Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

lalala

Zakochać się w przyjacielu..

Polecane posty

Gość warjat
witajcie czytałem wiele z waszych przeżyć , wiem że ciężko jest z przyjaźnią ponieważ sam to przeżywam. poznałem ją ponad 3 lata temu bardzo szybko polubiliśmy się, opowiadała mi o swoich problemach a ja o swoich. na początku bawiła się moimi uczuciami, widziała że jestem podatny na nowe doznania i jestem nie śmiały (choć jestem żonaty )ale to dalsza historia . po kilku miesiącach powiedziałem jej co czuje wszystko się zepsuło,ponieważ ona miała chłopaka i bardzo szybko przyśpieszyło to jej ślub. prawdopodobnie to efekt strachu , ale wracając do tematu mam status przyjaciela, nic się między nami nie wydarzyło ale ja ciągle czuję jak by była moją 1 miłością. do mojej żony nigdy tego nie czułem co do niej i gdybym był śmielszy 10 lat temu to mym za nią nie wyszedł! teraz ciągle się meczę i żyje z tym!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bo tak jest
zazwyczaj jak sie zakochujemy w przyjacielu to z powodu jego umyslu a nie fizycznosci....... niestety bylo jest i bedzie tak ze nieodwzajemniona milosc bedzie snula sie za nami przez cale zycie... chyba ze zerwiemy calkowicie kontakt... ale co z tego jak tylko jedno przypadkowe spotkanie odnowi wszystko.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jajaMaja
Są momenty kiedy myslę, że dobrego faceta to by z niego nie było, że gdyby już cos się wydarzyło to skończyłoby się jeszcze szybciej. Brnę w nowe znajomości z nieustanną nadzieją, że pomogą mi wybić Go sobie z głowy. Kończę zapłakana, nawet nie wiem kiedy mu się żalę, a on mnie pociesza, cierpliwie. Ma łzy w oczach, pyta dlaczego sama się gubię, a ja nie mogę mu odpowiedzieć. Nie chcę. Nie zrozumiałby. Nie potrafię otworzyć się na nikogo innego. Jest ok, dokąd nie nastąpi ten moment kiedy trzebaby się zdeklarować. Nic nie poradzę na to, że nie potrafię kochać kilku jednocześnie. Nie przejdzie mi to przez gardło. Z jednej strony chciałabym pozbyć sie tego uczucia, a z dtugiej ono tchnie we mmnie radość z życia. Mysle o Nim kiedy jest mi źle, przypominam sobie wspólne chwile, czas razem, którego nie liczymy. Musiałabym spokać kogoś zupełnie nowego, kto odwróciłby moją uwagę. O ile ktoś taki istnieje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justiiiiiii
U mnie jest tak dziwnie.... Chodzimy razem do klasy... Przed wakacjami zaczęliśmy się kumplowac...myslalam ze to przyjaźń...ciągle byly smsy, gg, przychodził po mnie do szkoły itp... Potrafiliśmy rozmawiać ze sobą do 2, 3 w nocy i całymi dniami... Teraz jest inaczej, nie pisze, nie mamy juz takiego kontaktu... A ja...ja go chyba kocham... Ciągle o nim myśle, czekam na wiadomość... Chcialabym mu powiedziec ze cos do niego czuje, ale boje sie...jest mi z tym źle! Pomóżcie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wpisalam sie tu lika stron temu w styczniu:) on pare dni pozniej mial dziewczyne i przestalam dla niego istniec , nie ma ani milosci ani przyjazni wychodzenie z dola nie bylo latwe, teraz nawet nie wierze, z e sie zakocham....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pete_1985
Witam. Podzielę się moim doświadczeniem. Być może będzie one dla niektórych pomocne. Ja również poznałem wspaniałą dziewczynę:D. Długie rozmowy na gg, spotkania na zajęciach. Nie było większych sekretów,szczera rozmowa ponad wszystko. Gdy miała doła tzn. dusiła w sobie uczucia do innego kolesia, dałem jej kilka rad ->by wyjawiła mu to,co do niego czuje. Zrobiła to,ale on był juz w innym związku. Nim się zorientowałem,zrozumiałem,że stała się dla mnie kimś bardzo bliskim. Nie tak miało przecież być:) Zabawne,jak życie może komplikować się...jak trudne może okazać się bycie przyjacielem, gdy pojawi się u jednej ze stron głębsze uczucie. Chociaż czasami myślę,że to po prostu uzależnienie. Z natury jestem typem samotnika i potrafię ocenić sytuacje.Tu straciłem totalnie wyczucie. Nie mniej jednak postanowiłem nabrać trochę dystansu do niej. Ona to zapewne zauważyła,tudzież wyczuła. Nie wyznam jej raczej tego, co czuję. Zresztą ona unika raczej spotkań sam na sam ze mną. Zapewne obawia się,że mógłbym zrobić jakieś głupstwo. Hehe...to raczej niemożliwe byłoby,ale nie jestem typem faceta,który będzie dla niej tylko wtedy, gdy ma doła . Z mojego punktu widzenia to kobiety obawiają się zaryzykować i są NIECIERPLIWE. Szukają księcia z bajki,ideału. Dopiero jak stwierdzą, że takowych nie znajdą, to biorą się za tą drugą kategorię:D Ale czasami jest za późno....nie widzi się tego,co ma się przed oczyma. < dziewczyny nie obrażajcie się:)> Moja rada. Zanim poznacie jakąś kobietę / mężczyznę czy w necie/realu to zastanówcie się głęboko,do czego ta znajomość ma prowadzić....czego od niej wymagacie. Ktoś kto zaczyna znajomość,zapewne nieraz myśli sobie: " ...a co mi tam,może coś z tego wyjdzie,może coś zaiskrzy..." Ale im bardziej się w to brnie, tym większy ból zadajemy sobie ( a takowy nadejdzie prędzej czy póniej).Mylna jest czasami interpretacja drugiej osoby. Myślimy,że ona coś czuje,a stan rzeczy jest zupełnie inny->uderz się wtedy w pierś->LOL.Nie zmienia to faktu,że przyjaźń d-m raczej nie jest możliwa.Moja ostatnia rada: pomyśl dwa razy,zanim coś zrobisz:).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość visitor
Witam. Zacznę od razu, bez wstępnych farmazonów. Znam pewną dziewczynę, właściwie, kobietę od przeszło 15 lat. Od kiedy pamiętam najlepiej czułem się właśnie w jej towarzystwie, uśmiech nigdy nie schodził ani z mojej, ani z jej twarzy, praktycznie nie mieliśmy nigdy żadnych kłótni, nieprzyjemnych zdarzeń związanych ze sobą. Mieszka niedaleko mnie, można powiedzieć, że jest moją sąsiadką i siłą rzeczy często się widujemy, nie tylko przypadkiem. Zawsze starałem się być dla niej oporą, swojego rodzaju azylem i odcięciem od otaczającego ją świata, pocieszałem, radziłem, pomagałem w każdej możliwej sytuacji. Przeżyłem już wielu jej "partnerów", po każdym następnym przychodziła do mnie, a ja robiłem to co potrafie chyba najlepiej, pocieszałem, ale tylko jako przyjaciel/kolega. A teraz przejdźmy do meritum. Około 2 lata temu pojawiło się we mnie uczucie, takie, którego wcześniej nie doświadczyłem. Uczucie to narastało z każdym naszym spotkaniem, stawało się coraz mocniejsze i coraz dogłębniej uświadamiało mi, że ja właśnie tą dziewczynę kocham, że to ona jest tą, która zamówiła sobie moje serducho. Gryzłem się z tym jakiś czas, pewnego dnia nie wytrzymałem, powiedziałem jej "jak sprawy stoją". Niestety trafiłem na moment, w którym była w związku z innym...nie mieliśmy wtedy okazji porozmawiać na spokojnie, moje wyjazdy i tym podobne rzeczy w tym przeszkadzały, sprawa ucichła...z tym, że nie we mnie. Ona nadal jest z tym osobnikiem, tylko, że nie jest jej z nim dobrze, sama mi o tym często wspomina. I teraz pozostaje mi zwrócić się do was z zapytaniem, co u licha mam zrobić żeby ją zdobyć ??? Z góry dziękuję za wszelkie próby pomocy, pozdrawiam M.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kabiiii 27
Trudno nie zakochac sie w facecie, ktory mowi Ci ze jestes wyjatkowa, że drugiej takiej na świecie nie ma... i tak własnie Cie traktuje. Trudno nie pokochac kogos, kto wie o Tobie wiecej niz Ci sie wydaje, kto Cie rozumie, z kim czujesz się najlepiej.... Ktoś kiedyś powiedział, ze "nie ma przyjazni miedzy mezczyzna a kobieta"... Jestet, ale to prawda, ze w 99% po pewnym czasie u jednej ze stron pojawia sie cos wiecej... U mnie tez sie pojawilo i nawet nie wiem kiedy.... i narastało... Szczera rozmowa pociagbęła za sobą odpowiedz: "nie chce byś mnie kochała" wiec wszystko bylo jasne.... I choć na poczatku troche sie unikalismy w pewnym momancie zabrakło nam siebie i przyjazn przetrwała.... Nie chce tu roztrzacac czy to jest czy nie "prawdziwa przyjazn" ale przetrwała... No tak...ale to nie koniec.... Ku mojemu zaskoczeniu, kiedy podjełam decyzje, ze czas zapomniec o uczuciu i pomyslec troche o sobie.... On zaczał myslec o mnie... kiedy pocałował mnie ktos komu na mnie zalezało wydarzyło sie wilkie BUMMM...W nim coś pękło... i powiedzial mi ze czuje cos wiecej, ze chce byc ze mna...:) PIszę to tylko dla tych, ktorzy tracą nadzieje, ze takie historie maja szczesliwe zakonczenia.... Bo maja... Napiszę jeszcze ze zwiazek z przyjacielem jest niezwyklym doswiadczeniem... Jestem spokojna i dawno nie bylam taka szczesliwa...i pewna... Pozdrawiam!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eM.
mam przyjaciela ode mnie z roku ze studiow, znamy sie rok. zawsze sobie flirtowalismy niby na zarty i bylo wiele sympatii w tej naszej znajomosci. kiedy zaczelo sie sypac w moim zwiazku powiedzial zebym sie nie bala, ze bedzie przy mnie. to pomoglo mi sie rozstac z facetem z ktorym bylam 2 lata. to sie stalo 2 miesiace temu. z przyjacielem sie spotykalismy czesto on mowil ze chce byc ze mna ale ja nie chcialam przeskakiwac ze zwiazku z zwiazek od razu poza tym nie wiedzialam jeszcze jakie sa moje uczucia. spotykalismy sie nadal i w pewnym momencie sie zaangazowalam... i wlasnie w tym momencie on powiedzial ze nie chce isc dalej bo boi sie stracic ta przyjazn, i to co mogloby sie wydarzyc mogloby zmienic wszystko miedzy nami... nie moge spac po nocach ciagle o nim mysle. mamy sie jeszcze umowic na rozmowe na zywo ale ciagle czasu brak. nie wiem czy mam mu powiedziec co czuje i walczyc? bo jest duze prawdopodobienstwo ze on zdania nie zmieni a chce zostac przy normalnych relacjach gdyby nie wyszlo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zanim bylismy razem z moim facetem.to bylismy przyjaciolmi przez 2 lata wszedzie razem.super znajomosc no i z czasem przerodzilo sie to w milosc.dzis 5.5 roku razem plus przyjazn 7.5 ciagle razem.slyszalam ze takie zwiazki sa trwale :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eM.
pomoze ktos? co mam zrobic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magdalena23L
Do visitor \"M.\": Minęło już troszkę czasu od twojego posta, ale może jeszcze tu zajrzysz... Kolego, sprawa jest praktycznie do całkowitego wytłumaczenia. To, że dziewczynę pocieszasz po załamaniach sercowych i jesteś pod tym względem pogotowiem o pełnej dyspozycyjności z pewnością nie mogło ujść jej uwadze. Ona robi to perfidnie! Wykorzystuje Cię i to, że może wypłakać się na męskim ramieniu zapewne sprawia jej większą satysfakcje, niż gdyby miała się z tego samego rozstania zwierzać przyjaciółce! Z pewnością zauważyła przecież, że przyjaciółką nie jesteś i powinna wziąć pod uwagę to, że okazuje Ci swoje na ogół chowane emocje co mogło poruszyć w Tobie jakieś szersze struny niż tylko wzbudzić litość. A w zaufaniu... To, że kobieta narzeka na swojego faceta to ogólnie przyjęta reguła. Nawet rozmawiając w gronie kilku kumpeli posuwamy się do wystawiania na światło dzienne najgorszych wad partnera, by potem o tych wadach spokojnie zapominać (bo przeważnie w rankingu wad nasz boy nie jest taki zły, a w ewentualności... jak się nad \"egzemplarzem\" troszeńkę popracuje to wyjdzie prawie czyste \"złoto\"). Także to, że narzeka zupełnie o niczym nie świadczy! Radziłabym Ci otworzyć oczy, czy może to twoje \"zauroczenie\" nie blokuje Cię na inną miłość czającą się gdzieś w okolicy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paulinka22
moja historia zaczeła sie jakies 6 lat temu na 1 lekcji jezyka niemieckiego w liceum. moja grupa byla lączona z grupą z innej klasy. na pierwszych zajeciach przedstawialismy sie i krotko opowiadalismy o sobie, bylo nas tylko 12 osob w grupie wiec szybko wszyscy sie zgralismy. no wiec jak sebastian(tak ma na imie) mowil o sobie to az mnie zaczelo na zmiane zimno i cieplo przeszywac. po jakims czasie zaczelismy sie umawiac wieczorami. zabral mnie na kolacje na moje 18 urodziny, uwielbialismy chodzic razem na zakupy. i tak bylo przez cale 3 lata liceum. potem nagle nasz kontakt sie urwal zaraz po maturze. ja zaczelam prace i studia, znalazlam sobie chlopaka i zapomnialam. po pol roku studiow zaczely mi sie problemy w pracy itp, skonczylo sie na tym ze podjelam decyzje o wyjezdzie do anglii. na tydzien przed wyjazdem zobaczylam go w centrum, w naszym ulubionym miejscu, z dziewczyną. cos we mnie pękło. wyjechalam i nie martwilam sie o to. po pol roku mieszkanie z moim chlopakiem zaczely sie problemy i klutnie. wtedy pierwszy raz odezwalam sie do sebastiana, napisalam mu co do niego czulam wczesniej i opowiedzialam o moich problemach. okazalo sie ze on wiedzial o moich uczuciach ale nic nie mowil. powiedzial mi rowniez ze i on ma problemy ze swoją dziewczyna. po tej rozmowie bardzo sie zblizylismy, rozmawialismy codzinnie. gdy ja mu powiedzialam o tym ze rezstalam sie z moim chlopakiem okazalo sie ze on ze swoją dziewczyną tez. gdy przyjezdzalam do polski spotykalismy sie jak tylko moglismy. nigdy nie brakowalo nam tematow do rozmow. a teraz chyba jest coraz gorzej, codziennie rozmawiamy na skype, wczoraj nawet zasnelismy przy kamerkach. on nie wie ze znowu jestem z moim bylym i nie chce mu mowic, bo ciagle cos do niego czuje, czuje ze go kocham. nie wiem co mam robic, czuje ze utknelam w punkcie bez wyjscia nie wiem nawet czy mam mu mowiec, bo nie wiem czy cos sie zmienilo z jego strony, chociaz widze roznice w tym jak na mnie patrzy, jak do mnie mowi, jak mowi ze slicznie wygladam na zdjeciach itp. blagam pomozcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość visitor
Heh, problem tkwi w tym, ze ja tylko czekam, az ona zadzwoni, rzucam wszystko bez wahania i lece do niej...A co do innej milosci, hmm, bylem w zwiazku ponad 2 lata, ale nie przetrwal on m.in. z powodu tej mojej nieszczesnej 'przyjaciolki'. Bylem gotow odstawic na bok swoja owczesna partnerke i pedzic na pomoc :) Wiem, nie bylem w porzadku, zachowywalem sie jak egoista, zaluje tego, ze przeze mnie dziewczyna cierpiala (czasami, nie, zeby zawsze ;)) Odwazylem sie na rozmowe i wytlumaczylem, ze nie jest ta jedyna, ze jest inna, ze na serduchu mam plakietke 'zajete'...Od tamtej pory coraz czesciej widuje sie z ta moja psiapsiula i relacje miedzy nami na prawde ulegly poprawie, ale, niestety, bez fajerwerkow :/ Wiesz Magdalenko, byc moze to co napisalas zgadza sie z rzeczywistoscia, ale czlowiek, tak, moge to powiedziec, zakochany, inaczej patrzy na pewne rzeczy i niechetnie przyjmuje do swojej wiadomosci jakiekolwiek negatywne informacje o osobie, ktora tamta plakietke wywiesila...I tak sie wlasnie zastanawiam, czy nadal cierpliwie czekac, wierny byc jak pies, czy moze odpuscic i zobaczyc w ktorym kierunku sprawy pojda...chociaz 2 opcja sprawia, ze moje cialo przechodza dreszcze ;) pozdrawiam, w szczegolnosci Ciebie Magdalenko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paulinka22
Powiem wam jedno, czasem warto powiedziec o swoich uczuciach, zwlaszcza jesli sie czuje ze zjada nas to od srodka. ja juz nie moglam dluzej wytrzymac, byl tak slodki i mily ze powiedzialam mu co czuje. przeszlismy ciezka i dlugą rozmowe , niestety tylko na gadu poniewaz nadal dzieli nas wiele mil, ciagle jestem w anglii, ale bylo warto, na poczatku tylko napisalam co jest nie tak i ze nie jestem chyba w stanie sie z nim przyjaznic bo to jest dla mnie za ciezkie. przyznalam sie ze nadal cos do niego czuje i ze mi przykro ze ostatnio mialam do niego same pretensje, chyba dlatego ze nie moglam sobie poradzic z faktem ze jest mi bardziej bliski niz tylko przyjaciel. po czym stwierdzilam ze lepiej pojde juz a on niech sie zastanowi. nie chcial sie zastanawiac, poprosil mnie zebym nigdzie nie szla, zebym zostala bo on chce porozmawiac o tym teraz. powiedzial mi ze nigdy nie zmarnowalby takiej przyjazni tylko dlatego co mu powiedzialam, on niestety do mnie nic nie czuje ale to nie przeszkadza nam w przyjazni. mial nadzieje ze juz mamy to za soba ale skoro nie to nic nie zmienia, nadal chce naszej przyjazni bo bardzo mnie ceni i nie wyobraza sobie zerwania przyjazni z tak blachego powodu. ciesze sie ze mu powiedzialam, to tak jakbym zrzucila z siebie wielki ciezar. mam nadzieje jest na swiecie wiecej takich facetow jak on bo to naprawde wielki skarb miec kogos takiego przy sobie. juz praktycznie pozegnalam sie z przyjaznia z nim piszac do niego ale naprawde tak mnie jeszcze nikt nie zaskoczyl. moze teraz mi bedzie latwiej zapomniec o nim w sensie potencjalnego chlopaka. ciesze sie z tego co mam bo chociaz bylam w stanie poswiecic nasza przyjazn to udalo mi sie ja wzmocnic. jeszcze nigdy nie bylismy tak szczerzy w stosunku do siebie. zyczem wam wszystkim powodzenia i takich wspanialych przyjaciol jak moj i oczywiscie wesolych swiat :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KOP
...witam..czytałam wszystkie posty, by poszukać rozwiązania dla sytuacji w którą się wplątałam... Też zakochałam się w moim przyjacielu, chociaż broniłam się przed tym jak mogłam, po prostu to było silniejsze ode mnie... Nawet zerwałam z nim kontakt i wrednie potraktowałam, ale znów się przyjaźnimy. Nie umiem bez niego żyć - żałosne co? Poznaliśmy się 2 lata temu, było super od razu mieliśmy ze sobą świetny kontakt...i wydaje mi się że on chciał czegoś więcej tyle, że ja się wtedy zakochałam w innym (który okazał się dupkiem)... przez jakiś czas nie odzywaliśmy się... potem on poznał dziewczynę, z którą jest do tej pory. Ponownie się spotkaliśmy i nasza przyjaźń rozkwitała, mogłam mu się wyżalać, opowiadać co mi leży na sercu, nigdy nie miałam takiej bratniej duszy jak on. Tyle, że między nami coraz bardziej narastało pożądanie. I w końcu się z nim przespałam....pluję sobie w brodę teraz... Tak wiem, mądry Polak po szkodzie. Jest jakieś lekarstwo na głupotę i nieszczęśliwą miłość?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lupita
zakochałam się w koledze z warsztatów ciągle o nim myśle a jeśli go nie ma na gygy tez nie wchodzę... nie chce z nikim pisać a między nami nic. nie wiem sama :( chce go jakos zachęcic ale co mu powiem?;/ ochhh nie wiem co mam robić najgorsze jest to ze jest 6 lat starszy ;/ x_x

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosik1991
U mnie na początku było że to przyjaciel zakochał sie we mnie 3 razy odrzuciłam go mówiąc że chce zebyśmy byli przyjaciółmi teraz gdy stracilismy kontakt widujemy sie tylko w szkole i kończy sie na czesć strasznie mi go brakuje zawsze na gg pis tylko z nim wszystkich innych spławiałam ;(;(;( pewnie mnie nienawidzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wydawalo mi sie , ze kocham mjego przyjaciele, a moze nawet go kochalam. Teraz to juz nie wazne. Przez chwile miedzy nami cos bylo, doszlismy do wniosku, ze to nie to. Brakowalo mi go bo nie widzialam go zbyt czesto. Potem zobaczylam, ze jego stosunek do mnie sie strasznie zmienil. Niby mowil, ze nie darowal by sobie tego gdyby zniszczyl te przyjazn, a po chwili sprawial, ze czulam sie jak smiec w jego zyciu. Oddalalismy sie od siebie. Teraz widze go kazdego dnia, ale z nim nie rozmawiam. Tak wyszlo. Troche mi go brakuje. Nawet meczy mnie ta sytuacje, ale co zrobic takie zucie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieszcześliwa_nadzieja
witam was wszytskich... ja też mam ogromny problem ..zakochałam sie w przyjacielu...kocham go tak bardzo ze zrobiłabym dla niego wszystko... cały czas o nim myśle... tesknie jak go nie widze pare godzin... jestem strasznei nieszcześliwa.. nie potrafie sobie z tym poradzić... najgorzsze jest to że on ma dziewczyne ktora bardzo kocha.. i czesto mi o niej opowiada.. ja oczywisćie z uśmiechem na twarzy wysłuchuje tego .. a wewnątrz serce poprostu mi się peka... nie moge juz tego wytrzymac.. myślałam nawet zeby zacząć go unikać,.. sądziłam ze co z oczu to i z serca.. ale nie w tym przypadku... czuje sie strasznie... pozdrawiam was wszystkich.. mam nadziej ze wam sie choc troche bardzoje poszczęściło w życiu...myśle ze odpowiecie na moj post.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zochnaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
Dopadło i mnie ;] Choć zawsze starałam się być jak najbardziej daleka od tego typu sytuacji. Ale przecież to naprawdę nie zależy od nas. Gościa znam z jakieś 4 miesiące. Nie nazwę go przyjacielem, ale generalnie można powiedzieć, że kumplujemy się na wysokim poziomie. Codziennie (lub conocnie) gadamy godzinami na gadu, dużo do siebie piszemy, w miarę często się widujemy. Generalnie nie przypominam sobie faceta, z którym kiedykolwiek tak dobrze mi się rozmawiało. Właściwie nigdy nie traktowałam go tylko jak kumpla, spodobał mi się od razu. Sądziłam, że prędzej czy później wyjdzie z jakąś inicjatywą. Ja taka jestem, stety/niestety, że pierwsza nie zrobię nic. Co prawda niepokojący był fakt, że często napominał o swojej byłej oraz to, że był z tą laską kupę lat, ale dogadywaliśmy się tak świetnie, a on cały czas mówił, że wszystko między nimi skończone, nie ma powrotów i w ogóle. Od początku coś mi mówiło, że wróci do tej laski, ale koniec końców uwierzyłam na maksa, że mi z nim wyjdzie. I wtedy gdy ja przed snem snułam już wizje naszej świetlanej przyszłości, on spotkał na imprezie swoją byłą. Pogadali, pogadali i wrócili do siebie ;/ O czym dowiedziałam się dopiero z jakieś dwa tygodnie później (oficjalnie, bo tak to i tak byłam tego pewna). Gość olał mnie na masakrę przez jakieś dwa tygodnie, dosłownie zapomniał, że istniałam. Oczywiście, że mnie to zabolało, ale to nie trwało jeszcze wtedy długo i stwierdziłam - no bywa. Wrócił do niej to wrócił, trzeba żyć dalej. Nawet przeszło mi przez myśl, że może i ja powinnam wrócić do swojego eks - ale ja i mój były to temat na inny wątek :P Odezwał się do mnie w święta i zaczął nawijać, że nie układa mu się z nią nie układa. Ja generalnie wtedy raczej całą tą zabawę miałam już w dupie. Pojechałam na Sylwestra do innego miasta, do kumpla (ja i ten kumpel to też osobna historia ;D) i generalnie miałam na gościa, jak mi się zdawało, wyjebane. Ale kiedy tylko wróciłam, pogadałam z nim na gadu. Ta nasza rozmowa zawierała cholernie dużo podtekstów. Nawet zapytałam się go, czy kiedykolwiek pomyślał o mnie inaczej niż o koleżance. Jak to stwierdził \"przyszło mu to do głowy\". No ale mniejsza o to, przecież wrócił do byłej. Tylko, że ja nagle, wiedząc to wszystko, dalej z nim rozmawiałam/rozmawiam, spotykałam się/spotykam się... Kiedy wypijemy to jest masakra. Lecą takie teksty... On doskonale wie, że ja czuję do niego coś więcej. Nie jest to oczywiście żadna miłość, ale jestem bardzo zauroczona. Naprawdę myślę, że on to wie. Oczywiście do tego dochodzi stara śpiewka - z laską mu się nie układa. Tylko skoro się im nie układa to po cholerę z nią jest ;/ Wiem, że nigdy z nią nie wygram i tak na dobrą sprawę doskonale wiem, co powinnam zrobić. Powinnam zerwać z nim całkowicie kontakt, bo nie mam najmniejszych szans z dziewczyną, z którą jest z przerwami całe lata. Do ktorej koniec koncow i tak wroci, jesli sie z nia znow rozstanie. Tylko, że nie jestem w stanie tego zrobić. On tak cholernie koloruje mi zycie ;/ Łapię się na tym, że mój humor odbija się właśnie na tym jakie są nasze relacje. Gdy się spotkamy albo przynajmniej duzo pogadamy na gadu to doslownie odzywam. Gdy nie ma go na pierdzielonym gadu, usycham. Pogielo mna maksymalnie i musze zrobic wszystko, aby to sie skonczylo, bo nie dopuszcze do spieprzenia sobie zycia. 4 miesiace to jeszcze ok. W sumie ciekawe doswiadczenie. Ale czas to skonczyc. Tylko jak, jak, jak, jak ??? Nie moge przeciez nagle przestac sie odzywac. Powiedzenie mu o wszystkim nie wchodzi kompletnie w gre, bo w zyciu nie upokorze sie przed zadnym facetem do takiego stopnia. \"Jestes naprawde super, ale lepiej niech zostanie tak jak jest\" - umarlabym slyszac to. Dlatego musze powoli zaczac usuwac sie w cien. Nie drastycznie, bo drastycznie nie da rady. Ale stopniowo, malymi kroczkami. Ograniczyc spotkania do minimum. Tak samo gadu (z tym bedzie gorzej). Ale no musze... Musze doprowadzic swoje zycie do ladu. Bo nie mam kompletnych, najmniejszych nawet szans. Trzeba sie ogarnac... Napiszcie prosze, co sadzicie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieszczesliwa_nadzieja
Zochnaaaaaaaaaa ;p widze podobieństwo wielkie miedzy twoja a moją sytuacją.. ja gdy nie widze chodź przez chwile tego swojego t usycham.. gdy nasze spotkania miło się kończa dzięeń wesoły.. gdy są jakieś drzazgi .. to ja umieram dos łownie... > Sądze , ze on może probował wrocić do tej swojej byłej być może z ciekawości... myślał ze moze coś się zmieniło... ale chyba jednak doigrał sie i zdarzyło się tak jak w znanym przysłowiu.." Nie wchodź dwa razy do tej samej rzeki.." hm... no cóż.. myśl ze teraz masz wielki szanse u niego.. i wielką szanse na wasza piękną pzyszłośc... on nie wróci już do swojej byłej... Mysle że po tym drugim razie" uświadomił sobie ze z tego nic nie wyjdzie... Musisz jeszcze wytrzymac troche.. pewnie jeszcze powspomnia.. na pewno był to ktoś ważny dla niego.. ale to was zbliży.. i skoro pisą Ci że przemknęło m przez głowe wy jako coś wiecej niż tylko przyjaciele... czy kumple to jest nadziej nawet wielka... . Z twojej opoiweści wynika ze lubicie spedzac czas razem.. jestescie blisko .. .zwierzacie się.. jedyne co moge Ci napsiac to jedno.. Do zakochnaia jeden krok. .wiec dziewczyno.. wyjdź z inicjaltywą... i zrób en krok pierwsza.. pozdrawiam 3 maj się... i pisz wiecej ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zochnaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
nieszczesliwa nadzieja --> ale on dalej jest z tą swoją laską :(((( Nie rozstali się, póki co. Jak go poznałam to z nią nie był, potem wrócił i jest cały czas od tej pory. Fakt, nie układa im się. Ale są razem. Z resztą sama już nie wiem czy im się układa czy nie, bo u nich to się zmienia jak w kalejdoskopie. Ostatnio pisał mi, że nie wie, co jej kupić na walentynki. Uroczo taktowne ;] Nie mówiąc już o tym, ze potrafi mi ze szczegolami opisywac jak im sie nie uklada w lozku. Ale to bylo jakis czas temu. Teraz to juz sie raczej domysla, ze ja cos do niego mam. Fakt faktem, jest z nia i nie powinnam sie wpieprzac. Ale zakochalam sie cholernie i nie moge skonczyc tej znajomosci... no za cholere nie moge...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zochnaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
Widzę, że jesteśmy w tak samo beznadziejnej sytuacji, bo ten twój też ma laskę... Ehh, się wkopałyśmy. Żeby oni choć tych lasek nie mieli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lidiena
Poznałam go na studiach. Zaczęliśmy się najpierw kolegować, a stopniowo przyjaźnić. No i zakochałam się w nim. On jest mi bardzo bliski. Od początku spędzaliśmy ze sobą dużo czasu. Potrafimy rozmawiać ze sobą godzinami, mówimy sobie o wszystkim. Wiem, że jest wolny, on wie, że ja również. Lubię, jak mnie przytula. I boję się mu powiedzieć o tym, że się w nim zakochałam, choć czasami czuję, że nie jestem mu obojętna, ale boję się, że stracę prawdziwego przyjaciela. Ostatnio się zaczął dąsać o pierdoły, ja wtedy odpłaciłam mu tym samym. I dzisiaj mi powiedzial, że nie wie, czy nie zrezygnować ze studiów. I próbuję się zmobilizować w sobie, żeby powiedzieć mu, że go kocham. On sam nie wie, czego chce. Próbuję go namówić, żeby nie rezygnował. Ale nie wiem, czy mnie posłucha. Widzę, że ma doła i wiem, że tej decyzji na pewno będzie żałował. Jutro pewnie nie wytrzymam i się rozkleję. Może to dobra okazja, żeby mu powiedzieć, że mi na nim zależy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spróbuje pomóc
Lidiena - jesli Ci na nim zależy to nie zwlekaj z ta decyzją ani dnia dłużej. Wiem z doświadczenia ze przyjaźń między mężczyzną a kobietą jest możliwa, jest to niezapomniane przeżycie i wspaniałe doświadczenie, jednak w 90kilku % przypadków w końcu u ktoregoś z przyjaciół pojawia się "coś więcej" niż tylko przyjaźń.Pare lat temu przyjaźniłem się z pewną dziewczyną, rozumieliśmy się bez słów, wspólne imprezy, "dołowania", tysiące godzin rozmów, znajomi już plotkowali że jesteśmy razem parą, a my...nadal nic-tylko przyjaźń. były to naprawdę wspaniałe 2-3 lata pięknej przyjaźni. ale...po upływie kilku lat (Oboje w zmienionych stanach cywilnych) żałuje ...że nie odważyłem się wyznań jej miłości. jestem szczęśliwy w swoim małżeństwie ale żal pozostał i wiem że pozostanie do ko ńca życia. Nie zasatanawiaj się!!! bo możesz teo żałować do końca swoich dni.pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lidiena
Boję się tylko, że stracę w nim przyjaciela i zacznie mnie unikać. A mój humor, nastrój, to odzwierciedlenie naszych relacji. Przy nim jest mi zawsze dobrze, świetnie się z nim dogaduję. Mówię mu o wszystkim, ale nie potrafię mu powiedzieć, że się w nim zakochałam. Gdyby się przestał do mnie odzywać, to byłoby mi bardzo ciężko, ale gdy sobie pomyślę, że może naprawdę zrezygnować ze studiów, to łzy same kapią. Po naszej rozmowie cały czas płaczę. Choć nie jestem osobą, która codziennie chadza do kościoła, to wstąpiłam do niego, żeby pomodlić się o to, żeby nie podejmował głupich decyzji. Rozmawiałam z nim dzisiaj i zachęcałam go do walki. Wiem, że jak razem siądziemy nad tym nieszczęsnym przedmiotem, z którego egzaminu nie zaliczył w I terminie, to on go zda i to bardzo ładnie. Ale on załapał jakiegoś doła i czuję, że ja swoją głupotą się do tego przyczyniłam. W poniedziałek obrażałam się na niego i teraz tego żałuję, bo gdybym mogła cofnąć czas, to bym tego nie zrobiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spróbuje pomóc
gdyby można było czas cofnąć... spróbuj go przekonać, zaoferuj pomoc, przeciez jeden egzamin o niczym nie świadczy, czyżby to był pierwszy rok studiów? co potem - sama musisz podjąć decyzje, zaryzykować. pamiętaj przyjaciela możesz za jakiś czas "stracić", każde pójdzie w swoje strony, założycie rodziny, ja z moją przyjaciółką kontakt ograniczyć musieliśmy do minimum(odległość, praca, rodzina). a co jeśli twój przyjaciel zostanie w przyszłości twoim mezem - mozesz go mieć wtedy na wieki. Musisz najpierw skupić się na przekonaniu go do podjęcia walki o studia, może jakiś malutki gest przeprosin za poniedziałek na początek + plus szczera rozmowa, powiedz że Ci zależy na jego osobie, że leży Ci na sercu jego dobro czyli studia. z wyznaniem miłości chyba bym zaczekał chwile, przemyśl to na "zimno", najpierw wypędź go zdoła i zagnaj do pracy, zaoferuj pomoc. I nie płacz już tyle - bierz sioe za robote - przemyśl taktykę walki, musisz być silna, w końcu masz szlachetny cel przed sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieszczesliwa_nadzieja
witacie ponownie! Lidiena moim zdaniem powinnaś mu to powiedzieć.. wiem ze to nie takie proste .. ale sama pisałaś ze on wydaje Ci się ze on chyba tez coś do ciebie czuje... i ty jesteś w tej nieco lepszej sytuacji bo twój wybranek jest wolny ;p Walcz dziewczyno o Niego... Jeżeli jest naprawdę twoim przyjaciele to to zrozumie i nawet jakby nie wyszło.. to zostaniecie przyjaciółmi.. a może .. co bardzo mi się wydaje .. jeżeli zdobędziesz się na szczerość to niebawem będziecie wspaniałą parą;p Mowie wam dziewczyny.. warto walczyć o swoje marzenia... i to czego pragniemy. Także jestem w bardzo złej sytuacji... bo kocham człowieka którego do niedawna uważałam za kogoś takiego jak brat .... Sytuacja jednak się zmieniła i teraz ja bardzo cierpię... czytając wasze historie twoje Lidieno czy tez Zochny czuje się jakbym czytała swoja historie. Rozumiem , że jest wam ciężko... ale naprawdę nie warto płakać w takiej sytuacji .. bo płacz nic nie da prócz podpuchniętych oczu. Trzeba wstać.. ogarnąć się i stawić wszystkiemu czoło. Myślę , że nie macie mi za złe tej chole*rnego optymizmu ale myślę ze dużo lepiej będzie jeżeli będziemy w ten sposób myślał.. niż wszystkie wypłakiwały oczy i użalały się jak to ciężko i źle.. Także dziewczyny głowa do góry... walczcie o marzenia i dalej piszcie co tam.. ja mam nadzieje ze wszystkim nam się uda i będziemy szczęśliwe...Dziś właśnie wstałam z takim pozytywnym nastawieniem. pozdrawiam i czekam na kolejne posty ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×