Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

MM-

On się rozwodzi i zaczyna związek ze mną

Polecane posty

Gość ktoś kto czuje to samo...
mam podobne mysli jak Ty- Isabelle30, niestety podobne ..... do tego jak się okazało rozwód jeszcze daleko , więc póki co nadal jestem kochanka w świetle całej sprawy...To nie jest tak że jestem nią dla niego, ale dla samej siebie ...Pomimo miłości i chęci życia razem kiedyś, nie wszystko będzie takie piekne...Trzeba czekać , tylko pytanie czy jest gdzies granica po przekroczeniu której juz dalej nie będę chciała...jejku nie wyobrażam sobie jak będzie. To nie jest tak że ogromna miłość, szczera i prawdziwa wszystko przetrwa,najgorszy jest brak pomysłu...niz nawet najgorsza wizja tego co będzie. czy oby nie będę czekać pół zycia ? czy nie pokocham na zabój? a potem....tylko będę czekać i czekać i czekać...Już dostatecznie długo spotykamy się ze sobą , a tu ..samo kochanie jest cudowne,ale ta rzeczywistość mnie przeraża

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Ktoś kto czuje to samo Cieszę się, że nie jestem odosobniona w tych sprawach. Jak widzę, Twoja sprawa jest jeszcze trudniejsza od mojej. Podziwiam Cię za determinację w czekaniu, ale pytanie - ile można czekać i czy warto, bo przecież czas ucieka, życie wraz z nim... Możemy się opamiętać dopiero wtedy, gdy będzie za późno. To nasze życie i musimy z niego brać jak najwięcej ale dla siebie. Ja już pół roku usiłuję sobie poukładać w głowie myśli i jeszcze mi się nie udało. Nie jestem przekonana do tego, czy wytrzymam psychicznie te wszystkie wyrzeczenia i pogodzenie się na bycie tą drugą żoną (tylko cywilną) i to że on już ma dziecko ale niestety nie jest ono moje. Poznaliśmy się niecały miesiąc po jego rozwodzie - tym bardziej podziwiam Ciebie, że godzisz się na to wszystko. TAK NAPRAWDĘ POZOSTAJE TYLKO JEDNO PYTANIE - CZY WARTO CZEKAĆ I AKCEPTOWAĆ TAKI STAN RZECZY? Gdy odpowiedź będzie negatywna - to bardzo trudno potem żyć ze świadomością, że tyle czasu się czekało i to wszystko na nic. Pozdrawiam miło!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie rozumiem cię
Izabelka, naprawdę uważasz, że "cywilna" żona to coś gorszego? A jaki to miałoby mieć wplyw na małżeństwo? Ja byłam tą " kościelną" żoną i małżeństwo okazało się na tyle nieudane że się skończyło rozwodem. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze spotkam kogoś i mimo,że będę "tylko" cywilną żoną, to małżeństwo będzie o wiele lepsze od tego zawartego wprawdzie przed ołtarzem, ale pochopnie, w młodym wieku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie mówię, że druga żona jest gorsza od pierwszej, jest po prostu inna. Mamy inne doświadczenia życiowe. Ja uważam, że ślub kościelny jest dopełnieniem miłości i zapewniam Cię, że nie jestem praktykującą katoliczką. Tak mnie wychowano i teraz trudno jest mi się przestawić na inny tok myślenia. Mam nadzieję, że mnie choć troszeńkę zrozumiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
isabelle30.......gdy tak przeczytalam co najpierw napisalas, to sie zastanowilam nad sensem dla ktorego jestes wlasnie z takim facetem po przejsciach, skoro tak trudno Ci tak wiele rzeczy zaakceptowac. wazne jest by czuc sie szczesliwa w zwiazku, a nie zadreczac sie. u Ciebie jest juz o tyle prostsza sytuacja , ze on jest juz po rozwodzie. majac tyle watpliwosci co Ty masz to nie wiem czy Ty kiedykolwiek to sobie poukladasz i zaakceptujesz. na pewno musisz zmienic myslenie o tym wszystkim. no i kocha sie pomimo wszystko. ja to juz sama nie wiem , czy ja to jestem taka zakochana , czy taka tolerancyjna czy taka optymistka, ze to co bylo to bylo, wazne co jest teraz a przyszlosc zalezy od nas.i nie tragizuje , ani nie wymyslam czarnych scenariuszy, bo po co. a ze nam zalezy na tym,by byc razem, by zyc szczeliwie to damy rade poukadac to wszystko tak by wlasnie czuc sie szczesliwie. nie sztuka byc pierwsza miloscia. wazne , zeby ta milosc utrzymac. a i tak mysle , ze najwazniejsza jest ta ostatnia milosc. pozdrawiam i zycze optymizmu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto czuje to samo...
a mam takie przemyślenia teraz...i pytanie do Was: Czy dalej spotykałybyście się z waszymi mężczyznami wiedząc ,że nie będą mieć rozwodu, choć ich związki już są zakończone, mieszkali by osobno i prowadzili swoje życia (nowe) ale ciągle będąc formalnie małżeństwem ?? tak hipotetycznie ... bo ja ostatnio nad tym się zastanawiałam,rozum podpowiadałby - zostaw go, ale co zrobiłoby serce?? czym wtedy bym się kierowała?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do kogoś kto czuje tak samo
musisz sie przygotować na to, że on nawet jesli chce może nigdy nie dostać rozwodu. Ja też tak mialam, kochalismy się bardzo, po roku on wniósł sprawę o rozwód, ale jego była udowodniła mu winę i nie zgodziła się na rozwód. Takie jej prawo, nieludzkie, ale prawo. Po 3 latach u nas zaczęlo się robić nudno zwłaszcza jak zamieszkaliśmy razem. Miałam już dość czekania na coś co może nigdy nie nastąpić. Chciałam dzieci, on nie bo już miał swoje dorosle. Po 4 latach rozstaliśmy się , początkowo bardzo cierpiałam, pózniej poznalam człowieka wolnego w moim wieku. W pażdzierniku wychodzę za mąż i jestem bardzo wdzięczna żonie mojego kochanka, że nie dała mu rozwodu bo dziś byłabym z kimś tylko z przyzwyczajenia i nigdy nie poznalabym smaku tej prawdziwej miłości, którą czuję dziś do narzeczonego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto czuje to samo...
dziękuję za Twój wpis....daje dużo do myślenia... Życzę Ci z całego serca szczęścia. Chciałabym żeby wszystko się ułożyło, żeby było dobrze. Zawsze jakoś to będzie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto czuje to samo...
szczerze sie zdołowałam twoim wpisem, bardzo niechciałabym aby moje czekanie tez stało sie czekaniem na cos co nigdy nie nastąpi...narazie mam jeszcze siłę, ale zawsze zapał jest na poczatku, oby nie wygasł

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z tego co wiem
...to nie ma takiej możliwości, żeby nie dostać rozowdu bo jedna ze stron się nie zgadza. Cala sprawa się wtedy przeciąga i to znacznie ale jeśli para np kilka lat nie mieszka ze sobą, to chyba łatwo udowodnić całkowity rozkład pożycia i wtedy raczej rozwód zostaje orzeczony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiecie baby
teraz są nie tylko rozwody ale i seperacja. Jak jedna ze stron chce seperacje bo nie pozwala jej wiara na rozwód nie ma mocnych. Nawet najlepszy adwokat nie pomoże. Cos o tym wiem. Jestem juz w seperacji 7 lat a moja kobitka o rozwód walczy niestety ja na niego nigdy sie nie zgodze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ktos kto...trudno jest mi gdybyc. kocham go badzo, ale nie zgadzam sie na bycie wieczna kochanka. bo taki status to mam , patrzac na to, ze on sie rozwodzi.i tak sytuacja jest trudna nawet gdy rozwod bedzie , bo to w koncu facet po przejsciach. ale pokochalam go. jesli jego jeszcze zona nie zgadzala by sie na rozwod to nie czekalabym , odcielabym sie. ja teraz nie chce w tym wszystkim uczestniczyc, dlatego jestesmy daleko od siebie. mam nadzieje , ze to przetrwamy, ale to nie moze trwac dlugo. no i tak jak napisala ..do ktos kto.... po dlugim czasie takiego czekanie , mozna sie nie doczekac. a poza tym nawet gdy po tak dlugim czasie dojdzie do rozwodu to wiele rzeczy sie zmieni i nie koniecznie jemu moze byc po drodze z nami. no i jesli ktoras ze stron sie nie zgadza na rozwod to moze sie rozwod dlugo ciagnac , ale rozwod w koncu bedzie, tylko pochlonie duzo czasu i pieniedzy. ja nie chce ukrywac naszej milosci, chce zyc normalnie.bycie kochanka to nie dla mnie. czas pokaze co bedzie i ten czas nie moze byc dlugi. u niego jest sprawa bez orzekanie o winie wiec z tego co mowil adwokat powino sie skonczyc szybko. ale wiadomo roznie to bywa.poki co jestesmy pozytywnej mysli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wejdź na jakiekolwiek strony
na temat rozwodów. Po kilku latach separacji zona dostanie rozwód, chyba, zed są istotne przyczyny, np dobro małoletnich dzieci. Wiarą się nie zasłaniaj bo rozwod sam w sobie nie jest traktowany jako grzech, dopiero związanie się z kimś po rozwodzie nim jest. Nie tłumacz więc wiarą swojej złośliwosci wobec żony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie baby...... ..i co ci to da? na sile kogos trzymac i tak sie nie da. jakby ze mna facet nie chcial byc to rozwod zaraz bym mu dala. po co ludzie tak sobie a przy okazji innym zycie komplikuja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto czuje to samo...
ech, często tak bywa że ludzie niby dorośli-dojrzali ( no ba! w końcu ślub potrafili wziąć ,a to dorosła decyzja! ) nie potrafia jak normalni, poważni ludzie dogadać. Wszystko teoretycznie powinno się dać rozwiązać na drodze rozmowy!! Na złość komuś uprzykrzać życie?? no bez sensu...A tak każdy mógłby zacząć nowy rozdział w swoim życiu, bez nerwów..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto czuje to samo...
Ninke....z naszym statusem kochanki to nie za ciekawie... Mnie to gryzie, denerwuje i właśnie do takich przemysleń skłania.ile można? czy i tak w przyszłości jak napisała osoba do mnie "do ktos...."nie okaże się że wszystko było ulotne i nie warte świeczki? zaryzykować trzeba, bo przecież nie jest to błaha sprawa, z której łatwo i bez bólu sie mozna wyplątać....Uczucia, to jednak jest ważne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ktos kto..... mowia , ze milosc wszystko przetrzyma.u mnie jak na razie sie sprawdza. tylko wlasnie nie wiem co przyniesie przyszlosc i wlasnie co z tego wszystkiego wyniknie, czy warto bylo, czy nie okaze sie , ze byla to strata, zabrane latka i pustka. on wlasciwie mial to wszystko o czym ja poki co moglam sobie tylko pomarzyc _ slub , dzieci , rodzina. z tego co wiem , nie bylo to u niego z milosci , ale w koncu przyrzekal. teraz chce tego wszystkiego z milosci. ja jestem za slaba by to wszystko skonczyc. mysle , ze to bylby wiekszy bol dla mnie niz tkwienie w tej calej sytuacji i czekanie. wiec niejako zgadzam sie na status kochanki. chociaz kochanka to kojarzy mi sie bardziej z osoba , ktora zgadza sie na jego bycie z zona, a on zone oklamuje i tak kochance to odpowiada. jakby sie nie nazwac to wlasnie my darzymy sie takim niezwyklym uczuciem. uczuciem , ktore zaskakuje mnie , bo nie wiedzialam , ze tak bardzo mozna kochac i byc kochana. jednak zdystansowanie sie od tego wszystkiego i rozsadek jest potrzebny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto czuje to samo...
no własnie w koncu przyrzekał.... ech to życie figle płata! dla mnie co by się nie stało te lata nie będą stracone, wiele pieknych wspomnień i przynajmniej miłość o której marzyłam , o tych pięknych chwilach "razem"....tylko boje się nawet trochę snuć plany o wspólnej przyszłości, żyje tu i teraz. Odważna moge byc tylko w swoich marzeniach...Żeby potem w razie czego nie cierpieć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto czuje to samo...
juz sama nie wiem czy cieszyć się że znalazłam topik na którym moge "porozmawiać" z osobami w podobnej sytuacji , czy sie nie cieszyc......bo tak zyłabym złudzeniami przeczytałam też topik następujący http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=2959590 i ......licho mi się zrobiło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma możlwiości, żeby sąd nie orzekł rozwodu, jeśli strona się nie zgadza.......ci, co piszą, że trwa to dłużej, ale kończy się rozwodem mają rację:) Widzę, że lubicie się dołować. Radzę Wam zamiast czytać niektóre głupawe i przygnębiające, a nie Wasze topiki, zrobić coś dla siebie, albo dla innych. Zacznijcie się nawet uczyć języka obcego, cokoliwek robi konstyruktywnego zamiast czytania dołujących postów oraz myślenia, gdybania. Za dużo myślicie moim zdaniem. A skoro za duzo myślicie, to może brak Wam wiary i pewności? Szczerze, kiedy rozwodził się mój mąż ani przez chwilę nie zwątpiłam, zawsze ufałam, że to MY jesteśmy dla siebie stworzeni i musi się dla nas skończyć dobrze. I jest dobrze, teraz słodko śpi z gazetą na kanapie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto czuje to samo...
kochana Anouk !! zazdroszczę Ci i gratuluję....tak sobie teraz pomyślałam i dodałam swój post do tamtego topicu...faktycznie miałam ostatnio kilka trudnych sytuacji w których się chyba nie umiałam odnaleźć , ale zdam się na intuicję i na uczucia.Co ma być to będzie !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja to czasami lubie poczytac takie dolujace rzeczy. by w zbytni optymizm nie popadac. ale swoje wiem i sadze , ze pomimo tego wszystkiego i tak bedziemy razem. chociaz licze sie z kazda mozliwoscia. bo w takich przypadkach jak nasze to roznie bywa.ale kazda sytuacja jest inna i nieczego nie mozna uogolnic. niestey z tym moim zaufaniem do niego to nie jest tak jak byc powinno. Dobrze Anouk, ze tak to sie u Ciebie dobrze poukladalo, ale w przypadku gdy facet nie ma dzieci z poprzedniego zwiazku to wszystko jest latwiejsze. Twoj facet niczym nie jest zwiazany z jego poprzednia zona, to w sumie dla niego obca osoba moze byc. ja zdaje sobie sprawe , ze przeszlosc mojego nie mojego zawsze bedzie sie za nim ciagnac. jednak wierze , ze bedzie mozna zyc normalnie. faktem jest , ze nie ma co za duzo myslec do przodu, bo wtedy czarne scenariusze powstaja i zobaczyc mozna niewiadomo jakie problemy. zyje zatem terazniejszoscia, bo czas i tak pokaze co z tego wszystkiego wyniknie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesć dziewczynki:) Ciesze się, że nastawieni choc troche lepsze:) Tak szczerze, to im dłużej żyje jestem zdania, że nie należy zbyt dużo myśleć, gdyż z takiego myślenia nie powstaje nic dobrego, same koszmary i jak słusznie pisze ninke same czarne scenariusze..... Jeżeli macie się unieszczęsliwiać myśląc, lepiej znajdzcie sobie jakieś twórcze zajęcie, pożyteczne i rozwijające. Zdrowiej dla waszej psychiki, a poza tym na pewno się rozwijacie. Czasem tez czytuję inne topki, zawsze odnosząc wrażenie, że niektóre tamety i niektóre problemy stwarzaja sobie sami ludzie swoim profilem osobowościowym. W życiu natomiast nie lubi się smutnych i narzekających osób, ludzie wolą być z kims radosnym, szczęśliwym i zadowolonym. Takim właśnie się zazdrości, natomiast z problemów marudzących sie częściej cieszy, że nie są naszym udziałem. Wiem, że brak dziecka ułatwił mi sprawę, ale gdyby było dziecko też pewnie wszystko umielibyśmy sensownie poukładać:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a do isabelle: z takiego myślenia \"cywilna żona\" gorsza od kościelnej tworzą się Twoje złe myśli, wątpliwości i problemy żona to żona i koniec nie ma innych rozróżnień a jeśli mam byc szczera: to znam masę kościelnych małżeństw, które żyją ze sobą w sposób wojenny, tworząć jaką chorą karykaturę małżeństwa i kilkanaście tylko cywilnych, które są niezwykle udanymi związkami nie ma zaasad. nie ma reguł i jeszcze jedno: z obserwacji rodzinno-towaryzskich wynika, że drugie małżeństwa są właściwie tymi jedynymi, w sensie tym, czym małżeństwo jest obie strony są dorosłe, dojrzałe i dojrzały do tego, na czym tak właściwie polega bycie ze sobą w związku:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do isabelle: a jeżeli ten związek jest całkowicie na przekór twoim wartościom, pogladom i z tego, co piszesz jesteś pełna wątpliwości, nie idź dalej w tą stronę, bo będzie jeszcze gorzej będziesz się spalać dalej, jesli nie umiesz tego zaakacptowac i być szczęśliwa, lub choćby tylko tolerować:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do Anouk Dzięki Kochanie za dobre rady. Bardzo tego potrzebuję. Mam masę rozterek i wątpliwości, ale też wiem, że bardzo kocham tego faceta i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Wreszcie doszłam do wniosku, że po prostu muszę tę całą sytuację zaakceptować bo nie mam innego wyjścia, jeżeli chcę być z nim. Wiem, że będzie to trudny proces, ale muszę to zrobić - dla siebie, dla niego, dla nas. Potrzebowałam tylko silnego bodźca do zmiany nastawienia. W życiu czasem tak jest, że samemu trudno jest się do czegoś przekonać. I od Ciebie właśnie ten bodziec dostałam - bardzo Ci za to dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do kobiet, które są kochankami... Postanowiłam odłożyć swoje sprawy na bok i spojrzeć na Waszą sytuację chłodnym okiem, z pozycji kogoś, kto stoi obok. Pewnie, że sytuacja kochanki nie jest najlepsza. Ale odpowiedzcie sobie na pytanie, kto z Was w Waszych związkach jest uczciwy przynajmniej wobec siebie? Wy na pewno nie, bo narazie żyjecie złudzeniami, Wasi faceci też nie - ani wobec siebie, Was i swoich żon. Kobietki - myślcie przede wszystkim o sobie, by Wasze plany życiowe były bardziej realne. Na dłuższą metę nie da się żyć iluzją. Spróbujcie sobie odpowiedzieć na pytanie, kiedy w końcu będziecie WY, kiedy nadejdzie WASZ CZAS? Życzę Wam tego, byście jak najszybciej zaczęły żyć własnym życiem, zgodnie z własnymi marzeniami. Bo życie niestety ucieka.... To tyle, ale się napociłam - prawda? A teraz wracam do własnych problemów, bo one nadal istnieją...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
isabelle Jak czytałam to, co napisałaś, to troche spurpurowaiałam z onieśmielenia, ale teraz szeroko sie uśmiecham:D Cieszę się, że moje mędrkowanie tu na forum się komuś przydaje. Jedna osoba, która na tym coś skorzysta znaczy bardzo, bardzo wiele. Bo wszystko to, co przeszłam, ma wtedy dodatkowy sens. Wszystko to, do czego często dochodziłam sama jest dla innych prostsze i cieszę się, że dzielenie się moimi przemyśleniami komuś służy i pomaga:D Moja koleżanka, kiedy ja biadoliłam (przejmowałam się jak na newsy zareagują moi rodzice, których bardzo kocham) powiedziała mi, że jeśli to prawdziwa miłość, to do naszego uczucia przekonamy wszystkich. I tak się stało. Tylko, że to trwa, to proces nastepujący etapami. Ale jak się jest na właściwej drodze, ciężko z niego zrezygnować. Wystarczy, że spojrzysz za siebie:nie po to tyle zrobiłam, żeby teraz hamletyzować:) Uważam, że wiele zależy od naszego nastawienia psychicznego, włąsciiwie wszystko, bo nasze szczęście i w końcu jest tak, że zakładany przez nas wariant rzeczywistości staję się faktem:) Powodzeni i wytrwałości isabelle Czekałam dziś na twój post i czekałam na to, co napiszesz. Kobiety bądzmy dzielne, bo tacy ludzie są szczęslwi. Ci dzielni, którzy chcą byc szczęslwiw i do tego dążą, a nie załamują się:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś kto czuje to samo...
jak ja chciałabym na mój zwiazek patrzeć juz z perspektywy czasu przeszłego....z pozycji juz normalnej dziewczyny a nie tylko jak narazie "kochanki" choc i tą kwestie wyjaśniłyśmy juz na forum, że kochanka to godzi się na bycie tą druga, a my wcale się nie zgadzamy , tylko trafiłyśmy na taki trudny okres... czasami żałuję że nie spotkałam go jak już będzie po wszystkim, tylko tak trzeba czekać. Tak więc okazuje się ze takie związki to niezłe lekcje pokory i wytrzymałości ... choć obecnie niewiem jak dalej i jak długo to trwac będzie to przynajmniej jestem osobą szczęśliwą i tymi chwilami żyję. Bo zakochanym być, kochać i byc kochanym to cudowna sprawa :) powodzenia wszystkim, oraz dzięki że jesteś Anouk - mądre rady i twoje przemyślenia czasami naprowadzają na pewien tok myślenia, chyba pozytywny nawet "ten dobry" dający nadzieję :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cieszę się, że tak myślicie. Dla mnie w ogóle życie bez nadziei, bez pozytywnego myślenia, to nie życie...... No bo chyba wtedy pokarałoby mnie Coś i za karę zmusiło do życia. mamy się cieszyć życiem, ma się tylko jedno. A nie dołować, smucić i narzekać. Jak czytam tu na forum niektórych pesymistów albo słucham to z mojego punktu widzenia skoro jest tak fataknie pozostaje im (1) iść do psychiatry, (2) popełnić samobójstwo. Skoro jest tak żle pragmatyzm nakazuje znależć najprostsze rozwiązanie, żeby źle nie było:P Dziewczyny cieszmy się życiem, nawet kiedy nie uklada się w danym momencie najepiej. Przecież równowaga musi być w przyrodzie:p I nie po to teraz jest żle, żeby było zawsze żle. Ale też nie po to jest dobrze, żeby było zawsze dobrze. Ale się dzisiaj filozofizna zrobiłam. Pewnie wina pogody:P A że taka ciężka, to wybaczcie mi wpadki i mało wyrafinowane dziś monologi:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×