Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość WegeZaden problem

tiara

Polecane posty

Mam na kończącej się dacie ważności cieciorkę, soję i trochę fasolki mung. Jamunko, mistrzyni nasza:-), masz może jakiś fajny przepis (oprócz pasztetów i zup)??? I koniecznie niezbyt czasochłonny, bo jakoś ostatnio słabo u mnie z czasem na gotowanie;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Relacja z dnia wczorajszego;-) Do gara wrzuciłam trochę mung, pokrojoną marchewkę, mroony własnoręcznie latem kalafior, przyprawy, podgotowałam na zupę. Na koniec dolałam oliwy i fasolkę szparagową ze słoika (także robioną latem). Wyszła naprawdę pyszna zupa:-D I szybka:) Warto mrozic i zamykać w słoiki warzywa:-p Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no i śmietaną zaprawiłam:-o zawsze o czymś zapomnę;-) Jamunka jak wkleja swoje przepisy to jest czarno na białym, każdy zrozumie - a ja zawsze coś nakręcę:-p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Angela, co do cieciorki to przychodzi mi do głowy przepis z kalafiorem (kiedyś go dawałam już). Albo można zrobić cieciorkę w sosie pomidorowym z masalą (gorczyca obowiązkowo, a reszta co chcesz - pieprz, papryka itd.) Z soją nie będę oryginalna, kotlety i pasztet (pewnie dlatego że sama praktycznie nie używam soi). Ale w zależności od tego jak te kotlety przyprawisz, możesz mieć dość ciekawe smaki (koperkowe np.) Ja sama ostatnio nie mam czasu na kulinarne wymysły, robię najczęściej szybkie sprawdzone rzeczy. Nowych przepisów nie testuję bo zwyczajnie nie mam kiedy. Na szczęście są potrawy które mogę jeść niemal na okrągło :) W ubiegły weekend byłam na festiwalu reggae (słynna "Afryka") i tam niemiłe zaskoczenie - w poprzednich latach zawsze było na miejscu ciepłe wegetariańskie wyżywienie (kiepskie, ale było). A tu w tym roku nic!! Przesiedzieliśmy calutki wieczór i noc (do 3-4 nad ranem) na kilku kanapkach, które jakimś cudem przyszło mi na myśl zrobić jadąc tam. 👋 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na wegekucharzu jest fajny przepis na bakę z cieciorki z oliwkami, od tygodnia zbieram się by wypróbować. Za to przepis na dynię po grecku polecam, na ciepło też pycha. Słuchajcie, zrobiłam mase na kotlety z kaszy gryczanej, i za duzo tego, musze zamrozić i teraz nie wiem, czy podzielić na porcję jednoobiadowe i mrozić czy najpierw zrobić kotlety i mrozić kotlety. Jak to się zachowuje po rozmrożeniu??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jamunko, dzięki! Zaraz sobie wygrzebię;-) Majaja, Ja bym tam porobiła kotlety i pomroziła, potem będziesz miała na szybki obiad:-D Tylko nie wiem jak się zachowuje kasza gryczana po rozmrożeniu, ale chyba oki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No ja też nie mam pojęcia jak może się zachowywać kasza gryczana po rozmrożeniu... :) Chyba sobie kiedyś poeksperymentuję bo to nawet intrygujące jest ;) Czekam na jakiś luźniejszy weekend bo marzą mi się samosy warzywne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dziewczyny :) Dawno ale to dawno tu nie zagladalam, niestety praca, dzieci i masa problemow rodzinnych nie pozwalaly mi na net. Wlasciwie sprawdzalam poczte spika i to wszystko. Nie specjalnie tez ostatnio przejmuje sie tym co jem, byle by bylo, czasem musi wystarczyc mrozony bob z czosnkiem i koperkiem. czasami robie zapiekanke z resztek, nie brzmi moze zachecajaco ale przynajmniej nic sie nie marnuje :) Coz oczywiscie miesa nie jadam nadalco wiecej moje dzieciaki w domku w ogole przestaly je tolerowac, maz rowniez choc czasem najdzie go na cos chetka ale niestety zmuszony do samodzielnego przygotowania posilku, pociesza sie naszymi wegetarianskimi \"specjalnosciami\". bardzo zainteresowala mnie ta babka z cieciorki, za chwilke sprawdzam przepis, niebawem urodzinki meza i synka byc moze bedzie w sam raz na przyjatko:) Pozdrawiam serdecznie w moim zyciu nieco spokojniej tak wiec obiecuje odzywac sie czesciej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tiaro, fajnie, że zajrzałaś:-) Dbaj o siebie, bo organizm może się zbuntować (tak jak ostatnio u mnie):-p Ale jest już lepiej:-D Dzisiaj przeglądałam pierwsze strony topicu, i tak sobie pomyślałam, że wcześniej zaglądała Kachni, Kai, a także dziewczyny z natura górą, Meadow, Inka. Zaglądacie tu jeszcze? A może zagląda tu ktoś jeszcze, tylko się nie wpisujecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Angela, a co sie dzialo z twoim organizmem? Pomimo zabiegania i ciaglego braku czasu, czuje sie swietnie. Staram sie jednak codziennie zjadac cos straczkowego, najczesciej jest to niestety puszka fasolki dodawana do salatki lub zapiekanki. Jednak w weekendzik troche pogotuje, juz czas zjesc cos pysznego i wartosciowego.mam chetke na samoski z sosikiem grzybowym, macie sprawdzony przepis, raz robilam i powiedzmy...kupa wyszla nie samosy;) Aha, Jamunko co z restauracyjkami Krisznaitow?(nigdy nie naucze sie poprawnie tego pisac, wybaczcie:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
trochę się zaniedbywałam, m.in. pokarmowo i moja alergia się zbuntowała:-p A co do samosów, to ja robię farsz ze smażonych ziemniaków i kalafiora, (ew. trochę marchewki, selera) + puszkowce - groszek i kukurydza, nie robi się ciapa;-) Jak już wymieszam, to dodaję masalę z przyprawami i koncentrat pomidorowy (no chyba że jest własny przecier pomidorowy) Ciasto - mąka, masło, jogurt, odrobina wody ( bez jajek). Już był chyba wcześniej przepis na samosy, chyba Jamunka podawała - ale wiem, sama nie lubię szukać;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, na samosy chyba nie podawałam :) Tiara, nie mam pojęcia co z restauracjami bhaktów (krysznaitów), ale mogę zapytać, bo tę osobę od której to wiem widuję na czacie bhaktowskim. Dziewczyny, starajcie się unikać jak można jedzenia z puszek i plastików. Okazuje się, że te substancje zawarte w tych opakowaniach wypłukują się do jedzenia bardziej niż sądzimy. Jak będę tu następnym razem to wkleję coś więcej o tym. 🖐️ 😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z tego co ja czytałam, zywność pakowana do puszki traci nawet 80% wartości odżywczych, to już mrożonki są zdrowsze. Sama też czasami stosuję choćby kukurydzę z puszki dla smaku, ale staram się jak najrzadziej. Za to mam ostatnio kiełkową manię, dziwne rzeczy posypuję kiełkami, ostanio np. fasole na słodko (fasola, starkowana marchewka, cebula, sól). Kasza gryczana z lodówki robi się maziasta i źle się trzyma, szkoda, bo jak mi dojdzie przygotowywanie jedzenia dla Mirona to nie wyrobię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i jeszcze z tego co czytałam to strączkowych nie powinno się jeść codziennie, zawierają za dużo białka, szczególnie ostrożnie z soją, bo ona zawiera go więcej niż mięso, a ostatnio wśród różnych mądrali przeważa przekonanie, że to nadmiar białka jest przyczyną powstawania chorób cywilizacyjnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eeeee :) ale bądźmy szczere: która z nas zjada te strączkowe codziennie?? :) Naprawdę macie tyle czasu i siły zeby każdego dnia się w to bawić? ;) Druga sprawa, białko ze strączków bez połączenia ze zbożami (albo innego inteligentnego połączenia:) ) podobno nie przyswaja się tak jak powinno - chodzi o te aminokwasy ktorych brakuje i trzeba uzupełniać. A co do tego nadmiaru bialka, to ja jakoś tak wierzę (nie wiem dlaczego?) że to roślinne jest nam dużo bardziej przyjazne niż zwierzęce... :) Aaaa co do soi, jest taka teoria, że soję powinno się spożywać wyłącznie w postaci sfermentowanej (tofu, miso, sos sojowy) - a nie jako gotowane ziarna. Więc wychodzi na to, że unikanie soi w postaci kotletów sojowych etc. tylko na zdrowie nam wyjdzie ;) Majaja -- a Ty te kiełki sama hodujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tiara -- podpytałam o ten bar bhaktów - na razie to nadal są plany, wiem jedynie, że ta osoba chce otworzyć go w Gdańsku, teraz szuka podobno lokalu. ------------------------------------------- Wklejam to obiecane o plastikach: "Polska Agencja Prasowa pisze, że butelki z PET, stosowane na masową skalę przez producentów napojów, m.in. mogą być szkodliwe dla zdrowia. Czasopismo naukowe \"Journal of Environmental Monitoring\" pisze, że badania niemieckich z Uniwersytetu w Heidelbergu geochemików dowodzą, że toksyczny antymon stosowany przy produkcji niektórych butelek z tworzyw sztucznych może przenikać do sprzedawanej w nich wody mineralnej. W toku badań okazało się, że woda mineralna przechowywana w butelkach PET zawierała 375 ppt (części na trylion) antymonu, podczas gdy woda z tego samego źródła butelkowana w butelki wykonane z polipropylenu (PP) - tylko 8 ppt tego pierwiastka. Naukowcy kierowani przez profesora William Shotyka przebadali za pomocą bardzo czułej aparatury analitycznej kanadyjską wodę mineralną z tego samego rejonu, butelkowaną w różne plastykowe butelki. W swojej publikacji informują, że gdy badania powtórzono po trzech miesiącach przechowywania wody mineralnej, stężenie antymonu w wodzie z butelek PET wzrosło prawie dwukrotnie! Badacze piszą, że podziemne wody w Kanadzie mają nie więcej jak 2 ppt antymonu, tak więc całe zanieczyszczenie wody mineralnej antymonem należy przypisać wypłukiwaniu pozostałości tego pierwiastka z butelek wykonanych z PET. Według prof. Shotyka wniosek z jego badań jest taki, że butelki PET mogą nie być bezpieczne dla ludzi. Warto więc zastanowić się, zanim kupimy wodę mineralną, czy rzeczywiście doda nam ona wyłącznie zdrowia. Najlepszym rozwiązaniem byłby rzecz jasna zakup wody w szklanych butelkach, te jednak prawie zupełnie znikły ze sklepowych półek..." *** i jeszcze takie kawałki: "plastikowe opakowania do zywnosci wprowadzaja do naszego organizmu wiele niebezpiecznych substancji, glownie organicznych. Szczegolnie tam, gdzie produkt zawiera tluszcze rozpuszczajace plastik." "plastikowe opakowania zawieraja drobne ilosci dodatkow i zanieczyszczen ktore sa rozpuszczalne w tluszczach. z czasem przechodzi to swinstwo do zawartosci opakowania. najgorsze sa gorace tluszcze, jak np. z opakowan fast-food, pizza (kartony powielane plastikiem), itp." trzymajcie się! 😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiełki hoduje sama, tradycyjnie czyli w słoiku z gazą. Znajoma miała kiedys ta machinę do kiełków, ale twierdziła że jej w tym gniją. Hmm... ja mam problem z niejedzeniem codziennie strączkowych, bo to takie wygodne. Wrzucasz do garnka, dodajesz jakie bądź warzywa, jak nie ma czasu to z mrożonki, doprawiam kocentratem i voila. Poza tym mój małżonek nie cierpi wszelkich kasz, ryżu i ogólnie nic co ze zboża i mam problem. Do tego soczewicy namaczać nie trzeba, gotuje sie godzinę albo i nie... :) No ale za miesiąc zaczynam synowi wprowadzać inne niż cyc jedzenie i będzie musiało być więcej zbożowych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to pewnie głupie pytanie , ale jak się hoduje kiełki tradycyjnie? Słoik, gaza i co dalej? Bo najczęściej kupuję takie kiełki na tackach, albo w puszce (tak, tak znowu puszkowce). Niby te puszki są niezdrowe, plastik też, ale nie oszukujmy się warzywa z własnego ogródla też mają chemię - powietrza się nie zmieni:-( Wiadomo najlepiej unikać puszek, ale skąd brać czas na gotowanie? Ja dzisiaj o rana na przekąskach i kawach i obiadu dzisiaj nie będzie:-p Ale może jutro zupę ugotuję. Majaja, ja też uwielbiam warzywa zaprawiane koncentratem:D Ostatnio była cieciorka (wcześniej ugotowana), kalafior (moja mroonka znowu), fasolka (ta sama co ostatnio do zupy) i po trochu wszystkiego z włoszczyzny, do tego masło, oliwa, koncentrat - pycha:D Majaja, a czy synek będzie bezjajeczny, beznabiałowy i bezrybny? Tak z ciekawości pytam;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Angela kiełki hodowane w sloiku to już przeżytek ;) Kup sobie kiełkownicę - takie okrągłe duże piętrowe naczynie - dostaniesz w sklepie ze zdrową żywnością. Warto!! Możesz jednocześnie hodować 2 rodzaje kiełków oddzielnie, albo jak jedne się już kończą (są zjadane) to piętro niżej posiać już drugie :) Po zebraniu kiełki możesz trzymać max do 3 dni w lodowce w zamkniętym pojemniku (a teraz pomyśl ile stoją na sklepowej półce...), ja osobiście ich nigdy nie przechowuję w lodowce bo zjadam na bieżąco z pojemnika ;) AAA i ważne !!! Nasion na kiełki nie kupujemy w sklepie z nasionami (takimi na działkę) bo one są zaprawiane chemicznie - i to jest niebezpieczne bo w kiełkach ta chemia się kumuluje. Nasiona kupujesz w sklepie ze zdrową żywnością, sprawdź na opakowaniu czy są informacje że niezaprawiane chemicznie. Polecam na początek nasiona które najłatwiej się hodują czyli rzodkiewkę (pyyycha), rzeżuchę, alfa-alfę. Przy nich nie ma żadnej roboty, same rosną :) Jakby co to pytaj 🖐️ :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jamunko, dzięki za radę:) Ale właśnie ktoś mi mówił, że w kiełkowniocy gniją, i nie wiem - może to kwestia umiejętności (tak jak to, że trzeba mieć \"rękę\" do kwiatów), ale dlatego właśnie tej kiełkownicy nie kupiłam. Myślisz, że każdemu kiełki w kiełkownicy wyjdą? Nie wiem, może jednak kupię:-p Rzeżuchę to sobie tak po prostu hoduję i do surówek, kanapek dodaję (hoduję w pudełeczku, na wacie bawełnianej) :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Angela - niech będzie, ze ja staroświecka jestem, w każdym razie do tradycyjnej hodowli potrzebujesz: kawałek gazy, gumka recepturka i słoik. Proporcje tak mniej więcej łyżka nasion na słoik półlitrowy, namaczasz przez dobę w dużej ilości wody, potem odlewasz(tu już gaza musi być na słoiku) i kładziesz słoik na boku, w miarę możliwości tak by nasiona były rozłożone, potem raz dziennie przepłukujesz i tak do czasu aż urosną. Miron będzie jajeczny i nabiałowy, tata jest mięsożerny, więc trudno jakieś radykalne diety wprowadzać, a poza tym Miron chodzi do państwowego żlobka, i tak jestem pod wrażeniem ich wyrozumiałości. Jamunka - ja już stara jestem i słabo reformowalna, a że pamiętam czasy gdy nie tylko kiełki ale i jogurt się w słoiku samemu robiło :P, jedyną lekturą i to trudno dostępną było \"Wszystko o wegetarianiźmie\" Grodzieńskiej. Taaa był kiedyś człowiekmłody, ideowy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Majaja,dzięki 🌼 a co recepturką? po mi ona? a może ja jakaś słabo bystra jestem;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a o dietę malucha pytalam, bo pewnie sama kiedyś będę miała dziecko. A przyszły tata właśnie także mięsożerny:-p Miłego dnia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Angela - jak kładziesz słoik na boku to coś tę gaze musi trzymać, poza tym jak przepłukujesz kiełki to gaza robi za cos w rodzaju sitka by nie powypadały :) jaśniej nie umiem, dlatego nie poszłam uczyć w szkole, najprostszą rzecz potrafię skomplikować. :P A to naprawdę b.proste i mało absorbujące. :) Ja mam dylemat jak kiedyś wytłumaczę Małemu, ze tata je zwierzątka a on nie, ale może stanie się cud... Kwestię diety dziecka trzeba uzgodnić wcześniej, u nas było to rzeczą prawie oczywistą, bo ja gotuję, przecież nie zacznę nagle robić kilku obiadów, dla każdego coś innego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Majaja, dzięki:) To ja ciemna masa jestem:-p Tutaj zerknęłam i już rozumiem: http://storytel.republika.pl/kielki.html Czyli na dobrą sprawę, wcale nie potrzeba słoika. Można nawet w misce te kiełki hodować, o ile się je raz dziennie przepłucze:D A może coś pokręciłam:-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
One nie mogą stać w wodzie, bo zgniją. Jeśli jesteś w stanie odprowadzić wode z miski to może byc miska. :D Słoik jest po prostu wygodny i sprawdzony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to wychodzi na to, że ja jestem strasznie wygodna, bo w żadne słoiki się nie bawię ;) :) Angela - niektóre kiełki nawadnia się więcej niż raz dziennie. A co do tego że niby gniją w naczyniu, Majaja ta Twoja znajoma to chyba z lenistwa je tak "zapuścila" :P może zwyczajnie nie wylewała na bieżąco wody z dolnego naczynia; albo lala wodę nie patrząc w jakiej fazie są kiełki (niektórych nie wystarczy podlać, trzeba usuwać łupinki leżące na dnie naczynia - bo to one się rozkładają). Na 100 % nie zepsują się: rzodkiewka, rzeżucha, alfa-alfa. Gwarantuję :) A co do tych z łupinkami (soczewica, słonecznik) to po prostu trzeba o nie trochę zadbać i tyle. U mnie w kółko rośnie niemal wyłącznie rzodkiewka, więc problemu nie mam z nią żadnego :) Majaja, a ja też kiedyś sama produkowalam jogurt :) Tak tak :) Metodą której nauczyłam się od bhaktów (krysznaitów) bardzo bardzo dawno temu. pozdro! 😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aaa i jeszcze jedno, naczynie z kiełkami powinno stać z dala od słońca, bo wtedy się mnożą w nim te bakterie odpowiedzialne za psucie się. Jest taki patent żeby kiełki się nie psuły -- dosypuje się do nich troszkę wyrośniętych juz kiełków rzodkiewki - one mają właściwości bakeriobójcze. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam na myśli trzymanie ich w miesce, ale bez wody. Raz dziennie (lub ile tam trzeba) można całość wrzucić na durszlak, przelać i znowu do michy:D no znaczy się chyba ta można, tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Angela - spróbuj, to bedziesz wiedziec. Jamunka - jak bakhowie robia jogurt?? Ja trzymam kiełki na parapecie, nie psuja sie wiec chyba nie bede zmieniac. Na kielkownice nie mam miejsca najbanalniej, zwlaszcza ze chce kupić garnek z kamionki na kiszenie żuru i innych takich, do tego zastanawiam sie czy blender mi starczy czy młynek do ziarna musze miec, a to wszystko to wydatki, syna mam welkiego i juz na ciuchy nie wyrabiam, itd sorry za bledy ale syn mi pomaga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×