąż (mówię tu o pierwszym małżeństwie) byłyście w 100% przekonane, że to ten właściwy? Jak się oświadczał widziałyście w nim Waszego przyszłego męża? (czy bardziej z braku laku, przyzwyczajenia). Pewnie wszystko zależy od okoliczności, wieku zawierania związku, szybkości decyzji. Domyślam się, że jest inaczej jeśli ktoś to robi na haju zakochania, a inaczej po 5 latach itp. Ale czy miałyście jakieś wątpliwości, rodzina czy znajomi mówili Wam , że jesteście dobrze/niedobrze dobrani? Albo jest przypadek, że byłyście 100% pewni, a życie i tak przyniosło rozwód.

Analogiczne pytanie kieruję do Panów. 

U mnie była to na 200% pewność że będziemy ze sobą do końca życia. Mieliśmy wspaniałą przyjaźń przed związkiem, cudowne narzeczeństwo i cudowne 10 pierwszych lat małżeństwa. Rodzina byłej do dzisiaj traktuje mnie jak zięcia, czego nie powiem o mojej rodzinie, ani wobec byłej ani wobec mnie. czyli od początku mieli jakieś uwagi, że to nie ta, że nie taka, że wyszczekana, że ma swoje zdanie. Zresztą to wniej mi kiedyś imponowało. Niezależność, posiadanie własnego zdania i wyrażanie tego. Niestety obecnie jesteśmy w trakcie rozwodu, nie mieszkamy razem. Wmawiałem sobie że jej już nie kocham, ale to nieprawda. Codziennie o Niej myślę, ale ona już chyba do mnie nie wróci. Muszę przez to przejść, czas zaleczy rany. Najgorsze, że mamy stały kontakt, bo dzieci mieszkaja na zmiane u niej i u mnie, więc się widujemy i czasem rozmawiamy. Tak to u mnie wygląda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, Wojtasss75 napisał:

U mnie była to na 200% pewność że będziemy ze sobą do końca życia. Mieliśmy wspaniałą przyjaźń przed związkiem, cudowne narzeczeństwo i cudowne 10 pierwszych lat małżeństwa. Rodzina byłej do dzisiaj traktuje mnie jak zięcia, czego nie powiem o mojej rodzinie, ani wobec byłej ani wobec mnie. czyli od początku mieli jakieś uwagi, że to nie ta, że nie taka, że wyszczekana, że ma swoje zdanie. Zresztą to wniej mi kiedyś imponowało. Niezależność, posiadanie własnego zdania i wyrażanie tego. Niestety obecnie jesteśmy w trakcie rozwodu, nie mieszkamy razem. Wmawiałem sobie że jej już nie kocham, ale to nieprawda. Codziennie o Niej myślę, ale ona już chyba do mnie nie wróci. Muszę przez to przejść, czas zaleczy rany. Najgorsze, że mamy stały kontakt, bo dzieci mieszkaja na zmiane u niej i u mnie, więc się widujemy i czasem rozmawiamy. Tak to u mnie wygląda.

Czyli byłeś pewniakiem i nadal jesteś, tylko żonie się odwidziało.

 

9 godzin temu, A.G napisał:

Ja byłam pewna, a i tak nie wyszło.. 

hmm

To skoro pewniakom nie wychodzi, to co mają powiedzieć osoby wahające się.

Ja od roku mam  narzeczonego  (w związku jesteśmy od 5 lat), ale nie mogę powiedzieć że jestem  pewna na 100%, że życie chcę spędzić tylko z nim. Nadal nie mam problemu, żeby wyjechać gdzieś zupełnie sama- a nawet to lubię. Obiektywnie stwierdzam, że do siebie nie pasujemy pod wieloma względami. Jednak przyjaźnimy się, czuję przy nim pełną swobodę,  nawet jak się z nim poważnie pokłócę to i tak mi to mija po kilku dniach. Zastanawiam się co to za magiczny mechanizm, czy to przyzwyczajenie.  Ale jakoś nie mam parcia, żeby brać ślub, tak jakby ta świadomość, że nie jesteśmy idealnie dobrani  mnie powstrzymywała.

Z kolei moja koleżanka, która wreszcie ma już narzeczonego (po 2 latach jak odkryła, że kupił pierścionek jej się  oświadczył) świata poza nim nie widzi, nie wyobraża sobie bycia z kimkolwiek innym, niż tylko z nim do końca życia. Odkąd z nim jest praktycznie przestała istnieć jako pojedyncza osoba. Już szczegółowo planuje ślub. Chłopak wydaje się fajny i odpowiedzialny,  spełnia wszystkie społeczne kryteria definiujące tzw. dobrą partię. 

Takim pewnym osobom, po prostu łatwiej podjąć decyzję, obojętnie jak to by się skończyło

 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja nie byłam w 100% pewna, ale była to na pewno najlepsza opcja spośród moich wszystkich związków, i jak dotąd nawet po rozwodzie też nie znalazłam lepiej dopasowanego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Chyba nie da się tego przewidzieć nawet jak masz pewność że pasujecie do siebie na 100%. Na początku związku zawsze jest zauroczenie i całą kolorową reszta.  Po ślubienadal jest fajnie ale pojawiają się tez kredyty, opłaty,  problemy i niestety wtedy nawet najlepiej dopasowani czasem nie dają rady i się rozstają. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przepis na sukces jest w przypadku większości polskich mężczyzn prosty: lubią jak się ich trzyma krótko, z nadmiarem wolności sobie nie radzą,  a kobiety która im nie wrzeszczy do ucha nie szanują.

Więc zastanów się czy warto być  żoną.

Jeśli jesteś kobieta  co umie trzymać faceta krótko to nawet jak będzie Cię zdradzał to przy nodze będzie trwał.

Wtedy czują że jej zależy, czują się kochani. 😉 Tacy w większości są.

Kochają zołzy, chociaż na nie narzekają. 

Po dokonaniu takiej obserwacji doszłam do wniosku że lepiej mieć kochanków: żonatych, mniej z nimi problemów. 

Bo to co możesz mieć pewnego od mężczyzny to seks.

Małżeństwo  jest dla kobiety zwykle niekorzystne z punktu widzenia jej rozwoju zawodowego i pieniędzy na starsze  lata, o czym wiele kobiet przekonuje się za późno.  

Więc jeżeli chcesz koniecznie wyjść za mąż to zaplanuj niezależność finansową i licz się z tym że możesz zostać  sama. Jeśli dziecko to jedno. 

Wiem że to strasznie brzmi, ale taka jest prawda.

Edytowano przez Wodna Liiia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, Wodna Liiia napisał:

Małżeństwo  jest dla kobiety zwykle niekorzystne z punktu widzenia jej rozwoju zawodowego i pieniędzy na starsze  lata, o czym wiele kobiet przekonuje się za późno.  

 

Dlaczego z powodu pieniędzy na stare lata?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bo jak są dzieci siła rzeczy nie pracujesz tyle co mężczyzna i nie zarabiasz takich aż pieniędzy w związku z tym po rozwodzie jesteś  w niefajnym miejscu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×