Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość October

Zony erotomanów/seksoholików - proszę o pomoc!!!

Polecane posty

Gość M.S.
Dziewczyny czy Wy jestescie garbate?? macie 2 nosy albo 4 ręce?? Co z Wami jest nie tak ze macie tak niskie poczucie wlasnej wartosci?? Co Was trzyma przy tych sku..rwielach?? Myslicie ze jak spedzilyscie z nimi szmat czasu tzn ze macie sie meczyc?? Kazdy ma prawo do szczescia i jak go poszuka to go znajdzie. W kazdym wieku i z kazda iloscia dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odpowiem za siebie - nie garbata, podobno ładna (choć ja jak patrze w lustro widzę niestety starą maszkarę), i samowystarczalna finansowo. 2 dzieci na stanie ;-), akurat dzieci to najlepsze co mi w życiu wyszło. Tyle że ... ja nie wierzę, że coś dobrego mnie może spotkać, że może być coś lepszego niż życie z mężem. Generalnie nie wierzę jeszcze w życie po życiu z nim :-( Wiem, powinnam coś z tym zrobić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uwierz może Ciebie spotkać bardzo dużo dobrego, tylko powiedz sobie, że tego chcesz. Ja temat męża erotomana przerabiam na codzień, od bardzo wielu lat. Ale stworzyłam swoją, tylko swoją przestrzeń, taki mały świat dla siebie i z myślą o sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję wszystkim dobrym duszom za słowa wsparcia ... Czy jest tu ktoś, kto zna kogoś, kogokolwiek, kto dzięki terapii czy grupom wsparcia uwolnił się od przymusu erotycznych zachowań i odzyskał bliskość w związku z partnerem/partnerką???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oto odpowiedź
OD NAŁOGU DO MIŁOŚCI. Jak wyzwolić się z uzależnienia od seksu i odnaleźć prawdziwe uczucie”, Patric Carnes „Od nałogu do miłości" to książka, która tysiącom ludzi dała nadzieje na zdrowe, normalne życie, pomogła znaleźć szczęście w związku z drugim człowiekiem i odkryć lepszą piękniejszą stronę życia. Współtworzący ją erotomani (autor skorzystał z ankiet blisko tysiąca respondentów) wywodzą się ze środowisk o wysokim prestiżu społecznym - są wśród nich lekarze, duchowni, terapeuci, polityce, ludzie biznesu, nierzadko owładnięci innymi nałogami, takimi jak alkoholizm, obżarstwo czy hazard. Bogactwo ich doświadczeń oraz przenikliwość autora, praktykującego terapeuty, sprawiły, że książka stała się wydarzeniem i odkryciem nie tylko w pracy nad uzależnieniem od seksu. Niezwykle precyzyjnie pokazuje, bowiem mechanizm popadania w nałóg, ulegania mu oraz - co najważniejsze - sposób wychodzenia z niego. "Od nałogu do miłości to bezcenny poradnik zarówno dla samych uzależnionych, współuzależnionych, jak i dla terapeutów, psychologów i lekarzy. „LECZENIE UZALEŻNIONEGO UMYSŁU”, Lee Jampolsky Skłonność do uzależnień tkwi w nas równie mocno jak umiłowanie wolności. Większość ludzi jest mniej lub bardziej uzależniona od używek, od telewizji, od seksu, od rodziny, od pracy, od pozycji społecznej, wreszcie od obrazu własnej osoby. Tragedią narkomanów i alkoholików jest to, że znaleźli się w niewoli substancji szczególnie destrukcyjnych dla ich zdrowia i społecznego funkcjonowania i tylko to ich odróżnia od maniaków pracy, palaczy tytoniu, czy osób przewrażliwionych na punkcie swojego ja. Jeżeli wziąć pod uwagę mechanizm uzależnienia, a nie jego przedmiot, to mało kto z nas jest prawdziwie wolny - oto główna teza tej książki. Dlatego może być ona pomocna nie tylko dla osób wychodzących z uzależnienia od leków, narkotyków, alkoholu czy seksu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Do October! Ja w przeciwieństwie do Ciebie nie jestem az tak krytycznie nastawiona do siebie samej. Wiem, gdyz nie raz miałam tego dowód,że z pewnościa znalazłby sie ktoś, kto zainteresowałby sie mną. Wielu było takich, którzy mnie adorowali, przejawiali zainterseowanie, ale ja ucinałam taki związek w zalążku.. Akurat tego nie obawiam się Dla samej siebie jestem atrakcyjna, szczupła, wykształcona, niezalezna i chyba nie najbrzydsza Problem tkwi w tym, że nie potrafie zapomnieć tych długich lat z moim mężem obawiam się, że kolejne związki będę porównywała do tego i ich bilans będzie zawsze negatywne Tak jak Ci pisałam, byłam nieziemsko szczęśliwa i czułam sie wyróżniona przez los (podobnie do Ciebie) i dlatego boję się, że juz nie spotka mnie tak niebiańska miłość ..że będę żałować, ale wtedy będzie już za późno na powrót W chwili obecnej jednak nie radzę z emocjami a właściwie z hustawką emocjonalną i labilnościa uczuciową Jednego dnia jestem na "tak" staram się, drugiego dni, poczytam sobie w necie, posłucham i juz jestem zbuntowana, zła na siebie, że jeszcze przy nim tkwię..I całe tygodnie takich skrajności, które odbijają się na mnie i psychice moich dzieci Ale czuje, że bez jego obecności w domu byłoby gorzej Choć kto wie??Poczatki zawsze trudne..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Wracając do kwestii mieszkania i wyprowadzki mojego męża Sfinansowanie mieszkania przez mnie to najwygodniejsze dla mnie rozwiązania na wypadek rozwodu Przeciez musimy podzielić majątekI Ja zostałabym w naszym domu z dziećmi ale niestety musiałabym spłacic jego część, to oczywiste. Wiem, że mam taki obowiązek i nie ma tu mowy o mojej dobroduszności czy żałowania go Wole go spłacic i zostać w domu jako jedyna właścicielka niż wyprowadzić się z dziećmi a jego pozostawić w luksusach, których i tak nie doceniał..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Jak samopoczucie po wizycie u terapeuty??lepiej?? Może zdradzisz mi kilka dobroczynnych rad??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U pani psycholog rozmawiałyśmy głównie o powodach mojej decyzji o podjęciu terapii, nie dostałam \"kartki z dobrymi radami\" i zresztą nie oczekiwałam tego. Rozmawiałyśmy o tematach terapii i spotkań - głównie moja niska samoocena i branie odpowiedzialności za własne życie. Myślę, że czułam się ciut lepiej. Nie oczekuję fajerwerków, a raczej ziarenek, z których coś tam wykiełkuje za jakiś czas. Nie wiem, czy pisałam Ci o dojrzewalni róż? To grupa kobiet organizująca różnego rodzaju warsztaty - asertywności, świadomości własnego ciałą, rozwoju, itp - wybieram się na warsztat o ciele i seksualności, bo coś faktycznie u mnie nie tak z postrzeganiem własnego ciała i miłością własną. Nie wiem z jakiego miasta jesteś. dojrzewalnia organizuje warsztwty w wielu dużych miastach, polecam, kiedyś byłam i naprawdę warto. Teraz mam zamiar to wznowić. Wiem, że dojrzewalnia ma też warsztaty dot przeżywania żalu po stracie (którą doswiadcza się po utracie bliskiej osoby lub np rozwodzie, ponoć to rodzaj \"żałoby\" po związku, którą trzeba przejść i przeżyc, zanim można funkcjonować samemu lub w nowym związku). Mnie też przydałoby się coś takiego, bo u mnie niechęć do powrotu do tego co było umacnia wspomnienie \"ostatniego wyskoku\" mojego męża i kłóci się to ze wspomniniami tych najcudowniejszych lat, chcaiłabym to sobie jakoś poukładać.... A na razie pozdrawiam Cię :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Niby OK, ale nie jest dobrze psychicznie Jeste z moim mężem fizycznie, ale jest mi źle Niby wygodnie, niby spokojnie ale daleko do szczęścia Wraca do domu, zajmuje się dziećmi, domem ale ja nie chcę nawet wierzyć, angażować się ponownie, by potem sama siebie nie zranić..Dziś pracowałąm, więc nie bardzo miałąm kiedy odezwać się Najgorsze są te wymuszanie sexu, gdyż mój mąż uważą, że jeśli odzywam się, jem z nim obiad, odbieram telefony, to wszystko jest OK I potem on wraca do codzienności i po np. tygodniu abstynencji dopomina się sexu Nazwałabym to raczej "prace ręczne" w mojej obecności Ale ja na to też nie chcę się godzić!!Jest do dupy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
A co u Was dziewczyny?? Odezwijcie się!Wszak mamy weekend i może my trochę poklikać, co? October, jak sobie radzisz??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobiety
Widzę Kochane Kobiety, że powoli nastepuje przełom w tych Waszych związkach....October zadziwia mnie swoją coraz to mocniejszą postawą.., Rozerwana dostrzega rzeczy, których wczesniej nie chciała widziec a teraz nawet umie je nazwać po imieniu..Coraz więcej w Was siły i pozytywnego myślenia. Bardzo dobrze! Nie odzywałam sie trochę ale jestem cały czas z Wami czytam wszystko codziennie. Widzę szaloną zmianę w Was! Brawo! Przeczytałam nawet ten topic od początku drugi raz i widzę dużą różnicą w Waszym teraźniejszym toku myślenia i postepowania! Nie jest to jeszcze forma taka- koniec z tym strasznym życiem i już! Dlaczego narażam siebie i dzieci na te huśtawki nastrojów itd. Ale juz wszystko zmierza ku dobremu.... Widze jeszcze, ze tkwi w Was nikła, nawet nieuświadomiona myśl, "że może wszystko mi się z nim ułozy"..boicie się radykalnych zmian..ale czas działa na Waszą niekorzyść niestety..To już czas podjąć "męską decyzję"....! Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki za słowa wsparcia, mnie bardzo ich potrzeba. Ja chyba naprawdę zdaję sobie sprawę, że to już koniec. choć nie wiem, ile będzie jeszcze \"dołków\" przede mną. A może już ani jeden? Rozerwana, trzymaj się, nie pozwalaj na upokarzające Ciebie zachowania! Kobiety, proszę pisz do nas, potrzebujemy Twojego bardzo obiektywnego spojrzenia na nas i nasze problemy z sobą, bo chyba problemy z mężem są już uświadomione i nazwane. Pozdrawiam wszystkie, miłego wieczoru 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
Dziś chyba mam kolejnego doła, witajcie October i inne kobietki w klubie..Sama nie wiem, jaką decyzje podjąć Z jednej strony chciałabym uwolnić sie od niego raz na zawsze, z drugie jednak on nie pozwala mi na to-przysyłattkliwe SMSy, przyrządza śniadania, obiady , kolacje, stara się...tylko jak długo??Przeciez nikt mi nie odda straconych przy nim lat..Najgorsze jest to, że mu nie ufam Każde jego wyjście z domu traktuje jako skok w bok Doskonale potrafi obronić się, ma dobre argumenty, ale przed tym jak przyznał sie, tez były mocne..I co?? Nie moge wyobrazić zycia z nim, bo czuje awersję ale bez niego też nie będzie mi lepiej. To typowe współuzaleznienie. Ile ja bym dała za to, ąby to on podjął za mnie tę decyzję! Dla niego niestety to niepotrzebne, bo ma gniazdo z dziećmi i żoną, a na boku dopełnienie szczęscia Tylko ja ze swoimi łazmi i nieprzespanymi nocami nie mogę znależć miejsca w tym układzie. Nie umiem mu zaufać a on wmawia mi obsesję i chorobę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i troche
ma racje ,przynajmniej jeśli chodzi o obsesje .:(gdyż wygląda na to, że teraz Ty na siłe chcesz znależć problemy w Waszym małżeństwie . Na tym topiku z tego się nie wyleczysz, ponieważ koleżanki skutecznie będą Cię "dołować" .....lepiej zrobisz gdy pójdziesz z tymi wątpliwościami do psychologa...przecież na koncu i tak postąpisz jak będziesz uważać za stosowne .:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozerwana, ja nie chcę Ci nic radzić, ale na podstawie czego miałabyś zakładać, że nagle wszystko się zmieni na lepsze i on będzie tak się zachowywał do końca życia???? Z mojej autopsji wynika, żę mój mąż zachowywał się jak \"zbity pies\" do momentu przebaczenia, ułągodzenia spraw, potem miodowy miesiąc, potem okres względnego spokoju i znowu, jak tylko sytuacja w domu doszła do normy, on zaczynał kręcić coś na boku. Jeśli chodzi o obsesję - KOBIETO, NIE MASZ ŻADNEJ OBSESJI!!!!!! I - nawiązując do Twojej wypowiedzi - dla mnie NAJGORSZE NIE JEST TO, ŻE MU NIE UFASZ. TO AKURAT JEST NORMALNE I UDOWADNIA TWÓJ TRZEŹWY I ZDROWOROZSĄDKOWY OBRAZ TWOJEGO POŁOZENIA, BO NIKT O ZDROWYCH ZMYSŁACH NIE ZAUFAŁBY W TAKIEJ SYTUACJI. NAJGORSZE NATOMIAST JEST TO, ŻE on doprowadził do takiego stanu rzeczy, czyli doprowadził do utraty Twojego zaufania, a zaufanie akurat trudno jest odzyskać i musiałby się nieźle wykazać, i to nie o obiadki tu chodzi!!!! Jeżeli nie możesz od niego odejść, to może wspólna terapia małżeńska? To niekoniecznie oznacza \"spajania\" małżeństwa, czasem ludzie rozczodzą się w trakcie czy tez po terapii, ale w lepszym stanie psychicznym, wolni od siebie. Polecam Ci też \"autoanalizę problemu\" w postaci ksiazki Susan Forward - \"Gdy Twój partner łże jak pies\" - o toksycznych mężczyznach, o tym jak na nas działa kłamstwo partnera, jak im stawiać warunki itp. Tyle, że zastanów się, czy chcesz jemu postawić znowu warunek typu \"przestajesz mnie zdradzać i możesz ze mną mieszkać\". Jak to wyegzekwujesz???? Zamęczysz się życiem w niepewności, a przecież nie możesz go cały czas sprawdzać. Nawet jeśli będziesz próbować, zaręczam Ci, że znajdzie sposób na zdradę jak będzie chciał. Zamęczysz siebie i dzieci swoim niepokojem , frustracją, wahaniami miłość- nienawiść - chyba nikt kto tego nie przeszedł nie wie, jakie to trudne i wyniszczające. Rozerwana, można wyjść na prostą, trzeba próbować ❤️ dla Ciebie, trzymaj się. Ps. Nie próbuję Cię dołować, tylko Ci pomóc, może nieporadnie. Ps 2 Mnie też mąż przez cały czas zarzucał obsesję i urojenia. Dopiero jak złapałam go w sytuacji tete-a-tete z panną przestał z tą obsesją, więc dobra rada - puszczaj to mimo uszu, bo jak sama w to uwierzysz, to będziesz miała o jeden problem więcej, a i tak masz ich już dużo!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
October, nawet nie wiesz, jak bardzo pomagasz mi słowami, które dyktuje Ci podobna sytuacja Czytam je kilkakrotnie, wyważam je i próbuje wyciągnąc do siebie konsensus..Czytam i zastanawiam się, jak mam sie zachowywać dziś po południu w domu??Czy znów milczeć, czy wycedzić pare słów, czy pozwolić mu na ?manufakturę" w moje obecności Dochodze do stanu patowego- nie może zaspokoić sie ze mną, to idzie tam, gdyz pragną go z otwartymi rękoma Jeśli pozwalam mu na to, czuję sie upokorzona, zbita, poniżona, jesli nie dam- mam wyrzuty sumienia, bo przeciez sama wpycham go w ramiona innej Ale jak można być otwartym i chetnym po tym wszystkim, co mi zrobił?? Chyba zwariuję..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
October, a jak Ty sobie radzisz?? Jeśli nie mylę się wkrótce miną 2 miesiące od dnia wyprowadzenia się Twojego męża Czy próbuje nawiązać z Toba kontakt? Czy "robi podchody" by wrócić do Was?? Jak relacje z dziećmi i ich nastawienie do nieobecności ojca??Co im powiedziałaś?? Trzymaj sie ciepło!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozerwana, a może psycholog? Myslałaś o tym? Bo na początek trzeba coś zrobić ze swoimi emocjami, wyleczyć się z uzależnienia, jeśli na dnie tego wszystkiego zostanie jeszcze uczucie, to super. A jeśli nie ... będziesz wolna .... Ja \"leczyłam\" się sama przez rok emocjonalnego i fizycznego \"odstawienia go\" od siebie. Gdy myślałam wtedy o nim, o sobie, widziałam nas oczami wyobraźni splątanych jakby siecią pajęczą i w wyobraźni wciąż przerywałam te nitki między nami. Z potrzeby serca. Chciałam nie czuć się związana nitką z nim. Następnego dnia nitki wracały, a ja rwałam je znowu. Może to bzdurki, ale teraz nie czuję się związana, nie czuję, że on ciągnie za wszystkie sznurki. Nikt nie zwróci nam lat z nimi, nikt też nie zwróci przepłankanych nocy. Co do lat, wolę zachować w pamięci te piękne, co do łez, dziękuję nie chcę więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z tym super, to miałąm na myśli to, że wtedy jest jeszcze szansa, że będziesz mogła z nim być DOBROWOLNIE, bo taki będzie Twój wybór, bo tak będziesz chciała, a nie dlatego, że nie umiesz odejść. Oceniam szanse na małę, ale są. I to byłaby zupełnie inna relacja, sądzę, że i on zmieniłby się przy Tobie. A na razie, to jesteś od niego UZALEŻNIONA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozerwana, jeśłi pozwolisz od powiedm Ci jutro na oStatni post z konkretnymi pytaniami. Na razie wciąż myślę - cieszę się, że np. Kobiety widzi we mnie zmianę na lepsze. Ja też nie chcę wracać do tego, co było. Za kilka dni skończe 38 lat. CO DALEJ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozerwana
October, dziekuję Ci słowne wsparcie...Wydaje mi sie, że Ty jesteś już na wyższym szczeblu drabiny prowadzącej do uwolnienia się od uczucia, przywiązania, przeszłości Ale z drugiej strony wiem, że niejako nie masz wyboru, gdyż nie ma męża obok Ciebie i nie masz mozliwości ulegania jego wpływom, nie poddajesz się jego manipulacji..nie pękasz, gdy widzisz jak bardzo stara się..U mnie jest dokładnie tak..On masuje mi stopy, dzwoni, wysyła SMSy, mam wszystko, czego zapragnę...ale wnetrze boli pod wpływem wspomnień i świadomości jego krzywd.I nie mogę połozyc kresu swoim cierpieniom, odkreślając jedna linia przeszłość i zaczynając wszystko od nowa, gdyż nie mam pewności, że NIGDY więcej.. A raczej pewnośc mam, ż, juz wkrótce znów wpadnie w wir... On doskonale wie, jak mnie złamać, że jestem komformistką, wygodną i łasą na jego "słuzby"..Co do psychologa?? Nie myslałam o tym powaznie..po pierwsze z tego względu, że mieszkam w niewielkim mieście(pn-wsch.Polska), gdzie wszyscy wszystkich znają, mąz sceptycznie podchodzi równiez do takiej wspólnej terapii (jest osoba publiczną, więc również zależmy mu na anonimowości)..Poza tym on uważa, że sam jest w stanie sobie poradzić z własnymi słabościami..Ale przyznam szczerze..na obecnym etapie nie wiem naprawdę czego chcę, ..A idąc do terapeuty powinnan, jak myslę, klarownie sprecyzowac swoje oczekiwania co do zycia A ja nie wiem, czy chcę być z nim..Wierzę, że czas rozwiąze moj problem i przeważy szale na którąś ze stron Ja skończyłam juz 37 lat i równiez nie wiem, co dalej??Mam żal do całego świata za to, że mimo mojej prostolinijności, uczciwości i poświęcenia sie całkowicie rodzinie..zostałam tak okrutnie doświadczona...Choc zycie to mój wybór..Wiesz, gdybyśmy obie miały kogoś "W zastępstwie" u swojego boku, podjęcie decyzji byłoby z pewnością łatwiejsze..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozerwana, kochana kobieto, trzeba wyprostować swoje życie, żeby zacząć nowy związek, ja też \"modliłam\" się, żeby ktoś się pojawił \"na zastępstwo\", ale jeśli z takim zamieszaniem w głowie i w takim stanie emocjonalnym wchodzi się w nową relację, to nie sądzę, aby była jakakowliek szansa na udany związek, bo nie można obiektywnie ocenić tej drugiej osoby i przecież samemu nie wie się, czego się chce (OCZYWIŚCIE GENERALIZUJĘ). Co do psychologa - polecam Ci, wcale nie musisz nic wiedzieć na początek, to właśnie po to, żeby wyprostować sobie drogi i wiedzieć czego chcesz możesz się do niego udać. Dobrze jednak, żeby to był profesjonalista\\tka. Ja po pierwszym wyskoku mojego męża zaliczyłam rok terapii u znanego psychologa i bardzo mnie to na nogi postawiło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobiety
Rozerwana: Psychologa to możesz znaleźć w mieście sąsiednim, może to być ciekawa wyprawa raz w tygodniu.. Gdzie nikt Ciebie nie zna...ani Twojego mężą..Najpierw Ty sama pochodziałabyś na rozmowę, po miesiącu możecie razem, oczywiście jak Obydwoje zdecydujecie sie na ratowanie tego związku! Jak nie razem, to chociaż Ty uratuj siebie! Mówisz, że mieszkasz w mniejszym mieście, gdzie wszyscy sie znają, nie pomyślałam kiedyś że może większość osób zna historię Twojego małżeństwa i romansów..? Jestes wygodna, wolisz żeby ktoś za Ciebie zdecydował! Ale nikt nie przeżyje życia za Ciebie, każdy jest kowalem swojego losu..! Jak pozwoliłaś na wiele okropnych rzeczy, tak teraz zbierasz żniwo! I to nie los, to my sami decydujemy o swoim życiu, o tym co jest dla nas ważne, istotne a czego w życie nie zaakceptujemy! Nie jesteśmy kukłami nakręconymi! Życie to ciągła walka i wieczny wybór..!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A MOJA PRYWATNA TEORIA BRZMI TAK: Piszesz, ze jesteś łasa na jego pieszczoty i przymilanie się. Ja też byłam. Myślę, że nie bez powodu ich ziarenka trafiają na podatny grunt. Każda inna kobieta, silna sama w sobie, wywaliłaby ich bez dwóch zdań. Ja też bardzo pragnę ciepła i te okresy \"dobroci, czułości i ciepła\" dają tak dużo, że potem trudno z tego zrezygnować. Ale w tym problem, że one są okupione długimi okresami ogromnego cierpienia, tak jakby miłość i ciepło, które kochający mężczyzna daje przez cały czas trwania związku u seksoholików koncetrowały się i intensyfikowały w okresach miodowych bądź w czasie błagania o przebaczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobiety
October: Robi się z Ciebie Babka twardo stapajaca po ziemi..! Jeszcze mu w końcu przyłożysz....hihihih..żartuję. Ale nie zaskodziłoby....bo już z tymi facetami to urwanie d...głowy..! Idź do przodu i nie patrz wstecz! Powodzenia! Będzie dobrze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Kobiety Witaj, ja myślę, że z dala od męża (2 miesiące) odzyskuję swoje ja - może i twarde, zawsze sobier radziłam w życiu i to dobrze, zarówno za 2 zł jak i za 200 jak i za 2 tysiące, ale zawsze dobrze. W pewnym momencie jak zaszłam w ciąże z pierwszym dzieckiem poczułam, jak zalewa mnie fala ogromnej miłości do niego i jakby \"roztopiłam się \" w związku i przestałam sobie radzić z najdrobniejszymi sprawami. Teraz MUSZĘ dać sobie radę, tak bardzo boję się powrotu. Choć pytam wciąż co dalej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aha, co do przyłożenia mu ................ BARDZO CHĘTNIE!!! PATELNIĄ !!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×