Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość w smutku

jak poradzić sobie z taką tragedią

Polecane posty

w smutku Bardzo Ci wsółczuje, kolejny dzień tu zaglądam i często o Tobie myśle. Nie wyobrażam sobie co się czuje przeżywając taką tragedię, ale postanowiłam napisać, żebyś wiedziała, że istnieja osoby, które duchowo są przy Tobie. Może to chociaż troszkę złagodzi Twój ból. Teraz jest bardzo ciężko, ale przykłady pokazują, że ból mija. Życie toczy się dalej. Nadejdzie dzień, w którym na ustach pojawi się uśmiech. Na pytanie \"dlaczego?\" nikt tak naprawdę nie zna odpowiedzi. Bądz dzielna!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też codziennie tu zaglądam, z niecierpliwością nawet... Czytając wypowiedzi osób, które, podobnie jak ty, straciły ukochanych, zdaję sobie sprawę, że nie warto tracić czasu na głupoty (np. bezsensowne kłótnie), rozpamiętywanie, analizowanie... Co ma być, to będzie. Ważne jest tu i teraz: że kogoś kocham, choć nie jest mi łatwo, że on kocha mnie, choć trudno mi czasem w to uwierzyć, że był taki nasz wspólny dzień (to nic, że za krótki) jak dzisiaj i że na pewno będzie więcej takich promieni słońca i błękitu na niebie... Nawet, jeśli za rok nie będziemy razem, warto żyć- \"carpe diem\"- tu i teraz. To mi daje ten topik: wiarę i nadzieję, których ostatnio było mi tak bardzo brak... Może to pompatycznie zabrzmi, ale w jakiś sposób śmierć twojego chłopaka przyczyniła się do tego, że patrzę na świat, na miłośc przede wszystkim, z wiarą i pogoną twarzą. 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w smutku
Cieszę się, że jesteście Byłam na zakupach, nie potrafiłam opanować swojego bólu. Płakałam gdzie tylko się dało. Nie obchodzili mnie mijający ludzie. To wszystko boli, boli, jeszcze raz boli. Nie chce mi się już żyć.... do każdego objawu życia muszę się zmuszać... chcę zniknąć, po prostu zniknąć, zapomnieć o tym, że istnieje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w smutku
W dodatku muszę trochę udawać. Moja mama bardzo się o mnie martwi i ponieważ widzi jak bardzo to przeżywam chciała zrezygnować ze swojego wyjazdu. W poniedziałek jedzie na wymarzone wakacje, dwa tygodnie w ciepłych krajach. Nie chciałabym psuć jej planów, więc zaczynam udawać, że jest coraz lepiej. Zmuszam się do jedzenia, przelotnych uśmiechów, gadania o byle czym. W tym momencie jestem już spokojniejsza, choć to nadal bardzo boli A jutro wracam do życia, przynajmniej fizycznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz wokół siebie wiele kochających cię osób, one pomogą Ci przez to przejść. Powoli zaczniesz wracać do życia, nie tylko fizycznie. Zaglądam tu często i mam nadzieje, że każdy kolejny dzień bedzie lepszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majeczka28
smuteczku jestes taka fajna wrazliwa osoba, nie mow ze nie chcesz zyc.... tacy ludzie jak Ty sa potrzebni tacy wrażliwi i uczuciowi pamietaj ze miłość pokonuje smierc i jets od niej 100 razy mocniejsza........ i nawet ejsli Twojego chłopaka nie ma juz obok Ciebie wasza miłość nadal jest..........uwierz w to miłosc zwyciezy wszystko przeczytaj sobie Hymn o miłości Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący. Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadł wszelką wiedzę, i wiarę miał tak wielką , iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym. I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał. Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje, [nie jest] jak proroctwa, które się skończą, choć zniknie dar języków, i choć wiedzy nie stanie. Po części bowiem tylko poznajemy i po części prorokujemy. Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko częściowe. Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecinne. Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś twarzą w twarz. Teraz poznaję po części, wtedy zaś będę poznawał tak, jak sam zostałem poznany. Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy: największa z nich jest miłość. (1 Kor 13, 1-13) te słowa maja sens wsłuchaj sie w nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majeczka28
szczegolnie Tobie smuteczku dedykuje ten fragment "iłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje, [nie jest] jak proroctwa, które się skończą, choć zniknie dar języków, i choć wiedzy nie stanie. Po części bowiem tylko poznajemy i po części prorokujemy. Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko częściowe." wiec zaufaj miłosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie smutaj
jeeezu, kobito, jak Cię trudno znalezć. Masz juz to za sobą, przynajmniej pogrzeb. Ja tez nie moge byc z kims za kim tęsknię - nie umarł, odszedł. Odejść to trochę tak jakby się umarło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość igrias
to nie to samo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w smutku >>> ja Cie doskonale rozumiem. Myslalam o najgorszych rzeczach bo jedynym wyjsciem na zapomnienie o tym bylo dla mnie po prostu skonczyc ze soba. Nie chcialam juz zyc, po prostu nic nie mialo dla mnie sensu, nic sie nie liczylo. Ale dzisiaj jestem niezmierni4e szczesliwa, ze wtedy bylam na tyle swiadoma wszystkiego i na tyle \"przytomna\" ze nie zrobilam niczego glupiego, bo to jeszcze gorzej. Cierpialoby wiele wiecej osob. I poco to?? Nie lepiej udowodnic swiatu ze ma sie sile? Probowac walczyc ze smutkami. Wlasnie siedzi kolo mnie moj cudowny chlopak. I kiedy pomysle sobie ze wtedy moglabym ze soba skonczyc, i nie miec mozliwosci przezyc tych pieknych chwil ktore teraz mnie spotykaja? uuhh straszne te mysli. Ciesze sie ze potrafilam sie z biegioem czasu z tego podniesc i jestem teraz szczesliwa! Tego zawse pragnelam - szczescia. Ale o tamteju tragedii itak nie zapomne - tego si enie zapomina... TRZYMAJ SIE CIEPLUTKO ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie smutaj
Renatko jestes fajna babka :)) Jezu, jak sie cieszę, że cos dobrego tu zostalo napisane i dajesz dobry przykład :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majeczka28
ja tez sie neizmiernie ciesze, ze moj chłopak przetrzymał ten bol po utracie ukochanej i niec sobie nie zrobiła, a teraz dzieki temu ja jestem anjszcszesliwsza ososba na swiecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w smutku
boli, bo ból nie znika z dnia na dzień... ale nie zrobię sobie niczego naumyślnie, za dużo we pragmatyzmu, za bardzo kochałam, zbyt wielu ludzi bym zasmuciła... ale mogłoby mi się coś stać... wcale nie będę tego tak przeżywać... idę do szkoły... dziś nie będę się uśmiechać i pytać o wakacje. Mam nadzieje, że nikt się nie spyta o moje wakacje, bo wybuchne płaczem dziś jest taka rocznica poznania mojego z moim chłopakiem, nie wiem jak wytrzymam ten dzień... nie wiem skąd we mnie jeszcze jakieś siły, by to wszystko przetrzymać, nie wiem skąd we mnie tyle łez... Ilu łez potrzeba by wypłakać miłość ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość satyna
przeczytalam ten topik jednym tchem, poplakalam sie z Twojego nieszczescia, ale i ze wzruszenia- ze zycie potrafi byc tak niewyobrazalnie smutne, a jednak ludzie potrafia byc silni, przetrwac to i odrodzic sie na nowo; tyle tu dobrych, pozytywnych przykladow. Posluchaj Smutku, Ty na pewno wyjdzesz z tego doswiadczenia madrzejsza i doroslejsza niz wszyscy Twoi rowiesnicy, bedziesz patrzyla na zycie z wlasciwej perspektywy, potrafila je nalezycie docenic. Mnie nigdy nie dotknela zadna tragedia, ale Twoja mnie naprawde ujela i uswiadomila wartosc tego, co mam. Jestem z Toba, mysle, przesylam najcieplejsze wibracje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
....też tu zaglądam codziennie....Smuteczku jesteśmy z Tobą..:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie smutaj...tak bardzo
hej, patrz widzisz, masz szkolę - fajnie,ze nie będziesz mieć okazji o tym myśleć za bardzo, chociaz ja sądzę, że jestes w takim stanie emocjonalnym jakbys miala sie za chwilę poplakać ja wiem, jak to jest moze zapisz się na jakis dodatkowy angielski, zeby miec zajecie,przygotowuj sie do egzaminu - znajdz sobie cel :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie potrafię wyobrazić sobie tego co przeżywasz. Nie wiem co by się stało gdybym straciła mojego chłopaka lub kogokolwiek z rodziny czy przyjaciół. Jednak każdy prędzej czy później przeżyje taką tragedię.... Trzynaj się. Rzeczywiście zajmij się czymś. Co pochlonie twoje myśli. Będzie lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny...nie ma Smuteczka...to takie straszne,że w momencie gdy pojawia się nagła niespodziewana śmierć, czy też choroba człowiek zawsze tak naprawdę zostaje sam z tym całym smutkiem i cierpieniem,bo nikt nie może i nie jest w stanie mu pomoc.Nikt. Ale mimo to będziemy próbowały pocieszyć koleżankę.....i pomóc chociażby odrobinkę.Kochany Smuteczku, odezwij się, martwimy się o Ciebie... :( :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak mi bardzo przykro.....czytam i płaczę.:(:(:( nawet trudno mi wyobrazic sobie jaki to ból...... Boże daj jej ukojenie w tym cierpieniu..pomóż jej........:(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w smutku
jestem.... dzień zaczął się fatalnie... w szkole totalna tragedia... po prostu ryczałam na oczach wszystkich... nie umiałam inaczej wszystko kojarzy mi się z Nim, każda ulica, Jego szkoła, wszystko.... to przecież małe miasto tata zabrał mnie dzisiaj ze sobą do Wrocławia, żebym oderwała się od tego... pomogło... choć na moment... nawet się uśmiechałam... ale jutro znów moje małe miasto, ale nie mały ból... jutro opowiem Wam o pogrzebie dziękuje za zainteresowanie i Wasze słowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MAJECZKA dzieki:) niestety mam dzis zly dzien, i nie dosc ze sie musze gdzies wyplakac i wyzalic (a juz to zrobilam) to chyba mi sie zebralo na dawanie dobrych rad innym i pomaganie...To chyba dobrze, tym bardziej ze twierdzisze ze te rady sa w pozadku. Dobranoc wam wszystkim!! W SMUTKU Raz jeszcze prosze o przeczytanie mojej wypowiedzi w tamtym watku, chyba ze juz to zrobilas.... Sciskam goraco i mocno🌻❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgodnie z obietnicą opowiem o pogrzebie... Trzy dni temu, w południe stałam przed lustrem w czerni z pełnymi łez oczami, drżącymi dłoni, miękkim sercem. Jechałam na Jego pogrzeb, jechałam by Go pożegnać, by zobaczyć jak znika pod ziemią. Mieszkał ode mnie 30 km. Jechałam z koleżanką. Całą drogę płakałam, bo jak nie płakać... Podjechaliśmy pod dom, gdy zobaczyłam tłum ludzi w różnym wieku chciałam uciec. Wysiadając z samachodu traciłam już resztki spokoju. Postanowiłam nie pchać się do domu, w końcu nie byłam rodziną, nawet nie znałam Jego rodziców. Chciałam stać gdzieś z boku i móc tylko cichutko płakać. Ale stało się inaczej, nie płakałam cicho, nie stałam z boku. Gdy tylko wysiadłam z samochodu, ktoś powiedział, że przyjechała Magda (ja). Wyszedł po mnie jakiś mężczyzna. Zapytał czy jestem Magdą. Mogłam już tylko kiwnąć głową, żadne słowa już nie przeszły przez moje usta. Przytulił mnie i powiedział, że czekali na mnie. To był Jego tata. Wszyscy zeszli nam z drogi, zaprowadził mnie tam gdzie leżało Jego ciało. Weszłam do pokoju, na środku trumna przy której stała kobieta, obok ludzie, których nie znałam. Jedyną znaną twarzą była Jego siostra z rodziną. Pokazała mi miejsce dla mnie. Blisko Niego. Płakałam. Prawie krzyczałam. Widziałam Jego dłonie, które kiedyś..... To trwało jakiś czas. Nie mogłam patrzeć jak zamykają trumnę, wyszłam. Jeszcze tylko Jego tata poprosił żebym moment po pogrzebie została. Wszyscy patrzyli na mnie. Widzieli moje łzy, może nawet mój ból. Póżniej odprowadzenie trumny do kościoła. Płacz na każde wspomnienie, łzy na przypomnienie Jego słów. Ale najgorsze było na cmentarzu, gdy wymieniona moje imie obok imion rodziny. "Karol żegna Madzię" Mój płacz słyszeli wszyscy... Pożegnał mnie i zniknął pod zwałami ziemi. Nie mogłam odejść od grobu, nie mogłam Go zostawić, tak bardzo nie chciałam. Podszedł do mnie i do moich rodziców szwagier mojego chłopaka i powiedział, że rodzice zapraszają nas na poczęstunek. Zaraz podszedł do mnie Jego tata i powiedział, że chciałby ze mną porozmawiać, poznać mnie. Mówił do mnie: "Madzia". Pojechaliśmy do restaracji. Tylko rodzina i my. Obcy ludzie podchodzili do moich rodziców i mówili, że mieli bawić się na weselu a nie na pogrzebie. Ja nie powiedziałam przez ten czas nic, nie ruszyłam się. Po prostu mnie nie było. Część rodziny już wychodziła, więc powiedziałam, że pasowałoby jechać, bo przecież i tak jesteśmy obcymi ludźmi. I nagle podeszła do mnie siostra Karola. Powiedziała, że chciałaby ze mną porozmawiać. Nigdy z nią nie rozmawiałam, widziałam ją tylko dwa razy w życiu. Rozmawialiśmy o Nim, o wypadku, o nas, o tym jak mnie kochał. Wspominaliśmy. Potraktowali mnie bardzo miło, jak członka rodziny. Gdy wszyscy już pojechali zaprosili nas do domu. Pojechaliśmy. Jego tata oprowadzał mnie po domu i okolicy. Opowiadał. Rozmawialiśmy o Karolu. Wszyscy byli tak bardzo mili. Zapewniali mnie, że nigdy nie mieli nic przeciwko mi. Powiedzieli, że pasowałabym do tej rodziny.... tyle dobrych słów... szkoda że nie mogłam się nimi cieszyć z Nim. Dali mi Jego zdjęcie, bo żadnego nie miałam. Powiedzieli, że chcieliby utrzymywać ze mną kontakt, że zawsze mogę do Nich przyjść, życzli powodzenia w życiu. I mówili do mnie tylko "Madzia". Mówili że nawet dzieci siostry mnie zaakceptowały... Dlaczego żeby to wszystko przeżyc i usłyszeć On musiał odejść? To wszystko boli.... tak w wielkim skrócie i pewnie bez wielu ważnych szczegółów wyglądał Jego pogrzeb tak bardzo tęsknię za Nim....mogłoby być tak pięknie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Madziu....poplakalam sie przy czytaniu tego. To naprawde musi bolec az do krwi.... Widzisz, widac Bog go musial zabrac zebys mogla poznac innych ludzi, czyli jego rodzine, ktora cie bardzo polubila. ?Tak jak pisalam w innym watku: BOG NIE ZABIERA ZLYCH LUDZI, TYLKO BARDZO DOBRYCH! CHCE ICH MIEC KOLO SIEBIE, NIE SA TO ZAWSZE STARCY CZY LUDZIE SCHOROWANI, CZASEM CHCE MIEC KOLO SIEBIE TAKIEGO KAROLA CZASEM INNEGO MACKA CZY NP.ASIĘ... BOG OTACZA SIE TYLKO ANIOLKAMI, NIE ZLYMI LUDZMI CZY DIABLAMI I WLASNIE TWOJ KAROL WIDZI TERAZ OBLICZE BOGA I MOWI DO CIEBIE \"NIE BOJ SIE I NIE PLACZ JUZ KOCHANIE, JEST MI DOBRZE\". Wierz mi, napewno to robi. 🌻❤️❤️ Trzymaj sie kruszyno!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
każdy dzień jest trudny, nowy, bo bez Niego. Ale też każdy dzień jest krokiem w przód. Coraz mniej płaczę, choć nie ma chwili żebym o Nim nie myślała. Potrafię rozmawiać z innymi, poddaję się znajomym gdy wyciągają mnie gdzieś na miasto. Fizycznie można powiedzieć, że wracdam do życie. Jednak oczami mojej psychiki wciąż jestem nad Jego grobem, wciąż słyszę to "Madzia". trudno mi żyć bez Niego, trudno mi żyć ze świadomością, że Jego już nie ma.... szukam sił by to przetrwać i nadziei by żyć, żyć za siebie i za Niego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ---Olka
Droga Magdo To właśnie Bóg daję Ci siłę i nadzieję, i miłość ,to wszystko pochodzi od Niego.Nie odwracaj się od niego,nie mniej mu za złe ,nie obwiniaj Go... Proś Go ,aby dodał Ci sił ,módl się do Matki Bożej ,ona jest kochana i nie odwraca się od ludzi w potrzebie,jest cierpliwa i słucha ,uwierz w to .Będzie Ci naprawdę łatwiej!! Jeszcze raz napisze ,ze ludzie wierzący mają oparcie w Bogu,zawierzają mu swoje sprawy mniej i bardziej ważne i ufają ,wierzą mu ,a On się od nich nie odwraca.Nigdy .Wielka jest siła modlitwy. Może masz w swoim otoczeniu osobę duchowną .Rozmowy z takimi ludzmi bardzo pomagają.Pozwalają lżej przez to wszystko przejść..zrozumieć. Moja Droga przytulam Cię do mojego serca i mówię : Nie zawsze będzie ciężko,przyjdą lepsze ,piękniejsze dni...tylko nie teraz ...jeszcze nie. ❤️❤️❤️ ❤️❤️❤️❤️[serce ]❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jest mi trudno, czasem ból jest taki, że trzeba pamiętać o oddychaniu... dziś ostatni dzień z moją mamą, wyjeżdża na dwa tygodnie. Osoba, która najbardziej mi pomagała, teraz muszę poradzić sobie bez niej. Próbuje, szukam zajęć, wychodzę z domu, ale wciąż myślę. Już nie rozpaczam tak jak wcześniej, już nie płaczę przy każdej okazji. Nie pokazuje wszystkim mojego bólu. Ból jest w środku mnie, wciąż obecny, nie zostawia mnie nawet na chwilę, uczę się z nim żyć... Nie muszę już płakać, coś we mnie płacze cały czas.... tęsknię za Nim, brakuje mi Jego obecności, zostają mi wspomnienia i ból po Jego stracie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w smutku Przeczytaj mój post Czasami wołam w niebo nikt nie odpowiada w dziale życie uczuciowe .. Jestem z tobą . mój Łukaszek też odszedł ode mnie od swojej Małej po prawie 6 latach chodzenia ,wspólnego życia tym bardziej boli że odszedł w moje 21 urodziny bo wtedy zginął ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×