Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

fuksja

tylu zajebistych facetów na świecie!! Nie bójcie sie zrywać z draniami!!

Polecane posty

Moja pierwsza wypowiedz byla do Orszulki:) Badz dzielna i nieustepliwa w swej decyzji. Ile razy mozna sie rozstawac i przebaczac??? Przecie zon widzi, ze i tak za kazdym raezm jest tak samo!: zawali a Ty przebaczysz mimo ze troche sie powkurzasz czy nawet zerwies zto i tak w koncu znow wrocisz do niego. Zreszta... co to za facet, ktory mimo, ze wie , ze krzywdzi, nadal to robi???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniele
Nawet teraz przez telefon mówi że go nie zostawie, on po prostu jest mnie tak pewny że w to nie wierzy. Boże co ja narobiłam. Facet nie wierzy w moje słowa jestem idiotką, on myśli że ja go tak kocham że wybacze mu wszystko, ale nie tym razem Musze być twarda i choć raz pokazać że nie jestem jakims psem który zawsze wróci do Pana...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aniele, utwierdzalas go wtym przez caly czas, nie dziw sie wiec teraz, ze facet i tak jest przekonany, ze wrocisz. Jest tak pewny siebie (bo przeciez schemat powtarzal sie wielokrotnie), ze mozesz byc i Ty pewna, ze jak znow ulegniez i wrocisz, to si enie zmieni. Bo przecie zon wie ze cokolwiek nei zrobi to i tak TY BEDZIESZ Z NIM!!! Trzymaj sie!! Naprawde chcialabym dac Ci duuuzo sily i samozaparcia bys nie poddala sie emocjom, tesknocie itd i nie wrocila do niego. Niestety to Ty sama musisz sobei z tym wyzwaniem poradzic. Wiem jednak, ze mimo, ze nie bedzie to proste (czy nawet to bedzie walka z sama soba) nie dasz si enabrac na jego spiewke (wciaz ta sama zapewne) o poprawie i takich tam pierdolach. CZYNY wiecej znacza niz slowa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniele
Ostatnim razem a było to w sierpniu 2006 na ramieniu mojej mamy przysięgałam że już nie będę przez niego płakać i wczoraj znowu to zrobiłam, a mama znowu powiedziała to samo "mówiłam ci że będziesz przez niego płakać całe życie..." ja go tak kocham

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniele
Mo tyle razy obiecywał, żebym mu dała ostatnią szanse i co i znowu jakiś wyskok... Tak bardzo go kocham ale wiem że jeśłi do niego wróce to choć już i tak w oczach znajomych rodziny jestem żałosna strace cały szacunek... A jeśli pokaże im że potrafię skończyć ten straszny związek wtedy napewno nie będe już tylko popychadłem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniele
a kim będę bez niego starą panną??:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kika321
Anetus To, o czym piszesz jest mi bardzo bliskie. Czytam i az mi serce mocniej bije,bo wracaja do mnie wydarzenia sprzed pol roku. Doslownie,jakbym czytala swoje slowa. My bylismy razem 3,5 roku. Nie moglam w kraju znalezc pracy,musialam wyjechac za granice. Liczylam na to,ze i on sie przekona,gdy tylko zobaczy,ze mozna zyc lepiej. Tym bardziej,ze mieszkal z rodzinka w ciasnym mieszkanku, do tego alkoholizm matki. W naszym zwiazku od poczatku bylo wiele klotni,zazdrosc. Bylismy dla siebie 'pierwszymi'. W sumie to chyba uczylismy sie milosci na sobie. Przez pierwsze 2 lata oddalabym za niego wszystko. Z czasem zaczelam patrzec bardziej trzezwo. Mialam te 24 lata i chcialam jako takiej stabilizacji. Ale gdy wspominalam np,ze ktos ze znajomychsie zareczyl, z jego strony byl smiech i tekst 'nudzi im sie'. Kubel zimnej wody. Ale byl dla mnie calym swiatem. To z nim spedzalam kazda wolna chwile. Ale podejscie do zycia i spojrzenie na zyciowe sprawy mielismy totalnie odmienne. Dlugo by o tym pisac. W kazdym razie moj wyjazd pomogl mi spojrzec na wszystko z dystansu. Przez 9 miesiecy mojego pobytu tutaj nawet nie zapytal o moj adres.Czyli kartka walentynkokwa e-mailem. Zerwalam. Chyba sposob w jaki to zrobilam nie pozwala mi pogodzic sie sama ze soba. Mysle o nim codziennie. To chyba wyrzuty sumienia. ale wiem,ze zrobilam dobrze. Na poczatku jest ciezko. Cholernie ciezko.Plakalam, wylaczylam telefon,by potem bac sie go wlaczyc i umierac ze strachu na dzwiek smsa. On blagal. Nagle chcial przyjechac. Moja decyzja byla nieodwolalna. On obiecal sie zmienic. Ale ja nie wierze w toatlna zmiane. Jestes kim jestes, a zmienic sie mozesz na sile chwilowo. Gdy sie czujesz wystarczajaco pewnie- wracasz do swojego prawdziwego 'ja'. Serce mi pekalo na mysl o nim,wiedzialam co musi przezywac. Ale nie moglam z nim zostac z litosci. Wierze,ze ulozy sobie zycie,ze to nie ja bylam mu przeznaczona. Bardzo chcialabym z nim normalnie porozmawiac. Nie mam z nim kontaktu. Nie wiem co u niego.Zycze mu jak najlepiej. Aha,on tez zarzucil mi ze to wszystko bylo klamstwem. Ale to chyba etap zlosci,przez ktory musial przejsc. Teraz jest tylko obojetnosc z jego strony. Domyslam sie,bo nie wiem. Minie jeszcze duzo czasu zanim i ja zobojetnieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leśnik
Witajcie diewczyny. mam tylko taką uwagę małą co do proszacych facetów abyście wróciły. zaznaczam, że nie przekreślam nikogo, bo zakładam, że nie znam. Musicie mieć pewność, że chęć powrotu jest podyktowana rzeczywistymi uczuciami i chęcią a nie np. ambicją chwilowo utopianą w strachu przed odtrąceniem. Tych przypuszczeń mam więcej. Proponuje upewnić się czy facet np. jest w stanie zdefiniować co w danej chwili czuje, jakie targa nim uczucie, gdy się złości i wyrzywa, czy zdaje sobie sprawę na co lub kogo się złości czy przez to, że nie wie nic - to wyładowuje się na bliskich. Trudny temam. generalnie choroby rodzą się w głowie a nie w sercu. Jeśli macie przeczucie - intuicje to ona was nie myli. trzymam kciuki za wyboru. ps. moja partnerka przeszła ze mną kilkiletnią gehennę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kika: potrafilabys poradzic \"Aniele\", co zrobic, aby przetrzymac te chwile proby, kiedy tak bardzo chce sie wrocic, a rozsadek mowi: trzymaj sie od Niego jak najdalej? Lesnik: bardzo dziekuje za meski glos w dyskusji:) Zawsze cenne sa rady osoby, ktora patrzy na cala sprawe z odmiennej perspektywy. Stara Panna?? hmm dzisiaj chyba juz takie wyrazenie nie istnieje...;) Choc pewnie zalezy to od srodowiska w jakim zyjesz. Ale najwazniejsze jest to jak sama do tego podchodzisz. Nie chce sie powtarzac, ale w postach dziewczyn baaardzo czesto powatrza sie obawa: ze jesli odejda od faceta - nawet najgorszego drania - to zostana starymi pannami.. boshh.. KOBIETY! Ocknijcie sie!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kika321
W moim przypadku wszyscy znajomi i rodzina serdecznie mi doradzali ten krok. Tak wiec mialam sie komu wyzalic. To wazne. Ja chyba szukalam potwierdzenia slusznosci swojej decyzji, wiec rozmawialam z przyjaciolkami, ktore rzeczywiscie mnie wsparly. One przypominaly mi liczne sytuacje,kiedy nie moglam na niego liczyc,kiedy wracalam od niego z placzem i kiedy to kolejny raz zastanawialam sie nad zakonczeniem tego zwiazku.Poza tym pomyslalam,ze skoro nie widze przyszlosci z nim, to chyba lepiej bedzie,jesli zakoncze to wlasnie w tym momencie (lepiej pozno niz jeszcze pozniej). Nie ukrywam,ze duzo dala mi obserwacja innych zwiazkow i to,ze w koncu mialam kontakt z innymi facetami na stopie kolezenskiej. Bo za trawania tego zwiazku on skutecznie mnie odsunal od wszystkich kolegow. A wiec podstawa-nie zamykac sie w 4 scianach i pograzac w bolu. Ja katowalam wszystkich wokolo,bo potrzebowalam rozmowy. Gdy tylko zostawalam sama,bylo zle. Najgorzej,gdy obudzilam sie w nocy. Albo z samego rana, wtedy wszystkie uczucia budza sie ze zdwojona sila.Dziewczyny,znajdzcie osoby, ktore zgadzaja sie z wami,ze decyzja byla sluszna,niech was wspieraja. Forum tez jest swietnym rozwiazaniem,szkoda ze nie wiedzialam o jego istnieniu, gdy sama przechodzilam swoje rozstanie. aha,poza tym przywolywalam w myslach pary, ktore rozstawaly sie po latach bycia razem, czesto majace dzieci. Pocieszalam sie,ze skoro je tez kiedys laczylo potezne uczucie,byl slub, a teraz razem nie sa, to ja rowniez sobie z tym poradze. Pozdrawiam,zycze sily.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anetuś...
kika321, u nas był taki problem, że mój chłopak często mnie nie szanował... On z każdym dniem coś we mnie zabijał... ostatni raz całą moją nadzieję zniweczył, kiedy mnie szarpnął na przystanku i krzyczał na mnie przy ludziach...:( okropne wspomnienie... przez ostatnie kilka miesięcy (chyba rok) byłam coraz bardziej pewna, że to nie to, nie potrafiłam sobie wyobrazić przyszłości z nim... to było okropne. Wiedziałam, że już coraz mniej mi zależy... a on chyba niczego nawet nie zauważył! Ostrzegałam go, że z moimi uczucimami jest coraz słabiej, mówiłam, że jeśli się nie opanuje, to odejdę...ale nie wierzył widocznie, bo niewiele zmieniał. Miał mi się oświadczyć, uzbierał kasę na pierścionek - myślał, że w ten sposób zrekompensuje mi moje zranione uczucia i pokaże, że szanuje...a ja kilka dni przed (nie wiedziałam, że on w ogóle planuje zaręczyny) zerwałam z nim...:((( mam ogromne wyrzuty sumienia, że bardzo go zraniłam. Jednak kogo się nie zapytałam, wszyscy pochwalali moją decyzję :( i tylko mówili, że M. obudził się z ręka w nocniku, że widzieli że przesadzał, ale nikt nie chciał się wtrącać w nasz związek i w nasze życia... My byliśmy dla siebie "pierwszymi" i chyba tak już zostanie, ze pomimo żalu i rozstania będę go zawsze kochać na swój sposób. Zawsze życzę mu najlepiej i drżę o niego, aby poradził sobie z tym rozstaniem (bo z tego co wiem, strasznie to przeżywa)... a ja nie chcę się litować nad nim i dawać fałszywej nadziei.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anetuś...
aha, no właśnie... zanim się zdecydowałam, moja rodzina i znajomi też doradzali mi ten krok... byłam zaskoczona, że teraz nagle wszyscy mają tyle do powiedzenia, i w dodatku tyle negatywnych rzeczy :( Ale widocznie czegoś to nas nauczy, mnie i mojego byłego M. On musi zmienić się dla siebie, a nie dla mnie czy kogokolwiek innego. Ludzie zmieniają się tylko na własne życzenie... inaczej to nie wychodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kika321
No wlasnie Anetus. Taka zmiana pod presja nie prowadzi do niczego dobrego. Moj byly tez czul sie zbyt pewnie. Nie wierzyl,ze moge odejsc na serio, bo nie raz klocilismy sie, ale mi po czasie zlosc przechodzila. Wiem co czujesz,martwiac sie o niego. Ale wierz mi, faceci potrafia byc silni. Ja zlapalam sie na tym,ze za bardzo martwie sie tym,co on czuje. Po czym przychodzila refleksja-czy on sie martwil jak czulam sie ja,kiedy robil jakies glupoty a ja plakalam? Chyba nie bardzo,skoro zawsze to ja jednak dazylam do pojednania. Teraz musiasz pomyslec o sobie. Pamietaj, gdy bedziesz myslec jak to on siedzi w domu i placze w poduche, bedziesz sie tylko zadreczac. Bedziesz czula ogromne wyrzuty sumienia. Niepotrzebnie. Sluchaj, skoro zdecydowalas sie na tak drastyczny krok, jak rozstanie, to cos Cie do tego sklonilo. I nie wierze ,ze impuls. To na pewno przemyslana decyzja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anetuś...
Oj bardzo przemyślana... myślałam o tym przez miesiąc, radziłam się moich najbliższych, rodzinę, osób, które zerwały... chyba wszystkich tych, których uważałam za rozsądnych... no i niestety. Też mi mówią wszyscy, żebym nie miała wyrzutów sumienia, bo on nie był moim mężem, i po to jest chodzenie, żeby się sprawdzić, i jednym się udaje a innym nie. Nam się nie udało i trzeba to zaakceptować, bo męczyć się na siłę też nie ma sensu. Jest ciężko...po prostu... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniele
Boże jak bym czytała o sobie... Mi też każdy mówi że mam go zostawić, moja mama ciągle powtarza że całe życie będę przez niego płakać, wszyscy pochwalają moją decyzje. ON też był mnie pewny, bardzo pewny. Ciągle dzwoni, mówi że my jesteśmy dla siebei stworzeni że on mnie mocno kocha, że nie wyobraża sobie życia bezemnie. Ale ja nie moge być ani z nim ani bez niego...:(:(:( Strasznie się czuje, zbliża się sesja, do tego problemy w pracy. Zawsze jak się wali to od razu wszystko..:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kika321
Chyba podobne nas losy spotkaly dziewczyny:)No wlasnie,mi kolezanka powiedziala,ze lepiej teraz sie rozstac, co jakbym np. zaszla w ciaze? Wtedy decyzja bylaby stokrotnie trudniejsza. Wiec mogloby byc gorzej. Aniele-------> dokladnie takie slowa od niego uslyszalam. Ze my jestesmy dla siebie stworzeni,jestem calym jego swiatem, ze on sobie zycia beze mnie nie wyobraza, ze on by mi nieba przychylil itd. To jest reakcja obronna. Zdaje sobie sprawe,co stracil, teraz desperacko brzytwy sie chwyta. Jak widac,wszystko idzie wedlug pewnego schematu... Jak powiedziala moja mama: 'jesli nazneczone wam byc razem, to bedziecie, mimo wszystko'. Ta mysl bardzo mi pomogla. Warto uwierzyc,ze jakis tam scenariusz jest dla nas przeznaczony, i nic nie stanie sie wbrew niemu. Anetus-------> faktycznie,nic na sile. Bywa, nie uklada sie. Nikt nam nie obiecywal ,ze zawsze bedzie super. A ludzie sie zmieniaja. Nie mysl o tym jaki byl kiedys,jak bylo dobrze itd. On mogl sie stac innym czlowiekiem. I kto wie,gdybys o tym wiedziala pzry poczatkach...moze nie zdecydowalabys sie byc z nim? A teraz pewnie czujesz zobowiazanie. Bo bylo tak super, tak sie kochaliscie. Ale te mysli nie pomagaja. Staraj sie jak najmniej myslec. Co najgorsze,z czasem w pamieci zostaja tylko te dobre wspomnienia, zapomina sie o tych gorszych. U mnie tak jest. I wtedy siadam, najlepiej z kolezanka, i wspominamy te gorsze akcje. W rezulatacie dochodze do wniosku,ze decyzja byla sluszna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anetuś...
też teraz tak robię... kiedy pomyślę, że mogłabym mu dać kolejną szansę, to wtedy od razu samo mi się przypomina, jak mnie nie szanował, jak czułam się często nieszczęśliwa :( i wtedy też uważam, że decyzja była słuszna. Dziś nie spałam całą noc, śniły mi się koszmary... chyba dotarło do mnie że już nie będziemy nigdy razem...i wszystko dla mnie takie dziwne teraz...ehh...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kika321
Anestus,czeka Cie jeszcze niejedna taka noc niestety. Ale widze,ze to nie byl impuls,ze dobrze przemyslalas decyzje. Czyli najwazniejszy krok za Toba. Teraz potrzebujesz czasu. Czy mieszkacie blisko siebie? Bo jesli tak, to pewnie utrudnia sytuacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alone but happy
Witam dziewczęta, ja z krótkim przesłaniem do Was :) można wyzwolić się z toksycznego związku i czuć się świetnie potem :) ja tak właśnie się teraz czuje. Swoje już przeszłam i wypłakałam. Ale każde doświadczenie uczy. Dzięki temu teraz jestem mądrzejsza. Na wszystko patrze z lekkiego dystansu. Musiało minąć sporo czasu, żebym sięgnęła po rozum do głowy. Ale udało się. Jestem sama. Robie co chce i kiedy chce :) piękne uczucie , dawno zapomniane :) a ilu mam teraz znajomych !!:) wcale sie nie nudze :) w dodatku wszyscy oni twierdza ze nareszcie mnie widac :) kiedys zylam w cieniu :) dalej dziewczyny nie ma sie co łamać !!! trzeba żyć !!! ja też bałam się samotności, a teraz nie wiem w ogóle co to znaczy, pomimo, że nie mam drugiej półówki, jestem mniej samotna niż kiedykolwiek !! chyba też dlatego, że mam teraz bardzo dużo zjęć. Obrony dwie i praca na codzień. Ale jest pięknie :):) faceci też zczeli się obok mnie kręcić :):) ale teraz to ja decyduje nie oni :) tzreba znać swoją wartość!!! Pozdrawiam. I zycze takiego optymizmu jaki teraz ja odczuwam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anetuś...
alone but happy ---> serdecznie gratuluję! tez bym bardzo chciała tak się czuć. Z tym, ze ja zerwałam naprawdę niedawno i wszystko jest jeszcze za świeże, aby móc oddychać pełną piersią... kika321 ---> nie mieszkamy blisko, ale mamy wszystkich wspólnych przyjaciół... a to oznacza, ze w tej chwili jestem automatycznie skazana na towarzyskie wygnanie... ale na szczęście na własne życzenie, ponieważ nie chcę go teraz widywać, wiem co by mówił, wiem jakby to bolało zarówno mnie jak i jego... chcę po prostu pozwolić aby opadły wszystkie emocje, żebyśmy się wyciszyli. Spotykam się z moimi przyjaciółkami, odnawiam stare znajomości :] psychicznie nigdy nie byłam zbyt mocna, i pewnie dlatego wolę się schować przed całym światem na razie... :]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kika321
Dobrze,ze go teraz nie widzisz,Anetus. Pewnie na jego widok zmieklo by Ci serducho. Boje sie,ze gdymy moj eks byl gdzies w poblizu, znalazlby sposob, zebym dala mu szanse. Zawsze tak bylo, ze gdy go zobaczylam,zeczelismy rozmawiac,ja mieklam. Ale teraz nas dziela tysiace km, wiec niby jest latwiej. Chociaz chcialabym tak na momencik zerknac, co sie tam u niego dzieje. A wspolni znajomi sprawy na pewno tez nie ulatwiaja. Odseparuj sie od nich na jakis czas. I powiedz,ze nie chcesz na razie z nimi na ten temat rozmawiac, a tym bardziej sluchac ich argumentow. To Twoja decyzja i Twoje zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniele
A ja dziś miałam wizyte:"nie pozwole Ci odejść, nei pozwole rozumiesz, będziesz moją żoną ja nie chce nikogo innego nie dam Ci spokoju" Powiedziałam żeby się wynosił i dał mi spokój, poszedł prawie z łzami w oczach... A potem zadzwonił i zapytał czy czytałam artykuł na interi interwencja "Zabił z miłośći" NIe wiem czy on chce mnie postraszyć ale to przestaje być zabawne, do tego wszystkiego dochodza jeszcze problemy w pracy. Kurcze mam nadzieje że się ułoży, dzwoni do mnie 20 albo 30 razy do pracy i na komórke i pisze że on nikogo innego nie chce, że zrobi co będę tylko chciała. Ale ja na razie nie chce go chce być sama i spróbować zapomnieć za tydzień jestem umówiona z kupelami na dyskotekę, będzie się działo:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kika321
Aniele--->slowo w slowo te same teksty. On mi nie da odejsc,jestesmy sobie przeznaczeni. Okazalo sie nagle,ze on chcial ze mna rodzine zalozyc,wyobrazal sobie nasze dzieci. Szkoda tylko,ze w naszej rozmowie doslownie na 3 miesiace przed zerwaniem wysmiewal sie z malzenstwa. A ja wyobrazajac sobie nasze dziecko zdalam sobie sprawe,ze cala odpowiedzialnosc i opieka nad dzieckiem bylaby moja kwestia. Plus dzieciak nr 2 czyli on. Nie daj sie zlamac tym slowom. Tak jak mowilam-to reakcja obronna. Daj sobie czas, a i jemu wytlumacz,ze nie ma co dzialac pod wplywem emocji. I staraj sie jak najmniej miec z nim kontaktu przynajmniej teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniele
Okazalo sie nagle,ze on chcial ze mna rodzine zalozyc,wyobrazal sobie nasze dzieci. Szkoda tylko,ze w naszej rozmowie doslownie na 3 miesiace przed zerwaniem wysmiewal sie z malzenstwa- to samo po prostu to samo, nagle chciał się ze mną ożenić, rany jacy oni sa podli, wszyscy mają te same śpiewki a jeszcze tydzień temu słyszałam tekst mi jest dobrze jak jest. Żałosne!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniele
kika czy możęsz napisać ile masz lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kika321
Aniele,dokladnie o to chcialam teraz Ciebie zapytac:) zabawne:) ja mam 26 z hakiem,a Ty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniele
Heh ja mam 22, on był moim pierwszym i ja jego również no i miałam być ostatnią. To się chłopak przeliczył...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kika321
A jak dlugo byliscie ze soba? Wiesz,oni z biegiem czasu wpadaja w zrelaksowany nastroj i mysla,ze juz nie trzeba sie starac. A potem szok! Nie sluchaja nas,nie widza wyraznych sygnalow,ze jest zle. I biora sie za naprawe,gdy na to jest zdecydowanie za pozno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniele
4 lata, u mnie tak było On był mie tak pewny że napisał pewnej nie znajomej (tak myślał że nie znajomej) osobie że jeśłi on tego związku nie skończy to ja tego nie zrobię. Co za dupek, a teraz się z tego tłumaczy że mu chodziło o to że on mnie nei chce zostawiać i że jest mnie pewny ale w takim pozytywnym znaczeniu ale ja mu nie wierze, On po prostu uważał że mnie nie stać na lepszego i że go nigdy nei zostawię. A ty jak byś odebrała słowa: Ona tego nei skóńczy, Jeśli ja tego nie skończe to ona tego nie skończy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kika321
Przyznaje, nie brzmi to ciekawie. Ciekawa jestem jak cala ta rozmowa wygladala i jak doszlo do tego ze poruszal ten temat z nieznajoma.Hmmm.Ale to chyba znaczy tez ze sam widzial,ze w tym zwiazku nie jest idealnie? A im bardziej byl pewny ciebie,tym wiekszym szokiem jest dla niego te zerwanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×