Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość w smutku

jak poradzić sobie z taką tragedią

Polecane posty

Gość nie smutaj
to pisz do niego listy - załóż blog, w którym będziesz pisać listy, ale nie ograniczaj się tylko do niego podobno ne ma nic bardziej gadatliwego, niz kobieta cierpiąca w milczeniu:) tu zawsze mozesz się rpzed nami wygadać - pzrytulę Cię zawsze do piersi (co prawda to rozmiar B, ale zawsze pierś :) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie smutaj
muszę na razie zająć się pracą, bo nie ma zadnej piersi dla mnie do przytulania w pobliżu w razie mojej klęski na polu pracy jeszcze tu zajrzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w smutku
Myślałam by do Niego pisać, ale boję się, że to jeszcze bardziej mnie rozstroi, że tak będzie mi trudniej, że nigdy nie pogodzę się z tym, że odszedł i nie zacznę normalnego życia A pomimo wszystko chciałabym żyć, szczęśliwie żyć, jeszcze kiedyś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w smutku
nie smutaj dziękuje Miłego dnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie smutaj
to nam napisz ten list na forum :) może jeden na razie wystarczy daj sobie 2 tyfodnie a potem powiedz "teraz będę myslec, ajk żyć bez niego"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w smutku
Daję sobie czas, ale wiem, że to nie jest łatwe W obecnym momencie tak bardzo boli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mhmhj
współczuję ci bardzo ale teraz musisz duzo o tym rozmawiac nie tłamscic w sobie tego.mimo ze inni tego nie przezyli to na pewno zdaja sobie sprawe z tego co czujesz.rozmawiaj,rozmawiaj i jeszcze raz rozmawiaj.nie trzymaj tego w sobie.mam nadzieje że ci sie uda to przetrwac. P.S.pamietaj ze on nie chcialby zebys zarzucala sobie jakies glupoty itp.na pewno wiedzial ze go kochasz bo inaczej nie bylby z toba.trzymam kciuki.:-):-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość --Olka
Kazde słowo pocieszenia wydaje się być śmieszne w takiej sytuacji.Dlatego nie będę Cie pocieszać ,bo to chyba bez sensu.... Natomiast chciałąbym napisać coś z innej beczki.Wierz mi ,ze ludziom wierzącym łatwiej jest przeżyć własne tragedie.Musimy pamiętać o tym że cierpienie ,łzy ,ból są nierozłacznym atrybutem życia ludzkiego . Piszesz ,że chciałąbyś powiedzieć mu jeszcze tylko kilka słow . Ależ możesz ....i jakkolwiek to nie zabrzmi ,nasi bliscy słyszą nas , możesz się gorąco modlic za jego duszę ,on tam już sobie nie pomoże ,ale Ty ,Właśnie TY! swoją modlitwą możesz tak dużo zdziałać .Mysle ,ze On bedzie Ci bardzo wdzięczny . A póżniej ,kiedyś ,gdzieś......podziękuje Ci za to:) uwierz mi. Ja życzę Ci z całego serca ,aby Bóg dodał Ci sił ,aby to przejść .Zaufaj mu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nobodys there
daj sobie czas na przeżywanie tego. ja przez prawie dwa tygodnie leżałam w łóżku w piżamie, nie myłam się, zmuszałam się do jedzenia jak już prawie mdlałam z głodu, z nikim nie rozmawiałam. w sumie niewiele z tego czasu pamiętam. żyłam jak w półśnie, przysypiałam tylko na chwilę jak już byłam wykończona płaczem. z pogrzebu też niewiele pamiętam. ktoś mnie odciągnął od grobu, bo nie mogłam się uspokoić. ale w końcu przyszedł taki moment, że sama poczułam, że już dosyć, muszę się ogarnąć, zacząć wychodzić do ludzi, od czasu do czasu zaczęłam spotykać się z przyjaciółmi. zobaczysz, u Ciebie też przyjdzie taki moment. i powoli, powoli będzie trochę lepiej. chociaż oczywiście nie nastąpi to w ciągu miesiąca ani dwóch. trzymaj się :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w smutku
próbuje rozmawiać, dlatego też piszę na tym forum, ale ja mogę mówić tylko o tym, inni już pogodzili się z tym ja nie mogę... nie chcę wierzyć, że On jest teraz gdzieś indziej, bo gdybym w to wierzyła, poszłabym za Nim, dołączyła bym do Niego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w smutku
nobodys there to co mówisz bardzo mnie pociesza zaczynam wierzyć, że będzie dobrze, że uda mi się nobodys there A czy dużo czasu mineło aż zaczełaś normalnie żyć ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w smutku --> przepraszam Cię, nie przeczytałam treści topiku a zamieściłam go na krzyżówkach topików, WYBACZ!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majeczka28
Powiem Ci cos co Cie zdziwi.Moj mąz 7 lat temu(wtedy ejszcze go nie znałam) tez starcił bliska osoba.Kochał ja. Była tragedia. Przez jakiś czas nie mogł sie z tym pogodzic.Płakał.Chcial umrzec.Potem zaczął sie modlic.Prosic Boga o spokoj.No i dostał mnie.Poznalismy sie zakochałismy sie.Teraz jestesmy szczesliwym małzenstwem. To jest wiersz o jego dziewczynie, ktora zgineła w wypadku samochodowym.trzymaj sie..Bog Ci pomoze.Moze Bog go potrzebował Byłas kiedys z nim kochałas go byłas dla niego wszystkim wierze, ze Twoja dusza jest w niebie a ty jako, ze za zycia pomagałas ludziom to i teraz pomagasz czemu poznalismy sie akurat w Twoje urodziny? czy to przypadek? Czy porządek wszechrzeczy.. Jak tam jest po tej drugiej stronie? Musze Cie przeprosic, ze grzebałam w Twoich listach tak bardzo chciałam sie dowiedziec JAKA jestes? W gruncie rzeczy fajna kobieta z ciebie była nie znałam Cie za życia poznaje Cie po Twoje smierci Wiele wniosłas do naszego zwiazku Ach musze Ci powiedziec, ze Ernest nadal oglada sie za dziewczynami i tak samo jak Ty tego nienawidze z listow dowiedziałam sie ze byłas niepoprawna romantyczką marzyłas o białym domku na wsi Ty i Ernest przytuleni, a dzieci dokazujące w ogrodzie..tak istna sielanka ale umarłas , nie dosiegając marzeń jestes z Bogiem a Ja jestem teraz z Ernestem tutaj mamy swoje mieszakanie nie jest to jednak biały dom, no i nie mamy ogrodka ani dzieci. Przejełam Twoja rolę porwałam Ci Twoja miłość czem jest mi za to głupio ale to nei moja wina, ze nie żyjesz Bog Cie potrzebował byłąs dobrym człowiekiem, pomagałas tym najbardziej skrzywdzonym przez los...moze dlatego Bog Cie chciał u siebie, bo swoja misje spełniłas Ja natomista krąze w chaosie moich mysli Bog mnie nie chce bo nie mam planu na swoje życie tak Cie podziwiam Jestem taka pogmatwana, nie wiem czego chce, kim jestem? dokad zmierzam? jedyne co wiem, bede go kochac ...az po grob, a nawet i dłzuej mam uszczesliwiac Ernesta i kochac go mocno wiesz, ze czasem mi nie wychodzi gubi mnie moje lenistwo, zamiłowania do bałaganiarswta, wieczne marudzenie na zycie ale staram sie jak moge Fizycznie w ogole nie jestesmy podobne ja sie ciesze nie chciałąbym Ernestowi Ciebie przypominac i Ty chyba tez nie chciałąbys nikogo przypominac Wiesz dziwne okolicznosci i sny czasem snisz mi sie. raz we snie po prostu biegłas... czasem czuje sie jakby Twoja dusza po Twojej smierci krążyła wokoł nas fenomen to dzien w ktorym Ernesta poznałam Było to 3 miesiace po Twoje smierci fizycznej Ale nie duchowej poznałam go w Twoje urodziny, włąsnie wracał z mszy za Ciebie.. Czy to nie jest Twpja sprawka? Czy ja sie kiedys tego dowiem? Czy czasem przyapdekim nie wchodzisz w moje sny...? moze chcesz mi cos przekazac ja nie zawsze te sny rozumiem jestem zbyt małego rozumu aby do pojac czy to chodzi o wiecznosc? o to ze chcesz przekazac, ze trzeba wierzyc!!!!! bo Bog istnieje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w smutku
ja niestety będę musiała kontaktować się z ludźmi od czwartku chodzę do szkoły... obawiam się tylko tych dwóch tygodni gdy zostanę sama w domu, wiem że są osoby które chcą mi pomóc, ale ja wiem, że jest to na pewno dla nich męczące wysłuchiwać wciąz moich płaczów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w smutku
Majeczka28 dziękuje za tan przykład, to dla mnie bardzo ważne, żeby wiedzieć że inni ludzie potrafią sobie z tym poradzić. Może i mi się uda.... Ja jednak nie wierzę, że On jest w niebie, że Bóg mi Go zabrał. Nie wierzę w takieo Boga....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majeczka28
Słuchaj. Teraz tak myslisz. Przezywasz tragedie. Musisz ja przezyc. Kazdy z nas w swoim zyciu przezywa jakis swoje osobiste tragedie. A co do kwestii Bozej.Bog zawsze działał dziwnie i tajemniczy z niego gosc.My nie rozumiemy jego logiki, bo jestesmy "cielesnymii" stworami, a on jest wielka Duszą.......wiec nie mzoemy go zrozumIEC,PRZYNAJMNIEJ NIE TU NA ZIEMII. Ja np. podziwiam go jak mogł stworzyc sam cos tak wspaniełego jak drzewa, jeziora,rzeki, morza, oceany , góry.......to jest niesamowie.i nie pojęte.Dlaczego to storzył tak a nie inaczej?Jak to zrobił? Po co? Tak samo ejst ze smiercia bliskich.Dlaczego umieraja teraz a nie pozniej? Jedno jest pewne kazdy z nas do nich dołaczy..spotkamy sie kiedys wszyscy...do góry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w smutku
Myślę, że na razie to nie mam prawa być szczęśliwa, że ten czas jest właśnie na cierpienie i opłakiwanie Jego smierci. Nie mam prawa się uśmiechać, bawić, a tym bardziej kochać kogoś innego. Mam prawo odczuwać ten ból....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w smutku
Majeczka28 Wierzę w Boga, ale nie jestem katoliczką. Podziwiam Go za piękno świata i człowieka. Nie obarczam Go winną za to co się stało, wiem że to był przypadek. Minuta poźniej i On by żył. Minuta wcześniej i nie byłoby wypadku. Ale nie wierzę w to, że jest w niebie. Wierzę, że kiedyś jeszcze Go zobaczę, ale nie po mojej śmierci. Kiedyś On i ja obudzimy się ze snu śmierci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majeczka28
rozumiem tak naprawde nie mam sposoby zeby poradzic Ci cos w takiej chwili, musisz sama sie z tym bólem zmierzyc. Pamietaj jednak o tym, ze nie jestes sama. Sa ludzie wokół Ciebie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w smutku
Wiem o tym... Szukam ludzi, którzy przeżyli coś podobne. Chciałabym usłyszeć, że ból kiedyś mija, że żyje się dalej i można być szczęśliwym. Potrzebuje nadziei i wiary

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majeczka28
Kiedy był ten wypadek? Wiesz mi ostotnie w rodzinie była plaga pogrzebow.Najpierw teśc, udar mózgu, starszy by(76 lat)l,ale i tak nikt sie nie spodziawał, ze umrze.Potem zginał w wypadku samochodowym potracony przez piajnegi kierowce moj kolega z Liceum Tomek.miał 25 lat, dobra prace, plany na przyszłosc.Bedac na jego pogrzebei tez nie mogłam uwierzyc, ze on Naprawde odszedł.Czuje, ze on gdzies jest.Snił mi sie.To była taki nietypowy człowiek, oryginalny w sposobie bycia, fantasta, fajne poczucie humoru miał.Teraz tydzien temu moja babcia.... Przez 2 meisiace zyłam jak w letargu.\Teraz dochodze do siebie.Zczynam szukac pracy, musze pozdawaw powtorki na UIczelni i am tylu przyjaciół do odwiedzenia, zaniedbanych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nobodys there
w smutku - cieszę się, że mogę Ci chociaż troszeczkę pomóc :) myślę, że minął prawie rok do czasu kiedy już nie wybuchałam płaczem na samo wspomnienie o Nim. oczywiście przez ten rok nie rozpaczałam codziennie, ale były jeszcze czasem bardzo ciężkie chwile. żyłam już w miarę normalnie, ale w ogóle tylko myśleć o spotykaniu się z kimś zaczęłam po ponad dwóch latach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majeczka28
jak wszyscy umrzemy po smierci moj maz bedzie miał dwie dziewczyny:) ja i mnie:) obydwie kochał? i co jak to wytłumaczyc? z kim bedzie zył po smierci z nia czy ze mna? Mysle ze po smierci nie majac juz "cielesnych powłok" a ni z tym zwiazanych pragnien cielsenych, nie ma zazdrosci.itd. zaborczosci nie ma gniewu, pychy itd.. wiec ludzie wszyscy ze soba zyja w zgodzie.... w zasadzie porzumiewaja sie ebz słow, nie maja ciał wiec niekt do nikgo nie nalezy, ale wszyscy si ze soba kochaja i lubia:) oto moja wizja nieba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w smutku
Majeczka28 Wypad był niedawno, w czwartek. W ten dzień mieliśmy się spotkać... już do mnie nie przyjedzie... współczuje, nie wiem jak ja bym przeżyła tyle przykrych sytuacji To niesamowite, że mimo wszystko jest w Tobie tyle optymizmu. Mam nadzieje, że i ja odsyskam dawną radość życia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majeczka28
musze sobie jakos ta dziwna moja sytuacje wytłumaczyc:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majeczka28
nie wiem czy to ejst optymizm, po prostu czuje, ze ejst tyle rzeczy do zrobienia, wiesz ilu ludzi nie ma co do garnka włozyc, jest tyle głodnych dzieciakow, dzieci z patlogicznych rodzin, one sobie nei zasłuzyły na atkei dziecinstwie, pozostawione w domu dziecka dzieci, wiesz trzeba ten swiat ulepszac..to daje sens.. moze sprobuj wolonatariatu za darmo , ale jednoczesnie zyskujesz całe morze miłosci od tych dzieci za darmo.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w smutku
na razie jednak nie potrafię się cieszyć Mam nawet tak, że gdy na moment odbiegnę od tego myślami, mam poczucie winy, że już o Nim nie myślę, że już nie cierpię, bo powinnam Największy szok już minął, teraz jest potężny smutek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w smutku
Majeczka28 w tym momencie nie potrafię nic od siebie dać, jestem w środku pusta... jedyne co mnie otacza to ból i smutek Nie mogę pomóc sobie więc tym bardziej nikomu innemu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majeczka28
mój maz przyzł to co Ty, ale to go tak odmieniło stał sie chyba lepszym człowiekiem niz byl przed wypadkiem no i widac, ze potrafi teraz cieszyc sie z rzeczy ktorych wczesniej nie dostrzegał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majeczka28
ale mowił ze to było starszne, ze chodził na grob i płakał i ze groził Bogu, ze ja zabrał, mowił mi ze było mu wszytsko jedno czy je czy nie je., czy pojdzie do pracy czy nie, stracił połowe siebie...wiec po prostu czuł sie jakbyw połowie martwy ja go wtedy nie znałam, poznała go gdy zaczał wychodzic do ludzi. nie byłam nachalna jak sie dowiedziałam o wypadku,wystarszyła sie i nie chciałam sie juz nim spotykac, było mi go zal, ale nie maiłam sreca aby wiazac sie z nim z żalu ale po jakims czasie on zadzwonił i powiedział ze mnie kocha i ze musimy sie spotkac czasem opowiadam mi o tamtej swojej dziewczynie uwaznie słucham wiem ze ja kochał szanuje to podziwiam go ze poradził sobuie z ta tragedia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×