Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Setka19

Małe dziecko, ciąża i kryzys w związku

Polecane posty

Nie radzę już sobie z tym, co się dzieje w moim małżeństwie. Żyję w jakimś kołowrotku - ciągle kłótnie, kryzysy, chwila dobrze i tak w kółko. Mamy w domu dwulatkę, jestem w ósmym miesiącu ciąży. Ogólnie odkąd mamy pierwsze dziecko pogorszyło się między nami. Nie ma bliskości, seks jest bardzo sporadyczny - zainicjowany przeze mnie (raz na dwa miesiące około). Ciągle się kłócimy. Mąż pracuje zdalnie, ciągle siedzi w domu. Pomoże - zrobi obiad, przypilnuje dziecka, ale my jako para praktycznie nie istniejemy. Pół ciąży przepłakałam - też bym czasami chciała, żeby ktoś potraktował mnie wyjątkowo, bo jestem w "stanie błogosławionym". Mąż o mnie nie zabiega, rozmowy nie pomagają. Martwi mnie to, że codziennie pije - ok. dwóch, trzech piw, w weekendy więcej. 
Też się czepiam, czasami głośno krzyczę o swoich potrzebach, bo jeśli nie wywalczę sobie czegoś, to sam z siebie mi nie zaproponuje, np. "odpocznij", "ja wstanę do dziecka". 
Nasza relacja jest beznadziejna jako po prostu pary. Boję się, że gdy urodzi się drugi maluch całkiem rozpadnie się ten związek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przy dzieciach jest ciężko. My też tak mieliśmy ale na szczęście wiedzieliśmy do czego to może dojść i się "ogarnelismy". Spróbuj z nim pogadać tak na poważnie bez kłótni. Nie mów tylko o sobie ale pomysł też o nim. Może po pierwszym dziecku czuję się odtrącony a mężczyźni nie często gadają o uczuciach. 

Poza tym jeśli już po pierwszym było źle to po co decydować się na drugie?

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Naprawdę myślicie że jak się alkoholika poprosi żeby nie pił to przestanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Pojawienie sie dzieci to trudny temat. Niby wszyscy wiedza na co sie pisza ale nie znam malzenstwa ktore nie przezyloby mniejszego lub wiekszego kryzysu po pojawieniu sie potomstwa. Czasem juz po pierwszym dziecku, czasem dopiero po drugim. Wiekszosc ludzi przystosowuje sie do nowej sytuacji i problemy szybko mijaja, niektorzy jednak nie radza sobie dobrze z tym, ze ich zycie stanelo na glowie i w niczym juz nie przypomina tego sprzed dzieci. To dochodzi jeszcze pandemia i zamkniecie w domu w zwiazku z praca zdalna. Sama wiem, ze praca i male dzieci w domu nie ida w parze. 

Natomiast temat piwkowania to juz inna, bardzo powazna kwestia. Nie twierdze, ze maz Autorki jest alkoholikiem, jednak podaza w tym kierunku no i zwyczajnie szkodzi sobie. Lekarze twierdza, ze lepiej napic sie raz na jakis czas, nawet mocno, niz popijac kazdego dnia male dawki alkoholu. Ucieczka w alkohol? Nie radzi sobie z czyms co go gnebi? 

Autorko porozmawiaj z nim. Na spokojnie, bez pretensji. Jak nie zaczniecie sie porozumiewac to bedzie tylko gorzej. Moze jakis doradca malzenski albo psycholog, gdyby udalo Ci sie namowic meza na terapie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
51 minut temu, Setka19 napisał:

Nie radzę już sobie z tym, co się dzieje w moim małżeństwie. Żyję w jakimś kołowrotku - ciągle kłótnie, kryzysy, chwila dobrze i tak w kółko. Mamy w domu dwulatkę, jestem w ósmym miesiącu ciąży. Ogólnie odkąd mamy pierwsze dziecko pogorszyło się między nami. Nie ma bliskości, seks jest bardzo sporadyczny - zainicjowany przeze mnie (raz na dwa miesiące około). Ciągle się kłócimy. Mąż pracuje zdalnie, ciągle siedzi w domu. Pomoże - zrobi obiad, przypilnuje dziecka, ale my jako para praktycznie nie istniejemy. Pół ciąży przepłakałam - też bym czasami chciała, żeby ktoś potraktował mnie wyjątkowo, bo jestem w "stanie błogosławionym". Mąż o mnie nie zabiega, rozmowy nie pomagają. Martwi mnie to, że codziennie pije - ok. dwóch, trzech piw, w weekendy więcej. 
Też się czepiam, czasami głośno krzyczę o swoich potrzebach, bo jeśli nie wywalczę sobie czegoś, to sam z siebie mi nie zaproponuje, np. "odpocznij", "ja wstanę do dziecka". 
Nasza relacja jest beznadziejna jako po prostu pary. Boję się, że gdy urodzi się drugi maluch całkiem rozpadnie się ten związek.

U mnie podobna sytuacja. Na szczęście mój dwa piwa to wypija może na miesiąc. Też się rozmijamy i już nie raz chciałam pogadać tylko ciągle coś przeszkadza... W dodatku namnozylo się dużo innych spraw i nasze relacje zeszły na dalszy plan. Mam nadzieję że jak wszystko pozałatwiamy to uda nam się w końcu wziąć za "nas" i nie będzie za późno. Może zamiast kłótni odpocznijcie, pójdźcie gdzieś tylko we dwoje, odpocznijcie. No i oczywiście poważna rozmowa ale bez kłótni bez pretensji. 

Co do picia może on nie widzi że przegina z ilością i częstotliwością? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Annn2020 napisał:

Co do picia może on nie widzi że przegina z ilością i częstotliwością? 

A który alkoholik widzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy decydują się na dziecko, a co dopiero na kolejne w chwilach gdy nie układa się między nimi. Brakuje do tego obrazka jeszcze, że kobieta jest na utrzymaniu męża i mamy klasyczną sytuacje. Nic, mleko się wylało zaraz drugie dziecko na świecie. Jeżeli mąż codziennie (a nawet nie musi codziennie tylko cyklicznie) popija nawet małe dawki alkoholu to ja bym śmiało mówiła, o problemach w psychice męża. Alkoholizm często bierze się z innych problemów bo alkoholem łagodzą to z czym nie radzą sobie bez. Źle się dzieje to napije się, rozluźni i na chwile zapomni. Praca zdalna zabija wszystko od życia rodzinnego, po kontakty międzyludzkie i własne poczucie wartości. Widać to mocno po dzieciach. Sytuacja wyglada bardzo źle i co gorsza autorka na „ostatnich nogach”. Mąż powinien szukać pomocy ale to musi on sam zrozumieć bo na siłę nie da rady. Będzie miał problem z piciem w domu, to wyjdzie ale i tak zrobi to. Alkoholik często musi dotknąć dna żeby się odbić ale wielu też tam pozostaje. Wsparcie rodziny jest ważne ale nie można niańczyć takiego osobnika. Po porodzie radziłabym też samej autorce skorzystać z porady psychologa bo współuzależnienie jest równie niebezpieczne, a do takiej sytuacji widać już dochodzi, a dojdą jeszcze hormony po ciąży. Nie mam tu złotej rady bo o ile dałoby radę coś zrobić to nie z jedną nogą na porodówce. Życzę siły i przemyślenia całej sprawy czy tak ma wyglądać życie. Czasami nie da się nic innego zrobić jak odciąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Bimba napisał:

A który alkoholik widzi?

Stan przedzawałowy to nie to samo co zawał jak i nadużywanie alkoholu to jeszcze nie alkoholizm. Może mąż autorki jeszcze nie jest na ostatnim etapie uzależnienia. I fakt alkoholik nie widzi problemu ale przecież są ludzie którzy wychodzą z uzależnienia, więc w końcu w jakiś sposób dociera do nich że są uzależnieni. Wiem to optymistyczne założenie ale może uświadomienie mężowi problemu rozjaśni mu w glowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Annn2020 napisał:

Wiem to optymistyczne założenie ale może uświadomienie mężowi problemu rozjaśni mu w glowie

Albo wkurzy go do białości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jakbym czytała o sobie 😞 całą ciążę przepłakałam, ciagke bylam w nerwach, nie spalam praktycznie wcale... Synek urodzil sie bardzo nerwowy, ciagle placze. Mój facet tez codziennie się "piwkuje" i siedzimy razem juz pol roku w domu. A od kad urodzilam jest tylko gorzej. Codziennie kłótnie, Krzyki, wyzwiska. Doszło nawet do rękoczynów. Wyglądamy jak jakas patologia... A bylismy taką fajną, szaloną parą... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Najlepszym rozwiązaniem i kluczem w kryzysach w relacji jest rozmowa-szczera i spokojna bez wytykania sobie błędów. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli "nie da się” porozmawiać lub ktoś nie poprawia swoich błędów/nie pracuje nad nimi trzeba dać sobie czasu/przerwy na przemyślenie bo na siłę się nic nie zdziała 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

skup się na sobie i na swoim zdrowiu. facet sam zauważy jeżeli już próbowałaś rozmawiać itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
19 godzin temu, DropKick napisał:

Jakbym czytała o sobie 😞 całą ciążę przepłakałam, ciagke bylam w nerwach, nie spalam praktycznie wcale... Synek urodzil sie bardzo nerwowy, ciagle placze. Mój facet tez codziennie się "piwkuje" i siedzimy razem juz pol roku w domu. A od kad urodzilam jest tylko gorzej. Codziennie kłótnie, Krzyki, wyzwiska. Doszło nawet do rękoczynów. Wyglądamy jak jakas patologia... A bylismy taką fajną, szaloną parą... 

Jezu dziewczyno, jezeli dochodzi do rekoczynow to uciekaj. Bedzie tylko gorzej. Ja wiem, ze to latwo powiedziec ale teraz jest jeszcze dziecko ktore musisz chronic. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, AgsAgsAgs napisał:

Jezu dziewczyno, jezeli dochodzi do rekoczynow to uciekaj. Bedzie tylko gorzej. Ja wiem, ze to latwo powiedziec ale teraz jest jeszcze dziecko ktore musisz chronic. 

Wiesz, nie mialam na mysli ze mnie uderzył, odepchnął. Nie bronię go w żadnym wypadku. Ale mnie też puszczają nerwy. Dodatkowo brak wsparcia i pomocy, no i niemoc w opiece nad dzieckiem. Synek od początku ma kłopoty ze spaniem, bez przerwy placze. Od kad sie urodzil nie wychodzę z pokoju, jest mi niesamowicie ciężko. A sama nie dam rady. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×