Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sylwiara

Wasz pierwszy poród

Polecane posty

Gość reasil
Zobaczcie jak powinien wyglądać normalny poród. Pamiętajcie, że poród to żadna operacja i nie musi być w szpitalu. Ci lekarze w szpitalu to często robią więcej złego niż dobrego (traktują kobietę instrumentalnie jak przedmiot). Takie zabiegi jak nacinanie krocza czy podawanie oksytocyny (zwiększa ból) to często głupota, a rodzenie przez cesarskie cięcie powinno być zarezerwowane dla mniej niż 10 procent porodów (większy procent to zwykłe nadużycia). https://www.youtube.com/watch?v=UIqrsSIRpUc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mój pierwszy poród wspominam bardzo dobrze :). Dobry lekarz i miłe położne. Miałam rodzić naturalnie (dotrwałam do rozwarcia na 5cm) ale musiała być cesarka - lekarze nie chcieli czekać, woleli zaryzykować i mnie zoperować, byleby nie narażać życia dziecka. Wszystko skończyło się dobrze, 10p. :). W bujaczku obok mnie bawi się 7miesięczna kruszyna :D. Położne nauczyły mnie karmić, przewijać dziecko, wszystko umiałam potem zrobić przy nim sama i pojawił się pokarm, mimo iż się obawiałam :).Rodziłam w Katowicach, super sprzęt, super miejsce i to z NFZ, nic nie płaciłam prywatnie. Mam małą bliznę, która nie boli i szybko się zagoiła, dziś w ogóle o niej nie pamiętam. Tylko mi zostało 7kg do straty, ale dam radę ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no przecież wiadomo, że nie gaworzył, tylko popiskiwał typu e-e, rodzące na pewno wiedzą o co chodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A możecie powiedzieć, w którym tygodniu Wasze dzieci ustawiły się we właściwej pozycji? Bo u mnie już 38 tydzień i parę dni, a młody dalej pośladkowo ułożony. Lekarz wspomniał o cc, ale decyzja ma zapaść dopiero przy porodzie, bo jego zdaniem dziecko może się okręcić nawet tuż przed porodem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Drogie przyszłe mamy. Rodziłam 10 miesięcy temu na Brochowie we Wrocławiu. Poród wspominam calkiem dobrze. Jasne, że zdarzały się gorsze momenty, ale ogólne wrażenie pozytywne. Wody odeszły mi jeszcze w domu i to wartkim strumieniem. Tak było zreszta do końca porodu. Personel w większości bardzo uczynny i przyjazny. Naprawde źle wspominam tylko lekarza, który wypisywał mnie ze szpitala- cham i prostak, niestety nazwiska nie pamietam. Jedyny minus całego "zajścia" - szwy zakladała mi stażystka i mimo deklaracji raczej się nie postarała. Wróciłam na izbę przyjęć w ciągu drugiej doby po wypisaniu ze szpitala, bo jeden ze szwów mi się rozwiązał. Cudowna położna, która mnie na izbie przyjęć przyjęła aż zęby zaciskała nad tą "koronakową" robotą. Okazało się, że szwy trochę ropieją (mimo, że bardzo o nie dbałam). Oczywiście w szpitalu podczas ostatniego obchodu słyszałam, że goją się bardzo ładnie.Na izbie przyjęć poradzono mi przemywać je wodą utlenioną i octeniseptem. Zagoiło się samo. Dla mnie najgorsze w czasie porodu było leżenie pod KTG. Trudno wówczas znieść skurcze. Kiedy tylko wstałam było o niebo lepiej. Na Brochowia znieczulenie zewnątrzoponowe jest bezpłatne, ale podobno sprawia ono, że dzieciakom jest trudniej, bo organizm matki nie wytwarza endorfin, ktore uśmieżają ból również u dziecka. Ból znoszę dobrze i postanowilam sobie, że spróbuję urodzić bez znieczulenia. Może to dziwnie zabrzmi, ale chciałam wiedzieć jak to jest rodzić naturalnie. Udało się :) Moim zdaniem kluczowe jest nastawienie z jakim idzie się rodzić. Mnie fajnie zmotywowala położna ze szkoły rodzenia. Podziałało do tego stopnia, że kiedy udeszły mi wody autentycznie się ucieszyłam, O skurczach starałam się myśleć w ten sposób, że każdy następny zbliza mnie do zobaczenia mojego dziecka i do końca ciężkiej pracy. Postanowiłam też ufać personelowi. Co zrobię inaczej podczas kolejnego porodu? Nie pozwolę się zszywać stażystom. Cała reszta do powtórki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc 28
ja rodzilam za granica, cesarka na zyczenie w calkowitej narkozie, wiec to nie mialo nic wspolnego z porodem. ale tak wlasnie chcialam, bez bolu i stresu dla mnie i malenstwa. lekarz pozwolil mi nawet wybrac termin cc :) blizny juz nie widac a po operacji dostawalam srodki przeciwbolowe wiec nie cierpialam. gdybym miala drugi raz rodzic to tylko cesarka, ale nigdy w polsce. dodam, ze mialam cc w panstwowym szpitalu, nie placilam za porod (mam zagraniczne ubezpieczenie). personel szpitala przesympatyczny, bardzo pomocny, pokazywali mi doslownie wszystko, jak kapac, trzymac, karmic, przewijac, usypiac dzidziusia. uwazam, ze kazda kobieta powinna miec prawo wybrac jak chce urodzic a mamy, ktore wybraly wygodniejszy sposob jakim jest cc nie sa gorszymi mamai.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak tak latwy porod nic nie bolalo tak tak szybko urodzilam tak tak pocieszajcie sie tak dalej ja mialam cesarke i wspolczuje wm rozerwanej pochwy skurzczy zszywanego tylka a jak bylam w szpitalu slyszalam wrzaski z porodowki tych rodzacych bezbolesnie no ciekawe tyklo skad te krzyki nastepnym razem tez wybiore cc to jest szybko i bezbolesnie nie to co wy tu opisujecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
poród sam w sobie to pikuś w porównaniu z 46 h skurczy krzyżowych go poprzedzających :) pod koniec skurczy przysypiałam już z wycieńczenia i bólu a poród... kilka parć i w 5 min było po sprawie:) ale z perspektywy czasu (trzy miesiące) wspominam z uśmiechem na twarzy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moj byl szybki i prawie bez bolesny. myslalam ze bedzie strazznie ale nie. mogla bym rodzic jeszcze raz i chyba bede :) dzis test bede robic bo mam objawy i przeczucia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja moj poród wspominam bardzo dobrze, choć poród zaczął się w 35 tyg., nie zdążyłam pomyśleć jak to będzie a córeczka juz była na świecie. Najlepszy "poród z zaskoczenia", współczuje tym które rodziły po terminie... Sama bym oszalała... O 6 rano zaczęły odchodzić wody płodowe, brak akcji skurczowej a rozwarcie na 3 cm. O 9:40 dostałam kroplówke i sie zaczęło... Przy 7 cm ból straszny ale do przeżycia, darłam sie okropnie :) Przy nacinaniu nic nie czułam a przy zszywaniu uśpili mnie takze bylo oki. Najgorzej wspominam połóg...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamaa córeczki
To i j podziele sie swoim porodem. Dzien przed tym dniem caly wieczór plamiłam i bolał mnie brzuch jak na @. Ale ze ostatnimi czasy codziennie takie pobolewania miałam nie przejelam się tym. Obudzilam się po 3 w nocy z powodu bóli pleców i miednicy. Jak wstawałam i chodziłam to porzechodzilo i kladlam się spowrotem spac. Ale przy ponownym polozeniu znowu bóle wracaly. Nie wiedziałam co to i czemu boli, bo przecież skurcze inaczej powinnam czuc. Chwile później do tych boli pleców doszla biegunka. Zaczelam tez troszkę krwawic.. ale wiedziałam ze lekarz mowil ze po badaniu może tak być. W końcu odpaliłam kompa i zaczelam czytac czy to mogą być skurcze… i wyszlo ze owszem, krzyżowe. zaczelam liczyc odstepy miedzy bólami, do tego doszedł taki promieniujący ból idący od pleców na podbrzusze, podobny jak do bolesnej @. Skurcze te były roznie co 10, 8, czasami co 6 minut. Jako ze wybrany przeze mnie szpital znajduje się obok w miescie nie chciałam na daremno jechać i siac zamętu, jeśli to jeszcze nie poród  Ale w końcu obudziłam meza, wzielam prysznic, zjadłam platki Lion z mlekiem na sniadanie i pojechaliśmy. Droga do szpitala dluzyla się masakrycznie… akurat w najgorszej godzinie jechaliśmy, gdzie ludzie do pracy się przebijali i musieliśmy trochę w korkach postac. Mąż wyklinał i stresowal się, ja natomiast w aucie zastanawiałam się czy oby na pewno już rodze, bo skurcze staly się mniej regularne, aczkolwiek trochę bardziej bolesne. cdn...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamaa córeczki
W szpitalu doktor mnie zbadal, stwierdził 3 cm rozwarcia i zakwalifikowali mnie do porodu. Pozniej ktg, tam podlączona zaczelam mieć już ostre skurcze, bole z krzyza i miednicy. Poszlismy na sale przedporodową. Jako ze miałam mieć znieczulenie zewnątrzoponowe bylam spokojna. Lekarka mnie zbadala i stwierdzila ze jeszcze z 1cm by się przydal do znieczulenia i czy chce lewatywę. Zgodzilam się. I wtedy zaczela się ostra jazda… skurcze po lewatywie od razu co 2 minuty, chwile później co 1 minute. Do tego czyszczenie organizmu… myslalam ze zjade do tego kibla z bólu. Skurcze idące z krzyza odczuwałam jak łamanie kosci. Miednica jakby chciała peknąć i to wszystko jeszcze promieniowalo na podbrzusze. Jedyna pozycja by to jakos przezyc to była na czworaka. Po jakims czasie przyszla polozna by mnie zbadac czy już czas na znieczulenie. Okazało się ze jest już 7, 8 cm rozwarcia i pozno na znieczulenie, bo nim mi go podadzą to mogę już urodzić. Przeszlismy na porodówke. Tam nalano mi cieplej wody do wanny, polozylam się w niej, troszkę lepiej było. Skurcze bolały jak cholera ale w wodzie latwiej było. Mąż polewal mi krzyz i brzuch prysznicem. Bylam już tak zmeczona tym bólem ze podlączyli mi kroplówke z glukozy na wzmocnienie. W sumie wogole mnie nie wzmocila bo nie potrafiłam zapanować nad ręką gdzie wkuty był wenflon i co chwile albo ją zanurzałam w wodzie, albo zahaczalam i wyrywałam wenflon. Po czterokrotnym wyrwaniu go dali sobie spokój z ponownym wkuwaniem. Polozna co chwile sprawdzala tętno dziecka i rozwarcie. Już w wannie poczułam bóle parte, ale nie mogłam jeszcze przec, było za wcześnie. Gdy rozwarcie w końcu wyniosło 10 cm przeszłam na łóżko porodowe. Myslalam ze to już ostatnia prosta, ze już będzie najłatwiej, jednak ja wlasnie ten moment wspominam najgorzej. Pomimo pelnego rozwarcia nie mogłam jeszcze przeć, ale się nie dalo, organizm sam reagowal parciem… ciężko było powstrzymać. Polozna bardzo mi pomogla, mowila jak oddychać i kiedy. Kiedy mogę przeć, a kiedy nie. W tym szpitalu bardzo jest nacisk na ochrone krocza, to przez to pewnie ten etap porodu trwal tak długo i wolno… nie chciała polozna bym popękała i by udało się bez nacięcia, stąd tez miałam przeć tylko wtedy gdy polozna mowila. Bardzo mąż mi pomagal. Przy skurczu przytrzymywal mi noge zgiętą, pozwalając bym wbijala swoje paznokcie w jego dłoń. Gdy już myslalam ze dluzej nie dam rady, polozna wziela moja ręke i nakierowała na krocze bym dotknela głowki dziecka. Wtedy już pozwoliła mi przec ile mam sil przy każdym skurczu. Jednak glowka wychodzila i cofala się, polozna masowala i oliwkowala krocze by udało się bez pękniecia i nacięcia, jednak nie szlo… powiedziała ze dziecko wychodzi z rączką przy buzi jak supermen i ze musi mnie troszeczkę naciąć na śluzówce, bo może mnie tą rączka porozrywać. Było już mi wszystko jedno. Mowię” tnij ile chcesz i wyciągnij dziecko”. Nacięcie nie bolało wcale i w kilka sekund później poczułam coś gorącego na brzuchu, to moja córeczka była. Plakala, a ja z nią. Urodzila się dokładnie w południe. Mąż przeciął pępowinę. Urodzić łożysko to już był pikuś. Pozniej polozna zszyla mnie, nie bolało. Tylko 2 szwy były potrzebne. Maleńką przelozyli mi na piersi, cichutko stękała. Przewiezli nas na sale poporodową i tam 2 godzinki mielismy tylko dla siebie. Ja, moja córeczka i mąż. Malutka instynktownie szukala cycka i sama go chwycila z zapałem ssąc. To było takie piękne odczucie! Pozniej usnela mi na piersiach. Tak u mnie wyglądal poród. Było ciężko bardzo, nigdy wcześniej nie wyobrazalam sobie ze tak może bolec, ale dałam rade. I choć jak pomysle o porodzie dreszcze mnie przechodzą, to gdybym musiala urodzilabym jeszcze i milon razy, bo ten moment gdy dziecko kładą na brzuc****est wart każdego cierpienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To i ja opis że swoje dwa porody. Pierwszy w 2008 roku, 41 tydzień. Tego dnia by lam na zakupach, wrocilam o 21, wzielam prysznic i... dostalam strasznego rozwolnienia. Kiedy siedzialam na toalecie odszedl czop, zaczelam lekko krwawić i poczulam delikatne skurcze. Zaczelam mierzyć, najpierw co 10, później co 8 minut. Pojechalam taksówką do szpitala i przerażony kierowca nie wzial pieniędzy za kurs :) na izbie papierologia, później na porodowke. Maz dojechal w tym czasie. I się zaczęlo. Skurcze coraz mocniejsze ale rozwarcie do godziny 5 rano 3 cm. Chodzi lam pod prysznic, skakalam na pilce. O 7 rano 7 cm rozwarcia. O 7:30 skurcze parte, 10 cm. O 7:58 urodzilam syna 3030 gram i 52 cm. Poród byli bolesny ze wzgledu na bóle krzyżowe. By lam nacina na i zszywa na ale nie czulam tego bo zrobili to w szczycie skurczu. Drugi poród w 2012 roku. 37 tydzień. O 00:40 poczulam pierwszy skurcz, poszlak do toalety i poczulam następny po 3 minutach. Szybko w samochód i do szpitala ( okolo 25 km). We szlam na izbę przyjęć i lekarz stwierdzil ze spokojnie, jeszcze nie rodze skoro pierwszy skurcz mialam okolo pol godziny wczesniej. Do dam, ze od 32 tygodnia mialam 5 cm rozwarcia, tydzień przed porodem wypisali mnie z patologii. Lekarz kazal wejść na fotel za izbie przyjęć i do dzisiaj widzę jego przerażona minę i slysze krzyk "Szybko na wózek i na gore, a pani zacisnie nogi bo jest glowka" Wwiezli mnie na porodowke i tylko zdarzylam wejść na lozko porodowe, a juz córka byka na świecie o 01:20. Wazyla 2460 i mierzy la 45 cm a mimo to by lam nacinana i czulam to bo skurcze byly praktycznie bezbolesne ( zadzialala chyba adrenalina) i gdyby nie jedno parcie to nie wiedzialabym, ze drodze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kobiety jesli myslicie ze kobiety po cesarce nie wiedza co to porod to jestescie w bledzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nir bylo go to na spoko :) www.youtube.com/watch?v=fM3i2-hdbiQ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mój pierwszy poród miałam poprzez cesarskie ciecie-bałam się okropnie, że strach prawie mnie paraliżował ale...okazało się, że nic to takiego aż tak strasznego, przeczytajcie artykuł, mnie np. uspokoił: http://www.osesek.pl/ciaza-i-porod/porod/1374-ciecie-cesarskie-bez-tajemnic.html . Ja miałam wskazania do cesarskiego cięcia więc o normalnym nie było mowy. Ale naprawdę nie stresujcie się porodem ani takim ani naturalnym bo to najgorsze co może być ten stres:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klapsa
U mnie właśnie dziś mija 13 lat od pierwsze porodu wspominam go całkiem dobrze.Sam poród i połóg przeżyłam lepiej niż drugi gdzie po cesarski cięciu przychodziłam do zdrowia bardzo długo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja rodziłam dwa razy siłami natury, porody wywoływane 10 dni po terminie oksytocyną nie było zle- pierwszy dłuzszy ale tez nie długi- około 5 godzin , drugi bardziej bolesny ale tylko dwie godziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a wiecie że pierwsze dzieci urodzone z tego tematu mają już 10 lat? 1 post z 2004

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
40 godzin, bóle krzyżowe, na przemian kroplówki p/bólowe i wywołujące poród, skończyło się cesarką.... ale było warto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale czad z tymi dzieciakami co maja po 10 lat . bardzo mi sie cieplutko na sercu zrobilo - jakos tak po mamusiowemu , czas leci dziewczyny - my wciaz mlode tylko te dzieciaki nam lat dodaja jak cholera .haha moj pierwszy porod byl 23 lata temu a ja wciaz mloda tadda!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rodziłam raz. Poród miałam wywoływany po tygodniu. Bol jest okropny ale juz zapomnialam corcia ma 5 miesiecy. Mialam gaz i dolargan.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochamsynciaponadżycie
Ja miałam ciężki poród,bo ostatnie tygodnie ciąży leżałam,bo ciąża podtrzymywana. Pamiętam to jakby wczoraj było,a syn ma już 10 msc i 1 dzień :). Trafiłam do szpitala ponieważ zaczęłam plamić i już tam zostałam. Od 22 miałam już silne skurcze i tylko 1cm rozwarcia,który miałam już w połowie ciąży.. no a potem coraz mocniejsze i mocniejsze skurcze. Byłam badana co godzinę ponieważ rodziłam wcześniaka. O 8 rano beczałam z bezsilności,mąż wyrywał mi z ust kroplówki które gryzłam z bólu i wciąż był tylko 1 cm. Przed 11 powiedziałam swojej lekarce prowadzącej ciąże aby zrobiła mi cesarkę, wezwała mnie na badanie. Przebiła pęcherz płodowy..tego bólu niezapomne do końca życia, myślałam,że jej ucieknę drugą stroną fotela :). Wody chlusnęły. Powiedziała żebyśmy poszli wziąć prysznic i zaprosiła na porodówkę ponieważ zrobiło się już 3 cm więcmogli podać mi znieczulenie. Prysznic brałam najszybszy w swoim życiu :) i na czworaka, mąż mnie wyciągał z niego a na porodówkę szłam po ścianie :). Był już tam anestezjolog,kilku położnic,lekarz prowadzący, ordynator od noworodków (tylu ludzi z powodu wcześniactwa i syn okręcił się pępowiną). Wbili mi igłę żeby podać znieczulenie i wtedy miałam skurcz chyba najsilniejszy,bo krzyknęłam. Włożyli mi cewnik no a ja że chyba rodzę, zbadali i faktycznie,nawet nie zdąrzyli mi podać tego znieczulenia tylko wezwali męża. Między partymi skurczami mdlałam, więc musieli mnie naciąć i lekarka prowadząca naciskając na mój brzuch wypchnęła synka, była to godzina 12:10 Położyli mi go na brzuch a moje pierwsze słowa 'nie lubię cię za to że się tak nacierpiałam' :). Wyłeżyczkowali,zszyli,umyli,przebrali w czystą koszulę, mężowi kazali iść na piwo a mnie odpoczywać :) . Przerażające prawda? Uwierz mi ,że teraz patrząc na moje dziecko i słysząc 'mama' wiedząc już jak to jest powtórzyłabym to bez zastanowienia :) . Powiem Ci,że nie powinnaś zadawać tego pytania ani czytać o porodach innych kobiet. Nie ma takiej potrzeby, bo Twój poród i tak będzie inny, wyjątkowy. Nie będzie lekko,ale to będzie najcudowniejszy moment w swoim życiu. Każda kobieta jest inna, ja mdlałam między partymi,przywieźli mnie na salę na łóżku, a za parę godzin kobieta po porodzie naturalnym i z nacięciem SAMA przyszła z porodówki na salę, dziugnęła tyłkiem na łóżko,zjadła kanapkę i poprosiła o zupę z obiadu :) Życzę Ci powodzenia i wszystkiego dobrego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bardzo wazne jest podejscie. boli bo musi. ja bardzo chcialam urodzic bo nie moglam juz sie doczekac coreczki a meczylam sie 10 godzin z bolami bez rozwarcia. zadroszcze kobietom ktore maja rozwarcie i ktorym wywoluja skurcze. da sie przezyc i naprawde warto. nie mozesz sie bac. uwierz w siebie. jestem z siebie bardzo dumna bo urodzilam bardzo mlodo. ja sie nie darlam.. to bez sensu tylko traci sie sily. lepiej zacisnac piesci przy kazdym skurczu tak jest lepiej (przynajmniej w moim przypadku) ale ma to swoje minusy. jak zobaczyli ze ja sie nie dre to mysleli ze tak bardzo mnie nie boli i bylam niesprawiedliwie traktowana od tych ktore wolaly Boga o pomoc. naciecie czulam ale to bylo tak dziwne ze nie potrafie tego do niczego porownac. czulam cos takiego w stylu odretwienia w tym miejscu. w kazdym razie nie boli. sam porod u mnie trwal kolo 10-ciu min. zawzielam sie tak mocno i mialam juz tak dosc tych potwornych boli ze musialam tak szybko urodzic. inaczej sie nie dalo. trzeba byc silnym i tyle. nie rob z siebie umierajacej bo ci to w niczym nie pomoze. jezeli bedziesz miala bole krzyzowe to wspolczuje.... u mnie one byly najgorsze. jakby ich nie bylo to z reka na sercu moge stwierdzic ze ten porod bylby wtedy pikusiem. myslalam ze przez nie umre. w moim przypadku skurcze macicy byly przy nich ZEREM. Pozdrawiam powodzenia. ps. sluchaj poloznej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poleca szkołę rodzenia w Piasecznie: http://piaseczno.emc-sa.pl/ Jeśli dziewczyny jesteście z Warszawy/okolic to polecam zlukanie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" ja sie nie darlam.. to bez sensu tylko traci sie sily. lepiej zacisnac piesci przy kazdym skurczu tak jest lepiej (przynajmniej w moim przypadku) ale ma to swoje minusy." Wydaje mi się, że mimo wszystko wiele kobiet o tym wtedy nie myśli... Chcą to się drą, przeklinają, płaczą... Trudno będąc w takim stanie kontemplować, że może warto nie krzyczeć itd. To tak jakby można było wstrzymać inne czynności np. fizjologiczne, a nie oszukujmy się nie jest to możliwe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bosheee jakie Wy wszystkie jesteście idealne.... Ja tam krzyczałam przy porodzie okrutnie, jakoś mi się nie zbierało na takie analizy w tym momencie. Poród bez znieczulenia, bolało niewyobrażalnie. Teraz przede mną następny poród i już wiem, że na pewno sobie pokrzyczę, a co tam:) przecież to boli:) chociaż tym razem wezmę znieczulenie, nie będę zgrywać bohaterki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak to straszne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakrecona82
ja pierwszy raz rodziłam 11 lat temu poród trwał 4 godz i wspominam bardzo pozytywnie najważniejsze to słuchać położnej i nie panikować drugi poród też wspominam pozytywnie po 45 min było po wszystkiemu :) mam wspaniałe dzieciaczki 11 i 8 lat :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to się stało
Rodziłam w 2013. Ból na oksytocynie nie do zniesienia. Nie dostałam żadnego znieczulenia. Przez godzinę bóle parte, bo nie mogłam wyprzeć dziecka. Już przynieśli kleszcze i proznie ale jakoś udało mi się urodzić. Poród wspominam tragicznie. Po porodzie nie było lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×