Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość LoloBrigida

Największe głupstwo... po alkoholu.

Polecane posty

Gość muszem siem pochwalić
że ja 'przekabaciłam' kilka koleżanek i kolegów na właśnie taką totalnom "żulernię"? Poszłyśmy kiedyś na kulturalne piwko-dwa do pubu (drogiego :/ ) i jak zobaczyłam cenę piwka (6 zł! W Katowicach to jest bardzo dużo) to aż mnie portfel zabolał (to były jeszcze czasy, kiedy nie pracowałam i byłam zdana na łaskę i niełaskę rodziców i mojego misiaka). Zaproponowałam więc piffko lub wódeczkę w parku, oczywiście spotkały mnie spojrzenia i komentarze "jak tak można siem tak szmacić, przecież to melelstwoi penerstwo" itd. Ale ja się postawiłam i zacząłam walczyć - że czym się w sumie to różni od np, wypicia w ogródku piwnym albo od najebania się na szklnej dyskotece, że kulturalnie w ramach pikniku na trawce można itd. itd. - i albo dałysię przekonać, albo miały dość mojego marudzenia i udałyśmy się do pobliskiego Parku Kościuszki. Jakież było ich zdziwienie, jak po wypiciu piwa na dworze nie zamieniły się w meneli! To był taki jakby punkt przełomowy... od tego czasu picie nie tylko w parku, ale i po bramach czy parkingach im niestraszne :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bramming wymiata
A ja uwielbiam bramy. Nasze śląskie bramy to jest naprawdę coś kapitalnego. Nawet opracowałam swego czasu mój własny sposób imprezowania - bramming. Coś jak clubbing - od klubu do klubu, ale zamiast klubów mamy bramy i w nich chlamy i w nich obciagamy :classic_cool: Klimat pierwszorzędny, babcie krzyczące z okien, żebyśmy sobie poszli (jedna w nas nawet garnkami rzucała! ), niepewność pt. "chyba zaraz wbiją pały", a do tego multum ciekawych ludzi, których w bramach można spotkać, a którzy chća popatrzeć jak koncertuję na flecie mojego chłopaka :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Patryjotka pryty
Tak na marginesie to nie cierpię nazwy "pub". Czy wszystko trzeba nazywać od zachodu? Nie można po staremu nazywac tych przybytków "karczmą", "oberżą" albo "mordownią"????Zdecydowanie bardziej wolę spożywać gorzałe na powietrzu niż w zadymionych, zaplutych barach. Zawsze to można w plener puścić sika, nafajdać, rzygnąć sobie i w ogóle atmosfera piknikowa mi sprzyja :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie ma to jak plener
W 100% zgadzam się z poprzedniczką, nawet w zimie jest fajnie się napruć na powietrzu w nowy rok leczyliśmy kaca pod chmurka klimat super i zimna wódencja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lalalalmjbncvhsj
ja sie wlasnie upilam sama, taczylam, spiewalam, a teraz mi niedpbrze ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dawno dawno temu
na dlugo zanim zasiliłem szeregi naszej niezwyciężonej armii, kiedy jeszcze studiowałem w Krakowie, trapił mnie, moich kumpli i nasze laseczki chroniczny brak etanolu i siarki w płynie mózgowo-rdzeniowym :(. Którejś jesiennej nocy postanowiliśmy to zmienić i ruszyć wreszcie swoje dupy z akademika, by rzucić je w miasto. Było nas trzech: Ja, Skibuś i Domin tak więc wieczór zapowiadał się ciekawie :D. Rzadko się zdarzało żebyśmy w tym składzie poszli gdzieś imprezować po lokalach no ale tym razem zaszaleliśmy. Dawno to było więc nie wiem czy dobrze pamiętam, ale chyba zaczęliśmy od "Pubu u Świętego". Tam poszło parę piwek typu porter. Tam siedzieliśmy gdzieś do około 22.00 bo w planach miałem ruchanko z jedną doktorantką :classic_cool:. Niestety lasce coś wypadlo :( Postanowilem wienc zakisic ogóra gdzieindziej a przedtem się skuć jak ta lala :classic_cool: Nagle przypomniało mi się, że mam jutro kolosa wienc dzwonie do kumpla po gotowce. A że na studiach dzwoniło się z odpowiednich automatów za friko więc dalej szukać takowej skrzyneczki. Wreszcie znaleźliśmy i dzwonię. A ten chuj wyobraźcie sobie zaczął mnie opierdalać, że za późno dzwonię i że wszytskie gotowce już opierdolił na wolnym rynky 😡. To sobie myślę niech cieć spierdala ja tu szukam automatu a on tak? Pierdolut słuchawką w automat i nara. Że nie wiedzieliśmy co dalej robić to kupiliśmy pół litra spiryciku w Biedronce, jakieś soczki dla małych dzieci i łoilismy je razem z tym spirycikiem :P. Ten etap trochę mi wyleciał z głowy, ale chyba z jakiegoś powodu zachciało nam się spacerów do krakowskim rynku a dokładniej po wszystkich tamtejszych knajpach. To w jednej nie ma miejsca, to druga zamknięta i tak błąkalismy się przez jakiś czas. Darlismy jadaki na całe gardło, podrywaliśmy dupeczki i wqrfialiśmy szkiełów :) Aż wreszcie trafiliśmy do lokalu o nazwie "Mizar". Tam chyba jakaś dyskoteka była czy cosik, no ale co my nie wejdziemy?! I dalej ładujemy się schodami w dół do środka, a tu nagle wychodzi jakiś kafar i mówi: "Wy dwaj możecie wejść, ale ty dresiarzu pierd...ny, żulu zasrany, kutafąsie z Warsiawki w grzdykę jebany (to do mnie) nie możesz! Wy włazicie, a ty (wciąz do mnie) wypierd***sz! Poniałeś leszczu?!". Mnie normalnie zatkało. Co ten skurwiel ode mnie chce? Ani się nie przewracam ani nic, no może troszku zarzygany byłem i miałem kurtke tyl naprzód ale w Kraku to norma pszecież ;), pojebało go? Kumple już rozochoceni stanęli w mojej obronie. Że niby dlaczego on nie może wejść? Ochroniarz na to: "Nie bo nie. Wam tesh moge dopierd***ć cweliki jedne". I w tym czasie przyszedł drugi łysy mięśniak. Domin nie daje za wygraną i ciągnie dalej: "Chcę się widzieć z kierownikiem!!!". (to było dobre) Ale gadki nie było tamten odpowiedział, że on tu dzisiaj rządzi i zaczęli nas wyprowadzać. Z Dominem poszedł jeden mięśniak przodem. Ja ze Skibusiem zostaliśmy w tyle. Skibuś to nawet upierał się, że nie wyjdzie, najebany w trzy dupy ostro stał przy swoim (do czasu :( ). No ale co my szare żuczki z nimi nie wygramy 😠. Kafary posłużyli nam na przyzwoitki aż do wyjścia, a tam widząc, że nikt nie patrzy dawaj mnie z kolana w jaja i noga od krzesła w łeb raz, drugii, rzeci...😠dziesionty...😡, Skibusiowi plombę w szczękę i chyba w bark. Ja kurwa skulony (jaja bolą jak cholera, we łbie sią maci od tych jebnieńć nogom krzeslowom itd.) gdzieś tam się wykładam pod wejściem, Skibuś też zamulony nie wie co się dzieje tylko kurwa Domin wyszedł z tego cało. No dobra, my przecież tego nie podarujemy, a że nie damy rady im najebać bo sami ledwo stoimy to trzeba znaleźć inny sposób. Skibuś zaraz po tym goni w kierunku postoju taxi gada z kierowcą: "Widział Pan to jak nas pobili". Kierowca nie wie zupełnie o co chodzi, odpowiada, że nic nie widział :(. Ale Skibuś nie popuści i dawaj przekupywać kierowcę: "Widział Pan czy nie, zapłacę Panu". No ale z tego za bardzo nic nie wyszło 😠.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezradni i wqrfieni poszliśmy
na komisariat złożyć skargę. Kto był w Krakowie ten wie że na rynku jest taki jeden mały. Naspawani w cztery pisdy zachodzimy dzo szkiełów. Tam siedzi taki jeden młody konus w niebieskim przestraszony jakiś. To my mówimy, że nas ochroniarze pobili w lokalu :( i to bez powodu nas lali 😠 i chcemy złożyc skargę. A on nas pyta czy coś piliśmy albo kiralismy. Koledzy wykazali trochę rozsądku i ściemniają że po dwa piwa, później pyta się mnie, a ja oczywiście nic!!! Każdy się słania na nogach, ale jesteśmy trzeźwi tylko ten wiatr.hehehe No to pała pierdolnęła czy ich rozpoznamy? No kurwa jak mam ich rozpoznać jak ja już nie pamiętam jak oni wyglądali.hehee. No to mówię, że się boję z nimi konfrontacji bo mogą mi zrobić krzywdę (czyt. wpierdol). "To w takim razie nic nie możemy zrobić". No kurwa ładnie, Policja broni porządku, skurwiele jedni. Kazał mi spisać oświadczenie, że sie składam skargi i to na piśmie. Ja ani me ani be. "Znaczy się co?" - pytam. Podyktował mi co mam napisać, a ja ledwo już widzę, literki mi się rozmywają, ręce trzęsą no ale jakoś napisałem. Nic tu po nas, myślę. No to wychodzimy, na koniec jeszcze parę epitetów w stronę Policji: "Co to za sprawiedliwość!!! itd." Wyszliśmy, trzasnęliśmy drzwiami komisariatu i w dalszą drogę po mieście. Pała jeszcze wyszła za nami popatrzeć jak idziemy i gdzie. No ale myślimy, noc długa szkoda iśc do domu. No to idziemy do nocnego po piwo. A tam kurwa jakaś pierdolnięta ekspedientka nie chce nam go sprzedać. No kurwa to już chyba koniec świata. Zakupiliśmy jakieś żarcie i idziemy na stancję do Domina aby się przekimać. Przed zaśnięciem ostra dyskusja Skibusia. "Ja tego nie popuszczę, na obdukcję rano pójdę do lekarza".hehee. :( Bark go napierdalał przez parę tygodni, mnie łeb i jaja przez cały tydzień. Potem jak chciałem zerżnać jednom laske to mi normalnie nie chcial qtass stanońc na wysokości na zadania :( Pewnie to przez te baty które dostałem od ochroniarzów No ale minęła noc, emocje ucichły i chuja z obdukcją było. Ze trzy kolosy zawaliłem, bo od tego bicia mi sie wszystko we lbie pokitrasiło 😡 Tak więc podsumowanie: Skibuś ranny, przez miesiąc nie mógł dojść do siebie. Moje jaja prawie sine. Niewiara w skuteczność pał (hehehe) No ale i tak dobrze że nas na izbę nie wzięli, to chyba jedyny plus tego wieczoru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dawajcie jeszcze
jakieś pijackie opowjeści!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość O studentach-pijakach naukowo
Na stronie: http://nauka-polska.pl/dhtml/raporty/praceBadawcze?rtype=opis&lang=pl&objectId=96859 przedstawiono informacje o rozprawie doktorskiej pani doktor Beaty Głodzik pod tytułem: "Spożywanie alkoholu przez studentów a poczucie ich własnej wartości". Szczególnie ciekawy jest następujący fragment opisu rozprawy: "Analiza wyników ukazuje studentów spożywających duże i bardzo duże ilości alkoholu, jako osoby z niższym poczuciem własnej wartości w porównaniu do młodzieży akademickiej, która pije małe i bardzo małe ilości alkoholu." Zachęcam do zapoznania się z całym opisem. Czy znane są Państwu inne (nie tylko polskie) prace na poruszony w w/w rozprawie temat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Robiłam badania socjologiczne
nad alkocholizmem wśród młodzierzy. Gadałam z takim jednym Piotrkiem czy Patrykiem (cholera! zapomnialam dokładnie imienia, ale pamientam ksywę: Patyk). Gnojek ma 15 lat ale już jest pijakiem, ale oczywiście jeszcze w to nie wierzy, że jest alkoholikiem :( Szczyl nie wyobraża sobie dnia bes chociarzby kilku piw albo bes jednej wódeczki :( Albo bez wina za 5 złotych. Z óporem maniaka dwodził mi, że co prawda jego stary to alkoholik, i jego matka, i kolejne chłopy jego matki, i jego brat, i facet jego siory. Ale on sam we własnym mniemaniu jest gość, a w karzdym razie jest prawie abstynent. Towarzystwo tego Patryka czy Pjotrka to pszede wszystkim jego dziewczyna czyli jka on sam ja określa "jego pisda" Czarna Menda (ksywę ta lampucera zawdzięcza oczywiździe nazwie swojego ukohnaego drinka: miesznace taniego wina, coli i mocnej kawy). Poza tym Pjotrek chla z całom ekipom, a som to: niejaka Maryśka, Adaś (terz 15-latek, pije z nimi od niedawna, ale jurz siem uzalerznił ale ksywy jeszcze nie dorobił) i Menel (były nauczyciele ZPT, ksywa wszystko wyjaśnia). Na jego siostrę mówią tak zwyczajnie - Mała. Nie urosła, bo od dawna zadaje się z Menelem, a ten pije codziennie i chce, żeby ona dotrzymywała mu kroku. - Siora zaczęła chlać tak pięć lat temu, jak miała trzynaście lat - przyznaje Patryk. Bywa, że nikt z bydgoskiego towarzystwa nie może się z Patrykiem napić. - Wtedy szukam kumpli przez internet - opowiadał mi chłopak. - To żaden problem. Jest na przykład taka stronka o chlaniu. Ostatnio serwis jest modernizowany, ale żyje. Można tam wejść, znaleźć namiary na takich co bardzo chcą się nałoić i się umówić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość morandiiiiiii
Robiłam badania socjologiczne skoro robiłaś takie badania to rozumiem, że jesteś studentką... ale jakim cudem nią zostałaś robiąc tak rażące błedy natury ortograficznej to nie wiem... :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Po alku to stale jakieś akcje
-poznalam na baletach faceta i po paru godzinach poszliśmy do niego sie bzykać ,nawet nie pamiętam jak miał na imie - podczas seksu analnego troche popuściłam ale facet po umyciu dalej chciał i dalej chce (nie zrazilo go to) ale ja od tej pory już nie lubię anala ,choć wcześniej mi się podobalo - kochałam sie w trójkącie kilka razy raz z najlepszą przyjaciólką i jej męzem ,innym razem z synem koleżanki i z ochroniarzem na jego osiemnastce -ostatnio jak sie schlałam browarami (8) to sie zesikałam w lożku obok spiącego faceta ,na szczęście rano wstał i pojechał do pracy ,jak by miał wolne to nie wiem jak bym to ukryła... -mówie mojemu szefowi ze jest zaj**isty w łożku a tak na prawdę ma małego, krzywego i wiecznie mienkiego i nie mam z nim orgazmu -zdradzalam mojego faceta z byłym a byłego z tym obecnym - większość rzeczy to po alkoholu ,już dłuższy czas nie piję bo nie panyję nad sobą,mogłabym dużo jeszcze tu napisać ale samej mi nawet wstyd o tym myśleć ,do tej pory mam kaca moralnego - mam owsiki... - regularnie drapię się przez to po odbycie... - kiedyś po pijaku facet lizał mi c*pkę... masakra... naocznie się przekonał o moich owsikach, zrzygał się strasznie, a ja ze śmiechu polałam się - fatalna reakcja - majtki zmieniam raz na 3 dni - jak nie widzę się ze swoim facetem... a jak sie widzimy, to nawet 2 razy dziennie... - jak mam okres to przez cały czas nie zmieniam majtek - przecież mam tampony i ich nie brudzę, ale wiem, że może to być obleśne - odpierdałama przeróżne inne maniany po pijaku, ale nie chce mi sie tego wszystkiego wymieniac - kochałam się z trzema facetami jednocześnie i jeszcze jedną dziewczyną (taki studencko - akademinkowy poalkoholowy wygłup :P towarzystwo kumpelskie tak że bez większych dramatów (nie miałam akurat chłopaka) tylko obciach :D ) - nadal się moczę w nocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość morandiiiiiii
Inna sprawa, że dziś za pieniądze można kupić nie tylko licencjat z pedagogiki specjalnej, ale nawet doktorat z prawa :( Ja sama jestem nauczycielką i nie rozumiem moich koleżanek, które za pieniądze piszą różnym głąbom w dresch i ich wytapetowanym ciziom prace semestralne, roczne, licencjaty i magisterki. "Czarna Menda" fajna nazwa dla drinka :P moje dzieciaczki żłopią podobny syf, ale nazywają go inaczej: "mielony SS-man" albo "murzyn w płynie". Inne okropne mikstury, jakimi raczą się teraz dzieciaczki na wagarach i na zielonej szkole, (niektórzy nawet na wigilii szkolnej :( powinni ich za to wyrzucić z wilczym biletem!) to: - "złota polska jesień": jasne piwo dowolnej marki+carskoje igristoje+żółta oranżada - "krew gimnazjalistki":kilka dowolnych, byle czerwonych jaboli+wiśniówka+cinznano czerwone+tabasco lub keczup - "filipińska choroba": wódka+dżin lubuski+cola+tonik

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukeee
1.Pojechaliśmy sobie z koleżanką na spontana do Lwowa,znaleźliśmy jakiś nocleg i od razu poszliśmy na miasto chlać.W jakiejś restauracji zamówilśmy sobie gin i jak przyszło nam uiścić rachunek koleżanka zaproponowała ,żeby nie płacić i spierdalać(chociaż pieniądze mieliśmy).Po krótkich namowach zgodziłem się na ten pomysł więc wstaliśmy ciuchutko od stolika i zaraz sprint ulicami Lwowskiej starówki.Zwalniamy,śmiejemy się a tu nagle za sobą słysze jakieś głosy,patrze a tam 3 ukrainskich koksów.Na szczęście skończyło się na tym ,że musieliśmy tylko zapłacić podwójnie. 2.Ta sama noc - wrażeń nam było mało więc zakupiliśmy dwie flaszki i wpadliśmy na genialny pomysł ,żeby wypić je na słynnym cmentarzu Łyczakowskim.Podpici z mapą w środku nocy odnaleźliśmy cmentarz ,tyle,że był zamknięty,więc przedostaliśmy się na drugą stronę przez 2,5 metrowy mur i skonsumowaliśmy wóde na cmentarzu.Wracając wywęszyły nas psy dozorcy cmentarza i przed tymi psami spierdalaliśmy między mogiłami.Na szczęście udało się uciec. 3.Wakacje ,jakieś 3 lata temu znajomy robił impreze w dopiero co wybudowanym i jeszcze w ogóle nie wykończonym domu.Ludzi było sporo, na początku kulturka,elegancko a dalsza część imprezy to totalna masakra.Piliśmy jakąś wąpliwej jakości wóde i z ponad 20 osób ma imprezie ponad połowa rzygała a ja sam chyba ze 4 razy.Ludzie spali na podłodze,schodach,styropianie,jeden koleżka obudził się w wannie a jeszcze inny na żużlowej drodze dojazdowej do domu.Jeszcze inny znajomy w nocy wpadł na pomysł przeparkowania samochodu i wjechał w dom(na szczęście nie uderzył mocno).Był też gość który zlał się w gacie śpiąc najebany.Dodam że,z rana ten który obił auto o ściane domu wsiadł w samochód i pojechał po... wódke. 4.Wakacje 2008,wybraliśmy się we czterech na słowacje i węgry.Już po drodze wszyscy oprócz kierowcy ostro tankowaliśmy a po uzupełnieniu zapasów na granicy słowackiej i dotarciu na kemping w Tatrach byliśmy już ładnie sponiewierani.No i trzeba było rozłożyć namiot ,więc najebani zabraliśmy się do rozkładania.Na kempingu było bardzo ciemno i wydawało się ,że oprócz nas prawie niema turystów.Ledwo staliśmy na nogach a namiot był dość skomplikowanej konstrukcji strasznie więc kurwialiśmy,darliśmy morde i ogólnie ciekawe zdania leciały.Rano budzimy się wychodzimy z namiotu a na polu pełno innych samochodów ,namiotów,przyczep i każdy dziwnie się na nas patrzy... 5.Nawaliliśmy się z moją dziewczyną i potem uprawialiśmy sex analny na klatce schodowej mojego bloku... 6.Wracaliśmy z koleżką z nad morza pociągiem ,w pociągu poznaliśmy dwóch gości z Warszawy którzy poznali się chwile wcześniej - jeden młody kibic Legii i drugi chłop około 30-tki też z Warszawy.My jechaliśmy do Lublina.No i zrobiliśmy sobie z nimi ostrą popijawe.Ten gość po 30-tce najpierw nawalony otworzył drzwi jadącego pociągu i wyrzucił gaśnice a potem wpadł na pomysł zatrzymania pociągu.W innym przedziale zaciągnął ręczny,wrócił szybko i udawaliśmy ,że śpimy a pociąg stanął w szczerym polu na jakieś pół godziny.Ten gość po 30 nawalony przespał Warszawe i wysiadł z nami o 6 rano w Lublinie i pierwsze co zrobił to kupił przy dworcu flaszke,potem następną,piliśmy to w jakimś parku ,około 12 byliśmy już tak nawaleni ,że ledwo staliśmy na nogach a poszliśmy jeszcze pić do jakiegoś przydworcowego baru gdzie już totalnie się sponiewieraliśmy. Dużo było innych równie pojebanych akcji po alkoholu.A z takich bardziej standardowych to sex na imprezie z jakąś przypadkową dziewczyną albo awantury w klubach. Często też mam tak ,że najebany dzownie i wysyłam smsy znajomym dziewczynom i na drugi dzień cholernie głupio się czuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rzadko piję, a już szczególnie rzadko na tyle, by zaliczać wpadki. Chyba żadnej większej nie mam na sumieniu. Z mniejszych - zabrałam śpiwór koleżance, dosłownie go z niej ściągnęłam, bo było mi zimno, jak mamrotałam podczas \"zabiegu\" /z opowiadań, bo nie pamiętam/. Nad ranem strasznie głupio mi było, tym bardziej, że koleżanka ponoć nie stawiała oporu bo było Jej mnie żal ;) Dodam, że była moim gościem :DInnym razem dwóch kolegów wynosiło mnie z pubu (było niemal wleczone) jak rozstałam się z pewnym takim i poszłam \"zapić i zapomnieć\". Więcej się w tym lokalu nie pokazałam :D I nie piję większych ilości w nieznanym towarzystwie, wtedy przynajmniej wiem, że jak się obudzę w innym ubraniu to znaczy, że sama się w nie przebrałam :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A! Jedna wpadka za małolata, moja największa! Poszłam do nowo poznanego towarzystwa, bo częstowali (miałam bodaj 15-16 lat, towarzycho o 10 więcej). Do tej pory nie mogę się nadziwić, że kilku facetów nic mi nie zrobiło a jeden wziął na ręce, gdy spiłam się okrutnie (lekka to ja nie byłam a bezwładne ciało jest wyjątkowo ciężkie) i przez 2 kilometry niósł mnie do domu. Musiał wydobyć jakoś adres choć ponoć nie byłam ani przyjazna, ani rozmowna :DZaniósł mnie pod drzwi, zadzwonił po moją matkę, ta zjechała i dowiedziała się gdzie piłam, co piłam i ile piłam. Od tego czasu codziennie miałam kuratelę w postaci.. kolesia, który mnie odniósł do domu. Odwoził mnie ze szkoły do domu :DPrzyjaźnimy się do dziś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w czasach zasadniczej-
przemytniczej miałem super laske w bydgoszczy i zima rodzice nie pozwalali mi tam autem jezdzic, wiec meczylem sie pks-em. Niestety z domu nie moglem wyjsc bez kalesonow, bo wiadomo zima straszna, podroz dluga..wiec musialem zalozyc to swinstwo, ale wiadomo do laski tak nie pojade, wiec sciagalem je w autobusie i zostawilem, moze jakis zbokol przygarnal :P kiedys tez jak bylem mlody szczon, lezalem z laska na dywanie, tak jak bysmy sie kochali, ale ja bylem w ciuchach i ona, i tylko ruszalismy sie tak jak nalezy, w pewnej chwili poczulem jak jej pies objal mi noge i tez widac udzielila mu sie ta sytuacja wlasnie ta laska miala w pokoju tak, z jej nic nie bylo widac przez szybe, a z korytarza wszystko, tak ojciec pomyslal kiedys w budzie zima jak se popiłem to chcialem kumplowi pokazac jak sie jedzie na recznych na boisku.... naprawa auta ponad 4 tys na w-f jak byly biegi na 3km na bierzni, to stawalem w krzakach, i dopiero na ostatnie 2 kolka wychodzilem na chemi ku mojej nie uwadze kumpel wpisal mi w zeszycie: ty j**ana k**wo...bende sie w ciebie spuszczal szmato i sral ci na ryja ździro i specjalnie mnie sprzedal ze mam problem do nauczycielki, wziela mnei do odpowiedzi i to przeczytala, dostalem wtedy 3 laczki :( na chemi kumpel chowal sie w szafie i wydawaj przedzienw dzwieki w technikum popoludniu na lekcjach tak nam sie nie chcialo, ze zima gdy bylo za oknem ciemno, robilismy minute prawdy. Wylaczalismy szybko swiatlo i to co bylo w rekach sie rzucalo, nie jeden mial ryj rozwalony

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PalomaNapalona
Wszystko jest kwestią dnia i czasu w którym się piję, więc zamiast różnych dziwnych liczb mogę opisać największą życiową porażkę, a mianowicie 3 komandosy pod rząd wypite w 10-15 minut, przez jakieś pół godziny które mi minęło na próbach utrzymaniu pionu na kolanach urwał się film...... i potem się podowiadywałam-.-\'. Między innymi tłukłam butelki głową i skakałam z jakiegoś pieńka na czerep, zgubiłam komórkę bo gdy wracałam założyłem kostkę do góry nogami, prawie też podobno się utopiłam w rzece..... tak czy siak im więcej używek i alkoholi mieszasz tym gorszy twój stan będzie;). _________________ Picia nie należy rzucać na trzeźwo. Bo jeśli się rzuca na trzeźwo, to można zapamiętać, gdzie się rzuciło, i tam wrócić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sgadzam siem z Palomom
jeśli chodzi o picie to wszystko zależy od danego czasu, dnia, sexiku poprzedniej nocy, tego czy się wcześniej coś zjadło czy nie czy sie kiralo czy nie, czy sie grzybiło czy nie :( Ogólnie zależy to od kondycji jaką się ma danego dnia. Mój rekord to pół litra i dwie butelki taniego winka i jeszcze ze szklaneczka spirytusu. Tylko że wtedy byłem gówniarą, a i tak przypłaciłam ten wybryk totalnym urwaniem filmu i zarzyganiem mojej sexi miniówy. Wtedy też się kompletnie skompromitowałam. Kolega szedł przez miasto ciągnąc mnie za mokry płaszcz (padał deszcz). Ogólnie jednak nie chcę wdawać się w szczegóły bo są naprawdę obleśne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gut morgen Welcome
ewerybody! w tym temacie chciałabym opisać moje experymenty z mieszaniem alkocholu to tak: Jakieś pare michów temu poszłysmy chlać... kupiłam 0.5 wódy bodajże złotego kłosa... 1 twista czerwonego i jakies browarki chyba goolmany bo dwóch kubkach mieszanki wóda+nalewka+piwo pamiętam że osunełam sie z korzenia (piłyśmy w lesie) byliśmy w 3 więc jak już wszystko poszło miałyśmy różne dziwne wspomnienia powiem tylko że poszłam sie odlać i zapomniałem rozporka odpiąć heheheh a potem sie mój koleś do jakiegoś śmierdzącego bagna wje*ał troche go wessało ale dałyśmy rade wkońcu orzygane smierdzące wróciłyśmy do domu.J ak starsza mnie zobaczyła to odrazu zamkneła mnie w kiblu i zakazła mi wychodzić przez 2 h!! Chciałabym też przeczytać wasze experymenty i przygody z mieszaniem alkocholu pozdro dla wszystkich konsumentów czachojebów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a teraz kurde bele ja
napiłam sie na spotkaniu z kolega! wypilismy kilka piw przy gadce kiedy nagle włączyła mi sie lampka że musze jechac bo sie spoznie. byla jakas jesien wieczor, ciemno. tak sie spieszylam ze nie chcialam juz zachodzic do toalety w pubie co było błędem! koleś kulturnie odprowadzil mnie na przystanek a ja culam ze moj pecherz pęka w szwach! masakra! a on musiał kurde ze mna czekac na autobus! modlilam sie zeby juz przyjechal i zaczelam troche popuszczac w gatki. w koncu przyjechal inny ale chcialam wsiasc juz w cokolwiek. wsiadajac zastanawialam sie czy mam plame na dupie i czy ją widzi ;o na nastepnym przystanku wysiadlam. usiadlam sobie na lawce z boku, siedzialo chyba nawet sporo ludzi. a ja zaczełam lać totalnie przez spodnie!:D kapało pod łąwke jakis facet zaczal chichotac, glupio mi sie zrobilo ;p ale nadal moj pecherz byl pelny! wstalam i poszlam za pierwszy lepszy blok i narobiłąm komus pod oknem. ULGA :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jajajaj
uwielbiam was :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szklankaponiewieranka
najpierw to zacznę od tego że kilkudniowe ciągi to u mnie normalka więc dużo nie pamięta sie z takich okresów no ale kilka z tych co akurat przyszły mi do głowy 1. jako najwieksze kibicki pojechalysmy z kumpelami najebane na mecz z naszą drużyna, to byly jakies mistrzostwa powiatu chyba, ponad tysiąc osób tam było. w Kiblu w budynku tamtejszego klubu zaczelysmy sie o coś bic, prysznice poszly w ruch, Efekt : latałyśmy mokre w samych stanikach, wszyscy gwizdali, poza tym pomalowalysmy sie całe jakimiś kolorowymi sprejami, do tego cały czas piłysmy z kapitanem druzyny ktory miał wtedy kontuzje, jego tez wymalowałyśmy (on po meczu na środku stadionu odbierał jakąś nagrodę taki schlany) Od tamtej pory nie pokazujemy sie w tamtej miejscowosci i mamy zakaz jezdżenia na mecze wyjazdowe z drużyną. 2. ostre chlanie w barze u kumpla, ok. północy zachciało nam się barszczu. Najbliższa restauracja kilka kilometrów dalej. Po drodze z pijanym z kierowcą rozwaliliśmy samochód wypadając z drogi zahaczylismy o sterte pustaków i jakiś słup na posesji znajomego :/ jak juz wyszlismy z wraku to układalismy te pustaki, cała wies się zleciała a my śmiejąc jak debile śpiewaliśmy jakieś disco polo. Wszyscy cali ale barszcz kosztował 24 tys zł bo auto do kasacji 3. po tym wypadku i tak pojechalismy na ten barszcz juz kilkoma autami ze znajomymi i tam zrobilismy straszną burde az nas wyrzucili 4. tanczenie na stolikach, lizanie sie z kumpelką na srodku parkietu na dyskotece, sex z żonatym facetem,rzucanie butelkami, darcie mordy - standard 5. atak smiechu kiedy kumple butują do nieprzytomności jakichś kolesi a potem bajerowanie policjanta zeby ich nie zamykał (pół roku się potem z nim spotykałam, żonaty z dwójką dzieci), ogólnie z policja to wiele przygód było 6. raz tak się spiłam z koleżanką że jak poszłysmy się wylać w szuwary nad rzeką to obie wpadłyśmy do wody i topiłysmy sie w mule (wody było do kolan) 7. z koleżankami z LO urwałyśmy się z zając w srodku dnia i poszlysmy do jednej z nich do domu, tam się spiłysmy piwami i spirytusem po czym wróciłysmy na kilka ostatnich lekcji, na jednej z nich był test - nie czytajac napisałam na 3 to z ostatnich lat bo o tych przygotach za nastolatki to sama wole nie pamietac... jak mnie zarzyganą do domu przywozili albo jak rodzina szukala mnie parę dni przed maturą bo przez 2 doby pilismy w jakiejś miejscowosci ktorej nazwy do tej pory nie znam...są setki takich historii... echh... pozdro dla pijaków! p.s. teraz juz tyle nie pije, mam 25 lat i chyba już nie wypada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hihiihih
podnoszę bo się uśmiałam jak norka :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sie nie wypowiadam, bo chyba jestem najgorsza 9nie ma to nic wspolnego z seksem, a moich przygod bylo od cholery )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mialam gorzej wiec wiec wiesz jak chcecie sie dowiedziec to znajdzie temat : w szponach milosci ... czyli opentanie milosci ale przez alkohol czy jakos tak i prosze odpowiedzcie mi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba im zwisa między
podnoszę bo mam ochote na więcej smiesznych historii :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ognia
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie była największa
głupota, ale było :) no wiec... podczas upojenia alkoholowego, juz ledwo widzialam na oczy...poszlam do wc wysikac sie... nastepnie chcialam umyc sobie dłonie.. patrze... lezy mydełko w umywalce... biorę... po chwili stwierdzam że cos miekkie to jest... przygladam sie uwaznie ....... a to kurwa tampon !!!!!!!!!!!!!!!!! byl malo zużyty (chyba panna miala koncowe okresu:P ) ale byl z pipy napewno !!!!!!!!!!!! ooo fuuuuuuj! prawie sie pozygalam i wylecialam z tego kibla jak z procy...:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×