Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ciekawa99

Jak to jest ze Świadkami Jehowy??

Polecane posty

NIe przeczytalam wszystkiego, bo na chwile tylko wpadlam... ALe dziaaaalo sie jak mnie nie bylo. Napewno nadrobie :D perelka---> Wspolczuje... Napewno mialabym inne zdanie o SJ jakby mi sie cos takiego przytrafilo... Zwlaszcza, ze mamy z bratem bardzo dobry kontakt i kocham Go... CHyba komus bym skopala porecz ;) lili mili---> Te zobowiazania katolickie... to np \"dzien swiety swiecic\". Teraz nie przestrzegam. Ale zamierzam to zmienic :) To jedyne co mi przychodzi do glowy, a czego nie przestrzegam... ;) A nie zgadzam sie z pewnymi rzeczami, w wierze katolickiej... Heh... mam wlasne przekonania... Np na temat zwierzat. Ale nie chcialabym poruszac tego tematu. NIe mam poczucia winy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lukarena: nie wiem zupelnie czego tyczy sie twoja wypowiedz- chodzi o ten cytat. Skad go masz? Co chcialas przez niego udowodnic? Bo dla mnie nie jest to jasne. Jak dla mnie, wychodzi na to, ze piszesz, dlaczego swiadkowie tak a nie inaczej sie nazywaja.... Masz racje nikt nie nazywa ksiezy swiadkami jehowy. Ale co to udowadnia? Chyba tylko tyle, ze nie naleza do tej organizacji.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do zwyczajow- to masz racje- co kraj to obyczaj. Dlatego nie ineresuje mnie to za bardzo, ze SJ nie obchodza swiat czy urodzin. Dla mnie to bez znaczenia- to ich sprawa. Ale inna rzecza jest izolowanie sie od rodziny w imie wiary. Jestem przekonana, ze SJ miedzy soba sie swietnie rozumieja i dobrze sie czuja w swoim towarzystwie. Ale jesli religia burzy jednosc w rodzinie (bo czesc nie nalezy do danej wiary), to dla mnie cos tu jest nie tak. Byc moze to tylko sprawa nadgorliwych swiadkow? Albo byc moze jest cos w tej wierze, co trzyma swiadkow z dala od innych wyznan? NIe potrafie tego ocenic, bo nigdy swiadkiem nie bylam. Ale tak po ludzku, to nie powinno sie zdarzyc, aby wiara w Boga, ktora jest czyms pieknym, oddzielala ludzi od siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a odnosnie tej \"prokreacji\" z poprzedniej strony... Wydaje mi sie, ze jednak takie jest wlasnie zalozenie kosciola... Ze sex tylko w celu poczecia... Innych wersji nie slyszalam... Ale moze weszla najas nowa ustawa :P (zart:) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aga---> W 100% zgadzam sie z Twoja ostatnia wypowiedzia!!! Takie zachowanie wspolwyznawcow to juz zakrawa na sekte niestety... Tak dzialaja sekty... :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poinformowanaa
Aga----> Wierz mi, że to wcalenie jest tak, że Świadkowie specjalnie psują kontakty ze swoją rodziną, która wyznaje inną religię. To wychodzi jakoś tak samoczynnie - są zebrania, głoszenie, zgromadzenia, oprócz tego praca i codzienne domowe obowiązki, dużo tego. Do kościoła chodzi się zazwyczaj raz w tygodniu, a tutaj wiara zobowiązuje do czytania, studiowania; poza tym kiedy zazwyczaj spotykamy się z rodziną? Właśnie na urodzinach, imieninach, świętach itd; Świadkowie nie biorą w nich udziału więc ten kontakt siłą rzeczy staje się coraz rzadszy, a więzi zacieśniają się z ludźmi w zborze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Orlico, uwierz mi, ze Kosciol NIE zabrania seksu w innych celach niz prokreacyjnych. Tylko zastrzega koniecznosc postawy otwartosci dla nowego zycia- gdyby sie zdarzylo ;) Wiem cos o tym. Poinformowana: doskonale rozumiem twoja argumentacje. Ale nie rozumiem, dlaczego SJ nie moglby sie spotkac z rodzina z okazji jakichs urodzin czy imienin. Co w tym zlego? Czy popelnia jakies wykroczenie wobec Boga, jesli przyjdzie na czyjes urodziny? Albo co im sie stanie, jak wejdzie do Kosciola nalezacego do innego wyznania, jesli lezy w nim np. jego zmarly tata? Czy nie jest sprawa ludzka tak po prostu uszanowac kogos mimo jego wiary, albo spotkac sie z rodzina pomimo jakiegos swieta? Czy uwazasz, ze przez takie ludzkie gesty popelnisz wykroczenie przeciwko Bogu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poinformowanaa
Aga ---> upierasz się przy swoich racjach nie rozumiejąc podstawowej rzeczy. Świadkowie Jehowy NIE OBCHODZĄ urodzin, imienin i tym podobnych świąt. Dla nich jest to wykroczenie przeciwko Bogu. Po prostu. I nie robią tego na złość rodzinie tylko dlatego, że tak im każe sumienie, tak interpretują Biblię. Ludzką sprawą ze strony rodziny jest nie namawianie Ś.J. do brania w tym udziału. Wiem z doświadczenia, że jeśli się chce, to można to wszystko tak poukładać, żeby było dobrze. Moi rodzice nie zerwali kontaktów z rodziną, to raczej rodzina odsunęła się od nich. Nie cała na szczęście, bo ta "ludzka" reszta potrafi przyjechać i spotkać się niezależnie od urodzin, imienin czy chrzcin.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poinformowana: piszesz, ze nie obchodzicie urodzin, imienin i swiat, bo tak interpretujecie Biblie. My tez staramy sie postepowac zgodnie ze slowami pisma sw. Ale do tej pory nie natknelam sie nigdy na zakaz obchodzenia urodzin czy imienin! Czy to oby nie nadinterpretacja z waszej strony?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć, ja na krótko bo tylko chciałam zerknąć gdzie mam jutro egzamin, ale coś mnie tu przyciągnęło. Aga ja nie twierdzę, że jak wychodzę do służby to idę kompletnie nie p;rzygotowana, powiedziałam, że ja się niczego na pamięć nie uczyłam, a na zebraniach rzeczywiście symulujemy sytuacje które można spotkać w służbie dla wprawy to chyba normalne skoro głoszenie traktujemy jako naszą powinność. Jak już wcześniej wspomniałam ja z mężem byliśmy w kościele na pogrzebie mojej babci, a dlaczego zachowała się w ten sposób tamta para to nie wiem. Poza tym moi rodzice i całe kuzynostwo nie są SJ jak pisałam wcześniej tylko ja i mój brat przyjęliśmy chrzest, a nasze stosunki w żaden sposób się nie pogorszyły. Oni zrozumięli dlaczego my nie obchodzimy świąt i nie mają do nas o to żalu, spotykamy się wyszukując inne okazje. A z moją kuzynką kiedyś nie utrzymywałam wogóle kontaktów, nie lubiłyśmy się, a przez ostatnie 3 lata (od mojego ślubu) piszemy do siebie esemesy i zachowujemy się tyak, jakbyśmy tak zawsze były zżyte. Nigdy nie można generalizować to są przypadki same w rodzinie a nie spowodowane przez wiarę. Jak dotąd jeden wujek zerwał z nami kontakty, ale to nie my się od niego odsunęliśmy a on od nas. Jak przyjechałam z zaproszeniami na ślub to je przy mnie podarł i powiedział, że nie ma zamiaru się pojawić i w dodatku zabronił też mojemu kuzynowi, z którym byłam dotąd zżyta jak z bratem. Ja mocno to przeżyłąm, a z kuzynem choć potajemnie to utrzymuję kontakt. Co do życia sexualnego to normalne, że każdy z nas jest człowiekiem i czuje popęd, ale w odróźnieniu od zwierząt mamy rozum aby się nim kierować i aby ten popęd pohamować, a jeśli czujemy, że bardzo tego potrzebujemy, to zawieramy związek małżeński. Dlatego też osoby \"w niestosownym wieku\" /czyt. zbyt młode/ są przestrzegane aby nie narażać się na sytuacje w których ten naturalny popęd mógłby się rozbudzić i unikać sytuacji sam na sam, ale jest to wyrazem troski o ich czystość, a nie nienaturalnym zakazem. Tak samo sprawa wygląda co do antykoncepcji. Opiszę na własnym przykłądzie. Wcześniej leczyłam się na bezpłodnośc, kiedy udało mi się zajść w ciążę, byłam szczęśliwa. Natomiast drugego dziecka nie planowałam i założyłam spiralę. Miałam zaburzenia hormonalne więc pigułki odpadały, naturalne metody też, na lateks jestem uczulona więc..... co innego mi pozostało? Jak się okazało spirala też zawiodła, ale to nie znaczy że nie kocham rozwijającego się we mnie życia, przeciwnie. Ja musiałabym chyba zrezygnować z życia intymnego, żeby nie mieć dzieci, ale po to te metody zostały stworzone, aby nam ułatwiać życie. Kiedyś kobiety były zdrowsze ni miały problemów ze stosowaniem metod naturalnych, a obecnie ni mamy wyjścia w niektórych przypadkach. Moja lekarka powiedziała mi że będę mogła po tej ciąży stosować pigułki ale wiąże się z tym ryzyko, że nie będę mogła mieć już dzieci. Sytuacja dla mnie jest trudna, ale nie mogę przecież zastosować celibatu, ani sprowadzać na świat co roku kolejnego dziecka. W tych sprawach nie spotkałąm się w Biblii z żadnymi zakazami związanymi ze stosowaniem antykoncepcji, a jedynie nakazem kontrolowania naszych żądz. Odpowiedzcie sobie sami............ Jak widzicie przypadki są różne i nie możecie obarczać winą tylko wiary, którą wyznajemy. Winni są ludzie i ich podejście tolerancyjne lub nie. Do zobaczenia chyba dopiero we wtorek. Pa 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anna, od razu zaznaczylam w swojej wypowiedzi, ze nie wiem, jak to z wami jest. Wiec byc moze to faktycznie indywidualna sprawa ludzi, co robia po zmianie wiary. Niektorzy moze sa zbyt gorliwi, tak ze przez to nawet czasami obrazaja uczucia religijne innych ludzi. Mam nadzieje, ze tacy dewociarze naleza do mniejszosci. MOze powinniscie zwrocic bardziej na to uwage, zeby wyjasnic tym \"nowym\", ze nie musza zrywac wiezow z rodzina? Mysle, ze rodziny takich ludzi bylyby wam bardzo wdzieczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lili mili
Hildo U mnie wiara w reinkarnację zaczęła się od niewiary w istnienie piekła. Jakoś trudno mi było uwierzyć, że Bóg który jest doskonały i jest miłością, i który na dodatek naucza (przez Jezusa), że wybaczać należy nie 7 a 77 razy (co prawdopodobnie oznacza: tyle razy ile potrzeba), sam nie potrafi przebaczyć i skazuje na wieczne męki. Wiecznie to dość długo. ;) To tak niby ma wyglądać miłość? Raczej dałby szansę każdemu, nawet komuś, kto do końca życia krzywdził innych. Ta szansa to kolejne życie. I jeszcze kolejne, i tak do osiągnięcia doskonałości. Tak z grubsza wygląda mój tok rozumowania. :) aga Reiki jest właśnie metodą uzdrawiania energią. Jedni twierdzą że boską, inni że to nic wspólnego z boskością nie ma. Ja nie mam wątpliwości, że boską. Nie będę tu o tym pisała bo za długo by trzeba. Gdyby Cię zainteresowało, to po wpisaniu w google "reiki" lub "siostra Mariusza" znajdziesz strony i o metodzie i stanowisko Kościoła w tej sprawie. Siostra Mariusza to nieżyjąca już zakonnica, która stosowała tę metodę (Kościół tego nie akceptował). Krwawa Orlico Jak nie masz poczucia winy to ok. :) Chociaż jak już o tym mowa, to się przyczepię jeszcze do tego "moja wina, moja wina,moja bardzo wielka wina". Po co tak siebie potępiać. A tak w ogóle to wielu przeciwników różnych odstępstw od wiary katolickiej używa tego argumentu, że burzy to jedność rodziny, że izoluje od rodziny itp. Tymczasem jest to nieuniknione. Taka osoba zaczyna postępować zgodnie z tym w co wierzy i jest to w porządku, bo ma do tego prawo. Takie samo zresztą jak pozostała część rodziny, żeby zostać przy swoim wyznaniu. Konfliktu można tu uniknąć tylko wtedy gdy wszyscy członkowie rodziny są w stanie zaakceptować i uszanować fakt, że wierzą w co innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszcze w temacie izolowania
sie od rodziny. Pracowalam z pania ktora zostala SJ. Znalam rowniez bardzo dobrze jej rodzine, z jej mama jestesmy sasiadkami. I to bylo tak, ze rodzina nie mogla sie pogodzic ze kobieta nie obchodzi swiat, itp. Widzialam ze ta pani, ktora zostala SJ i jej rodzina odwiedzali mame i to czesto, poza tymi okazjami. Dla matki tej kobiety to i tak nic nie znaczylo, bo nie byli na swietach. Jaki efekt? Wszyscy dowiadywalismy sie ze corka sie od niej odsunela bo zostala SJ. I nie wazne ze corka ja odwiedzala, robila zakupy, a ziec malowal mieszkanie i wnuki wpadaly bez okazji do babci. Wszyscy uwierzyli "poszkodowanej" babci. Nie bede sie wypowiadac na tematy dogmatyczne, ale jest tak ze SJ mozna podpiac wszystko. Ludzie to latwo kupuja i nie ma przebacz. I zeby nie bylo - nie jestem SJ i nawet sie z nimi nie spotykam. Ot, lubie obserwowac ludzkie zachowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lili mili---> To chyba fragment spowiedzi...? :) Tzn slowa te sa wypowiadane po ogolnej (publicznej) spowiedzi... No i to jest symbol, ze sie zaluje za grzechy... Ja nie mam poczucia winy za inne postrzeganie niektorych spraw (inaczej niz powinnam, jako katoliczka) ale jak kazdy mam swoje grzechy i grzeszki, a za nie to zaluje... (wiec w tym sensie to mam poczucie winy) aga---> Wierze Ci :) ALe w takim razie to cos nowego. Taki maly uklon liberalny kosciola... Bo wczesniej napewno tak nie bylo. Wczesniej byl tylko: sex w celach rozrodczych :P I nie slyszalam tego od jednego ksiedza... Bardzo wielu znajomych po naukach malzenskich (znaczy tych przedslubnych) o tym mowilo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krwawa olrlico
respect - w przeciwienstwie do wiekszosci "stalych " uczestnikow dyskusji moderujesz temat. Podoba mi sie to...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Orlico, z tego co wiem, to Kosciol propaguje tzw. naturalne metody planowania rodziny, ktore polegaja na tym, ze sie wspolzyje poza okresem plodnosci, a wiec w czasie, kiedy napewno nie pocznie sie dziecko. Z tego wynika jasno, ze Kosciol nie zabrania wspolzycia dla przyjemnosci. Bo w innym wypadku nie uczylby rozpoznawania dni plodnych od nieplodnych, tylko jasno nakazal wspolzycie bez zabezpieczenia i co rok to prorok. ;) Zupelnie nie wiem, skad takie przekonanie ludzi po kursach przedmalzenskich, ze wspolzycie to tylko dla prokreacji... ? Dla mnie jest to zagadka, kto im takich glupot do glow nawciskal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lili mili: poruszasz dosc trudne tematy. Co do reiki nie chce sie na ten temat wypowiadac, bo nie czuje sie kompetentna. Tak od siebie ci tylko powiem, ze ja bym po prostu nie ufala energii z kosmosu, bo tak naprawde jest to dosc niesprecyzowane pojecie i nie wiadomo co sie za tym kryje. A wieje od tego New Age. To takie moje prywytne zdanie. Co do piekla, to wydaje mi sie, ze to ludzie sami sie na nie skazuja. Bog daje nam wiele szans na zmiene zycia- po to mamy to dlugie zycie. Czasami obserwuje sobie, ze takie najwieksze lachudry, to wlasnie najdluzej zyja, podczas, gdy dobrzy ludzie tak szybko umieraja. Dla mnie jest to znak milosierdzia Bozego dla tych pogubionych ludzi- dostaje ta szanse dlugiego zycia. Ale poniewaz mamy wolna wole, Bog nikogo nie zmusi do czegokolwiek. Czlowiek sam decyduje sie na zycie bez Boga, albo swiadomie na zycie przeciewko Bogu. Dlatego nie wydaje mi sie, zeby w tej calej historii chodzilo o to, ze Bog kazdego na wadze postawi i bedzie wazyc ilosc dobrych i zlych uczynkow. Raczej wyobrazam sobie, ze znaczaca jest decyzja czlowieka. Wiadomo jest bowiem, ze milosierny Bog nawet najwiekszego grzesznika bierze do siebie, jesli ten wyrazi taka szczera CHEC. Nawet na lozu smierci nie jest za pozno, aby zaufac Bogu. Pieklo jest raczej stanem niz miejscem. Te historie o ogniu i smole, to raczej porownanie, zeby ludzie sobie mogli ogrom beznadziejnosci wyobrazic. Faustyna pisala, ze pieklo jest po prostu stanem, w ktorym nie ma sie poczucia Boga. Bog jest tak daleko, ze ma sie ogromne poczucie beznadziejnosci. Jesli czytalas Harrego Pottera, to porownalabym pieklo do tego, co sie odczuwa bedac w Askabanie. I najgorsze jest to, ze ludzie sami sie na to skazuja. Bo kto nie chce zyc z Bogiem, tego nikt do tego nie zmusi. A czesto wystarczyloby tylko zwykle \"Jezu ufam Tobie\", zeby tego stanu uniknac. Ja tak to widze. Reinkarnacja jest dla mnie sprzeczna z idea zmartwychwstania. Poza tym konczy sie w nirwanie- czyli niebycie. Czyli na koncu niejako przestaje sie istniec. Dla mnie nie jest to kuszace wyobrazenie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aga---> Te informacje to oczywiscie nie tylko z tych kursow... Ale wlasnie to cale planowanie rodziny i wyliczanie dni plodnych i nie plodnych to nie po to, by wiedziec kiedy sa dni nieplodne, a na odwrot... Po to by wiedziec kiedy sa dni plodne, bo w te dni powinno sie teges... Tak mowia na tych naukach przedmalzenskich... I to nie od jednej pary to slyszalam... Pewnie sie to zmienilo... Ja nie w temacie. Na nauki nie chodzilam... Ale tez to slyszalam... np w TV z wypowiedzi ksiezy... wiec to nie przekonania subiektywne osob z ktorymi rozmawialam, a wypowiedzi osob kompetentnych (jakby nie bylo...;) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do agi
Boze! aga skad Ty takie wnioski wyciagasz?strasznie zagmatwane jest to Twoje wyobrazenie;nie gniewaj sie,ale uwazam,ze wypowiadasz stek bzdor!przepra zam,ze tak ostro,ale az sie rece zalamuja jak sie to czyta.odnosnie piekla ,przeciez w piekle 3dni Jezus przebywal jesli przyjac Twoja teorie ze jest to stan bycia bez Boga,jak mozna to Jezusowi przypisac!wszak Jezus wg kosciola jest Bogiem to sie kluci ze soba.poza tym z piekla,czyli jak to Ty nazywasz niema powrotu,nie no bezsens.Prosze przemysl wszytko na nowo i udowodnij to Biblijnie,skad wyciagnelas takie wnioski. Nie powoloj sie swietymi kosciola kat.bo to dla wielu zaden argument.Postaraj sie udowodnic,ze w ogole zycie smierci istnieje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do agi-----> Wg mnie pieklo to kwestia wiary... A wiara nie wymaga dowodow ;) I nie porownywalabym raczej Jezusa do czlowieka zwyklego ;) A poza tym nikt tak naprawde nie wie jak to tam jest. I nie zycze nikomu, by mial okazje sie przekonac ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Ja miałam kurs przedmałżeński w IV klasie szkoły średniej. Miałam religię z księdzem z prawdziwego zdarzenia i żebyśmy potem nie martwili się \'\' o papierek\'\' w ramach lekcji religii zorganizował nam. I potraktował nas jak dorosłe osoby, z którymi można o wszystkim porozmawiać ( czyt. o sexie). I nigdy nie usłyszałam, że \'\'sex tylko w ramach poczęcia\'\'. Owszem \'\'naturalne metody planowania rodziny\'\', ale Kościół nie zabrania i nie potępia współżycia dla przyjemności. Przecież sex jest też wyrazem miłości, a Kościół popiera MIŁOŚĆ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie podpisze sie---> Tylko, ze milosc, to niekoniecznie sex ;) Widocznie mialas wyjatkowego, fajnego ksiedza ze zdrowym podejsciem do rzeczy... Ja tu nie glosze wlasnych tez... slyszalam to od wielu przedstawicieli kosciola i od wielu znajomych, ktorzy z kolei slyszeli to od wielu innych przedstawicieli kosciola. Ze sex nie ma na celu przyjemnosci, tylko rozmnazanie. Tak slyszalam... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Wiem, wiem, że Ty to słyszałaś od innych. Ja tylko chciałam napisać o czym u mnie była mowa na naukach. A księdza miałam super :D Miłość niekoniecznie wiąże się z sexem, ale sex z miłością tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
To ostatnie zdanie, miało być w sensie, że nie zawsze jeśli darzy się kogoś miłością jest sex, ale nie wyobrażam sobie sexu bez miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zrozumialam ostatnie zdanie :D Zreszta zgadzam sie z nim w 100% :D Ja mialam super ksiezy jak jeszcze religia byla w kosciele... ehhh to byly piekne czasy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DO AGI------- widze, ze pierwszorzedny z Ciebie TEOLOG \"do agi\" ale tak naprawde to rece mozna zalamac nad Twoja wypowiedzia... moze przydaloby Ci sie poczytac troszke publikacji chocby o charakterze teologicznym?? wyjasniloby Ci to troche i nie zalamywalabys rak bez potrzeby bo to chyba boli, prawda?? no ja nigdy nie probowalam wiec nie wiem, jednak uwazam, ze Twoja napasc na aga1979 tak samo jak i zawezwanie Boga na samym poczatku Twojej wypowiedzi byly nieuzasadnione. poczytaj, pomysl... skomentuj po przemodleniu :): po pierwsze robisz podstawowy blad uwazajac ze w wiecznosci czas plynie tak samo jak u nas... samo okreslenie WIECZNOSC wyklucza pojecie CZASu, a wiec to co wieczne nie jest niczym ograniczone, tym bardziej uplywajacym czasem, wiecznosc nigdy nie miala poczatku ani tez nie bedzie miala konca... to co sie dzieje w wiecznosci poprostu JEST stad Jezus mowiac o sobie mowi \"Zanim Abraham stal sie, JA JESTEM\" /J 8,58/ [Jestem, Ktory Jestem - to inaczej bardzo uproszczone tlumaczenie JAHWE] o Bogu nie mozna powiedziec Bog BYL... on JEST bo JEST WIECZNY i niczym nie ograniczony, ani powstaniem ani koncem... jesli cos bylo, wiec musialo kiedys sie zaczac i kiedys skonczyc, to trudne do zrozumienia, ale nie niemozliwe :) kolejna rzecz: Nauczanie Kościoła stwierdza istnienie piekła i jego wieczność. Dusze tych, którzy umierają w stanie grzechu śmiertelnego, bezpośrednio po śmierci idą do piekła, gdzie cierpią męki. Zwroc uwage ze mowa jest o DUSZY a nie o CIELE... znajdz MIEJSCE DLA DUSZY, SPROBUJ JA PRZYPIEKAC, GOTOWAC W SMOLE... dusza moze byc w konkretnym stanie- w stanie jednosci z Bogiem badz w stanie odrzucenia go.. a taki stan kazdy moze wybrac juz za zycia na ziemi i jesli sie nie nawroci Bog nikogo nie zmusi do tego. A objawienia Faustyny tylko to potwierdzaja... porozmawiaj z filozofem ktory wyjasni Ci istote duszy ludzkiej. Jeszcze jedno... Jezus stapil do piekiel... jest to to samo pojecie co Szeol a dla Zydow szeol to \"miejsce\" do ktorego trafialy dusze po smierci PRZED zmartwychwstaniem... tam ludzie czekali na zbawienie... w momecnie zmartwychwstania Jezus wybawil dusze czekajace na niego pozostale jednak pozostaly w stanie odrzucenia czyli w stanie piekla. Mowiac o miejscu badz o ogniu piekielny to wszystko przenosnie by czlowiek cielesny uswiadomil sobie na podstawie czegos co zna jak straszne musi byc to co dusza moze doswiadczac po odrzuceniu Boga i jesli sie nie nawroci do smierci. Co do Jezusa... mimo iz byl Bogiem wzial wszystkie grzechy na siebie... mowiac krotko to tak jakby sie uczynil winny za nie wszystkie... zy wobec takiego poswiecenia ZGORSZENIEM wydaje Ci sie to, ze Jezus zstapil tam gdzie go jeszcze nei bylo, czyli do dusz oczekujacych go???? pomysl jak wielkie cierpieniem bylo to dla tych ktorzy nie osiagneli wtedy zbawienia... WIEDZIELI ze Jezus zmartwychwstal a jednak przez swoja WOLNA WOLE i ODRZUCENIE ich to ominelo... I nie mysl po ludzku o tym co boskie, bo rece mozna nad Toba zalamywac, mam nadzieje ze nie bedziesz straszyc dzieci smola piekielna, tylko tym co naprawde duszy zaszkodzi... brakiem Boga! Jesli chcesz zaprzeczyc temu co pisze moze warto dodac ze powolalam sie na Katechizm Kosciola Katolickiego oraz nauke kosciola, najpierw poczytaj, a pozniej komentuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Orlico, widze, ze bardzo sceptycznie podchodzisz do tego co ci pisze o wspolzyciu malzenskim. To moze na poparcie przytocze fragment adhortacji Jana Pawla II \"Familiaris comsortio\", ktora odzwierciedla oficjalna nauke Kosciola: \"Jeżeli natomiast małżonkowie, stosując się do okresów niepłodności, szanują nierozerwalny związek znaczenia jednoczącego i rozrodczego płciowości ludzkiej, postępują jako „słudzy” zamysłu Bożego i „korzystają” z płciowości zgodnie z pierwotnym dynamizmem obdarowania „całkowitego”, bez manipulacji i zniekształceń\" (...) \"Wybór rytmu naturalnego bowiem, pociąga za sobą akceptację cyklu osoby, to jest kobiety, a co za tym idzie, akceptację dialogu, wzajemnego poszanowania, wspólnej odpowiedzialności, panowania nad sobą.\" (3,32) Jak widzisz jest tam mowa o wspolnym przejeciu odpowiedzialnosci za poczecie potomstwa- czyli jesli nie jest sie na nie jest gotowym, trzeba w dni plodne nad soba zapanowac i odlozyc wspolzycie na dni nieplodne. Oficjalna nauka Kosciola otwarcie odsyla malzonkow, do korzystania z dni nieplodnych i do ograniczania sie w dni plodne do innych form okazywania sobie milosci. Kazdy przedstawiciel Kosciola, ktory twierdzi, ze wspolzycie jest tylko dla celow prokreacji, chyba czegos nie zrozumial. Takiego jegomoscia trzeba poprawic i odeslac do oficjalnych dokumentow papieskich. Albo, jesli nie jest do tego zdolny, to tylko pozalowac. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aga---> A gdziez bym smiala ;) Napisalam, ze Ci wierze!! Ale ja tu nie wysnuwam zadnych wlasnych teorii, popartych wersetami biblijnymi, czy cus... Widocznie znam samych takich przedstawicieli kosciola co sie nie znaja... Coz... mnie tez takie podejscie dziwilo... A nie slyszalam nigdy takiego podejscia o jakim wspominasz z ust ksiedza... Po prostu... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lili mili
aga Zostawmy reiki, bo byłby to za duży temat. Napiszę tylko, że nie trzeba przywoływać jakiejś nieokreślonej energii. Wszystko jest kwestią tego do kogo się zwracasz. W moim przypadku jest to zawsze Bóg lub Aniołowie. Może i powiało NEW AGE, ale z drugiej strony do worka pt. NEW AGE wrzuca się obecnie wszystko, również to co dobre, np metody które pomagają w przepracowaniu własnych wad. Ktoś, kto znałby moje poglądy mógłby mnie też podciągnąć pod NEW AGE mimo, że ja się wcale nie czuję przynależna. Pod tym co napisałaś o piekle mogę się podpisać. Dokładnie tak myślę. O tym, że to osobisty wybór, również. Tylko uważasz, że Bóg przebacza nawet na łożu śmierci. I co? To ostatnia szansa a jak nie to wieczne męki? Idei zmartwychwstania nie rozumiem w ogóle. Ja nie uważam żeby na końcu przestawało się istnieć. Dusza jest nieśmiertelna. Bardziej chodzi o przeciwieństwo stanu oddzielenia od Boga (piekła) czyli o pełne zjednoczenie z Bogiem - stan jedności z Bogiem, a więc stan absolutnego szczęścia. Po prostu Nieba. Podsumowując wierzę tak jak katolicy w Niebo ale uważam, że droga do niego dłuższa. Katolicy sądzą, że są 2 wyjścia: piekło lub Niebo. A ja sądzę, że tylko Niebo. Czyli: Wszystko Dobrze Się Skończy. Hilda "znajdz MIEJSCE DLA DUSZY, SPROBUJ JA PRZYPIEKAC, GOTOWAC W SMOLE" hi, hi fajnie obrazowo to ujęłaś, ale wydaje mi się że sporo osób ma właśnie taką wizję piekła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lili mili---- no wlasnie sek w tym ze ludzie tak to widza, ze w piekle im bedzie goraco od \"ognia\", ale oby nie przekonali sie na wlasnej... w tym wypadku duszy :P hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×