Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość 30 tolatka

30paro latki starające się o dzidzie

Polecane posty

Eh... to ja byłam tylko jestem tak zmęczona, że znów wklepałam spację. ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
perfumetka , nie wiem czy plamienie można zaliczyc za pierwszy dzien bo u mnie nie jest tak tylko ścisk w dole brzucha i sie leje ,bez plamienia , ale mamy eksperta na forum , nasza szefowa może ci pomoże , dobrze że mamy taką szefową :D moim zdaniem jeśli twoja @ zawsze zaczyna się plamieniem , rozpoczyna się to w dzień spodziewanej @ to chyba jest to 1 dc , a może to coś innego , inne plamienie czego ci życze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Generalnie za 1 dzień cyklu uznaje się pierwszy dzień krwawienia. Kurde, nawet nie wiecie, jak strasznie mi ciężko:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a czy kikunia nie miala czasem zamiaru zrobic jeszcze jedengo testu zanim nie pojdzie do gina? czy ze mna jest az tak źle? a moze przemeczona juz jestem ? a moize to przez ta grype?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z cyklu: Zwierzenia desperata, Odcinek pt.: Po co komu żona... ;) Zostałem sam !!!. Żona wyjechała na tydzień. Całkiem przyjemna odmiana. Myślę, że razem z psem miło spędzimy te dni. Poniedziałek DOKŁADNIE zaplanowałem rozkład zajęć. Wiem, o której będę wstawał, ile czasu poświęcę na poranną toaletę i śniadanie. Policzyłem, ile zajmie mi zmywanie, sprzątanie, wyprowadzanie psa, zakupy i gotowanie. Jestem miło zaskoczony, że mimo wszystko zostaje mi mnóstwo wolnego czasu. Nie wiem, dlaczego prowadzenie domu jest dla kobiet takim problemem, skoro można tak szybko się z tym uporać. Wystarczy odpowiednio zorganizować sobie pracę. Na kolację zafundowałem sobie i psu po steku. Żeby stworzyć miły nastrój, ładnie nakryłem do stołu. Ustawiłem wazon z różami i zapaliłem świece. Pies na przystawkę dostał pasztet z kaczki, potem główne danie udekorowane warzywami, a na deser ciasteczka. Ja popijam wino i palę dobre cygaro. Dawno nie czułem się tak dobrze. Wtorek MUSZĘ jeszcze raz przemyśleć rozkład dnia. Zdaje się, że wymaga kilku drobnych poprawek. Wyjaśniłem psu, że nie codziennie jest święto, dlatego nie może się przyzwyczaić, że zawsze będzie jadł przystawki i inne dania z trzech różnych misek, które ja muszę myć. Przy śniadaniu zauważyłem, że picie soku ze świeżych pomarańczy ma jedną zasadniczą wadę. Za każdym razem trzeba potem myć wyciskarkę. Jak rozwiązać ten problem? Trzeba przygotować sok na dwa dni - wtedy wyciskarkę myje się dwa razy rzadziej. Odkrycie dnia: parówki można odgrzewać w zupie. W ten sposób ma się jeden garnek mniej do zmywania. Na pewno nie będę codziennie biegał z odkurzaczem, tak jak chciała żona. Raz na dwa dni to aż nadto. Muszę tylko pamiętać, żeby zdejmować buty, a psu wycierać łapy. Poza tym czuję się świetnie. Środa MAM wrażenie, że prowadzenie domu zajmuje jednak więcej czasu, niż przypuszczałem. Będę musiał zrewidować swoją strategię. I tak: przyniosłem z baru kilka gotowych dań - w ten sposób nie stracę w kuchni aż tyle czasu. Przygotowanie posiłku nigdy nie powinno trwać dłużej niż jedzenie. Kolejny problem to słanie łóżka. Najpierw trzeba się z niego wygrzebać, potem wywietrzyć sypialnię, a na końcu jeszcze równo ułożyć pościel - zawracanie głowy. Nie uważam, żeby codzienne słanie łóżka było konieczne, zwłaszcza że i tak wieczorem człowiek musi się do niego położyć. W sumie wydaje się, że jest to czynność zupełnie pozbawiona sensu. Zrezygnowałem też z przygotowywania osobnych posiłków dla psa i kupiłem gotowe jedzenie w puszkach. Pies trochę się krzywił, ale cóż... skoro ja mogę się obyć bez domowych obiadków, on też nie powinien grymasić. Czwartek KONIEC z wyciskaniem soku z pomarańczy! To nie do wiary, że z tym niewinnie wyglądającym owocem jest aż tyle zachodu. Kupię sobie gotowy sok w butelkach. Odkrycie dnia: udało mi się przespać noc i wysunąć się z łóżka prawie nie naruszając pościeli. Rano musiałem tylko wygładzić narzutę. Oczywiście jest to kwestia wprawy i w czasie snu nie można się za często przewracać z boku na bok. Trochę bolą mnie plecy, ale gorący prysznic powinien pomóc. Zrezygnowałem z codziennego golenia, bo to zwykła strata czasu. Zyskałem przez to cenne minuty, których moja żona nigdy nie traci, bo nie ma zarostu. Kolejne odkrycie: nie ma sensu za każdym razem jeść z czystego talerza. Ciągłe zmywanie zaczyna mi działać na nerwy. Pies też może jeść z jednej miski - w końcu to tylko zwierzę. UWAGA: doszedłem do wniosku, że odkurzać trzeba najwyżej raz w tygodniu. Parówki na obiad i na kolację. Piątek KONIEC z sokiem pomarańczowym! Za dużo dźwigania. Odkryłem następującą rzecz: rano parówki smakują całkiem nieźle, po południu gorzej a wieczorem w ogóle. Poza tym jeśli żywić się nimi dłużej niż przez dwa dni z rzędu, mogą wywoływać lekkie mdłości. Pies dostał suchą karmę. Jest równie pożywna, a miska nie jest popaćkana. Z kolei ja zacząłem jeść zupę prosto z garnka. Smakuje tak samo, a nie trzeba brudzić talerza ani chochli. Teraz już nie czuję się tak, jakbym był automatyczną zmywarkę do naczyń. Przestałem wycierać podłogę w kuchni. Ta czynność irytowała mnie tak samo jak słanie łóżka. UWAGA: żegnajcie puszki!!! Nie będę brudził sobie otwieracza. Sobota Po co wieczorem zdejmować ubranie, skoro rano znów trzeba je włożyć? Zamiast marnować czas, lepiej trochę dłużej poleżeć. Przy okazji można zrezygnować z kołdry i odpadnie kłopot z jej porannym układaniem. Pies nakruszył na podłogę. Zbeształem go. Powiedziałem, że nie jestem jego służącym. Dziwne - nagle zdałem sobie sprawę, że moja żona też tak czasem do mnie mówi. Powinienem dziś się ogolić, ale jakoś nie mam ochoty. Nerwy mam napięte jak postronki. Na śniadanie zjem tylko to, co nie wymaga rozpakowywania, otwierania, krojenia, smarowania, gotowania ani mieszania. Wszystkie te czynności doprowadzają mnie do rozpaczy. Plan na dziś: obiad zjem prosto z torebki, nachylony nad zlewem. Żadnych talerzy, sztućców, obrusów i innych głupot. Trochę bolą mnie dziąsła. Pewnie jem za mało owoców, ale nie chce mi się ich taszczyć ze sklepu. Może to początek szkorbutu? Po południu zadzwoniła żona i spytała, czy umyłem okna i zrobiłem pranie. Wybuchnąłem histerycznym śmiechem. Powiedziałem jej, że nie mam czasu na takie rzeczy. Jest pewien problem z wanną. Odpływ zatkał się makaronem. Ale niespecjalnie się martwię. I tak przestałem się kąpać. UWAGA: jem teraz razem z psem, prosto z lodówki. Musimy się spieszyć, żeby zbyt długo nie trzymać jej otwartej. Niedziela Oglądaliśmy z psem telewizję z łóżka. Na ekranie różni ludzie zajadali przeróżne smakołyki, a my tylko z zazdrością przełykaliśmy ślinkę. Obaj jesteśmy osłabieni i drażliwi. Rano zjedliśmy coś z psiej miski, ale żadnemu z nas to nie smakowało. Naprawdę powinienem się umyć, ogolić, uczesać, zrobić psu jeść, wyjść z nim na spacer, pozmywać, posprzątać, pójść po zakupy, ale po prostu nie mogę wykrzesać z siebie dość sił. Mam problemy z utrzymaniem równowagi, zaczyna szwankować wzrok. Pies zupełnie przestał merdać ogonem. Pchani resztką instynktu samozachowawczego, wyczołgujemy się z łóżka i idziemy do restauracji, gdzie przez ponad godzinę jemy różne pyszności. Korzystamy z wielu talerzy, bo przecież nie musimy ich myć. Później lądujemy w hotelu. Pokój jest wysprzątany, czysty i przytulny. Wreszcie znalazłem sposób na zmorę tych okropnych domowych obowiązków. Ciekawe, czy kiedykolwiek przyszło to do głowy mojej żonie? Jaki stąd wniosek 1. Może jednak warto docenić pracę żony? 2. Nie wypuszczać żony samej na dłużej niż dwa dni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chcąca- no ale zrobiła już przecież 2 razy i była u gina. Potwierdził i kazał przyjść 9 czerwca, dlatego się biedna stresuje ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niestety, całość się nie zmieściła. Sobota Po co wieczorem zdejmować ubranie, skoro rano znów trzeba je włożyć? Zamiast marnować czas, lepiej trochę dłużej poleżeć. Przy okazji można zrezygnować z kołdry i odpadnie kłopot z jej porannym układaniem. Pies nakruszył na podłogę. Zbeształem go. Powiedziałem, że nie jestem jego służącym. Dziwne - nagle zdałem sobie sprawę, że moja żona też tak czasem do mnie mówi. Powinienem dziś się ogolić, ale jakoś nie mam ochoty. Nerwy mam napięte jak postronki. Na śniadanie zjem tylko to, co nie wymaga rozpakowywania, otwierania, krojenia, smarowania, gotowania ani mieszania. Wszystkie te czynności doprowadzają mnie do rozpaczy. Plan na dziś: obiad zjem prosto z torebki, nachylony nad zlewem. Żadnych talerzy, sztućców, obrusów i innych głupot. Trochę bolą mnie dziąsła. Pewnie jem za mało owoców, ale nie chce mi się ich taszczyć ze sklepu. Może to początek szkorbutu? Po południu zadzwoniła żona i spytała, czy umyłem okna i zrobiłem pranie. Wybuchnąłem histerycznym śmiechem. Powiedziałem jej, że nie mam czasu na takie rzeczy. Jest pewien problem z wanną. Odpływ zatkał się makaronem. Ale niespecjalnie się martwię. I tak przestałem się kąpać. UWAGA: jem teraz razem z psem, prosto z lodówki. Musimy się spieszyć, żeby zbyt długo nie trzymać jej otwartej. Niedziela Oglądaliśmy z psem telewizję z łóżka. Na ekranie różni ludzie zajadali przeróżne smakołyki, a my tylko z zazdrością przełykaliśmy ślinkę. Obaj jesteśmy osłabieni i drażliwi. Rano zjedliśmy coś z psiej miski, ale żadnemu z nas to nie smakowało. Naprawdę powinienem się umyć, ogolić, uczesać, zrobić psu jeść, wyjść z nim na spacer, pozmywać, posprzątać, pójść po zakupy, ale po prostu nie mogę wykrzesać z siebie dość sił. Mam problemy z utrzymaniem równowagi, zaczyna szwankować wzrok. Pies zupełnie przestał merdać ogonem. Pchani resztką instynktu samozachowawczego, wyczołgujemy się z łóżka i idziemy do restauracji, gdzie przez ponad godzinę jemy różne pyszności. Korzystamy z wielu talerzy, bo przecież nie musimy ich myć. Później lądujemy w hotelu. Pokój jest wysprzątany, czysty i przytulny. Wreszcie znalazłem sposób na zmorę tych okropnych domowych obowiązków. Ciekawe, czy kiedykolwiek przyszło to do głowy mojej żonie? Jaki stąd wniosek 1. Może jednak warto docenić pracę żony? 2. Nie wypuszczać żony samej na dłużej niż dwa dni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Teraz zaczynam sie zastanawiac nad tym plamieniem. Moze to jakies zachwiania hormonalne? Wczwsniej bylo u mnie tak, ze mialam np. przez godzinke lekkie plamienie zapowiadajace normalna @. Od kilku cykli tez mam takie plamienie,tylko rozciagniete w czasie na kilkanascie godzin, zazwyczja zaczyna sie popoludniu jednego dnia a @ przychodzi kolejnego dnia rano. Gdyby byl to juz pierwszy dzien cyklu to znaczyloby, ze zle wyliczalam sobie srodek cyklu. Mam 27 dniowe cykle i jakos wymyslilam sobie ze 13 dzien cyklu to ten najplodniejszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobietki- bardzo dziękuję za maile. :) Genewo- Kot jest bosssssskiiiiiii :))))))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Perfumetka, plamienia mogą oznaczać spadek poziomu progesteronu, a z tym 13 dniem to niezupełnie tak musi być. Ja też mam 27-dniowe cykle i owulację miewam ok. 11 dnia. A zdarzały się cykle, że dopiero 15-tego. Dwa rekiny zauważyły łebka na desce windsurfingowej. Jeden mówi do drugiego - O. I to jest obsługa. Ładnie podane, na tacy, z serwetką...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Genewo, uszy do gory!!! Nie daj sie depresji. Zobaczysz, za pare dni wyjdzie piekne slonko, zrobi sie cieplutko i humorek poprawi Ci sie. Czego Ci szczerze zycze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki perfumetko, ale to nie jest takie proste...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem, ze nie takie latwe. Sama sobie to tlumacze od kilku dni. Koniec juz ,nie zamartwiajmy sie tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jodełko, ja mam szanse na urlop w okolicach połowy lipca (wersja optymistyczna). Aktualnie spłacamy kredyt, który wzięliśmy na wykończenie domu i kasa jest pusta. Nawet gorzej, z powodu tego kredytu, to oglądamy najczęściej dno debetu. Nie sądzę, żeby udało się nam gdzieś wyjechać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale sie najadlam. Zjadlam dwudaniowy obiad (powtorka wczorajszego), wielki kawal ciasta, popilam wapnem na alergie i nie moge sie ruszac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Żona Zenusia
PONIEDZIAŁEK Poszłam do doktora ażeby mi co dał, bo na więcej dzieci nas z Zenusiem nie stać. Najpierw spytał jak mi się układa współżycie. Ja powiedziałam, że normalnie: ja się układam, a Zenuś se współżyje. Doktor dał mi różne takie tabletki i gumkę dla Zenusia. Potem polecił kalendarzyk małżeński. Chciałam kupić w kiosku, ale mieli tylko orbisowski. Aha! Doktor założył mi taką fikuśną spiralkę... WTOREK Zenuś se pofolgował. Tylko z roboty wrócił, od razu się za folgę chwycił. Śmiechu miałam co niemiara, bo przy folgowaniu spirala puściła i tak zasprężynowała, że Zenusiem o tapetę cisnęło. A cała pościel do prania... ŚRODA Dziś, jak się Zenuś zabrał do folgowania, to sięgnęłam po prezerwatywę. Nie spodobała mu się ona. Może trzeba było wyjąć ze sreberka??? Teraz mnie uwiera i przy chodzeniu zgrzyta. CZWARTEK Doktor kazał mi dokładnie liczyć do 28 względem dni płodnych. No to jak wieczorem Zenuś folgę wyjął i zległ na mnie, zaczęłam liczyć... doliczyłam do 7 i zasnęłam, bo jak człowiek z trzeciej zmiany wróci to jest taki utyrany, że tylko by spał. PIĄTEK Wzięłam tabletkę. Zleciała mi po ciemku na dywan. Zaczęłam szukać, a że się przy tym szukaniu wypięłam Zenuś na nic już nie czekał. Zaszedł mnie znienacka od tyłu, skorzystał z wypięcia i pofolgował se do woli. Co te chłopy w tym widzą??? SOBOTA Wetknęłam sobie takie dwie śmieszne pianki. Dwie - na wszelki wypadek. Ale się Zenuś przeląkł!!! Jak się spieniły to pomyślał, że to jaka choroba, albo że on tymi piwami pryska co ich wcześniej osiem wypił, bo go po wódce suszyło. NIEDZIELA W telewizji pani poseł Labuda mówiła o minionym okresie. Szczęściara!!! A mnie się spóźnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz... ale ja niekoniecznie mówię od razu o wyjeździe i zagranicznych krajach... :))). Mówię o wstawaniu o 10, bujaniu na hamaku w ogrodzie z książką, siedzeniu do póżna ze znajomymi w ogródku przy winku i świecach itd.. :)). Coś mi się widzi że Ty zapomniałaś po prostu co to relaksik ;). Ja zauwazyłam, że urlop musi być 3 tygodniowy, a wtedy wypoczywam przez tydzień. 1 tydzień myślę jeszcze o pracy. 3 tydzień myślę już o pracy. Ale 2 - hmmmm. :)))) full relaksik Ewentualnie- hi hi :))- zawsze można rozbić z mężulkiem namiot w ogrodzie i urządzić sesję plenerową ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kukiunia le mara ale wstyd przegapilam cis, wracam na poprzednie stronki i czytma jeszcez raz przepraszam , jodełka - dzieki za zwrocenie mi uwagi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jodełka, bo ja cały czas wspominam ten Rzym... Ale takie wakacje to już się chyba nie powtórzą. Oj, masz rację, zapomniałam co to relaksik.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:)))). No- To Genewa! DO ROBOTY! :). Planuj relaksik jesli bez planowanie nie potrafisz! (:)))) my baby to lubimy :)) Wypisz wszystkie te rzeczy na które od 10 lat nie miałaś czasu a umiesz oraz wszystkie te, których chcesz się od 10 lat nauczyć a nie masz czasu- 3 tygodnie zapełnione! :)))))))).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jodełka, a wiesz ile roboty zostawiłam sobie na wakacje????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
TO CZAS ŻEBY DO CIEBIE DOTARŁO!!!!! WAKACJE NIE SĄ OD ROBOTY!!!! I BASTA ! :))) Jak nie rozumiesz, to przyklej sobie sobie w każdym pokoju, łazience i kuchni transparent z takim napisem, wpisz w wygaszacz, zaznacz mężowi, że jak Cię zobaczy z robotą, to ma Ci związać ręce i zostawić tak na 12 godzin. Szybko Ci się odechce. :))) Pracocholizm to choroba i też się ją leczy ;). GENEWA! Świat BĘDZIE ISTNIAŁ DALEJ, nawet jeśli czegoś nie zrobisz, olejesz, nie posprzątasz, nie przygotujesz. Zapowiedz w Firmie, że wyjeżdżasz na Azory. Wyłącz komórkę i nie odbieraj maili. PORADZĄ SOBIE. ;). Nie ma ludzi niezastąpionych, to tylko nam się tak wydaje ;). A TY POTRZEBUJESZ odpoczynku. :) I tyle. W związku z odpoczynkiem (He He)- zabieram się do wieczornej partii pracy ;))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wygląda na to, że przyganiał kocioł garnkowi, he, he;) Jodełka, ja to wszystko wiem, ale moja firma nie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No tak, tylko że ja od lipca zamierzam leżeć bykiem do góry przynajmniej miesiąc chociażby się paliło i waliło ;))).... i podejrzewam, że wcale nie dlatego, że moja praca jest dla mnie mniej ważna niż Twoja dla Ciebie ;). Genewo- przemyśl to. :). Buziaki ogrome. :)) Idę pracować aby za miesiąc się obijać :))))). Do jutra. :). Rozumiem, że widzimy się rano u Manuela na kawie? Ostrzegam, mam zamiar się podroczyć z Solaris bo ostatnio nie miałam czasu i mi brakuje :))))). Więc jak się zaczniemy szarpać to Manuel zostanie tylko w kapeluszu. Mam nadzieję, że jesteś na to przygotowana? :)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jodełka czy ty czasami nie jestes moim facetem, on dzis tak samo do mnie powiedział jak ty do genewy, tzn podobnie czy napradwe szkola sie zawali jesli pojdziesz na 4 dni L 4 bo spikami trzaskasz po katach a goraczka sie unosi w powietrzu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o matko, jeszcze tego tylko nam brakowało... jodełka - facetem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zartowalam , ale jak słysze jakie ma poglady to zupelnie podobne jak moj , ale z 2 strony swiadczy to tylko o tym ze i jodelka i moj to cudowni ludziue ktorzy sie o nas troszcza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×