Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

alekas

JAK ROZKOCHAĆ W SOBIE KOBIETĘ, NA KTÓREJ NAM ZALEZY?

Polecane posty

Gość zmaz zmazik first
kurde ten los to dziwny;/ znowu jedna dziewczyna cos kreci do mnie... wszystko to dziwne bo z ta jedna nie moge sobie za nic poradzic i jestem bezradny;/ ech..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość g.u.
Chcesz rozkochać w sobie kobietę? Pytasz o to kobiety??? Boszsz.... kobiety bardzo często myślą że czegoś chcą, (mężczyzna powinien być miły, czuły itepe) a kiedy to mają szybko się nim nudzą i zakochują w innym. Pomyśl o tym w ten sposób: to o czym myślą że chcą różni się od tego, czego naprawdę potrzebują, chcą i pragną w mężczyźnie. Zapytaj mężczyzn, którzy rozkochali w sobie kobiety w jaki sposób to robią! Ty się o nią starasz, a ona traktuje Cię jak kolegę lub przyjaciela. Super, to znaczy że z nią jest wszystko porządku! A czego innego oczekiwałeś? Skoro zachowujesz się jak przyjaciel, to tak będziesz traktowany!!! Przestań robić to co zwykle robią mili faceci, rób rzeczy zaskakujące, szalone i wyjątkowe a szybko wylądujesz w szufladzie mężczyzna atrakcyjny, pociągający, intrygujący. Znasz rzut monetą? Bądź gotowy aby ją stracić. Proste jak cholera i panie pewnie się oburzą, ale jeśli nie jesteś gotowy jej stracić, to trudno będzie Ci rozkochać ją w sobie. http://www.geniuszuwodzenia.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cały pakiet proszę
bardzo często myślę, ze wiedzą czego chcą....... a tak naprawdę ne są tego świadome.....hm ja wiem czego chcę, chcę faceta szaloneg-wariata....a raczej 2w1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmaz zmazik first
niestety wydaje mi sie ze w poprzednich wypowiedziach jest dosc duzo prawdy ale narazie ja 3mam sie dobrze nie siedze w domu czy cos w tym stylu.Jedno tylko mnie denerwoje jak sie nie staram o dziewczyny tylko troche z nia pokrece na imprezie czy cos takiego to pozniej one same staraja sie o kontakt ze mna.Musze cos zmienic w podejciu do niej choc juz sie troche zmienilo.ech musze myslec ze bedzie moja i byc dobrej mysli.A i sam musze sobie wszystko poukladac czego oczekuje i czego chce bo za niedlgo ona znow bedzie u nas w miescie i musze wiedziec czego chce i do tego dazyc;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eustachy1212
widze że nie tylko ja mam problem z kobietą jestem z nią 1,5 roku przez pierwszy rok było świetnie spotykalismy sie codzinnie i to był chyba błąd postanowilismy że razem pojedziemy do tego samego miasta na studia jak mineło troche wiecej niż rok żadziej sie spotykaliśmy oznajmiła mi że boi sie zamieszkać ze mną w innym mieście bo możemy zerwać i co zrobimy z mieszkaniem to stwierdzenie wydało mi sie śmieszne postanowiła że zamieszka z koleżankami na początku sie zdenerwowałem wywiazała sie kłutnia uspokoiłem sie i powiedziałem że jak chce mieszkać z koleżankami jej sprawa od tego czasu niechciała sie za bardzo ze mną spotykać cały czas cos wymyslała że gdzieś musi jechać odwiedzić rodzine postanowiłem że porozmawiam z nią co sie dzieje itd.. rozmowa o naszym związku wyglądała tak \"dlaczego nie chcesz sie ze mną spotkać\" , \"bo nie, jak będziesz sie tak o to wypytywał to napewno sie nie spotkamy\" więc dałem sobie spokuj z tym wypytywaniem wkońcu ze mną zerwała pierwszy dzień przygnebienie nastepnego dnia postanowiłem że nie bede sie łamał nie ta to inna zaczołem każdy wolny czas spedzać ze znajomymi umawiałem sie z innymi kobietami jak i również z nią w sumie mineło pare dni jak wypłakała sie w moje ramie i wrócilismy do siebie znów było wszystko dobrze do tej chwili znowu sie zaczyna \"nie wiadomo ile my bedziemy razem\" itd raz mówi że powinienem być dla niej twardszy gdy już jestem twardszy to znów jej to nie pasuje zupełnie nie wiem o co jej chodzi wszyscy dookoła mi mówią żebym to zakończył raz na zawsze bo ten związek nie ma sensu nawet jej najblizsza koleżanka zastanawia sie co sie z nią dzieje w tej chwili zastanawiam sie czy nie lepiej dać sobie z nia spokuj bo jestem prawie pewien że nic z naszego związku nie będzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eustachy1212
widze że nie tylko ja mam problem z kobietą jestem z nią 1,5 roku przez pierwszy rok było świetnie spotykalismy sie codzinnie i to był chyba błąd postanowilismy że razem pojedziemy do tego samego miasta na studia jak mineło troche wiecej niż rok żadziej sie spotykaliśmy oznajmiła mi że boi sie zamieszkać ze mną w innym mieście bo możemy zerwać i co zrobimy z mieszkaniem to stwierdzenie wydało mi sie śmieszne postanowiła że zamieszka z koleżankami na początku sie zdenerwowałem wywiazała sie kłutnia uspokoiłem sie i powiedziałem że jak chce mieszkać z koleżankami jej sprawa od tego czasu niechciała sie za bardzo ze mną spotykać cały czas cos wymyslała że gdzieś musi jechać odwiedzić rodzine postanowiłem że porozmawiam z nią co sie dzieje itd.. rozmowa o naszym związku wyglądała tak \"dlaczego nie chcesz sie ze mną spotkać\" , \"bo nie, jak będziesz sie tak o to wypytywał to napewno sie nie spotkamy\" więc dałem sobie spokuj z tym wypytywaniem wkońcu ze mną zerwała pierwszy dzień przygnebienie nastepnego dnia postanowiłem że nie bede sie łamał nie ta to inna zaczołem każdy wolny czas spedzać ze znajomymi umawiałem sie z innymi kobietami jak i również z nią w sumie mineło pare dni jak wypłakała sie w moje ramie i wrócilismy do siebie znów było wszystko dobrze do tej chwili znowu sie zaczyna \"nie wiadomo ile my bedziemy razem\" itd raz mówi że powinienem być dla niej twardszy gdy już jestem twardszy to znów jej to nie pasuje zupełnie nie wiem o co jej chodzi wszyscy dookoła mi mówią żebym to zakończył raz na zawsze bo ten związek nie ma sensu nawet jej najblizsza koleżanka zastanawia sie co sie z nią dzieje w tej chwili zastanawiam sie czy nie lepiej dać sobie z nia spokuj bo jestem prawie pewien że nic z naszego związku nie będzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmieszany nie wstrząśnięty
mam taki problem... poznałem baardzo fajną dziewczynę. Spotkałem się z nią pare razy, i o ile poprzednio nic specjalnego się nie wydarzyło , o tyle ostatnim razem coś jakby drgnęło, ale nie jestem pewien czy dobrze interpretuję jej zachowanie.Rozmawialiśmy o wszystkim przytulaliśmy się no i jeszcze mi pazurki powbijała w ręce i plecy:) Sam juz nie wiem czy coś do mnie poczuła czy mi się tylko tak wydaje....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozkochany
wez ja wyruchaj jek sie da nawet w pracy tylko jest maly problem musisz miec czym :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Manek
Oluś! Wszystkie dupy kochają kasę i sprawnego kutasa, choć dostatek kasy nazywają poczuciem bezpieczeństwa, a dobre pieprzenie miłością. I nie ma kobiet innych, są tylko kobiety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomocy_dziewczyny_
Chciałbym się wtrącić do rozmowy ponieważ ja tez mały problem. Ehh.. głupio mi tak troszke ale chodzi o to ze potrafie \"poderwać\" dziewczyne i jak wcześniej rozmawialiście umiem zdobyć zaufanie dziewczyn tak by mnie źle nie zrozumiała ponieważ sam jeszcze nie chce uprawiać seksu alecz nie o to mi chodzi moim problemem jest to że gdy juz jestem z dziewczyna nie potrafie rozmawiać z nia i to mnie głupi często wydaje mi sie ze wychodze na ciape i mi głupio siedzieć przykładowo 2 - 3 godz z nia w ciszy i tylko sie przytulać czy dajmy całować bo czuje ze ona jest znudzona i powoli traci ochote na dłuższa znajomość a poza tym chyba za szybko sie angażuje :( bardzo mi z tym źle i przez to nie chce podrywać dziewczyn a jeśli mi sie to zdaży to się bardzo stresuje :(. Prosze o pomoc ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmaz zmazik first
jest tu kto jeszcze;D Justa zyjesz;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MarianM
Są tacy co czytają...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MarianM
Dobrze więc, teraz będzie moja historia: Poznałem kogoś, powiedzmy że ma na imie Agnieszka. Więc, poznałem ją gdy zerwała z moim znajomym, który ją wykorzystywał. Przez cały okres ich znajomości nie widziałem jej na oczy. Z opowieści znajomego wnioskowałem, że nie ma sensu jej poznawać i przez długi czas skutecznie tego unikałem. Rzeczywistość okazała się inna. Od dnia poznania świetnie się dogadywaliśmy, wymieniliśmy się kontaktami do siebie. Tego samego dnia mój znajomy zakończył z nią znajomość. Wiedziałem o tym, więc przez kilka dni nie odzywałem się żeby dać jej czas na poradzenie sobie z tą sprawą. Po około 10 dniach napisałem do niej na GG, po codziennych rozmowach zaczęły się prawie codzienne smsy itp. Sprawa nabrała dziwnego tempa. Tempa które mnie przeraziło. Przez jakieś 3 tygodnie pisaliśmy do siebie i dzwoniliśmy, dogadywaliśmy się bardzo dobrze. Wyejechała na urlop, ale z tamtąd też przychodizły smsy co słychać itp. Dziwne wrażenie ale czułem się jak był ją znał bardzo długo. Po około 6 tygodniach od poznania się postanowiliśmy się spotkać. Przez cały okres znajomości stosunki były bardziej koleżeńskie, rozmawialiśmy o bardzo wielu rzeczach, też o jej poprzednich związkach. Starałem się ją wspierać, czułem że słabo zniosła ostatnie rozstanie. Była zwodzona przez ponad 3 lata... Spotkaliśmy się w pubie w jej okolicy, ja przyjechałem samochodem więc piłem soczki, Agnieszka piła piwko. W ten sposób przegadaliśmy sporo czasu, byliśmy ostatnimi klientami w pubie, wygonili nas :) Agnieszka sporo wypiła, ja byłem trzeźwy jak świnia. Zastanawiałem się jak to się dzieje, fajna dziewczyna została oszukana itp. To mi nie dawało spokoju, zarazem też martwiły mnie okoliczności. Wtedy przejmowałem się troche tym że to ex kolegi itp. Mimo to ciągnęło mnie do niej strasznie. W drodze do domu alkohol jeszcze bardziej uderzył Agniesi do głowy :) Gdy już dotarliśmy do niej, pod jej domem, koło godziny 3:00 rozmawialiśmy jeszcze w samochodzie. Pod wpływem alkoholu Agnieszce zebrało się na świntuszenie, kilka piw zrobiło z niej chętną do wszystkiego w aucie. Nie wiedziałem nawet kiedy zostałem pocałowany, sprawy nabrały dziwnego dla mnie obrotu. Wszystko było by pięknie gdyby nie okoliczności. Ona pijana, po kilku piwach (drobna dziewczyna około 157cm wzrostu) a ja trzeźwy jak świnia. Chciała iść na całość, ja w takich okolicznościach nie za bardzo. Bałem się konsekwencji, nie chciałem później usłyszeć że wykorzystałem sytuacje itp. Ona nie przejmowała sie niczym, nie przeszkadzało jej nawet że cała sprawa miała miejsce w samochodzie z zapalonym światłem i pod jej oknami... Z gigantycznym trudem zdobyłem się na to by jej powiedzieć „nie”. Była to dla mnie fatalna sprawa, ona zadawała trudne pytania, pytała czy mi się podoba i upierała się że nie jest pijana. Oczywiście mówiłem jej że jest piękna, że to nie to, że nie podoba mi sie że jest pijana, że bardzo bym tego chciał itp, ale nie tak. Koszmar ogólnie. Trwaliśmy tak objęci przez jakiś czas, było wiele pocałunków, czułych dotknięć itp. Byłem na granicy wykorzystania sytuacji. Wierzcie mi, jeśli macie jakieś zasady, taka sprawa jest koszmarem. Zwłaszcza dla faceta który był sporo czasu sam i czekał na takie coś długi czas.Poza tym śliczna dziewczyna itp. Nie wiem czy zrobiłem dobrze, pewnie rozegrałem to niezgrabnie, ogólnie nie popisałem się. Jak już ochłonęła, zaprowadziłem ją do domu, a sam jeździłem sobie po miesci do rana, nie spałem wcale. Następnego dnia konakt między nami był po staremu, ale źle się czuła z tym co się stało, mówiła że to nie powinno było mieć miejsca, że jej głupio, co ja teraz musze o niej mysleć itp. Zapewniałem ją że nic się nie zmieniło w moim stosunku do niej, żeby nic się nie martwiła, chciałem się z nią spotkać. Nietstey do spotkania za prędko nie doszło, marnie się czuła z tym co się stało. Gdyby tylko wiedziała jak czułem się ja... Dodatkowo słabe były okoliczności, niedawno została odepchnięta przez kogoś na kim jej zależało i teraz takie coś. Po naszym zajściu dalej dużo rozmawialiśmy, wydawało się że wszystko wróci do normy. Rozmawiałem z nią, tłumaczyłem że bardzo mi na niej zależy, żeby o tym pamiętała, że jest moja itp :) Ona niestety już nie była taka jak wcześniej, unikała tego, zmieniała temat. Czułem że jest źle, robiłem co się da by to zmienić, rozmowy, kwiaty, nic to nie dało. Nie umiałem już do niej dotrzeć mimo że tak strasznie mi zależało. Mówiłem jej jak bardzo jej chcę, widziała że nie chodzi mi tylko o sex, niesamowicie mi na niej zależy. Liczy się tylko ona. Wszystko czego próbowałem zawiodło Dowiedziałem się że wyjeżdża na tydzień z kolegą którego zna jakiś czas... byłem przerażony. Wiedziałem że ten wyjazd wiele zmieni, że wrócą jako para. Widziałem że z dnia na dzień oddala się ode mnie. Próbowałem rozmów, ale było coraz gorzej. Wreszcie wyjechała, miała odezwać się po powrocie. Faktycznie gdy wróciła odezwała się. Dowiedziałem się że jej kolega nie jest już tylko kolegą, że są parą itp. Koszmar. Napisałem jej że w takim razie chyba czas się pożegnać, byłem zdruzgotany. Agnieszka nie chciała się żegnać, spotkaliśmy się jeszcze kilka razy, dowiedziałem się wtedy że bardzo mnie lubi(SIC!) i że nie chce tracić ze mną konaktu. Wspierałem ją zawsze i takie tam. Jej chłopak nie mieszka w Polsce, po 14 dniach spędzonych z nią wyjechał. Wtedy nasza znajomość prawie wróciła do normy. Prawie bo miała chłopaka i była wyraźnie na dystans... Dwa razy wyskoczyliśmy gdzieś na miasto, zawsze ja prowadziłem auto, ona pipijała piwka. Ciągle miałem wrażenie że po tych piwkach była skłonna do figli, ale rozumiałem że ma chłopaka więc nie próbowałem nic. Cały czas byłem na siebie wściekły że wtedy nie zrobiłem tego co chciała. Pewnie było by inaczej. Jednak stało się, nie odkręce tego. Za drugim razem zawiozłem ją do domu nad ranem. Następnego dnia dowiedziałem się że miała awanture od jej chłopaka i rodziców i że niestety zrywamy naszą znajomość. Rozmawiałem z nią o tym, ale nic do niej nie docierało. Nie chciała się nawet spotkać pożegnać. Napisała że życzy mi szczęśćia i kopneła w dupę. Było mi przykro, dawno z nikim się tak nie czułem jak z nią, walczyłem tym i starałem się pogodzić z rzeczywistością. Nie odzywałem się. Wytrzymała w takim stanie chyba 10 dni. Pisała do mnie na GG, ale nie odpisywałem, raz przypadkiem gdy pisałem do kolegi wyskoczyło jej okno i zobaczyła że jestem... Znów zaczęły się rozmowy na GG, smsy, telefony. Prawie jak na początku. Po ponad miesiącu żaliła mi się że jej chłopak twierdzi że ona go zdradza, że oskarżał ją o narkomanie bo jest szupła, słyszałem różne historie na jego temat. Fatalna sprawa, bo dziewczyna znów pakuje się w beznadzieny związek. Starałem się jednak nie komentować, nie reagować. Po jakimś czasie jednak pękłem, widziałem jak płacze gdy wysłuchuje od niego przez telefon. Mimo to ona nadal twierdzi że on to ten właściwy. Mimo że widzi że on jej wcale nie ufa. Ja nie chce pozwolić na to by znów się wpakowała. Chce ją dla siebie!! Przepraszam za ten esej. Nie wiem co i jak mam zrobić... Piekielnie mi na niej zależy, ona dobrze o tym wie i... nic. Ignoruje to. Jej chłopak wraca za półtora miesiąca... Do tego czasu powiedziałem sobie że jeśli nasze stosunki nie zmienią się, zerwe z nią znajomość. Ostatnio kontakty między mną a Agnieszką są dobre, nie chce być nie fair względem jej obecnego faceta, ale niestety bardzo chce ją zdobyć. Dogadujemy się bez słów, w kilka miesięcy zdążyłem ją poznać tak jak bym ją znał przez wiele lat. Jednak to nie wystarcza, próbowałem z nią rozmawiać, mówić jak się czuje w stosunku do niej. Jednak ją to tylko peszyło lub denerwowało. Milczała... raz powiedziała że nam się nie uda bo była z moim kolegą, ale to było śmieszne, nie umiała podać kokretnych argumentów czemu nie możemy być razem. Chciał bym sobie ją darować, ale nie umiem. Czasami spotykałem się z nią i ze znajomymi, wszyscy mówili że powinniśmy zrobić z tej znajomości coś więcej, że do siebie pasujemy i myśleli że to ja mam obiekcje by zrobić z tego powazny związek ze względu na jej przeszłość. Wszelkie rady mile widziane, ja już nie wiem jak postąpić, co zrobić. Wiem że moje zachowanie w samochodzie było błędem, ale za bardzo ją szanuje by wykorzystywać takie okoliczności. Poprostu ona znaczy dla mnie zbyt wiele. Pytanie jest SHOULD I STAY OR SHOULD I GO?. Jak będe musiał odejść, z czasem sobie poradzę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja rada dla fana Agi
Powiedz jej wprost, co czujesz. Ponoc ludzie bardziej żałują tego, co nie zrobili niz to co zrobili.............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmaz zmazik first
rozumiem Ci chlopie:D mialem podobnie i mi juz przeszlo... i szkoda ze pozadni faceci nie sa modni:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do Michała
Wpis z 15.10. Michale No to rzeczywiście masz problem. A czy sprawia Ci przyjemność spotykanie się z kobietą, z którą trudno Ci sie rozmawia? Jak dla mnie, to porozumienie i swoboda rozmowy są najważniejsze, ogólnie rzecz biorąc. Dlaczego nie potrafisz z nimi rozmawiać? Czy chodzi o to, ze nie macie wspólnych tematów, czy może czujesz sie skrępowany, czy może po prostu jesteś introwertykiem i nie czujesz potrzeby ciągłego gadania? No, jeżeli nie rozmawiacie, to nie dziwię się, że kobiety się nudzą - wszak to normalne w takiej sytuacji. Przecież w miarę poznawania się tematów do rozmów powinno przybywać - a gdy tak sie nie dzieje, to widocznie nie jest to właściwa osoba. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do Mariana
Marianie, a ja myslę, że bardzo ładnie się zachowałeś wtedy w samochodzie. I powinienieś byc z siebie dumny. Jeżeli chodzi o Agnieszkę, to może Cie kiedyś doceni. Może - ale nie musi, skoro ona robi, co chce, a Ty i tak jesteś przy niej i wie, że będziesz nadal. Uczuc wyznawać jej nie powinieneś - przecież ona jest ich doskonale świadoma. Moja rada - niezbyt oryginalna - jest taka: odsuń się od niej, przestań być jej "przyjaciółką". Jasne, czasami możecie się spotkać, ale niech sobie nie myśli, ze za każdym razem, kiedy będzie miała problem z facetem, może przybiec do Ciebie i wypłakać Ci sie w rękaw, a Ty będziesz ją pocieszał i wspierał. O nie, tak być nie może - jeżeli oczywiście chcesz, by zaczęła Cię szanować. Traktuj ją jak koleżankę, nie nakłaniaj, byście spróbowali być parą. Kobiety zazwyczaj nie lubią, gdy się im facet podaje na tacy - a tak właśnie póki co robisz Ty. Jeżeli chce Cię mieć znów blisko, to niech się o to sama postara. Bo inaczej jedyną osobą, która bedzie cierpieć, będziesz właśnie Ty, a przecież nie o to chodzi, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kontunuując...
Łatwo tak radzić będąc z boku, wiem. Ale jeżeli ktoś już da się "omotać" drugiej osobie, traci zdolność trzeźwego myślenia i zachowuje się dość irracjonalnie - na własną rzecz jasna szkodę. Dobrze jest czasami spojrzeć na daną relację z dystansu, tak jakby okiem obserwatora, i wtedy dochodzi się do czasami zadziwiających wniosków. Co ja będę pisać - osoba, która zdołała mnie już dokładnie "omotać", może robić już co chce, a moje uczucia pozostają niezmienne. Ale czuje się jedno, a pokazywać można drugie.;) Obojętność jest świetnym narzędziem kokietowania. Ale należy uważać, by nie przesadzić. Zmaziku, co u Ciebie? Jak się sprawy mają?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmaz zmazik first
moje sprawy maja sie tak sobie;/ z tamtej milości sie juz wyleczylem i caly czas jestem sam:) choc jest jedna ciekawa osoba na horyzoncie ale to chyba bezsensu. Ostatnio tez na imprezie zaszalalem z moja przyjaciolka no i troche z tym glupio wyszlo:( bo ja do niej nic za bardzo nie czuje i nie chce zeby ona czula sie tak jak ja kilka miesiecy temu;p glupio wyszlo;/ ale moze pisane mi jest byc samemu;D Justa a co u ciebie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MarianM
Witajcie, dzięki za rady :) Wierzcie mi, że staram się zdystansować w stosunku do całej sprawy, ale nie jest to łatwe. Nie jestem dzieckiem, mam 27 lat a czasami w relacjach z nią zachowuje się jak małolat. Ona ma 23 lata. Ostatnio częściej się widywaliśmy, niedawno wyszliśmy praktycznie na całą noc... w trakcie której miała telefoniczną awanturę od swojego chłopaka i popłakała się. Noc zakończyła się nieźle, mimo tego zdarzenia było wesoło. Jednak znów się między nami popsuło, po ostatniej propozycji spotkania dowiedziałem się, że ją wkurzam i to przebrało miarkę. Widać potrzebny mi był kubeł zimnej wody. Wtedy powiedziałem jej, że nie chce by się do mnie odzywała i zasnatowiła się kogo i jak traktuje. Najbardziej w tej całej historii szokuje mnie to iż sporo nas łączy ale i sporo dzieli. Różnimy się głównie ambicjami. Ona jest po technikum, pracuje w sklepie. Ja planuje doktorat z informatyki, mam odpowiedzialną pracę. Nie chodzi mi o to że czuje się lepszy, że pozjadałem wszystkie rozumy. Uważam, że jej brak wiedzy w pewnych kwestiach jest nawet słodki, wydaje mi się przez to krucha i delikatna. Nie przeszkadza mi to, dla mnie mogła by nie pracować, z finansami większych problemów nie mam. Zawsze w tej kwestii układało mi się nieźle, szkoda że w innych życiowych sprawach nie... Jednak staram się doszukiwać jej wad by się z niej wyleczyć ;) Ogólnie jestem samotnikiem, dawno temi dostałem mocno po tyłku od kogoś na kim mi zależało, efektem tego było 7 lat samemu, dalekie wyjazdy, problemy na studiach, roczna dziekanka itp. Nie mogłem się zebrać w sobie. Pasja pomogła mi stanąć na nogi. Miałem na tyle szczęścia, że mogłem rzucić wszystko i pochłonąć się remontowi zabytkowego auta o którym zawsze marzyłem. To była niesamowita terapia, odżyłem. Teraz zastanawiam się nad wyjazdem gdzieś dalej, może miesiąc ucieczki dobrze mi zrobi? I wrócę na jej ślub? ;) Podobno jak wróci jej obecny chłopak, ma zadać jej ważne pytanie. Rany co za tekst! Ogólnie trzymam się nieźle, staram się nie siedzieć w domu i szukam zajęć by zagłuszyć myśli, ale różnie z tym bywa. Dzięki za wsparcie z Waszej strony, napewno dzięki temu będzie mi łatwiej. Zastanawiam się jaki efekt da moje "uderzenie pięścią w stół"... Jedno wiem napewno, nie chcę być jej spowiednikiem i "koleżanką" bo nie zamierzam się katować. Nasłuchałem się już na temat jej wspaniałego chłopaka tyle że wiem co z tego będzie. Nie jest to miłe, zwłaszcza jak człowiekowi na kimś zależy. Nie lubie być bezradny, zawsze uważałem się za pana własnego losu... i proszę :) Dam znać co dalej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chowam się i nic to
Marianie, no i bardzo dobrze.:D Postawienie sprawy na tzw. ostrzu noża wydaje się, myślę, w tej sytuacji właściwe. Zobaczymy co będzie - mam nadzieję, że wszystko ułoży się tak, jak ułożyć się powinno.;) Zmaziku, osz Ty, rozpoznałeś mnie. Ja się tu kamufluję mocno, a tu nic - i tak wiesz, kto pisze. Co u mnie? Miło z Twojej strony, że pytasz - niestety, nie mam się czym pochwalić, ponieważ jakoś ostatnio wszystko idzie nie tak, generalnie pecha mam strasznego - a raczej to nie pech, tylko moje zaniedbania odbijają mi się czkawką. A w życiu uczuciowym - że tak powiem - bez zmian. Faceta oczywiście brak, ale jakoś specjalnie z tego powodu nie cierpię, chociaż marzy mi się juz powoli "ustatkowanie się", ale obiektu, który by mnie zainteresował, na horyzoncie nie widzę. Czasami nachodzą mnie obawy, że kiedy już spotkam kogoś w moim typie, dam plamę na całej linii, bo nie będę potrafiła sie właściwie zachować, czyli - brutalnie mówiąc - zrobię z siebie idiotkę, o co u mnie ostatnio nietrudno. No i tak się sprawy mają, czyli generalnie po staremu. No i wiadomo - w głowie mi siedzi ten, który siedzi - i może dlatego dla innego nie starcza już miejsca, ale nie zapowiada się, żeby coś w tej sprawie miało się w najbliższym czasie zmienić. No i dobrze w sumie.;) Pozdrawiam i przyjemnego niedzielnego wieczoru życzę.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MarianM
Justyna, jak to możliwe że taka fajna babka jak Ty nie jest już w szponach jakiegoś faceta co? Przeczytalem wcześniejsze wypowiedzi, właściwie to prawie wszystkie strony i powiem krótko. ROBISZ WRAŻENIE :) Gdzie się takie chowają co? Chyba wszyscy mamy tendencje do samozniszczenia, to leży w ludzkiej naturze. Zakazany owoc smakuje najlepiej... Jak byś miałą chęć pogadać, zmajstruje sobie jakiś # GG na potrzeby forum i do dzieła. Co Ty na to? Oczywiście zmazik też mile widziany :) Szkoda że Tobie się nie udało, niestety często tak jest że ta którą bysmy chcieli jest tą której mieć nie możemy. Takie życie... Nie martw się stary, ja też myśle że jestem skazany na bycie samemu. Jakiś czas temu byłem nawet z tego zadowolony i ta świadomość mi nie przeszkadzała. Samotność to było to. Jednak poznałem Agnieszke i stało się. Najlepsze jest to że mam równie dużo koleżanek co kolegów i jakoś żadna z nich nie spowodowała u mnie czegoś takiego. Poza tym większość z nich jest ładniejsza i inteligentniejsza od Agnieszki... Jest to dla mnie troche dziwne. Zdrowy rozum nie ma tu nic do powiedzenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MarianM
Dobrze że nie ma uniwersalej recepty, było by chyba nudno... W każdym razie, dotychczas cisza ze strony Agnieszki, a ja czuje dziwny spokój i ulgę zarazem. Zaczyanm się zastanawiać nad sensem tego wszystkiego. Chyba nie jest jeszcze ze mną tak źle ;) Jutryna, ja właśnie odnosze wrażenie, że mojemu króliczkowi chyba powinienem dać uciec. Powoli dochodzę do takich wniosków... Pamiętam te jej teksty, zastanawiała się jak to z jej obecnym będzie na dłuższą metę po kilku awanturach. Jest to nawet interesujące, skoro uważa że go zdradza, oskarża o dziwne rzeczy to chyba jej nie szanuje? Więc po co mu ona? Żałosne są te dziecinne awantury, gdyby chciała dawała by na każdym rogu, a on dzwoniąc niewiele by zmienił prawda? :) Pozdrowienia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Johnes273
Witam wszystkich. Pewnie nie każdy pamięta moją historię. Nie będę tutaj jej przypominał. Jeśli ktoś chce może sobie zerknąć od stronki nr. 2:) Po tym kiedy się ostatni raz rozstaliśmy tzn. w czerwcu po jakimś tygodniu ponownie się spotykaliśmy.... Choć jako przyjaciele.... Jednak po jakimś czasie znów zbliżyliśmy sie na tyle do siebie że mogliśmy uznać naszą przyjażń jako związek:) Naprawdę było coraz lepiej a w sierpniu wszystko wydawało się cudowne. Powiedziała tak długo oczekiwane przeze mnie słowo: KOCHAM CIĘ. Byłem w raju:) Niemówiąc już, że w łóżku układało nam się rewelacyjnie:) Niestety we wrześniu przyszedł pierwszy kryzys:( Znowu zaczęło się wszystko psuć, choć nie z mojej winy.. Starałem si ę robiłem wszystko co mogłem ale w końcu w pazdzierniku rozstaliśmy się tzn. Ona stwierdziła, że nic do mnie nie czuje..... Nie mogłem tego pojąć jak można tak nagle znów sie odkochać?? Teraz już wiem, że powinienem to dawno zakończyć, że nie było sensu, że starałem się to wszystko ciągnąć na siłę....... Ale wtedy byłem zaślepiony....... Mimo to jednak po dwóch dniach od rozstania zapytałem się czy możemy zostać przyjaciółmi w końcu tyle o sobie wiedzieliśmy (tak mi się wtedy wydawało) Ok. Zgodziła się:) Jednak ja miałem nadzieję ze jeszcze się wszystko ułoży. .... Po jakimś tygodniu postanowiłem wejść na chat i poznać kogoś miłego.... Ona kiedyś opowiadała mi o koleżance która hm...... uprawiała sex za pieniądze.. Jeśli można to tak nazwać. ( już wtedy było to dla mnie podejrzane) podała mi wówczas jej nick używany na chacie. I kiedy pisałem sobie z jakąś miłą dziewczyną nagle wpadł mi w oko ten nick używany przez jej znajomą.... I od razu przez głowę przeszła dziwna myśl..... Napisałem pod ten nick i podałem się za 35 letniego kolesia który szuka "stałej partnerki" I wtedy się zaczęło!!!! Opis pasował do mojej byłej jak ulał, Imię nie podała prawdziwego ale podała to które kiedyś mnie jak się poznaliśmy (okłamała mnie wtedy twierdząc ze mnie nie znała) I kiedy zapytałem się ile taka przyjemność kosztuje ona napisała ze numerek za 100 zl..... Podała też swój numer telefonu!!! Ten z którego do mnie zawsze dzwoniła... Musicie sobie tylko wyobrazić jak się czułem kiedy to wszystko się zdarzylo i jakie to było szczeście ze tam na nią trafiłem.... Ona się wypierała próbując mnie przekupić tanimi kłamstwami.... Jednak że jestem dość inteligentnym facetem nie ustępowałem i wtedy sama się przyznała choć i tak nie do wszystkiego.... A ja uświadomiłem sobie jaki byłem głupi...... Przez to zaślepienie nie dochodziły do mnie oczywiste sprawy: praca poza miastem w dyskotece?? w dodatku na czarno (bez umowy) Często kiedy dzwoniłem nie odbierała telefonu pózniej się tłumacząc np. dzieckiem...... Po prostu moje nastawienie zmieniło się znacząca. Fakt jeszcze przez dwa dni troche myślałem o niej i szkoda mi bylo wspólnie spędzonych chwil..... Ale kiedy pomyślałem o tym co robiła i jak mnie okłamywała bo pewnie większość rzeczy jakie mi mówiła były kłamstwem.... Dałem sobie spokój..... Po pewnym czasie nawiązałem kontakt z fajną dziewczyną. Umówiliśmy się na piwo:) A że brak mi zawsze było wiary w siebie to denerwowałem się troszkę przed spotkaniem.... Jednak było bardzo miło mnie jak i jej:) Wpadłem jej w oko... A w przeciągu tego czasu kolega powiedział że ma fajną koleżankę w pracy... Za jej zgodą dostałem numer do niej... Zadzwoniłem i umówiliśmy się na niedzielę. Sptkaliśmy się jednak wcześniej zupełnie przypadkowo:) Okazało się też że mieszkamy ok 100 m od siebie:) że ona zna moja mamę z jednej sytuacji kiedy to wspólnie opiekowały sie psem który uciekł właściecielowi... Rozmawialiśmy ok godzinki... Choć to krótko to jestem pod wrażeniem... Wydaje mi się bardzo miłą i ułożoną dziewczyną ( też po przejściach i to chyba jeszcze gorszych niż ja) Utrzymujemy kontakt ze sobą i mamy się ponownie spotkać. Obydwoje tego chcemy:) A najlepsze jest to że w tej ktora mnie tak zarniła i okłamała byłem niedawno zakochany do szaleństwa... Ale po tym wszystkim teraz naprawdę czuje się szczęśliwy, że tak wyszło... Teraz myślę tylko o Beacie, bo tak ma na imię moja nowa koleżanka... i naprawdę jest bardzo wartościową kobietą:) Zresztą mam nadzieję ze to dopiero początek naszej znajomości.... Będę pisał jak ona się potoczy:) Pozdrawiam wszystkich:) p.s. I uwierzcie w siebie bo jeśli wam z kimś nie wychodzi bez waszej winy to znaczy że nie trafiliście jeszcze na swoją drugą połowę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MarianM
Na wstępie przepraszam za wiele błędów w tym co pisze, literówki itp, niestety pisze z różnych komputerów, różne klawiatury itp... ;) Johnes273 powiem Ci że jestem w szoku. Zakończenie tej Twojej historii to jakiś koszmar. Pewnie dzięki takiemu czemuś znacznie łatwiej było się otrząsnąć. Oby z nowo poznaną Panią się udało! Powodzenia! Ja o swojej "wybrance" też niestety troche wiem i zastanawiam się nad tym czy tej wiedzy nie wykorzystać by ją sprawdzić... W relacjach z nowopoznanymi ludźmi staram się nie brać pod uwagę opinii innych na ich temat. Dzięki temu mają u mnie świeży start. Jednak nie zawsze takie coś wychodzi. Generalnie nie podoba mi sie to że dużo pije. Własciwie bardziej to przypomina wlewanie w siebie niż picie, bo brak w tym umiaru. Poza tym dochodzi kwestia "samczych opowieści" znajomego na jej temat. Pomijam żarty dotyczące całej sytuacji. Mam ostatnio dziwne dni, nie ma co...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmaz zmazik first
fajnie ze temat odzyl na nowo:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MarianM
Ten temat chyba jest wiecznie żywy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Johnes273
Człowiek cały czas uczy się na błędach... Beata, nowa koleżanka miała też ciężkie przejście... Poznała chłopaka z mojego miasta ok 6 lat temu... Po 6 latach namówił ją w końcu żeby przeprowadziła się do do miasta w którym on mieszka i jak się szczęśliwie składa ja też. Po 4 miesiącach od stanu kiedy razem zamieszkali on odszedł. Wyobrażcie sobie takie poświęcenie ze strony kobiety a pózniej totalną porażkę. Została sama w obcym mieście..... Choć teraz ma trochę znajomych, bo od tamtego czasu minęło parę miesięcy. Ciężka sytuacja.. Myślę że przez każdy z nas miał ciężkie przejścia w życiu i może nam to ułatwić zaprzyjażnienie się:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MarianM
No i odezwało się moje dziewcze oschle, ale jednak pierwsza... Zero przeprosin za ostatnią scenę. Nie wiem co z nią robić, sprawa mi przeszkadza, mam aktualnie sporo obowiązków, a przez tą historie ciężko jest się skupić na konkretnym zadaniu. Dziś jej nie odpiszę... Pewnie jutro lub po jutrze, niech troszke poczeka. Mam tyle pracy... ehhhh Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×