Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość ula s

KOMU UDAŁO SIĘ WYJŚĆ Z NAŁOGU NADMIERNEGO WYCISKANIA/OCZYSZCZANIA TWARZY???

Polecane posty

Coś o nas: http://www.zeberka.pl/art.php?id=2063&b=1 Czytał ktoś ten artykuł z Elle? U mnie ok :) Nic nowego się nie pojawia [Raz dziennie Lerosett do mycia, raz na tydzień jako maseczka; co jakiś czas Lysanel na twarz, codziennie na plecy, dekolt i ramiona - złuszcza mi powoli blizny i przebarwienia mam nadzieję, że na sylwka będę mogła odsłonić trochę ciała ;) a w przyszłe wakacje to myślę, że już na pewno :D] A jak tylko jakiś delikwent się pojawi to zasuszam, zasuszam! I nie ruszam :P Ranka na czole się goi, a potem będzie walka z blizną :/ Użyłam wczoraj Maseczki Bielenda z białą glinką Eco cośtam ;) Skuteczna, mogę polecić :) Ponawiam prośbę o alternatywę kremu Daxa gruszkowego, ale nie matującego, a nawilżającego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasiulex
witam wszystkich.. dawno mnie tu nie bylo. z moja cera coraz lepiej..ale za to zdrowie fatalnie ech nie daje rady juz zamiast lepiej to jest gorzej :( zalamka totalna.. pozdrawiam :* :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inna - Ewa
Witam po dość długiej przerwie. Coś chyba ze mną jest jednak "nie tak". Jak pisałam Wam wcześniej męczenie skóry dawało mi poczucie - może źle to nazwę - wyluzowania się. Tłumaczyłam to sobie - a później mężowi - ogromnym stresem jakim było dostanie się do pracy ( praktycznie są tam sami mężczyźni) gdzie jest nacisk na kondycję fizyczną, dużo różnych umiejętności musiałam się nauczyć, różnych regulaminów, zmienić totalnie styl ubrania na służbowy i przede wszystkim słuchać facetów i pierwsza się im "kłaniać", dużo kosztuje mnie ta praca nie tyle fizycznie - bo trenuję by nie odpadać od normy, ale psychicznie. Żeby tam się dostać "wyjęłam" z życiorysu praktycznie 7 m-cy życia. Zrobiłam kwalifikacje takie jak mają mężczyźni np prawo jazdy kat C, myślałam że to męczenie się skończy - i owszem była przerwa, teraz jestem na urlopie i moja twarz znowu bez makijażu jest nie do przyjęcia. Mąż ma tego już dość, bo na początku to nawet mnie wspierał , poczytał o tym, ale teraz już nie mam wytłumaczenia dlaczego to robię. Myślałam o wizycie u jakiegoś specjalisty, ale to chyba śmieszne że gdy ludzie mają ważne problemy i tragedie ja przyjdę i będę zawracała gitarę lekarzowi że maltretuję sobie skórę. Nie jestem w stanie tego powstrzymać, choć ograniczyłam już ilość ran - ale nie daję się im zabliźnić. Dermatolog czy psychiatra? Nie mam się oprócz męża kogo poradzić - on już raz prawie siłą mnie umówił na wizytę u lekarza - ale lekarz powiedział przez tel, że wizyta trwa ok 15-20 min i może mnie gdzieś tam wcisnąć. To jakaś fabryka, jak ja mam w ciągu 15 minut się "otworzyć"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Coś chyba ze mną jest jednak \"nie tak\".\" Z nami wszystkimi jest coś \"nie tak\" ;) ten wątek jest tego dowodem. \"...ale to chyba śmieszne że gdy ludzie mają ważne problemy i tragedie ja przyjdę i będę zawracała gitarę lekarzowi że maltretuję sobie skórę.\" Myślę, że nasz problem też jest ważny. Może dla kogoś, kto tego nie doświadczył jest to błahostka, \"Po prostu przestań i już\", ale nam często to dezorganizuje życie, wpływa na fatalne samopoczucie. Ile razy któraś z nas nie poszła gdzieś, bo miała masakrę na twarzy, której nic nie chciało przykryć. Zakrywamy się włosami, kapturami, czym się da, ale i tak mamy świadomość, że \"to\" tam jest. Ile jest w postach tego wątku smutnych buziek wyrażających smutek, płacz, zrezygnowanie. Wymyślałyśmy już 1001 sposobów na to jak przestać, ale ciągle po jakimś czasie, w mniejszym lub większym stopniu do tego wracamy. Smutne, ale prawdziwe :( U mnie jest niby lepiej, a nawet odważę się powiedzieć- bardzo dobrze (oprócz tej rany na czole), ale nie mówię hop. Boję się, że jakaś niewidzialna grudka przemieni się w babrzącą się ranę. Znowu. \"...ale lekarz powiedział przez tel, że wizyta trwa ok 15-20 min i może mnie gdzieś tam wcisnąć. To jakaś fabryka, jak ja mam w ciągu 15 minut się \"otworzyć\"\" No dokładnie :/ Jeśli już decydujesz się na specjalistę, to idź do takiego, który Cię nie wciśnie na siłę, tylko poświęci Ci tyle czasu ile będzie potrzeba. Nie mam doświadczenia, ale myślę, że ten pierwszy zapyta z czym jest problem, tak z grubsza i wypisze jakieś leki. Także myślę, że szkoda czasu, pieniędzy i zdrowia. Nie wiem co Ci poradzić, może na kafe jest jakiś wątek o polecanych psychiatrach/psychologach. Albo na innym forum. Jest chyba gdzieś w necie czarna i biała lista lekarzy różnych specjalności. Powodzenia i pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Dermatolog czy psychiatra? Nie mam się oprócz męża kogo poradzić - on już raz prawie siłą mnie umówił na wizytę u lekarza - ale lekarz powiedział przez tel, że wizyta trwa ok 15-20 min i może mnie gdzieś tam wcisnąć. To jakaś fabryka, jak ja mam w ciągu 15 minut się \"otworzyć\" bo moim zdaniem ani dermatolog ani psychiatra... psychiatra w polsce jest od wypisywania lekow, przed nim sie nie \"otwierasz\" w tym sensie, ze on prowadzi jakas terapie czy cos... mowisz mu jaki masz problem np. depresje, a on wypisuje leki...np. antydepresyjne tak wiec moim zdaniem to ty nie powinnas isc do psychiatry tylko psychologa... to duza roznica :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ten lekarz nie musi byc zly.. .tylko nie nalezy mylic wizyty u psychiatry z wizyta u psychologa... ten pierwszy nie jest od terapii, jest jak kazdy inny lekarz i 20 minut na krotka rozmowe i wypisanie lekow to ok... tyle, ze tobie przynajmniej teraz to bardziej psycholog jest potrzebny....by stwierdzic czy w ogole jakies uspokajajace leki sa konieczne czy da sie bez nich :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tydzień mnie nie było..i też przez tydzień udało mi się nie wyciskać.. ale to tylko , dlatego że byłam na wycieczce.. oczywiście wczoraj musiałam \"nadrobić\" zaległości. na szczęście masakry udało się uniknąć, więc nie jest tragicznie. Aaa i mam dla was niusa.. odkryłam coś extra hehe Bibułki matujące BEAUTY FORMULAS..nie są drogie, jest ich dużo.. i przede wszystkim nie trzeba nakładać kolejnej warstwy pudru, zeby się nie świecić! Polecam je bardzo, bardzo! pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to jeszcze zdradz gdzie mozna je kupic, bo mi sie niedawno moje bibulki inglota skonczyly i musze sobie jakies nowe kupic :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem załamana, jestem beznadziejna, jestem wkurzona na maxa swoją głupotą i słaboscią, chcę się do Was przyłączyć i skończyć z tym co robie, oprócz nałogu wyciskania mam jeszcze wiele innych wad, ale to jest chyba jeden z największych moich problemów. Pryznam, że gdy mam ładną cerę nieporanioną i bez pryszczy to czuję się o niebo lepiej niż teraz z masakrą na twarzy. Przez mój nałóg mam złe samopoczucie, co odbija się na kontaktach z innymi ludźmi. Przez to co robię ominęłomnie wiele ciekawych przygód w życiu, bo zamiast wyść gdzieś ze znajomymi siedziałam w domu, zamiast póść na plaże i się poopalać gdy była taka piekna pogoda to ja siedziałam w domu, zamiast poznawać nowych ludzi, chłopaków, śmiać się itd, to ja ... siedziałam w domu, a gdy ktoś dzwonił do drzwi to udawałam, że mnie nie ma. Chcę z tym skończyć, od teraz, na zawsze, chcę zmnienić swoje życie, być bardziej pewna siebie, przestać wysciskać, masakrować twarz, tak bardzo chcę żeby mi się udało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powodzenia 🌼 i nie poddawaj sie nawet jak sie nie bedzie udawalo od razu...po prostu probuj po raz kolejny, do skutku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
droga Klamko trzymamy za ciebie kciuki! przed tobą długa droga..przed nami zresztą też. nie wiem, czy da się z tego nałogu wyjść... ale pocieszę cię, że udaje mi się nie robić masakry, potrafię się powstrzymać i nie doporowadzam twarzy do stanu krytycznego...a to zawsze jakiś postęp. tobie też na pewno się uda...pozdrawiam. Quleczko, bibułki kupiłam w EURO APTECE. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziękuje Wam moje drogie za słowa wsparcia, zaczynam od jutra, bo dziś się powyciskałam, co prawda nie tak strasznie, no ale jednak, więc od jutra definitywny KONIEC WYCISKANIA TWARZY jutro napisze jak mi poszło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ochach
Witam wszystkich jestem nowa ale jak czytam opisy dziewczyn to tak jak bym czytała swój pamiętnik. Dam radę jak mi się udało wyleczyc z codziennych "operacji plastycznych" ja tez lubiłam sobie pamęczyć twarz, to tu ta tam przed lusterkiem, zazwyczaj robiłam to wieczorami chociaż czasami potrafiłam i godz przed jakims super wyjście ale do rzeczy, następnie nakładałam na twarz mega warstwę kremu regenerującego naskórek i rano jak by nigdy nic nie było widać i tak było jak miałam 20 latek bo z każdym rakiem zaczeły zostwac ślady tych "moich operacjach" mały dołek tu i tam i blizna potem juz dwie itd mam ich trochę ale nie jest to tragedia natomiast wyleczyłam się w 100% od robienia czego kolwiek z twarzą, trafiłam przypadkiem na temat blizn potrądzikowych, ludzie mają takie problemy że jak tylko sobie poczytacie to nigdy więcej nie tkniecie twarzy, tak więc polecam i trzymam kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Malusia1982
Witam Was wszystkie ciepło! Trochę sobie poczytałam... I dziś sobie uświadomiłam co mi tak naprawdę jest. Buszowałam w necie w poszukiwaniu różnych ciekawych kremików i jakimś trafem weszłam na stronę o trądziku, a stamtąd na trądzik neurotyczny (psychogenny, czy inaczej z zadrapania). Wtedy przez głowę przebiegła mi myśl: O KURCZE, moje zachowanie pasuje do opisu tego rodzaju schorzenia. I broń Boże, nie jestem hipochondryczką. Też lubię przyglądać się mojej twarzy w lustrze ze wszystkich stron, skupiam się na poszczególnych jej partiach po kilka - kilkanaście minut i zaczynam poszukiwania czegokolwiek, nadającego się do wyciśnięcia. A to jakaś maluteńka grudka, jakaś czarna kropka... Ściskam, ściskam, ściskam i .... jeeeest! Coś wyszło! I dalej! Kiedy odsuwam buzię od lustra i widzę ją w całości - mam pełno czerwonych punkcików i plamek i jest trochę opuchnięta. Następnego dnia sprawdzam, jak się ma to, co zrobiłam wczoraj i poprawiam. Po poprawieniu robi się malutki strupek... Strupki zaś bez problemów znajduję bez lustra, kiedy się uczę.. Siedzę nad książką, coś tam czytam i po chwili łapię się na tym, że moje ręce wędrują po twarzy w poszukiwaniu czegoś do zdrapania. Drapię, skubię dopóki to coś nie odejdzie. Trudno jest mi się opanować, a czasem to robię to bezwiednie. Nigdy nie miałam problemów z cerą. W podstawówce czy liceum wogóle nie zajmowałam się twarzą jak tylko w celach czysto higieniczno-pielęgnacyjnych: mycie, kremik, lekki makijaż i już. Podczas gdy moje koleżanki walczyły z pryszczami i przetłuszczaniem cery. Na studiach nabawiłam się tego drapania!!!! Najpierw coś tam rozdrapywałam siedząc przy biurku i ucząc się. Były to okolice czoła i na granicy włosów. Potem, może to głupie, ale jakoś tak \"przyłapałam\" współlokatorkę na wyciskaniu \"czarnych punkcików\". I jakoś chciałam spróbować. Wiem, że to brzmi idiotycznie. Chyba chciałam sprawdzić czy ja też mam coś do wyciśnięcia. No i coś tam małego mi wyskoczyło i chyba mi się to \"wyskakiwanie\" czegoś białego spodobało. I potem już poleciało. Dzisiaj moja twarz NIE JEST jakaś wielką raną, nigdy zresztą nie była. Jednak mam to tu, to tam jakieś małe czerwone plamki, coś małego rozdrapanego, a to jakiś strupek (strupki). Mam od dziś postanowienie: nie drapać się i nie wyciskać! Bo buzię mogłabym mieć naprawdę ładną, a tak mam takie maciupeńkie dołki i plamki. Dziewczyny, trzymam za nas wszystkie kciuki!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ochach
popieram i dziewczyny trzymam kciuki opamietajcie się juz teraz i uczcie się na błędach innych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja na razie sie trzymam jakoś, choć wczoraj usunęłam trzy gule, bo wiem, że byłyby na mojej twarzy przez miesiąc lub dłużej:( teraz mam strupki, reszty twarzy nie ruszyłam... dziewczyny, równie dobrze, jak bibułki matujace działa papier toaletowy (nie chusteczki higieniczne, tylko własnie papier). Spróbujcie i zobaczycie jaka to oszczędność:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Malusia1982
Dzień 1 realizacji postanowienia - rano w łazience poprzyglądałam się twarzy... (a radzą by tego nie robić), ale nie ścisnęłam niczego! grzecznie umyłam buźkę i nasmarowałam kremikiem (Vichy Skinset). A poza tym to chyba codziennie będę sobie robić bliskie zdjęcia twarzy, by widzieć postępy lub nie daj Boże - efekty chorego nawyku! Trzymajcie się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ziazik - dla mnie papier dziala jednak na krotko...bibulki poza tym, ze sa papierkiem to jednak jest on czyms pokryty, jakims talkiem albo cos...i potem jestem dluzej matowa :) a papieru uzywam i owszem, jak bibulek akurat nie mam :) "powyciskałam, co prawda nie tak strasznie, no ale jednak, więc od jutra definitywny KONIEC WYCISKANIA TWARZY" tylko jedno ostrzezenie...nie poddawaj sie jak sie od razu nie uda i nie wpadaj w dola typu "znowu mi sie nie udalo"...to naprawde ciezko przerwac tak od razu...ale wazny jest kazdy dzien kiedy sie udaje bo zawsze to jeden dzien meczenia twarzy mniej... jak sie nie uda to nie zakladaj "to nie ma sensu"...tylko zaczynaj od nowa i najlepiej o teraz od zaraz...a nie od jutra, nawet jesli to po masakrze juz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Malusia1982
Dziewczyny, jeśli któraś z Was jest z Łodzi, to mogłaby mi podać namiary na jakiegoś dobrego dermatologa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziś jeszcze nic nie ruszyłam, ale przeszkadzają mi ślady po wyciskaniu i ranki, na razie musze nakładać korektor i puder, dobrze że dziś niedziela, ale jutro muszę pokazać się w szkole

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ONA111
Witam. Kilka miesięcy temu trafiłam nie do końca przypadkiem, na to forum. Przeczytałam wiele, ale nie ujawniłam się. Zmotywowało mnie do walki z nałogiem, zdawałam sobie coraz bardziej sprawę z problemu. Od początku września przez 3 tygodnie cieszyłam się z ładnej skóry, braku maltretowania twarzy. Zero strupków, ran. Cerę mam znośną. Raz na jakiś czas tylko krosta i kilka -kilkanaście zaskórników, wszystko niewidoczne po nałożeniu lekkiego podkładu. Jednak doliczając cztery blizny, których nie znoszę, jakie sama sobie zrobiłam, trzeba już uzyć czegoś bardziej kryjącego. W każdym razie byłam w ubiegłym miesiacu zadowolona, ponieważ wyglądałam juz bardzo dobrze. Sądziłam, że pokonałam swój problem. Myliłam się. Koniec września i początek października to powrót do starych nawyków. Nie potrafię sobie uzmysłowić dlaczego znów to zrobiłam? Z dwóch maleńkich zaskórników \"nadszarpniętych\" powstały krosty, a z tych rany i strupy. Leczę je do teraz. Wczoraj jeszcze nieznośnie cos pojawiło blisko ust i nie wytrzymałam presji. Teraz żałuję, bo było ledwo widoczne. Przypomniałam sobie o istnieniu tego tematu. Postanowiłam spróbować walki w ten sposób, ze wsparciem \"z zewnątrz\". Wołam o pomoc! Proszę o słowa nadziei. Wiem, że może być naprawdę ładnie. Muszę TYLKO przestać wyciskać wyimaginowane niedoskonałości skóry (może nie tak do końca nieistniejące, ale niewielkie, nieprzeszkadzające).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Malusia1982
Dzień 1 - koniec - nie wytrzymałam do końca dnia! Szlag by to trafił. Pofolgowałam sobie i nie mogłam się powstrzymać przed wyciśnięciem paru zaskórników! Mam nadzieję, że jutro dam radę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powoli odstawiam anybiotyk teraz 1 tabletka co 2 dzień i pojawiaja mi się czerwone krosty niby ropny ale bez tego białego masakra:(:(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam tez takie...chyba differin powoli wywala wszystko na wierzch...ale twardo sie trzymam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmm no może i racja, żę to wida differinu zobaczymy nic nie tykam bo i tak nie spodziewałam się takiego efektu w najgorszym wypadku to niech juz tak zostanie ale przyznam, żę miałam nadzieje,ze nie będe musiała się malować ;/ a stosowałyście może białko z miodem i cytryną na pory?? w pracy tak mi polecono bo jak tapetki nie mam to mam pełno czarnych plamek ale w nich nic nie ma;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kikikiki
a moze znacie cos co jest antybakteryjne i pozwala pozbyc sie przebaiwen? po pryszcze sie robia ale przebarwienia tez sa a nie chce czekac tak dlugo jak znikna bo w tym czasie robia sie kolejne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie jakby trochę lepiej... może diferin zaczyna działać... mam tylko nadzieję, że to się utrzyma , a nie tak jak zwykle...kilka dni ok, a potem znowu do kitu. Zawsze tak mam ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×