Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sylwiara

Wasz pierwszy poród

Polecane posty

Gość ZŁOTECKO
witam was babeczki! jedno co chce napisac w sprawie porodu to zeby miec zaplacona polozna ja wiem ze sa takie ktore maja powolanie i nie ''biora''ale to ewenementy,w koncu u fryzjerki za dobrze wykonana prace tez dajemy napiwek i nie ma sie czego wstydzic ze biora zamias bukietu wartego 50 zl (ktory zaraz uschnie)lepiej dac ''na bukiet''.Ja swojej poloznej dalam 200zl 8 lat temu na to bylo mnie stac a i ona tez wydaje mi sie byla zadowolona.W kazdym badz razie zasluzyla na nie bo mysle ze bardzo mi pomogla!!!!!! po 1) byla ze mna caly czas trzymala mnie doslownie za reke kiedy tego potrzebowalam 2) mowila do mnie jak czlowiek tlumaczyla wszystko kiedy myslalam ze cos nie tak(poznalam ja przed porodem)wiec w tym szpitalu nie czulam sie zagubiona a to bardzo wazne ze nie ma sie wrazenia ze jestes zdana sama na siebie!!!!3)mysle ze poniekad uratowala zycie mojemu dziecku....poniewaz mialam bardzo duzy brzuch zwazono mi ciaze poniewaz przypuszczano ze urodze duze dziecko przy mojej budowie byloby to zaleceniem do cc owszem zwazono zupelna norma 3300kgwiec rodzilam normalnie po wszystkich bolach kurczowych mialo przyjsc ukojenie czyli bole parte sam akt narodzin i po bolu ale tu sie dopiero zaczelo !pozniej okazalo sie ze moje dziecko wazylo 4400 i zwyczajnie nie mialam jak go urodzic i gdyby nie interwencja mojej pani Danusi zostawiliby mnie sama sobie!kobitka wszystkiego dopilnowala zawezwala lekarzy ktorzy podjeli natychmiastowa decyzje o porodzie kleszczowym!nie polecam!!!!w kazdym badz razie gdyby nie polozna ktora miala na mnie ''oko'' nie wiem jakby sie to skonczylo !pozdrawiam prawie wszystkie polozne!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZŁOTECKO
aha a jako anegdotke opisze moja droge do szpitala poniewaz w do mu odeszly mi wody moj maz dostal korby ze urodze w samochodzie wiec jechal jak wariat na jedno kierunkowej pod prad wiec ja przerazona porodem ale w tym momencie faktem ze tam pewnie nie dojade w miare spokojnie mowie do meza :kochanie jedziesz pod prad !!! na co on blady ,przerazony odpowiada :prosze cie ty zajmij sie rodzeniem a ja zajme sie jezdzeniem!gdyby nie to ze sama bylam dosc przerazona dostalabym ataku smiechu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do przerażona: u mnie nacięcie zaczyna się oczywiście u wyjscia pochwy i jest skierowane pod ukosem w stronę pośladka/uda, tak w bok nieco, nie wiem jak ci to opisać blizna ma obecnie 1 cm i jest raczej niezauważalna, ogólenie te okolice nie są specjalnie ładne i gładkie, więc blizna wtapia się w otoczenie :) mój mąż twierdzi że jej nie zauważa ;) co do szerokości pochwy, to na pewno to się zmienia ja przed porodem miałam problemy ze stosunkiem, chyba miałam trochę za wąską, bo zawsze cierpiałam podczas i po, no a teraz jest w sam raz ogónie jakość i poziom naszego sexu znacznie poprawił się od czasu porodów, ale to kwiestia też wprawy, wzajemneg wyczucia no i na pewno polecam ćwiczenia kegla (czy jakoś tak się zwą) czyli regularne zaciskanie mięśni pochwy nie pamiętam w jakim czasie po porodze zaczęłam współżyć, to na pewno zależy od tego jak goją się te okolice po porodze, a to najlepiej powie ci ginekolog na kontroli moja koleżanka zaszła w ciąże miesiąc po odłożeniu tabletek, ciąża rozwija się prawidłowo (7 miesiąc), kwas foliowy nie zaszkodzi, polecam witaminy dla kobiet w ciaży np \'materna\' brałam je podczas ciąży i czasem teraz też do nich wracam, one chyba mają kwas foliowy w odpowiednich dawkach no ijak będziesz w ciąży upewnij się co do reputacji szpitala w którym chcesz rodzić, to naprawdę ważne by trafić w rece dobrej położnej ja urodziłąm o własnych siłach i bez komplikacji 4,5kg syna dzięki naprawdę wspaniałej opiece położnej koleżanka, która też miała dziecko ponad 4 kg rodziła ponad dobę, poród się skomplikował, było za późno na cesarkę, choć powinna być wykonana wcześniej doszło do niedotlenienia mózgu maleństwa, jest niepełnosprawne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przerażona
Dziękuję ci Joko , co do szpitala to nie mam wyboru mieszkam w małym miasteczku i jest tylko jeden w pobliskiej miejscowości , co do położnej to wiem ,że są jakieś w poradni K - muszę się tym tematem zająć dokładnie tylko ,że ja nigdy nie mam czasu. Uspokoiłaś mnie co do blizny i powrotu do sexu po porodzie ,bo czytałam ostatnio kilka topików i już byłam przerażona wizją nieudanego pożycia przez " rozciągnięcie podczas porodu". Jeszcze raz dziękuję ci. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyny kochane
nie ma się czego bać, naprawdę! Ja rodziłam 14 godzin, poród wywoływany oksytocyną, 9 dni po terminie. Dzieciątko wielkie: waga 5.200kg, długość 62cm. Urodziłam bez cesarki, w zwykłym szpitalu, bez opłacania lekarzy czy położnych. I wcale nie narzekam. Opieka była wspaniała, lekarze i położne co godzinę przychodzili i pytali czy wszystko jest ok. Fakt, że skurcze po oksytocynie bolą 1000000 razy bardziej niż skurcze naturalne, ale to wszystko jest do przejścia. Lewatywę miałam i bardzo się z tego cieszę, bo nie chciałabym żeby moje dziecko było umazane w kupie podczas porodu. Rodziłam z mężem i bardzo się z tego cieszę! Mąż jest dumny ze mnie i każdemu mówi, że był przy porodzie i nie wyobraża sobie, gdyby nie był przy narodzinach swojego dziecka. Mąż na porodówce bardzo pomaga, naprawdę. Trzymajcie się dzielnie. Nie ma się czego bać 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poród
jest do przeżycia. Ale ja już się nie zdecyduję na dziecko. Urodziłam 9 lat temu syna i to prawda, że jak się zobaczy to maleństwo to zapomina się o całym bólu. Ja leżałam na porodówce 3 dni zanim urodziłam - byłam zła na siebie, że za szybko pojechałam. Wody zaczęły mi odchodzić kropelkami i spanikowałam. Na drugi dzień podłączyli mi kroplówkę z oksyctocyną, zaczęły się jakieś bóle. O północy odeszły mi wody i wtedy dopiero się zaczęło. Leżałam na łóżku a obok mnie rodziła dziewczyna - krzyczała w niebogłowsy bo popękała pomimo nacięcia i musiała mieć odbyt zszyty. Leżałam i bałam się co mnie czeka - okropność. Potem dali jej dziecko, które płakało a ja w tych bólach miałam chęć zacząć wyzywać tak drażnił mnie ten płacz. Potem ją zabrali, a na mnie położne machnęły ręką, powiedzialy że dopiero jutro i........poszły spać.!!!! Mogłam zasłabnąć, spaść z łóżka - przyszły do pracy chyba po to żeby się wyspać. Rano dostałam kolejną kroplówkę bo te nocne bóle jakoś się osłabiły. Urodziłam o 12 w południe, 12 godzin po odpłynięciu wód - chyba to trochę za długo by syn dostał 1 punkt za zabarwienie skóry, pewnie był częściowo niedotleniony(nie pytałam, to sa moje przypuszczenie). Na szczęście nie popękałam więc tylko nacięcie było szyte i znieczulone najpierw. A zapomniałam o lewatywie - miałam oczywiście, woda z czymś tam - strasznie mnie brzuch bolał, jeszcze bardziej jak skórcze. Ogólnie to dało się przeżyć ale powiedziałam sobie że nigdy więcej nie trafię na porodówkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adwokat z urzędu
co poród to inna historia. Ja swoją córkę rodziłamkilkanaście lat temu, W moim mieście oddziałpołozniczy był w remoncie więc już miesiąc wczesniej wiedziałam, ze jak coś się zacznie, mam natychmiast pędzić na pogotowie. I tak też było - nad ranem zaczął bolec mnie brzuch ( jak przy okresie) i zaczęłam plamić. Przygotowałam się , wykapałam , spakowałam torbę i o 10.00 na pogotowie. Tam połozna zbadała mnie i powiedziała " eee , jutro urodzisz" . Jadąc 35 km do innego miasta do szpitala miałam jakieś skurcze , w miarę regularne , ale nie mocniejsze niz podczas miesiączki. W szpitalu zrobili mi normalna lewatywę 9 starym sposobem - woda z metalowego pojemnika rurką w pupę) i normalne golenie. Ale połozna zrobiła to bardzo sprawnie i nie czułam dyskomfortu. o godz.13.00 leżałam na łóżku porodowym . Leżałam , leżałąm i nic się nie działo ( wokół mnie) , cisza ... Regularnie słyszałam bicie serduszka mojej córci. I nawet po jakimś czasie pomyślałam sobie, ze może jak odsune ten aparat , to może jak nie będzie słychać tętna , to może ktoś do mnie zajrzy . I co ? I nic ! mineło jakieś 10 minut i nikt nawet nie usłyszał , ze nie ma tętna. sama ustawiłam aparat, zebu miec kontrolę nad tętnem . I dalej czekałam. W pewnym momencie , tak gdzie ok.18.00 ! zajrzał lekarz - z papierosem w ustach i spytał odpowiedając sobie sam na zadane pytanie " boli ? , musi boleć ! " . I poszedł . A połozne usmiechnęły się do mnie i tyle je widziałam . O 19.00 była zmiana połoznych. I słyszę ich rozmowę . " co tam mamy ? , " pierwiastkę z 1 cm rozwarcia! " do rana polezy ... " A ja sobie pomyślałam , skąd ona wie, ze ja mam 1 cm rozwarcia , skoro zaglądała mi w krocze 6 godzin temu !!! Ale nic , leżę . A skurcze miałam naprawdę takie jak prz miesiączce , do wytrzymania. I w pewnym momencie poczułam, ze coś mi się zakotłowało w brzuchu . A w tym czasie za ścianą z ginekologii przywieźli dziewczynę do porodu . Urodziła przez jakies pólł godziny dziewczynkę , skakały przy niej ( bo to była pielęgniarka z tego szpitala) . A ja zastanawiałam się, czy ktoś zauważy wreszcie, że ja tu jestem . Jak już tamta urodziła , ja odwazyłam sie powiedziec połoznej, ze cos mi sie przekręciło w brzuchu i że może siku mi się chce. Wtedy ona przyniosła nocnik i faktycznie zrobiłam ogromne ilości siku , aż nawet myslałam czy to nie wody odchodza. Ale nie. I wtedy ta połozna mówi , zaraz zobacze co tam u pani slychac . I jak zajrzała , narobiła krzyku do drugej połoznej, bo już miałam pełne rozwarcie ! . I zarza przybiegły i przy drugim parciu urodziłam moją córcię. Problem aczął się dopiero prz łozycku , które jak się okazało miałam przyrośnięte i trzeba było zrobic wyłyżeczkowanie - czyli tzw. skrobanke. okropne doswiadczenie. Ale potem już było ok. Tylko nie stety hemoroidy tez mi dokuczały przez pierwsze dni . Ale dzidzia byłą słodka. Powodzenia wszystkim rodzącym :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam pytanie... na razie nie mam zamiaru mieć dziecka (za młoda jestem ;-) ), ale gdy byłam ostatnio u lekarza, powiedział mi że mam skrzywioną kość krzyżową. Chodzi mi o to, że: kręgosłup jest prawie prosty (niewielkie skrzywienie, ale to szczegół), i kość krzyżowa jest do niego ustawiona prawie pod kątem 90 stopni. LEkarz powiedział mi też, że ze względu na to, również macica jest inaczej położona i czeka mnie nieciekawy poród. Czy może to znaczyć że będę mogła liczyć na cesarskie cięcie ?? I czy ktoś wie, czy przy \'naturalnym\' porodzie będzie to bardzo bolesne ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kajkaja
Cesarka chyba mniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mruziaa
Witam:) Jestem mamą 2 tygodniowego syneczka:) Urodziłam go w szpitalu w moim mieście(jedynym zresztą), do porodu ogoliłam się sama, o lewatywę prosiłam położną, nikt mnie nie przymuszał(a że nie zdążyła mi zrobić to inna sprawa:)). Do szpitala poszłam rana, bo skakało mi ciśnienie, poleżałam pod oksytocyną i KTG do nocnej zmiany położnych , wynudziłam się jak mops:)Nie działo się nic, już miałam być przeniesiona na salę i pójść słodko spać,ale nagle zaczęło mi się robić dziwnie mokro, mówię do męża- coś chyba nie tak, on stwierdził że już majaczę od tego leżenia w jednej pozycji:) Do sali weszła położna(cudowna kobietka, konkretna ale przemiła), i nagle chlustttt- to był normalnie potop, ale dziwne uczucie- nie wiedziałam że te wody są takie gorące:),i jeszcze jeden chlust, heheh nowiutkie butki mojego małżonka całe upaprane.Rozwarcie na dwa palce, skurczów zero, najgorzej bolało to sprawdzanie rozwarcia, myślałam że odlecę. I zaraz potem zaczęły się skurcze,były okropne, prawie pełzałam po podłodze, biedny Krzysiek stał z boku i nie wiedział co ma robić, cały czas tylko jęczałam że ma wyjść jak wszystko się zacznie:):) Bolało niemiłosiernie, ale cały czas za małe rozwarcie na znieczulenie, w końcu po dwóch godzinach udało się osiągnąć 5 cm :):)Przyszła pani anestezjolog, błagałam ją na kolanach żeby mi pomogła(o ile pozwalały przerwy w skurczach), usiadłam sobie, dostałam zastrzyk w kręgosłup, nie bolało zupełnie.Byłaam pewna że to koniec męki:)A tu zonk:P Skurcze coraz gorsze, nagle zrobiło się 10 cm rozwarcia, w ciągu 10 minut:)Kładę sie na łóżeczku, wokół mały tłumek:)Ale same kobitki, nawet pani pediarta:)Kątem oka widzę jak moja pani położna ubiera taki śmieszny trochę rzeźnicki fartuszek:)Ale mi nie do śmiechu, zapieram sie i próbuję przeć, o dziwo kobietki chwalą mnie, że ładnie wychodzi:)Położna naciska na mój brzuszek, i po 4 skurczu wypada ze mnie moja kruszynka, no w sumie nie taka kruszynka, bo 3,5 kg i 60 cm:)Nacięcia nawet nie poczułam,w tym wszystkim zapomniałam że miałam wywalić za drzwi Krzyśka:)Ale chyba by się nie dał:)Bardzo mi pomógł, tak jak kazały panie przyciskał mi głowę do klatki piersiowej, a potem złapał za aparat i fotografował maleństwo(no i mnie też niestety:)). Z tego szoku podobno ciągle pytałam "Czy on jest napewno mój"??:). Także uważam że było boleśnie, ale nie ma się czego panicznie bać.Trzeba kochane dziewczynki przedewszystkim zaufać personelowi szpitala, jak to stwierdził mój mąż obserwując wszystko z boku"Te kobiety to się dopiero znają na rzeczy". Rana po nacięciu bolała przez tydzień,siadać nie mogłam, teraz już jakoś wychodzi.Dochodzę do normy.Na koniec powiem wam, że jeżeli taka panikara jak ja to przeżyła i dała radę, to każda z Was da:)Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paula-czlowiek
szkoda ze nie dodalas szanowna pani polozno ze naciecie krocza przy pierwszym porodzie daje ogromne prawdopodobienstwo ze przy kolejnym krocze juz na pewno peknie w miejscu poprzedniej rany.....nie wiem jak wy dziewczyny ale mnie sie to ciecie kojarzy z obrzezaniem kobiet w krajach trzeciego swiata....tam tez to sie tlumaczy koniecznoscia...u nas to sie robi w bialych rekawiczkach.tylko jak pieknie sie patrzy na prawie bezkrwawe porody za granica,tam juz naciecie wykonuja tylko w wyjatkowych sytuacjach-ZA ZGODA PACJENTKI!!!!!!! u nas sa tylko rzeznie i lekarze zboczency,ktorzy robia sobie darmowe macanie,bo zal im na dziwki.a panie polozne :moze czas sie nauczyc jak sie ochrania krocze??!!!!albo powiedziec kobietom,ze przez 9 miesiecy moga poprzez masaz i naciaganie same tak wycwiczyc krocze ze podczas porodu bedzie sie pieknie rozciagalo samo....??!!!! i jeszcze jedno-nie wiedzilam ze pani polozna to hitler wydajacy rozkazy,dla mnie wspolpraca to uszanowanie polecen poloznej ale tez uszanowanie prosb rodzacej!!tylko wtedy porod moze odbyc sie bez traumatycznych przezyc dla czlowieka nizszej kategorii,bo tak nas niestety traktujecie drodzy lekarze i polozne.szkoda ze kobieta potrafi byc tak podla i bezwzgledna dla drugiej kobiety.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobra położna
to jedna na dziesięć. Nie dziwię się, że mamy niż demograficzny. Kobiety zmądrzaly i nie chcą wracać do tych rzeźni - ja jestem jedną z nich - powiedzialam że chocby nie wiem co nie zdecyduję sie na kolejno dziecko. Może gdyby faceci byli położnymi - hehe to troszeczkę inaczej by to wyglądało. Ginekolodzy mężczyźni inaczej podchodzą do kobiet - ja bynajmniej tego doswiadczyłam, po wizycie u baby to pół dnia wszystko mnie bolało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hrabina
Nie chciałam miec dzieci , ponieważ panicznie bałam się porodu (zostało mi to do dziś ). W związku z tym postanowiłam zafundować sobie cc - nie żałuję i nastepny raz na pewno postąpiłabym tak samo. Szycie doskonałe, blizna prawie niewidoczna .Polecam bo po co się męczyć .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ****ja****
Witam, Czy osoba, która kilka postów wyżej pisała o ćwiczeniach-masarzach krocza, które można samej sobie wykonywać, mogłaby napisać jak należy je wykonywać? Będę wdzięczna Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mruziaa
Jak możesz uniknąć nacięcia krocza? Wykonuj podczas ciąży ćwiczenie Kegla: napnij mięśnie krocza i odbytu i utrzymaj je tak przez 10 sek., rozluźnij się i odpocznij. Ćwicz regularnie aż do porodu w różnych pozycjach, kilkadziesiąt razy w ciągu dnia. Bądź aktywna w czasie ciąży, gimnastykuj się, pływaj. Uelastycznij krocze poprzez specjalny masaż - w ostatnich tygodniach ciąży przez 5 minut dziennie masuj tkanki pomiędzy dolną częścią wejścia do pochwy a odbytem. Chwyć je palcem wskazującym i kciukiem, następnie delikatnie naciągaj aż poczujesz lekkie pieczenie. W czasie masażu używaj naturalnego olejku (np. migdałowego lub z kiełków pszenicy). Zapisz się do szkoły rodzenia - zyskasz wiele informacji i umiejętności które pozwolą ci lepiej kontrolować przebieg porodu. Staraj się przeć w pozycji jak najbardziej pionowej, nie przyj "na siłę" zatrzymując oddech. Poproś położną, która będzie ci towarzyszyła, żeby starała się ochronić krocze. Unikaj znieczulenia zewnątrzoponowego - przy takim porodzie nacięcie krocza wykonywane jest rutynowo. Masz prawo sama zdecydować, czy chcesz być poddana nacinaniu krocza. Personel szpitala ma obowiązek poinformować cię o zamiarze wykonania tego zabiegu i uzyskać twoją zgodę. TO CYTAT ZE STRONY FUNDACJI RODZIĆ PO LUDZKU, DOSC CIEKAWE, WIEC WARTO SIE ZAPOZNAC POZDRAWIAM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kayka
A jak dla mnie poród to zdecydowanie przereklamowana sprawa... Boleć bolało ale zeby az tak ??? Należe do strasznych panikar i koszmarnie balam się przeć. Prosilam juz na foteliku zeby mi zrobili cesarkę (calowalam polozna po rekach) a one się uparly ..i dobrze... 10 minut i po krzyku... Mogę rodzić co rok :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mruziaa
Do kayka :) Mam podobne odczucia :)Fakt faktem po rękach nie całowałam, ale mało brakowało :PA panikara ze mnie taka, że dostałam ciśnienia na sam widok sali porodowej :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nastOOOlatka
p.s. 2 nie tylko na glowie na calym cialku;/ skoro to wszystko jest dla was takie brrrrr i okropne to po co wam ten dziecior? potem macie tlyko obwisle cyce, rozepchane cipy i jestescie grube z cellulitisem i rozstępami..mąż jest dla was miły, tlyko dlatego, ze moze sobie jeszcze pare razy w was potencjalnie włożyc i dlatego ze jestescie matką jego dziecka..... no i czujecie sie jak jedna wielka mleczrnia, a dziecko poza tym zeby od czasu do czasu je pohustac na rekach przytulic i dostać jedzenie ma was daleko gdzies..po co wam to wszystko, babeczki??? i tak kiedys dziecko powie wam ,,spierdalaj, matka";;/ niegdy nie bede chciala miec dzieci;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość saffi
nastolata: dziecko jest pokryte mazią płodową

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paula-czlowiek
to nie prawda ze zawsze nacina sie krocze przy znieczuleniu w kregoslup,pamietajcie o tym! zajrzyjcie na strone "rodzic po ludzku" tam jest opisany szpital św. Zofii w Warszawie i wyraznie jest napisane ze nawet w przy znieczuleniu polozne potrafia tam ochronic krocze! fakt szpital kosztuje sporo ale w zwyklym szptalu jak nie dasz lapowki to i tak sie toba nie zajma.wiec jest dowod na to ze istnieja takie szpitale.dziewczyny nie dajcie sobie bezpodstawnie robic krzywdy,to nie sredniowiecze!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwona chicago
czesc jestem w 5 miesiacu, szukam osob ktore rodzilu w chicago w usa, wiem ze slonce taka pani rodzila w chicago odezwij sie ciekawa jestem jak wyglada tu porod moj adres internetowy iwonka.dziubus@poczta.fm dzieki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szpital z marna opinią
Nasz szpital ma marną opinię, ale nie było mnie stać na poród opłacony. Zgłosiłam się do szpitala w nocy, zrobiono mi lewatywę, skurcze zaczęły zanikać, podano mi kroplówkę, przyspieszyło to częstotliwość skurczy. Położne i salowe (trafiłam na 2 zmiany) były super, mam dla nich ogromne uznanie. Poza badaniem w czasie skurczu zastęcy ordynatora i grubiaństwa ordynatora - porodu nie wspominam źle, polożne i lekarz, który był przy porodzie, a także mnie zszywał byli po prostu na medal. W tej chwili jestem w ciąży i już się tak nie boję, chociaż jakiś strach jest. Ból się szybko zapomina, a do ujemnych punktów trzeba podejść bardziej obojętnie, nie rozpamiętywać tego co złe. A co do ordynatora to jest już inny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja mam pytanie do polznej.. jak to mozliwe.. Czy mozna np po juz odczuwalnych skurczach... samemu zrobic sobie w domu owa lewatywe i zarzyc takich kapieli... ktore przyspiesza porod czy rozwarcie szyjki i wtedy pojechac.. Z tego co sie oriatuje w moim szpitalu wojewudzkim w ktorym mam zamiar rodzic nie ma porodow wodnych.. wiec nie wiem czy istnieje tez mozliwosc tak jak pani pisala przyspieszenia porodu czy tez rozwaria metoda wodna... Czy to byloby bezpieczne? Zaznaczam ze ja osobiscie nie mam daleko do ewentualnego szpitala to kwestia jakis 5-15 minut... A o lewatywe pytam dlatego ze swobodniej jednak czulabym sie w domu niz w szpitalu.. jak dla mnie to jednak troche jednak krepujace.. Z gory dziekuje za odpowiedz 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość było napisane
lewatywa nazywa się Enem, do kupienia w aptece

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko z mężem, i podstawa dużo ruchu w ciąży jak i w czasie bóli ja między bólami chodziłam i to mi bardzo pomagało i przyspieszał rozwarcie szyjki. Życzę powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy czyta jeszcze te posty Pani Polozna??? Bo bardzo bym chciala uzyskac odpowiedz na moje wyzej zadane pytania... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rusalka nie bój sie lewatywy.ja rodzilam 5 m-cy temu.temu i mialam te same obawy co ty.strasznie sie wstydzilam tego ale to wyglądalo zupelnie inaczej.pielegniarka wklada rurke na pare sekund a jak juz czujesz ze musisz sie wypróznic muwisz i obok masz wc.bez obaw

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Edi Ja sie tak nie boje... Jak naprawde sadze ze bede bardzo skrepowana... Pozatym chcialabym nie spedzac w szpitalu w pozycji rozkroku wiecej niz jakies 5 godzin... Wole to wszytko chyba miec za soba ale w zaciszu domowym... No i jak z tymi kapielami....?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rusałka to nie tak, że spędzasz pięć czy ileś godzin w rozkroku. Rozkrok to się robi w czasie badania postępu porodu, co jakiś czas, a poza tym możesz sobie przybrać pozycję jaką chcesz, nawet i z nogami za głową ;) Dopiero jak dziecko już naprawdę wychodzi na świat, co trwa dość krótko, musisz mieć rozstawione nogi. Dla kogo przereklamowana sprawa, dla tego przereklamowana, ja np. zniosłam poród ciężko i na pewno to był mój pierwszy i ostatni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×