Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Etkapetka

Kolejna ciąża po poronieniu

Polecane posty

W druga ciążę zaszłam jakieś 4 miesiące po 1 poronieniu. Po 1 poronieniu robiłam wszystkie badania podstawowe, które zalecają lekarze, oczywiście nic nie wyszlo. Po 2 wpadłam w szał i chciałam nawet badac męża i robic badania genetyczne ale otrzeźwiałam i stwierdziłam, że to bez sensu (genetyczne robi sie po 3 poronieniach) i odpuściłam. wzięłam się za to za wyjaśnienie objawów, które od lat mnie męczyły, tj. napadowe, wielokrotne bóle zołądka. Lekarze twierdzili, że to wrzody, na które przeszlam leczenie... Wreszcie trafiłam do specjalisty od usg, który odkrył, że .....mam kamienie żółciowe . Po kilku tygodniach byłam po zabiegu usunięcia woreczka. Bóle, które dręczyły moje ciało (napady po kilka razy w tyg. ) zniknęły jak ręką odjął. Mamy z mężem teorie, że wycieńczona tymi napadami nie mogłam jeszcze utzrymać w swoim organiźmie dzieciątka. Po roku od zabiegu zaszłam w ciążę i mam Córeczkę, teraz, jak wiesz tez jestem w ciąży. teraz, zanim zaszłabym w ciążę, wsłuchałabym sie w swój organizm i sprawdziła objawy kompletnie nie związane z układem rozrodczym. Myślę sobie, że żyłam bagatelizujac te swoje bóle aż do czasu kiedy pewien lekarz z pogotowia nie wysłał mnie do.......psychiatry. tak mnie to wkurzyło, że zaczęłam szukać przyczyny bółów. żyjemy sobie i nie wiemy co siedzi w naszych ciałach i przeszkadza nowemu życiu. Taka jest moja historia. Nie ma potwierdzenia medycznego, bo żaden lekarz nie powiedział wprost: tak, ma pani rację. Wiem, że wiele z was przebadało się od stóp do głów i nic nie znalazlo. Wiem, jakie to bolesne i frustrujące. I drżę na myśl, co przechodzicie. .. Jestem z Białegostoku i tu się leczyłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj DIABLICA1981 buzia śmieje mi się od ucha do ucha jak czytam Twojego posta... naprawdę napawa optymizmem i nadzieją :D Dziękuję, że tu zajrzałaś by nam ją dać :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A mi sie buzia smieję, jeśli Wam się śmieje! Jak sobie przypomnę w jakiej czarnej dziurze ja siedziałam! Nienawidziłam dzieci i nie dotykalam ich nawet u znajomych. Wiedziałam, że jeśli to zrobię, rozsypię się na kawałki...na dodatek raz trafilam na wieczor panienski, gdzie na 10 kobiet 8 było.....w ciąży!!!! Było jak w filmie: uśmiechałam sie, śmiałam a w środku roznosiły mnie demony!! na szczęście zawsze pomaga mi czarny humor i wielka dawka ironii , także wobec tego co mnie spotyka. Ja wylazłam z dziury, Wy tez wyjdziecie. Nie jesteśmy przeciez jakimiś pieprzonymi kretami, co nie? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam Was dziewczyny. obserwuje to forum i jestem przerażona, że tak wiele kobiet musi przez to przechodzić. Ja w 1 ciążę zaszłam bez problemu. Miałam niewielkie plamienia, ale ciąża się rozwija i serduszko biło. Dopiero na badaniu kontrolnym w 10 tc okazało się, że przestało bić w 9 tc. Na drugi dzien miałam łyżeczkowanie:( stało sie to na poczatku lipca tego roku. Bardzo chciałam zjaść w kolejną ciążę, ale wolałam poczekać ponieważ mam ślub w czerwcu przyszlego roku. Stało się inaczej, ponieważ po 2 cyklach we wrzesniu znowu zaszlam w ciażę. Od począdku brałam duphaston, ale najpierw mialam krwawienie w 6 tc, 3 dni w szpitalu, potem krwiak w macicy i lezenie w domu. 3 dni temu znowu krwawienie, potem szpital i znowu lyżeczkowanie w 9 tc:(:( Jestem załamana, cała noc przepłakłam... Lekarz w szpitalu powiedział, ze za szybko zaszłam w ciażę, ale i tak musze zrobić wszytki badania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mysia111287
Cześć dziewczyny ja poroniłam w 10 tc końcem września tego roku .Jestem załamana .Byłam u lekarza powiedział mi że wszystko już sie zagoiło i że możemy starac sie o nastepne.Nie wiem czy to nie za wcześnie? Tak bardzo z mężem chcemy dzidzi że serce mi się kraje bo wszystkie moje kumpele sa w ciąży.Czasem płacze po kątach nie moge dojść do siebie to była moja pierwsza ciąża.Siedze i płacze gdy czytam co wam sie przytrafiło i wszystkim wam współczuje .pomużcie dziewczyny. POZDRAWIAM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gunia 1978
12 listopada br miałam zabieg łyżeczkowania. Moja fasolka przestała się rozwijać w 9 tygodniu. Jestem załamana. Bardzo długo staraliśmy się z mężem o dziecko ( 5 lat) i już nawet doszliśmy do tego, że najprawdopodobniej będziemy sami. Nawet nie wiecie, jakie to było dla mnie szczęście zobaczyć na teście ciążowym wreszcie upragnione dwie kreski. Radość nie trwała jednak za długo. Nasz Aniołek odszedł. Jestem na L4. Nie mogę znaleźć sobie miejsca, jestem przygnębiona, a rano nie chce wstawać mi się nawet z łóżka. Chciałabym, żeby mnie nie było. Jednak z drugiej strony myślę sobie tak, że nawet gdybym nigdy nie mogła już zajść w ciąże to i tak warto było przeżyć te 9 tygodni. Nie chcę się poddać i będziemy jeszcze próbować, tylko, jak mam sobie poradzić z tą stratą, nie wiem!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna_z_uk
Hej Gunia, mysle,ze jestem w stanie sobie wyobrazic ,jak sie teraz czujesz,poniewaz ja moja strate przezylam na poczatku wrzesnia,kilka tygodni zajelo mi odzyskanie rownowagi emocjonalnej,ale teraz patrze juz w przyszlosc z usmiechem i od miesiaca sie staram o dzidziusia :) mam nadzieje,ze i Ty z czasem odzyskasz pogode ducha i bedziesz walczyc o narodziny swojej kruszynki :) ja czytam teraz ksiazki o macierzynstwie i pisze opowiadania dla przyszlego malenstwa.Pomaga!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was, ja zabieg łyżeczkowania miałam 29.10.2010,to był najgorszy dzień mojego życia.Do tej pory czuje jakby ktoś wyrwał mi serce.Potwornie chce zajść w kolejną ciąże,mimo iż wszyscy mi odradzają i doradzają by odczekać...ale to boli. Jutro jadę odebrać wynik histopatologiczny.W poniedziałek z wynikiem idę do ginekologa mimo iż nie dostałam jeszcze miesiączki po zabiegu od jutra zaczynam brać folik.Chciałabym żebym mogła już się starać.Jest mi źle:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam dziewczyny :D Zobaczcie co znalazłam: Należy pamiętać, że pęcherzyki zaczynają rosnąć na 65-70 dni przed ostatecznym etapem dojrzewania. Ten tzw. okres wzrostu podstawowego zachodzi podczas dwóch poprzednich cyklów miesiączkowych. Oznacza to, że istotne jest zachowanie dobrego stanu zdrowia przez trzy kolejne cykle miesiączkowe, aby wykształcić pełnowartościowy pęcherzyk, fizjologiczny stan zdrowia w sumie z 90 dni wpływa na możliwość wystąpienia owulacji bądź nie. To chyba dlatego lekarze każą czekać te 3 miesiące

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pinka29
Kochane!! dzis zrobiłam test i wyszło pozytywnie ,ale tak bardzo sie boje....dokladnie rok temu byłam szczesliwa jak nigdy bo po 3 latach starań doczekalismy sie dwóch kresek na teście,pierwsza wizyta u ginka wszystko było o.k,kazał przyjsc za miesiąc,poszłam ale dowiedziałam sie że nasz aniołek już poszedł do nieba.Wiecie co przechodziłam dalej.A teraz, teraz sie boje,boje sie isc do lekarza,bo co mi powie ze wszystko o.k ?? a co bedzie za miesiąc??Minoł dokladnie rok,a ja wciaz to pamietam jakby to było wczoraj.Trzymajcie kciuki za mnie i za moja malutka fasolke. Paulina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muśka_mamuśka
pierwszą ciążę poroniłam w ósmym tyg druga ciąża była dłuższa, urodziłam w 26 tyg. Po 3 dniach synek zmarł. Kiedy straciłam nadzieję i uznałam, że macierzyństwo jest nie dla mnie, zaszłam w ciążę, którą donosiłam ( z małymi tylko perypetiami) i jestem mamą cudownego chłopczyka. Nie traćcie nadziei, dziewczyny. Wam też się uda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej dziewczyny u mnie sytuacja bez zmian nadal nie ma II kresek. 2 grudnia mam umówioną wizytę z moim ginekologiem, zobaczymy co mi powie. nareszcie bede mu mogła powiedziec o moim samopoczuciu, które co tu ukrywac ostatnimi dniami nie jest najlepsze. czuje się senna, w piersiach jest delikatne napięcie,i te objawy byłyby dla mnie inspirujące gdyby nie miesiączka ktora wystąpiła 14 listopada. jednak rózniła sie ona od poprzednich w 2 sprawach. była o wiele delikatniejsza w swoim przebiegu i nasileniu. bardzo mało krwi w ciągu 4 dni miesiączki. dla przykładu w 2 dniu ( gdyby nie względy higieniczne to zupełności by mi wystraczyła jedna podpaska. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość angelole
hej dziewczyny, wiecie co mnie przeraza najbardziej ze czytam te wasze posty i zdaje sobie sprawe ze chyba jestem jakas dziwna poronilam 7 pazdziernika i zajelo mi to okolo 2.5 tygodnia zeby calkowicie dosc do siebie teraz poprostu zyje jakby nigdy nici zastanawiam sie co jest ze mna nie tak przeciez chcialam tego dziecka i bardzo sie cieszylam...a widze ze w was to tkwi miesiacami hmmm nie wiem:( ale to mnie zalamuje bo naprawde czuje ze cos ze mna jest nie tak ale moze i tak lepiej bo tak mi latwiej zyc bez tej dolujacej mysli bylam w 7 tyg jestem a anglii i po poronieniu nie mialam zrobionych zadnych badan;/ hmm aczkolwiek podejrzewam ze jestem w ciazy...zobaczylam leciutka kreseczka a moze to wytwor mojej wyobrazni?? zobaczymy za 2-3tyg teraz zaczelam sie troszke martwic ze to zbyt szybko i nie wiem jakie moga byc tego konsekencje prosze o odp pozdrawiam was i trzymajcie sie cieplusio

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna z marsa
angelole-z toba jak najbardziej wszystko ok. masz po prostu zdrowe podejscie do zycia.. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nina I.C
Hej dziewczyny a my mamy czekać ze staraniami. W przyszłym tygodniu idę na badanie histoskopie. Badania kariotypu mamy ok ale mamy zrobić jeszcze dokładne badania genetyczne. Niestety to koniec roku i zapisują dopiero po nowym roku :( Jak te dwa badania będą ok to dostaniemy już zielone światło a jak pojawią się dwie II to odrazu mam brać duphaston . Pozdrawiam i trzymię za Was kciuki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyczekująca niuni
cześć dziewczyny jestem tu z tego samego powodu co każda . poroniłam w 6 tyg ciąży. Najpierw smutek, potem szalona natrętna i desperacka chęć kolejnej ciąży .... wkońcu otrzeźwienie. jestem po zabiegu łyżeczkowania, ginekolog kazał odczekać 3 miesiące. minęły już dwa , jeszcze cały grudzień i w styczniu będziemy próbować. Owulację , cykl itp.. mam regularny. Pozostały mi badania na cytomelagię i toksoplazmozę. jestem pełna optymizmu i nadziei. Jeżeli się uda napewno tu napiszę i dodam otuchy kolejnym dziewczynom. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
właśnie dowiedziałam się dzisiaj że moje szczęście które w sobie noszę nie żyje - że serduszko nie bije ... jak z tym żyć?? łzy lecą same...jak powiedzieć szkrabowi który tak bardzo się cieszył że będzie miał rodzeństwo,że już go nie ma???że jest Aniołkiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KAma 123
Wydaje mi siE, zebys mue jest aniołkiem i postanowił sobie jeszcze w niebie posiedziec bo ma jeszcze pare spraw do załatwienia :)\Pozdrawiam i ściskam Cię mocno !!!!!Trzymaj się!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KAma 123
mue = mu/jej powiedziała, że .... Sorka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiap2003
Witajcie moje towarzyszki niedoli... 2o listopada zauważyłam brązowe plamienia, dzwoniłam do mojego gin., kazał przyjechać. Patrząc na USG kiwał tylko głową i powiedział tak pod nosem "coś ty mały jesteś". To był 17 tc... Później już do mnie mówił, że dziecko się nie rozwija od 14 tc. Jeszcze z nadzieją powiedziałam: Ale uda nam się Go uratować? Powiedział, że serduszko nie bije i już nic nie da się zrobić... Łzy popłynęły z oczu, lekarz tylko uścisnął mi dłoń i powiedział, że musi napisać skierowanie do szpitala... To była sobota. Kazał czekać do niedzieli na samoistne poronienie, gdyby jednak nic się nie działo, w poniedziałek rano miałam zjawić się w szpitalu. Najgorsza niedziela w moim życiu... Świadomość że w brzuszku jest Dziecko, które już nie żyje... A jeszcze dzień wcześniej czekałam na pierwsze kopniaczki... W poniedziałek znów USG w szpitalu. Potwierdzili brak bicia serduszka... Dostałam dwie tabletki o 11.50. Zaczęły się bóle i skurcze. Kilka minut po 18 dostałam kroplówkę. Poszłam z moim M. do toalety i tam najpierw chlusnęła krew a później zobaczyłam, że ze mnie wychodzi główka mojego Dzidziusia... Miałam ręcznik papierowy, objęłam nim Dziecko i po woli wyjęłam z siebie... Nie czułam bólu... Mąż pobiegł po pielęgniarkę... Nogi się pode mną ugięły i jakoś znalazłam się w zabiegowym. Narkoza i łyżeczkowanie. Na salę wróciłam ok.19. Panie myślały, że zasłabłam w toalecie a ja urodziłam mój Skarb... Po rannym obchodzie wypisali mnie do domu... Fizycznie jest dobrze ale wieczorem nie mogę zasnąć. Ciągle mam przed oczami moje Dziecko... jak scena z filmu... Po tygodniu byłam na wizycie kontrolnej. Lekarz powiedział, że wszystko jest super. Macica normalnych rozmiarów i żebyśmy starali się o kolejne Dziecko jak najszybciej, nie musimy czekać na @. Ale boję się... Nie wiem, czy to nie za szybko? Pozdrawiam mamusie Aniołków :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzisiaj wyszłam ze szpitala.W środę w nocy "urodziłam" Aniołka. Trzymałam je w dłoniach, nie miałam w sobie nic. Bólu, strachu, żalu...Oddałam Je pielęgniarce. Widziałam jak pakuje Aniołka do pudełka, nakleja karteczkę z moim nazwiskiem. Ból, pchające się do oczu łzy, ścisk w gardle. Płacz i żal...do wszystkich...do siebie.Codzienny pytania Syna czy z dzidziusiem jest wszystko dobrze. Nie umiałam mu powiedzieć, że dzidziuś już odszedł do nieba. Ale dziś nastał ten dzień. Powiedziałam, że dzidziuś nie żyje, że było chore, miało malutkie serduszko, które przestało bić. Płakał. Pytał dlaczego? Aż wreszcie powiedział, że to jego wina bo przyniósł pecha, bo poszedł ze mną na usg... Najgorsze tłumaczenie, dlaczego umarło, że nie jego wina...Ból jest cały czas taki sam. Mimo, że czas mija. Niestety...czas nie leczy ran...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chciałabym być już w ciąży..nie umiem sobie z tym poradzić...ale niestety lekarz kazał wstrzymać się 3 miesiące, bo wcześniejsza ciąża to bardzo duże ryzyko poronienia...moja dzidzia miała wady wrodzone, małe serduszko...czekam na wyniki biopsji...wyniki w poniedziałek..będę dokładnie wiedzieć na co umarło,dlaczego serduszko przestało bić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
miałabym CÓRECZKĘ!!!! rozwijała się we mnie mała dziewczynka. wyniki biopsji - zespół ternera. Lekarz powiedział, że w kolejnych ciążach ten zespół już nie występuje. Jest to bardzo pocieszające!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czy któraś z Was miała dzidziusia z zespołem Ternera? Jak z kolejnymi ciążami?? Czy naprawdę przy kolejnych ciążach ten zespół nie występuje??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anka w UK
ja byłam w ciaży w 7 tygodniu, w zeszłą srode dostałamw w nocy mocnego krawienia, pojechałam na ostry dyzur, spedziłam tam 4h i w zasadzie nic sie nie dowiedzialam, umowili mnie na usg na jutro rano (tydzien po wystapionym krwawieniu) tylko po to zeby sprawdzic czy nadal jestem w ciazy... Nie mam za duzo nadzieji, krwawienie bylo silne i bardzo czrwone! Mam 30lat i boje sie ze moze dla mnie jest juz za pozno... Najgorsze jest to ze mieszkam w Anglii a oni tu podchodza do ciazy jak do stanu normalnego, nie robia zadnych badan ani usg do 12tyg.W zasadzie to nic nie robią!! Nawet nie masz szansy na wizyte u ginekologa, ciaze prowadzi położna. To moja pierwsza ciaza chcialam wszystko zrobic jak najlepiej, jadlam kwas foliwy juz na dwa miesiac przed zaplodnieniem, wystrzegalam sie zakazanych potraw, nie dzwigałam!Dodam ze nie pale i raczej stronie od alkoholu. Nawet mi do głowy nie przyszło ze mnie moze cos takiego spotkac... Zycie jest niesprawiedliwe, niektore kobiety w ciazy w ogole sie nie szanuja i rodza zdrowe malenstwa a ja pewnie za bardzo sie starałam :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, ja niestety poroniłam 17 listopada byłam w 8tyg, serduszko przestało bić. Poronienie było samoistne tylko musiałam zgłosić się do szpitala na wyczyszczenie. Czy któraś z Was też miała taką sytuację? Dodam że bardzo chcemy z mężem mieć kolejne dziecko. Pierwszą ciążę miałam bez większych problemów, urodziłam tylko trochę wcześniej ale zdrową córeczkę. Niestety wizytę u lekarza mam dopiero za tydzień, nie wiem czy mam robić jakieś badania czy nie? Zastanawiam się czy odczekanie tych 3 miesięcy jest konieczne? Może któraś z Was zna sytuację że zaraz po poronieniu zaszła w ciążę nie doczekając się @

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, klaudia_p Mój lekarz nawet zachęcał mnie do tego, żeby nie czekać na pierwszą @... Nie wiem czy to dobrze, czy źle ale zwrócił mi uwagę na to, że po poronieniu macica "chętniej" przyjmuje zarodek i są duże szanse na zapłodnienie. Problem jest tylko z wyliczeniem dni płodnych, ponieważ nie wiadomo, czy cykle będą takie same jak przed tą tragedią. Anka z UK masz rację... nie ma sprawiedliwości! Chyba wczoraj łyszałam o kobiecie, która urodziła dzieciątko w 30 tyg. mając ok.4 promili alkoholu we krwi... Nie wspomnę o tym, że dziecko miało tyle samo! Jest to teoretycznie dawka śmiertelna dla dorosłego człowieka a co dopiero dla takiego maleństwa... Niektóre kobiety nie potrafią docenić swojego szczęścia... Pozdrawiam Was serdecznie :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
asiap2003 dziękuje za odpowiedź :) mam pytanko jak było u Ciebie z ciążą, posłuchałaś lekarza? :) A co do tej kobiety to urodziła w lipcu, tak przynajmniej mówili w wiadomościach, ma zabrane prawa rodzicielskie do 4 dzieci, ta malutka była jej 5 dzieckiem. Nie muszę chyba nic więcej pisać. Macie racje życie jest niesprawiedliwe, ale trzeba mieć nadzieję że nam się uda :) Pozdrawiam i trzymajcie się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asia2003
klaudia_p Posłuchałam lekarza :) Oboje z mężem bardzo pragniemy dziecka i to, które straciliśmy (w 17 tyg.) na zawsze pozostanie w naszych sercach. Pochowaliśmy naszego Synka więc odwiedzając grobek nie da się powstrzymać łez... Pytania, dlaczego to właśnie nas spotkało same się pchają do głowy... Ale z medycznego punktu widzenia bardzo ważne jest to, że oboje jesteśmy płodni. To, że udało się zajść w pierwszą ciążę (za pierwszym razem) jest bardzo dobrym znakiem na przyszłość... Dlatego już rozpoczęliśmy starania o kolejne dziecko. W następnym tygodniu okaże się z jakim skutkiem. Narazie biorę kwas foliowy, staram się nie przemęczać i nie myśleć o tym, jak bardzo chciałabym znów być w ciąży. Bo tak z reguły jest, że im bardziej chcemy tym bardziej nie wychodzi. Pozdrawiam serdecznie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×