Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

MM-

On się rozwodzi i zaczyna związek ze mną

Polecane posty

jeszcze jedno, ale krótko: Czytając forum, początkowo z powodu zboczenia zawodowego odkryłam, jak wiele narzeka i ma problemy i zamiast szukać rozwiązania inni forumowicze tylko dodaja im zmartwień i problemów, dlatego, niczym Kandyd przyjęłam rolę \"pozytywnego smęciciela\".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w chwilach trudnych , gdy uczestniczenie w tym wszystkim mnie przerasta chociaz jego tez. bo chcemy byc razem a nie mozemy , bo jego sprawy nie sa uporzadkowane. zastanawiam sie , a raczej zastanawiamy sie czy nie przerwac ze soba kontaktu, a spotkac sie, miec znowu kontakt ze soba gdy on bedzie juz wolny i bedzie mial przeszlosc uporzadkowana. poniewaz ja mu w niczym pomoc nie moge. moze jedynie moge go wspierac, ale ja sama tego wsparcia potrzebuje. czy spotkalibysmy sie po tym czasie nie wiadomo, bo kazdy zyl by wlasnym zyciem. jesli mamy isc wspolna droga to pojdziemy niezaleznie od wszystkiego. tak, chcialabym by ten etap naszej znajomosci byl juz za nami. i znowu troche tu nateoretyzowalam i sama nie wiem czemu to wlasciwie ma sluzyc. ale obcja taka by zaprzestac na ten czas kontaktu jest brana pod uwage. najgorsze jest to , ze zerwanie kontaktu jest trudniejsze niz uczestniczenie w jego nieuporzadkowanych sprawach.wiec sama niejako sobie odpowiadam. a co Wy na to? Anouk... w calosci Cie popieram. wlasnie pozytywne myslenie jest bardzo wazne. jednak w mentalnosci polakow bycie radosna i szczesliwa czesto jest nie do przyjecia. w zwyczaju jest narzekanie. a z takiego to wlasnie narzekania i czarnowictwa to najwiecej problemow sie bierze. ludzie sami sobie problemy stwarzaja. a tak to w zyciu jest , raz jest lepiej raz troche gorzej . u mnie wlasnie jest taka sinusoida w zyciu. i nie ma sie co zalamywac , bo po burzy przychodzi slonce. isabelle30...troche dalas tu popalic, ale ja nie uwazam sie za jego kochanke, ale tlumaczyc juz tego nie bede. jakkolwiek w tym co napisalas jest wielw racji . wlasnie nie mozna zyc iluzja, marzeniami. czas ucieka i nawet czytajac pewne wypowiedzi z forum , to w niewielu przypadkach potem zyja dlugo i szczesliwie. jednak gdy facet sie w koncu rozwiedzie a szczegolnie po jakims trudnym rozwodzie to moze wcale nie miec ochoty na kolejny zwiazek w dodatku z osoba ktora w tym jego koszmarze uczestniczyla. wlasnie myslec trzeba przede wszystkim o sobie i lepiej liczyc na siebie. fajnie, ze powstal ten topik, bo ludzi ktorzy mam wokol moimi sprawami nie zameczam, i nic nie wiedza, dowiedza sie w swoim czasie. a tu troche wygadac sie moge, troche nateoteryzowac, troche radosci i jakich dolkow wniesc. fajnie , ze jestescie . pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto czuje to samo...
no własnie taki facet po przejściach , po pewnym rozczarowaniu wynikajacym ze zwiazku w którym był, po tym nieudanym małżeństwie wcale moze nie mieć ochoty na nowe "platanie się" w cos takiego. W moim przypadku tak jest , że jestesmy razem , czuje sie kochana przez niego , nigdy w zyciu nikt mnie tak nie obdarowywał takim uczuciem , ale jednoczesnie wiem jaki jest jego stosunek do związku nawet stałego. On juz nie chce małżeństwa , nie chce tez mieć dzieci ( ma juz jedno z żoną ) , a ja.....?? Niby to chodzi o uczucia, o wielka miłość, a nie o instytucje formalności..ale , no własnie ALE.. narazie nie mam co gdybać ani mysleć o tym głębiej , bo to nie czas , przeciez w swietle prawa nadal jest zonaty, jednak ciekawa jestem jak życie się ułoży. Wiem jednak , że ja chciałabym w życiu mieć właśnie "TO"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ktos kto.....to co napisalas doslownie wstrzasnelo mna i zdenerwowalo. jesli facet z ktorym jestem teraz powiedzial by mi , ze nie chce juz miec zony, nie chce juz miec dzieci, bo ma je z poprzednia to uznalabym go za cholernego egoiste i pozostawila go samemu sobie. tu milosc by sie moja wyczerpala. samo bycie z kims to dla mnie za malo. ja wole sformalizowany zwiazek, a nie zycie niby razem ale jak jakis problem to do widzenia. zycie w jakims konkubinacie, mi akurat to nie pasuje. ale kazdy ma wolny wybor. wlasnie dziewczyno co z Toba , co Twoimi potrzebami, z Twoimi marzeniami. przeciez Ty tez masz byc wazna w tym zwiazku . czy zyjac nadziejami nie zmarnujesz sobie zycia. ja wiem , ze nie bylabym ciekawa jak sie dalej zycie ulozy, bo po takich jego deklaracjach o ukladaniu sie czegokolwiek nie moglo by byc mowy. ja bym wybrala inna droge a egoiste bym zostawola. napisalam co mysle, takie moje zdanie. mysle, ze bedac razem wspolne dazenia i cele sa najwazniejsze. moje nie moje Kochanie chce tego wszystkiego. razem chcemy byc malzenstem i miec dzieci. On pomimo wczesniejszego zwiazku, nieudanego zreszta, teraz do takiej decyzji dojrzal i jest w pelni swiadomy , ze to ze mna chce miec szczesliwa rodzine. a ja tez tego chce. razem , razem , razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ninke, właśnie RAZEM. Nic nie spaja jak problemy i kłopoty, które się wspólnie pokonuje. I są to potem wspaniałe niezapomniane chwile. Tym bardziej, że po tych chwilach jesteśmy juz tylko MY:D ktoś.......to, co napisałaś bardzo mnie zdziwiło. Myślałam, że macie wiele wspołnie juz podjętych decyzji dogadane. O ile mogę zrozumieć, że świeżo po rozwodzie nie myśli się o slubie, to ciężko mi zrozumieć całkowite wykluczenia dzieci i małżeństwa(choć bardziej dziwią mnie dzieci niż małżeństwo). W końcu można zniechęcić się do insttucji, ale jak można zniechęcić się do czegoś, co jest kwintesencją życia? Tym bardziej, że dziecko Twojego mężczyzny, choć jego, będzie nie w pełni jego. Będzie niedzielnym tatą, nie będzie uczestniczył w życiu dziecka na codzień. I sam tak łatwo rezygnuje z ojcostwa!!!! Tego zrozumieć za bardzo nie umiem. Niestety. Dla mnie to zwykłe wygodnictwo. Chyba, że istnieje możliwość, że nie jest w pelni pewien swoich uczuć do Ciebie, przykro mi to pisać. Albo jeszcze przeżycia okołorozwodowe. Ale przemyśl wszystko dokładnie. I trzymajcie się. Muszę kończyć, a jeszcze mam kilka myśli w głowie. Do następnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto czuje to samo...
wiesz ninke.......... smutno mi się zrobiło po twoim wpisie., ale to dobrze, cieszę się że jest ten topic na którym moge znależć opinie obiektywne osób w podobnych sytuacjach , jednocześnie zachowując swoja prywatność.. myślę bardzo podobnie do ciebie , niestety :( czas pokaże co będzie, nawet nie ma jeszcze rozwodu przeciez.. ech

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto czuje to samo...
:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto czuje to samo...
chyba jestem jeszcze bardzo niedojrzałą osobą...ślepo zakochaną szczeniarą, która na dodatek nie ma odwagi mówić wprost czego oczekuje, tłumaczę się tym , że skoro jednego nie zakończył to co planować drugie. Jednak chciałabym mieć jakąś wizję , a teraz nie mam. Jedno co jest jasne to wspólne zamieszkanie oraz to że chcemy byc razem.... dziękuje za powyzsze odniesienia do mojego postu.pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kotku nie jesteś szczeniarą, nie deklarowałem że już nigdy nie chce mieć dzieci , przy tobie codziennie jest mi co raz lepiej i tak mogłem mówić tylko na początku jak jeszcze nie wiedziałem jaka jesteś i jak to się wszystko poukłada ale teraz powoli zaczynam sam nawet o tym myśleć bo wiem że chciałabyś mieć dziecko tylko że teraz na początek zaczniemy od kotka i rybek:) KOCHAM CIĘ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I co Wy na to?????????Mam na myśli post powyżej...............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Młodość to skarb raz zmarnowana już nie wraca nie depczcie własnego szczęścia bo potem przez całe życie trzeba się rwać ku niemu daremnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ktos kto...... nie chcialam , zeby CI sie zrobilo smutno po moim wpisie, choc obawialam sie , ze moj wpis moze sprawic Ci przykrosc. jednak mysle, ze dobrze, ze wyrazilam swoje zdanie. sadze, ze w tym calym ukladzie to wlasnie ja powinnam byc najwazniejsza i moje potrzeby powinny byc wazne. tu trzeba sie wykazac egoizmem i miec szacunek do siebie, bo inaczej On szanowal mnie nie bedzie. wiem, ze musze byc silna by nie zostac zniszczona przez jego jeszcze zone i przez jego dzieci. na szczescie znam i mam swoja wartosc i nie tak latwo jest sie do mnie przyczepic. ja tez jestem bardzo mocno zakochana i czuje , ze to uczucie jest wzajemne. i czasmi ta milosc do niego mnie przeraza , bo wiem , ze jestem gotowa wiele zniesc dla tej milosci . ale ciesze sie , ze kocham pomimo tego wszystiego. milego weekendu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc Anouk. u mnie to taka hustawka. wspieram go w tym wszystkim ale nie wiem ile jeszcze i czy dam rade. zerwanie z nim kontaktu do czasu uporzadkowania jego spraw bylo by dla mnie jeszcze trudniejsze. im mniej mysli na ten temat tym lepiej. a jak myslec to myslec oizytywnie. w koncu bedzie dobrze. wlasnie co tam u innych slychac. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja już nie wiem co mam robić. Jesteśmy razem 3 latka, On wciaż jest żonaty i dzieli nas odległość. Zona o nas wie, ale powiedziała, ze rozwodu mu nie da. On chce sie rozwiść i wierzę, że tak będzie, ale czasmi brak już mi sił. Teraz spedziliśmy razem 4 dni, chciałabym by ze mną zamieszkał. Na razie to jednak niemożliwe. Wierze w Nas, ale czasami już sama nie wim co o tym myśleć.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto czuje to samo...
dogie - podziwiam Cię że czekasz tak długo. Wiesz myślę że nie byłabym tak silna, być całe 3 lata ciągle z kimś kto ma swoje inne drugie życie. To jakby żyć pozyczonym czasem.....dla mnie na dłuższą mete nie do zniesienia, podobnie jak ninke- niewiem ile wytrzymam, ale wiem że nie będą mogły to być lata. Wystarczająco trudno jest pogodzic się z tym , że mój wybrany ma przeszłość która zawsze będzie oddziaływać na teraźniejszość, a co dopiero być tyle czasu w takim "układzie" nie wyobrażam sobie tego...Mimo nawet wielkiego cierpienia , musiałabym się chyba wycofać, bo to niszczy na dobrą sprawę i jest nieuczciwe- takie "brudne" niezdrowe uczucie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dogie..... a ja mysle, ze ten facet cos kreci i ze po prosu mu wygodnie miec zone i kochanke. Ty od czasu do czasu, bo odleglosc Was dzieli a na codzien rodzinne zycie. najlepiej sprawdz czy on faktycznie sie rozwodzi, bo mowic mozna wszystko. a 3 lata to juz wystarczajaco dlugo by rozwod uzyskac o ile zlozylo sie pozew. n a sila nie mozna nikogo zatrzymac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto czuje to samo...
chyba ze dogie sama świadomie się decydujesz na ten związek - układ- ale czy satysfakcjonuje ciebie bycie tą trzecią??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto czuje to samo...
tfu drugą.....:) druga kobieta ,ale nigdy pierwszą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale On naprawdę sie rozwodzi, widzialam pozew. Tylko żona powiedziala, ze rozwodu mu nie da. Jesteśmy w związku na odległosć bo On nie może zmienić pracy i na razie to jet wygodne, że mieszka w domu. Oni ze sobą nie sypiają odkąd żona dowiedziała się o Nas. Przecież On musi to wszystko poukładać i ja Mu wierzę.Kochamy się bardzo, zona dla Niego już nic nie znaczy, synowie są już dorośli po studiach, ale to nie tak prosto zmienić wszystko od razu. Tylko czasami nachodzą mnie wątpliwości czy Jemu tak nie jest wygodnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto czuje to samo...
chmmm wiesz... 3 lata to wystarczający okres by wszystko poukładać. Dla chcącego nic trudnego. Nie wyobrażałabym sobie aby mój mieszkał z żoną, nigdy w życiu!! jedyna rada : POROZMAWIAJ Z NIM SZCZERZE!! bo dla mnie to zwykłe wygodnictwo z jego strony...a dni mijają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dogie.....jesli facet ten wciaz mieszka ze swoja zona to na jego rozwod nie masz co liczyc. widac , ze on nie chce zmienic nic w soim zyciu i odpowiada mu ta cala sytuacja. jak by mu nie oidpowiadala to by sie wyprowadzil. to , ze on Ci cos mowi to jedno a robic moze zupelnoe cos innego. po prostu wierzysz w to co chcesz wierzyc, a on wykorzystuje Twoja naiwnosc. a Ty czekasz a jednoczesnie wtracasz sie w jego zwiazek, ktory jak widac istnieje , bo wspolne mieszkanie ze soba o czyms swiadczy. ale jesli Tobie ta sytuacja odpowiada to Twoja sprawa. jedynie co mozesz zrobic to koniecznie z nim porozmawiaj , choc nie sadze , ze on bedzie potrafil byc szczery w stosunku do Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My rozmawiamy SZCZERZE i wiem napewno, ze On mnie kocha i zależy Mu bardzo na naszym związku. Ale narazie nie możemy tego zmienić, On prowadzi dużą firmę, przecież musi zarabiać, nie może zrezygnować z pracy, musimy z czegoś zyć. Na razie wiem, że nie możemy mieszkać razem bo niby gdzie.On mieszka z żoną, ale w osobnych pokojach, oni nawet ze sobą nie rozmawiają. Przecież nie będzie wynajmował mieszkania jak ma swoj dom. Każda sytuacja jest inna wiec nie załamujcie mnie. On chce sie rozwieść i rozwiedzie się, przecież nie przeprowadzę się do Niego jako kochanka. Póki oni sa małżeństwem na papierze nic nie można zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto czuje to samo...
ręce mi opadają Dogie.... jeśli prowadzi dużą firmę to stac go na wynajęcie mieszkania....Wydaje mi się że żyjesz złudzeniami, szkoda bo potem jest tylko cierpienie. Swoją droga jak Ty to znosisz, wiedząc że on nadal zasypia i budzi się blisko swojej zony...sorry ,ale to przechodzi moje wyobrażenie - nawet zakładając że się kochacie oboje tak samo wielka miłością....przeciez to boli!! rety kobieto - współczuję, ale życzę powodzenia- ja bez chwili namysłu zrezygnowałabym.nawet bym się w to na twoim miejscu nie pakowała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dogie....ja to juz raczej bez komentarza. pewna to mysle nawet siebie byc nie mozesz a co dopiero jego. wierzysz w to co chcesz wierzyc. jesli on by chcial odejsc od swojej zony to by odszedl. ale widac co innego jest dla niego wazne. cos nie widze zeby on chcial porzadkowac swoje zycie.a tego typu gadki co napisalas to nic nie znacza. jesli sytuacja trwa 3 lata to powinno to Ci otworzyc oczy a nie naiwnie wierzyc w jego slowa. fakt nie wiem jak jest naprawde, kazda sytuacja jest inna ale poki facet nie jest rozwiedziony to na takiego trzeba patrzec z ostroznoscia i czujnoscia i za bardzo nie ufac. szkoda dziewczyno twoich mlodych lat. a on sie dobrze bawi , bo ma kochanke, a zonke w domku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzuiewczęta przecież On nie jest z zoną, nie sypiaja ze sobą, nie rozmawiają, On tylko mieszka z nią w jednym domu, ale przecież nie w jednym pokoju. Na razie tak musi być. Jak się rozwiedzie to napewno coś wymyślimy. Widzimy sie dosć często, czasami nawet spędzamy ze sobą kilka dni i ona wiem, że On jest zemną.On dopiero teraz wie co to jest szczęście i miłość. Z żona to był z przyzwyczajenia ożenił się bardzo młodo. Nie dolujcie mnie, przecież u Was też nie wszystko jest tak jak byście chciały, liczyłam tu na wsparcie bo jest mi bardzo smutno że On musi wracać do domu, że nie mozemy być razem codziennie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TAK TO JUŻ JEST
Nie wiadomo kto tu jest ślepy a kto zaślepiony.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto czuje to samo...
dogie- wsparcie możesz otrzymać, ale wiesz ja szukałam w forum obiektywnego spojrzenia i dobrej rady , tak wiec czytając twój post uznałam że szczerość w stosunku do ciebie jest tym co bys chciała otrzymać. Taki jest mój punkt widzenia....podziwiam za wytrwałość w tym związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy to w ogóle
można nazwać zwiazkiem? facet z doskoku po czym wraca do zony z którą tylko razem mieszka. Przecież to farsa nie związek,on się bawi,a ona.......wierzy takiemu lowelasowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×