Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Polecane posty

24 minuty temu, MamaAniola napisał:

Właśnie wracam z połówkowych. Synek rośnie jak na drożdżach, ma już 544g! Wszystko w porządku. 💙😍

Gratuluje 🥰

Jak ten czas szybko leci 🤭

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Zuzanna. napisał:

Dziś . Wracam w strachu z pobrania krwi. Po wyniku od razu dam znać . Buziaki 

O której wynik? 😍

29 minut temu, MamaAniola napisał:

Właśnie wracam z połówkowych. Synek rośnie jak na drożdżach, ma już 544g! Wszystko w porządku. 💙😍

Cudownie ! Duży chłopak 💞

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
49 minut temu, Gladiola napisał:

Tak mi przykro Strusio 😞 przytulam Cie do serca ❤️ Mialam to wstretne puste jajo płodowe w ostatnim podejściu i pamietam jaka bylam u gina zadowolona, ze jestem w ciszy, a on mi mowi, ze nie wyglada to za dobrze... Oczyscilo sie samo po odstawieniu lekow... 

Teraz zaczynam 9t i mimo, ze tydzien temu widzialam bijace serduszko to ciagle sie boje 😞 

Mysle, ze u Ciebie to w ogóle jest piekny cud, ze zaszlas naturalnie. Widocznie, tak jak piszesz, z tym zarodkiem cos musiało byc nie tak. Zaraz kolejne szczepienie, jestescie na dobrej drodze i na pewno w koncu sie uda ❤️ 

Bardzo bym chciała się oczyścić samoistnie. 

No niestety kochana... Los chyba ma na mnie inny pomysł niż macierzyństwo.

Nie martw się -jest zarodek i serduszko ♥️będzie na pewno dobrze ♥️

Tak...też traktuje te ciążę jako cud. Miałam nadzieję, że skoro to cud to dobrze się skończy. Niestety życie ponownie mnie rozczarowało 😔

Mam taką nadzieję...że po burzy przyjdzie w końcu dla mnie słońce  ☀️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Zuzanna. napisał:

Dziś . Wracam w strachu z pobrania krwi. Po wyniku od razu dam znać . Buziaki 

Bez stresu. Czuję , że będzie dobrze ♥️ Ja wykorzystałam już limit nieszczęść - teraz pora na sukces 💪

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
34 minuty temu, MamaAniola napisał:

Właśnie wracam z połówkowych. Synek rośnie jak na drożdżach, ma już 544g! Wszystko w porządku. 💙😍

Super❤️gratulacje!

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny nie udało się. 9 dpt beta 0.28 mIU/ml a progesteron 31.34ng/ml.

  • Sad 17

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Zuzanna. napisał:

Dziewczyny nie udało się. 9 dpt beta 0.28 mIU/ml a progesteron 31.34ng/ml.

Nie wierzę 😔😔byłam pewna, że się udało ...bardzo mi przykro ... los nas obu nie oszczędza 😭

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem tego lekarza. On dla spokoju każe po jutrze powtórzyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Zuzanna. napisał:

Nie rozumiem tego lekarza. On dla spokoju każe po jutrze powtórzyć

Pewnie chce wykluczyć błąd labu. Osobiście powtorzylabym jutro dla pewności. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
27 minut temu, Zuzanna. napisał:

Nie rozumiem tego lekarza. On dla spokoju każe po jutrze powtórzyć

Zuzanna robiłaś w 9dpt? U mnie lekarz ma to samo podejście, że miarodajne jest dla niego badanie z 10 dpt. Właśnie po to, żeby wykluczyć ewentualny błąd laboratorium. Wiem co czujesz bo ostatnio pomimo zerowe bety z 7dpt, powtarzalam ją jeszcze w 9dpt cały czas na lekach.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Zuzanna. napisał:

Dziewczyny nie udało się. 9 dpt beta 0.28 mIU/ml a progesteron 31.34ng/ml.

😥 Zuzanna tule Cię mocno 😥

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Zuzanna. napisał:

Dziewczyny nie udało się. 9 dpt beta 0.28 mIU/ml a progesteron 31.34ng/ml.

Bardzo mi przykro 😥

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, MamaAniola napisał:

Właśnie wracam z połówkowych. Synek rośnie jak na drożdżach, ma już 544g! Wszystko w porządku. 💙😍

Świetna wiadomość🥰 duzy chłopak już ❤

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Jennn napisał:

Zuzanna robiłaś w 9dpt? U mnie lekarz ma to samo podejście, że miarodajne jest dla niego badanie z 10 dpt. Właśnie po to, żeby wykluczyć ewentualny błąd laboratorium. Wiem co czujesz bo ostatnio pomimo zerowe bety z 7dpt, powtarzalam ją jeszcze w 9dpt cały czas na lekach.

Tak. Zrobię w sobotę. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nasunela mi sie dzis taka mysl, te to forum to jest taka słodko-gorzka mieszanka. Przypominam sobie czasy jak zaczynalam swoja droge i ile nadziei dawalo mi czytanie, ze komus sie udało, ze cos sie zadzialo. Czas mija, watki znikaja i pojawiają sie na nowo, ale zawartosc wciaz słodko-gorzka, a nadzieja umiera ostatnia ❤️ 

  • Like 4

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję dziewczyny za wsparcie. Tym co nie polubiłam to już wyczerpałam limit serduszek. 

  • Like 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Zuzanna. napisał:

Dziękuję dziewczyny za wsparcie. Tym co nie polubiłam to już wyczerpałam limit serduszek. 

Zuzanna przypomnisz, ktore to bylo wasze podejscie? Nawet teraz nie ma jak wrocic do starych wiadomosci 😕 

Macie jakies śnieżynki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Zuzanna. napisał:

 

Zuzanna strasznie mi przykro 😔 Byłam pewne, że u Ciebie tym razem będzie dobrze....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, Strusio85 napisał:

Bez stresu. Czuję , że będzie dobrze ♥️ Ja wykorzystałam już limit nieszczęść - teraz pora na sukces 💪

Strusio85 doskonale wiem co czujesz, jakie to życie niesprawiedliwe...myślałam że tym razem będzie u ciebie inaczej, że jak już zdarzył się naturalny cud to musi się też dobrze skończyć. ..masz rację wykorzystałaś już limit nieszczęść. Następnym razem będzie murowany sukces.❤️

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
51 minut temu, Gladiola napisał:

Zuzanna przypomnisz, ktore to bylo wasze podejscie? Nawet teraz nie ma jak wrocic do starych wiadomosci 😕 

Macie jakies śnieżynki?

Stymulację cztery. Z trzech stymulacji po jednym słabym zarodku - beta O. Z jednej stymulacji brak zarodków. Adopcja zarodka beta 45.85 i małe przyrosty i nic z tego. Teraz beta 0.28. od tej pory mamy jeszcze jeden zarodek. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny TSH powinno być między 1a1.5? Ja miałam 0.351 to minimum z widełek . Myślę że może to przez to. Bo przy tamtym co zaskoczyło miałam TSH ponad 1 . 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Zuzanna. napisał:

Dziewczyny TSH powinno być między 1a1.5? Ja miałam 0.351 to minimum z widełek . Myślę że może to przez to. Bo przy tamtym co zaskoczyło miałam TSH ponad 1 . 

Bardzo mi przykro...

Ja przez całą ciąże miałam takie tsh od 0.33 do 0.39 mimo manewrów dawkami leków  przed też miałam ok 1 ale nie więcej,ale wiadomo każdy organizm jest inny.

Edytowano przez Madziac
  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny powiedzcie czy można mieć owulacje z dwóch jajników równocześnie? Oba jajniki mnie kłują tak samo .dodam że nie biorę żadnych leków

Edytowano przez kaja356

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
14 minut temu, Zuzanna. napisał:

Dziewczyny TSH powinno być między 1a1.5? Ja miałam 0.351 to minimum z widełek . Myślę że może to przez to. Bo przy tamtym co zaskoczyło miałam TSH ponad 1 . 

Ja mam 2.96 i lekarz powiedział że to nie wymaga interwencji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
34 minuty temu, Zuzanna. napisał:

Stymulację cztery. Z trzech stymulacji po jednym słabym zarodku - beta O. Z jednej stymulacji brak zarodków. Adopcja zarodka beta 45.85 i małe przyrosty i nic z tego. Teraz beta 0.28. od tej pory mamy jeszcze jeden zarodek. 

Teraz też była adopcja zarodka? 

Ja duże nadzieje pokładam w komórkach dawczyni.po niedzieli mam w tej sprawie pisać do lekarza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wracam już z badań Wituś ma 1453g 🥰ułożony główka w górę. 

  • Like 11

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny, a ja mam kryzys...

W tym miesiącu miałam owulację od strony drożnego jajowodu, więc postanowiłam odstawić wszystkie myśli o przeklętej immunologii na bok i mimo wszystko powalczyć z mężem o kolejny cud. Oczywiście zadbałam o to, by dobrze wyłapać dzień owulacji. Gdy zbliżał się jej termin zbadałam estradiol, był w okolicach 200, dwa dni później wczesnym popołudniem zrobiłam domowy test owulacyjny. Kreska kontrolna była wyraźniejsza niż testowa, czyli wynik był pozytywny. Wieczorem mieliśmy z mężem wolną chatę, więc zrobiliśmy sobie  romantyczny i bardzo gorący wieczór. Na drugi dzień czułam, że owulacja jest, ale dla pewności po tygodniu sprawdziłam jeszcze poziom progesteronu i wyszedł 13 (norma laboratorium dla środkowej fazy lutealnej (5-18), więc owulacja była. Wszystko pięknie, niestety dziś 11 dni po owu na teście o czułości 10 biel vizira, czyli nie udało się i kolejny miesiąc i kolejna owulacja, stracone. Niby człowiek wie, że szanse są prawie żadne, do próby podchodzi początkowo na karcie, ale jednak wciąż gdzieś tam się łudzi i potem i tak jest czuje rozczarowanie i smutek.

Dodatkowo podłamała mnie też Twoja historia Strusio, bo naprawdę wierzyłam, że ta immunologia to była u Ciebie przyczyna i że teraz po rozwikłaniu tej zagadki, zastosowaniu leczenia, Ci się udało. Dawało mi to nadzieję, że może u mnie będzie podobnie. A tu takie smutne wiadomości.

No i z takim smutkiem i rezygnacją pojechaliśmy dziś z mężem do GC w Katowicach, bo zaproszono nas na wstępną konsultację do programu dofinansowania z fundacji MRM (zgłosiłam się do niego spontanicznie w grudniu i myślałam, że nic już z tego nie będzie). Jeśli chodzi o klinikę, to rozczarowała mnie, bo okazało się, że jest to jedno piętro w dość obskurnym biurowcu (w porównaniu z moją dotychczasową kliniką, którą stanowi duży, nowy budynek, komfortowo urządzony i wyposażony, to naprawdę kiepsko to wyglądało, no ale pomyślałam, że może nie to jest najważniejsze). Sama wizyta też wywołała u mnie mieszane uczucia, bo trwało to może w sumie 10-15 min. Na początek miałam opowiedzieć naszą historię, więc powiedziałam ile się staramy, jakie przez ten czas robiłam badania, jak przebiegło pierwsze ivf, ale naprawdę skrótowo, pani dr nie zadawała żadnych dodatkowych pytań, nie przeprowadziła żadnego dodatkowego wywiadu, nie zrobiła mi też żadnego badania, ani tradycyjnego gin., ani USG, chciała zobaczyć tylko wyniki nasienia męża, nic więcej ją nie interesowało. Więc nie wiem, czy może trafiliśmy na bardzo doświadczonego eksperta, któremu niewiele trzeba, by wiedzieć, jak działać, czy po prostu zostaliśmy potraktowani dość pobieżnie i rutynowo. Ostatecznie po obejrzeniu wyników męża stwierdziła, że trzeba go dalej diagnozować (może myśli, że głównie po jego stronie jest problem, chociaż nie powiedziała tego), zleciła mu 2 dodatkowe badania (w tym jedno za 1100 zł), natomiast mi kazała umówić się na "próbny transfer" (pierwszy raz o czymś takim słyszałam), podczas którego mam mieć badanie cd138 i NK i jak będzie stan zapalny, to mam dostać antybiotyk. No i potem mamy robić ivf, koniecznie zbadać zarodki, żeby transferować tylko te prawidłowe i wg niej powinno się udać. Jeśli chodzi o immunologię i dr S (który nawiasem mówiąc pracuje m.in. w tej właśnie klinice), to stwierdziła, że jako pierwsi na Śląsku poszli w tą stronę 4 lata temu, ale teraz stwierdzają, że to jest bez sensu, bo badania są bardzo drogie, a zaobserwowali, że statystycznie skuteczność im się wcale nie poprawiła po tym, że drążyli tą immunologię. Uznali więc, że nie tędy droga i stawiają teraz na te "próbne transfery", po których ten wzrost skuteczności widzą. Dopiero się ucieszyłam, bo znalazłam dziewczynę, która jest gotowa zwolnić mi swój termin do dr S. 30.03 (ja miałam swój dopiero na 27.04), a teraz się dowiadujemy, że to wszystko jest o kant d.. rozbić.

No i mam teraz totalny mętlik w głowie, nie wiem, co o tym wszystkim myśleć i co dalej robić, tym bardziej, że gdzie idę, to słyszę inne teorie, inne zalecenia itd.

No i w ogóle za dużo tego wszystkiego na raz się dzieje i za szybko. Nie wiem już co myśleć o tym wszystkim i co dalej robić, tym bardziej, że gdzie idę, to słyszę inne teorie, inne zalecenia itd. Najpierw miałam plan, że próbuje w Czechach, potem niespodziewanie udało mi się dostać do wspaniałej pani dr w mojej klinice, której nie chciałabym zmieniać i mieliśmy już plan działania u niej, a teraz pojawiła się niespodziewanie ta opcja z dofinansowaniem z fundacji, co przyznam, przy moich możliwościach finansowych jest bardzo kuszące, ale jeśli mamy z niej skorzystać, to musimy przenieść się do GC, a tam znowu coś innego, no i pierwsze wrażenie średnie 

Doradźcie mi coś proszę, co robić, w którą stronę iść, komu zaufać, bo autentycznie mnie już głową boli od tego wszystkiego. 

Ps. Jeśli są tutaj dziewczyny z kliniki GC i wiedza, co to jest ten "próbny transfer", jak to wygląda, ile trwa itd. i ogólnie mogą mi coś o niej powiedzieć, to dajcie znać, plis, tutaj lub na priv.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

OMG! nie wiedziałam, że aż tak się rozpisałam 😱 

Edytowano przez Iskrzynka
  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Iskrzynka napisał:

Dziewczyny, a ja mam kryzys...

W tym miesiącu miałam owulację od strony drożnego jajowodu, więc postanowiłam odstawić wszystkie myśli o przeklętej immunologii na bok i mimo wszystko powalczyć z mężem o kolejny cud. Oczywiście zadbałam o to, by dobrze wyłapać dzień owulacji. Gdy zbliżał się jej termin zbadałam estradiol, był w okolicach 200, dwa dni później wczesnym popołudniem zrobiłam domowy test owulacyjny. Kreska kontrolna była wyraźniejsza niż testowa, czyli wynik był pozytywny. Wieczorem mieliśmy z mężem wolną chatę, więc zrobiliśmy sobie  romantyczny i bardzo gorący wieczór. Na drugi dzień czułam, że owulacja jest, ale dla pewności po tygodniu sprawdziłam jeszcze poziom progesteronu i wyszedł 13 (norma laboratorium dla środkowej fazy lutealnej (5-18), więc owulacja była. Wszystko pięknie, niestety dziś 11 dni po owu na teście o czułości 10 biel vizira, czyli nie udało się i kolejny miesiąc i kolejna owulacja, stracone. Niby człowiek wie, że szanse są prawie żadne, do próby podchodzi początkowo na karcie, ale jednak wciąż gdzieś tam się łudzi i potem i tak jest czuje rozczarowanie i smutek.

Dodatkowo podłamała mnie też Twoja historia Strusio, bo naprawdę wierzyłam, że ta immunologia to była u Ciebie przyczyna i że teraz po rozwikłaniu tej zagadki, zastosowaniu leczenia, Ci się udało. Dawało mi to nadzieję, że może u mnie będzie podobnie. A tu takie smutne wiadomości.

No i z takim smutkiem i rezygnacją pojechaliśmy dziś z mężem do GC w Katowicach, bo zaproszono nas na wstępną konsultację do programu dofinansowania z fundacji MRM (zgłosiłam się do niego spontanicznie w grudniu i myślałam, że nic już z tego nie będzie). Jeśli chodzi o klinikę, to rozczarowała mnie, bo okazało się, że jest to jedno piętro w dość obskurnym biurowcu (w porównaniu z moją dotychczasową kliniką, którą stanowi duży, nowy budynek, komfortowo urządzony i wyposażony, to naprawdę kiepsko to wyglądało, no ale pomyślałam, że może nie to jest najważniejsze). Sama wizyta też wywołała u mnie mieszane uczucia, bo trwało to może w sumie 10-15 min. Na początek miałam opowiedzieć naszą historię, więc powiedziałam ile się staramy, jakie przez ten czas robiłam badania, jak przebiegło pierwsze ivf, ale naprawdę skrótowo, pani dr nie zadawała żadnych dodatkowych pytań, nie przeprowadziła żadnego dodatkowego wywiadu, nie zrobiła mi też żadnego badania, ani tradycyjnego gin., ani USG, chciała zobaczyć tylko wyniki nasienia męża, nic więcej ją nie interesowało. Więc nie wiem, czy może trafiliśmy na bardzo doświadczonego eksperta, któremu niewiele trzeba, by wiedzieć, jak działać, czy po prostu zostaliśmy potraktowani dość pobieżnie i rutynowo. Ostatecznie po obejrzeniu wyników męża stwierdziła, że trzeba go dalej diagnozować (może myśli, że głównie po jego stronie jest problem, chociaż nie powiedziała tego), zleciła mu 2 dodatkowe badania (w tym jedno za 1100 zł), natomiast mi kazała umówić się na "próbny transfer" (pierwszy raz o czymś takim słyszałam), podczas którego mam mieć badanie cd138 i NK i jak będzie stan zapalny, to mam dostać antybiotyk. No i potem mamy robić ivf, koniecznie zbadać zarodki, żeby transferować tylko te prawidłowe i wg niej powinno się udać. Jeśli chodzi o immunologię i dr S (który nawiasem mówiąc pracuje m.in. w tej właśnie klinice), to stwierdziła, że jako pierwsi na Śląsku poszli w tą stronę 4 lata temu, ale teraz stwierdzają, że to jest bez sensu, bo badania są bardzo drogie, a zaobserwowali, że statystycznie skuteczność im się wcale nie poprawiła po tym, że drążyli tą immunologię. Uznali więc, że nie tędy droga i stawiają teraz na te "próbne transfery", po których ten wzrost skuteczności widzą. Dopiero się ucieszyłam, bo znalazłam dziewczynę, która jest gotowa zwolnić mi swój termin do dr S. 30.03 (ja miałam swój dopiero na 27.04), a teraz się dowiadujemy, że to wszystko jest o kant d.. rozbić.

No i mam teraz totalny mętlik w głowie, nie wiem, co o tym wszystkim myśleć i co dalej robić, tym bardziej, że gdzie idę, to słyszę inne teorie, inne zalecenia itd.

No i w ogóle za dużo tego wszystkiego na raz się dzieje i za szybko. Nie wiem już co myśleć o tym wszystkim i co dalej robić, tym bardziej, że gdzie idę, to słyszę inne teorie, inne zalecenia itd. Najpierw miałam plan, że próbuje w Czechach, potem niespodziewanie udało mi się dostać do wspaniałej pani dr w mojej klinice, której nie chciałabym zmieniać i mieliśmy już plan działania u niej, a teraz pojawiła się niespodziewanie ta opcja z dofinansowaniem z fundacji, co przyznam, przy moich możliwościach finansowych jest bardzo kuszące, ale jeśli mamy z niej skorzystać, to musimy przenieść się do GC, a tam znowu coś innego, no i pierwsze wrażenie średnie 

Doradźcie mi coś proszę, co robić, w którą stronę iść, komu zaufać, bo autentycznie mnie już głową boli od tego wszystkiego. 

Ps. Jeśli są tutaj dziewczyny z kliniki GC i wiedza, co to jest ten "próbny transfer", jak to wygląda, ile trwa itd. i ogólnie mogą mi coś o niej powiedzieć, to dajcie znać, plis, tutaj lub na priv.

Iskrzynko. Ja uważam, że immunologia mi bardzo pomogła , i wierzę, że jak nawet teraz się nie uda to osiągnę sukces później. U mnie w klinice moja dr pochwaliła moja decyzję o diagnostyce immunologicznej- sama też Ci ja polecam. Bez szczepień jestem przekonana, że nie zaszlabym w te ciążę. Ja właśnie przez to, że wcale nie mogłam zajść w ciążę po poronieniach podeszłam do ivf. Minęło 2 lata i nic. Nagle 1 szczepienie i ciąża. Przypadek ? - nie sądzę. Jeśli ta ciąża  okaże się być pustym jajem, uważam, że przyczyna była genetyczna. To się niestety zdarza...szkoda, że akurat teraz ale nie mam na to wpływu.U nas mąż ma inwersję ( wg genetyków - a byliśmy u wielu - nie na to wpływu na straty i nawet w kariotypie ma napisane, że to prawidłowy kariotyp...ale ja na chłopski rozum uważam, że jednak jak coś jest niestandardowe i odwrócone może mieć wpływ i namieszać przy podziałach). Osobiście wychodzę z założenia , ze póki mam macicę i nie wpadłam w menopauzę - nie poddam się 🙈🤪

Jeśli chodzi o ivf sama mam możliwość dofinansowania ale jeśli miałabym podchodzić 2 raz to tylko Czechy. Już nawet mam telewizyte na kwiecień 🙈... Mam jeszcze 5 blastek w Novum ale nieprzebadanych ( czego obecnie bardzo żałuję) dlatego w razie jeśli nie wyjdzie naturalnie możliwe, że spróbujemy z Czechami.

Edytowano przez Strusio85
  • Like 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Iskrzynka ja też jeździłam do Gyncentrum do Katowic i dzięki nim jestem teraz w 29tc. Prowadziła mnie Doktor Gajewska i ona kazala mi pójść na wizyte do doktora Sydora on natomiast zalecił szczepienia zrobiłam jak mówił. Po szczepieniach wróciłam do doktor G zaleciła transfer próbny miesiąc przed normalnym transferem. Próbny transfer wyglądał tak samo jak przy normalnych tylko nie wprowadzali mi zarodka. Wygląda o tak, że wkładają wziernik i dobierają rozmiar cewnika przez który zarodek podają. Wkładają cewnik przez szyjkę macicy i sprawdzają czy dobry rozmiar, czy łatwo wchodzi, czy są jakieś zakręty, żeby w trakcie transferu wiedzieć i nie podrażnić ścianek szyjki macicy niepotrzebnie. Trwa to może z 5 min. Pobrali też wycinkę endometrium do badania stanu zapalnego to jest to badanie cd138 i komórki nk na szczęście u mnie wyszło wszystko dobrze, gdyby wyszedł stan zapalny miała mieć antybiotyk. Zarodki też miałam wszystkie przebadane. Nie wiem czy to zasługa szczepien czy próbnego transferu, ale w moim przypadku się udało i jestem im bardzo wdzięczna za ten cud. 

  • Like 3

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×