Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

MałaCzarna

Rodzimy w lipcu 2005 !!!

Polecane posty

Gość po po po
podnosze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziekuję za zyczenia zdrówkadla MArty i ciepłe mysli o niej. Chyba się przydały bo jest juz dobrze. Ze szpitala wyszłysmy w sobotę po południu, ale jakoś do tej pory nie potrafię sie odnaleźć w domu i zorganizowac, tym bardziej, że dalej jestem na opiece z MArtą, a co chwilke ktoś dzwoni z pracy. Generalnie na spzital nie mogę narzekać. Na razie nadal dwa razy dziennie jeździmy na zastrzyk, ale jutro juz ostatni. Jutro wpadnę i wszytko opiszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem jestem po dluzszej przerwie ale wiecie jak to jest,teraz w pracy nie moglam tu wchodzic a w domu brak czasu na nic. U nas spokojnie jezeli chodzi o zdrowie ufffff odpukam zeby bylo nadal tak ja polykalam troszke tych tabletek i juz lepiej ale wiecie co mysle ze te zawroty to od braku cukru jak u madziam,musze zrobic jakies badania na cukier wlasnie o widze ze Martusia juz w domku,strasznie sie ciesze i caluje was mocno hehehe usmialam sie z naszego pana casanowy ze tak slicznie tanczy i tyle kolezanek zawojowal na balu no brawo Elfia--napewno jak cos znajde to dam znac,nie martw sie a jak tam Mikolajek u was,byly jakies prezenty? Karolci kupilam znikopis i prawie go juz polamala :-) maz dostal cosik do golenia a ja sama sobie kupilam kosmetyki a raczej to czego mi brakowalo :-) ale mi sie nie chce siedziec dzis w pracy a jeszcze na glwoie dziecko szefostwa grrrrr uperdliwe troszku no dobra teraz sapdam moze wieczorkiem zajrze do was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Hepcia, fajnie że już jesteście w domku i mam nadzieje ża Marta już zdrowa i teraz rozrabia i nadrabia ten stracony cvzas przez chorobę. Optymko, jak miło Cię znów widzieć. Jak tam czas spędzony z rodzicami, napisz coś więcej. Co do tej dyskoteki andrzejkowej to szkoła nie robi dla takich maluszków, ale mamy mały przywilej. Teściowa pracuje tam jako księgowa więc spotała czy Dawidek może przyjść no i poszliśmy. Jak dam radę to wkleję fotki z tej zabawy. A dziś impreza mikołajkowa, i znów byliśmy w szkole. Było małe przedstawienie, dzieci śpiewały a Dawidek... tańczył. Na koniec mikołaj wręczył mu prezent - mikołaj to był jeden z uczniów, ale i tak się nie bał no i zrobiliśmy fotkę Dawidkowi z mikołajem. Dawidek dostał kotka którego tak lubi, oczywiście prezent był zrobiony przez babcię. Było sympatycznie. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hepciu super, ze juz lepiej:) Napisz wlasnie jak sobie ze wszystkim poradzilas i jak w tym wszystkim odnalazla sie Martusia. Buziaki dla was 👄 👄 Gumecka w takim razie ganiaj na te badania cukru i pisz nam co i jak. Alcza dobrze miec uklady, prawda?;):) Fajnie ze Mikolaj sie udal, jak wkleisz fotki to daj znac, zagladniemy i poogladamy:) Swoja droga mysle sobie, ze szkoly moglyby organizowac takie okazyjne uroczystosci typu Mikolajki, Andrzejki dla mlodszych dzieci, prawda? Zawsze to jakies takie mile doswiadczenie ze szkola, zwlaszcza zanim zacznie sie taka prawdziwa szkola:) U nas Mikolaja nie obchodzimy bo... zapomnielismy na amen:) Kurcze troche odleglosci od kraju i czlowiek zapomina... NIc to, pozostaje chyba tylko skupic sie na poszukiwaniu prezentow pod choinke. Dla rodzicow juz mamy, teraz tylko musze mocno ruszyc glowa i znalesc cos ciekawego dla M:) Moze ktoras z was wysledzila cos ciekawego, \"meskiego\"? Alcza z rodzicami to sie nagadac nie mozemy:) Telefon telefonem ale rozmowa na zywo to jest to. Pedze bo mi sie Babelek obudzil... pol godzinki tylko spal, buuuu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alcza--to masz synka chipendelsa hehehehehe,byle sie nie rozbieral :-) ale fajnie ze taki jest i sie niczego nie boi nic tylko sie cieszyc Optymko--narazie brak czasu na te badania ale jak bedzie chwilke to zrobie. u nas jeszcze moj brat dal prezencik malej,klocki wadera-sa fajne a mala nimi sie bawila dzis dlugo ide spac bo jestem kaput,marze zeby sie wyspac i to strasznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wróciłam:) Faktycznie dostałam tą opiekę i dwa dni posiedziałam z bąblem w domu - tatuś też mniej pracował i mieliśmy więcej czasu dla siebie. Było bardzo fajnie, ale dziś już mi smutno, bo S wyjechał do tej Austrii:(:(:( wróci w niedzielę późnym wieczorem. Już tęsknię i boję się o drogę, bo pojechali samochodem :o tyle kilometrów 😠 Wczoraj wieczorem to aż sobie popłakałam z tego smutku, ale w ukryciu przed mężem - nie chciałam go denerwować. Plan mam taki, że dziś jadę do kuzynki popołudniu na chwilkę posiedzieć, jutro z koleżanką i jej synkiem do figlo parku, a wieczorem przyjeżdża inna koleżanka to sobie poplotkujemy przy jakichś smakołykach;), w sobotę znów zwalę się na głowę rodzinie :D Niedziela jeszcze pod znakiem zapytania, bo albo zaproszę kogoś do nas, albo my gdzieś się wybierzemy lub posiedzimy sami w domku. Będę odliczać niecierpliwie godziny do powrotu męża;) Jest mała szansa, że wróciłby dzień wcześniej, ale musiałoby się złożyć na to kilka czynników i jest to mało realne, więc nie nastawiam się zbytnio. Bąbel już dużo lepiej ze zdrówkiem. Podkurowany i kataru prawie nie ma - widać u dzieci nie koniecznie trwa on tydzień:) ale co ja się namęczyłam, żeby mu ten nochalek czyścić to już moje :P Ja też już lepiej - kataru resztka, tylko psychicznie kiepsko ze mną:( do tego obudziałam się dziś z bólem głowy i mam wszystkiego dość. Chciałabym, żeby była już niedziela wieczorem... Na Mikołaja Maksio dostał zestaw narzędzi z wiertarką na baterie (bardzo mu się spodobała), maskotkę Kubusia Puchatka (na punkcie, którego ostatnio ma bzika) i bajkę z nim na dvd. Wszystko trafione;) Od chrzestnej dostał gitarę z różnymi bajerami (z niej chyba bardziej się cieszy tatuś:o;) ), a od chrzestnego śliczne bajki (książeczki). Ja chyba byłam też bardzo grzeczna, bo dostałam komplet biżuterii - śliczny:D Hepciu dobrze, że u was już poprawa. Napisz więcej co i jak. Optymko macie już choinkę? poprostu szok jak dla mnie;):D czy tam się tak wsześnie ubiera, czy też z innych powodów tak zrobiliście. My ubierzemy dopiero na kilka dni przed świętami - tak zakładam. Na razie tyle - muszę na znów wpaść w rytm pracy po tym wolnym:o to nigdy nie jest łatwe:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Asiek--to super prezenciki,ciesze sie ze juz po chorobkach jestescie i ze z mezem troszke czasu spedzilas.Nie martw sie o droge-co ja gadam a zawsze tez sie zamartwiam hahaha U nas choinki tez nie ma,moze uda nam sie ja postawic w naszym juz mieszkanku:-) ale to moze jest szerokie oki spadam do robotki i do domciu a raczej do remontu grrrr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Asiek to ja na pocieszenie ci powiem, ze slyszalam, ze w Alpach zamiast sniegu kwiatki rosna:) Dla narciarzy niezbyt fajnie ale dla tych, ktorzy samochodem jada jest latwiej i bezpieczniej. No i dla zon tych co jada tez;):) Widze, ze te trzy dni masz wypelnione po brzegi, i dobrze, szybciej czas ci zleci. A jakbys nie miala co w niedziele robic to wpadaj do nas na kawke:D Super, ze Maksiu juz zdrow. Teraz czekam tez na wiesci od hepci, jak tam Martusia. Piotrus wiertarke dostanie pod choinke, jest razem w komplecie z samolotem, ktoremu mozna dokrecac smigla. Mam nadzieje, ze mu sie spodoba:) A co do choinki to wyszlo nam tak niechcacy:) Trzy ostatnie lata kupowalismy zywa choinke ale w tym roku stwierdzilismy, ze pewnie Babelek podjadalby igielki wiec kupilismy sztuczna, taka do sufitu. Jak juz wnieslismy ja do domu to stwierdzilismy, ze szkoda ja gdzies upychac, lepiej rozpakowac i juz. Tak tez zrobilismy:) I stoi, sliczna i swiecaca:):) Tutaj juz prawie wszystkie domy (garaze, ploty, trawniki, dachy.....) ozdobione. Niezly biznes dla lampkowiczow;):) Ale wyglada to slicznie, zwlaszcza wieczorem. Gumecka co to wam jeszcze do zremontowania zostalo w mieszkanku? Po kilku dniach zimnych przyszlo sloneczko i 17 stopni. Piotrus z Babcia i Dziadziem na spacerze, uciekam do kuchni nastawic obiadek. Milego dnia! ...lub raczej wieczoru;):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aaa, jeszcze jedno pytanie - co kobietki przygotowujecie na swieta? Chodzi mi o potrawy i zwyczaje... Macie jakies ulubione i sprawdzone przepisy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Optymko--wlasnie dzis maz skonczyl szlifowac gladz-to najgorsze i moze w poniedzialek zaczniemy malowac a potem juz z gorki. u mnie na swieta zawsze jest: -rybka smazona na masle-karpik a dla meza filecik -kapustka z grzybkami -zupa rybna -moczka-to jest takie dziwne cosik na slodko a tu przepis jakby ktos chcial zrobic Składniki: 4 szklanki kompotu wieloowocowego 5 dag płatków migdałowych 3 dag łuskanych orzechów laskowych 5 dag rodzynek, 3 dag łuskanych orzechów włoskich 5 dag suszonych moreli 10 dag suszonych śliwek 10 dag suszonych jabłek 20 dag piernika 1 mandarynka 4 dag czekolady deserowej sok z 1/2 cytryny Sposób wykonania: Piernik pokruszyć, zalać zimną wodą, odstawić. Kompot (wraz z owocami) wlać do garnka i mocno podgrzać lecz nie zagotować. Dodać bakalie oraz pokrojone suszone owoce. Gotować pod przykryciem na małym ogniu tak długo, aż owoce będą zupełnie miękkie. Piernik przetrzeć przez sitko, dodać do kompotu. Gotować jeszcze 15 min ( od czasu do czasu zamieszać). Wrzucić kawałki czekolady, wlać sok z cytryny. Przed samym podaniem dodać cząstki mandarynek. -jak zwykle duzo orzeszkow roznego rodzaju -sernik i makowiec to chyba tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Na początek powiem, że jak dowiedziałam się, że idziemy do szpitala, to jeszcze w gabinecie u pani doktor popłakałam się jak histeryczka z prawdziwego zdarzenia. Nie mogłam sobie z tym poradzić. Jak jechaliśmy do szpitala też płakałam, na szczęście to tylko 15 minut drogi od domu. Jak tylko przyjęto nas na oddział założono Marcie wenflon i już wydawało mi się, że to koniec świata. Ogólnie pobrano od razu Marcie krew i mocz do badań. Okazało się, że wszystkie wyniki ma na granicy dolnej normy, hemoglobina i żelazo są za niskie. Zrobione jej tez badania na odporność i okazało się, że kiepściutko. Ponieważ Marta przez tydzień prawie nic nie jadła strasznie schudła od razu podano jej kroplówkę – sól fizjologiczna i glukozę. Okazało się, że to zapalenie w buzi to grzyb. „Na dole” też go dostała, a wszystko to, na skutek podania jej 4 antybiotyków w krótkim czasie. W dodatku dwa z tych antybiotyków były nietrafione. Najbardziej wkurza mnie to, że w piątek byliśmy na kontroli u pediatry i ona nie widziała nic złego w tym, że po kilku dniach brania antybiotyku nie mam poprawy. W szpitalu byli tym zbulwersowani. Marta dostawała antybiotyk dożylnie i również dożylnie flumycon na grzyba. Troszkę rozpaczała przy podawaniu, ale na szczęście to było przez wenflon więc bardziej histeryzowała niż ją bolało. Najgorzej było przy smarowaniu buzi nestatyną. Musiałam ja przy tym trzymać tak, by się nie wyrywała i unieruchomić głowę. Na początku łzy leciały mi jak to robili, a miało to miejsce trzy razy dziennie. Pielęgniarka wytłumaczyła mi, że ponieważ to jest grzyb muszą to ścierać do krwi, bo jak tego nie zrobią, to mimo podawania leku będzie odrastał. Po takim zabiegu Marta miała pełno krwi w buzi. Po dwóch dniach widać już było efekty. Sama w domu w życiu bym tego nie zrobiła. Oprócz tego smarowali jej tez buzię gencjaną tak jak ja w domu. Najgorsze było to, że jak do pokoju wchodził ktoś w „przebranku szpitalnym” Marta od razu zaczynała krzyczeć i płakać. Nawet jak wchodziła salowa. Z biegiem czasu było troszkę lepiej, bo co nieco dawała sobie wytłumaczyć. Jeśli lekarz czy pielęgniarka miały dobre podejście i były bardzo spokojne było nieźle ( z wyjątkiem zabiegów przy buzi). Ale ogólnie już po dwóch dniach Marta zaczęła jeść. No i kroplówki zrobiły swoje – odżywiły komórki i widać było, że Marta nabiera sił. Antybiotyk też dobrze działał. Oddział, na którym leżałyśmy (Dzieci młodsze i alergie) jest nowy i mieści się w nowo wybudowanym skrzydle szpitala, który cały czas się rozbudowywuje. Wszystko jest nowiutkie i czyściutkie. Panie salowe ciągle chodzą i sprzątają i naprawdę to robią, a nie tylko udają. Mam porównanie, bo jak razy leżałam już 3 razy w szpitalu to zawsze po wyjściu salowych następowała konsternacja czy one na pewno tu sprzątały? Oddział wcale nie przypomina szpitala tylko jakiś ośrodek wypoczynkowy dla matek z dziećmi. Wszytko jest nowiutkie i lśniące. Na ścianach są pięknie namalowane obrazki najczęściej z Kubusia Puchatka, również w pokojach, bo sal szpitalnych one raczej nie przypominają poza łóżkami, które też są kolorowe. Jak tylko weszłyśmy na oddział dostałam do wyboru czy chcę pokój z łóżkiem dla mnie czy bez. Pani najpierw pokazała mi jak te pokoje wyglądają. Za łóżko musiałam płacić 15 zł dziennie – przy pobycie powyżej 6 dni płaci się tylko za 6 nocy w miesiącu. Dostałam pościel. W pokoju była łazienka dla rodziców: prysznic, toaleta i zlew. Wszystkie pokoje są dwuosobowe tzn. dwa łóżeczka dla dzieci i dwa łóżka dla rodziców. Ponadto do dyspozycji jest kuchenka dla rodziców ze zlewem, lodówką i mikrofalówką. Marta dostawała normalne śniadania, obiady i kolacje. Ja robiłam sobie sama z własnych produktów. Przez dwa dni rodzina przywoziła mi obiady a potem już nie chciałam, bo Marta i tak wszystkiego nie zjadała a porcje były tak duże że spokojnie wystarczało to co zjadłam po niej. Jak na dania szpitalne jedzonko było naprawdę ok. Tylko na śniadania i kolacje jadłyśmy nasze produkty bo lepsza szyneczka itp. Generalnie było o wiele lepiej niż się spodziewałam i gdyby nie kroplówki, podawanie leków i smarowanie buzi to byłabym na wczasach z Martą. Przez dwa dni byłyśmy same w pokoju potem doszła do nas mama z 10-cio miesięcznym Kamilkiem. Kobieta okazała się bardzo sympatyczna i było fajnie. Marta szybko dostosowała się do szpitala i nawet ładnie się tam zachowywała. Początkowo bała się sama wychodzić z pokoju, ale jak się zadomowiła to musiałam jej bardzo pilnować, bo szybko uciekała na spacerki i musiałam jej szukać po całym oddziale. Jedyne, co mi doskwierało to nuda, ale o dziwo nieźle tam wypoczęłam, bo szybko się kładłam spać no i nie robiłam nic oprócz zajmowania się Martą – nie było sprzątania, prania gotowania. Wyszłyśmy ze szpitala w sobotę. Marta dostała zastrzyki,, na które jeździliśmy dwa razy dzienne. To dopiero był horror. Wenflon przy tym to pikuś. Teraz dopiero widzę, co to zdrowe dziecko. Od września noce były paskudne. Marta potrafiła się budzić co 15 minut. Teraz ładnie śpi i budzi się jedynie na picie. Przyłapaliśmy się już z mężem na tym że zastanawiamy się co jest grane bo Marta śpi już dwie godziny i ani razu nie trzeba do niej zajrzeć – robimy to nadal z przyzwyczajenia. Niestety przez ta chorobę Marta przestała pić mleko. Zastanawiałam się jak ja odzwyczaić od nocnego karmienia i mam co chciałam. Problem w tym, ze nie chce go też pić ani wieczorem ani rano. Ponadto nie chce jeść żadnego nabiału – jogurtów, danonków, serów. Czasem zje odrobinkę płatków z mlekiem na śniadanie. Nie je tez żadnych owoców. Czasem uda mi się wcisnąć jej 2 kulki winogron, inne owoce odpadają. Na śniadania i kolacje je tylko chlebek z szynką, na obiady nie chce jeść zupek, tylko drugie dania i to najlepiej same ziemniaki, żadnych warzyw, mięsko tylko skubnie. Mam nadzieję, że to tylko jakaś fobia po tej chorobie, i że zacznie normalnie jeść. Dziś np. zjadła śniadanie o 9, a potem nic nie chciała jeść aż do 16, kiedy udało mi się w nią wcisnąć troszkę obiadu. Za to chrupków czy biszkoptów i czekoladki do oporu więc nie jest to brak apetytu. Boję się o nią, bo schudła tak, że wchodzi w rzeczy które były już ciasne i jak się ją podnosi to też odczuwa się różnicę. Jedząc w ten sposób nie nabierze sił, a wszystko co ma jakąś wartość odżywczą i zawiera witaminy jest bee. Niestety dla takich maluszków nie ma podobno żadnych preparatów, które by można podawać dla poprawy odporności. Jedyne co nam pozostaje to preparaty witaminowe i żelazo, a te i tak już dostawała. Martwię się również, że te choróbska powrócą, i że za chwilkę zacznie się wszystko od nowa. Pomijając troskę o Martę, boję się bo nie mogę już dłużej brać opieki na Martę, bo w pracy robi się nieciekawie, choć niby wszyscy to rozumieją. No w końcu ile można pracować za kogoś prawda? Pomimo tego co opisałam Marta szaleje za dwóch i widać, że to zupełnie inne dziecko. Myślałam, że teraz, jak jestem na opiece uda mi się posprzątać już na święta, ale ona tak szaleje, że nie mogę nic zrobić. A o urlopie nie ma nawet co marzyć….. Przepraszam, że nie odniosłam się do Waszych wpisów, ale nie mam już na to sił. Kończę bo mnie wyklniecie za ten długi wpis.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ucięło.... Niestety przez tą chorobę Marta przestała pić mleko. Zastanawiałam się jak ja odzwyczaić od nocnego karmienia i mam co chciałam. Problem w tym, ze nie chce go też pić ani wieczorem ani rano. Ponadto nie chce jeść żadnego nabiału – jogurtów, danonków, serów. Czasem zje odrobinkę płatków z mlekiem na śniadanie. Nie je tez żadnych owoców. Czasem uda mi się wcisnąć jej 2 kulki winogron, inne owoce odpadają. Na śniadania i kolacje je tylko chlebek z szynką, na obiady nie chce jeść zupek, tylko drugie dania i to najlepiej same ziemniaki, żadnych warzyw, mięsko tylko skubnie. Mam nadzieję, że to tylko jakaś fobia po tej chorobie, i że zacznie normalnie jeść. Dziś np. zjadła śniadanie o 9, a potem nic nie chciała jeść aż do 16, kiedy udało mi się w nią wcisnąć troszkę obiadu. Za to chrupków czy biszkoptów i czekoladki do oporu więc nie jest to brak apetytu. Boję się o nią, bo schudła tak, że wchodzi w rzeczy które były już ciasne i jak się ją podnosi to też odczuwa się różnicę. Jedząc w ten sposób nie nabierze sił, a wszystko co ma jakąś wartość odżywczą i zawiera witaminy jest bee. Niestety dla takich maluszków nie ma podobno żadnych preparatów, które by można podawać dla poprawy odporności. Jedyne co nam pozostaje to preparaty witaminowe i żelazo, a te i tak już dostawała. Martwię się również, że te choróbska powrócą, i że za chwilkę zacznie się wszystko od nowa. Pomijając troskę o Martę, boję się bo nie mogę już dłużej brać opieki na Martę, bo w pracy robi się nieciekawie, choć niby wszyscy to rozumieją. No w końcu ile można pracować za kogoś prawda? Pomimo tego co opisałam Marta szaleje za dwóch i widać, że to zupełnie inne dziecko. Myślałam, że teraz, jak jestem na opiece uda mi się posprzątać już na święta, ale ona tak szaleje, że nie mogę nic zrobić. A o urlopie nie ma nawet co marzyć….. Przepraszam, że nie odniosłam się do Waszych wpisów, ale nie mam już na to sił. Kończę bo mnie wyklniecie za ten długi wpis.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hepciu to co przeżyłaś ty i Marta to prawdziwy koszmar. Wcale ci się nie dziwię, że płakałaś, bo tak samo bym zareagowała, a do tego takie oglądanie jak dziecko płacze i cierpi to naprawdę ciężko wytrzymać, choć człowiek wie, że to dla jego dobra. Co za świństwo się przyplątało - czy to wasz pediatra tak \"leczył\" Martę? ja bym się chyba zastanowiła nad zmianą lekarza:o Grzyb niestety często zdarza się po antybiotykach - szkoda, że akurat Marcie się przytrafiło. Najważniejsze, że już lepiej i jesteście w domu. Bądź cierpliwa z jedzeniem i myślę, że dojdzie do siebie. Najważniejsze to nic na siłę, próbuj chociaż po troszeczce czegoś, ale często. Może przez te ranki w budzi nie mieć na razie dobrego smaku, a słodkie wiadomo - smakuje zawsze, choćby z samej nazwy;) Maks też ostatnio mi kiepsko jada i się martwię, ale z drugiej strony jakby był głodny to by zjadł. Zobaczymy - może to taki okres. Optymko fajnie wyszło wam z tą choinką :D może tym razem uda ci się zrobić zdjęcia jak u was wieczorem kolorowo i świątecznie? My też zawsze dawaliśmy jakieś lampki na choinkę w ogródku, ale nie wiem czy uda się w tym roku. Pogadam o tym z S. Co do jego wyjazdu w Alpy to niby jest tam ciepło i zero śniegu, ale na lodowcu, wyżej tam gdzie jeżdżą na nartach śnieg jest. Część ludzi już tam jest od paru dni i śmigają na nartach. Odliczam dni do niedzieli ;) Z wigilijnych specjałów to ja nie robię za wiele. Podobnie jak Gumecka zupę rybną, karpia (podanego tradycyjnie), robię coś na kształt zupy na słodko z suszonych owoców i fasoli, kapustę i podaję resztę drobnostek (orzechy, pieczywo, owoce). Nie robimy zbyt wiele potraw, bo i tak to co jest cieżko pozjadać, a poza tym tak się nauczyłam od mojej mamy i jakoś nie potrafię tego zmienić oraz wprowadzić nowości. W pewnien sposób czczę tym jej pamięć i nie odważyłabym się coś zmienić. Może kiedyś się skuszę na barszcz z uszkami, ale to bardziej dla S - jeśli będzie chciał;) W tym roku wprosiła się mi na wigilię teściowa także zobaczmy czy coś nie będzie próbowała zmienić w mojej tradycji, bo na to się nie zgodzę. Jeśli jest u mnie to się ma dostosować i kropka. Już w zeszłym roku mieliśmy skromną osobowo wigilię i podobała mi się taka uroczysta kolacja w gronie mojej małej rodziny, bąbel wystarcza za tłum ludzi ;) było wesoło i swojsko (nie trzeba było się trzymać konwenansów). Nastawiłam się, że tak już będzie, ale nie w tym roku... muszę to przetrwać, bo w końcu to wigilia i się nikomu nie odmawia. Bąbel dał mi dziś w nocy popalić:o obudził się o 2.30 i do 4.00 nie spał, chciał się bawić, wygłupiać, a ja za dwie godziny miałam wstać do pracy. Nie mógł ponownie zasnąć, a kiedy w końcu mu się udało to spał jak zabity i musiałam go budzić, żeby zawieźć do babci. Normalnie jak S jest w domu to czeka aż się obudzi i zawozi go on. Tym razem jak na złość Maks sobie wszystko rano poprzestawiał - biegałam okropnie:P Zmykam do pracy, a popołudniu jedziemy do Figlo Parku :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hepciu-kochanie ja sie poplakalam jak czytalam co tam robili Martusi,modle sie za nia zeby juz jej te chorobska nie dopadly.Cieszie sie ze juz jestescie w domkuoj i to jak bardzo.Dobrze ze szpital taki przyjazny dla was. Asiek--ja w tym roku wigilii nie zjem we wlasnym domu-tzn u mojej mamy,bede w Brennej i bede musiala jesc to co zrobi tesciowa z babcia a one to szkoda gadac ble U nas po staremu nic ciekawego,dzis mam caly dzionek po pracy dla corci i mamy jechac do mojej kolezanki. wczoraj caly dzien mnie nie bylo bo musialam reomntowac nadal nie mam wybranych kolorkow farb ale trudno,jak znajde chwilke to pomysle a narazie to mam lenia i nic mi sie nie chce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i jestem po krótkiej nieobecniości, ale dziewczynki sa chore i nie miałam juz siły odpisywać.Najpierw zachorowała Werka, w poniedziałek byłam u lekarza i dostałą antybiotyk. Od wtorku popołudnia zachorowałą Wiki, najpierw nie podawałam antybiotyku tylko jakies syropkiu, ale okazało sie w środę, że się pogarsza, więc dałam jej antybiotyk.Kurczę zrobiłam to bez konsultacji lekarskiej, ale nie miałam z kim zostawić Werki, żeby biec z Wiki do lekarza.:( Dzis obie czują się lepiej, Werka prawioe zdrowa, a Wiki ma jeszcze kaszel.Idziemy dziś na kontrole to sie przyznam lekarce :/ Poza tym ja tez chora, ale musze sie trzymać, nie ma mowy o rozłożeniu sie, bo kto wtedy posiedzi z lalkami ??Wogóle smutno mi jakos ostatnio i odliczam dni do powrotu T. Jeszcze \"tylko\" 2 tygodnie i będziemy razem :D Poza tym mam problem co zrobić z lalkami w przedświąteczny tydzień.:((Ja muszę częściej wtedy być w pracy, a mama sama tyle czasu nie da rady :( Jest opcja żeby zawieźć małe na ten tydzień do mamy, tylko że wtedy ja wogóle bym ich przez ten czas nie widziała :( To 140 km ode mnie więc nie ma szansżebym jeździła. Ehh...musze pomysleć co zrobić. Hepciu - cieszę się że Martusia wraca do zdrowia. Współczuję Ci że musiałąś przeżywać takie cierpienia Martusi ale teraz to musi byc juz tylko lepiej. Z tym niejedzeniem to byc może chwilowe. U mnie tez był czas, że dziewczyny nie ruszały mleka, potem nie chciały obiadów, ale po jakims czasie zatęskniły i wszystko wróciło do normy.Może i u was tak będzie. Asiek - popatrz juz piątek, czyli do spotkania z mężem już niewiele czasu :) Za chwile będzie niedziela i znów będziecie razem.. Gumecka - jak ściany wyszlifowane to już z górki :) A kolor może sam Ci wpadnie w oko, beż zbędnego rozmyslania :) Alcza - wklejaj zdjęcia Dawidka z Mikołajkowej imprezy. Chętnie pooglądamy. Jesli chodzi o święta to my wigilie spędzamy w domku, bo ja niestety będę jeszcze do 16 w pracy :(( Potem może wpierwsze święto wybierzemy się do mojej mamy bo zobaczyłąbym sie chętnie z siostrą i bratem. Pojedziemy pod warunkiem, że nie będzie śniegu. Z wigilijnych potraw to ja robie najczęściej rybke po grecku, zapiekanke z rybki na ciepło do tego zapiekane ziemniaczki, barszczyk oczywiście, ale ten kupuje. Poza tym sałatka śledziowa i rybki w zalewie.To moje ulubiobne potrawy, oczywiście zwykle robie tez jakąś sałatkę, ale nie mam jakiejś konkretnej. najważniejsze są dla mnie rybki :) Karpia nie smażymy, bo ani Tani ja za bardzo nie przepadamy. Choinke tez ubierzemy dopiero jak T wróci a więc pewnie przed samą wigilią.Jedyne co to wystroje świątecznie mieszkanie. Powinnam też zabrac się za jekieś swiąteczne porządki, ale naprawde nie mam jakoś wogóle nastroju :(( Wczoraj zaczęłąm sprzątac kuchnie, ale wiecie jak to jest jak smoczki sie kręcą pod nogami. Pomocnice z nich że hej, ale i jakos sprzątnie mało sprawnie poszło. Postanowiłam, że za porządki świąteczne wezmę sie w nast tygodniou :) Na Mikołaja dziewczynki dostały teletubisie. Prezent w 100% trafiony:D Wszędzie je noszą wszystko z nimi robią.Poza tym od mojej mamy dostały książeczki a od koleżanki puzzle plastikowe Wadera. Wszystko się bardzo podoba :) Rozpisałam się, ale musiałam nadrobić kilkudniowa nieobecnośc ;) Zmykam teraz i wpadnę póxniej jak mi sie uda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko czesc mowie i podbijam nasza stronke bo zaniedlugo znikniemy na dobre. porzadki chyba co ze tak pusto tutaj ja dzis juz bylam w mieszkaniu umyc podlogi a dzis mam lenia i nic nie bede robic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wieczorkiem wpadne na dłużej teraz całuje Hepcie i dzieciątko oraz całuję Anę za te moje \"piękne\" oczy ... ;) za mikołaja u nas przebrał sie mąż i ja miałam agonię ze smiechu .... narazie wpadne potem ze zdjęciaMI !!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Hepcia, jak to miło słyszeć że już Marta wraca do zdrowia, no i humor dopisuje. Ale to co przeszłyście to koszmar, tyle bólu i cierpienia musiała znieść a Ty musiałaś na to patrzeć. Życzę zdrówka i trzymajcie się cieplutko. Madziam, powiedz mi jakie teletubisie kupiłaś? Bo te co mi się podobają to są średnie za ponad 50zł i duże za 100zł, no i wszystko by było ok tylko ta cena. Kurcze nie dam 100zł za zwykłą maskotkę, tym bardziej że za te pieniądze to są takie zabawki chodzące i wydające dźwięki a nawet tańczące, a tu zwykła maskotka, ja nie wiem skąd oni biorą te ceny chyba z księżyca. Dawidek bardzo lubi oglądać teletubisie, naśladuje co robią, skacze z nim itp. Także przydał by się taki przyjaciel. Asiek, już jutro mąż wróci i będziecie razem. A weeken zapowiada się ciekawie, spotkania wśród roziny i przyjaciół, fajna sprawa. Gumecka, masz rację odpocznij sobie praca nie zając nie ucieknie :) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alcza - ja mam te średnie telewtubisie.Kupiła mi koleżanka w Selgrosie za 36 zł.Są bardzo fajne, a przede wszystkim miękkie, że można je przytulać.Te za 100 są z telewizorkiem, ale są twarde, więc wolałam kupić im te miękkie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem jak obiecałam i ZAPRASZAM www.telekamilek.bobasy.pl dodałam 16 nowych zdjęć w tym mikołajkowe duży czerwony to mikołaj a zarazem mój mąż, a mały to syn a w mikołajki też czerwony żeby było fajnie. Dodam że Kamil sie NIE BAŁ !!! a tak liczyliśmy na to że go postraszymy zabronimy paru rzeczy a tu figa z makiem same zobaczcie ... Kamilowi doszły dwa nowe słowka \"TU\" i \"TAM\" . W sensie \"idziemy tam\" a \"coś leży tu\". Poza tym dalej pełne szaleństwo w pupie ....ech Pa! bo głupia byłam i obiecałam mężowi na jutro kluski. No chora baba ze mnie najchętniej czmychnęłabym do łóżka ... UUU

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale w tekscie o 22.01. działa także zapraszam tamtędy a stopke poprawie później bo te nieszczesne kluchy ... pa pa pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tylko w skrócie, bo Maks już śpi od jakiegoś czasu i lada moment może się obudzić, a trzeba dokończyć obiad :) Odliczam godziny do powrotu męża:D:D:D tak tęsknię, że nawet mi nie żal końca weekendu ;) W Figlo w piątek było super - koleżanka była ze swoją prawie czteroletnią córeczką Julią, która ma genialny instynkt opiekuńczy i ślicznie bawi się z młodszymi dziećmi, a Maksa to uwielbia:D miałyśmy sporo radochy patrząc jak się razem wygłupiają, natomiast bąbel prawie się zalecał;) będą fotki to wam pokażę:) Poza tym dołączyła się do nas jeszcze jedna koleżanka ze swoimi dwoma bratankami (jeden w wieku bąbla, a drugi w wieku Julki). Prawdziwe przedszkole miałyśmy :D Maks, choć 2 m-ce młodszy od swojego rówieśnika nie dość, że jest większy to na dodatek by go sprzedał - taki łobuz i gaduła :D Po takich szaleństwach szybko zasnął i miałyśmy z koleżnką, która przyjechała czas na plotki. Zrobiłam dobrą kolację i piłyśmy wiśniówkę ;):P było fajnie:D Sprzątanie u mnie też na razie pod znakiem zapytania. Przy bąblu praktycznie niemożliwe, bo wciąż chce mi wtedy \"pomagać\" i być przy mnie, a to nie zawsze sprzyja tempu pracy :o Muszę jednak porządniej ogarnąć mieszkanie do następnej soboty, bo przyjeżdża do nas na dwa dni z Poznania kolega męża z pracy ze swoją dziewczyną. Jeszcze u nas nie byli i nie możemy sobie zrobić wstydu ;) Janino fotki zaraz obejrzę:) Madziam biedaczki jesteście, jak jedno minie to kolejny problem - na pewno coś wymyślisz... oby do świąt ;) Teraz zmykam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Madziam, to Ci się udało tanio kupić te teletubisie, fajnie. Tu niegdzie blisko nie ma selgrosa, a i nawet karty nie mam. Pogoda dziś deszczowa, aż nic się nie chce. Właśnie Dawidek zasnął no i mam ochotę pospać razem z nim. Jeszcze dwa tygodnie i święta. Jedziemy do moich rodziców, będzie pewnie wesoło za sprawą Dawidka.Prezenty już kupione także mogę spać spokojnie. Co do potraw wigilijnych to u mamy na stole będzie ryba po grecku, może karp(ja nie lubię), kapusta z grzybami, pierogi z grzybami, barszcz i pewnie śledzie których też nie lubię. Nie zabraknie ciasta, mniam mniam obowiązkowo sernik. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Asiek wyprzedziłaś mnie z wpisem. To dobrze że weekend minął sympatycznie, teraz tylko cierpliwie czekaj na męża. Miłej niedzieli. Janino, zdjęcia bąbla super, a jaki fajny Mikolaj :) Może udostępnisz nam na gwiazdkę takiego czerwonego pana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A no ciesze sie ze jestescie wlasnie zdjecia ogladam na bobaskach,ale fajny maly facecik ale gdzie mama sie podziewa co???????? Asiek--sprzatanie hm wiem cos o tym bo jak robie porzadki to mala wszystko ze mna ale dostaje swoja szmatke i tez sprzata po swojemu hihihi Janinko-fajnie ze jestes z nami kurcze za tubisie tyle kasy chca o kurcze,dobrze ze moje dziecko tego nie oglada :-) no to ja zapodam zaraz nasze nowe zdjecia a potem zmykam spac a jutro znow do pracy fujjjjjj tu nasze nowosci www.karolciamoja.bobasy.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i mamy już poniedziałek - pierwszy raz nie byłam zdołowana, że kończy się weekend ;) choć do pracy mi się nie chciało iść :o Janino i Gumecko - fotki świetne :D Piszecie, że macie pomysł, a nawet kupione prezenty, a ja nawet nie wiem co komu kupić:( największy problem będzie z mężem. A święta już za dwa tygodnie - szok jak dla mnie... Jak koleżanka mi prześle fotki z figlo to wam pokażę :) Mąż wczoraj wprawdzie wrócił, ale o 23.30 i już spaliśmy. Przebudziłam się jak wchodził do sypialni, ale to nie to samo:( ani nie pogadaliśmy, ani nie nacieszyli sobą. Ja chcę już do domu 😭 hi hi hi ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Asiek--kotku dla mnie,tez weekend samotny byl,maz w pracy a jak wracal to pozno albo lecial odrazu do mieszkania remontowac,o my biedne laczmy sie w bolu samotnosci.Ja tez chce zeby juz byla 16 i koniec pracy do domku. A czekamy na wasze zdjecia z parku. spadam sprzatac bo tu syf jak zwykle wszystko z gladzi biale nawet moje krzeslo a fuj az mnie w nosie kreci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×