Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

MM-

On się rozwodzi i zaczyna związek ze mną

Polecane posty

Celineczka, no czytałam, czytałam... Autorka nic z tego nie rozumie, ale sama dyskusja OK. Od czego by tu zacząć, są tam osoby \"biegłe w temacie\";) Twój proboszcz ma rację. Nie jest to grzech smiertleny, bo nie jesteście jeszcze małżeństwe, z tego można sie wyspowiadać itp. Paradoksem jest to, że jeżeli małżonek cywilnie rozwiedziony żyje w konkubinacie i regularnie sie spowiada, wszystko jest do zaakceptowania przez Kościół. Natomiast, gdy decydujesz się na cywilne małżeństwo, nie możesz przystępowac do sakramentów. No chyba, że zdecydujecie się na \"białe małżeństwo\". Szczerze, ja tego problemu nia miałam, bo nie wierze, choć lubię podyskutować sobie z księżami:P Natomiast mój mąż odczuwał dyskomfoty, jest wierzący, praktykuje dosć nieregularnie, ale coś mu tam nie leżało..... Wiem, że to może być problem...najlepiej idź i porozmawiaj z jakimś dominikaninem. Oni w tej kwestii najlepiej rozumieją, są otwarci i są też najlepszymi znawcami wiary i jej dogmatów, a przy tym robią dobry uczynek ze swego rozumu. Tacy parafialni księża, często są........wsteczni, aroganccy, niedoinformowani, zasklepiali w swych pogladach itp. Może jestm nieobeiktywna, ale na księżach z mojej parafii się nie raz zawiodłam i rozczarowałam, a na tych zakonnikach nigdy. Zresztą to przeważnie oni i jeziuci prowadzą duszpasterstwa dla osób żyjących w zwiazkach niesakramentalnych :) Skontaktuj sie z nimi, jestem pewna, że lepiej Ci w tym pomogą niż ja. dominikanie prowadzą swój serwis w necie:) A w sprawach domowych życzę Ci cierpliwości. Może ex się miota i pogubiła się w tym wszystkim? Może przejrzy na oczy? Życzę Wam tego i specyzowania zasad gry :) trzymaj sie celineczko:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A poza tym sporo zależy od księdza, od człowieka, bo to też człowiek. i tego jakim jest człowiekiem uściski:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
celineczka jak czytam Twoje opisy to włos mi się jeży... swoją drogą to nie tylko Twoje są bulwersujące... na nieszczęście wspólna płaszczyzna porozumienia jest chyba niemożliwa do wypracowania bo z jakąkolwiek propozycją wyjdziecie to ona profilaktycznie się nie zgodzi... niektóre kobiety po prostu obierają sobie za sens życia utrudnienie życia byłemu... tak często bywa... wiem kiedyś jak pocieszałam moją koleżankę najtrudniej mi było wybić jej z głowy i przetłumaczyć że nie ma prawa patrzeć na świat w sposób „dlaczego on jest szczęśliwy a ja nie”, byłam przerażona bo co drugie zdanie ten tekst słyszałam! teraz jak poukładała sobie życie z kimś innym to okazało się że jego szczęście jej nie przeszkadza, racja, z niepowodzeń się dalej cieszy ale sama mu już nic nie utrudnia... tak więc trzymam kciuki by znalazła sobie kogoś kto z nią dłużej wytrzyma (bo tu chyba związek na co najmniej 10 lat byłby wskazany) i sprawy powoli się unormowały

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hello, przeczytralam wlasnie ten topik panna+rozwodnik=slub jako grzech smiertelny. poza innymi problemami, ktore zwiazane sa z byciem z facetem przeszloscia to jest tez dla mnie istotna kwestia. i trudno jest mi przyjac to , ze bede niejako wypchnieta poza kosciol. nie bede mogla isc do spowiedzi, przyjac komunii. wiara jest we mnie i przez to trudno mi to wszystko pogodzic. bo w czym jest moja wina? w tym , ze pokochalam faceta, ktory komus juz kiedys przysiegal. przysiegal nie kochajac, nie wierzac w to , ze bedzie z ta osoba na zawsze. gdyby nie dziecko nigdy by do tego slubu nie doszlo. a on niejako byl przymuszony do tego .chore to dla mnie. Anouk.... te prawa koscielne sa faktycznie jakies niedorzeczne. i jeszcze inny temat.nie wiem , czy latwiej czyjes dzieci akceptuja kobiet czy mezczyzni. ale sila rzeczy jest tak, ze jesli matka mieszka z dziecmi i poznaje faceta, to ten facet ma duzo latwiej zaakceptowac i polubic dziecko, polubic sie na wzajem niz np ja . juz nawet moj ma problemy z relacja z dziecmi. a jego byla jeszcze rzuca mu haslo, ze dzieci bardzo lubia nowego tatusia, ze ten nowy ma na nich badzo dobry wplyw i ze w ogole maja sie lepiej. on ma dla nich tylko pare godzin przy spotkaniu i ja nie mam szans byc poznana przez jego dzieci. a na takim wspolnym spotkaniu czulam sie doslownie zbedna. celineczka.....trudne sa te sytuacje o ktorych piszesz. ale ta jego byla to taki typ kobiety. ja ciesze sie , ze jego ex sobie kogos znalazla bo przynajmniej skupia sie na kim innym a nie na nas. chociaz zawsze gdy wczesniej moj sie z nia zobaczyl to ona jakies glupie teksty o mnie o nas rzucala. niektorym trudno jest zniesc , ze ta druga osoba , ktora odeszla moze byc z kims szczesliwa. pozdrawiam Was. i tak mysle jakie to sa problemy w zwiazku z facetem bez przeszlosci. problemy i tak byly wiec nie ma sie co przejmowac. zycie to ciagla walka jak nie z czym to z kims , to z samym soba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj Calineczko! Myslisz, że mnie szlag nie trafia, jak ta baba dzwoni np. w Wlentynki i mówi, że ma problem z napisaniem podania (!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!). Jezu! A z czym ona problemu nie ma w takie dni? I wiesz chyba właśnie jej o to chodzi, żebym się wściekała. Więc postanowiłąm się nie wściekać. :) Jak? Juz Ci mówię. Mój facet po prostu daje jej do zrozumienia wprost, że to nie czas i miejsce. Owszem, ja to wszystko rozumiem, że dziecko itd. ale szacunku trochę też by się przydało. Staramy się (tzn. mój mężczyzna działąjący w naszym imieniu) za każdym razem podkreślać naszą prywatność, którą ona musi uszanować. To takie zołzy, które dadzą nam, czyli mi, Tobie i nam podobnym spokój wtedy, gdy same ułożą sobie życie. :) Pozdro dla all!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znalazłam coś co może pomoże nieltórym nam zrozumiec sluby naszych panów, a i może pomoże podjąć decyzje o ich unieważnieniu.: http://www.kosciol.pl/uniewaznienie_malzenstwa aana, twoja kolezanka nie była taka zła, ex mojego potrafi jeszce teraz po prawie 7 latach od rozwodu zadzwonić do jego babci ( kobieta ma 79 lat) i powiedzieć że zniszczy jej wnuka i nie pozwoli aby on kiedykolwiek był szczęsliwy - to jest dopiero jad. Anouk, dzieki za info, może ta stronka która wkleiłam to jest to o czym pisałaś ? Ninke, mnie taka wizja też się nie podoba, ale mój właśnie dzwonił do mnie abym mu podała nr tel. z wizytownika i okazało sie że wziął się za ta sprawę z tym unieważnieniem co mnie niestety ale bardzo cieszy. Moja mama jaest tak wierząca, że można ją podejrzewać o dewotyzm a tu jej córka zadaje się z rozwodnikiem niezły miszmasz. To dobrze że mojemu to zaczyna tez przeszkadzać, bo najwyższy czas uporządkować przeszłość i przyszłość z jego córką. Pozdrawiam cieplutko bużka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alonic, niezłe z tym podaniem w walentynki. Ja, nawet gdybym nie umiała, a on miał wiedzę i wprawę w tym wzgledzie, honorowo nie zwróciłabym sie do niego, poszukałabym kogoś innego. Ninke:) znów podobnie myślimy Poważnie mówię z dominikanami, to są świetni ksieża, otwarci, roztropni. Prowadzą w moim mieście dyskusje na szereg różnych tematów, społeczne-kulturowe, duczestniczę czasem w nich, dlatego wiem, jacy są. Mój znajomy ksiądz-ten, co dawał nam ślub-sam mówi, że oni i jezuici to awangarda Kościoła. I nie wiadomo, jak by ten Kościół wyglądał made in Poland, gdyby zabrakło tych zakonów. Na wieczorne msze do nich przychodzi wiekszy tłum niz na sume do katedry, hehehe:D Pomogą wam w tych wątpliwościach:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzę, że to uniewaznienie Was rozkręca. Zgadza się dziewczyny można unieważnić ślub kościelny, czyli uniewaznić małżeństwo. Trzeba mieć na to zeznania świadków z parafii, do której należycie. Tzreba napisać \"pozew\" o unieważnienie. Załączyć akty chrzu obojga małżonków, akt slubu i wszystko wysłać do kurii. Pozostaje tylko czekać na wezwanie. Trwa to baaaaaaaaaardzo długo, ale warto. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba stwierdzć nieważnosć małżeństwa:P Zobaczcie, jaka ironia losu, ja jestem kościelna żoną, mimo mojego ateizmu. Pisałam zreszta o tym.... Świat jest porypany......... :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anouk , ja tez nie jestem za uniewaznianiem stwierdzeniem nieważności slubów, i jakoś nie dąże do ślubu kościelnego , ale ten grzech smiertelny trochę mną potzrąsnął, ja mam być skazana na potepienie za czyjeś bęłdy ??? no bo gdyby nie jego błąd to albo nie byłby rozwodnikiem tylko kawalerem,albo byłby szczęsliwym małżonkiem jakiejs pani. To mi bardzo przeszkadza ja mam mieć grzech za czyjeś nieopowiedzialne życie ?? Wiesz z moją wiara tez nie wszystko jest ok., ale bez przesady aby za miłość być potępionym, skoro wystarczy (przynajmniej tak mi się wydaje) złożyć stosone dokumenty w kurii lub gdieś tam i zeznać prawdę, aby nie obciążać swoimi błędami ukochanej osoby i nie skazywać jej na margines kościoła to czemu nie. !! Pamietasz jak kilka m-cy temu zastanawiałam się jak to bedzie z chrztem naszego dziecka skoro on jest rozwodnikiem, i jak bardzo przeszkadzało mi już samo myslenie, że nie będę mogła z moim dzieckiem wziąć komunii św, w dniu jego I komunii ?? i dzięki tobie i temu topikowi zrozumiałam, że miłość jest ślepa, ale miłość do dziecka (ktorego jeszcze nie mam) nie pozwala mi na lekzeważący stosunek do tej sprawy. Anouk wiesz gdyby on nie miał kościelnego ślubu, to jego rozwód nie byłby dla mnie taki problematyczny, ale ten ślub troche komplikuje życie rodzinne no nie ?? Pozdrawiam cieplutko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie nie ma szans na unieważnienie kościelnego - zreszta to jeden z koronych argumentów ex - nie dam Ci rozwodu, bo będę potepiona, a do kościoła biegała jak kupiła sobie nowy płaszczyk. Ja od wczoraj wprowadzam dekoratorskie zmiany na mieszkanku, kupiłam Miłkowi nowy stolik pod komputer i lampke, a dla siebie nowe zasłony i zapachowe swieczki. Dzisiaj dalszy ciąg przemeblowań i rewolucji i bardzo sie cieszę na samą myśl, że zawiszę nowe zasłonki :-) :-) :-) i pojeżdzę z meblami po pokoju - odmiana zawsze dobrze mi robi. Miłka tak wczoraj wymęczyłam tym przestawianiem mebli, że usnął mi w opakowaniu na dywanie ;-P i biedę miałam go dobudzić ;-) Jutro zaplanowałam urządzenie imprezki u nas, zaprosiłam grono przyjaciół i znajomych, więc pracy mam sporo i to mnie cieszy, bo nie bede miała czasu na myslenie o jego ex. I wczoraj przy okazji robienia porzadków pozbierał wszystkie listy i kartki od niej jakie miał i pofrunęły do zsypu. Powiedział mi póxniej, że bardzo mu ulzyło....że nie chce o niej pamiętać. My też mieliśmy sytuację podobna w te walentynki - zadzwoniła późnym wieczorem i lała jad do słuchawki. Chciała wyszpiegować jedza co robi i gdzie jest, że na rozprawie nie zamierza pójść mu na ręke i takie tam - franca siódma nawet w walentynki musiała nam zepsuć wieczór! Kończę i uciekam do domku - pozdrawiam was serdecznie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byc moze i mnie
przepraszam, zepublicznie wyleje swoje smutki ale dzisiaj mam takiego strasznego dola- nie chce wdawac sie w szczegoly ale siedze rycze i nie widze sensu dluzszego zycia. Serce peka z bolu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do być może i mnie, kochana, co sie stało ?? czy naprawdę aż tak żle ?? Zaraz będę u ciebie pod domkiem i zabiore cię na zdrowe jedzonko do Mcdonald-a :) w takich chwilach to jeszcze ciasteczko ci kupię :) Poważnie, słońce nie płacz szkoda twoich oczek :) jutro będą w nienajlepszej formie i jak chcesz spędzić sobotę ? z opuchniętymi oczetami to tylko pod kocykiem, a może jutro to będzie ten dzień na który tak długo czekałąś ?:) Dobra widzę że to poważna sprawa więc zabieram cię na grzańca , co ty na to ?? proponuję potrójnego nie lubię sie rozdrabniać ok :) A jutro wyleczymy kaca nowym cudeńkiem farmaceutycznym czyli 2KC ok ?:) Więc ubieraj się już tam jadę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byc moze i mnie
calineczka dzieki, ale dzis juz ranek zaczelam od lez. Powiem tylko, ze czasami nie wolno bezgranicznie ufac naszym M odnosnie ich poprzednich zwiazkow, relacji z zona lub dzieckiem\-ja tak wlasnie zaufalam a jak sie okazalo prawda moze odbiegac od dotychczasowych deklaracji mojego M,okazala sie bolesna, niespodziewana i bardzo przykra.nie wie jak bedzie miedzy nami, nie wiem czy w ogole cos bedzie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
byc moze i mnie.......zwiazek z facetem , ktory poki co jest zonaty zawsze jest trudny i czesto ma niespodziewany przebieg akcji. tez sie swego czasu przekonalam , ze nie kazde jego slowo prawda. wierzylam w to co mi mowil, bo nie mialam innego wyjscia , tylko on wiedzial jaka jest prawda. i w koncu ta prawde uslyszalam. troche czasu minelo jak doszlam do siebie i przestalam plakac. nie chcialam go widziec , nie chcialam go slyszec. a on chcial juz mi mowic tylko prawde. zaryzykowalam , wysluchalam. od tamtego momentu zycie potoczylo sie inaczej. nie wiem jeszcze czy dobrze zrobilam dajac mu szanse ale zbyt mocno go kochalam by od niego odejsc. nie bez powodu mowia \'\'milosc ci wszystko wybaczy\'\' . doszlam juz do wniosku , ze lepiej nie kochac, bo wtedy mniej sie cierpi, latwiej powiedziec- odejdz. zonaci faceci lubia krecic, czesto mijaja sie z prawda i mowia to co im wygodnie. i tez dopoki nie maja pewnosci , ze zlapali nowa galazke starej nie wypusza. czasami oni sami tak sie zamotoja , ze nie wiedza jak wybrnac z danej sytuacji i albo decyduja sie na szczerosc gdy im na innej kobiecie zalezy albo po prostu koncza. napisalas troszke o tym co sie stalo a mi przypomnialo moje przezycia zwiazane z nim , gdy byl jeszcze zonaty. a na wszelkie klamstwo jestem uczulona i wiem , ze nie moze go byc miedzy nami. trzymaj sie i dobrze, ze znasz juz prawde niezaleznie od tego jaka ona jest. a jesli pisalam nie na temat to moze komu innemu cos z mojego doswiadczenia sie przyda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byc moze i mnie
ninke..moj M jest juz dawno po rozwodzie. Jak wczesniej pisalam, nie widzialam sie jeszcze z jego corka, bo.....zawsze bylo bo. Okazalo sie, ze to bo bylo nieprawda, a wszystko wyszlo przez wielki przypadek. Z chcecia bym to wszystko opisala ale siedzi we mnie jakis lek, ze przeczyta to ta osoba, ktora nie powinna, boje sie. W kazdym razie moj M byl zaskoczony(moglismy rozmawiac tylko telefonicznie)probowal troche przekrecac ale nic to nie da. Najgorsze jest to, ze tak bardzo czuje sie skrzywdzona, tak bardzo go kochalam i kocham nadal. Nie wiem jak to zrobie, ale wiem, ze nie powinnismy byc razem, skoro nie ma do konca w naszym zwiazku prawdy. Boli mnie to jak nigdy dotad. Nie spodziewalam sie czegos takiego, nie potrafie zaufac. Jezeli raz nie powiedzial prawdy przeciez moze i drugi...Nigdy bym nie pomyslala, ze wlasnie w taki sposob bedziemy sie rozstawac. Mowie juz o rozstaniu ale byc moze bedzie inaczej, tak naprawde nie wiem. Strasznie sie tego wszystkiego boje i nie moge przestac plakac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
byc moze i mnie...sorry, ze przeoczylam ten fakt, ze on juz jest po rozwodzie. to zawsze sprawe ulatwia. nie wiem co sie u Was stalo ale jak widze jest to powazna sprawa. prawda rzeczywiscie w zwiazku jest najwazniejsza. bo tak to juz jest , ze jak raz sie oklamie to brnie sie w to dalej i dalej. a i tak prawda w koncu wyjdzie. trudno jest potem szczerze zaufac, sa jakies watpliwosci czy tak jest na pewno. a mnie moj dzis telefonicznie zdenerwowal. i jak widze, nie potrafi powiedziec wprost o co mu chodzi tylko rzuca jakies dziwne teksty , ktore mnie denerwuja i zmuszaja do powiedzenia, ze nie chce byc w ten sposob traktowana, nie chce tak zyc. no i nie odzywa sie. czasami to mam tej calej sytuacji serdecznie dosyc. i nawet rozsadek mowi , zeby zakonczyc to a jednak trudne to i ja nie potrafie tak po prostu tego skonczyc. chociaz po ostatnich wydarzeniach nie wiem, czy on tego nie zakonczy. smutno mi, i zal, zal tej milosci. ale milosc ma byc radoscia , ma uskrzydlac, ma powodowac dzialania a nie smutki. a gdy tych smutkow zbieze sie duzo to taki zwiazek nie ma szans. widze, ze my obie w podobnych nastrojach jestesmy. goraco pozdrawiam. i tak bym chciala moc z kims o tym wszystkim pogadac ale wokol ludzie maja inne problemy i moze nie maja problemow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byc moze i mnie
ninke jak wczesniej cie czytalam to mialam czesto wrazenie jakbym to ja pisala, no i nawet dzisiaj jakos tak u nas podobnie. Wiesz co, najgorsze jest to, ze miedzy nami bylo pieknie, naprawde nic nie mozna bylo zarzucic oprocz tej jego przeszlosci. Myslalam, ze to sie kiedys skonczy, probowalismy sie nawet z powodow trzecich rozstac ale konczylo sie lzami i powrotami, bo twierdzilismy, ze nie potrafimy bez siebie zyc. Obiecywal, ze kocha, chce byc itp itd i naprawde nic nie wskazywalo n to, ze moze nie mowic prawdy. Wiedzialam,ze mimo ze minely 3 lata nie mozemy sie spotykac z jego dzieckiem, rodzina bo.... a tego bo po prostu nie ma. Niestety tak go kocham, ze juz sobie probuje tlumaczyc, ze nie wiedzial jak to zrobic, chcial dobrze itd, wiem, ze niepotrzebnie. teraz powinnam to zakonczyc i zaczac nowe zycie ale to jest nierealne. Czekam tak naprawde na jego decyzje, rycze drugi dzien....chcialabym spotkac czlowieka wolnego, bez przeszlosci, bo to tak bardzo boli.....a jeszcze bardziej chce byc z nim, tylko z nim......i kto tu jest normalny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
byc moze i mnie......jestem tak na internecie z doskoku, bo to zakupy, sprzatanie, obiadek .i dobrze, bo nie mam sily myslec o tej calej rozmowie nieprzyjemnej miedzy nami. czasami to mam wrazenie , ze on sie po prostu ze mna meczy. wiele razy myslalam jak to bedzie gdy on sie rozwiedzie i czasem niejako w zartach mowilam mu , ze po rozwodzie dopiero zasmakuje czym jest wolnosc. i widze, ze jemu jest naprawde lepiej, latwiej byc samemu. ja tez nie wierzylam, ze on moze mnie oklamac, a jednak przezylam i uslyszalam jego mega klamstwo zwiazane z relacjami rodzinnymi. tak do konca nie wiem o co chodzi w Twoim przypadku ale u mnie tez to co mialo byc ....nie bylo a po prostu bylo klamstwem. bylo tylko jego checiami. a to , ze stanelam na jego drodze bylo przypadkiem , przypadkiem bylo to , ze mnie pokochal i potem trudno mu bylo sie przyznac, ze prawda wyglada inaczej i , ze prawda jest tylko to ,albo az to , ze mnie kocha. do tej pory zastanawiam sie czy mozna ufac takiemu czlowiekowi. potem widzialm jak sie stara by bylo dobrze i bym mu znowu zaufala. ja naprawde chce zyc szczesliwe, ale nie wiem czy zycie z czlowiek z przeszloscia jest mozliwe. moze niepotrzebnie wtedy wybaczylam ale inaczej zrobic nie moglam zbyt mocno kochalam. ja tez probowalam go tlumaczyc, ale przeciez na klamstwo nie ma wytlumaczenia. moze nie warto bylo tkwic w tym dalej. pamietaj, ze w takim zwiazku to Ty jestes najwazniejsza, on sobie rade da.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byc moze i mnie
...on sobie rade da... masz racje, on na pewno da rade, tylko ja jej nie potrafie podolac.Kiedys jak zaczelam czytac te wszystkie posty to postanowilam wiecej tu ie wchodzic bo zaczelam sie dolowac, ze to zycie wcale nie musi byc takie piekne...potem troche mi to przerazenie przeszlo. Wiesz kiedy troche otrzezwialam? Kiedys napisalam na innym forum moja sytuacje, ze nie wiem jak mam postapic itp. odpisala mi pewna kobieta, ktora napisala, ze zyla w przekonaniu jego wielkiej miloci przez kilka lat, obiecywal gory i dolina a nawet wzial slub i co...rok po slubie powiedzial jej, ze przez nia(mimo, ze ona nie miala bezposredniego wplywu na to) zaniedbal swoje kontakty z synem, ze jednak nie chce miec z nia dziecka, prznajmniej na razie....w tej chwili wyprowadzila sie od niego. I to byla jej bezgraniczna milosc, ktorej ufala, kochala i jak pisala nigdy nie myslala, ze kiedys moze sie to zmienic. Po jej liscie zaczelam baczniej przygladac sie mojemu zwiazkowi, czy aby to, ze nie mozemy byc tak do konca razem jest rzeczywiscie poparte jakimis faktami czy jego czysta wyobraznia. Jak widac klamstwo ma krotkie nogi i wiem, ze moze sie jeszcze zdarzyc ale nie wiem jak mam to zrobic, jak mam zyc bez niego? Ja nie bylam na to gotowa, i tak bede czekala na jego decyzje, moze bedzie latwiej. Nie wiem i sie coraz bardziej boje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
byc moze i mnie...... ja tez czekam na jego decyzje, wlasciwie to tak wiele zalezy od niego, bo ja wiem a moze wiedzialam czego chce, ja nie chce, a moze nie chcialam niczego zmieniac, ale do tanga trzeba dwojga. chociaz w mojej glowie wiele mysli sie kotluje i po prostu boje sie. boje sie bo nie wiem jaki on jest naprawde. znalam go innego, a teraz wydaje mi sie kims innym. czasami zla jestem na siebie , ze wplatalam sie w taki zwiazek, ale jak juz sie nie raz w zyciu przekonalam to zdarza sie , ze robie cos czego wcale nie chce i pewne rzeczy dzieja sie niejako poza mna. osoba , ktora cos nam mowi wie jakie sa naprawde jej uczucia, jaka jest prawda, i tylko on zna ta prawde. mi pozostaje wierzyc, bo poddawanie wszystkiego w watpliwosc jest wykanczajace. prawda i tak wyjdzie na jaw. ja daje temu wszystkiemu czas ale widze jak jest trudno. nie zamartwiaj sie , szkoda zdrowia. wiem latwo powiedziec, ale co da przejmowanie sie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byc moze i mnie
widac, ze to samo nami miota. Ja rozmawialam z M-on nie widzi niczego zlego w tym co zrobil i co ja mam powiedziec? Znow zaczynam ufac, ze to prawda i tak w kolko. Kiedys ktos napisal......podobno ludzie - a wlasciwie ich dusze - spotykaja sie ze soba, zeby sie czegos wzajemnie uczyc. kiedy lekcja dobiegnie konca, ci ludzie odchodza z naszego zycia. prawdziwa milosc trwa do konca zycia i nic nie jest w stanie jej zniszczyc. Tak wiec, moze to byla Twoja lekcja, a milosc dopiero spotkasz? moze i nam potrzebna jest taka duszyczka zeby cos zrozumiec? Nie wiem, strasznie to trudne. Trzymaj sie ninke, oby ta milosc nas spotkala i nie wypuscila ze swoich objec!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
byc moze i mnie....wiesz, nie chcialam by to byla kolejna lekcja. a teraz zastanawiam sie , ze byc moze tak wlasnie jest. wiem jedno, ze nie chcialabym sie juz zwiazywac z facetem z przeszloscia a co za tym idzie z jego problemami. on byl wyjatkiem. stanal na mojej drodze i pomimo , ze uciekalam przed ta miloscia to i tak milosc mnie dopadla. przed miloscia sie po prostu nie ucieknie. wiem, ze rozne osoby spotykamy na swojej drodze, i czesto one wnosza cos w nasze zycie. czyzby i tym razem pomylilam sie i jednak to nie byla milosc a tylko lekcja. nie wiem. tak , jest to trudne. i wiesz , wierze, ze ta milosc nas spotka. chociaz wirtualnie ale milo tak z Toba pogadac:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byc moze i mnie
ninke mamy nawet podobne poczatki-ja tez uciekalam przed ta miloscia, mowilam sobie nie, to niemozliwe, nie moge sie zwiazac z tym facetem. Akurat! Wszystko moge! Jak tak czytam, ze juz wiesz, ze nie chcesz i nie bedziesz sie wiazac z facetem z przeszloscia to tak brzydko sobie mysle, akurat....Jezeli bedziesz miala go spotkac to i tak cie trafi, czy nie tak bylo teraz? Ja tez nie chcialam, nie chce i coz, nadal strasznie go kocham i przez ta milosc ciagle go tlumacze. Najwazniejsze na dzis, ze przestalam plakac a wiesz dlaczego? Bo porozmawialam z M(akurat w ten weekend musial wyjechaac), i powiedz czy to nie chore? Teraz tak sobie mysle, ze moze to nic, ze jestesmy z nimi, nawet wtedy np za winklem mozemy wpasc na milosc swojego zycia, kto to wie? Najgorsze jest to, ze moja wyobraznie potrafi dzialac cuda, szkoda, ze tylko w ta zla strone, jak to sie mowi z igly widly

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja to tez niezle potrafie sie wkrecic na zle myslenie , a przy okazji i jeszcze jego zamecze. jakos nie chce myslec o nikim innym a on ostatnio tyle smutku mi dostarczal. mamy rzeczywiscie duzo podobienstw - moj tez dzis wyjechal:) mi to nigdy w glowie nie bylo zonacio, roziewdzeni faceci a jednak i faktycznie w zyciu nieczego nie mozna byc pewnym. wiem , ze kocham, ale jak widze, ze on tej mojej milosci nie docenia to zamykam sie w sobie. coraz trudniej mi wyrazac uczucia a kiedys moglam krzyczec , ze go kocham. moze to on sie pomylil, w koncu tak malo mnie znal. wiem, ze on nie chcial byc z tamta kobieta, ale byl z nia. ja bylam tym impulsem do tego byl wolny, by mogl byc szczesliwy, by kochal ze wzajemnoscia. moze takie bylo moje zadanie . a teraz kazde z nas ma zyc szczesliwie ale nie razem .ja go coraz mniej rozumie.. no i jak to jest z ta miloscia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byc moze i mnie
ninke, a moze my jakies siostry blizniaczki jestesmy? Bo raczej tego samego faceta to nie, skoro w tym samym czasie wyjezdzaja? Fajnie mi sie z toba gaworzy i nawet zauwazylam ze jak przechodze obok kompa to sprawdzam czy cos napisalas. I chyba troche placz mnie opuscil. Ale my to niezle zakrecone jestesmy....ale mysle, ze jeszcze na tym samym topiku, jak nie za miesiac to za rok, napiszamy o naszym szczesciu, normalnie wierze w to!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
byc moze i mnie.....wiesz ja mam to samo , tez zagladam na ten wlasnie topik i tak jakos nie az tak smutno ten dzien mija. a jest mi tak razniej z Toba blizniaczko:) Juz dawno tak sie tu nie rozpisywalam. inne kolezanki pewnie swietuja ostatni weekend karnawalu. on caly tydzien pracuje, myslam , ze spedzimy fajnie razem weekend a tu znowu praca. a zakrecone to na pewno jestesmy. i ja to jednak chcialabym na tym topiku napisac o swoim szczesciu z nim. Ty tu dosyc pozno sie pojawilas i jeszcze nie masz nicka zastrzezonego wiec moze zastrzezesz sobie, bo czasmi te czerwone to tu niezle potrafia namieszac i trudno sie polapac a co chodzi. ale ten dzien to w ogole jakis smutny , bo rozmawiam przez telefon z kolezanka i mi mowi , ze sie z chlopakiem rozstala. jej zwiazek na odleglosc nie przetrwal proby. a u mnie to tez byl zwiazek na odleglosc ze wzgledu na to , ze uciekalam przed nim i , ze jego sprawy byly nie poukladane i teraz gdy jestesmy blisko to sie miesza. ale przeciez nie mozna wciaz tesknic i zyc wyobraznia i drugim czlowieku. naprawde czuje sie lepiej, chociaz do teraz nie wiem co sie z miom kochaniem a jednak tak o nim pisze, co sie z nim dzieje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byc moze i mnie
jak nie wiesz co sie z nim dzieje to moze warto napisac smsa? Milosci nigdy za wiele, nienawisci juz wystarczy. Jak wzgardzi miloscia to niech go! a do nas ta milosc wroci, na pewno! A ja to nawet zapomnialam, ze to ostatki ale skoro juz sa to chyba wypije chociaz piwko, wczesniej to chcialam upic sie z placzu, smutkiui calej reszty ale pomyslalam, ze to glupi sposob zapijanie swoich smutkow-to bylby pierwszy krok do alkoholizmu, a po co komu fajna pijaczka? Pijesz ze mna? Ja ide do kuchni po piwko i sok, a co!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byc moze i mnie
no i jeszcze gdzie jest calineczka??? Zapraszala mnie na grzanca to teraz bym sie zrewanzowala....wszyscy zagineli tylko ja i ninke swietujemy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byc moze i mnie
no i jeszcze gdzie jest calineczka??? Zapraszala mnie na grzanca to teraz bym sie zrewanzowala....wszyscy zagineli tylko ja i ninke swietujemy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×