Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

lalala

Zakochać się w przyjacielu..

Polecane posty

Gość Zochnaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
Nie wiem, czy nie pisze tego na wyrost, ale zdaje sie, ze mi juz przeszlo ;] I bynajmniej nie zerwalam z nim kontaktu. Caly czas do siebie piszemy w ciagu dnia, gadamy duzo na gg, w miare mozliwosci czasowych sie spotykamy. Z tymze mnie juz to tak nie rusza. Mowie - meska kolezanka. Dzisiaj caly dzien pisal mi smsy o tym jak klocil sie ze swoja laska (ostatecznie i tak sie pogodzili) i wiecie co... naprawde nie robilo mi to ;] Za to wciaz mysle o tamtym i wiem, ze musze do niego zadzwonic ;] MUSZE !!! Wciaz nie mam odwagi... Wczoraj mowilam, ze dzisiaj, dzisiaj mowie, ze jutro ;] Podjelam decyzje - chce z nim sprobowac. Ale boje sie teraz znow poruszac temat "nas" ;] Wiem, ze musze sie z nim spotkac. Najlepiej byloby, gdybym pojechala do niego, choc studia i praca ostro daja mi sie we znaki. No ale musze znalezc jakis wolniejszy weekend i jechac (nie chce, aby on przyjezdzal do mnie, mieszkam z rodzicami jeszcze, moja matka go uwielbia, ale ja nie chce na razie niczego "urodzinniać"). A przede wszystkim to w koncu MUSZE zadzwonic. A nie wciaz odkladam to na jakies blizej nieokreslone jutro... Zapytam jak nastolatka. Co mam mu powiedziec? "Hej, to ja... Przepraszam, ze tak dlugo sie nie odzywalam... Jestem skonczona idiotka, ze tak ucieklam, ze tak sie wystraszylam, to mnie przeroslo i uwierz, zdaje sobie sprawe, jaka jestem glupia..." To mam ochote powiedziec ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zochna! Myślę, że powinnaś po prostu zapytać, co porabia:) Bez tłumaczenia się:) Sprawdzona metoda:) Naprawdę nie warto się tłumaczyć, tylko iść do przodu, okazywać zainteresowanie jego osobą:) To fantastycznie, że coś fajnego się u Ciebie wykluwa:) Ale zachowaj rewolucyjną czujność. Twój przyjaciel Ci zobojętniał, czyli zmierza ku dobremu. Zobojętnienie to pierwsza dobra wiadomość;) Zakochana! Najgorsze jest to, kiedy zaczynamy nagle odczuwać potrzebę przytulenia się do niego albo pocałowania go. O ile przytulić się jeszcze można i to dość bezkarnie, więc często z tego korzystam;), o tyle z pocałowaniem go już nie jest tak łatwo, a czasem się ma taką ochotę... A ja już się na dobre pogubiłam. Do niego jest potrzebna instrukcja obsługi;) Rozmawiałam z przyjaciółką, która o nim coś wie, czego ja nie wiem. Oni mają jakieś sekreciki, nawet dziś. I co ciekawe, ona mi powiedziała, że radzi mi wybaczyć mu ten wczorajszy dzień i żebym się tym w ogóle nie przejmowała. Przy okazji pogadałam sobie dzisiaj z innymi kolegami z roku i okazało się, że poza paroma, reszta w ogóle nie obchodzi tego dnia, bo to dla nich głupota. Z nim się dziś nie widziałam, przyjeżdża dopiero w środę. Przyjaciółka mi ciągle powtarza, żebym mu wybaczyła i się tym nie przejmowała, że będzie dobrze. Mam jej tylko zaufać...Wiem, że ona by mnie nie oszukała. Dziwi mnie jej rada, bo ona zawsze raczej twierdziła, że w takich sytuacjach trzeba być twardą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lidiena, zdaje mi się, że on po prostu zwierzył się jej, że nie jesteś mu obojętna. No i przykazał jej wielkie milczenie, dlatego ona lojalnie nic ci nie mówi. Z pewnością coś jest na rzeczy. Najgorsze tylko, że ty w sumie niewiele możesz z tym teraz zrobić, poza próbą okazania zainteresowania w dalszym ciągu... Mam nadzieję, że ten twój się w końcu ogarnie i przełamie swój strach, bo chyba to jest największy problem - żeby on się w końcu odważył. Ale jakby nie było to trochę przykre, że nie odezwał się w dzień kobiet... Myślę, że z pewnością coś będzie. Bądź cierpliwa... choć wiem jakie to trudne... Ja może dzisiaj zadzwonie. Hehe, wczoraj o tej porze też tak mówilam ;DDD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja już wiem, że te dwa nicki należy ze sobą łączyć;) Jutro się wreszcie z nim zobaczę po czterech dniach. Dzisiaj, ku mojemu zdumieniu, odezwał się z samego rana do mnie tak sam z siebie. To był dobry początek dnia. Dobrze, nawet wyjątkowo dobrze nam się rozmawiało, był taki troskliwy, ciepły, na koniec \"przesłał buziaczki\". Ciekawe, jak będzie wyglądać jutro... Już się nie mogę doczekać, bo strasznie się za nim stęskniłam. Posłuchałam przyjaciółki i mu to wybaczyłam, wiem, ze ona by mi źle nie radziła. I chyba tego nie żałuję. Jak mu wybaczyłam, jest mi zdecydowanie lepiej. Sama sobie o Dniu Mężczyzn przypomniałam dopiero dzisiaj o 21, jak coś wpisywałam do kalendarza. Innymi słowy, wcale nie jestem lepsza;), jeśli chodzi o pamięć do świąt. Zochna, napisałaś albo zadzwoniłaś do tego chłopaka, o którym ostatnio cieplej myślisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zochnaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
Lidiena, to dobrze, ze wybaczylas. Trzeba probowac ;) Mam nadzieje, ze w koncu sytuacja sie wyjasni ;) A ja zadzwonilam do niego ;D Powiedzialam, ze przemyslalam wszystko i musimy sie spotkac. Zaproponowal, ze przyjedzie, ale ja stwierdzilam, ze lepiej bedzie jak ja przyjade. No i planuje jechac w nastepny piatek (w ten weekend nie dam rady). Zobaczymy jak to bedzie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba już się doczekać nie możesz.:) Ale moze to i dobrze, że widzicie się dopiero za jakiś czas, bo do tego czasu zaczniesz tęsknić i Twoje uczucia winny się wyklarować;) A ja myślałam, że wybaczyłam, ale dzisiaj wystarczyło jego jedno spojrzenie, które źle odebrałam i uraza wróciła. Zaczęłam go unikać, bo wspomnienie niedzieli powróciło. Zazwyczaj nie miałam takiego problemu, jak wybaczałam, to mi przechodziło, a dzisiaj wspomnienia wróciły i znowu sobie pomyślałam, że jemu w ogóle nie zależy. Naprawdę poszło o głupotę, ale już czarne myśli powróciły. Wcześniej tak nie miałam, nie czepiałam się pierdół, jak wybaczałam, to do tego więcej nie wracałam. Nie wiem, dlaczego dzisiaj się na niego fochnęłam, ale może dlatego, że boję się wyjść na idiotkę, której tak zależy, że wybacza. Może właśnie uraza wciąż we mnie gdzieś tkwi. I jeszcze słowa, że "trzeba siebie szanować".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zochnaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
Bo to prawda, trzeba się szanować... Ale moze dla dobra sprawy postaraj sie schowac uraze. Ja jeszcze bym probowala, chociaz pewnie na Twoim miejscu juz troche szwankowalaby mi cierpliwosc. Ale wiadomo, czego sie nie robi dla milosci... No a ja jadę za tydzien i jednoczesnie ciesze sie i boje. Bo co mu powiem: "Wiesz co, jednak zdecydowalam, ze chce z Toba byc ;D" I jeszcze on mnie tak przepraszal za to wszystko co sie miedzy nami wydarzylo nad tym morzem, tak jakby mega tego zalowal. Moze on juz mnie wcale nie chce... Tak mi przychodzi to do glowy... Szczerze mowiac ten wyjazd do niego zaczal mnie lekko przerazac ;D Jeszcze nie panikuje, bo zostalo troche czasu, ale zaczynam sie bac ;D A z tym pierwszym to wywal totalny. Ja mu gadam o tamtym, a on mi o swojej lasce ;P Pozbylam sie wszelkich zludzen i "jakos tak nie jest mi nawet zal" ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jest najgorsze, że gdy my się zakochujemy, to często jest już \"po ptokach\". Im zależało kiedyś, ale wtedy to my ich odtrąciłyśmy, tym razem to oni mogą nas odtrącić... Los bywa okrutny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie no jak na razie on w kolko pisze, dzwoni itp, wiec licze na to, ze mu jeszcze nie przeszlo ;D Swoja droga to wszystko stalo sie jakies dwa tygodnie temu no to chyba nie mozna sie odkochac w dwa tygodnie ;D Ale i tak sie boje, ze juz ma mnie w dupie ;D Po mojej idiotycznej reakcji ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zochnaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
Znow sie walnelam z nickiem ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzisz, to nie jest takie proste. W ogóle cały problem tkwi w odrzuceniu. Gdy ktoś jest odtrącony, to nosi w sobie urazę, która może za jakiś czas uniemożliwiać mu bycie z osobą, którą kiedyś kochal. I tu w ogóle nie chodzi o odkochanie, ale o sam fakt, że gdy ktoś nas odtrąca, to nas rani. I to się zapisuje w naszej pamięci. Człowiek w ogóle jest dziwną konstrukcją. Co raz zostało rozbite, na zawsze pozostaje w naszej pamięci, choć lustro niby skleiliśmy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zochnaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
Szczerze mowiac, przestraszylas mnie. Masz absolutna racje i nie moge sie z toba nie zgodzic... Pociesza mnie tylko mysl, ze ja go nie odrzucilam wtedy... Nie powiedzialam mu "nie". Powiedzialam, ze musze przemyslec, ze musze sie ogarnac, ze to wszystko stalo sie tak nagle, tak niespodziewanie... Naprawde musialam sie ogarnac. Ogarnelam sie i wiem, ze chce sprobowac. Biorac pod uwage fakt, ze gadamy codziennie po kilka godzin przez tel i w kolko do siebie piszemy i ze to takie nie do konca tylko przyjacielskie to jestem sklonna patrzec na to optymistycznie. Zobaczymy. Szat nie bede rozdzierac jak nie wyjdzie, bo az tak mi nie zalezy. Ale sprobuje. A ten pierwszy dzis spedza upojna noc ze swoja laska, bo maja wolna chate. I W OGOLE mnie to juz nie rusza ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skoro w ogóle już Cię to nie obchodzi, to znaczy, że się wyleczyłaś i teraz masz szansę odnaleźć szczęście:) I najważniejsze, nie zadręczasz się już tym, co się dzieje w jego życiu. A jeśli chodzi o obecny obiekt;), to najważniejsze, że go nie odtrąciłaś, tylko poprosiłaś o czas na przemyślenie, skoro są podteksty, to znaczy, że nie jest źle;) Nadzieja jest całkiem spora.;) A ja ze swoim przyjacielem ostatnio praktycznie w ogóle nie rozmawiam, miałam problem z przełamaniem się przez tę niedzielę. Ale chyba naprawdę mi już przeszło i spróbuję dać sobie i jemu szansę;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zochnaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
Daj szansę, trzeba probowac ;) U mnie jak na razie bez zmian... Dzwoni, pisze, slodzi itp :P Jesli sie uda to za tydzien jade do niego. A tamten gdzies pojechal na pare dni, do Poznania czy gdzies tam :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzisiaj udalam się na bardzo długi spacer nad rzekę. Zawsze tak robię, jak muszę coś przemyśleć. Wzięłam pod uwagę wszystko, powróciłam myślami do dawnych chwil, pomyslałam o tym, jak ostatnio się starał, choć go unikałam, jaką cierpliwością się wykazał. I wyszło mi, że powinnam dać mu szansę. Tym bardziej, że mi na nim wciąż bardzo zależy. Zochnnna, cieszę się, że obecnie możesz delektować się tą radością, jaką na pewno dają Ci rozmowy telefoniczne czy na GG, czy jakiekolwiek inne.:) To jest bardzo miły stan:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zochnaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
Byłby jeszcze milszy, gdyby: 1. Bardziej mi zalezalo 2. Gdybym miala wiecej czasu dla siebie 3. Gdybym nie musiala wciaz chodzic do pracy, na uczelnie i sie uczyc i miala chociaz krzte zycia prywatnego 4. I cos tam by sie jeszcze znalazlo :P Wczoraj mialam polowinki na studiach. Napisal mi smsa "Skarbie, baw sie dobrze i pamietaj, ze wciaz o Tobie mysle :*" Looooooooooooooooooooooool ;DDDDDD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To miłe z jego strony. Zawsze miło dostać takiego SMS-a albo odebrać telefon. Widać, że wciąż mu na Tobie zależy. Pamiętam, jak mój przyjaciel zadzwonił do mnie, a ja akurat szykowałam się do wyjścia na imprezę i powiedział:\"Ale na siebie uważaj, bardzo cię proszę, uważaj na siebie\". Pamiętam też, że jak był bal wydziału, spytał się, czy idę, a ja wtedy jakoś palnęłam, że nie, bo moje przyjaciółki nie idą, to on stwierdził, że też w takim razie nie idzie. To było bardzo miłe. Postanowiłam mu dać szansę. Przemyślałam wszystko dokładnie i doszłam do takiego wniosku. Na co dzień się stara, więc tego 8 marca mu podaruję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem, co się stało, dlaczego to zrobiłam, co mną kierowało. To był impuls, po prostu mu powiedziałam prawdę. No i mi uciekł, ale nie żałuję ani przez chwilę tego, co zrobiłam. Poczulam, że spadł mi z serca ogromny ciężar, coś co nie pozwalało mi normalnie zyć. Wiem jedno, że skoro uciekł, to nie jest tym właściwym. Swojego szczęścia trzeba szukać dalej. Być może za jakiś czas uda nam się powrócić do dawnych relacji, może nigdy nam się to nie uda. Ale jednego jestem pewna, nie żałuję, że mi się to wymsknęło. Gdybym dalej milczała, to bym dalej zaciskała na swej szyi sznur.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie czytałam wszystkiego bo
Nie czytalam wystkich postow bo mi sie jakos nie chce, ale ja wlasnie zakochalam sie w moim najlepszym przyjacielu, zreszta on we mnie tez dokladnie 2 tygodnie temu dobiegl konca nasz 2 letni zwiazek.na pocztku bylo naprawde super milosc rozowe okulary namietnosc, ale od okolo 6 mies okropnosc a teraz najbardziej zaluje ze stracilam przyjaciela nie partnera bo tego moze jeszcze kiedys znajde ale tekigo przyjaciela jak mialam juz nigdy. :( :( :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może się czasem sytuacja unormuje. Ja byłam w związku z kolegą z dzieciństwa. Po rozstaniu unikałam go jak ognia, a dziś potrafimy ze sobą rozmawiać. Nawet ostatnio prosiłam go o pomoc w doborze głośników i wzmacniaczy pod laptopa;) Pomiędzy mną a moim przyjacielem chyba nigdy już nie będzie tak jak dawniej, tamte chwile minęły bezpowrotnie. Ale myślę, że one by i tak nie wróciły, ponieważ w chwili, gdy si.ę w nim zakochalam, przekroczyłam pewną granicę, a most, po któym przeszłam załamał się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie czytalam wszystkiego bo
ja i moj przyjaciel to juz nie to samo sorry nie moge juz mowic ja i moj przyjaciel...bo nas juz nie ma nie ma nas jako pary i nie ma nas jako przyjaciol a tyle razem przeszlismy, nie mam sie komu wyzalic ze jest mi zle bez mojego faceta bo nie mam przyjaciela , nie mam komu powiedziec ze jest mi zle bez przyjaciela bo moj facet odszedl, tylko sie pochlastac :( :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na pewno masz jakąś przyjaciółkę... To nie są łatwe sytuacje, ale chyba lepiej żałować, że się coś zrobiło, niż zalować całe życie, że się nie próbowało, bo potem sobie ciągle gdybamy, co by było, gdyby... Ale zawsze mamy piękne wspomnienia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie czytalam wszystkiego bo
przyjaciolki nie nie mam ja zawsze jakos lepiej sie z facetami rozumialam...nie zaluje tego wszytkiego....moj byly przyjaciel zawsze mowi.. .przed tym jak zostalismy para...ze milosc prowadzi do cierpienia wiec lepiej sie nie zakochiwal i nie sluchala on sam siebie nie sluchal i tak wyszlo....samotnosc jest straszna nikt mi nie powie ze nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli nie masz żadnej przyjaciółki, to nie zazdroszczę. Ja mam przyjaciółki i przyjaciela geja, czyli nie jestem sama. Mam bliskie mi osoby. I dzięki nim na pewno jest mi teraz łatwiej. Na pewno żal mi przyjaźni, ale ona się zakończyła z chwilą, gdy spojrzałam na niego jak na mężczyznę. Nawet gdybym mu nic nie powiedziała i za jakiś czas się odkochała, to i tak nie patrzyłabym na niego tak jak dawniej. A na uczucia nie mamy wpływu. Musisz przede wszystkim wyjść do ludzi, poznać nowe osoby, z którymi za jakiś czas może uda Ci się wejść na stopę przyjacielską.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie czytala wszystkiego bo
ja nie jestem zbyt dobra w zawieraniu przyjazni...mam kolezanki kolegow tak ale to nie to samo przyjazn to jest przyjazn to jest to cos...to nie powstaje tak poprostu w ciagu kilku tygodni....z moim ex przyjaznilismy sie 10 lat nim zostalismy para

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przyjaźń nie przychodzi ot tak, ale po prostu trzeba spróbować, żeby za parę lat móc powiedzieć:"rozmawiałam z przyjacielem". Na pewno nie można się poddawać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie czytalam wszystkiego bo
ja sie nie poddaje a moze w sumie tak nie wiem jest mi zle narazie i juz moze za jakis czas...moze sprobuje ale teraz nie nie...a ten dom ciagle pusty i pusty :( :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na razie musisz przejść fazę żałoby, co jest normalne. Z czasem zaczniesz dostrzegać kolory. Ja się boję jutra, ale tylko troszkę. Jest mi lekko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie czytalam wszystkiego bo
wiem wiem okres zaloby... no zobaczymy jedna zalobe juz przechodzilam i dalej przechodze a to juz 6 lat i jakos dalej w niej trwam a nie zanudzam ide pobiegac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×