Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Anty Teściowa

TEŚCIOSTWO

Polecane posty

Gość blebla
moja jest fajną koleżanką- pogadamy o odchudzaniu i o cellulitis ! Za to zero zainteresowania wnukiem i naszymi kłopotami np. z kasą czy tym podobnym! NIE LUBIĘ JEJ bo z córką szwagra spędza każdą chwilę i nawet chodzi z nią do kościoła mimo awersji do tego typu instytucji! mój PARTNER a jej syn i tak jest za nią, bo moja mama jest alkoholiczką....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Kalipanty
Piszesz: "Mąż nie jest zły absolutnie, jest cudownym kochającym człowiekiem, ale - ale ma rodzinę." Po pierwsze, wynika z tego, że nie należysz do jego rodziny. I to już jest dziwne. Po drugie, skoro cię tak kocha, i jest taki cudowny, dlaczego nie podzielił się z tobą wiadomościa o ciąży brata? Cały czas piszesz o teściach, a nie widzisz, jak on nawala? Obudź się, zanim bedzie za późno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NOENA
też tak myślę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NOENA
Może to co napiszę będzie przykre dla Kalipanty, ale moim zdaniem mąż jej nie szanuje i nie kocha. Dla mnie jest to niewyobrażalne, żeby mój mąż postępował w ten sposób. Nie wiem co bym wtedy zrobiła,tym bardziej cieszę się, że mąż jest zawsze po mojej stronie. Mogę nawet powiedzieć, że mnie "chroni" przed teściami. A mieszkamy z nimi w małym domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kalipanta - rozumiem Cię i bardzo jest mi Ciebie żal bo widzę jak jest Ci przykro. Ale: wyluzuj trochę, na teściowej i rodzinie męża świat się nie kończy, masz swoich rodziców, znajomych, przyjaciół, którzy Cię akceptują i dla których jestes ważna. Piszesz że mąż twierdzi że jesteś przewrażliwiona, trudno mieć na takie stwierdzenie argument, ja w takich sytuacjach odpowiadam że jestem człowiekiem o normalnej wrażliwości, za to ktoś jest wyjatkowo gruboskurny. Sytuacja z ciążą ich drugiej synowej jest niekomfortowa i tu powinnaś mieć pretenscje do męża to było nielojalne że ci nie powiedział, powinnaś mu to uświadomić. Ja wcześniej opisałam swoją sytuacje więc nie chce powtarzać, powtórzę tylko, że moje kontakty z teściową były od początku negatywne z jej winy, też bardzo przeżywałam jej negację naszego związku. Tak bardzo to przeżyłam, że wysiadło mi zdrowie i musiałam wzywać pogotowie, to było na tle nerwowym. Dziś mam dystans, nie kontaktuję się z nią, na swięta kupuję upominek i przekazuję z życzeniami \"serdecznymi\" przez męża. Święta są bez teściowej, a te \"serdeczności\" to tylko przez męża. Dziś mam zmartwienie takie, że ona chce kontaktów a ja chcę tylko jednego, żeby trzymała się z daleka ode mnie. Życzę Ci serdecznie spokoju ducha i dystantansu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a to też fajne
No to dziewczyny już po świętach. I jakaś straszna cisza tu - czyżby nikt nie miał żadnych "fajnych" przygód. No to może zacznę ja. Moje święta w tym roku wyjątkowo udane, bo bez omc teściów. Obyło się nawet bez składania zbędnych życzeń, bo po prostu nie kontaktujemy się z sobą. Święta spędziliśmy u moich rodziców, oczywiście odwiedziliśmy część rodziny mojego M (babcia i ciocie z wujkami oraz kuzynostwo, no i oczywiście brat M) - natomiast jego rodzice to w tej chwili temat tabu. Atmosfera była niesamowita - bardzo miło, ciepło i rodzinnie, wszyscy stęskieni bo dawno nas nie było. Oczywiście brat M opowiedział nam o ekstrawagancjach rodziców, ale z tego co widzieliśmy tylko cienka nitka jeszcze go przy nich trzyma i lada chwila pęknie. Mamusia chciała wymusić na nim obecność na Wigilii (ale tylko z dziećmi - bez żony), łaskawie zgodziła się potem na jej obecność, ale już było za późno - skończyło się tak że całe święta przesiedzieli sami w swoim nowym domu, do którego nie zaprosili jeszcze nikogo z rodziny. Na "otwarciu domu" jak to pięknie nazwała był murarz z rodziną - bo niestety nie raczyła powiadomić nikogo z rodziny - oczywiście miała pretensję, że nikt jej nie odwiedził - ciekawe tylko jak i gdzie? W święta nikogo nie zaprosiła, bo ona nie będzie marnować czasu na przygotowania - ciekawe co lepszego ma do roboty, bo z tego co słyszałam czas głównie spędza na imprezowaniu z dawnymi koleżankami z melin i przepuszczaniu kasy na taksówki z Olsztyna do Ostródy. O moim M już nie myśli, uważa że nie ma ich winy w tym, że się do nich nie odzywamy, wszystko odkręcają tak, że wychodzi że to głównie nasza wina. Najgorsze jest jednak to, że teraz próbuje przerobić wnuka i zaczynają oboje z ojcem ładować w niego te głupoty co wcześniej nam, m.in. o przepisaniu domu i działki. Co oczywiście będzie bzdurą, bo nawet głupich prostych obiecanek nie spełnili, np. kupno komórki czy butów. Ba, już nie mówię nawet o prezentach dla wnuków na święta - dzieci nie dostały od dziadków nic. Więc gdy słyszę, że Wasi teściowie mimo iż prowadzą wojnę, to jeszcze jakąś kasę dają to i tak jestem w szoku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jhgkufhg
Do moich teściów jeżdżę 2 - 3 razy w roku. To wystarczy. Najważniejsze , że mój mąż mnie rozumie. Kiedyś teściowie (przede wszystkim teść) bardzo skrzywdzili mojego męża, po części również mnie, teraz jest we mnie wielki uraz z tego powodu i nie czuję się z nimi prawie w ogóle związana. Mój Misiek jeździ tam co jakiś czas i rozumie, że ja nie mam ochoty się z nimi widzieć. Są mi po prostu obojętni. Moja teściowa na dodatek po wylewie nie mówi, więc nie rozmawiamy ze sobą. Ja się z tego wcale nie cieszę, bo to jest przykre na nią patrzeć, jak się męczy. Podobno przed wylewem była bdb kobietą. Kalipanto - problem raczej tkwi w twoim mężu, przeciez to ty powinnaś być dla niego najważniejsza i tak też się powinnaś czuć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gallapagosss
kalipanto - współczuję twój maż zachował się jak zwykła św...a (przepraszam za słowo ale wiedź że pisze pod wpływem emocji:-P), nie powinien był tego ukryć ale powiem Ci, że może on nie chciał źle. Tylko bał się że sam temat jego brata wprowadzi jakieś zamieszanie i może twoją złosć. A później, później czas szybko minął i raptem okazało się że już rozwiązanie więc tym bardziej się bał że go zjedziesz więc pewnie wolał żebyś dowiedziała się przy wszystkich -on był pewnie psychicznie odciążony w tym monencie. Tu chronił własny tyłek nie myśląc w jakiej sytuacji satwia Ciebie. Pododobną sytuację mieliśmy kiedyś z bratem mojego ojca. Był to temat sporny przez wieel lat w rodzinie i ojceic czasami coś ukrywał albo unikał odpowiedzi, bronił barta. Dopierop później jak kilka razy się przejechał -to się do niego zdystansował. Ale też mama zjadła sporo nerwów przez tą "rodzinną więź" dzięki której tato przerysowanymi erakcjami na ten temat, agresją słowną i bronieniem brata zatruwał naszą rodzinę. Uspokoiło się jak sam się przejechał. Kontakty do minimum grzeczności i jest ok. Sprawa jest obszerna i bardzo zawiła ale niec chcę jej tu wywlekać, ale teściowa też widziała tylko swojego jednego syna i w nich pakowała kasy ile się dało, bo pomocy potrzebowali:-P a mojej mamie pomoc niepotrzebna bo taka oszczędna i gospodarna była. Dodam że moi oczywiście zarabiali dużo mniej. Ale akurat to nie stanowi o sednie zatargu który przemilczę. Życzę cierpliwości, optymizmu i egoizmu -by ratować związek i miłość. pozdrawaim ciepło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki jeszcze raz za maile. Może tylko wyjaśnię - teściowa, teścia nie ma ( nie żyje z 10 lat?). O nim wogole sie nie mowi (temat tabu chyba wiec sie nie dopytuje, ale ani razu przez zadne swieta i odkad znam meza nie bylismy na grobie). Moze dlatego jest to w rodzinie wszystko jest postawione do góry nogami. Mąż mówi jak to mamie jest ciężko, jeździ pomagać na wieś (ciężka praca). Przez to że jest ciężko mi też jest przykro, no bo jak, może mam pomóc finansowo skoro sama byłam bezrobotna długo, a nadal mieszkamy z rodzicami bo nas nie stać na kredyt...Mam też taki cichy żal, że tesciowa tak hołubi średniego brata, że zorganizowała wesele i pomogła kupić mieszkanie, mimo że cały czas narzeka jak jej cięzko. Rozumiem to ze ma ciezko i ja bym pieniedzy nie przyjęła ( potem może by mi wypominała ile to ją kosztujemy...). Ale zeby było jasne, nie chodzi i pieniądze tylko o zasady, o gest, o jakiś sympatyczny ruch. Czemu tego nie ma? Sa jakies ruchy pozorowane. Mąż kwitował zawsze swoje jazdy tam i pomaganie: no bo kto mamie pomoże? A ja zawsze miałam pretensje ze on jedzie tam sam, a gdzie reszta rodziny?Sredni brat? Nie mogl przyjechac pomoc bo mial dyzur w pracy itp. Maz ma pretensje ze ja narzekam jak on pomaga mamie. A on zawsze jak jedzie tam sam przyjezdza naburmuszony i zly na mnie nie wiem za co. Coraz mniej mi sie to podoba i rzeczywiscie rzutuje na nasze relacje w zwiazku. Po tych swietach otrzezwialam, bo jak widze nie jestem sama w takim traktowaniu przez tesciowe. Ciagle tylko widze jak moja poczucie winy bierze gore, moze to sposob w jaki zostalam wychowana nie pozwala mi otrzasnac sie z tego psychicznego cisnienia. Np. moze ta kurteczka byla za bogata? Moze mam za dobry samochod (dobry czyli lepszy niz stary gruchot)...moze nie wypada jezdzic za granice bo ona nie jezdzi bo nie ma pieniedzy? Pewnie ze przejmuje sie tym jak mnie widza, takze w rodzinie meza. I wyrozniam sie wsrod nich po prostu...no to papuge golebie zadziobia. A maz...tak, bardzo mnie zranil i wie o tym. Rozmawialismy. To jest jak ostrzezenie. Bardzo sie czuje upokorzona i odrzucona. To jest trudne jak czlowiek ktorego kochamy czyni nam przykrosc. Maz tez teraz sie czuje teraz winny ze nie powiedzial wczesniej - podzialalo to o braku szacunku do zony. Tesciowa nie dzwonila w sylwestra ani pozniej i nie bede chciala z nia rozmawiac ( o czym). Teraz nasze relacje beda stosownie zdystansowane, ja sie nie bede denerwowac bo sobie nie zasluzylam. Macie racje, serdecznosci w typie pocztowkowym przekazywane przez meza i tyle w temacie. Nawet bez prezentu bo mnie nie stac. To nie jest moja rodzina i wole szczerze przebywac wsrod znajomych niz wysluchiwac zlosliwych pytan i komentarzy. A wierze ze maz sie poprawi bo to jest moj maz. Ja jestem jego najblizsza osoba i jesli tak mnie nie bedzie traktowal przestane go kochac. Tylko co bedzie powodem rozwodu? Tesciowa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie ma zwiazkow bez problemow
rozwiązanie problemu teściowej to w większości rola męża. Jeśli jest niereformowalnym maminsynkiem, będzie trudno. Jeśli choć trochę się z Tobą zgadza i widzi problem, jest szansa. Niektórzy faceci łatwiej rozwiązują problem wpier.... się mamusi, inni mają większe opory. Mój facet nigdy do niej nie dzwoni, nie pisze, za to ona, a on nie potrafi odmówić, więc efekt ten sam. Szwagierka która mieszka blisko teściowej ma przerąbane (codziennie kontrolny telefon, odwiedziny bez zaproszenia, wtykanie nosa, wychwalanie synusia). Ja mieszkam dalej ale teściowa i tak mnie wk...wia bo nie respektuje, że jest u mnie gościem gdy przyjeżdża. Ponieważ ona nie respektuje mnie, ja jej też nie będę wielbić. Najważniejsze to na początku związku powiedzieć mężowi o swojej wizji kontaktów z teściową. I nie można się tego bać, bo to jedyna szansa, że coś się zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie bądź
podnóżkiem u stóp mężczyny, jestem znowu. Cieszę się, że moja wypowiedź otworzyła Ci nieco oczy, ale Twój post z 27.12, niestety nie napawa optymizmem (dobrze, że następny daje nadzieję). Przygotuj się na dużo czytania. Po pierwsze: cały czas myślisz o tym co zrobiłaś źle, że jesteś przewrażliwiona (bo mąż tak mówi), czy wolno Ci powiedzieć teściowej co myślisz, jak złożyć jej życzenia, żeby się nie poczuła urażona (bo pomyśli, że masz "wielkopańskie" maniery, a przecież to nie jest zła kobieta...), żeby nie urazić męża, itd., itd. A gdzie w tym wszystkim zdrowy rozsądek? Gdzie Twoje miejsce w życiu Twojego męża? A gdzie kultura i dobre wychowanie (?!) męża i jego matki, bo uprzykrzanie każdej wizyty przecież o tym nie świadczy? Czy gesty, które wykonujesz od kilku lat (odbywanie wizyt, które są udręką; przemilczanie wrednych uwag; załatwienie konsultacji dla teściowej u ortopedy, którą zlekceważyła; i pewnie wiele innych, o których nie piszesz ) nie są wystarczającym dowodem na to, że jesteś grzeczna, a nawet zbyt grzeczna? I co dostajesz w zamian...? Po drugie: jak pisałam wcześniej (a po mnie i inne), nie jesteś traktowana jak rodzina. Nic nie usprawiedliwia faktu, że nie wiedziałaś o ciąży szwagierki, tym bardziej, że byłaś jedyną osobą, której nikt o tym nie powiedział! Celowo piszę nikt, bo winnych jest więcej. Najgorzej wypada Twój mąż, ale jego brat z żoną też mogli Ci powiedzieć, przecież dziecko to nie portfel, nie da się ukryć. Teściowa też się do tego dołączyła, zresztą, jestem przekonana, że to była jej inicjatywa. Zapytaj męża czy gdybyś Ty była w ciąży, to czy jego brat ukryłby to przed swoją żoną? A na wszystkie wyjaśnienia typu: a.to była ich decyzja i ja to uszanowałem, bo np. b.nie chcieli zapeszać, c.to miała być niespodzianka lub podobna lipa, odpowiadaj: ad. a - o moich problemach zdrowotnych wypaplałeś całej rodzinie, BEZ MOJEJ WIEDZY, a dodatkowo stan mojego zdrowia jest tematem rozmów w czasie spotkań rodzinnych, choć nikt MNIE nie pyta czy chcę o tym mówić, więc rozumiem, że mnie nie musisz szanować? moja rodzina nie ma przed Tobą tajemnic, we wszystkich ważnych (dla rodziny) sprawach jesteś brany pod uwagę i nikt Cię nie lekceważy!; ad. b - nawet gdyby mieli pecha i doszłoby np. do poronienia, to nie dowiedziałabym się (po poronieniu szwagierka byłaby w kiepskiej formie psychicznej, co zawsze łatwo zauważyć)? jak długo można nie chcieć zapeszać? - od 6 miesiąca dzieci są do uratowania, więc w razie wcześniaka trąbiłaby o tym cała rodzina! a na koniec: jakie "zapeszać", mamy XXI wiek, a tu argument jak z XIX-wiecznej wsi! ad. c - Niespodzianka? Dla mnie? W jakim sensie? Chyba tylko taka, że zostałam potraktowana jak obca osoba przez Twoją najbliższą rodzinę, no, rzeczywiście, nie spodziewałam się. I dalej w tym tonie, zbijaj każde tłumaczenie, nie daj się zapędzić w kozi róg, bo cała ta sytuacja jest chora, a Ty - z ofiary - stajesz się niemal sprawczynią... Twoją winą jest naiwność, dobre serce, zaprzeczanie faktom i własnym potrzebom. Przepraszam Cię, że udzielam Ci tak szczegółowego instruktażu (spóźnionego zresztą, bo z następnej wypowiedzi wiem, że rozmowa się odbyła) co do rozmów z mężem, ale chciałam Ci tylko wyjaśnić mechanizm, przez który jesteś spychana w poczucie winy i wielką frustrację. Zamiast "rozliczać" męża z braku szacunku i wrażliwości dla Ciebie, Ty tłumaczysz się ze swojej... Prawda bywa brutalna, ale z boku wygląda to tym gorzej, że istnieje temat, którego mąż nigdy nie poruszył, czyli nieżyjący ojciec. Może to jest bolesny temat, ale jeśli jest, to od kogo może bardziej oczekiwać zrozumienia niż od żony? Jeśli nie chce o tym mówić (właściwie dlaczego nie pytasz, przecież to naturalne, że w listopadzie ludzie rozmawiają o zmarłych?), to może jest to kolejny temat, na który "nie zasługujesz"? Z przykrością stwierdzam, że nie znajduję "rycerza" w Twoim mężu, a jedynie konformistę i egoistę. Przez 2 lata nie zauważył, że Cię nie szanuje, pozwalając rodzinie na ohydne zachowanie? Wszystkie ciche dni i Twoje nerwy po wizytach w jego rodzinnych klimatach nie dały mu do myślenia co przeżywasz? Jeśli twierdzi, że jesteś przewrażliwiona, to dlaczego po wizytach u matki wraca zły i patrzy na Ciebie krzywo? Dlaczego zawsze ma na uwadze samopoczucie braci, matki i innych, a nie Twoje? Optymizmem napawa mnie fakt, że czuje się winny, bo rzeczywiście powinien, ale czy to Ci wystarczy? Czy jedno "przepraszam" radykalnie polepsza Twoja sytuację? I czy nadal masz do niego zaufanie? Daj Boże, żeby Wasze rozmowy doprowadziły do prawidłowych relacji między Wami i równowagi w szacunku i rozumieniu Twoich potrzeb przez Twojego męża. Nie będzie to łatwe, bo jesteś "źle" wychowana: ciągle przejmujesz się opinią innych; zarzucasz sobie egoizm, chociaż poświęcasz swoje zdrowie psychiczne dla cudzego spokoju; tłumaczysz się, choć to Ty powinnaś słuchać wyjaśnień... No i przede wszystkim ciągle czujesz się winna - ot, co może zrobić indoktrynacja z inteligentną, wrażliwą osobą. Na szczęście umiesz patrzeć i dostrzegłaś, że to postawa męża jest przyczyną całej sytuacji, więc skoro zdiagnozowałaś chorobę - bierz się za leczenie. Tylko bądź konsekwentna. Trzymam kciuki i pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam po świetach!!! Widze, że się ruszyło! Kalipanta współczuje i mądra wypowiedź jest powyżej. W skrócie napisze, że wigilia u teściów mineła szybko (2h). Dobrze ze cos zrobiłam do jedzenia bo ona by nic nie uszykowała. W pierwszy dzien był foch , że sami siedza, w drugi bylismy na obiedzie, na ktorym był starszy syn z nowa dziewczyna. Ale jej sie tesciowa podlizywała! Śmiać mi sie chciało! hehe Po za tym to tez jej cos nie pasiło ze idziemy do znajomych na sylwka! Normalnie brak słow!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć! U mnie po staremu. Ja bym sie chciała dowiedzieć, jak to jest, że za KAŻDYM RAZEM, kiedy kupujemy sobie do domu coś nowego, teściowa nie mówi, że to ładne, czy brzydkie, nie pyta, gdzie kupione itd, tylko następuje litania: a ile to kosztowało, a czemu takie drogie, a ona widziała taniej i pewnie lepsze, a czemu nie chcieliśmy tego, co ona dawała ze swojego strychu/piwnicy/nieużywanych pokoi, tylko zaraz musimy nowe kupowac? A w ogóle to czemu nie wzięliśmy jej ze soba do sklepu? Potrafi obrzydzić mi każdy zakup. To jest chore. w jednym momencie cieszę się, że mam coś nowego, fajnego, a w kolejnym najchętniej wyrzuciłabym to przez okno - byle tylko przestała gadać... ;-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc! no moja teściowa nie zauważa nowych rzeczy! Tzn jak jej sie podoba cos to milczy a jak cos jest nie w jej guscie to wtedy sie nagada! Tescnie komentuje wcale. Przy niej sie nie odezwie słowem bo sie boi! byli ostatnio u nas na meza urodzinach to nawet sie pytał jej gdzie ma usisc lub co moze zjesc!!! A w ogole ostatnio dostaje brzydko powiem kurwicy bo maz lata od jakiegos czasu i wychodzi z ich psem! Rano, po pracy i jesczze wieczorem! Gdy tesciowa była chora to OK ale teraz jest zdrowa bo lata po miescie i po kolezankach a z psem jej trudno wyjsc??? Chodzi tez o to, że my tez mamy psa to raz a po 2 to ona ma jeszcze jednego syna ktory ma wszystko w dupie! Dzis chyba przejde się tam sama pod jakims pretekstem i cos powiem bo szokda mi moje M gdy widze jak go wykorzystuja! A on tez jest taki, że sie nie odezwie i o!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kalipata JA MAM TO SAMO!!!!!! Mój mąż też ślepo zapatrzony w swoją rodzinkę. Oni mogą pluć mi w twarz a ja nawet nie mogę krzywo na nich spojrzeć!!! Cała jego rodzka jest \"dobra\" (ojciec, matka i braciszek) ale matka jest diabłem wcielonym. Non stop wpieprza sie w nasze życie. Początkowo chciała mnie ustawiać bo Ona nie może sie pogodzić z tym, że jej syn ma oddzielne życie i sam sobie decyduje. I co gorsza Ona na te decyzje nie ma wpływu... Myślała, że jak sie pobierzemy to Ona nadal będzie miała ostateczne zdanie we wszystkich sprawach... co jemy, w co sie ubieramy, gdzie jedziemy na wakacje itp. A tu natrafiła na mur z mojej strony bo ja sobą sterować nie pozwalam. I w jednej chwili z dobrej i przyjacielskiej teściowej zmieniła się w najgorszego wroga. Jak coś jej sie nie podoba w naszym życiu to tak długo wierci dziurę w brzuchu mojemu mężowi (oczywiście za moimi plecami) aż też zacznie podzielac jej zdanie i wykłócac się ze mną biorąc jej racje za swoje... :O Np. ustalamy coś wspólnie w domu i jest super... dwa dni później jemu już się to nie podoba i chce inaczej (bo go mamusia nakręciła). Non stop robi mu pranie mózgu. Mówi mu czego ma się pozbyc z NASZEGO domu (bo jej sie nie podoba... np. chomika). Na święta meliśmy jechać do mich rodziców to tak meza szantażowała emocjonalnie, że z maleńkim dzieckiem na ręku musieliśmy jechać do nich. Teraz wpadła na pomysł, że pojedzie z nami na wakcje w roli nianki naszego synka... choć nikt jej nie prosił ani nie proponował!!! Ona sama ustaliła, że tak będzie. Ja sie postawiłam, ze nie i koniec!!! Powiedziałam, że chce jechac za granicę i synka zostawić u moich rodziców. To mało ze skóry nie wylazła!!! Jakbym powiedziała, ze zostawie u niej to by było ok. A najsmieszniejsze, że pokłociłam sie z nią przez telefon i powiedziałam, że nie mam zamiaru wydzielać synka PO RÓWNO bo to nie rzecz, żeby się nią dzilić. Dziecko musi mieć poczucie bezpieczeństwa i stabilizację i skoro będzie u mojej mamy to od poczatku do konca naszego wyjazdu i nie bedzie przechodzić z rąk do rąk tylko dlatego bo Ona (teściowa) jej samolubem... to się rozłączyła. I wiecie co??? Nie zdążyłam zadzwonić do męża a Ona już wszytko wiedział bo Ona do niego na skargę zadzwoniła jaka to ja zła i niedobra... I ja oczywiście dostałam zjebkę od męza... :O Super nie??? Teść to pijak (dosławnie jak flaszki na dzień nie wypije to chdzi po ścianach) i ma w dupie swoją żone (moją teściową), mnie, naszego syna i mojego męża... Jedyne co go obchodzi to młodszy syn (20 lat). Jemu to, by gwiazdke z nieba dał. Teść pracuje za granica jako dyrektor w miedzynarodowej firmie i zarabia dużooo pieniedzy (ok.25 tys PLN m-cznie). I odkad tam pracuje to raz przysłał naszemu synkowi 100 euro na chrzciny... a tak guzik. Ani mnie ani mezowi NIC!!! A młodszemu syneczkowi samochód nowiusienki z salonu (my jezdzimy gratem 1986 r bo na nic innego nie bylo nas stać), konto w banku mu załozył i miesięcznie tam kase mu wpłaca, by synek mógł w Polsce sobie pieniadze wypłacać, mieszkanie mu kupił (a my z dzieckiem wynajmujemy) i teraz go bedzie ściągał i załatwił mu robote u siebie w firmie, legalna i na poczatek dostanie 11 tys PLN a mieszkac bedzie u tatuasia takze za nic placic nie będzie. A, że ja nie mam pracy od 3 lat to nikt nic nie mówi, żeby mnie ściągnąć... :O Braciszek też niezły.... Ojciec kupił mu na własnosc mieszkanie 3 pokojowe (w którym nigdy nie mieszkał bo to trzeba sie samemu utrzymywać a lepiej u mamy na garnuszku za friko) i on teraz wyjeżdza za granicę na kilka lat i mój maż go poprosił, by nam udostepnił to mieszkanie za koszta czynszu i opłat.... To te gnojek sie nie zgodził bo On woli wynająć obcym bo od nich weźmie za wynajem i sobie zarobi... :O Niezły braciszek, co??/ A najgorsze jest to, że Oni są tak okropni dla nas... Mają w dupie mnie, wnuka i własnego syna i brata (mojego męża) a on głupi nie da na nich złego słowa powiedziec i broni ich do ostatniej kropli krwi... W ogóle nie widzi, ze Oni jego mają gdzieś. Jak jeszcze był kawalerem i mieszkał u rodziców to Oni odremontowali pokój dla młodszego syna, kupi nowe meble i nowy komputer dla synusia a mój mąż spał na piankowym pateracu (nawet nie zwykłaym jak w łóżku tylko takim co mozna go zwinąc w rulonik) pod śpiworem a jego rzeczy stały w kartonach w piewnicy!!!!!! No ale w oczach nmojego męża zawsze Oni są Ci święci i bez winy a ja najgorsza i mącicielka!!! Powtarzam, że jeśli sie kiedykolwiek rozwiedziemy to tylko i wyłączie przez rodzinke meza!!!! Już nie wyrabiam psychicznie. :( P.S. Przepraszam za ak długiego posta ale sie musiałam wygadać!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a dlaczego
mu o tym nie powiesz, tak jak tutaj na forum? Może powinnaś mu otworzyć oczy, że widzisz jak jest, to przestanie udawać... Nie bądź naiwna, jeśli mimo dziecka nie zmienił się, to nie łudź się, że będzie was chronił przed toksyczną rodziną. Powiedz mu to , co tu opisujesz i - jeśli nie poskutkuje - uciekaj, bo szkoda dziecka i Twojego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powtarzałam miliony razy. Podawałm konkretne przykłady. Ale On jest na nie głuchy i ślepy. Oni są dla niego święci i tylko aureoli nad głowami im brakuje. Już nie ma sił języka strzepić bo i tak ostateczne to ja jestem ta najgorsza i to ja prowokuje wszytkie awantury... a tak w ogóle to jestem najlepsza w wymyślaniu problemów... :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to uciekaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli u mnie by była taka sytuacjia gdzie mąz zachowuje się jak ostatni dupek (sory) to chyba już dawno dostał by pozew rozwodowy!!! A u mnie foch bo maz powiedział swojej mamie, ze widzi ze sie dobrze czuje to juz nie bedzie rano po psa przychodził :classic_cool: Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Synowe! Nie wiem jak mnie ocenicie i czy mam właściwe podejście, bo czuję że trochę w rodzinie męża namieszałam. Oni myśleli że będę potulnym barankiem i będę robiła wszystko wspólnie z teściową, bo ona przecież jest taka mądra. Ja jednak mam ostry charakter, nie dam sobie w kaszę dmuchać i /czasem nawet przesadnie/ ale wyrażam głosno, co myślę. Moje życie wygląda obecnie mniej więcej tak: Mieszkamy z teściami. Ustalone mamy, że oni mają 1 pokój największy, a my 2 mniejsze. Kuchnia i łazienka wspólne. Poza tym wszystko mamy oddzielnie: oddzielne jedzenie, płyn do naczyń, proszek do prania itd, itd. Uważam, że unikamy w ten sposób wielu niepotrzebnych nieporozumień. Jeśli nas nie ma zamykamy drzwi na klucz. Nie lubie jak mi ktoś myszkuje po pokoju, a tak było jeśli tylko drzwi zostawały otwarte. Stosunki między nami są chłodne, tzn unikamy sie jak mozemy. Po prostu 2 oddzielne rodziny. Dziwnie i jeszcze niedawno do głowy by mi nie przyszło, że tak można żyć w rodzinie. Bo mieszkałam w akademiku, na wynajętym i tam jest to ok, ale w bądź co bądź rodzinie - no cóż. Mam wyrzuty sumienia / i dlatego pewnie piszę/, ale jak tylko próbujemy coś robić wspólnie to zaraz mam zszarpane nerwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość złotarybka
rozumiem cie doskonale usg! ja mam dokładnie tak jak ty. też sobie nie wyobrażałam, że można tak żyć, ale widać można. Można iść do sklepu po sok bo się skończył a nikt nie ma odwagi wziąść od teściowej, chociaż ona ma taki sam. Ale to JEJ sok. Tak samo jak JEJ talerze, JEJ sztućce...JEJ bułki i pomidory. jeżeli je zupę z mojego talerza swoim sztućcem to co myje po sobie? oczywiście swoją łyżkę a mój talerz zostawia w zlewie. nie wiem, czy ona nie widzi jaka jest śmieszna i małostkowa? my też mijamy się jak obcy ludzie w kuchni i łazience lub korytarzu. co tam obcy! jak nienawidzący się obcy...i to jest najbardziej w tym wszystkim smutne. są, oczywiście, czasami takie dni, kiedy teściowa przemówi ludzkim głosem i nawet zakomunikuje mojemu synowi że istnieje słowo mama a nie "idź do kuchni, zobacz może tam KTOŚ jest" Ktoś. ten ktoś to ja, jego matka. za to będę miała do niej żal do końca moich dni. Nie wiem dlaczego, ale teściowa postanowiła że stanę się jej wrogiem i oskarża mnie o wszytko złe co się stało. Jej syn jest przeziębiony - moja wina, syn ciężko pracuje - moja wina (bo nie dość wyszarpałam od swoich "bogatych "rodziców pieniędzy, żeby synowi dostatnio się żyło...........) tego akurat nie będę komentować, bo sama sobie wystawiła świadectwo takim myśleniem. dal teściowej jestem rodziną kiedy trzeba pomagać - czyli ciężko pracować, robić zakupy, gotować obiady, sprzątać i zajmować się dzieckiem. w innych przypadkach staję się obcą osobą z ulicy, która się podstępem wkradła w łaski jej syna będąc fałszywą i wredną, i która teraz tylko czeka jak dorobić się na "ciężkiej pracy jej syna". Niestety nie ma najmniejszego dowodu z mojego zachowania, ze tak jest, więc zmieniła wersję na "która podstępem wkradła się w łaski i czeka tylko na to żeby wygodnie sobie żyć". Chryste! moja teściowa powinna się od czasu do czasu położyć na jakiejś kozetce u fachowego psychiatry.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a gdzie w tym wszystkim
jest Twój mąż? Nie przeszkadza mu taka atmosfera? Nie widzi czy nie chce widzieć? A swoją drogą jeśli teściowa zostawia talerz, to może ją upomnij, że jeśli je z Twojego, to niech zostawi taki jaki wzięła, czyli czysty, albo niech nie bierze Twojego, bo jej rzeczy nie ruszasz. A do syna mów: "uważaj, bo tu może KTOŚ wejść; nie idź tam, bo może KTOŚ tam jest", wtedy, kiedy to będzie teściowa... A jeśli zgłosi pretensje, to zawsze możesz jej powiedzieć, że robisz tylko to, co ona serwuje Tobie, więc jeśli chce innego traktowania, to musi Ci dać dobry przykład. A najlepiej jakbyś mogła mieszkać z dala od niej, choć - jak rozumiem - jest to niemożliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny...to straszne historie i nic dziwnego, ze czujemy sie zle, wykorzystywane, te najgorsze, macicielki itp. Niedobrze jak wlasny ukochany maz nie reaguje na nasze zle dni i na nasze dobre pomysly, slepy i gluchy na nasze postulaty budzi sie jedynie gdy mamusia ma uwagi do jego zony przewaznie przeciez sluszne (!). Jesli maz sie zgadza z rodzina przeciw zonie to juz jest bardzo zle, widze po swoim zwiazku. Nie wiem czy jedna rozmowa z mezem wystarczy, bo w dluzszym czasie to moze sie zakonczyc separacja/rozwodem. Rada jaka ja postanawiam wprowadzic w zycie to pozbycie sie tesciowej z moich mysli i mojego zycia. Nie chce wiedziec i nie interesuje mnie jej temat. Nawet za cene dobrych relacji z mezem. Teraz wlasnie mamy takie sobie dni, maz sie gniewa za to, ze pare dni temu powiedzialam mu, ze NIE INTERESUJE MNIE TEMAT JEGO MAMY po tym, jak cos mowil, co sie dzieje czy dzialo, cos mi chcial powiedziec - ale mnie to nie interesuje. Powiedzialam to stanowczo i na tyle stanowczo, ze sie przymknal. Dodalam, ze zna przyczyny mojej postawy i nie bede tego ponownie roztrzasac (do nastepnego razu). Teraz mam glowe wolna i nie obchodzi mnie (staram sie tak myslec, nie jest prosto) jego rodzina, bratanek ktory sie urodzil (nie obchodzi mnie jak ma na imie), nie chce tam jezdzic i nie pojade. ufff To jest bardzo trudne, no bo jak zerwac kontakty, tak po prostu... Dobrze ze nie mieszkamy w jednym miescie i pod jednym dachem. Niestety mieszkamy z moimi rodzicami i jest dobrze, ale wiadomo-najlepiej na swoim. Bedziemy sie starac o kredyt, cos znalezc, usamodzielnic sie, dotychczas nie bylo nas stac, a tesciowa tylko holubi mlodszego brata i jemu mieszkanko pomogla kupic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kalipanta - wszystko ok, tylko dlaczego rozciągasz złośc na teściową na całą rodzinę...? Jesteś na nią zła, masz powody, ale dlaczego obrażasz się na szwagra, bratową i bratanka? Bo mają wiecej niż wy...? Takie to trochę małostkowe. Czy gdyby to twój mąz był hołubionym, i obdarowywanym synusiem, to byś powiedziała - nie, za dużo tego, dajcie coś tez szwagrowi? Nie dziw sie, ze biorą, jak ktoś daje... Twoja wojna toczy się przeciwko teściowej i twojemu męzowi (niestety). Uważam, ze niezdrowo jest wciagać w to całą rodzinę - w ten sposób tesciowa zawsze będzie górą, bo to z nią szwagier i jego rodzina utrzymują kontakt, a ty jesteś wredną jędza, której nikt nie lubi. Hm... Sama wkładasz jej broń do ręki. U mnie fajnie. :-) Mamy w tym tygodniu odczyt liczników. Teściowa oczywiscie o tym, wie, chociaż mieszka gdzie indziej (krąży wokół naszego domu jak sęp :-O ) i pyta wczoraj mojego męża, co z tym zrobimy. Mąż na to, że damy klucze sąsiadce. Teściowa na to (z krzywą miną) że sąsiadka pewnie się nie może doczekac, kiedy wejdzie do mieszkania i wszystko sobie poogląda. A ja jej na to - przeciez nie zwolnimy się z pracy - więc tak czy tak ktoś musi nam wejść do mieszkania... Żałujcie, ze nie widziałyście jej miny :P Trzymajcie się :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja uważam
że Kalipanta ma rację. Rodzina to niejest zlepek obcych sobie osób, zmuszonych do spotykania sie z jakiejś okazji, tylko ludzie, których łączą różne sprawy, w tym również sprawy osobiste, jak np. powiększenie rodziny. Tak naprawdę, to nie teściowa czy mąż powinni o tym zawiadamiać, tylko szwagier i szwagierka - przecież to ich dziecko. Chociaż i tak uważam, że największy problem to mąż Kalipanty - ucieka od wszelkiej konfrontacji z problemami, zawsze po stronie mamusi, chociaż "bardzo kocha żonę", zawsze bagatelizuje potrzeby żony, a wyolbrzymia jej "uchybienia" - ech, coś słaba ta miłość, jak tylko jedną stronę grzeje... A co pieniędzy, to nie widzę tu małostkowości ani obrażania się. Przecież nie mieli wesela ani nie dostali nawet prezentu ślubnego, natomiast dla szwagra (który - jak zrozumiałam - później sie ożenił) -wystarczyło na jedno i drugie... Nie chodzi o to, żeby odebrać szwagrowi, ale zachowanie teściowej i szwagrostwa jest ostentacyjne i trudno udawać, że to nie wzbudza żalu. Pozdrawiam Kalipantę i wszystkie synowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość złotarybka
hej dziewczyny! głowy do góry! jeszcze będzie DOBRZE. a u mnie sytuacja coraz gorsza robi się ze złej i winię tu tylko i wyłącznie męża, który dla "jakoś to będzie" zgodził się na układ mieszkania razem z mamusią, chociaż DOSKONALE wiedział, że jego matka nie znosiła mnie od samego początku. Ale co tam!!! "dlaczego ty się tym przejmujesz?" - powiada. Ano dlatego że to nie jest MOJA MATKA i nie machę ręką (bo i tak się nie zmieni). Ja nie muszę przebywać cały czas w towarzystwie tak nieprzyjaznej mi osoby. No po prostu ku....a nie muszę. Nie tak sobie wyobrażałam swoje życie. Teraz przyszedł czas na radykalne zmiany. Nie chciałabym stracić szacunku dla samej siebie. nie będę się układać pod "jego matkę" dla dobra atmosfery w domu. Nie będę jej po raz kolejny za to że żyje przepraszać i kulić pod siebie ogon (bo niby mądrzejszy głupszemu ustąpi). MAM TEGO POPROSTU DOŚĆ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Rodzina to niejest zlepek obcych sobie osób, zmuszonych do spotykania sie z jakiejś okazji, tylko ludzie, których łączą różne sprawy, w tym również sprawy osobiste, jak np. powiększenie rodziny.\" Tutaj masz rację. I właśnie dlatego ani szwagier, ani szwagierka nie mają obowiązku dzwonić z radosną nowiną do każdego z osobna - gdy nasza wspólna koleżanka zaszła w ciążę, zadzwoniła do mojego męża i powiedziała mu o tym. Uważasz, że powinna pięc minut później zadzwonić także do mnie? Nie, bo naturalne jest, że mój mąz przekazał mi wiadomośc. I widocznie u szwagrów Kalipanty działa to tak samo, czyli normalnie - on się czegoś dowiaduje i dzieli się tym z nią i na odwrót. W tym konkretnym przypadku nie zawinili szwagrostwo, ani nawet teściowa - a wyłącznie jej mąż. Nie zauważyłam w postach Kalipanty słowa o ty, że szwagier czy szwagierka są dla iej niemili, niegrzeczni. Jedynym zarzutem było to, że teściowa obsypuje ich prezentami. To wina tesciowej, nie ich. Ich winą byłoby, gdyby się tym ostentacyjnie chwalili \"mam nas bardziej kocha\" \"my mamy więcej niż wy\" - nie widzę informacji o tym, że tak robią...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×