Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

fuksja

tylu zajebistych facetów na świecie!! Nie bójcie sie zrywać z draniami!!

Polecane posty

Gość kika321
Ja Cie przytulam. Wiem jak tesknisz,to naturalne,kawal czasu ze soba byliscie. Dziwne by bylo jakbys nie tesknila.Ale dasz rade!!To wszystko jest po prostu jeszcze za swieze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniele
kika ty teraz jesteś w polsce czy ciąle za granicą??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kika321
Ciagle za granica. To ulatwia sprawe,bo nie mam szans zobaczyc sie z moim bylym. Ale czasami mysle jakby to bylo,gdybym go spotkala. Podejrzewam,ze z nienawisci do mnie minal by mnie bez slowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniele
no właśnie a ja mieskzam w jednym mieście, chodzimy na jedną siłownie, jeden basen...będzie ciężko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kika321
Oj to rzeczywiscie trudna sytuacja. Nie umiem sobie tego wyobrazic. Ja raz przez przypadek jak bylam w Polsce zobaczylam matke swego bylego (ona mnie chyba nie widziala,chociaz nie wiem,moze tez nie chce mnie znac). Prawie dostalam zawalu. Ach, ten swiat jest strasznie maly...A mi przytrafiaja sie historie jak w filmach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anetuś...
ehh... a ja nie tęsknię za moim.. może jestem jeszcze w jakimś szoku? minął dokładnie tydzień od ostatecznego rozstania... kiedyś jak się rozstawaliśmy, to tęskniłam, nie mogłam wytrzymać bez zadzwonienia, w ogóle tygodnia nie mogłam bez niego wytrzyma nawet. A teraz mi to obojętne... Mój stan teraz jest dla mnie też dowodem na to, że we mnie się już skończyło to gorące uczucie i wiem, że mi już nie zależy... Nie wiem jak się zachowam jak go zobaczę, co poczuję.... może jestem z kamienia? hmm.. ale on trochę pracował na to, abym była teraz taka zimna, niestety... :.( dzisiaj rano dostałam od niego list, chyba ze 3 strony... czytam to i nie wierze, że on sie do wszystkiego tak teraz przyznaje, że chce nad sobą pracować itd itp... nie potrafię mu teraz po prostu zaufać albo uwierzyć, że będzie lepiej... zresztą, wydaje mi sie Aniele, że tobie jeszcze na nim zależy - tylko po co?? :) Musisz sobie uświadomić fakt, że ten facet źle Ciebie traktował i raz pokazał się z tej najgorszej strony...znajdziesz kogoś na 100%, tylko musisz trochę w siebie uwierzyć!! Poza tym, tacy ludzie jak twój były nie zmieniają sie nagle w ramionach innej... oni nadal oszukują i grają przed innymi! Oni mogą się zmienić tylko dla samych siebie.. więc nie oszukuj siebie - on sie nie zmieni ani dla ciebie, ani dla innej! I nie martw się, będzie wszystko dobrze... zawsze to po tych złych dniach przychodzą dobre! (ja to sobie teraz tak tłumaczę, i działa :) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kika321
Anetus,madra z Ciebie dziewczyna. Masz racje,facet musialby zmienic sam dla siebie. On teraz jest gotowy zrobic wszystko. Ale zmiana pod presja nikomu na dobre nie wyjdzie.A przede wszystkim,skoro sama mowisz,ze w Tobie cos sie wypalilo, nie masz ochoty dawac mu szansy...nic na sile.Mialam dokladnie takie uczucia zaraz po zerwaniu. Nie chcialam nawet sluchac tych zapewnien. Znudzilam sie tym wszystkim,dawaniem kolejnej szansy. A to,ze nie tesknisz,swiadczy o tym tylko,ze bylo tego wszystkiego za duzo, jestes tym zmeczona.Wcale nie jestes z kamienia. Mi przychodzily takie male tesknoty,kiedy uswiadamialam sobie,ze te dobre rzeczy nigdy sie nie powtorza,gdy wspominalam momenty szczescia. Mielismy wiele wspolnych zainteresowan, te niekonczace sie rozmowy,smiechy.Ale nie mozna zyc przeszloscia. A jak juz masz te 26 lat to chcesz myslec o przyszlosci. A tak na marginesie-ile lat masz Anetus? Moze chlopak bylby wart szansy,ale skoro w Tobie sie to wypalilo...po co dawac mu zludne nadzieje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniele
Anetuś też kiedyś dostałam list, pisał że mnie kocha, że nie wyobraża sobie życia bezemnie, że już wie że ja to jestem ja i wiecie co dokładnie w rok po tym liście zostawił mnie bo stwierdził że i tak się kiedyś rozwiedziemy bo się ciągle kłócimy...do tego wszystkiego doszła ona...młodsza o 4 lata, spotykał się z nią dwa tygodnie a potem skulony wrócił do mnie prosił, przepraszał. Mówił że teraz już wie że jestem tą jedyn, że nie jest w stanie być z inną i wszystko było Ok (to było w zeszłe wakacje) aż do teraz i do pewnej rozmowy w któej napisał że jeśli nie będziemy ze sobą to trudno ale że jeśłi on tego nei skońćzy to ja tego nie zrobię, poczułam się jak najgorsza dziewczyna na świecie...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc Dziewczyny!! U mnie teraz hardcore na uczelni a do tego dochodza pozegnania (mnostwo ludzi skonczylo juz kursy i wracaja do domu.. )... ale watek sledze na bierzaco i w glowe zachodze: czy oni gdziea produkuja seryjnie tych \"drani?:P Niesamowite, te same teskty, te same zachowania, te same bledy... Czytalam Wasze posty i wracaly co jakis czas upiory sprzed dwoch lat (moj zwiazek zakonczyl sie dwa lata temu a bylismy razem 5 i pol roku). hmm... wczoraj bylam na zakupach... szukalam kiecki na slub mojego.. ex drania hahaha:) W moim przypadku bylo tak, ze ta nastepna zgarnela caly MOJ wysilek (bo nagle to o co mialam pretencje, zniknelo kiedy byl z nia). Przy nej sie staral, przy niej nagle chcial sie zenic i myslec o zyciu razem o powaznych planach itd itp. Na poczatku myslalam ze nei wyrobie z t amysla. Apotem jakos sobei to poukladalam w glowie no i jest ok i ciesze sie ze sa razem. facet zmienl si enie do poznani a- serio, zuplenie inny gosc. Ale PRZY NIEJ. Przy mnei byloby tak samo jak bylo przez 5 lat... a! pamietam jaka mialma satysfakcj egdy kiedy mi powiedzial (po pol roku od rozstania): \"bosh jaki j abylem dla Ciebei niedobry\"... najlepszejest to ze w uswiadomieniu tego pomogla mu jego terzniejsza narzeczona...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniele
Poczułam się jakbym nie zasługiwała na nikogo innnego, ale zdałam sobie sprawę że po części on ma racje jest mnie tak pewien, tyle razy mu wybaczałam, co prawda nigdy mnie nie zdradził (chyba) ale bardzo często mnie zawodził wtak ważnych dla mnie momentach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kika321
Fuksja,to niesamowite co piszesz. Szlag mnie trafia,ze to o co walczylam przez te wszystkie lata on moze zmienic. Musi tylko trafic na odpowiednia osobe. Wnioski nasuwaja sie takie: 1.uczymy sie na bledach (o dziwo faceci rowniez,szok!), 2.Kazdy ma przeznaczona sobie osobe,do ktorej pasuje. A nas zal bierze,ze facetom potrzeba tak duzo czasu,zeby pewne racje do nich dotarly, poza tym zal wiekszy-czemu to nie my bylysmy ta odpowiednia osoba? No ale widocznie tak mialo byc. mozemy tylko pogdybac. Topik czytalam od samego poczatku. Zajelo mi to troche czasu,ale bardzo mi pomoglo. Dlugo zarzucalam sobie,ze postapilam nie fair. Ale po lekturze calosci przestalam sie obwiniac. Odezwac sie zdecydowalam dopiero jak przeczytalam slowa Anetus i Aniele, bo podobienstwo do mojej sytuacji po prostu mnie zwalilo z nog.Wiem, co przechodzicie dziewczyny,ale bedzie dobrze. Kurcze,fuksjo, moze to kwestia czasu,ale nie wiem czy z takim spokojem wybralabym sie na wesele eksa. chociaz sytuacja nieco odmienna-wy sie przeciez widujecie na codzien,rozmawiacie,wiec emocje na pewno opadly i przeszliscie nad tym do porzadku dziennego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) wiara w przeznaczenie baaaardzo pomaga...:) Zreszt anie tylko w sytuacjach tego typu. Wazne by starac sie zcalych sil i dawac z siebie maximum. A jelsi nei wyjdzie..? Wtedy bedzi eznaczylo ze tak po rpostu mialo byc:) Ponadto wiara w przeznaczenie umagiczniai zycie..:) wszystko to nei kwestia przypadku a jest jakis glebszy sens w tym co sie dzieje... - jelsi wierzysz w to, jest Ci latwiej i jakos milej na duszy - wiara w sens uskrzydla;) Wszystko ma swoj powod moje Drogie, wszystko laczy sie ze soba w skomplikowany lancuch zaleznosci...:) Spokoj...hmm.. spokoj odzyskalam dopiero po poltora roku ...:P tak mi sie zdaje...:) pierwszy etap odzyskiwania spokoju pzyszedl dopiero po pol roku (dzieki temu z enie widzialam go na oczy przez 3 miesiace). W tej chwili pojscie na slub do niego to jak pojscei na slub do najleszego kumpla. Jestesmy przyjaciolmi od pewngeo czasu - 5 lat to mnostwo czasu a bardzo cenie go jakoo czlowieka i wiem ze zawsze moge na nigeo liczyc jako na kumpla. A jego narzeczona jest bardzo inteligentna i sympatyczna osoba:) tez bardzo zmienila sie pod jego wplywem.. ojj baardzo... Przeznaczenie... :) gdyby nei rozstanie bylabym teraz zupelnei inna osoba. dzis wiem kim jestem, wiem czego chce. Wreszcie dojrzalam emocjonalnie i zaden ksiaze nei jest mi potrzebny bym czula ile jestem warta. Taki czas samotnosci, niemyslenia o facetach (choc u mnei z tym roznie bylo hahha troch eise ich przewinelo w przeciagu tych 2 lat;)) pozwala na odnalezienie siebie i.. spokoju wewnetrznego. Poukladanie nie tylko kwestii zwiazanch ze zwiazkiem ale w oogole: SIEBIE SAMEJ (samej - bo nie w zwiazku z nikim innym, z jakims ksieciem czy draniem, po prostu siebie...:) ) caluje i spadam na zajecia;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniele
Czesc Fuksja nawet nie żartuj że oni się zmieniają ja tak bym chciała żeby on się zmienił, tak go kocham chyba nawet za bardzo, ale on tyle razy mnie zawiódł, po tym wszystkim co dla niego zrobiłam usłyszeć takie słowa..jeśli z sobą nie będziemy to trudno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniele
jak on mógł takie coś powiedzieć..:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kika321
on chyba sam nie wie czego chce-najpierw mowi,ze jak nie to trudno,a teraz wielce chce szansy.Jakies rozdwojenie jazni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniele
no chyba albo co najmniej dwulicowość:( On się tłumaczy że to była obca osoba że nie chciał wyjśc na mięczaka, takie kity to może naiwniakowi wciskać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kika321
Tak,tak, nie ma to jak grac przed wlasna dziewczyna. hehehe,nie chcial wyjsc na mieczaka. Kogo on che udawac? Jeszcze brakuje tekstu:przeciez zartowalem,chyba nie wzielas tego na serio?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniele
No dokładnie, bez sensu te jego tłumaczenia. Prosiłam żeby mi nie dzwonił do pracy bo mnie przez to zwolnia to on na to że go to nie iteresuje. Co za egoista

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kika321
no super,nie interesuje go to.To sie popisal!Wazne co on chce.Co za kretyn!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anetuś...
Aniele, proszę, otwórz wreszcie szeroko oczy i zauważ, że ten facet traktuje Cię bardzo przedmiotowo, jak poduszkę do przytulania. Kiedy mu źle, wraca do Ciebie, kiedy jest dobrze, ogląda się za innymi i macie totalnie w d. .... zrozum wreszcie, że nawet! jeśli kiedyś się zmieni dla innej, to z Tobą przeżył już swoje i dla Was to już jest mało prawdopodobne, że on nagle stanie się inna osobą a ty pod wpływem wielkiej miłości do niego zapomnisz o wszystkich krzywdach. Wybacz, może jestem zbyt sarkastyczna... ale naprawdę DUŻO BARDZIEJ WARTO wreszcie uwierzyć w SIEBIE a nie w jakiegoś pajaca, który w każdej chwili może Cię zostawić dla innej... Mojemu wydawało się, że zawsze będzie śmiesznie i zabawnie, że u nas nie potrzebna jest odpowiedzialność, powaga itp rzeczy. Dokładnie kilka dni przed tym jak on chciał mi sie oświadczyć, ja z nim zerwałam. Oczywiście nie wiedziałam, że on to planuje... dlatego było mi po stokroć gorzej, że w takim momencie zrywam./ TYLKO, że!! jak on sobie w ogóle wyobrażał zaręczyny i małżeństwo, jak kłóciliśmy się po 10 razy w tyg, ja nie chciałam z nim już seksu, niczego od dłuższego czasu... mi sie to nie mieści w głowie, że on tak był ślepy na to, że jest źle między nami i że tak beztrosko podchodził do tego wszystkiego! Dopiero teraz coś do niego dociera...Mojego faceta też nie można nazwać draniem... wychodzę z założenia, że do siebie nie pasujemy, zauważyłam to już dużo wcześniej, tylko nie chciałam się przyznać przed samą sobą że to koniec ( tak jak Aniele...)...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anetuś...
aha, mam 24 lata... mój były chłopak jest w moim wieku. Znamy się od czasów liceum, mamy wspólnych przyjaciół (chyba z 5 lat wspólnych imprez, wakacji, wyjazdów, chodzenia do jednej szkoły...) szmat czasu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sloneczniki w oczach
Wreszcie przeczytalam Wasze wszystkie posty - bardzo dokladnie. Moja historia jest podobna. Bylam w jednym zwiazku, odeszlam, bo facet bardziej niz mnie cenil dragi. Potem poznalam jego - calkowite przeciwienstwo, ale bardzo zaburzony, bo z patologicznego domu. Glodny uczuc i potwornie brutalny w slowach ranil do bolu - byl jak dzikie zwierze - oswajalam go ze wszystkim. Potem zaczely sie gory doliny, czyli euforia szczescia i bycia razem, a zaraz potem dol, bo on i koledzy i mama (ktory to juz raz mama jest wazniejsza niz kobieta jego zycia). Zima zerwalam, powiedzialam, zeby przyszedl, kiedy dorosnie do zwiazku. Przyszedl - bylo super. Ten sam schemat. Nie wiem, co mam robic bo teraz jest powtorka z rozrywki. Znowu go nie ma ("mam tysiace spraw do zalatwienia, musze sie zobaczyc z kumplem, nie moge, pa"). Mial sie oswiadczyc, ale stracil prace i zaczal plesc o tym, ze moze potem, kiedy sie ustawi, kiedy wyprowadzi sie ostatecznie z domu... Ale przeczytalam w Waszych postach bardzo madre zdanie, ze prawdziwa milosc nie zna zadnych przeszkod. Ja w taki sposob go kocham. Ale on najwidoczniej nie. Chyba nie bede juz przeprowadzac zadnej rozmowy, tylko po prostu po cichu znikne z jego zycia. Teraz nie dzwoni, wiec ja tez nie. Kiedys zawsze sie lamalam. Przychodzil blagal, dawalam szanse... A teraz chyba nie mam juz sily. Przepraszam, musialam to komus powiedziec :-( Trzymajcie za mnie kciuki zebym sie nie zlamala. Bo on bedzie walczyl...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kika321
Kiedys gdzies uslyszalam czy wyczytalam,ze ze zwiazkiem jest jak z roslinka-trzeba pielegnowac systematycznie,dbac o niego na codzien,a nie z doskoku. Faceci sie opamietuja na moment,nagle wszystko jest idealnie,by za chwile nie miec czasu, zaniedbywac czy sypac kretynskimi tekstami. No i wielki zal jak juz jest za pozno. Nie wiem...takie reanimopwanie zwiazkow jak dal mnie mija sie z celem, bo na dluzsza mete jest to syzyfowa praca. A po co sie meczyc cale zycie? Lepiej sie rozstac, niz skazywac na wieczna walke i blaganie o zmniany.Nie zalujcie swoich decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sloneczniki w oczach
Wlasnie, wiem, ze lepiej powiedziec sobie pa. Ale moze jest jakis sposob? Wczesniej byla mowa o grze: graj zimna, niedostepna, miej swoje zycie. Ja zawsze je mialam. Mam rpace, ktora kocham, ale nigdy nie zaniedbywalam go jej kosztem. A gra? Nie umiem. Bycie zolza, suka itd. Budowa zwiazek na czyms nieprawdziwym? Ale zauwazylam, ze im gorsza baba tym lepszy facet. Zreszta ja juz nie wiem, juz sie poddalam. Problem w tym, ze niektorzy faceci nie dorosli do milosci. Ja nie powiem mu zegnaj. Po prostu przestane dla niego istniec. Bede mila, ale juz nie chce go widziec. Ile razy mozna komus zlamac serce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anetuś...
aha, i wiecie co jeszcze... nie można pielęgnować w sobie jakiejś nienawiści albo żalu do tej osoby. Trzeba się po prostu pogodzić z tym jak było i jest i żyć dalej. jeśli nie zostawi się starych problemów za sobą, to nie ma szansy na rozpoczęcie nowego życia... tak mi powiedział psycholog...:) więc wydaje mi się, że jeszcze będę się z tym wszystkim męczyć pewnie ok. roku albo troszkę dłużej. Trzeba dać sobie czas na wydobrzenie... a czas leczy rany :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anetuś...
słoneczniki w oczach ----> widzę, że jesteś podobnie zmęczona jego zachowaniem, jak ja zachowaniem mojego. Mój też jest niedojrzały do miłości i normalnego zwiazku... i co zrobic? skoro nie moge tego zmienić to musze zaakceptować. nie jesteśmy razem i już. On mi zapowiedzial, że będzie walczył, rozpowiada do znajomych jak bardzo mnie kocha i jak bardzo tęskni, śle kwiaty pocztą, pisze listy, obiecuje wielkie zmiany... robi wszystko żebym znowu zwróciła na niego uwagę i dała szanse... a ja już po prostu nie mam siły. Kocham go, ale nie na tyle, żeby dawać mu szansę... ehh, nie ma też co grać kogoś kim się nie jest... trzeba pamiętać przede wszystkim o własnych uczuciach. Poza tym, ja też próbowałam "uleczyć" mojego chłopaka z agresji i nic z tego, jeszcze mi się tylko za to dostawało...:( ktos musi sam chciec się zmienić (pisałam to juz chyba wiele razy na tym forum)... taka prawda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmm prawdziwa milosc pokona wszystko ale jak rozpoznac ze to wlasnie t aprawdziwa ktora ma wszystko pokonac?? czy moze dopiero po wszystkim okazuje sie ze to nie byla ta prawdziwa?? ale w takim razie: co to bylo jesli nei milosc?? czym si erozni prawdziwa od nieprawdziwej?? a moze sa po prostu ROZNE a prawdziwej nie ma bo milosc jest zawsze prawdziwa? ...:) Milosc wcale nie pokona wszystkiego. czaem jednak trzeba wlaczyc do tego rozum i rozsadek... Znam bardzo ciekawa piosenke Noviki i Smolika... w pewnym sensie otworzyla mi kiedys oczy.. \"wcale nie jest powiedziane, ze ciagle dajac kiedys cos dostaniesz...\" .... Posluchajcie tej piosenki jesli macie taka mozliwosc... Smutna prawda Moje Drogie... Do zobaczenia wieczorem*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sloneczniki w oczach
Ja nigdy nie oczekiwalam nic w zamian. Zawsze przyjemniej jest dawac, niz brac... Anetus, dzieki za te slowa... Najgorsza jest ta niemoc. Poczucie, ze juz dosc, przelalo sie, juz nie moge... On sam sie musi zmienic - musi, albo nie. Sa faceci, ktorzy sie zmieniaja (znam jeden taki przypadek: facet przestal pic, a byl alkoholikiem prawdziwym - dopiero jak siegnal dna, a tym dnem bylo odejscie jego zony), ale jak mowila moja przyjaciolka-goralka: facecie sie nie zmianiaja, chyba ze na gorsze. A skad wiem, ze to prawdziwa milosc? Po prostu wiem. Ten facet zmienil mnie w dobra osobe. Byc moze pojawil sie w moim zyciu tylko po to, aby zobaczyla, ze niebo jest blekitne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie oczekiwalas? :) Oczekiwalas:) przeczytaj jeszcze raz to,co napisalas. To czego nei robil to wlasnie twoje niespenione oczekiwania. kazdy czegos oczekuje po zwiazku i od partnera: jedni chca dobrego sexu, inni poczucia bezpieczenstwa, jeszcze innii prezentow. Potrzeby sa rozne. Oczywiscie nie mozna powiedziec zeby milosc opierala sie na zwyklej wymianie haah:) To nei jest tego typu zwiazek. Jednakze w pewnym sensie, gdy wreszcie klapki opadaj anam z oczu - jak jest w Waszym przypadku - widzimy ze on wiecej bral a my wiecej dawalysmy. Jesli niczego nie oczekujecie to czemu zrywacie?:) To dziala tez w druga strone: poczucie ze daje duzo wiecej niz partner czy poczucie ze daje duzo mniej sa tak samo, z psychologicznego punktu widzenia, niewygodne (choc zalezy to tez od osobnych przypadkow; ta reguly tym bardziej mozna odniesc do zwyklych znajomosci).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sloneczniki w oczach
W takim sensie oczekiwalam. Moze powinnam napisac dawalam ale nie w kategoriach chce zebys Ty tez taki byl. Jezu, zazdroszcze Ci tego spokoju, ktory bije od Twoich postow... Moze tak, moze oczekiwalam, aby byl - zwyczajnie - obecny w moim zyciu, a nie poza zasiegiem. Ciekawa jestem, jak to dziala w druga strone. Np. dostajesz i wiesz, ze bardzo duzo, to czemu tego nie doceniasz, a moze z czasem zaczynasz miec roszczeniowy stosunek do zycia: bo mi sie nalezy, bo jestem taki boski i na to zasluzylem... Gubie sie w tym wszystkim. Zreszta nie wazne. Wazne, ze ktos -tak jak Ty Fuksjo - jest ze mna w tej chwili. Za co dziekuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×