Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Laxi

Stany lękowe Nerwiec Zespoły natręctw

Polecane posty

Gość mika 55
tloła pozdrawiam serdecznie i podpisuje sie pod postem anik ik pozdrawiam i caluje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie wszyscy. nie było mnie troszkę ale jakoś czasu brakło i ......może chęci. Czuję sie w miare dobrze. troszkę urlopu mam i tak jakos mniej czasu na komp. Tym bardziej, ze dziele go z córką. Mikuniu trzymasz się ...............prawda? Anik_iku cieszę się że to tylko włokniaki pilnuj się i badaj często . zresztą wszystkie dziewczyneczki pilnujcie się bo warto ,wiem cos o tym. walka z tym dziadostwem nie jest prosta. Buziaczki dla wszystkich. zajrzę za kilka dni bo znikam na troszkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mika 55
RATUNKU POMOCY MIAłAM ATAK przy gościach prosze niech ktos ze mna porozmawia moze na gg ? ZROZPACZONA ( dalej nie pale juz zapomnialam o papierosach)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mika 55
nie pale juz prawie 3 tygodnie i nie chce palic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eehhhhhhhhhhhhh
uuu współczuje mam nadzieje że owi goście byli chociaż wyrozumiali? gratuluje niepalenia !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anik_ik
Mikuniu wszystko wporzadku - wiesz mnie powiedziala psycholog kiedys ze jesli podczas terapii dostane atak albo bedzie troche gorzej to nie denerwowac sie - moze to wlasnie jest to !! Moze dotkenlas tego tematu tej sprawy ktora powoduje lek?? I dlatego organizm sie broni?? ALe to dobrze!! Barzdo sie ciesze ze nie palisz!! :) Gratuluje i trzymam dalej kciuki!:-) A ja dzisiaj wygralam juz ostateczna walke z nerwica. Zawsze jak nawet czulam sie lepiej nigdy nie bylam w jednym miejscu gdzie dostalam po raz pierwszy atak. Dzis bylam tam, przeszlam i nic... bardzo sie ciesze to jest zwienczenie mojej tak ciezkiej pracy:)) KOchanie walczcie !! Naprawde warto chocby dla takich chwil jakie dzis przezylam !! Poza tym jestem juz po operacji wyciecia guzka i dzis zdjeli mi pierwsze szwy nie bede miec duzej i widocznej blizny :) jupiii !! :D Doberku ciesze sie ze czujesz sie dobrze!! Trzymaj tak dalej wierze ze wyjdziecie z tego Kochane !! I KOchani :D CIeplutko was sciskam !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kibelton
Witam Was!Mam 37 lat.Jestem na forum 1-wszy raz.Apropo palenia fajek,to rzuciłem to świństwo 7 lat temu.Paliłem 23 lata i nagle poczułem wstręt do nich i po bólu.Nie tęskniłem za nimi bo na samą myśl robiło mi się nie dobrze.Nigdy by mi się nie udało rzucić nałogu, gdyby nie przewlekła nerwica która po zapaleniu tytoniu się pogłębiała.Wiązało się to z podniesieniem ciśnienia i ogólnym rozdrażnieniem w trakcie palenia.Ale problem z fajkami minął,a nerwica,deprecha i lęki dają mi nieźle popalić!Czego się lękam?Dziwnie to zabrzmi może.Ale ogólnie lęk dotyczy ludzi.Nieważne czy to kobieta czy mężczyzna,ale tak się dzieje w różnym nasileniu.Ostatnio przybrało na sile muszę przyznać.Oczywiście pakuję lekarstwa w siebie bo to przynosi ulgę,ale i tak nie dokońca.Nie boję się ludzi z powodu np.jakiegoś zagrożenia fizycznego z ich strony,ale rzecz tkwi gdzie indziej.W mojej psychice.Sam tego nie rozumiem do końca czemu tak się dzieje,ale nie udaje mi się nawiązać wzrokowego kontaktu z drugim człowiekiem.Wiele razy zdarza mi się z kimś rozmawiać,nawet ze znajomymi i nie patrzeć im w oczy.Gorzej jest popatrzeć w oczy osobie nieznajomej.W tym momencie przeszywa mnie na moment coś dziwnie nieprzyjemnego.Jakiś impuls lękowy.Natomiast osoby z którymi nawiąże kontakt wrokowy,szybko uciekają wzrokiem również gdzie indziej.Tak jakby same były w tym momencie dziwnie zakłopotane.To samo dotyczy dzieci i zwierząt.Też się dziwnie zachowują patrząc na mnie.Chyba czują jakiś lęk skoro też uciekają wzrokiem.Może jestem szczupły i niski,ale za brzydala się nie uważam.Co jest najgorsze to nawet ciemne okulary nie pomagają.Wiem i mam świadomość że ktoś nie wie gdzie patrzę mając bardzo ciemne bryle,a mimo to podczas sprzężenia wzrokowego albo wydaje mi się albo mięśnie twarzy napinają mi się.W każdym razie czuję się nieswojo z tym.Musiała by mnie rejestrować chyba w tym momencie kamera.Czy rzeczywiście pojawiają się mi na twarzy dziwne grymasy czy to tylko wewnętrzne odczucie.Mimo to okropnie utrudnia mi to życie.Straciłem niemal kontakt z otoczeniem. Kiedy nie biorę leków przeciwlękowych to już jest tragedia.Albo wogóle nie zwracam uwagi na innych,albo nie wychodzę z domu.Wtedy lęk dotyczy niemal wszystkiego,najbardziej dotyczy chyba życia.Zawsze byłem nerwicowcem,ale takich problemów nie miałem.To się rozkręcało powoli,przez około 10 lat.Kiedy jestem u lekarza,coś mnie blokuje żeby mu o tym powiedzieć.Mam już wcześniej rozpoznane stany depresyjno-lękowe.Gorzej już chyba być nie może,chociaż nic nie wiadomo.Boję się trochę żeby to nie była choroba psychiczna.Np.schizofrenia!Bo dwie osoby były chore w rodzinie.Brałem też pod uwagę opętanie!Jeśli ktoś ma podobne dolegliwości to chętnie coś napisze więcej.Nara!Pozdro!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mika 55
Dzien dobry wszystkim ! Długo nie pisałam, to fakt ale jakos tak zaganiana byłam . Oczywiscie nie pale, bo po co palenie to głupota .Bylam u psychologa, a we wrzesniu zaczynam psychoterapie, ale czuje sie dobrze. Sama bylam przed wczoraj w Urzedzie Pracy prawie 4 godziny bylam sama po za domem i bylo ok . Byl taki moment ze zobaczyłam takiego "umiesnionego "( takich sie boje panicznie) ale jak zblizyl sie leciutki atak tylko słabosc w rekach i nogach bez bicia serca gwałtownego- to powiedzialam sobie szybciutko, ze to wszystko jest tylko w mojej glowie i bylo ok za 3 minuty a "miesniak" poszedl sobie w swoja strone. Pozdrawiam serdecznie wszystkich a w szczegolnosci : Doberka, Eehhhhhhh, Czarna jagode i Anik ik oczywiscie. Wasza Mika. Aha chciałabym napisac, ze jestem DDA i bede cos robic w tym kierunku na psychoterapii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć kochani. widzę że i mężczyźni zaglądają do nas. dzień piękny i czuje się dobrze chociaż przedostatnie dni nie były najlepsze ale leków nie biore zaparłam się i już. Leki otumaniają i tyle. Problemów każdy ma ogrom. Wcześniej myślałam że atak pojawia się wtedy gdy cos się wydarza gwałtownego ale okazuje sie że nie musi tak być wyobraźcie sobie ze przychodi ot tak ,czuje chaos pusto w głowie i tyle bez zadnych dygotań strachu przed czyms (kimś) łomotów serca. Zaczęłam się zastanawiać czy dopada mnie altheimer bo pojawiły się zaburzenia pamieci.ale przecież ta choroba dotyczy staruszków a jam jestem po 30-stce to chyba stanowczo za wczesnie na nią. musze cos z tym zrobić chyba neurolog mi potrzebnu nie psychiatra. co o tym sądzicie? myślałam o psychoterapii ale w miom \"wielkim\' mieście nie ma psychoterapeuty wyobrazacie sobie. ale wiecie co ja sądzę że taka psychoterapie uprawiamy wszyscy po trochu dzieląc się czastka problemów tutaj.ściskam was mocno nawet jesli nie ma mnie troszkę to nadrabiem zaległosci i czytam wnikliwie wasze posty.całuski -idę z córcią na lody

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aha drogi Kobelton kazdy swojego demona ma.jeśli ciężko ci się z tym żyje koniecznie musisz działać. gadaj o tym mi pomaga.już nie ukrywam że jestem taka silna i wszystko u mnie w porządku .to co ciebie dotyczy nie jest typowe ale któż z nas ma typowe zachowania. Próbowałeś leczenia? ja odstąpiłam bo niestety nie moge trafic na odpowiedniego lekarza ale szukam. Pozd i życzę szczęscia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kibelton
Witam Wszystkich i Doberka!Wszystko zaczęło się w dzieciństwie.A później ciąg dalszy w szkole podstawowej.Rodzice widzieli moje stany nerwicowe,ale cóż!Głópie lata 70-te i nic z tym nie zrobili.Zamiast dobrego słowa od ojca to tylko terror psychiczny.Ciągle słyszałem że jestem do kitu,a wszystkie inne dzieciaki to mądre chłopaki.Tylko matka mnie broniła trochę bo mój Oj jak by mógł to by mnie chyba tylko tłókł.Już w wieku 3 lat byłem jak na ten wiek dosyć rozgarnięty,bo sam łaziłem po podwórku,a nawet uciekałem na sąsiednie blokowiska.Aby zdala od domu!Od ojca.Dlaczego?Bo się go bałem,ale zarazem bardzo go kochałem! Nie mogłem wysiedzieć na tyłku.To druga rzecz.Byłem i jestem do dzisiaj nadpobudliwy.Chyba urodziłem się z ADHD.Teraz matka z perspektywy czasu przyznaje mi rację i żałuje że nie wzięła mnie do psychologa.Jako 4,5 latek widywałem w domu na starym mieszkaniu różne dziwne a zarazem straszne rzeczy,które utkwiły mi w psychice na dobre.Wszystko zaczęło się od wysokiej,smukłej,czarnej postaci,która to ukazywała mi się prawie regularnie w przedpokoju u drzwi wejściowych do domu.Po takim widowisku przykrywałem się cały pierzyną i wychodziłem spod niej dopiero rano na pół żywy i mokry z braku powietrza.Szybko zmieniłem łóżko i musiałem iść spać z ojcem.Ale którejś nocy powtórzyło się.Przebudziłem się,ponieważ pamiętam ktoś złapał mnie za palec u nogi.Kiedy popatrzyłem na tył łóżka zobaczyłem tam stojącego,rozkładającego się trupa.Stał i patrzył na mnie.Był na wpół zgnity.Widziałem żebra i i rozlazłe mięcho!To była starsza osoba,mężczyzna.Ale twarzy nie zapamiętałem.Byłem sparaliżowany na sam widok i przez chwile nie mogłem nic zrobić,aż nagle zdołałem chwycić ojca i szarpiąc go obudziłem go mówiąc mu że przed łóżkiem ktoś stoi.Oczywiście nim ojciec wstał i zapalił światło,postać stała dalej.Kiedy światło się zapaliło,powoli znikała ukazując mi swoje bebechy i kości.Ja dalej wrzeszczałem,mówiąc do taty.On stoi koło ciebie!Ale ojciec nic nie widział,a postać w około 2 sekundy po zapaleniu światła znikła.Od tego czasu zacząłem korzystac znowu z mojego łóżka.Ale o spaniu nie było za bardzo już mowy.Tylko letargi i obserwacja z pod pierzyny pokoju i przedpokoju.Pamiętam wtedy że nic nie widziałem,ale za to na balkonie zaczęło coś gwizdać.To było pogwizdywanie ludzkie w równych odstępach czasu,aż do świtu.Już nie mogłem, pamiętam.Byłem kłębkiem nerwów.Matka widząc że jest coś nie tak ze mną, pozwoliła mi iść z moją prababcią do niej do domu.Tam się wyciszyłem i trochę odżyłem.To była niesamowicie dobra,kochająca mnie i wszystkich osoba.Uczyła mnie modlitw pamiętam.I tam naprawdę byłem szczęśliwy,spokojny.Bawiłem się i majsterkowałem.Nic u niej złego nie widywałem.Ani za dnia,ani w nocy.Nie chciałem wracać do domu,ale nieraz musiałem,bo nalegał ojciec.Kiedy musiałem spać w domu na szczęście wtedy nic złego nie zobaczyłem.Wiem że ta gehenna trwała około dwóch lat.Od 4 do 6 roku życia ta czarna postać mnie nachodziła stojąc zawsze w drzwiach wejściowych do domu.Nie widywałem jej codziennie i to było najgorsze bo nigdy nie wiedziałem kiedy można sie jej było spodziewać.Ta przy łóżku na szczęście objawiła mi się tylko raz i była najstraszliwszą z wizji jaką kiedykolwiek widziałem w życiu.To były lata mojego wczesnego dzieciństwa.Nieraz zadawalem sobie pytania.Czemu Bóg doświadczał mnie,pozwalając mi na oglądanie tak piekielnie strasznych istot?I czemu to miało służyć?Z perspektywy lat,mając teraz 37 lat,wszystko pamiętam niemal w szczegółach.To było na pewno przyczyną moich problemów psychicznych już wtedy i teraz w dorosłości.O moim leczeniu napiszę innym razem.Pozdro dla Wszystkich!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mika 55
Bardzo prosze o w miare szybki kontakt Doberka i tez Anik ik.Wazna sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie wszyscy! myśle ze fakt ze tu piszecie/ piszemy jakos tak nas uspokaja, jestesmy anonimowi, poza tym sam fakt ze ktos przeczyta to co piszemy jakos nas uspokaja. Ja myslalam ze było lepiej ale znowu sie zaczelo, zaczelam unikac wszelkich rozrywek w obawie porzed wypadkami, stresuje mnie nawet jazda autobusem. oh jak ja was dobrze wszystkich rozumiem, mam nadzieje ze w naszych glowach bedzie coraz spokojniej!!! Pozdrawiam was ps. podziwiam wszystkie te/ tych ktore rzucily palenie! Jestescie wielkie! wytrwacie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja juz nie moge
natrectwa nie daja mi sie uczyc, a mam bardzo wazne egzaminy, co ja mam robic czas mnie goni prosze szybko poozci4e..........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stegmen
Stary idź czym prędzej do lekarza.Psychiatry.Nie ma wstydu,chodzę tam też i widzę normalnie wyglądających ludzi z pozoru jak gdyby nie mieli często żadnych problemów. Przepisze coś słabego na uspokojenie i normalnie spokojnie będziesz się uczył.Tak zaprzepaścisz wszystko a natręctwa mogą się nasilić i zmarnujesz sobie lata nauki i życia.Chyba że jesteś w stanie pomóc sobie bez lekrza.Odradzam stosowanie leków na własną rękę gdyż można stracić kontrolę nad nimi,a wtedy jest uzależnienie i całkowita makabra.Wybór należy do ciebie!Pozdro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anik_ik
Witajcie Kochani!! Na początku serdeczne życzenia dla Miki55 z okazji urodzinek :) Zycze przede wszystkim zdrowka i spokoju ducha :) Doberku co u CIebie czemu sie nie odzywasz ?? Niestety nastepna notke napisze dopeiro za jakis czas gdyz na jakis czas nie bede miala dostepu do inetrnetu (juz teraz jest z tym cienko niestety tyle spraw na glowie). Calkowicie zgadzam sie ze stegmenem, radze nie przyjmowac lekow na wlasna reke. Nei tylko z powodu uzaleznien ale nie jestesmy psychiatrami i sami mozemy nie wiedziec w 1000% co jest grane bez konsultacji z lekarzem. Ponad to lekarstw jest duzo tak jak i ludzi - jednym sluza innym wrecz przeciwnie! Dlayego odradzam przyjmowanie na wlasna reke lekow! Pozdrawiam was CIeplo ! PS a moze pochwalicie sie co osiagneliscie w poprzendim tyg? :) np poszliscie sami albo wyszliscie sami na pole albo nie mieliscie ataku ?? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tlołka
witam ja moge sie pochwalic tym iz wczoraj bylam na spacerze z moja 3 miesieczna coreczka bylo ok.Lecz dzis szlam do kosciola i jak zobaczylam ludzi stojacych przed kosciolem to spanikowalam i szlam spowrotem do domu.Odczuwalam takie dolegliwosci ze szok Chcialam Bogu podziekowac za mojego kochanego aniołka za to ze jest z nami ze jest zdrowa sliczna i po prostu kochana A tu znowu ta cholerna choroba mam ju jej dosc nie nawidze jej z całych sił!!!!!!nie mam juz sił z nią walczyć nigdy nie będe normalna Nie wierze że kiedyś z tego wyjde Zal mi tylko mojego dziecka ze ma taką matke jak ja Przecież ja nigdzie jej nie zabiore np do kina do lokalu na fryteczki a zresztą juz nawet nie chce mi sie piosac bo i to juz nie pomaga !!!!SZCZERZE WSPÓLCZUJE WSZYSTKIM DOTKNIĘTYM TĄ CHOROBA POZDRAWIAM PA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stegmen
Tioła głowa do góry!Mam podobnie jak i Ty!Tylko że mam cholera 37 lat i nie mogę za dużo mówić o tych problemach nikomu.Nawet matka z bratem niby to rozumieją.Ale nic nie rozumieją bo tego cholerstwa nie doświadczyli we własnych głowach.Kopią mnie w przysłowiową dupę równo i mówią że się użalam.A ojciec w ogóle mnie nie rozumiał nigdy i dostałem kopa już dawno.Dlatego nie utrzymuję żadnych kontaktów z nim.Na dzień dzisiejszy mam jedynie 2 przyjaciół z lat młodości i nikogo poza tym.Oprócz matki i brata,tylko stary komputer i w porządku kuzynów.Ta choroba rozkręcała się już w wieku 22,23 lat u mnie.Najgorzej było w pracy.Raz dostałem ataku paniki pamiętam i uciekłem z pracy do sklepu.Napiłem się kefiru i wróciłem z powrotem.Tylko dobry przyjaciel się zorientował że nagle zrobiłem się jakiś zalękniony.Długo nie czekałem.A jazdy miałem różne.Wszystkie lękowe!Poszedłem do psychiatry i zacząłem farmakoterapię.Tak długo zmieniano mi leki,aż wkroczyłem na wyższy pułap silniejszych leków.Poprawa była ale po lekach i nie na długo.Wiedziałem że się uzależnię w końcu.Ale wolałem pakować leki i być w miarę normalny,niż sfiksować.Przestałem stosować leki wedłóg zaleceń lekarza bo dawki były za słabe i sam ustaliłem sobie taką dawkę po której czułem się dobrze.Zacząłem dawkować ponad normę i po kilkunastu latach uzależnienia żałuję że nie poszedłem do szpitala psychiatrycznego.Może by mi pomogli jakoś?Nie wiem?Biorę leki co 2 dzień.Naszczęście jest to stała dawka od latW dzień lekowy mogę iść wszędzie,ale lęk minimalnie się przedostaje w niektórych przypadkach i tak.Np.w tłumie.Do kościoła też nie chodzę z tego powodu.Ale jest znośniej po lekach!Gorzej ten 2 dzień kiedy trzeźwieję.Żadko wychodzę z domu.Codziennie nie mogę brać bo bym musial ciagle zwiększać dawkę,bo tolerancja szybko rośnie.TaK to wygląda u mnie.A jeszcze wcześniej w młodości kiedy nie brałem leków,zatrówalem te streujące momenty alkoholem.Nie polecam!Kac miał tragiczne wręcz oblicza.To były megalęki!Takie małe piekiełko.Jeszcze HCV się przypałetał kiedyś.Teraz jestem bez pracy,dochodów i na garnku matki która jest wyrozumiała,ale powoli już traci cierpliwość do mnie.Nie wiem co mam robić dalej?Znaleźdź pracę na pół etatu i pracować co 2 dzień,kiedy jestem po lekach.Renty nie dostałem i lipa.Co dalej robić?Nie wiem?Wiem że jutro muszę iść do fotografa zrobić zdjęcie do dowodu i jest to nie lada wyzwanie dla mnie.Oczywiście pójdę po silnych lekach,bo na trzeźwo nie ma szans.Potrafię się kamuflować po latach brania leków i chyba nie wyjdę na zdjęciu jak ćpun.Najgorsze jest że nawet po lekach nie chce mi się tam iść i patrzeć w obiektyw aparatu.Ale nie mam wyjścia!Gdyby nie te lekarstwa już bym chyba nie żył.Albo zamiast przed kompem był bym zamknięty w jakimś przytółku dla nerwowo,czy psychicznie chorych.Już większą połowę życia mam za sobą naszczęście.Tyle wytrzymałem to jeszcze wytrzymam te kila latek.Wierze w Boga i wiem że nikt nie cierpi na darmo.Wierzę że jest wybawieniem!Dlatego walczcie z tymi panicznymi lękami.Nie daj się Tioła!Z perspektywy czasu teraz wiem że lepiej czasem pobyć w psychiatryku,niż targnąć się na swoje życie.Idź do lekarza i nie przejmuj się uzależnieniem.Nie dojdzie do tego jak zastosujesz się do zaleceń lekarza.No i po około 2,3 tygodniach stosowania jednego gatunku leku,musi być zmiana na inny.Bo inaczej się uzależnisz i wtedy całe życie będzie się kręcić wokół Twojego leku.Życie w lęku to nie życie.Ale z uzależnieniem żyć nie jest łatwo.Człowiek zatraca się na poziomie emocjonalnym.Można powiedzieć że nie ma się większości uczuć i człowiek staje się oziębły i obojętny emocjonalnie.Życie przecieka wtedy między palcami.Mimo to wolę lekarstwa niż każdy atak paniki zakrapiać alkoholem.A alkoholizm to już totalna degeneracja organizmu.Przepraszam za błędy i dziękuję za to że mogłem nawiązać kontakt z Wami,mających podobne problemy .Przez ciemność do jasności!Pozdro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tloła
tak to sie dobrze mowi idz do lekarza da ci tabletki i bedzie ok TYLKO ZE JA KARMIE PIERSIA I NIC Z TEGO musze sobie radzic bez lekarstw w srode musze isc z mala na szczepienie jak dam rade?nie wiem U mnie to jest tak ze tylko moja mama mnie rozumie bo w młodosci tez cierpiała na zaburzenia lekowe i wyszła z tego.Ale ja czuje ze mnie to bedzie meczyc az do smierci.Musiałam podpasc Panu Bogu ,ze zesłał na mnie takie paskudstwo ale w sumie to ludzie wiekszy krzyz nosza wiec dziekuje ze mój jet taki mały i AZ taki mały -rozumiecie co mam na mysli POZDRAWIAM I TRZYMAJCIE SIE CIEPLUTKO W TE CHŁDNE DNI PA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stegmen
Witaj!Przepraszam że zniekształciłem Twoją ksywę,ale według mnie oxazepam jest jednym z najsłabszych i najbezpieczniejszych leków.Nawet w 1-ej książce medycznej przeczytałem że nie uszkadza nic w oraganiźmie,ani nie wyrządza fizycznej,ani psychicznej szkody.Możesz zapytać lekarza,bo muszą być przecież leki które nie kolidują z karmieniem piersią.Chociaż piszą że oxazepam jest bezpieczny to i tak po dłógoletnim stosowaniu mnie uzależnił kiedyś.Chociaż to dobry lek przeciwlękowy.No cóż ja już jestem na lekach z wyższej półki.Też miałem iść do fotografa dzisiaj ale nie poszedłem bo nie było wody w chacie.Znowu uciekłem od oka obiektywu.To nie wyjście uciekać od wszystkiego.Kiedyś pamiętam nie mogłem wejść do supermarketu,ani do większych sklepów.Wstyd mi było bo kumpel się kapnął że mam fobię,ale to zrozumiał.Musiałabyś widzieć jak niemal mnie wciągał na siłę mówiąc zwariowaleś.Ludzi się boisz?A ja na to że coś mnie straszy coś dzisiaj,mówiąc że poczekam na zewnątrz.Wiesz!Teraz z perspektywy czasu akurat ta fobia odeszła do lamusa i nie mam od dawna problemu z łażeniem po marketach.Za to znowu mam zaś inne bolączki.I tak to u mnie zmienia się w czasie.Napewno to minie z czasem jak u Twojej mamy.Próbuj w przyszłości bez lekarstw bo ludzie bardzo lękowi szybko się uzależniają od środka który to na początku niweluje całkowicie lęk.Później człowiek mówi sobie;a co mi tam,ja chcę się czuć tak dobrze jak wczoraj kiedy wziołem.I zaczyna się początek uzależnienia.Ten psychiczny.Bo jak już dojdzie z czasem fizyczny to już przysłowiowa kaplica.Według mnie wszyscy ludzie to jedno ciało w Bogu i każdy musi coś doświadczyć w życiu jakieś cierpienie.Jedni cierpią fizycznie a drudzy fizycznie.Albo 1 i 2-gie.Nie ma lekko.To jeszcze nie RAJ.Wiem że są wyjątki,ale nie mam na to odpowiedzi,czemu niektórzy cieszą się do końca szczęściem i zdrowiem.Są tacy.Nawet 1-ną osobę znam osobiście.Nawet takich szczęśliwców oglądałem raz w programie telewizyjnym.Chyba w TVN!Ale wierzę że nikt nie cierpi na darmo.Nawet Chrystus przeszedł mękę za nas z woli swojego własnego Ojca,a zarazem Boga.Pozdrawiam!Cześć Wszystkim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wafello
Czytam od wczoraj Wasze wynaturzenia i jest mi dzięki temu na prawde lepiej. Zaczęłam popadać w obłęd, że juz do końca życia będą dopadac mnie te dziwne stany. Mój główny problem to stany lękowe objawiające się bólami brzucha, zimnym potem, kreceniem się w głowie. Panicznie boję sie dalekich mejsc...albo miejsc zamkniętych..bez świadomości ze mam gdzies w pobliżu toaletę. Jest to straszne. Jestem w miarę młoda osobą bo mam 24 lata od wielu lat bardzo czesto wyjeżdżałam, miałam mnóstwo znajomych, przyjaciół, byłam uważana za duszę towarzystwa, zawsze wesoła. ale od ok. dwóch lat stałam się opryskliwa, ciągle zdenerwowana,. wszyscy mnie wkurzają...a potem nadeszły lęki. Dopiero teraz wiem co się ze mną dzieje jak weszłam na to forum. Myslałam że to moze nie choroba psychiczna ale jakieś schorzenie fizyczne chociaż wstępne badania nic nie wykazały a wręcz twierdzą ze jestem nadzwyczaj zdrowa i mam wszystko w mega formie. straszn ejest to że moja praca związana jest z wyjazdami od których ostatnio ciągl euciekam już na mnei zaczynają patrzeć krzywo. ale co mam powiedzieć - zrozumcie mam fobię przed podróżami w zamknietych miejscach gdzi enie mam dostepu do toalety bądź przypadkiem oze być on awłąsni eprzez kogoś użytkowana. totalny absurd! bywało także że budziłam się w nocy nagle spocona, dysząca i nie wiediziałam gdzi esię znajduje jakbym traciła świadomość. To wszsytko lęki. tylko czym spowodowane? tak na prawdę wydaje mi się ze moje życi ejest szczęśliwe, oczywiscie są błędy oprażki i sukcesy ale nie jakies tragedie życiowe. Na razie czuję się dobrze ale mój chłopak bardzo chce jechać na wycieczkę samochodem na Węgry i na samą mysl czuję już wiercenie w żołądku i jelitach. Jeśli nadal te stany będa powracać wybiorę się do psychiatry. Boje się tylko przyjmowania leków, ze dziwnie zareaguję. Te stany przypominają trochę naćpanie /tak mi się przynajmniej wydaje bo nei brałam ciężkich narkotyków nigdy/. W taki sposób czułam się jak raz zapaliłam trawę. Chciałam uciekać bo strasznie się bałam nie wiedząc czego. nie wiedizałam co się ze mą dzieje jakbym traciła świadomość. To nieładnie że cieszę się z cierpienia innych bo tak to zabrzmi ale bardzo podniósł mnie na duchu fakt że to nie tylko ja mam takei problemy że nagle w środku miasta dostaję ataku bólu brzucha, zimnych potów i muszę jak najszybciej dostać sięw bezpieczne miejsce czyli najprędej do domu. Dzieuję za to forum! trzymajcie się i bedzie mi miło pokonwersować z kimś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do wafello
Mam dokładnie te same objawy co Ty!!! Napisz, jak sobie radzisz, czy bierzesz jakieś leki przeciwbiegunkowe zeby móc wychodzić z domu??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wafello
to bywa różnie. ale staram się nei szprycowac lekami. a jak juz mnei ewidentnie dopadnie to stosuję laremid oraz lek rozkurczowy czyli nospę bo zdarza się że do tego tak mnie ściska i boli "brzuch" że wyję z bólu. natomiast zazwyczaj jest to raczej na zasadzie że po prostu robi mi się gorąco i wydaje mi się że musdzę....ale wcale nie muszę. straszne to jest. a tak kochałam podróże..małe i duże... ciągl egdizes wychodzić - chrzanione lęki. ale troszke lepiej, staram się też oszukiwać swój mózg. jak np. jadę metrem - wtedy jest masakra - kupa ludzi , tłok, duszno i czuje jak mi juz wirują mroczki przed oczami,. wtedy sobie wmawiam ze to tylko 10 minut, na każdej stacji mogę wysiąść jak mi źle będzie. raz nawet się ewakuowałam bo w wagonie którym jechałam drzwi nie chciały się normalnie otwierać., zaczęło mi sie robić już tak gorąco z ejak wreszcie się otworzył to wysiadłam i poxczekałam na kolejkny pociąg. a napisz prosze jak Ty to przeżywasz. pozdro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TLOŁKA
hej tak bym chciała normalnie żyć i cieszyć sie z każdej chwili Napewno poszłam bym do pracy może na jakies kursy a tak to nici z tego .Strasznie ciężko to znosić już mam tego dosć dośćciagłej walki samej ze sobą My chyba naprawde jesteśmy nienormalni.I nie wieżcie w to że da się z tego wyjśc BO TO NIEPRAWDA!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do wafello
U mnie też na pierwszym miejscu laremid :( Potworne bóle brzucha też znam, wiem że to z nerwów, ale co mi z tej wiedzy??? Skoro boli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wafello
do TOlka ależ co Ty opowiadasz! to co się dzieje to sprawa umysłu i jeśli będizesz wmawiać sobie ze to na zawsze to an epwno z tego nie wyjdziesz. to działa jak placebo! trzeba sobie wmawiać rózne rzeczy...lub jak niektórzy juz posilać się lekami. ale ja nei wierze ze się nie da z tego wyjść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stegmen
Mnie nękają złe wizje?Ale do końca to nie jest normalne chyba?Chodzi o negatywne myśli dotyczące mojej przyszłości.Nie pamiętam by kiedyś coś takiego mnie dopadało.To są gotowe obrazy!Zapadam w jakiś chwilowy stan w którym widzę siebie albo lądującego na ulicy,lub w szpitalu psychiatrycznym bez środków do życia.Często te wizje mają charakter samobójczy,pomimo że chce żyć,ale jak zdrowa na umyśle osoba.Próbuję znaleźdź jakieś pozytywne wyjście z tego lękowego bagna,ale nic z tego nie wychodzi na razie. To nie żart,ale jak tu iść do pracy mając takie jazdy?Na dodatek nie mogę pracować w swoim zawodzie ze względu na chorobę wątroby i musiałbym się przekwalifikować.A to trudno w moim wieku.Jest mi Was Wszystkich żal bo życie ucieka nam między palcami,i co dalej?Już myślałem żeby brać jakieś dodatkowe leki,na przemian.Te co biorę,a na 2 dzień inne.Czasami tak robię i funkcjonuję w miarę normalnie.Ale nie mam zamiaru uzależnić się od następnego środka.To złe wyjście.Musicie być pod kontrolą specjalisty,a lęki na pewno miną.Raczej nie obejdzie się bez tablet,ale powrócicie do normalnego życia i tego Wam życzę z całego serca.Ja schrzaniłem sprawę bo jadę 18 lat na psychotropach.A jak odstawię to po 3 dniach rozkręca się takie piekło,że często zastanawiam się czy nie jestem czasem opętany przez demony.Może to przez wywoływanie duchów w dzieciństwie?Wierzę że będzie dobrze,chociaż nikt nam tego chyba nie gwarantował.Trzymajcie się dziewczyny!To Wy jesteście silniejsze od nas facetów.Będzie dobrze!Pozdro!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wafello
mnie tez zdarzają się takei dziwne opcje, tzn. jade samochodem i widże jak otweiram drzwi i wyskakuję albo tak samo boję się jak leży przede mną ostry nóż że zaraz sobie coś zrobię. To głupio bo wcale nie mam ochoty nic sobie zrobić ale jak patrzę na daną rzecz to mnei dopadaja takie strachy.Oczywiście to nei dzieje się zawsze i ztym akurat spokojnie mogę żyć. Gorzej z moim lękiem o którym wcześniej pisałam czyli miejsca...gdzie nie mam bepziecznego dostępu do toalety i jest ciasno dużo ludzi. ciekawe jak taka fobia się nazywa. kałofobia? odchodofobia? mam andzieję ze nie uraziłam nikogo że sie z tego śmieję..ale cóż mi pozostało:) Chciałbym by odezwał się jeszcze ktoś kto ma podobny przypadek jak ja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość melisa z gruszką
Da sie wyjsc z nerwicy....i ja jestem tego zywym przykladem:D. Nigdy nie bralam zadnych lekow, pani doktor jak sie znalazlam z powodu nerwicy kupe lat temu w szpitalu zapisala mi magnez(po prostu porazka na maxa)A ja sie meczylam z roznymi lekami z ktorymi sobie nie dawalam rady...ale musze powiediec ze po latach wyszlam z tego, oczywiscie zdarzy mi sie raz na jakis czas przezyc jakis stan lekowy, ale nie jest to nic az tak strasznego i mysle ze przywyklam, wiem co sie ze mna dzieje i sobie radze jakos. Ja kiedys mialam leki przed wychodzeniem gdzies daleko, teraz juz tego nie mam wcale. Oprocz tego balam sie zamknietych pomieszczen bez okien, nawet hipermarkety wywolywaly we mnie leki i stanie w kolejkach do kasy, takze unikalam ich jak ognia, teraz pracuje w jednym z takich hipermarketów. Balam sie autobusow, szczegolnie zatloczonych, jak jest na maxa wypchany to nie wsiadam, ale zdarzylo mi sie pare razy takim jechac i jest ok(wiem ze zawsze moge przeciez wysiasc, jak cos mi sie dzieje to gleboko oddycham moje mysli kieruje gzies indziej). No ogolnie nie czuje sie juz nerwiciwcem, moge normalnie funkcjonowac.Kiedys gdzies czytalam ze nerwica to wewnetrzny konflikt emocjonalny i powiem wam ze odkad nie robie nic na sile i staram sie ukladac swoje zycie tak by mi pasowalo to jest wszystko ok. Mysle ze wato jest tez isc do psychologa mona sobie tylko pomoc, ja zaluje ze nie poszlam jak mialam takie okropne leki tylko sama musialam z tym walczyc, ale bylam jeszcze wtedy dzieckiem i nie wiedzialam do konca co sie ze mna dzieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×