Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Xwer.

Życie z facetem uzależnionym od trawki

Polecane posty

Hej wszystkim ! Pisze ponieważ chcę aby ktoś spojrzał na to z drugiej strony a mianowicie żyje z facetem który od 16rz pali trawę dzis ma 32L.  Mamy wspólne dziecko (oprócz dziecka z nim mam 3 "swoich " chłopaków których on akceptuje i toleruje mówią do niego tata . Niestety ale biologiczny tata chłopaków mial wypadek na motorze i tego traktują jako prawdziwego tate ) do czasu gdy nie zaszłam w ciążę z nim to mi to nie przeszkadzało, dobrze się dogadywaliśmy dodam że palił codziennie zero alkoholu myślę że palenie to był odprężenie od pracy czy też spokój na wyciszenie się.  Gdy zaszłam w ciążę on sam podjął świadomo decyzję że przestaję palić No będą inne wydatki itp głównym jego powodem zeby przestać było stworzenie prawdziwej rodziny zabrać ślub i przysposobić moje dzieci i to on wyszedl z inicjatywa . Było trudno ciągle to przedłużał w sensie ze ostatni miesiąc itd i tak aż do 8msc ciąży aż przestał z dnia na dzień!  Tydzień wycięty z z życiorysu wiecznie spal woda z jego ciała lała się litrami ale nie dał się pokonać bylam dla niego mega wsparciem po tygodniu dziękował niemal codziennie że przy nim bylam że robi to dla nas zeby dzieci miały to czego on nie miał układało się nam tak dobrze ze sama nie jestem w stanie tego opisać... obiecywał że nigdy więcej tego nie będzie bo wie co to za syf po tylu latach . Wszystko było dobrze do momentu aż jego siostra nie zaczęła palić przy nim czy też pytać po kilka razy czy może jej to ogarnąć i poszło... znowu to samo . Dziś uspal dziecko wieczorem mowi ze idzie zapalić papierosa i wraca ale najarany ( nigdy po tym nie robi nic tylko idzie spać a w nocy się budzi na szamę) myślę zeby się rozstać i to tak na prawdę bo rozmowy nic nie pomagają będzie dobrze przez 2 albo 3 dni . Jestem mega zawiedziona i rozczarowana płakać się chce bo zal mi tego wszystkiego na codzień facet do rany przyłóż bawi Się z dziećmi pilnuje abym miała zawsze termin na masaże (po znieczuleniu w kręgosłup cc mam skutki do dziś) myślę że uniklabym tego rozczarowania gdyby on nie obiecywał tego że nie będzie już palił . Coraz częściej mam wrażenie żeby odejść bo już mam Wystarczająco dużo na głowie a tu kolejny problem jego uzależnienie. W ciągu dnia jest wszystko super ale przychodzi wieczór i czuje niepokój i strach przed tym jak dzis wroci . Nigdy nie patrzy mi w oczy jak zapali bo sam kiedyś mowil ze wtedy czuje ze mnie zawiódł. Dziękuję tym co wytrwali do końca 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bez terapii nic z tego nie będzie. Pytanie czy zależy mu na tobie i dzieciach na tyle żeby się wziąć za siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, campania napisał:

Bez terapii nic z tego nie będzie. Pytanie czy zależy mu na tobie i dzieciach na tyle żeby się wziąć za siebie.

Myślę że tak bo niejednokrotnie powtarzał ze on bez nas życia sobie nie wyobrażał i nawet od naszego związku dużo się zmienił na plus i nie jest to tylko moja subiektywna opinia tylko opinia dawnych znajomych których spotykamy gdzieś na mieście niemal większość z nich mowil ze teraz lepiej wygląda i ogólnie dobrze ze założył rodzinie sam on wtedy mowi ze to dzięki temu ze ma nas . Tylko on jest czasem taki ze bardzo nie chce żeby okazało się że to ja miałam znowu racje nie wiem czy czuje się gorszy nigdy wcześniej nie dawałam mu do zrozumienia ze jestem mądrzejsza od niego pod tym względem tylko ja poprostu dużo czytam pod kontem psylogiczym i terapeutycznym i potrafię się wypowiedzieć albo podpowiedzieć mu ze coś jest nie tak . 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ile dziennie pali? 

Wiedziałaś z kim się wiążesz i powinnas wiedzieć że nałogu nie rzuci, tym bardziej jeśli ma znajomych którzy pachną zielonym i częstują. A jeśli już to powinien najpierw ograniczyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wieczorem przed snem i to sporadycznie . A dlaczego wrzucacie wszystkich do jednego wora ?  Mam znajomych którzy rzucili nałogi takie jak palenie czy alkohol bądź inne rzeczy wlansie dla rodziny 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Trawka wyrządza w mózgu spustoszenie. To nie jest wcale zdrowe, jak niektórzy utrzymują. On jest uzależniony, ale widać, że bardzo chciał rzucić. Tylko głupia siostra przeszkodziła. Myślę, że powinniście znaleźć dobrego terapeutę uzależnień. Jeżeli się sprzeciwia to możesz na początek namówić go na terapię dla par (przy uzależnieniach występuje również współuzależnienie, więc ty też może będziesz potrzebowała wsparcia), a później terapeuta mógłby być w stanie go przekonać do terapii uzależnień. Myślę, że na tym etapie, kiedy nie ma przemocy, twardych narkotyków, kiedy już raz próbował rzucić, kiedy dla dzieci jest dobry i je kocha, warto zawalczyć o niego i związek. Połowę życia jest uzależniony. Ciężko to byłoby rzucić z dnia na dzień. To jest proces. Ty sama też możesz, jako współuzależnionia, pójść do terapeuty uzależnień i się dowiedzieć, co możesz teraz zrobić, by mu pomóc i go przekonać do leczenia. Życzę wam wszystkiego dobrego. Po Twoim wpisie wydaje mi się, że jest dobrym facetem, ale z problemem 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

W uzależnieniach i walce z nałogiem nie ma litości. Nie daje rady rzucić to do ośrodka, jak nie ośrodek to leczenie ambulatoryjne, z uzależnionym nie ma co się pieścić albo rzuca albo się waha. Jak się waha to znaczy że trzeba odejść, zostawić, pozwolić osiągnąć dno. Jeśli mieszkacie w Polsce to masz pelno Monarów, które kiedyś naprawdę dobrze się wywiązywały ze swojej roli, teraz trochę słabiej, ale to też wina społeczeństwa, a raczej uzależnionych. I nie dajcie sobie wmówić, że to tylko trawka, mechanizm uzależnienia jest taki sam. Będzie ciężko, będzie źle, ale skoro zależy mu na dzieciach to da radę. Darujcie też sobie prywatne terapie, szkoda pieniędzy, gorzej jeśli mieszkacie za granicą, z tego co zauważyłam bardziej się pieszczą z narkomanami i alkoholikami w wielu krajach. A teraz zamiast siedziec na kafe szukaj pomocy i z uzależnionym krótko, albo sie leczy albo zostaje sam. Nie rozczulaj sie że jest dobry czy ma chęci. I nie pomoze ci tu też nikt, bo tu raczej pogłaszczą was po głowie i pomogą tobie psychicznie dalej rozczulać się nad biednym, dobrym facetem. A nie o to chodzi w walce z nałogiem.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jeden konkretny komentarz!  I dziękuję właśnie tego potrzebowałam 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Eva napisał:

Trawka wyrządza w mózgu spustoszenie. To nie jest wcale zdrowe, jak niektórzy utrzymują. On jest uzależniony, ale widać, że bardzo chciał rzucić. Tylko głupia siostra przeszkodziła. Myślę, że powinniście znaleźć dobrego terapeutę uzależnień. Jeżeli się sprzeciwia to możesz na początek namówić go na terapię dla par (przy uzależnieniach występuje również współuzależnienie, więc ty też może będziesz potrzebowała wsparcia), a później terapeuta mógłby być w stanie go przekonać do terapii uzależnień. Myślę, że na tym etapie, kiedy nie ma przemocy, twardych narkotyków, kiedy już raz próbował rzucić, kiedy dla dzieci jest dobry i je kocha, warto zawalczyć o niego i związek. Połowę życia jest uzależniony. Ciężko to byłoby rzucić z dnia na dzień. To jest proces. Ty sama też możesz, jako współuzależnionia, pójść do terapeuty uzależnień i się dowiedzieć, co możesz teraz zrobić, by mu pomóc i go przekonać do leczenia. Życzę wam wszystkiego dobrego. Po Twoim wpisie wydaje mi się, że jest dobrym facetem, ale z problemem 

Dziękuję bardzo ✊️ dużo mi to dało naprawdę taka słowa otuchy to aż mam chęci do tego zeby zacząć nad tym pracować.  Naprawdę dziękuję 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja tam jestem za monarowskim podejściem.  Dno i jeszcze raz dno aż zrozumie,  że sam chce się leczyć. Bez jego chęci nic nie zdziałasz.  Zadzwoń do najbliższego Monaru,  pogadaj z kierownikiem,  tam też dostaniesz terapeutę który Ci powie co ty możesz zrobić,  ale z góry cie uprzedzę,  że usłyszysz to co już ode mnie przeczytałaś, czyli zostawić,  pozwolić mu upaść z hukiem tak by się otrząsnął. Niestety ale z uzależnieniem jest tak,  że albo rzucamy i leczymy albo cpamy dalej i się bardziej staczamy,  tu nie ma innych alternatyw. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, roztargniona09 napisał:

Ja tam jestem za monarowskim podejściem.  Dno i jeszcze raz dno aż zrozumie,  że sam chce się leczyć. Bez jego chęci nic nie zdziałasz.  Zadzwoń do najbliższego Monaru,  pogadaj z kierownikiem,  tam też dostaniesz terapeutę który Ci powie co ty możesz zrobić,  ale z góry cie uprzedzę,  że usłyszysz to co już ode mnie przeczytałaś, czyli zostawić,  pozwolić mu upaść z hukiem tak by się otrząsnął. Niestety ale z uzależnieniem jest tak,  że albo rzucamy i leczymy albo cpamy dalej i się bardziej staczamy,  tu nie ma innych alternatyw. 

Wydaje mi się jednak, że nie ma jednego czy dwóch sposobów wyleczenia z uzależnienia. A upadek na samo dno może być również końcem dla takiej osoby, a nie kubłem zimnej wody. Nie na każdego to dobrze zadziała. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja uważam, że osiągnięcie dna (a bycie narkomanem to i tak już dno tylko, że narkoman jeszcze o tym nie wie) jest skuteczną metodą leczenia, a o tym czy zostaje się na dnie decyduje chory. Jeśli chce ćpać to nikt i nic go nie uleczy. Monarowskie metody są naprawdę skuteczne, ale tylko dla tych, którzy chcą się leczyć. Jeśli na kogoś osiągnięcie dna nie działa to nic mu już nie pomoże, nie wolno narkomanów głaskać po główkach i gadać o wspieraniu, bo tym się wyrządza krzywdę stwarzając wciąż złudne poczucie bezpieczeństwa i komfortu co prowadzi do dalszego ćpania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z tym, że nie należy ich głaskać po głowach. I nie powinno się na siłę uszczęśliwiać tych, którzy ćpać dalej chcą. Podstawa terapii uzależnień zawsze będzie chęć zerwania z nałogiem i nic się nie zdziała kiedy ćpun czy alkoholik będzie zadowolony z sytuacji, w której się znajduje. Ale partner autorki wątku raz już chciał rzucić i prawie mu się udało bez pomocy specjalistów. Akurat w tej konkretnej sytuacji uważam, że nie powinno się wywalać tej osoby z domu i pozostawiać samemu sobie. Może być szansa, że zgodzi się na pracę z terapeutą i będzie dążyć do trzeźwosci bez zmuszania go do tego. On może potrzebować jedynie pomocy terapeuty i motywacji. Na siłę nikt mu nie pomoże, ale chyba warto w tym przypadku spróbować. Gdyby autorka pisała, że robi się agresywny tylko gdy wspomni o tym, żeby ograniczył jaranie to na pewno bym takich rad nie dawała 

  • Thanks 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Stawiam całą rękę, że partner autorki nie raz chciał rzucić i nie raz mu się prawie udało. Ale niestety narkomania to choroba. Tyle lat jarania to nie przelewki, to mocne uzależnienie. Żeby teraz takiego ćpuna w ogóle postawić przed jakimkolwiek wyborem trzeba go ocucić. Nikt nie twierdzi, że autorka ma go z domu wywalać, powinna powiedzieć wprost albo pomagam ci ogarnąc terapie i walkę z nałogiem albo nie licz na moją pomoc. Nie chce się leczyć niech idzie ćpać, droga wolna, ale nie powinna autorka zgadzać się na ćpanie w jej obecności i dzieci. Ma kolegów zapewne jej facet, ma siostrę ćpającą niech idzie i tam się stacza, a nie pakuje w ten syf partnerkę i dzieci. Jeśli natomiast chce się leczyć to nic prostszego, nawet będac za granicą może sobie pobyt w ośrodku załatwić w Polsce i radziłabym z tych ośrodków skorzystać, bo monarowska terapia jest naprawdę najlepszą i najskuteczniejszą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No to jestes bez jednej ręki 🙋‍♀️😁 zawsze to były obietnice ze nie teraz ze za miesiąc i odwlekanie czasu.  I nie pali tego syfu przy nas bo dzieje się to wieczorami jak dzieci śpią . Nie uważam tego za jakąś taryfę ulgową ze dopiero wieczorami to robi nie nie.  Ja poprostu wiem że to jest źle i nie pozwole na to dałam mu do wyboru wóz albo przewóz nie ma nic pomiędzy 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

To tylko trawa, ludzie palą i normalnie funkcjonują. Nie warto się przejmować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A skad wiesz, że nie próbował rzucać? Narkoman ci prawdy nie powie, przykro mi ale to choroba, narkomani manipulują bliskimi i to całkiem zręcznie. Żeby być bez ręki musialabym z twoim chłopem pogadać😜 

Z tym paleniem przy was to miałam na myśli palenie ogólnie, raczej nie podejrzewałam go o to, że jara zielsko przy dzieciach. Chodzi o to, że będąc z wami spożywa narkotyki. Dobrze zrobilaś stawiając mu ultimatum, pytanie tylko czy ty w tym wytrwasz i co on w ogóle na to, idzie na terapię czy ćpa dalej? Pamiętaj, że ty też powinnaś podjąc terapię jako współuzależniona. Masz w sobie mechanizmy obronne w stosunku do niego, bez terapi konkretnej nie dacie rady, tzn ty bedziesz meczyc, bo jemu to bedzie pasować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

To tylko trawa😂 Ja widziałam już tych co tylko trawę palą codziennie, toć to zryte łby bardziej od helupiarzy mają. I skoro autorka dostrzega problem, jej facet też to znaczy, że problem istnieje i nie powinno się go bagatelizować.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, roztargniona09 napisał:

A skad wiesz, że nie próbował rzucać? Narkoman ci prawdy nie powie, przykro mi ale to choroba, narkomani manipulują bliskimi i to całkiem zręcznie. Żeby być bez ręki musialabym z twoim chłopem pogadać😜 

Z tym paleniem przy was to miałam na myśli palenie ogólnie, raczej nie podejrzewałam go o to, że jara zielsko przy dzieciach. Chodzi o to, że będąc z wami spożywa narkotyki. Dobrze zrobilaś stawiając mu ultimatum, pytanie tylko czy ty w tym wytrwasz i co on w ogóle na to, idzie na terapię czy ćpa dalej? Pamiętaj, że ty też powinnaś podjąc terapię jako współuzależniona. Masz w sobie mechanizmy obronne w stosunku do niego, bez terapi konkretnej nie dacie rady, tzn ty bedziesz meczyc, bo jemu to bedzie pasować.

Nie próbował bo nie widzial w tym żadnego problemu nawet własna matka nie miała z tym problemu . Tylko tekst ze lepiej jak pali niżby mial pic jak ojciec no sory po co mial rzucać skoro mial pozwalane od 16rż na to i nikt mu uwagii nie zwracał bo nikt w tym problemu nie widział 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ale on chyba dostrzega w tym problem skoro chciał rzucić? I przede wszystkim ty też widzisz w tym problem. Trzymam za was kciuki, oby się udało, ale idźcie naprawdę na terapię, bo oboje tego potrzebujecie. Nie popuszczaj narkomanowi, bo to najwieksza krzywda jaka mozesz mu wyrzadzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ani narkoman ani alkoholik nie mogą rzucać nałogu odstawiając stopniowo. Mało tego narkoman powinien przeżyc szok i objawy odstawienne,  powinien się męczyć i cierpieć, bo to etap zdrowienia.  Metoda małych kroczków to może być przy rzucaniu kawy czy papierosów ale nie narkotyków. Narkomania to choroba i nie można tego lekceważyć. Jeszcze dodam,  że narkoman nawet czysty jest wciąż chory,  bo choroba może mieć nawrót. I nie wie nikt czy po 20 latach czystości znowu nie zacznie ćpać. Podobnie jest z alkoholikami. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×