Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Sara13

Alimenty na żonę

Polecane posty

No niestety, musisz jakoś przetrwać. Ja też kiedyś dostałam \"kopa\" i wiem jak ciężko. Przemogłam jednak złość, żal i kiełkującą gdzieś tam głęboko w duszy chęć zemsty i starałam się zachować z eks-mężem przyjacielskie stosunki. Zrobiłam to za namową mojej mamy i jestem jej bardzo wdzięczna, aktualnie jestem z byłym mężem w przyjaźni, a to bardzo się przydaje w kwestiach tyczących naszych dzieci. Sara, będzie dobrze. Teraz widzisz świat w czarnych barwach, ale to minie. Trzeba tylko czasu. Może pogadaj z jakąś przyjaciółką w realu? Może z córką? Dobrze jest mieć wsparcie w takiej chwili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Saro! pewnie zlinczują mnie za to co napiszę niektórzy, ale nic to... jesli koniecznie chcesz uzyskać alimenty, musisz doprowadzić do uznania winy męża - to jest jedyne rozwiązanie; proponuję ci więc nie wyrażanie zgody na rozwód - jeśli mąż złozy pozew, dostaniesz jeden egzemplarz tego pozwu, zapoznasz się z nim i odpowiesz (to obowiązek), że nie wyrażasz zgody na rozwód, że bardzo kochasz męza i wg ciebie nie ma żadnych powodów by rozwiązywać tak długoletni związek i to dobry związek,że mąż zawsze okazywał i okazuje szacunek, przywiązanie i miłość; jeśli mąż naprawdę chce rozwodu, będzie musiał pójść z tobą na cichy układ: on prosi cię o zgodę,ty owszem, ale pod warunkiem uznania jego winy; tym sposobem możecie we dwoje, choć pewnie z bólem i wieloma awanturami - jednak możecie dopiąć każde swego; a na marginesie: nie uwierzę nigdy, że on chce być sam; mężczyzna jest jak małpa, nie puści jednej gałęzi póki nie złapie porządnie drugiej; zgadzam się z jedną z wypowiedzi, że spryciulek ten męzulo i ma kogoś na boku, najprawdopodobniej cały ten teatrzyk o samotności i rozwodzie spokojnym ( czyli bez orzekania o winie) wymyślił przy pomocy innej sprytnej kobietki:) pozdrawiam serdecznie saro i daj mi znać o rozwoju sytuacji:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaczynam podejrzewać, że mój mąż faktycznie mnie zdradził i zdradza nadal. Świadczy o tym jego zachowanie wobec mnie. Nie wiem czym mu się tak naraziłam, że nie może ze mną wytrzymać dłużej niż pół godziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaczynam podejrzewać, że mój mąż faktycznie mnie zdradził i zdradza nadal. Świadczy o tym jego zachowanie wobec mnie. Nie wiem czym mu się tak naraziłam, że nie może ze mną wytrzymać dłużej niż pół godziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Musisz Saro teraz oddzielić dwie sprawy emocje czyli Twój ból i cierpienie z powodu rozpadu rodziny i sprawy bytowe . Pierwsze musisz po prostu przeżyć , swoje przepłakać, musi minąc ileś czasu . Do spraw prawnych musisz choć to trudne podejść ze spokojem, na szczcęście w sądach to trochę trwa i bedziesz miała czas na ochłonięcie. Masz czas by sie do tego przygotować nie tylko pod wzgledem emocjonalnym ale także prawnym. Ja na Twoim miejscu sprawdziłabym przede wszystkim czy faktycznie nie ma jeszczce jakieś \"pani\". Nie podpisuj nic zanim nie porozmawiasz z jakims prawnikiem. Mąz będzie teraz grzeczny i miły by osiagnąc to czego chce najniższym kosztem. Od tego co teraz zrobisz bardzo wiele zależy. Trzymaj się jakoś w tych ciężkich dniach i pisz tu do nas, razem cos wymyślimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
popatrz sara jakie tu głu[ie babska przesiadują :( masz kole 50 latr, życie ci się wali, a te głupie jakieś teksty o rozwodach, zdradach itp .... nic dziwnego ... wszak te głupole na reklamach wychowane i w wielkiej wierze ku mamonie ... :( myslę, że powinnaś pogadać szczerze z mężem o ... sobie ... co czujesz ... w jakim jesteś stanie itd .... jeżeli będzie rozwód ... trudno .... kilkadziesiąt lat temu błędnie oceniłaś sytuację .... myślę, że powinnaś mu wybaczyć .... i czekać ... zapewnić go, że będziesz czekała aż zmieni zdanie .. zrobisz co on zechce, ale będziesz czekała, bo nie masz nikogo innego w swoim zyciu ... i .... będzie dobrze ... :) wierzysz ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lolku:) dziękuję za komplement:) zawsze powtarzam, głupia może być, byle nie brzydka:) echh...a tak poważnie, cóż lolku,przeżyłam swoje i wiem co piszę; nie jestem wyrafinowaną \"suką\", wstrętną byłą żoną, z EX mężem utrzymujemy wręcz przyjacielskie stosunki i to po dwóch latach od rozejścia się i rok od rozwodu... saro... nie ma sensu rozmowa z kimś, kto jest zaślepiony być może inną kobietą...absolutnie nie szpieguj go, chyba że stać cię i na dobrego prywatnego detektywa i na dobrego prawnika, ale jeśli nie to uwierz... pójdź na układ z mężem w sprawie rozwodu...cóż ci mogę powiedzieć??? chyba to co powiedział mi pewien mądry człowiek kiedy ja rozpaczałam w cięzkim momencie swego życia: puść wolno to co ukochałaś, jeśli należy do ciebie-wróci... ale w przypadku 20toparoletniego stażu małżeńskiego chyba trudno mówić o euforii uczuć i wielkiej namiętności,prawda? w tym wieku człowiek raczej jest już związany z drugą osobą przyzwyczajeniem, zaufaniem, poczuciem bezpieczeństwa tak najogólniej,bo wszystko poukładane i toczy się własnym jednostajnym torem... więc saro porozpaczaj, bo to ludzkie; znajdź osobę, której będziesz mogła wypłakiwać swoje żale, a ona nie będzie judzić i jątrzyć przeciwko twemu mężowi; jeśli po tak długim życiu z tobą chce odejść, pozwól mu...on to musi mieć od dawna przemyślane i nic go nie powstrzyma... a ty wywalcz mądrze zabezpieczenie finansowe dla ciebie idąc z nim na kompromis,coś za coś: ty mu wolność - on ci alimenty, tylko rób to rozsądnie i bez emocji pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lolek,wiesz co, mąż doskonale wie co się ze mną dzieje - wozi mnie do psychologa i widzi w jakim jestem stanie. Niestety rozmowy nic nie dają. On jest głuchy na moje porśby i błagania. Bardzo zmienił się jego stosunek do mnie. Nie mogę tego pojąć. Teraz wyszedł z niego egoista do entej potęgi. A do tego nie może się dogadać z naszą córką. Nie chce je pomóc ani nic dać. Nie wiem co mam robić. Wiem dobrze, że on nie zmieni już zdania, za daleko to wszystko zaszło. Zastanawiam się tylko dlaczego on zaczął się tak spieszyć. kupuje nowe sprzęty do domu, remontuje mieszkanie ale przy okazji nic nie ustala ze mną. Wcześniej razem podejmowaliśmy takie decyzje. Nigdy nie kupiliśmy nic bez porozumienia z drugą osobą. Jedno co wiem na pewno mąż się zmienił i nie wiem dlaczego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sara! jeśli coś mogę wybłagać, to błagam! nie bierz go na litość!!! to najgorsze co możesz zrobić!!! saro:( och saro:( chcesz żeby patrzył się na ciebie ze współczuciem??? sądzisz, że go wzruszysz??? saro!!!! kobieto!!! obudź się!!! cholera jasna nooooooo!!! jeśli masz problem, sama jedź do lekarza, niech on o tym nie wie, niech zobaczy teraz, że stanęłaś na nogi, że nie potrzebujesz go,choćbyś czuła inaczej!!! pokaż mu, że jesteś silna i dasz sobie bez niego radę, byle bez przesady:) jeśli potrzebujesz leków, żeby funkcjonować normalniej, niech nikt o tym nie wie - tylko ty i twój lekarz, przecież to nie takie trudne i uwierz mi, wiem co mówię!!! jego już nie odzyskasz i doskonale to czujesz, choć bronisz się jak możesz, z tego co tu tu piszesz wnioskuję... więc niech odejdzie skoro tego pragnie, ale niech pamięta że żegnałaś go z podniesioną głową , dumna i niezłamana... a nie jak ostatni histeryczka, zasmarkana, opuchnięta od płaczu i załamana... bo on będzie czuł tylko zażenowanie a nie poczucie winy, naprawdę:( pomyśl!!! jeśli ma kogoś, to TAMTA jest uśmiechnięta, bezproblemowa, zadbana i ty chcesz co zrobić??? przecież on tym bardziej chce uciec od niezrównoważonej, rozchisteryzowanej żony, pewnie teraz lekko zaniedbanej do tej która go nęci!!! oj saro, saro!!! z tego co piszesz, małżeństwa nie uratujesz, ale możesz uratować swoją godność, bo za kilka miesięcy będziesz zła na samą siebie, że pozwoliłaś sobie na takie sceny i sytuacje! jeśli nie masz komu wypłakać się w rękaw, bo znajomym wstydzisz się mówić co czujesz, całą prawdę, skontaktuj się ze mną na maila:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sara! jeśli coś mogę wybłagać, to błagam! nie bierz go na litość!!! to najgorsze co możesz zrobić!!! saro:( och saro:( chcesz żeby patrzył się na ciebie ze współczuciem??? sądzisz, że go wzruszysz??? saro!!!! kobieto!!! obudź się!!! cholera jasna nooooooo!!! jeśli masz problem, sama jedź do lekarza, niech on o tym nie wie, niech zobaczy teraz, że stanęłaś na nogi, że nie potrzebujesz go,choćbyś czuła inaczej!!! pokaż mu, że jesteś silna i dasz sobie bez niego radę, byle bez przesady:) jeśli potrzebujesz leków, żeby funkcjonować normalniej, niech nikt o tym nie wie - tylko ty i twój lekarz, przecież to nie takie trudne i uwierz mi, wiem co mówię!!! jego już nie odzyskasz i doskonale to czujesz, choć bronisz się jak możesz, z tego co tu tu piszesz wnioskuję... więc niech odejdzie skoro tego pragnie, ale niech pamięta że żegnałaś go z podniesioną głową , dumna i niezłamana... a nie jak ostatni histeryczka, zasmarkana, opuchnięta od płaczu i załamana... bo on będzie czuł tylko zażenowanie a nie poczucie winy, naprawdę:( pomyśl!!! jeśli ma kogoś, to TAMTA jest uśmiechnięta, bezproblemowa, zadbana i ty chcesz co zrobić??? przecież on tym bardziej chce uciec od niezrównoważonej, rozchisteryzowanej żony, pewnie teraz lekko zaniedbanej do tej która go nęci!!! oj saro, saro!!! z tego co piszesz, małżeństwa nie uratujesz, ale możesz uratować swoją godność, bo za kilka miesięcy będziesz zła na samą siebie, że pozwoliłaś sobie na takie sceny i sytuacje! jeśli nie masz komu wypłakać się w rękaw, bo znajomym wstydzisz się mówić co czujesz, całą prawdę, skontaktuj się ze mną na maila:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i jeszcze słowko do BALBINY, jeśli tu zajrzy... przeczytałam uważnie twoje wypowiedzi balbinko i wiesz ty co??? nie masz chyba ani męża ani dzieci ani 30 lat conajmniej, więc jesteś pełną frazesów książkowych i filmowych młodą kobietką, która ma wyidealizowane poglądy na życie i ludzi... a świat jest niestety inny nieco, kiedy się już troszkę na nim pozyje:) wyznajesz pogląd dotyczący finansów: być honorową i podjąć drugą pracę hmm.... zapewne...masz rację poniekąd...ale co ma zrobić kobieta mająca małe, uczące się dziecko??? kiedy ma podjąć tę drugą pracę??? musi stanąć na głowie, żeby pracować najdogodniej od 7 do 15ej, potem zakupy, obiad, odrabianie lekcji z dzieckiem, sprzątanie, chwilek kilka chociaż na wspólną zabawę z pociechą...kiedy ma pracować dodatkowo??? w obecnych czasach??? właśnie ja jestem w takiej sytuacji, dzień obowiązków zaczyna się u mnie o 6.30, kiedy to wstaję do pracy i szykuję dziecko do szkoły, a kończy o 22ej, kiedy po wszystkim mogę wyciągnąć się na kanapie z ksiązką albo pilotem w ręku... kiedy mam dorabiać??? no owszem,nasuwa mi się pewien pomysł:D ale moje miasto jest nieduże i w każdej agencji towarzyskiej byłabym jednak rozpoznawalna:D sara owszem, ma mozliwość dodatkowej pracy, dziecko odchowane, ale na litość boską balbinko! może w jej mieście wskaźnik bezrobocia sięga 33 % jak u mnie i kobieta po 50tce nie ma szans nawet na doraźne sprzątanie!? poza tym zgadzam się z innymi kobietami, pracujemy na dwa etaty: praca i dom; jesteśmy praczkami, kucharkami, sprzątaczkami, usługującymi ( dostarczanie posiłków pod nos), wychowujemy dzieci, przez cały czas trwania małżeństwa świadczymy także usługi erotyczne w większym bądź mniejszym zakresie i wiem jedno! jeśli za każdą z tych funkcji policzymy 2 stówki miesiecznie, to prócz pensji wnosimy do domu oszczędność minimum 1200 złotych, a jesli sypialniane usługi świadczymy częsciej niż raz w tygodniu:) jak sobie drogie panie policzymy za to:D? 50% stawki z agencji:D? sprowokuję nową dyskusję:D : czy ktoś chce nie zgodzić się ze mną:D?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
idaalia, z tym \"świadczeniem usług seksualnych\" to już przesadziłaś. Był na forum wątek w którym ktoś zaproponował (w formie dowcipu) wystawienie rachunku mężowi za różne czyności i powinności, ale nie przyszłoby mi do głowy mówić to na serio... mąż w takim samym stopniu \"usługuje\" nam seksualnie jak my jemu. A jeśli tak nie jest to małżeństwo jest do kitu bo jest chore... Jakoś nie przekonują mnie argumenty poszkodowanych żon. Część z nich przedstawia swoje byłe małżeństwo jako poświęcenie z ich strony. Nie chciałabym takiego związku i nie sądzę żeby o to w małżeństwie chodziło. To naturalnie nie jest do Sary :) bo ona jakoś mało mówi o tym jak wyglądało to małżeństwo, a bez tego nie można nic powiedzieć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eugleno:) oczywiście ja również piszę o tym w formie żartu:) ale z lekkim zezowatym spojrzeniem na tych mężczyzn, którzy uważają, że żona nie wkłada do związku więcej niż on; poza tym eugleno, nie piszę o udanym związku, gdzie dwoje ludzi ustalilo swoją rolę w małżeństwie i jest w pełni usatysfakcjonowane swoim \"przydziałem obowiązków\" jak i partnera; eugleno... piszę to pod kątem kobiety, którą linczuje się słownie tutaj za to, że od męża który ją porzucił, chce alimentów; uważam za podłe takie postępowanie, kiedy przez niemal 30 lat przyzwyczaja się, rozpuszcza własną żonę pod względem finansowym, a potem nagle - ja wychodzę,a ty przesiądź się z klasy dla vipów do 3 klasy:o jesteś w stanie eugleno zmienić swoje przyzwyczajenia bez bólu tak trzask prask??? powiedzmy nawyki żywieniowe??? rezygnujesz z mięsa, kawy, papieroska jeśli palisz??? i wszystko to naraz, jednego dnia??? zrobisz to, jesli będziesz miała silną motywację: np. zdrowie, ale robić to przez kogoś, zostać do tego zmuszonym wbrew sobie??? jeśli ktoś gwarantuje przez tyle lat dobrobyt, powinien pomysleć o tym w chwili odejścia - bo ja nie potępiam męża sary, za to że odchodzi, ale za to w jaki sposób...gdyby powiedział sarze: odchodzę, bo nie mogę być dłużej twoim mężem, ale gwarantuję ci utrzymanie na takim poziomie, na jakim żylaś ze mną przez te wszystkie lata, zapewniam eugleno, że nie byłoby dzisiaj między nami takiej dyskusji, bo nie byłoby sary tutaj pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość all
Faktycznie Co za drań ten mąż... Tyle lat zapewniał dobrobyt... A mógł przecież tego nie robic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
all mógł mógł także nie zakładać rodziny mógł pasożytować na pracującej żone jak przysłowiowy kiepski mógł wiele innych rzeczy ale on robił inaczej ale on wstępując w związek małżeński składał przysięgę przy świadkach: \"ślubuję ci miłość, wierność oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci\" złamał dane słowo, skłamał, więc niech ponosi konsekwencje swojego czynu jak każdy obywatel; za składanie fałszywych zeznań grozi nam kara pozbawienia wolności do iluś tam lat; za złamanie ustaleń zawartych w jakiejkolwiek umowie ponosi się ustaloną karę; za opuszczenie żony, złamanie obietnicy i kłamstwo mąż wygrywa komplet noży, wolność i swobodę finansową,tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość all
Skąd ta pewność że skłamał ? Ślubuja dwie osoby nie jedna Sara13 napisała bardzo tajemniczo że odchodzi bo dziwak. Po prawie trzydziestu latach małżeństwa nie wie dlaczego odchodzi ? Piękne zainteresowanie mężem i małżeństwem przez trzydzieści lat. Ale facet nie uciekł. Wniósł o rozwód i załatwia sprawy tak jak powinno się załatwiac. W pozwie rozwodowym napisze o co mu chodzi. Może nam to Sara 13 przedstawi. Nie zdziwiłbym się gdyby facet zażądał rozwodu z winy żony i to uzasadnił - co wtedy powiesz ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja powiem, że jak większość topików tutaj, to zeznania sary nie trzymają się kupy i jest to po prostu prowokacja .... ale przyjemnie jest poczytać głupot, jakie wypisują co poniektóre osobniki na ten temat .. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
all wtedy powiem, że sara złą żoną była i tyle; moje wypowiedzi są bardzo subiektywne, bo znam tylko wersję sary i zakładam, że jest ona prawdziwa - a że winą rozpadu mojego małżeństwa bez wzywania świadków i obrzydliwego prania brudów sąd obarczył męża, to tak tu tym tropem posługuję się w swoich wypowiedziach, które są li i jedynie moim prywatnym, osobistym zdaniem, które to każdy ma prawo podważyć, zaprzeczyć mu i stwierdzić że jest niewłaściwe lolku:d ( tu trzepot rzęs :D ) nie mówisz o mnie, prawda:D? ( ponowny trzepot rzęs :D )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzisiaj idę do adwokata. Mój mąż napewno będzie go miał. Lolek - Dlaczego myślisz, że to prowokacja? Czy moje problemy nie są realne? all - wiedziałam, że mój mąż jest dziwakiem, umiarkowanym. Ma pewne swoje przyzwyczajenia. Był taki od początku. Napisałam też, że chce odejść bo chce samotności. Zawsze jej potrzebował i nie przeszkadzałam się nią delektować. idaalia - Wszystko ładnie, pięknie ale to nie jest takie proste. Potrzebuję pomocy męża. Nie dlatego, że jestem niezaradna. Poprostu całe swoje dorosłe życie mogłam na niego liczyć. Nigdy mnie nie zawiódł. Więc prośba o to żeby zawiózł mnie o 21 do lekarza nie jest dla mnie jakimś wstydem. Chciałabym być silna ale poprostu nie mogę. Jedyne co narazie udało mi się zrobić dla siebie to nie rozkleić się przy nim. Piszesz, że \"TAMTA jest uśmiechnięta, bezproblemowa, zadbana\" Ja też zawsze dbałam o siebie, uśmiechałam się. Problemy mieliśmy ale kto ich nie mam. Nie istnieją takie związki, w których nie ma problemów, dyskusji. Ze słów kierowanych do Balbiny wynika, że też jesteś po rozwodzie. Ale nie zgodzę się z Tobą, że to tylko kobieta inwestuje w dom. Mój mąż bardzo dbał o mnie i córkę. Poświęcał nam dużo uwagi. Do tego wykonywał część tak niemęskich prac domowych jak prasowanie, mycie okien. Nie można wszystkiego przeliczać na złotówki. Przez prawie 30 lat małżeństwa, zawsze pracowałam, nie licząc urlopu wychowawczego, on też. Dom prowadziliśmy razem. Wszystko uzgadnialiśmy. On miał swoje przyzwyczajenia, ja swoje i nikomu one nie przeszkadzały. I ostatnie mąż nie rozpieszczła mnie pod względem finasowym. I moje ijego pieniądze były naszymi wspólnymi pieniędzmi. Nie wiem dlaczego ja go tak bronię. Przecież on zostawił mnie i córkę prawdopodobnie dla innej kobiety, chociaż jakoś nie mogę w to uwierzyć. Nie mogę pogodzić się ze zmianą jego stosunku do naszej córki. Cała ta sytuacja odbija się na niej bardzo mocno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mąż nie jest niewolnikiem, którego ma się na własność do końca życia. Jeśli sytuacja się zmieniła i np. żona nie spełnia oczekiwań to każdy człowiek ma prawo do zmiany: np. partnera, stylu życia, związania się z inną osobą, która nas satysfakcjonuje. Często żony mają wygodę z męża i myślą że im się ta wygoda tak po prostu należy od zycia. My mężczyźni też jesteśmy ludźmi którzy czują i chcą być kochani a nie tylko do roboty i spełniania zachcianek rozwydrzonych żon.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
stanley nie do końca zgodzę się z tobą na temat zmiany partnera; to nie skarpetki, które jeśli zaczną uciskać albo się rozciągnąć, można zmienić na nowe; saro bronisz bo kochasz i to nie powód do wstydu czy złości:) nie stawiałam ci zarzutów; ja po prostu zastanawiałam się i przekazywałam swoje odczucia; może powiedziałam pomyslawszy za duzo:), ale nie chciałam byś popełniała jeden z największych błędów, jakie popełniają kobiety w podobnych sytacjach:) życzę ci saro powodzenia, dużo siły abyś mogła znieść to wszystko, co czeka cię w najbliższym czasie, życzę ci bliskich, którzy będą cię wspierać i życzę ci jak najszybszego powrotu do spokoju ducha:) a może to wszystko zakończy się inaczej:) ... może nagła jasność trafi w męża i uświadomi sobie, co traci:) kto wie:) życie płata nam czasami takie filge:) a dla wszystkich oskarżających sarę: przekonanie to luksus tych, którzy stoją z boku:) pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia w innych, równie ciekawych dyskusjach:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Idalia Nie mam na myśli \"zmiane skarpetek\", ale poważną, przemyślaną i zdecydowaną zmianę partnera/ki. Z zachowaniem szacunku do drugiego człowieka i nie ranieniu. Oczywiście rozstania są bardzo przykre, mam to za sobą. Ale z drugiej strony czy jeśli komuś jest źle to czy ma tkiwć z niesatysfakcjonującym związku i frustracji do końca życia, aby żonie/mężowi nie robić przykrości i być niewolnikiem??? Przeważnie porzucone żony uważają że one są idealne a to mąż okrutny je porzuca, a może warto siebie zrewidować?? Może właśnie ta druga jest kochająca, czuła, troskliwa i rozumiejąca??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Stanley - ja rozumiem, że każdy ma prawo zmienić zdanie,rozmyślić się ale czy ja muszę się na to godzić? Wiem, że jeśli on mnie nie chce to nie ma sensu trzymać go na siłę ale dlaczego mam się poddać bez walki, walki o nasze życie, wspólne życie. Zdecydowałam się jednak nie wnosić o alimenty. Poradzę sobie sama. Mam wrażenie jednak, że mojemu mężowi głównie o to chodzi. Rozwód odbędzie się prawdopodobnie za porozumieniem stron. Nie mam siły na wieloletnią walkę z moim mężem i wyciąganie brudów przed sądem. Moja psychika tego nie wytrzyma. A dla mnie zdrowie jest ważniejsze od alimentów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a miałam już nie zabierać głosu tutaj:) cóż:) saro i nie wnoś o alimenty, to możesz zrobić kiedy naprawdę będzie ci potrzebne wsparcie finansowe... ale saro ja nadal proponuję, abyś bez afer i wstrząsów zaproponowała mężowi zgodę na rozwód pod warunkiem uznania jego winy; jeśli weźmiesz prawnika, to on wykona za ciebie całą tę brudną robotę, a warto spróbować; nie sądzę, żeby mąż także chciał wieloletnich przepraw sądowych i po naradach ze swoimi prawnikami dojdziecie do porozumienia, korzystnego dla ciebie, warto tego saro dopiąć, żebyś później - kiedy zajdzie potrzeba, mogła korzystać z tego, co zagwarantowało ci prawo - z alimentów dla żony pozdrawiam i trzymam kciuki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dawno sie tu nie udzielałam, ale czytałam Wasze wypowiedzi Także uważam że jeżeli nie chcesz wystepować o alimenty to tego nie rób, ale uważam że nie powinnaś rezygnować z dążenia o uznanie winy mąża. Z własnego doświadczenia wiem, że taki wyrok sądu pomógł mi szczególnie pod wzgledem psychicznym. Niezależna \"komisja\" orzekła - ty kobieto nie jesteś temu winna że wasze małżeństwo sie rozwaliło, winy jest ten oto pan. Ty pewnie teraz też nocami sie zastanoawiasz co zrobiłaś źle ze tak sie stało, wymyslasz sobie różne \"winy\" i kombinujesz, że np. gdybym wówczas nie przesoliła tej zupy to może dalej byśmy byli razem i zaczynasz winić siebie.-Ja przynajmniej tak miałam. Teraz po takim wyroku jest mi znacznie lepiej. Czy podam o alimenty mojego byłego - tego jeszcze nie wiem, może niech sie nad tym zastanawia. I jeszcze to co pisałam wyże i to co pisała idaalia- jeśli wiesz już że nie da sie uratować małżeństwa to postaraj się \"odciąć\" od niego. Ja wiem że to trudne, że serce do niego gna - miałam tak samo. Ale nie zaczniesz z tego wychodzić dotąd gdy bedziesz miała z nim ciagły kontakt, musisz sie uwolnic bo kazde z nim spotkanie teraz to ból dla twojego serca. On teraz też próbuje być dobry dla Ciebie byś uległa i nie robiła mu przeszkód - tak uważam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
idaalio, wciąż nie rozumiesz mojego punktu widzenia, jak i mnie nie mieści się w głowie Twoje. To nie jest tak że mąż zapewnia żonie dostanie życie. Małżeństwo to układ, każdy daje coś od siebie. On też przecież straci w momencie rozwodu. Skończą się obiadki, uprane ubranka itp. Jeśli będzie to robić dla niego jakaś nowa pani, to niech i porzucona żona znajdzie sobie kogoś kto zapewni jej to co zapewniał były mąż. A jak nie chce szukać to niech daje sobie radę sama. Usprawiedliwiam alimenty dla byłego partnera w momencie gdy jest niezdolny do pracy. W każdym innym wypadku, pod warunkiem że wspólny majątek został sprawiedliwie podzielony - jestem przeciw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eugleno rozumiem twój punkt widzenia, choć nie zgadzam się z nim i takie jest moje prawo; idąc dalej za twoim tokiem myślenia dojść mogę do wniosku, że skoro znudziło mi się moje dziecko po kilku latach, mogę puścić je wolno, niech sobie szuka nowej mamusi,albo niech radzi sobie samo,jak mu się szukać nie chce??? wiem, że ten przykład jest skrajny, ale czyż rozumowanie nie to samo??? a co do alimentów na byłego małżonka... jeśli takie prawo ustanowiła rzesza ludzi debatujących pewnie nad tym problemem sporo czasu, dlaczego nie można z niego korzystać, kiedy zajdzie potrzeba??? bo eugleno, nie zauważyłaś, że ja nie doradzam sarze: musisz!, tylko mówię: jeśli uznasz, że zajdzie potrzeba; a propozycja poszukania nowego partnera, kiedy zostało się porzuconym i skrzywdzonym przez ukochanego męża jest dla mnie niesmaczna, nie na miejscu i świadczy o małej wrażliwości piszącego; i to by było na tyle pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Porównianie rodzicielstwa do małżeństwa nie jest dalszym tokiem mojego rozumowania. Nie mam pojęcia skąd u Ciebie taki pomysł. Co do \"rzeszy debatujących ludzi\" - nie uważam by takie takie prawo było słuszne i wyrażam swoją opinię. Mysli chyba podobnie większość sędziów w Polsce, bo jak już pisałam, coś mało tych byłych żon biorących alimenty. Co jest niesmacznego w propozycji znalezienia sobie nowego męża? Jeżeli dla niektórych kobiet małżeństwo to głównie zabezpieczenie finansowe (i nie ma w tym nic złego, nie każde małżeństwo musi być zawarte z miłości) to co w tym złego? Dla kobiet porzuconych przez ukochanego męża pewnie nie będzie to do przyjęcia, ale nikt ich do tego nie zmusza, a już na pewno nie ja ;) Zawsze mnie dziwi ta postawa: kocham męża, jest moim ukochanym mężczyzną, walczę o męża bo go kocham... a jak pod koniec okazuje się że walka g*** dała to nagle okazuje się że zamiast miłości moga być pieniądze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja ciągle się dziwię, dlaczego niektóre kobiety oczekują, że ktoś ma kogoś utrzymywać czy dawać pieniądze. Co innego alimenty na dzieci, ale na dorosłe zdrowe osoby??? Ile jest samotnych kobiet, które nie mają takich wygód jak mąż przynoszący kasę, a dają sobie radę i nie mają roszczeń tylko biorą sprawy w swoje ręce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
właśnie eugleno i balbino:) wy nic, tylko się dziwicie wciąż jednemu mimo wielu różnych argumentów, choćby moich i ciotki klary:) ja nic więcej nie wykrzesam z siebie na ten temat,bo nie ma innego punktu zaczepienia do dyskusji, tylko wciąż to "zdziwienie" monotematyczne:) wobec tego po raz ostatni podpisuję się pod wszystkim, co w tej kwestii miała do powiedzenia ciotka klara:) bo punkt widzenia zależny jest, jak wiadomo to na całym świecie, od punktu siedzenia:) ja i cioteczka przeszłyśmy związki i ich rozwiązania, stąd nasze poglądy tak różne odpoglądów młodych, słodkich, nafaszerowanych ideałami dziewcząt:) a na marginesie:) mając lat dzieścia ileś nie zaprzątałam sobie głowy takimi sprawami, bo były mi one baaaaaardzo odległe i obce, bo byłam szczęsliwą narzeczoną, potem żoną i matką:) w sumie, nawet kiedy nieszczęsliwą żoną byłam, nie przyszło mi do głowy myśleć o takich rzeczach,bo kochałam bezgranicznie; ale nie wiem: niestety czy stety:) życie przewartościowało mi wiele, także i tę sprawę:) pozdrawiam serdecznie 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×