Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Stokrotka565

Zatrzymane poronienie - proszę o pomoc -

Polecane posty

Cześć Dziewczyny Proszę o radę!!!!!! . Lekarz stwierdził, że najpawdopodobniej niestety doszło do zatrzymanego poronienia (w 3/ 4 tygodniu). Jestem załamana. Bardzo proszę o pomoc, nie wiem co mnie teraz czeka (czy to naormalne że HCG jeszcze pare dni temu wzrosło??) Jak wygląda leczenie i kiedy znów mogę próbować zajść w ciążę.?? Będę bardzo wdzięczna za wszystkie rady. Pozdrawiam gorąco i cieplutko Stokrotka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość patiii_79
Stokrotko 🌻, przede wszystkim sie nie zalamuj ❤️. Poronienie niedokonane oznacza, ze nastapilo wewnatrzmaciczne \"uschniecie\" fasolki, bez wlasciwego \"usuniacia\" jej z organizmu:-( :-( :-( To niestety sie zdarza i czasem ciezko znalezc przyczyne. Czesto przyczyna jest toksoplazmoza, cytomegalia...lub jakis inny stwor, leczenie wtedy jest dosc proste i krotkie, ale trzeba miec wlasciwa diagnoze, wiec musisz zrobic badania z krwi i pewnie posiew z pochwy. Z hcg to jest roznie, Twoje cialo moglo \"myslec\", ze nadal jestes w ciazy, przez co mialas typowe objawy ciazy, hormony rosly, mimo, ze fasolka juz nie. Teraz musisz pewnie poczekac az poronienie nastapi, jesli nie samo, to moze dadza ci jakies tabletki poronne, albo bedziesz musiala przejsc lyzeczkowanie jamy macicy, by wszystko oczyscic...na pewno jednak musisz sie z tym zwrocic do lekarza. Ja radze Ci zalatwic to dosc szybko, bo takie czekanie na...moze byc dla ciebie zalamujace psychicznie, jak juz wiesz, ze fasolka nie rosnie:-( Po poronieniu za 4-6 tyg dostaniesz okres, wtedy bezpiecznie jest odczekac jakies 3 cykle i sprobowac znow. Na pewno sie uda, glowa do gory, znam wiele dziewczyn ktore przez poronienie przeszly i teraz sa szczesliwymi mamami:-) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Patiiiiiiiii BARDZO, BARDZO DZIĘKUJĘ. Byłam już u lekarza (to właśnie od Niego usłyszałam tą nieprzyjemną wiadomość) i w poniedzialek będę robić HCG i USG dla upewnienia się, że na pewno fasolka nie rośnie. Strasznie jest NAm ciężko, ale Mąż jest cały czas przy mnie i troszczy się o wszystko. Proszę napisz mi na czym polega wyłeżyczkowanie? Jestem przerażona. Pomimo wszysko staram se wierzyć, że następnym razem wszystko będzie dobrze. Przesyłam mnóstwo gorących uścisków ;-))))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ania luba
Stokrotko bardzo mi przykro! Wczoraj mineło cztery tygodnie od mojego zabiegu łyżeczkowania. dzisiaj dostałam @. Sam zabieg jest robiony w znieczuleniu ogólnym , więc nic nie będziesz czuła. Jeżeli chodzi o przygotowanie do zabiegu to zalezy od lekarza i szpitala. Ja byłam cały czas faszerowana antybiotykami i nic mnie nie bolało. Trzymaj sie cieplutko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sotkrotka56
Dziękuję bardzo!!! Dodaje mi otuchy myśl, że nie jestem sama, że mam Was. Żaden lekarz nigdy nie będzie w stanie wytłumaczyć kobiecie co ją czeka jeśli sam tego nie przeszedł. ... Myśl, że mojej fasolki już niedługo ze mną nie będzie jest okropna i bardzo bolesna ;-(.... Jeszcze raz cieplutko dziękuję, za pomoc w trudnej chwili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość buziaczek słodki
Jezeli wszystko będzie ok. juz za trzy cykle mozesz starć sie kolejny raz. (Podobno po poronieniu płodnośc wzrasta).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daria123
Stokrotko wiem doskonale co przezywasz-ja zabieg mialam 8grudnia,fizycznie jest kompletnie bezbolesny,ale psychicznie.......sama wiesz najlepiej. Wiem ze to banal alenaprawde czas leczy rany.Badz dzielna,widocznie tak mialo byc.Moj dzidzius mial 12tygodni i wrocil w pol drogi.Wierze ze gdzies tam jest i bawia sie z Twoim malenstwem.3maj sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny Dzisiejszy dzień sprawił, że nie wiemy co mamy myśleć. Nasza sytuacja jest bardziej skomplikowana. Na szczęści trafiłam do lekarza, ktory tak łatwo się nie poddaje i nie upiera się, że na pewno jest źle. Każe mi robić badania co 3 dni i sprawdza jak zachowuje się HCG. Mówi, że jest dobrej myśli, ale ja powiem szczerze coraz bardziej się martwie że coś jest nie tak, ponieważ w środę(18.01) HCG było na poziomie 4500 i na USG fasolka miała 1 cm, dzisiaj na HCG wyszło, ze poziom wzrósł do 11 500, ale OSTATNI OKRES MIAŁAM 26.11. a kochaliśmy się z mężem 11.12.2005, więc boję się, że fasolka się źle rozwija i coś jest nie tak bo jak sama widzisz HCG wskazuje na wczesną ciążę ciąża powinna być już bardzoej zaawansowana. W tym czasie byliśmy na tygodniowym urlopie w górach, więc też nie wiemy jak to mogło wpłynąć. Jestęsmy starsznie skołowani, i strasznie się boimy tego co będzie dalej. Najgorsze jest to czekanie. Dziękujemy za wszystkie ciepłe słówka ;-) ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość patiii_79
No widzisz stokrotko, a jednak jest jakas nadzieja:-) Tak trzymac i sie nie poddawac, jest jeszcze tyle niezbadanych zakamarkow medycyny:-) Moze pierwszy lekarz sie pomylil, a moze Ty sila woli sprawiasz, ze dzidzius jednak rosnie. Cuda sie zdarzaja przeciez:-) Kontroluj hcg jak mowi pan Doktor, moze rosnie malo, ale jednak rosnie....;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stokrotka56
Niestety HCG przestało rosnąć..... dzisaj zobaczymy na USG....ale lekarze mówi, że nie jest dobrze.... ;-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eliszeba
szesc lat temu przezyłam ten koszmar! zażywałam duphason,a po jego odstawieniu w 12 tyg.zaczęłam krwawic.najprawdopodobniej przyczyną tego nieszczęscia była nadczynnosc tarczycy-zaszłam w ciąże podczas leczenia,ale do duphasonu też jestem uprzedzona!jest lek rownież dobry i o wiele tanszy o naz.luteina.jestem też uprzedzona do szpitala centrum matki polki w łodzi.nie będe się rozpisywac,ale omijajcie go z daleka!im większe miasto tym większe dziadostwo! musicie znalezc dobrego,zaufanego lekaża i przeprowadzic szereg badan,zeby nie dopuscic do powtórki z historii.ja doprowadziłam tarczyce do kultury,wyjezdzilam się po lekarzach,robiłam szereg różnych badan,ale było warto!!!!!!mam 2,5córeczke ,na którą czekałam 5 lat!!!już nie czuje się jak pusty garnek!mogę oglądac reklamy z udzialem dzieci w telewizji,nie uciekam z bólem serca przed maluchami !kocham je!!!i wam tego życze!!! módlcie się!i probujcie!buziaki! ps.jesli ktos chce jakiejs porady,chętnie pomogę!moj adres mailowy to:eliszeba 10@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też przeszłam poronienie zatrzymane, mi dano tydzień żeby się upewnić co do diagnozy, po tygodniu lekarz zrobił usg dopochwowe oraz wezwał drugiego lekarza do konsultacji, gdzie obydwoje wyjaśnili mi że trzeba zrobić zabieg usunięcia ciąży. Powiedzieli że mogłabym również czekać np. jeszcze miesiąc i organizm sam by wydalił martwe płody ale i tak byłby potrzebny zabieg. Zabieg przeprowadzany jest pod znieczuleniem, nie jedz nic od wieczora bo przeważnie podają dożylnie dolargan po którym zasypiasz i niestety również masz mdlości. Po przebudzeniu boli brzuch jak na okres, ja zabieg miałam na 10.00 rano o 17.00 już byłam w domu z kompletem lekarstw, wieczorem przestał boleć mnie brzuch, następnego dnia już wyszłam na krótki spacer, kolejnego dnia żadnych boleści tylko krwawienie oczywiście boleść pozostaje w sercu :(. Ja miałam przeprowadzany zabieg w klinice prywatnej dlatego jeszcze tego samego dnia byłam w domu, natomiast w szpitalu trzymają 3-4 dni, osobiście nie wiem jak bym wytrzymała to psychicznie bo w szpitalu leżysz na sali z dziewczynami które oczekują na dziecko a ty je straciłaś :(. Okres miałam dokładnie 28 dni po ustaniu krwawienia po zabiegu, potem długo nie chciałam zajść w ciążę od samej myśli mnie odrzucało, dopiero prawie 9 miesięcy później podjeliśmy starania był to listopad 2005 i od razu się udało :). Urodziłam zdrowego chłopca, z ciążą nie było żadnych problemów. Nie zdziw się jeśli lekarz po zabiegu nie zleci żadnych badań, bo przy pierwszym poronieniu nie szukają przyczyny, zrobią jedynie badanie hispatologiczne płodu, ja na własną rękę zrobiłam toksoplazmozę ale było wszystko ok, jedyny przykaz który dostałam od lekarza to powiedział że jak tylko zaczniemy się starać i zrobię test w dniu spodziewanej @ to od razu mam do niego przyjść. Tak zrobiłam następnego dnia po wykonaniu testu pobiegłam do klliniki z duszą na ramieniu, zrobił mi usg dopochwowe i pokazał najpiękniejszy obrazek czyli pęcherzyk ciążowy a w nim zarodek 5 mm i ciałko żółte, dostałam jeszcze na pamiątkę wydruk z usg. Przepisał mi również duphaston na podtrzymanie profilaktycznie. Jeszcze 2 kolejne wizyty były dla mnie stresem, potem już byłam pewna że urodzi się Wojtuś, w 18 tygodniu dowiedziałam się że będzie to chłopiec. Ściskam cię mocno, życzę powodzenia. Następnym razem się uda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobre sobie
Luteina kosztuje tyle samo co duphaston !!! I ot i to kosztuje 35 zł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eliszeba
3 lata temu luteina 50 kosztowala 5 lub 8 zł na recepte.duphaston 37! obecnie nie wiem ,jakie są ceny, nie jestem w temacie!narka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marta29*
Witam wszystkich , ja się o swojej ciąży dowiedzialam dokladnie 1,5 tygodnia temu ,po trzech dniach od momentu gdy wiedziałam o ciązy dostałam silnego bólu brzucha przypominające skurcze porodowe, i wystapiło krwawienie, mąż zawiózł mie do szpitala na odział ginekologii po dwóch godzinach zjawił się lekarz i zbadał mnie dostałam nospe i zostałam w szpitalu na pierwszym usg wykonanym na odziale lekarz oznajmił mi ze płód prawdopodobnie obumarł,kazał czekac dwa dni na nastepne usg, drugie usg (było dwóch lekarzy do konstultacji) wykazało ze nie ma zadnych oznak życia wiek ciazy okreslili na około 7 tydzień z moich obliczen wynikało na 4-6 tc,tego samego dnia miałam zabieg łyzeczkowania i jeszcze tego samego dnia wypisali mnie do domu, krwawiłam przez kilka dni potem bylo tylko plamienie teraz krwawienie znowu powrociło i nie pokoi mnie to ze mam nadal obolałe piersi i wzdety i bolący brzuch strasznie dodam jeszcze ze moja ciąża była wysokiego ryzyka choruję na nadpłytkowośc samoistną nie wiedząc o ciązy bralam leki na ta chorobę i przeszłam zapalenie płuc i zatok lezałam w szpitalu.Na kontol do ginekologa mam dopiero za dwa tygodnie czekam jeszcze na wynik H-P. A jak dlugo wy mialyscie objawy ciążowe po poronieniu chybionym (obumarcie płodu)???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sprawdź sobie
poziom beta hcg, bo może się okazać, że to zaśniad groniasty, a to bardzo groźne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marta29*
wogle nie miała robionego takiego badania jutro rano polece i zrobie dzienuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sprawdź sobie
poziom beta hcg możesz sprawdzić nawet już dziś:) ale mam nadzieję, że to nie zaśniad jednak lepiej to sprawdzić powodzenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Julitka_26
Ja poroniłam 3 tygodnie temu. Tak jak u Ciebie, pęcherzyk był za mały jak na wiek ciąży(wiedziałam kiedy miałam owulację), dostałam luteinę, która miała pomóc, ale na drugi dzień dostałam krwawienia i poroniłam. Krwawienie było średnio mocne, jak normalna @, (do 7 dni)na następny dzień miałam zrobione usg i już nic nie było. Organizm, zwłaszcza piersi nadal zachowują się jak w ciąży, ale teraz biore luteinę od 16 dnia cyklu i niedługo znów zaczniemy starania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smolka
Cześć dziewczyny! ja jestem tydzień po poronieniu zatrzymanym. fizycznie czuję się lepiej, psychicznie- szkoda gadać. Poroniłam w 11tc. w szpitalu powiedziano mi,że płód przestał się rozwijać na etapie 7 /8 tyg. musiało to nastąpić tuż po pierwszej wizycie, na której dowiedziałam się,że wszystko jest w najlepszym porządku. Przeszłam przez zabieg łyżeczkowania bez żadnego znieczulenia. Ból nie do opisania. Podano mi tylko jakiś środek, po którym bardzo kręciło mi się w głowie. nie mam pojęcia co było przyczyną. Mam pytanie, czego mogę się spodziewać na badaniu kontrolnym? czy po poronieniu często zdarzają się jakieś powikłania? paraliżuje mnie lęk, że coś mogło tam zostać i strach przed tym, czy będę mogła być jeszcze w ciąży, a wg mojego lekarza próby starania mogę zacząć po pół roku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dorcia33
No stokrotka jak tam twoje sprawy jest ok?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć, mam pytanko do Stokrotka__26 wiem, ze to stara sprawa i pewnie nie chcesz do niej wracac ale powiedz mi gdzie robilas zabieg o ktorym pisalas w 2007 roku? Napisalas klinika prywatna, ja chyba tez bede musiala takowej poszukac, bo do szpitala nie pojde, jestes z wawy? Znasz moze w wawie jakies dobre? Pozdrawiam i bede wdzieczna za odpowiedz. kaś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć, mam pytanko do Stokrotka__26 wiem, ze to stara sprawa i pewnie nie chcesz do niej wracac ale powiedz mi gdzie robilas zabieg o ktorym pisalas w 2007 roku? Napisalas klinika prywatna, ja chyba tez bede musiala takowej poszukac, bo do szpitala nie pojde, jestes z wawy? Znasz moze w wawie jakies dobre? Pozdrawiam i bede wdzieczna za odpowiedz. kaś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Irenkownia
Witam ! ja poroniłam w listopadzie 2008r było to bardzo bolesne przeżycie dla mnie i mojego męża. Byłam w 10 tyg ciąży, zrobili mi zabieg w narkozie ,mało krwawiłam i nie bolał mnie brzuch ale serduszko tak :( W 6 tyg zaczełam plamić , dostałam duphaston i za 4 tyd było już po ciąży. Nie wiem dlaczego ale nie czułam się jak ciężarna kobieta a byłam już raz w ciązy i mam syna 3 latka . Dokuczały mi dziwne bóle głowy , skurzcze w brzuchu i ogólnie kiepsko się czułąm ale nie sądziłam,że tak się zakończy. Idąc po wynik histopatologiczny myśałam ,że bęnde wiedziała co było przyczyną poronienia zatrzymanego a tu nic tylko tyle ,że była ciąża. Od lekarza nie dostałam na żadne badania tylko kazała się starać za 4 mc. Jestem znowu w ciąży chyba 5 tydz i boję się bardzo i martwię bo jak narazie znowu nic nie odczuwam bym miała mieć dziecko. W pierwszej ciązy było mi mdło odrazu , zwracałam i ogólnie jakoś to czułam. Modlę się by się to teraz udało bo trzeci raz nie spróbuję . Trzymajcie się kobietki i nie załamujcie , takie przeżycia są bardzo bolasne ale nie wiele możemy zrobić . Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiulek 79
witam Was ! Ja wróciłam ze szpitala poronienie chybione.... od początku brałam duphaston kwas foliowy 1 ciąża... witaminy zdrowy tryb życia z mężem przebadani i zdrowi w 7 tygodniu moja fasolka odeszła... nie wierzyłam ale gdy usłyszałam szum na usg to łzy sie polały... podano mi tabletke dopochwowo na poronienie w nocy dostalam krwotoku i szybko mnie wzieli do zabiegowego na łyżeczkowanie dostałam tzw. głupiego jasia i zastrzyk do macicy ale i tak rwało i bolało .. rano juz poszłam do domu... teraz siedze i płacze i nie wiem co było przyczyną... tak chcielismy baby . za 3 tygodnie hito..patol... wróci dowiem sie co było przyczyna jesli wogole bedzie.... mam teraz mieszane mysli i nie wiem co mam robic boje sie a zarazem chce probowac dalej... zastanawiam sie dlaczego tak sie dzieje...pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aska 32
Witam..jestem w trakcie poronienia zatrzymanego..w 8tg.lekarz stierdził ze cos jest nie tak,pobyt 48g w szpitalu upewnił mnie i ich,ze malenstwo umarło...kaza mi czekac na smoistne poronienie..dzis jest 12 tydzien niby mojej ciazy i nadal nie chca mi lekarze zrobic łyzeczkowania..błagam o pomoc..czy to jest normalne ,ze mam czekac na poronienie>>?/nic mi nie chca podac,zadnych tabletek na poronienie,boje sie.pomozcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Asiu a na 100% jesteś pewna, że fasolka już nie rośnie? Może lekarze nie są do końca pewni i dlatego czekają?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lazurowa
Wczoraj przeszłam łyźeczkowanie po zatrzymanym poronieniu. Po dwóch godzinach, po operacji chciałam juz wychodzic ze szpitala, ale zatrzymano mnie na 4 godziny (sprawdzano jak sie czuje po narkozie-niektorzy miewaja zawroty glowy, nudnosci, itp. Ja na szczescie nie mialam). Piec godzin po wybudzeniu z narkozy odkurzylam mieszkanie, wysprzatalam kuchnie i obejrzalam film Kubricka, po przespanej nocy, nie czuje (fizycznie) Nic. Lekkie plamienie ma utrzymac sie kilka dni. Jest mniejsze niz w czasie okresu i bezbolesne. Moze mam tak silny orgaznizm, ale mysle, ze inne sprawy tez sa wazne. 1. Nie straszmy sie nawzajem. Lęk, wyobraznia, myslenie "co zlego sie moze zdarzyc" wizja ktwotoku i "bolu nie do opisania" (o ktorej czytalam na forach) spedzala mi sen z powiek na kilka dni przed operacja. Bałam sie POTWORNIE. Czy wiecie, ze wiekszosc zemdlen przy pobieraniu krwi to szok organizmu ZE STRACHU? Strach - silny, taki ktory paralizuje potrafi sprawic, ze jesli czeka sie az wystapia torsje, to one wystapia. Duza czesc naszych chorob i dolegliwosci zaczyna sie w GLOWIE.Nakrecanie sie, histeria, lęk... i ja przez to przeszłam. Juz w samym szpitalu mowiłam, ze zaraz zemdleję ze strachu. Ja trafilam na Lekarza (dr. Piotr Raczynski ze szpitala Damiana), ktory od poczatku twierdzil, ze po 3 dniach operacja "to bedzie juz historia". Podchodzil do wszystkiego spokojnie, z szacunkiem, ale bez wyolbrzymiania rangi operacji: "to nie koniec swiata, zdarza sie, ciaza bedzie kolejna i to szybko, operacja trwa kwadrans, to nic strasznego". To pomagalo w depresji spowodowanej utrata dziecka. A co fizycznych aspektow sprawy to jeszcze jest... 2. Wybor odpowiedniego szpitala. Wiem, ze nie kazdy ma szanse, aby za operacje zaplacic. (Koszt w Damianie okolo 2000 zl lacznie z opieka anestezjologa, badaniami, pobytem przez dobe w szpitalu, etc). Ja jestem zdania, ze warto (jesli ma sie taka mozliwosc) wylozyc te pieniadze i potem przez miesiac zacisnac pasa, zrezygnowac z czegos, itd. niz przezywac traumy opisywanej przez Niektore Dziewczyny, ktorym bardzo wspolczuje swoja droge, ze tak zle trafily... Wiem, ze czasem sie nie ma wyboru, ja mialam duzo szczescia. Moja operacje przeprowadzono pod narkoza, nie pamietam z niej NIC. Najmniejszego bólu. I tak jak piszę - dzis jest juz wszystko OK, ja nadal łykam kwas foliowy, za dwa dnijade odpoczac na Mazury i mysle o... drugim podejsciu. Czuje sie nadspodziewanie dobrze, a to dlatego, ze przez kilka dni tak bardzo przezywalam strach przed bólem i powiklaniami, lezałam tylko i miałam depresje. Teraz wiem, ze jest po wszystkim. Nie pisze tu o drugiej stronie problemu-tej psychicznej, z nia kazdy musi radzic sobie na swoj sposob, bolesne doswiadczenie... Nie zadreczajcie sie wiec dodatkowo wizją bólu i lękiem przed samą operacją. To naprawdę (NIESTETY!!!_ dosc rutynowy zabieg. Dobry lekarz i bezpieczny szpital oraz narkoza to podstawa. Zycze Wam wszystkim duzo sily, nadziei na przyszlosc i zebysmy sie niebawem spotkaly na placu zabaw z wozkami!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość termal-78
Witam Was! Dziewczyny ... ja również przeszłam poronienie zatrzymane pod koniec lipca 2009 - w 13 t.c. nie było żadnych objawów, krwawienia itp. tylko lekka biegunka i wymioty (przwdopodobnie jakiś wirus panował który mój organizm zwalczył a u Dziecinki spowodowało to zaburzenia metaboliczne na tyle silne że serduszko przestało bić); czułam "pusty brzuch" - dosłownie takie odczucie, zadzwoniłam do lekarza ale powiedział mi że gdyby takie lekkie wirusówki powodowały poronienie to nie było by nas 6 miliardów na ziemi; poszłam na USG, serduszko nie biło; NATYCHMIAST skierowali mnie do szpitala bojąc się zakażenia lub krwotoku, dostałam 3 tabletki dopochwowe poronne i za ok. godzinę po nich zaczęły się bóle porodowe, krwawienie, czekali na rozwarcie - skurcze były strasznie silne, jak przy porodzie,trwało to prawie 8 godzin, potem uśpienie i łyżeczkowanie a potem już żadnego bólu. Mam w związku z tym pytanie czy któraś z Was też musiała tak rodzić??? żadna z dziewczyn z którymi rozmawiałam nie miała takich doświadczeń w szpitalu. A może któraś z Was to przeszła ? Pozdrawiam serdecznie wszystkie mamy Aniołków; kiedyś jeszcze Je przytulimy, nie rozpaczajcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Termal - ja tak mialam jak Ty. bole jak na porod. poronilam w 10 tc. rozmiar plodu jak w 8 tc. sama zaczelam krwawic, poronilam w szpitalu po kilku godzinach boli w nocy i od razu zrobili mi zabieg pod narkoza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×